Pięć niezapomnianych dni

Dni 11-15 maja 2010 to pamiętny okres w historii Lecha Poznań. Wtedy Kolejorz pokazał charakter i siłę sportową, która po dodaniu szczęścia tak potrzebnego w futbolu równo 10 lat temu dała nam wszystkim niezapomniany sukces. W dodatku był to pierwszy taki sukces od 17 lat, który w 2010 roku smakował wybornie i który na Starym Rynku świętowało nawet 100 tysięcy ludzi.




O mistrzowskim sezonie 2009/2010 pisaliśmy niedawno obszernie w 3 częściach cyklu „Historia” w których każdy internauta mógł obszernie w sposób tekstowo-filmowo-fotograficzny przypomnieć sobie piękne rozgrywki dla naszego klubu. Czas pomiędzy 11 a 15 maja 2010 był zdecydowanie najpiękniejszy, zatem w okrągłą 10. rocznicę po prostu warto szerzej opisać i przypomnieć kibicom niezapomniany Lechowy czas, pięć niezapomnianych dni, które zostaną w pamięci na zawsze.

W przedostatniej 29. kolejce Kolejorz miał zagrać na stadionie Ruchu na którym ostatni raz wygrał w latach 80-tych, a Wisła na Suchych Stawach miała zmierzyć się Derbach Krakowa z Cracovią i była to ostatnia realna szansa, by straciła punkty. Przed 29. kolejką tylko cud mógł doprowadzić do zmiany lidera. Derby rządzą się co prawda swoimi prawami, ale Lech, któremu obiekt przy Cichej przez lat nie leżała grał w końcu z rywalem bijącym się o europejskie puchary. W meczu rozegranym 11 maja 2010 roku najpierw gola na 1:0 strzelili chorzowianie, później wyrównał Robert Lewandowski i choć Kolejorz długo napierał to do 90 minuty utrzymywał się remis 1:1. W tym samym czasie Wisła prowadziła z Cracovią 1:0 będąc już niemal pewna mistrzowskiego tytułu. Kiedy wydawało się, że w Chorzowie padnie remis 1:1 nieco przypadkowego gola słabszą lewą nogą zdobył Sergei Krivets, który płaskim uderzeniem rozpaczy pokonał totalnie zaskoczonego tym uderzeniem Krzysztofa Pilarza. Tak jak mówił wtedy komentator – „Lech miał bramkę nadziei na Mistrzostwo Polski”. Dosłownie po kilkudziesięciu sekundach od gola na 2:1 Mariusz Jop z Wisły głową trafił do własnej siatki po tym jak źle interweniował we własnym polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Suvorova. Dzięki tej bramce „Pasy” utrzymały się w lidze, Wisła straciła dwa punkty i jednocześnie pozycję lidera ku radości fanów w Chorzowie, którzy przeżyli wtedy na sektorze niezapomniane chwile. Początkowo ławka trenerska Kolejorza, która nie znała wyniku z Krakowa myślała, że kibice jeszcze świętują bramkę na 2:1, jednak świętowała wówczas oba gole, które doprowadziły do zmiany w tabeli. Kolejorz dnia 11 maja 2010 wyprzedził wiślaków o jedno oczko przez co na kolejkę przed końcem został nowym liderem Ekstraklasy 2009/2010.


Mecz 30. kolejki z o nic walczącym Zagłębiem dnia 15 maja 2010 roku był już tylko formalnością i tak też wyglądało to spotkanie. Kolejorz w obecności nadkompletu ponad 15 tysięcy ludzi kontrolował przebieg meczu na Bułgarskiej. Za sprawa samobójczego trafienia w pierwszej połowie oraz gola Roberta Lewandowskiego w drugiej odsłonie wygrał 2:0 i zakończył sezon 2009/2010 na 1. miejscu w tabeli. W chłodny, pochmurny, majowy wieczór prawie 10 lat temu poznański Lech odzyskał mistrzowską koronę po 17 latach przerwy. Radość w stolicy Wielkopolski była więc ogromna, a tym bardziej, że jeszcze parę dni wcześniej przed 29. kolejką mało kto wierzył w wyprzedzenie krakowskiej Wisły, która w 28. kolejce przejechała się w Warszawie po Legii triumfując 3:0.





