Pięć szybkich wniosków: Charleroi – Lech 1:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Niemal wzorowa pierwsza połowa

Już pierwsze minuty meczu pokazały, że Lech Poznań jest bardzo dobrze przygotowany. Kolejorz dobrze ustawiony taktycznie starał się grać w piłkę w swoim stylu jednocześnie uważając na kontry przeciwnika. Gdyby nie indywidualne błędy głównie w ustawieniu stoperów to Charleroi nie stworzyłoby w pierwszej połowie większego zagrożenia pod naszą bramką. Sami poznaniacy mający optyczną przewagę nie oddali zbyt wielu strzałów na bramkę. Do przerwy Lech wykorzystał właściwie wszystko to co co miał. Skuteczność Kolejorza stała na bardzo wysokim poziomie co pozwoliło jemu prowadzić po pierwszych 45 minutach aż 2:0. Po pierwszej połowie wynik był wręcz wymarzony.

Bardzo słaby kwadrans po przerwie

Lech już w pierwszym kwadransie po przerwie mógł zaprzepaścić wszystko co wypracował przez 45 minut. Poznaniacy chyba nie spodziewali się, że Charleroi jeszcze uwierzy w awans. Nie było kontroli w środku pola, nie funkcjonował odbiór, pressing, obrońcy przegrywali pojedynki 1 na 1. Efektem był najpierw karny (trochę naciągany i na szczęście zmarnowany), a potem gol kontaktowy, którego dałoby się uniknąć gdyby nie bierna postawa stoperów i zgubione krycie. Na szczęście do 60 minuty Lech stracił tylko 1 gola, potem nieco uspokoił grę próbując ponownie grać swój futbol.

Trudny moment i udane zmiany

W 77 minucie awans wisiał już na włosku. Niestety chyba wtedy Lubomir Satka zasłużył już na kartkę, było to drugie upomnienie, Słowak musiał opuścić plac gry. Od 77 minuty Lech był zmuszony tylko się bronić. Wytrzymać 13 minut, wytrzymać parę minut doliczonego czasu gry skupiając się tylko na obronie. Trener Dariusz Żuraw przeprowadził dobre zmiany. Wpuścił Thomasa Rogne mającego kluczową interwencję przy rzucie wolnym Kaveha, który z problemami obronił Filip Bednarek, a Filip Marchwiński wygraną główką zapoczątkował kontrę Jakuba Kamińskiego w 93 minucie. Zmiany pomogły Lechowi dotrwać jakoś do końca, bardzo dobrze pokazał się Thomas Rogne, który wprowadził do linii obronnej doświadczenie i jakość.

Dociągnęli to!

W meczu w Charleroi kluczowe były 3 momenty. Gol na 2:0 do szatni, obroniony karny i czas po 77 minucie. Wtedy trochę z pomocą szczęścia Lech nie stracił bramki i nie doszło do dogrywki. Gdyby padło trafienie na 2:2 to Kolejorz niemal na pewno odpadłby w dogrywce grając w „10”. Nie dał rady bronić się dłużej, na szczęście na naszym zespole nie zemściła się zmarnowana dwusetka po kontrze, którą zepsuł Jakub Kamiński. To była 93 minuta, Charleroi miało jeszcze czas odpowiedzieć, w 95 minucie w naszym polu karnym przewrócił się Nicholson, ale na szczęścia słabo sędziujący arbiter z Niemiec tym razem nie dał się na to nabrać. Wreszcie! Wreszcie lechitom dopisało trochę szczęścia, udało się przetrwać w sumie 18 być może najcięższych minut w całym sezonie i awansować!

Zasłużony awans!

Lech Poznań mimo rozegrania dwóch różnych połów zdołał zrealizować cel. Lider ligi belgijskiej, który do wczoraj nie przegrał od lutego a u siebie od października w końcu dał się ograć, ale postawił baaardzo trudne warunki. Nie było widać, że Belgowie grali w weekend a Lech nie mając więcej czasu na odpoczynek. Rywale byli mocni fizycznie, pokazali wysokie umiejętności techniczne, byli po prostu dobrą drużyną, która na szczęście zakończyła swoją świetną passę. Kolejorz przebrnął 4 rundy eliminacyjne, 3 razy wygrał na wyjeździe, 2 razy z rozstawionymi przeciwnikami i 2 razy z liderami swoich lig. Lech awansował do grupy z bilansem goli 13:1. Poza jakością sportową, skutecznością pod bramką pokazał też bardzo dobre przygotowanie taktyczne, które było kluczem do zdobycia goli w pierwszych połowach na Cyprze i w Belgii. Brawo, brawo Lech!

