10 meczów z największym niedosytem w ostatnich 5 latach
W ostatnich 5 latach nie brakowało meczów Lecha Poznań, które kończyły się złymi wynikami mimo dobrej gry zespołu albo złymi rezultatami osiągniętymi w spotkaniach w których to Kolejorz był faworytem do zwycięstwa. W oczekiwaniu na wznowienie rundy wiosennej 2019/2020 prezentujemy listę 10 meczów z największym niedosytem w ostatnich 5 latach.
W zestawieniu najwięcej meczów zakończonych niedosytem odbyło się w Poznaniu. Poniżej są mecze w których Lech z przebiegu gry zasługiwał na dużo lepszy wynik, a także takie w których Kolejorz zagrał słabo, nieskutecznie tracąc punkty w sytuacji kiedy nie powinien dopuścić do wpadki.
Finał PP: Lech Poznań – Legia Warszawa 1:2 (02.05.2015)
Pierwszy finał Lecha na Narodowym w którym poznaniacy nawet prowadzili. Wykorzystali wtedy sporą przewagę wychodząc na prowadzenie jak najbardziej zasłużenie. Można było żałować, że w pierwszych 20 minutach Kolejorzowi udało się zdobyć tylko 1 gola. Później lechici zbyt łatwo stracili 2 bramki i przegrali. Szkoda, ponieważ z gry na pewno nie zasługiwali na porażkę w regulaminowych 90 minutach.
Lech Poznań – FC Basel 0:1 (10.12.2015)
FC Basel mające już pewny awans z grupy przyleciało do Poznania w rezerwowym składzie. Lech przed meczem 6. kolejki Ligi Europy miał jeszcze matematyczne szanse na awans, ale musiał wygrać. Kolejorz grał nieźle i przy stanie 0:0 należał się jemu rzut karny po tym jak obrońca z Bazylei sfaulował Darko Jevticia. Sędzia tego nie widział, nakazał grać dalej, po przerwie Lech stracił gola i przegrał. Szkoda, ponieważ nawet remis 0:0 dałby Kolejorzowi premię finansową i co najważniejsze 1.000 punktów do współczynnika. Teraz klubowy współczynnik Lecha wynosiłby 8.000 a nie 7.000.
Legia Warszawa – Lech Poznań 2:1 (22.10.2016)
Pech i niesprawiedliwość. Lech w końcówce meczu w Warszawie wyrównał za sprawą gola Marcina Robaka z karnego. Kiedy wydawało się, że poznaniacy osiąganą w Warszawie cenny remis 1:1 już w doliczonym czasie gry z 2-metrowego spalonego gola dla Legii zdobył Kasper Hamalainen. Niedawno sędzia tamtych zawodów Szymon Marciniak kolejny raz przyznał się do błędu mówiąc o nim otwarcie w jednym z programów dostępnych na YouTube.
Lech Poznań – Górnik Łęczna 0:0 (19.03.2017)
Miało być święto w dniu rocznicy powstania Kolejorza i kolejne zwycięstwo, był wstyd na oczach 40-tysięcy ludzi. Lech będący w gazie niespodziewanie oraz po słabej grze tylko zremisował z broniącym się przed spadkiem Górnikiem Łęczna 0:0. W tym meczu na stoperze wystąpił napastnik Przemysław Pitry, którego na środek obrony wystawił Franciszek Smuda.
Lech Poznań – Legia Warszawa 1:2 (09.04.2017)
Wielki niedosyt. W wyrównanym meczu Lech po 81 minucie wyszedł na prowadzenie za sprawą rzutu wolnego i celnej główki Tomasza Kędziory. Po chwili i po zamieszaniu w polu karnym zrobiło się 1:1. W doliczonym czasie Lech zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie, zapomniał o defensywie, nonszalancko do rywala podszedł Tetteh, nie popełnił faulu taktycznego, nie przerwał akcji Hlouska, w polu karnym po dośrodkowaniu z naszej prawej strony Hamalainena nie upilnował Kostevych. I stało się. Padła bramka na 1:2.
Finał PP: Lech Poznań – Arka Gdynia 1:2 d. (02.05.2017)
Przedwczoraj minęły 3 lata od meczu po którym Lech aż do teraz nie wstał z kolan. Po 30 minutach powinno być 3:0, 4:0 dla Lecha, gra poznaniaków była wtedy szybka, składna, mogła się podobać. Brakowało tylko skuteczności, później już każdy sam indywidualnie chciał zdobyć bramkę. Była jeszcze słynna 90 minuta w której słynną dwusetkę zmarnował Majewski. Tego co stało się w dogrywce lepiej nie przypominać.
