Felieton kibica: Majster na stulecie

Wszystkim internautom KKSLECH.com przypominamy o możliwości wyrażania swojego zdania nie tylko w „Śmietniku kibica” czy w komentarzach do newsów. Jednocząc na tej witrynie kibiców Lecha Poznań dajemy możliwości wygłaszania swoich opinii na stronie głównej witryny. Cykl „Twoim zdaniem” jest stworzony do tego, aby każda osoba chcąca dotrzeć ze swoją opinią do innych kibiców Kolejorza bez trudu mogła to zrobić.



W każdym tygodniu czekamy na Wasze najlepsze oraz najciekawsze teksty, które mogą pojawić się na łamach KKSLECH.com. Każdy z kibiców, który umie pisać, chce to robić i ma coś ciekawego do przekazania innym kibicom Lecha Poznań w sposób obszerny i ciekawy (także kontrowersyjnego) ma drogę otwartą do tego, by jego tekst na tematy sportowe przeczytało nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Czasem nie trzeba dodawać wpisu na przysłowie pół strony w „Śmietniku Kibica” bądź w newsach. Czasem wystarczy jeszcze trochę rozwinąć swoją myśl, odpowiednio ją zredagować i przesłać do nas w formie dowolnego tekstu. Dziś publikujemy jeden z nadesłanych artykułów przez kibica.

Majster na stulecie

Niedziela 19.03.1922 r. Dębiec. Tego dnia grupka chłopców zakłada klub, nadając swemu klubowi nazwę KS Lutnia Dębiec. Pewnie sami nie zdawali sobie sprawy, jak ta decyzja wpłynie na przyszłe pokolenia ludzi z Poznania, Wielkopolski i różnych zakątków świata. Dziś obchodzimy 99 urodziny naszego klubu. To dziś po raz ostatni możemy zaśpiewać Lechowi „sto lat” ponieważ za rok będzie to już…nieaktualne :). Jubileusz to dzień do wspomnień. W swym felietonie nie będę opisywał szczegółów powstania, kilkakrotnie zmienianej nazwy klubu, pięknych meczy w europejskich pucharach, stadionów i wieloletniej historii. Aby to opisać musiała by to być książka, a ma być felieton :). Dlatego chciałbym skupić się na kilku sezonach. Dokładnie na siedmiu. Siedmiu, bo tyle razy Lech Poznań zdobywał Mistrza Polski.

