Łapanki nie takie złe

Lech Poznań w ciągu ostatnich 5 lat wyraźnie zaczął odchodzić od typowego skautowania piłkarzy. W ostatnich okienkach transferowych coraz częściej zaczęli trafiać do naszego klubu zawodnicy z polecenia, będący okazjami na rynku transferowym, piłkarze, których bez trudu można znaleźć m.in. na Transfermarkcie czy gracze o zupełnie innym profilu niż kilka lat temu.



Czasy typowego Lechowego skautingu, który wypatrzył choćby Artjomsa Rudnevsa, Semira Stilicia, Gergo Lovrencsicsa, Darko Jevticia czy Paulusa Arajuuriego skończyły się już bezpowrotnie. Kolejorz coraz częściej idzie na łatwiznę, nie obserwuje już zawodników w małych klubach przez tyle czasu co wcześniej, nie analizuje wnikliwie tak bardzo potencjalnych nabytków tylko drogą na skróty stara się wychwytywać możliwie jak najlepszych piłkarzy. Historia paru zawodników pokazuje, że wcale nie jest to zły pomysł.

Różne transfery zagraniczne

Od 2015 roku Lech Poznań sprowadził 10 zawodników, których wcześniej przed podpisaniem kontraktu nie widział na oczy. W tym gronie są piłkarze zarówno wepchnięci przez agentów jak i z polecenia ówczesnego trenera. Najlepszym graczem z tzw. „łapanki” okazał się być Bohdan Butko. Ukrainiec przybył do nas z ławki rezerwowych dużego europejskiego klubu w celu odbudowania się. Nie zawiódł, prezentował solidny poziom, wypożyczenie rezerwowego Szachtara Donieck okazało się być dobrym pomysłem, a także pokazało, że czasem warto ściągnąć piłkarza po jego niezłym cv i nie zwracać uwagi na resztę.

Gorzej wyglądały już transfery z polecenia managerów. Dimitris Goutas czy Dioni kariery u nas nie zrobili, choć tak naprawdę nie dostali w Lechu prawdziwej szansy. Obaj trafili do Poznania w późnym okresie letniego okienka transferowego 2018 za sprawą typowej łapanki mającej za zadanie nie tyle co wzmocnić zespół a uzupełnić go i zaostrzyć rywalizację. W tym samym celu wcześniej do Kolejorza trafili Deniss Rakels, Vladimir Volkov (polecił go Dimitrije Injac) oraz Arnaud Sutchuin-Djoum, których bezpośredniego przed przyjściem do Lecha nikt nie oglądał.

Dotyczy to również Sisiego z II-ligi koreańskiej, którego wziął Jan Urban. Nikt nie poświęcał czasu na obserwację Nikoli Vujadinovicia, Mario Situma, Elvisa Kokalovicia oraz Emira Dilavera. Lech Poznań mógł tych zawodników widzieć tylko na InStacie i na Wyscoucie. Mimo obserwacji rynku węgierskiego Dilaver jakoś nigdy nie wpadł w oczy naszemu klubowi. Cała czwórka przybyła do Lecha Poznań tylko za sprawą Nenada Bjelicy. Z polecenia jest jeszcze Marko Malenica, który w ubiegłym sezonie rozegrał całe 0 minut w NK Osijek. W tym przypadku Kolejorz opierał się tylko na opiniach na temat Chorwata, sam nie miał nawet okazji zobaczyć go w akcji. Nie można też zapomnieć o Filipie Bednarku ściągniętym po znajomości z zaprzyjaźnionej agencji managerskiej.



Różni napastnicy z łapanki

Lech Poznań ma niezłego nosa do łapanki napastników. Timur Zhamaletdinov ściągnięty tylko do rywalizacji na papierze wcale nie wyglądał źle. Nie można mieć pretensji do Lecha Poznań o nieudany transfer Rosjanina. Można mieć za to uwagi do tak szybkiego odpuszczenia Elvira Koljicia, który swego czasu trafił do nas jako 3 napastnik w samej końcówce zimowego okna transferowego 2018. Bośniak szybko złapał kontuzję, później Lech nie wiedział co z nim zrobić, na końcu chciał go 2 raz wypożyczyć na co FK Krupa na Vrbasu nie zgodziła się. Bośniacy sprzedali Koljicia do Rumunii, tam rosły napastnik robi furorę, zagrał niedawno w meczu z Polską, mówi się o jego kolejnym transferze.