Lech Poznań – FC Utrecht 2:2 (03.08.2017)
Nenad Bjelica po tym meczu był dumny. Faktycznie, Lech nie zagrał źle, zagrał wtedy bardzo dobrze, ofensywnie, ale nie ustrzegł się prostych błędów w obronie. Ten najbardziej kosztowany popełnił w końcówce Kostevych. Wcześniej lechici nie wykorzystali paru setek, a najlepszą zmarnował Rakels, który dosłownie z metra nie umiał trafić do siatki. Nie ma co więcej pisać, najlepiej obejrzeć poniższy skrót.
Lech Poznań – Wisła Kraków 2:5 (19.08.2018)
Lech mający dużą przewagę prowadził 2:0. Przy pewnym prowadzeniu nadal przeważał marnując setkę za sprawą Amarala, który z bliska miał doskonałą okazję na bramkę na 3:0. Niespodziewanie Lech po tej okazji nagle się posypał. Prosty błąd popełnił Janicki, później do jego poziomu dostosowali się inni defensorzy, Lech prowadząc 2:0 ostatecznie przegrał 2:5 notując po tym meczu serię kilku gier bez wygranej.
Arka Gdynia – Lech Poznań 0:0 (17.08.2019)
Jak można było tego nie wygrać?! Efektowny mecz w Gdyni w którym Lech miał momentami miażdżącą przewagę. Grał fajnie, szybko, lecz bardzo nieskutecznie nie potrafiąc znaleźć sposobu na świetnie dysponowanego Pavelsa Steinborsa. W dodatku przez kolejny błąd Kostevycha poznaniacy mogli jeszcze w końcówce przegrać gdyby nie zepsuta doskonała okazja przez Antonika, który biegnąc przez kilkadziesiąt metrów z piłką nie potrafił w sytuacji 1 na 1 pokonać Van der Harta.
Lech Poznań – Arka Gdynia 1:1 (19.12.2019)
Jeszcze większa przewaga, jeszcze większy zawód. 71% posiadania piłki i 32 strzały nie dały Lechowi wygranej. Arka w pierwszej połowie z 1 uderzenia potrafiła zdobyć bramkę na 1:0 po której jeszcze mocniej się cofnęła. Lech nie umiał strzelić gola z akcji, zrobił to po rzucie rożnym mając po tym trafieniu dużo czasu, żeby wygrać 2:1. Niestety, nikt nie potrafił pokonać kolejny raz świetnego Steinborsa. W tym sezonie Lech stracił z Arką aż 4 punkty. Gdyby nie to byłby teraz na 2. pozycji z niewielką stratą do lidera.
Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.
—
TWITTER
YOUTUBE
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Ja bym mimo wszystko oddzielił te mecze gdzie Lech nie wykorzystał okazji na zwycięstwo za kadencji Żurawia. Ten trener miał chyba najbardziej pod górkę, bo w czasie w którym przejmował drużynę miał chyba najsłabsze poparcie kiboli zniechęconych 20 maja 2018, nieudanym podejściem Djurdjevicia i kompromitacją Nawałki. Przyznaję, sam w pewnym momencie byłem za zastąpieniem trenera szkoleniowcem bardziej doświadczonym. Na przekór wszystkiemu, drużyna pod wodzą Żurawia zaczęła robić postępy, diametralnie różniąc się od drużyny tak zwanych przegrywów, twarzy wielu klęski i kompromitacji. Rzeczywiście, wielu tych porażek, ich przyczyn nie da się wytłumaczyć logicznie. Niemalże absurdalne przypadki na skalę naszej ligi nie mieściły się w głowach, zwłaszcza porażka w finale Pucharu Polski ad 2017. Na szczęście te czasy mamy już za sobą, te porażki należy wyrzucić z głowy i żyć przyszłością, nawet z koronawirusem w tle. Miejmy nadzieję, że takie mecze będą już zdarzać się rzadko, a Lech zamiast pięknie przegrywać zacznie wreszcie kolekcjonować trofea. Żeby jeszcze tylko zarząd podał się do dymisji…
Myślę, że szkoda tych wszystkich meczy, a to tylko część. Wiele razy graliśmy nieźle, czasami dobrze lub bardzo dobrze w ciągu ostatnich 10 lat, a traciliśmy głupio bramki i punkty na własne życzenie, bo albo przeciwnik miał szczęście, albo bramkarz dzień konia, albo my byliśmy nieskuteczni i biliśmy głową w mur. Gdyby te mecze udało nam się wygrać chociaż w połowie, to myślę, że mielibyśmy więcej trofeów teraz w gablocie. Do tego niestety nie można zapominać o meczach, w których graliśmy słabo lub beznadziejnie. Wtedy przegrywaliśmy niestety zasłużenie. Tak czy inaczej szkoda wszystkich tych meczy.
Niby ta Arka to zgoda, niby lubię Gdynię jako miasto ale jakoś nie będzie mi brakowało meczów z nimi.