Sezon 1982/1983 – Pierwszy majster

Lech prowadzony przez Wojciecha Łazarka przystępuje do tych rozgrywek jako zdobywca PP. Nie jest zaliczany do grona faworytów. Wiodącą siłą w polskiej piłce klubowej był wówczas broniący tytułu Widzew Łódź, i to on był głównym faworytem do tytułu. Lech ma stabilny skład z jedną mega gwiazdą – Mirosławem Okońskim. Tuż przed początkiem sezonu do zespołu dołącza Janusz Kupcewicz z Arki Gdynia, aktualny brązowy medalista z niedawno zakończonych Mistrzostw Świata w Hiszpanii. Kreator gry i, jak się później okaże, jeden z głównych architektów tamtego majstra. Transferowy majstersztyk. Pierwszą rundę rozgrywek Lech gra średnio (bilans 7-2-6), nie gubi punktów w Poznaniu, kiepsko punktuje na wyjazdach. Po pierwszej rundzie lideruje Śląsk Wrocław z 19 pkt, Lech jest dopiero szósty tracąc jednak do drużyny z Wrocławia tylko trzy pkt. W pierwszym meczu rundy rewanżowej Lech pokonuje w Poznaniu drużynę z Wrocławia i zmniejsza dystans do lidera do 2 pkt. W kibicach z Poznania rodzi się nadzieja. Jeszcze zapewne nie na majstra , ale na udany sezon w czubie tabeli. Średnia frekwencja na meczach wiosennych zdecydowanie wzrasta. Lech utrzymuje się w czubie tabeli, Lech gra rewelacyjnie, Lech daje coraz większą nadzieję… Trybuny pękają w szwach. Coraz głośniej słychać z nich głos kibolskiej braci intonujący KKS MISTRZEM JEST!!! W 25 kolejce Lech obejmuje prowadzenie w tabeli. Poznań, Wielkopolska zaczyna wierzyć, że to się uda… Poznań żyje Lechem… Stadion zapełnia się na kilka godzin przed meczem… Do końca pozostaje już tylko 5 meczy… W 26 kolejce Lech jedzie do Krakowa… i wówczas kibole Lecha doznają szoku! Lech przegrywa z Wisłą 0-6 i spada na trzecie miejsce. Łazarek trzęsie szatnią… Lech w następnych meczach pokonuje legię , GKS Katowice i Szombierki Bytom. Po 29 kolejce Lech lideruje w tabeli. Poznań już wierzy, Poznań czeka, Poznań szaleje! To musi się udać! Ostatni mecz to mecz w Zabrzu z Górnikiem. Środa 19.06.1983 r. Trasą do Zabrza mkną auta na poznańskich rejestracjach. Trybuny w Zabrzu wypełnia kilkutysięczna poznańska publika. Setki tysięcy ludzi z Poznania i Wielkopolski w skupieniu słucha radiowego Studia S-13. Po 45 minutach w Zabrzu jest remis 0-0. W rozgrywanym równolegle meczu w Łodzi Widzew prowadzi z Zagłębiem Sosnowiec 1-0 i to on jest Mistrzem. Do szczęścia Lechowi brakuje jednego gola… Jednego celnego strzału dającego Mistrza. Poznań wciąż czeka, Poznań trzyma kciuki, Poznań wierzy! 57 minuta – to w niej Janusz Kupcewicz trafia do siatki Górnika po raz pierwszy… Do końca pozostają 33 minuty, ale pewnie każdy kibol Lecha chce, by ten mecz już się skończył. Każdy z niepokojem wsłuchuje się w radiową audycję, spogląda na zegarek i zapewne wielu modli się, aby już nic się w tym meczu nie zmieniło. 89 minuta – Kupcewicz trafia po raz drugi. Lech prowadzi w Zabrzu 2-0. Nikt i nic nie jest już w stanie wydrzeć Lechowi tego majstra… Poznań już nie czeka, Poznań szaleje! KKS MISTRZEM JEST staje się faktem. Najlepszy strzelec Lecha, Mirosław Okoński, z 15 golami zostaje królem strzelców. Cała piłkarska Polska po raz pierwszy składa pokłon Lechowi Poznań. Dzień 19.06.1983 roku zapisuje się złotymi zgłoskami w historii Lecha. Dzień później, czyli 20.06.1983 roku na Łęgach Dębińskich po raz pierwszy swą wizytę składa papież Jan Paweł II… Pierwsza wizyta papieża, Pierwszy majster… Łegi Dębińskie, Lutnia Dębiec. Czy aby tam u góry ktoś tego nie pilotował :)? Ot taka mała refleksja po tylu latach od tych wydarzeń. Dwa następujące po sobie dni, które na trwałe zapisały się w historii stolicy Wielkopolski.