Podobną rolę co Timur Zhamaletdinov i Elvir Koljić będzie teraz pełnił Muhammad Awwad. Izraelczyka nikt nie widział na oczy. Ktoś obserwując go za to przez internet z pewnością zwrócił uwagę na liczby z InStata, gdzie pod względem celności podań i strzałów ten zawodnik wygląda nieźle. 23-latek w zeszłym sezonie nie rozegrał nawet 700 minut. Był rezerwowym w Maccabi, który latem chciał odejść. Został zaoferowany m.in. klubom w Polsce, Austrii i w Holandii. Awwad wybrał sobie Lecha, wie gdzie przychodzi i jaką ma pełnić u nas rolę. Napastnik przed przylotem do Poznania podpisał z Maccabi nową 3-letnią umowę, w czerwcu 2021 chce tam wrócić i wciąż walczyć o skład.

Bardzo dobrym ruchem klubu było skorzystanie z Transfermarktowej okazji jaką był Christian Gytkjaer. Napastnik grający w Rosenborgu Trondheim i sięgający w Norwegii po trofea był poza wówczas zasięgiem Lecha. Po rozwiązaniu kontraktu z TSV Monachium wystarczyło tylko skorzystać z kuszącej okazji, dać temu zawodnikowi odpowiednie pieniądze i pozyskać piłkarza z jakością, bez żadnych zbędnych obserwacji skautingu. Już po cv Gytkjaera było widać z kim każdy ma do czynienia. W przypadku „Gyta” nie było tak naprawdę nad czym się zastanawiać, należało takiego napastnika z miejsca wziąć co Lech uczynił. Tego lata skorzystał z podobnej okazji. Mikael Ishak ostatni sezon w 2. Bundeslidze miał słaby, prawie nie grał, nie było jak go obserwować. Wcześniej trafiał w Bundeslidze, trochę w niej pograł, więc można było zaryzykować, złapać okazję i podpisać umowę ze Szwedem. Już po paru meczach przyjście 27-latka można uznać za dobry ruch.

W przyszłości wciąż możliwe takie ruchy

W przyszłości tego typu okazyjne ruchy czy wypożyczenia są jak najbardziej możliwe. Skuteczność transferów z łapanki jest podobna jak tych z obserwacji, dlatego Lech Poznań wkrótce wciąż może ryzykować, a zwłaszcza biorąc kogoś na roczne wypożyczenie z ustaloną kwotą wykupu, która na końcu zawsze i tak jest negocjowana. Niewykluczone, że jeszcze tego lata kolejny transfer będzie z polecenia managera czy okazją na rynku. Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami poza Mohammadem Awwadem wkrótce można spodziewać się jeszcze jednego uzupełnienia. Stanie się tak jeśli nikt poza „Józiem” nie odejdzie i na rynku transferowym nie trafi się okazja. Kolejorz chciałby uzupełnić przede wszystkim środek pola. Uzupełnienie obrony przy braku transferów wychodzących z tej formacji nie jest już priorytetem.

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







16 komentarzy

  1. slash pisze:

    Czyli dobrze kombinowałem.
    Wybierają na zasadzie ene due rabe

  2. MaPA pisze:

    Wyglada na to że zamiast skoutingu postawili na metodę totolotkową czyli na „chybił trafił”.

  3. John pisze:

    Może poszli tym tropem, że nie tak dawno był oferowany polskim klubom Shon Waissman, po tym jak skończył mu się z Maccabi, trafił do Austrii, został królem strzelców, i teraz jest w LaLiga.
    Ci piłkarze z łapanki dziwnym trafem nie zawsze odpalają w Lechu, ale w innych klubach nawet nie koniecznie gorszych, już tak.
    Koljić,Djoum(grają w reprezentacji) De Marco,Goutas czy Dioni też sobie radzą. Ten gość z rezerw Psg, co był testowany, jest w PL.
    Ci zawodnicy wielokrotnie obserwowani, Barkroth, Keita i jeszcze kilku by się znalazło, nie dali rady,i byli jeszcze większymi niewypałami transferowymi, bo, i kosztowali więcej.
    Muhar,Amaral też mimo,że umiejętności ma, to mental nie ten.
    Ps.
    Ten Awwad wypożyczony z opcją pierwokupu.
    Nie wierzę w żadne 1,5 mln €, to rezerwowy Maccabi, do Lecha też przychodzi do rywalizacji, to po co miałby się do Lecha pchać, a przedłużył kontrakt żeby ewentualnie coś na nim zarobili.