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







18 komentarzy

  1. Pawelinho pisze:

    „W 77 minucie awans wisiał już na włosku. Niestety chyba wtedy Lubomir Satka zasłużył już na kartkę, było to drugie upomnienie, Słowak musiał opuścić plac gry. ” z tym zdaniem się nie zgadzam ponieważ jako, że pan Zwayer to bardzo słaby sędzia, który podyktował mocno naciąganego karnego (jak również pierwszą żółtką kartkę dla Slowaka) tak jak ten drugi faul, po którym Satka wyleciał. Więc nie jest zasłużona moim i chyba nie tylko moim zdaniem.

  2. Pawelinho pisze:

    Aha bo bym prawie zapomniał kiedy będzie można ocenić mecz z Royal Charleroi?

  3. J5 pisze:

    Lech w końcu zagrał z dobrą drużyną, liderem ligi belgijskiej o wiele wyżej notowanej niż nasza Ekstraklasa, i wygrał. Było wiadomo że będzie ciężko, i było w drugiej połowie. Ja bym te dwie połowy nie dzielił na lepszą i gorszą z tym rywalem. Ja bym podzielił na połowę pierwszą gdzie Lech pokazał jakość, i drugą połowę gdzie Lech pokazał charakter. Pierwsza połowa pod dyktando Lecha, zakończona dwoma golami, fajnymi akcjami i świetnymi odbiorami Modera. Druga połowa, popis Bednarka, i ambitna walka całej drużyny, walczącej zarówno z Belgami, jak i z sędzią- Niemcem, który mógł wypaczyć wynik spotkania. Generalnie pomimo trudności Lech wyszedł zwycięsko z obydwu części meczu, i dał nam wszystkim radość z awansu do wymarzonej, i wydawało by się nierealnej fazy grupowej Ligi Europy. Teraz przyjdzie powalczyć z silnymi ekipami. Ale zaskoczenia chyba nie będzie, Kolejorz właśnie miał pierwsze ” przetarcie” z liderem ligi belgijskiej, z którego wyszedł zwycięsko. Jak się wczoraj okazało, pokonanie takiej drużyny jest możliwe. Czego naszej drużynie i nam wszystkim życzę podczas meczów w fazie grupowej

  4. leftt pisze:

    1. Gdyby nie było błędów w obronie to wszystkie mecze kończyłyby się na 0-0.
    2. Tak więc pierwsza połowa była zagrana fajnie, ale równie dobrze mogliśmy schodzić z dwójką w tył. Bo sytuacje dla Charleroi były a dla nas tak nie za bardzo. Bramki: rykoszet i strzał, który powinien zostać obroniony. Ale nam wpadało a im nie i nie jest to nasz problem.
    3.Takie mecze muszą zbudować drużynę. Zwłaszcza, że dużą jej część stanowią młodzi zawodnicy na początku swoich karier. Jeżeli Rutek dokupi 2-3 zawodników do rotacji to jestem spokojny przynajmniej o ligę. Bo umiejętnościami piłkarskimi zjadamy tych wszystkich Czesiów, Probierzy i Stokowców na śniadanie. Problemem może być fizyczność.
    4.Czy nie da się nic zrobić z trawą na Bułgarskiej? Nie wiem, nie znam się.
    5. Ale w związku z tym włożę trochę kij w mrowisko: wiem, że Bułgarska to nasz dom, świątynia i tak dalej. Ale jest ryzyko, że w najbliższych tygodniach mecze będą rozgrywane bez publiczności (właśnie pękły 2000 zakażeń i to z hukiem). Czy jeśli do tego dojdzie i stadion i tak będzie pusty – czy nie lepiej grać ligę na rezerwowym obiekcie we Wronkach? Tylko ze względu na murawę i ze względu na oszczędzanie płyty Bułgarskiej na LE. Oczywiście wiem, że straty wizerunkowe itd., że na razie to gdybanie. Rzucam temat czysto hipotetycznie.

    • Gadzuki pisze:

      5. nie wiem czy zasady licencyjne na to pozwolą

      • tolep pisze:

        A rezerwowego stadionu nie trzeba mieć obowiązkowo?

        Pomysł leffta jest bardzo dobry. Z drugiej strony styl za który wszyscy Lecha chwalą nie pojawił się wczoraj, tylko praktycznie od roku. I murawa na Bułgarskiej nie przeszkadzała. Tak więc nie przesadzałbym z robieniem nagle z tego afery

    • aaafyrtel pisze:

      o ty już pisałem… bułgarska sztuczna, gra na czas kładzenia wronki…

  5. 07 pisze:

    Po pierwsze to chciałbym przeprosić Filipa Bednarka za zbyt wczesna ocenę jego umiejętności. Mecz w Belgii pokazał, że ogórkiem nie jest. Mamy bramkarza. Co do meczu – szczęście nam dopisało. Czas na 3 punkty w lidze.