1983/1984 – Drugi majster

W sezonie 83/84 Lech wespół z Widzewem jest głównym faworytem do zdobycia Mistrza Polski. Z zespołem żegna się Kupcewicz odchodzący do St Etienne, a w jego miejsce szeregi Lecha zasila Henryk Miłoszewicz z legii. Godnie zastępując Kupcewicza. Ponadto z zespołem żegna się między innymi bramkarz Piotr Mowlik, odchodząc do klubu z USA. Oprócz Miłoszewicza zespół zasila Czesław Jakołcewicz, stając się czołowym zawodnikiem Mistrzów Polski. Sezon 1983/84 to debiut Lecha w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych. Lech trafia na Mistrza Hiszpanii Athletic Bilbao i po wspaniałym meczu i golach Niewiadomskiego i Okońskiego pokonuje Basków 2-0. Warto tutaj zaznaczyć, iż jest to najmniejszy wymiar kary dla Hiszpanów. W rewanżu Kolejorz przegrywa jednak 0-4 i odpada z rozgrywek. W lidze w rundzie jesiennej spisuje się bardzo dobrze kończąc ją tuż za rewelacyjnym beniaminkiem Górnikiem Wałbrzych. Rundę wiosenną Lech zaczyna od remisu w Krakowie z Wisłą, by w następnym meczu rozgromić Śląsk Wrocław 6-0. W XIX kolejce tego sezonu dochodzi do historycznego meczu. Bułgarska gości około 45 tys. widzów. Kibole zasiadają na stadionowym zegarze, wdrapują się na dachy milicyjnych pojazdów i wchodzą na pas zieleni tuż przy liniach wyznaczających plac gry. Nie ma gdzie wcisnąć palca. Stadion cały pęka w szwach. Jednak rekordowa liczba kibiców w całej historii stadionu jest świadkiem porażki Lecha z Widzewem 0-1… Ciekawostką z tego meczu jest kontuzja sędziego i zastąpienie go innym. Kolejny mecz to mega sensacja i porażka w Gdyni z Bałtykiem 1-3… Lech ma lekki kryzys, ale ma asa w trenerskim fachu, ma mistrza Łazarka. Męskie rozmowy, ciężki trening i fachowość pozwalają zespołowi szybko zażegnać kryzys. Kolejne 8 meczy to pasmo zwycięstw niebiesko-białych. Po tych meczach Lech lideruje w tabeli mając 3 pkt przewagi nad Widzewem i 2 mecze do końca sezonu. Przypomnę, iż w tamtych sezonach za zwycięstwo przyznawano 2 a nie 3 pkt jak dzisiaj. Mistrzostwo wydaje się pewne. Kolejny mecz to wyjazd do Katowic. Zwycięstwo daje majstra. Ba, nawet remis gwarantuje tytuł. Lech jedzie do średniaka z Katowic pewny swego… Jedzie i przegrywa 0-2. W tym samym czasie w Łodzi Widzew pokonuje Szombierki Bytom 4-2. Na kolejkę przed końcem sezonu Lech ma pkt przewagi nad drużyną z Łodzi i dużo korzystniejszy bilans bramek. Do majstra wystarczy remis w ostatnim meczu w Poznaniu z Pogonią Szczecin. Na długo przed rozpoczęciem meczu zapełnione 40 tys. kibiców trybuny intonują KKS MISTRZEM JEST! W 30 minucie stadion eksploduje… Miłoszewicz z karnego daje Lechowi prowadzenie… W 42 Pogoń po karnym doprowadza do remisu… W Poznaniu do przerwy 1-1 w Łodzi Widzew remisuje z legią 0-0… Jest dobrze. Trybuny walczą razem z piłkarzami. Każdy okrzyk przybliża piłkę do siatki portowców, każdy okrzyk oddala o centymetry piłkę od gola dla Pogoni. W 80 minucie trybuny na chwilkę milkną. Widzew wychodzi na prowadzenie. W Poznaniu wciąż 1-1… Widzew zrównuje się punktami z Lechem. Cały stadion w amoku walczy o tego majstra. KKS MISTRZEM JEST niesie się w najdalsze zakątki Poznania… Te dziesięć minut wlecze się w nieskończoność… Wreszcie gwizdek… Stadion wygrał. Wygrał Lech! Kibole rzucają się sobie w ramiona, na murawie piłkarze wraz z działaczami i panem Trenerem ściskają się w ogromnej radości… Stadion tonie w morzu serpentyn, a na murawie pojawia się kaczka w niebiesko-białych barwach i ogromny tort… Tego dnia Poznań zasypia w rytmie Lecha. Samochody ryczą klaksonami, a na ulicach długo w noc brzmi kiboli głos :). Kilka dni później Lech na Łazienkowskiej pokonuje bezproblemowo 3-0 Wisłę Kraków w finale Pucharu Polski sięgając po dublet. Lech jest absolutnie najlepszy w Polsce!!! Przypomnę ludzi, którzy dali Lechowi sukcesy w tych dwóch sezonach. Pan Trener Łazarek i jego główne asy Mowlik, Pleśnierowicz, Barczak, J Szewczyk, Strugarek, Pawlak, Adamiec, Kupcewicz, Miłoszewicz, Jakołcewicz, Bąk, Niewiadomski, Okoński, Oblewski, Łukasik. Prezes Zeidler i jeden z głównych sponsorów śp. Henryk Zakrzewicz” Luluś”. Prawdziwy sponsor z niebiesko-białym sercem i wiarą w sukces. Taka mała refleksja …Lech w 3 sezonach potrafił zdobyć 4 trofea. 2x MP, 2x PP… Można? Pewnie że można!