  4. Grimmy pisze:

    Czy to prawda, że Lechowi w tym okienku był/jest proponowany Miroslav Stoch?

  5. El Companero pisze:

    legła robi tak od lat, nie ma swojego skautingu, bierze tych, którymi interesują się inni lub tych co grają lub grali w innych klubach i się sprawdzili. Jedyne za co można pochwalić nasz klub to za utrzymywanie spraw transferowych w tajemnicy przed dziennikarzami, bo kiedyś bywało z tym różnie i transfery się wysypywały.

  6. Greg02 pisze:

    A to ciekawe nenad zarzucał zarządowi że nie chce brać okazji tylko zawodników których znają, mówił że zimą natrafiła sie okazja na srodkowego pomocnika i nie chcieli skorzystać

  7. Przemo33 pisze:

    Łapanki nie takie złe, ale też nie takie dobre. Jeśli chodzi o pozycję napastnika to faktycznie trafiło się kilka okazji, które wykorzystali. Są transfery na plus (np. Gytkjaer, Butko, Dilaver), ale też na minus (np. Vujadinović, Sisi, Volkov). Skuteczność tych transferów może nie wygląda źle, ale jedna rzecz mnie tutaj dziwi. Dlaczego Rutki odeszły nagle od skautingu i wyszukiwania graczy, tak jak to robili wcześniej np. na Węgrzech (Rudnevs, Gergo), potem w Skandynawii (Judasz, Ceesay) czy Grecji (Majewski, Tetteh), a zaczęli ryzykować i brać z łapanki graczy, których nie widzieli często nawet raz na oczy? To chyba znowu droga na skróty i to jest w ich stylu. Nie popieram tej metody, bo lepiej, gdyby tutaj trafiali gracze obserwowani i sprawdzeni (ja wiem, jest duże prawdopodobieństwo, że mogą tacy gracze nie wypalić) niż z łapanki, na chybił trafił. Jeśli tak chcą robić, to niech złapią jakieś dobre kontakty i np współpracują z Juskowiakiem, który nam polecił Tibę i Amarala. Wtedy, gdy wokół klubu są ludzie, którzy mają kontakty i oko do dobrych graczy, ta metoda ma sens. Ale to tylko moje skromne zdanie w tej kwestii. Najważniejsze jest i tak, by trafiali do nas jak najlepsi gracze, którzy będą wzmocnieniem, a nie szrot.

  8. Viking pisze:

    Scouting wcale taki prosty nie jest. Bärkroth na papierze wygladal mega. CV na granie ma! Ale jednak nie wypalil w Lechu. Czasami nie da sie wstrzelic w forme, czasami aklimatyzacja nie idzie jak w planie (jezyk, kultura itd). Nie zawsze da sie sciagnac pilkarzy jak Tiba czy Gytkjaer. Ja i tak uwazam, ze nasz skauting jakos sobie radzi mimo Rakelsow czy innych Muharow. Trzeba jeszcze sie zgodzic, ze nie wszyscy pilkarze sa do grania, niektorzy maja inne zadania w klubie jak na przyklad atmosfera, kontakt z mlodymi itd. Tak przynajmniej to wyglada z mojego punktu „siedzenia”.

  9. slavo1 pisze:

    Po przeczytaniu tego tekstu i kilku obok – naszły mnie takie spostrzeżenia. Łapanki jako modus operandi nie jest świadomym działaniem jest wynikiem amatorszczyzny i sposobem podejścia do Lecha właścicieli. To jest znacznie tańsze a i tak fifti-fifti, bajeczka o udach (udo się albo nie udo) – po co zatrudniać (drogich) skautów (w to miejsce można wstawić cokolwiek : piłkarzy, trenerów, marketingowców,..) jak to jest tyko obciążeniem budżetowym, nie mającym (w mniemaniu zarządu) wpływu na skuteczność działań. Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że na takie ruchy wpływ mają nie potrzeby ( o których tu piszemy nieustannie) ale jest to raczej REAKCJA na działania np. azjatów z warśafki i ściągnięcie w ostatnim czasie głośnych nazwisk. Musi się mówić o Lechu – bo to jest sposób na popularność (mówić byle jak, byle po nazwisku). OK – skutek taki sam (z czy bez skautingu) ale nie w tym jest problem. Problem jest w amatorszczyźnie i minimalizmie Wronek. A raczej (dodatkowo) jasno określonego kierunku „rozwoju” : handel młodymi piłkarzami – to jest jedyne realne zadanie i kierunek. Nam pozostaje psioczyć na takie podejście do naszego ukochanego klubu i liczyć, że a nóż-widelec trafi się taki Tiba/Gytkjaer/Rudnevs czy Lewandowski. Ot – ślepej kurze ziarnko.