  6. Gadzuki pisze:

    najważniejsze że dało się awansować do tych rozgrywek bo za rok nie będziemy mogli w nich uczestniczyć – zostaje nam LM lub Liga Konferencji Europy

  7. slavo1 pisze:

    W mojej opinie to jeden z najważniejszych i największych, w wartościach względnych, sukcesów Lecha w historii. W warunkach bezwzględnych można z pewnością znaleźć większe sukcesy – nawet w ostatnich 15 latach. Liczy się z jakiego miejsca startowaliśmy rok temu – wszyscy pamiętamy. „Będzie sukces jak dostaniemy się do 8”, „czeka nas walka o utrzymanie” – to dwie z , oględnie mówiąc, najdelikatniejszych opinii. Pytanie czy Lech jest w stanie tę szanse wykorzystać w najbliższych 2,5 miesiącach. Na chłodno patrząc mamy dobry, solidny skład z kilkoma dziurami (albo słabościami) , dobrze zbalansowana młodość z doświadczeniem, ambicja z werwą, liczba Polaków vs stranieri. Udało się coś co było marzeniem. Jednak jesteśmy dopiero (w najlepszym przypadku) na początku drogi. Wyjaśnię o co mi chodzi. Po wczorajszej euforii naszła mnie myśl, że chciałbym aby Lech grał tak jak … Charleroi. Oglądając ich jak wychodzili spod naszego pressingu, 3-4 podaniami z pierwszej piły, z jaką szybkością przechodzili do ofensywy, jak przesuwali się do ataku – miło było patrzeć. Ale… przegrali z nami. Tu będę kontrowersyjny : śmiem twierdzić, że na 10 meczów z Belgami przegralibyśmy 6-7. Po prostu im wczoraj nie żarło a nam tak. Ktoś przypuszczał,że teraz Bednarek będzie miał dzień konia? Że Moder się przebudzi i będzie podstawa odbiorów w defensywie (ale ile drugich podań spieprzył?), Tiba zagrał średnio (przynajmniej w porównaniu do meczu poprzedniego), jedna główka Marchwińskiego przy rozpaczliwej obronie (i ataku Belgów) nie może zamazać jego słabej gry wcześniej. Euforia każe nam nie zauważać słabej gry Czerwińskiego, dziwnej zmiany najlepszego Kravetsa, dwóch zmarnowanych setek Kamińskiego i to jak odbił się jak od ściany od obrońcy RSC…. Nawet lepsza/pewna gra Rogne była dla mnie zaskoczeniem. A mimo to wygraliśmy i jestem z tego powodu super szczęśliwy – ale nie zamykam oczu na słabości. Stąd określenie ” w wartościach względnych” – na to co wczoraj pokazaliśmy i jak wyglądali Belgowie to nasz niewątpliwy ogromny sukces. Tyle narzekania. A na plusy (LICZNE!) trzeba wskazać : walkę, skonsolidowanie zespołu, określenie wspólnego celu i jego ZREALIZOWANIE, ewidentny rozwój indywidualny wielu zawodników (zwłaszcza młodych), świetne wprowadzenie się do zespołu Ishaka, szczęście które zagościło obok Bednarka (bo bramkarz musi mieć szczęście), świetny środek pola (najlepszy trójkąt w PRL-lidze), młode, przebojowe skrzydła…. nic tylko klaskać i drzeć w niebo głosy. Jesteśmy na bardzo dobrej drodze ale wystarczy sprzedaż Kamyka, Modera i Puchacza, kontuzja Tiby i Cernomarkovica i gdzie jesteśmy?

    • leftt pisze:

      1.Może i byśmy przegrali, nie sprawdzimy tego. Ale wydaje mi się, że pisałeś tego posta tylko na podstawie drugiej połowy meczu. Bo w pierwszej to my prowadziliśmy grę.
      2.Poza tym: dlaczego jak Belg nie trafił to im „nie żarło” a jak Kamiński nie trafił to idzie to na minus dla nas? Kamińskiemu też „nie żarło”. Tłumacząc ostatnie zdanie: „gdyby wypadło pół składu, to gdzie byśmy byli?”
      3.Pewnie, że jest się do czego doczepić, zawsze jest. Nawet po Apollonie było. Pozwoliliśmy Belgom rozkręcić się w drugiej połowie, bramki trochę fartowne, dziwna zmiana Ishaka na Marchwińskiego zamiast na Kaczarawę (Kravets chyba zaczął wysiadać fizycznie).
      4. Ale nie ma co pomniejszać tego sukcesu. Bo widać u nas kulturę gry. Pressing, dużo przechwytów, zero pałowania, prawie bez prostych błędów technicznych.
      5.Podsumowując: nacieszyliśmy się trochę, w niedzielę mecz z Piastem. A najgorsze, co możemy w tej chwili zrobić, to zastanawiać się, jak daleko odjechaliśmy Legii.