null
null
null
null

Po końcowym gwizdku kibice będący na meczu z Zagłębiem przeszli ze stadionu na Stary Rynek na którym i w jego okolicach było prawie 100 tysięcy ludzi. Na piłkarzy, którzy przyjechali na fetę londyńskim autobusem, czekało mnóstwo Wielkopolan dla których 6 mistrzostwo w historii Kolejorza było czymś niezwykle wyjątkowym. Wielu poznaniaków bawiło się na Starym Rynku do białego rana, a pod Ratuszem królowały śpiewy, race i podziękowania kierowane także do Mariusza Jopa, który niefortunną interwencją miał ogromny wpływ na rozstrzygnięcia kluczowej 29. kolejki.







null
null
null
null
null
null
null
null
null
null
null
null
null

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







3 komentarze

  1. bartas pisze:

    11 maja Mariusza Jopa oraz fety 15 maja tego nie zapomni sie nigdy to na zawsze pozostanie w naszych sercach i wspomnieniach

  2. kibol z IV pisze:

    Kilka dni które wstrząsneły Poznaniem 🙂 Po Chorzowskiej victorii cały Poznań szykował się już tylko do jednego…Do święta ! Feta jakiej nie widziało to miasto chyba nigdy przedtem i takiej ktorej chyba już nie zobaczy. Mecz z Lubinem bez historii…Lech ten mecz wygrał już w Chorzowie. Nie było innej opcji jak zwycięstwo. To było pewne , naturalne i oczywiste. Można tylko żałować że ten mecz mogło obejrzec tak mało ludzi. Stadion był akurat w budowie . Miał ograniczoną dopuszczlaną liczbę widzów. Na meczu nie szło wetknąć szpilki.Głowa przy głowie. Zapewne gdyby w Poznaniu był wówczas stadion z pojemnością oscylującą w granicach 80-100 tys to i tak brakło by miejsca. Ci którzy byli na meczu stworzyli jeden wielki niebiesko biały pochód. Po mieście niosło się nieprzerywane MISTRZ MISTRZ KOLEJORZ…To miasto należało wówczas do nas do kiboli…Byliśmy ambasadorami niosącymi światu fenomen tego klubu. Poznań pokazał wówczas swoje skrywane niebiesko białe piekno. Pokazał moc , siłę , wierność…pokazał swe pełne pozytywne i niespotykane oblicze. Lechitą był wówczas każdy babcia z wnukiem pozdrawiająca kiboli i zawodników z okien mieszkań, dziadkowie czekający na Lechitów przy wjeżdzie na Stary Rynek , zakochane pary przyodziane w dwukolorowe szaliki , dzieciaki na ramionach eksponowane przez dumnych ojców ubranych w mistrzowskie barwy 🙂 Kierowcy taksówek jadących przy ciągle włączonych klaksonach 🙂 , pacjenci szpitala wiwatujący na cześć Mistrzów Polski 🙂 Mistrzowska feta to kibicowskie arcydzieło . Niezapomniany widok , sceneria tworząca klimat czegoś wyjątkowego i niezwykłego. Mistrz powrócił w pełnej krasie. Ten kto to przeżył , smaku tamtego Mistrza nie zapomni nigdy 🙂

  3. Przemo33 pisze:

    Co to była za końcówka sezonu! Masa emocji, oczywiście pozytywnych, potem tylko ten mecz z Zagłębiem i pewne zwycięstwo 2-0. A potem ogromna radość ze zdobycia Mistrzostwa Polski! Do dziś to mój ulubiony i niezapomniany sezon. Zapisaliśmy wtedy piękną historię. Nigdy nie zapomnę tej końcówki sezonu, tej ekipy oraz Mistrza 🙂