  10. aaafyrtel pisze:

    nie ma dylematu skauting-łapanka myślę.. rozumni decydenci będą robić i jedno i drugie, tak jak okoliczności nakazują…

    • Grimmy pisze:

      To akurat prawda. Obydwa sposoby w połączeniu ze sobą będą dawać najlepsze rezultaty. Dobrze jest skautować kompleksowo rynek, ale jeśli nadarzy się bardzo dobra okazja, czasem warto zaryzykować i ściągnać piłkarza nawet bez szerszej wiedzy na jego temat. Nie ma sensu zamykać się na jedną czy drugą opcję i ograniczać sobie pole manewru.

      • aaafyrtel pisze:

        howgh!

      • slavo1 pisze:

        Nie do końca tak to rozumiem. Jeżeli obok profesjonalnego zespołu skautów „nadarzy się okazja” to jak najbardziej. Ale jeśli zasadą jest, że ” .. a nuż trafimy, bo jest okazja…”, za to BEZ racjonalnego, profesjonalnego skautingu – to nie do końca. W takim przypadku to czysta loteria. Czym poparte decyzje? Bo jest okazja i nuż się sprawdzi? Tani? Po kontuzji i się odbuduje? Ej tam….

      • 100h2o pisze:

        @slavo – no śmiesznie nieco bo… Teodorczyk przychodził z kontuzją którą kilka miesięcy leczył, to samo Arajuuri przyszedł ochwacony z kontuzją biodra którą też leczył. Zdrowy Ubiparip skończył grę w Lechu co chwilę będąc na L4. Taki Gytkjaer przychodził „się odbudować” z TSV Monachium mając tam sezon kompletnie do kitu (15 meczów i….2 bramki). Gajos przychodził z Jagi jako „o mało co reprezentant” a grając w Lechu nigdy nie został powołany! Zmiennych strasznie dużo by „dać receptę na profesjonalny skauting”. Chyba ze skautami to jak z trenerami. Jeden ma „nosa”, drugi niby dobry ale co decyzja to kiszka 😉

  11. 100h2o pisze:

    Artykuł ciekawy ale…. znowu jest pewien ekstremizm i wzdychanie „za starymi dobrymi czasami”. A tak naprawdę w ostaniej historii Lecha BYŁO JEDNO UDANE OKIENKO TRANSFEROWE (to z Arboledą, Peszko, Lewandowskim i chyba Bandrowskim- tak plus minus 1 sezon pomyłki). Pozostałe „okienka” wcale nie takie piękne i wymieniać można bez końca ( Cueto, Zapotoka, Mikołajczak to ci najbardziej znani że nie wspomnę o „handżikach i golikach”). Jak zawsze „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia”. Aha jeszcze i Ubiparip trochę błąkający się w Lechu, choć jakieś tam dobre chwile miał.
    No ale TERAZ to już kompletna amatorszczyzna i „łapanka” ( np Czerwiński czy Ishak, Butko). No cóż. A tak poważnie – scoting to diabelnie trudny temat skoro np Barcelona kupuje przed sezonem 2019/2020 ponad 20 graczy a gra…. tylko 3. Taki Bale w Realu NIE RADZI SOBIE! A MELONY WYDANE.

  12. Tadeo pisze:

    Tak naprawdę to nawet nie wiemy kto w składzie naszego skautingu.Prawdopodobnie jest w składzie Juskowiak , tylko niech ktoś mi powie kiedy on ma czas jeździć po świecie, czy Europie i wyszukiwać piłkarzy. Juskowiak jest tak zajętym człowiekiem, brylującym w mediach na różnych stanowiskach komentatorskich i w roli eksperta , że raczej brakuje mu czasu na udzielanie się w skautingu Lechu.Co robi Araszkiewicz , który miał być łącznikiem między wypożyczonymi piłkarzami a klubem i miał wyszukiwać talenty w niższych ligach.Jak widzimy , skautingu Lecha to wielka lipa i fikcja.