      PS. Rutek, gdzie są transfery?

      • slavo1 pisze:

        ad.1 – Nie pisałem to dzisiaj i na podstawie właśnie całego meczu. W pierwszej my górą a oni słupek. W drugiej oni i poprzeczka … i nasz słupek.
        ad. 2 …. bo Kamiński nie strzelił przy 1:2 i zmiana byłaby na 1:3 (z pkt widzenia Belgów). Jużwidzę komentarze gdyby to było 2:1 do Belgów i Kamyk by tego nie strzelił….
        ad. 4 Bynajmniej nie pomniejszam sukcesu, czego jasno dałem wyraz.

        i najwazniejsze : ostatnie zdanie zostało przez Ciebie skrócone w formie „Rutek, gdzie transfery?” – pełna zgoda i dodam : ” .. i niech cię ręka boska broni przed sprzedażą młodych już teraz….”

  8. Tadeo pisze:

    Super mecz , w którym było wszystko.Bramki , sytuację, parady bramkarskie , no i olbrzymie emocje , po których swych włosów mi przybyło. Gdyby jeszcze udało się wyeliminować błędy w obronie , po których tylko dzięki Bednarkowi nie straciliśmy bramki.Okienko transferowe jeszcze otwarte , może uda się kogoś sprowadzić na Ś.o.

  9. misha pisze:

    Mityczny plan Lech 2020 zmaterializował się w części. Może nie jesteśmy w 50 najlepszych zespołach w Europie, ale gramy chociaż w Lidze Europejskiej. Mieliśmy być drugą Bazyleą, która wybiła nam kiedyś z głowy marzenia o Lidze Mistrzów, ale dzisiaj to my gramy w Lidze Europy, a Szwajcarom nie udało się do niej zakwalifikować. Czasami drogi do celu nie bywają proste – myślę, że włodarze Lecha właśnie się o tym przekonują. Mamy ciekawy zespół, trenera związanego z klubem, najlepszą akademię w kraju, młodzież przed którą świat stoi otworem. Ale przede wszystkim mamy swój styl i mamy charakter. Starszym kibicom przypomina się późny Smuda i Zieliński. Gramy najlepszą piłkę w kraju i o ironio, wreszcie idą za tym wyniki. Czyżby zarząd miał rację? Budujące jest również to jak wygląda szatnia od środka – tam widać mega atmosferę, szacunek do Żurawia, skupienie na celu i miłość do Lecha.

    Mecz z Charleroi przejdzie do annałów klubu. Było w nim wszystko. Piękne bamki, zwroty akcji, obroniony karny, błędy sędziego. Bednarek – poziom światowy. Mam też wrażenie, że ktoś tam w niebiosach założył 1 X biało-niebieski szalik i postanowił dać kibicom Lecha powody do szczęścia, za te wszystkie lata upokorzeń, przegranych eliminacji, wiecznie drugich miejsc. To już jest piękna jesień, a mam wrażenie że będzie jeszcze piękniejsza.

    Przy okazji, mam ogromną prośbę do Zarządu. Utrzymajcie kadrę, dokupcie jeszcze zawodników. Świetny ruch z Butko – bravo. Jeśli się uda, sprowadźmy jeszcze kogoś. Będziemy sporo grali, silna ławka i rotacje wydają się być kluczowe, żeby i Lecha nie dotknął „pocałunek śmierci”i ominął jesienny kryzys. Mamy pieniądze, budujmy dalej. Europa będzie świetną przygodą, ale mam wrażenie, że w tym sezonie powinno udać się zdobyć mistrza. Przygotujmy się na to. Mamy niepowtarzalną szansę odskoczyć reszcie ligi. Wykorzystajmy doświadczenia z poprzednich lat, nie popełniajmy błędów przeszłości i będzie dobrze.

    A za eliminacje do Ligi Europy WIELKIE DZIEKI. Daliście nam wszystkim mnóstwo szczęścia w tym trudnym roku!!!