Sezon 1989/1990 – Trzeci majster

Trenerem w tym sezonie jest Andrzej Strugarek, zawodnik z drużyny, która zdobywała dwa poprzednie MP. W kadrze zespołu znajduje się też kilku piłkarzy z tamtych lat. Jakołcewicz, Łukasik, i wchodzący wówczas do zespołu Araszkiewicz i Kofnyt. Lech zaczyna sezon fatalnie. W 5 pierwszych meczach zdobywa raptem 2 pkt doznając między innymi klęski 1-5 w Poznaniu z Zawiszą Bydgoszcz. Po tej koszmarnej serii zarząd Lecha postanawia zatrudnić w Lechu w roli pierwszego w Polsce managera Jerzego Kopę. Doskonale znanego poznańskiej publiczności trenera, już kiedyś pracującego w Lechu. Kopa razem ze Strugarkiem od tego momentu prowadzić będą Lecha. Zatrudnienie Kopy okazuje się strzałem w dziesiątkę. Pierwszy mecz po jego przyjściu i od razu pewne zwycięstwo z wrocławskim Śląskiem 3-0. Kolejne pięć meczy to 3 zwycięstwa i 2 remisy. Lech odbija się od dna tabeli. Przyjście Kopy to też zdecydowane postawienie na Andrzeja Juskowiaka: 19-letniego młokosa z ogromnym instynktem strzeleckim, i Kazimierza Sidorczuka w bramce. W pozostałych do końca rundy jesiennej meczach Lech ponosi tylko jedną porażkę kończąc rok 89 na piątym miejscu w tabeli. Runda wiosenna to popis Lecha: na 15 spotkań Lech przegrywa tylko jeden raz z feralną w tym sezonie Zawiszą. Najlepszym meczem w tym okresie jest spotkanie w 25 kolejce ze Stalą Mielec w Poznaniu zakończony zwycięstwem 6-1 i popisem strzeleckim Juskowiaka – zdobywcy pięciu goli. Po tym meczu Lech obejmuje prowadzenie w tabeli nie oddając go już do końca. Mistrza pieczętuje na Łazienkowskiej remisując z gospodarzami 1-1. Na tym stadionie Mistrz smakował wyjątkowo :)… Lech zostaje mistrzem wyprzedzając o 2 pkt Zagłębie Lubin i GKS Katowice. I tu pewnego rodzaju ciekawostka dla młodszych czytelników, jak i przypomnienie dla starszych. W tamtych czasach przez kilka sezonów zwycięstwa różnicą trzech bramek premiowane były dodatkowym punktem, a porażki minusowym… Lech wygrał za 3 pkt 5 razy, przegrał za minus 1 raz. Zagłębie i GKS wygrały 2 razy i nie przegrały ani razu. Gdyby nie było bonusów za wygrane 3 bramkami wszystkie 3 drużyny miały by na koniec sezonu po 38 pkt… ale i tak Mistrzem zostałby Lech dzięki korzystniejszej różnicy bramek. Lech zostaje Mistrzem, a królem strzelców z 18 golami Andrzej Juskowiak… Drugi sezon , kilkadziesiąt meczy w I lidze i król strzelców… To były transfery! Niekoniecznie z Bałkanów, ale z …Gostynia. Skład Lecha w tym sezonie tworzyli w głównej mierze następujący zawodnicy: Sidorczuk, Rzepka, Jakołcewicz, Łukasik, Kryger, Kofnyt, Skrzypczak, Araszkiewicz, Juskowiak, Pachelski, Bayer, Trzeciak.

Sezon 1991/1992 – Czwarty majster

Po nieudanym poprzednim sezonie, w którego końcówce podziękowano za pracę duetowi Kopa- Strugarek, Lecha do rozgrywek przygotowuje Henryk Apostel powtórnie zatrudniony w klubie, i mający za sobą pracę z kadrą U18 i U21. Znaczącym transferem do Lecha jest zakontraktowanie Jerzego Podbrożnego z Igloopolu Dębica. Apostel tworzy atak marzeń. Trio Trzeciak, Podbrożny i najlepszy polski piłkarz 1991 roku Juskowiak sieje popłoch na polskich stadionach. Lech gra futbol bardzo widowiskowy, okraszony wieloma golami, a przy tym niezwykle efektywny. Na dowód tego niech świadczy fakt, że na 34 mecze w I lidze tylko w jednym Kolejorz nie strzela gola! Choć dziś zapewne wydaje się to śmieszne, to średnia widzów na Kolejorzu w tamtym sezonie oscylowała w granicach 10-11 tys, co było i tak najwyższą średnią w całej lidze. Sezon bez dramatycznej historii, w której to Lech nadawał ton lidze i zdobył Mistrza już na trzy kolejki przed końcem, nie przegrywając w Poznaniu żadnego meczu. Do dziś to mistrzostwo pozostaje zdobytym najszybciej, jak i z największą przewagą (5 pkt) nad drugim zespołem. Podbrożny z 20 golami zostaje czwartym po Aniole, Okońskim i Juskowiaku królem strzelców polskiej ligi w historii Lecha. Główni architekci tamtego sukcesu to Sidorczuk, Rzepka, Gębura, Wojtala, Kryger, Bereszyński, Kofnyt, Remień, Moskal, Skrzypczak, Podbrożny, Juskowiak, Trzeciak. Warto podać bilans tamtego sezonu: 19-11-4 66-38. Tuż po sezonie Andrzej Juskowiak zostaje sprzedany do Sportingu Lizbona, by już jako jego zawodnik zdobyć dla Polski wicemistrza olimpijskiego i tytuł króla strzelców tej imprezy, oraz ponownie wygrać plebiscyt na najlepszego polskiego piłkarza. Od dawna zastanawiam się, co powodowało niską względem poziomu prezentowanego wówczas przez Lecha frekwencję na Bułgarskiej? I do dziś nie mogę znaleźć odpowiedzi… To była naprawdę wspaniała ekipa.

Sezon 1992/1993 – Piąty majster

Lech z bardzo mocnym składem zaliczany był przez wszystkich do głównego faworyta w batalii o mistrza w tym sezonie. Co prawda z zespołu ubył Juskowiak, jednak Kolejorza zasilił Jerzy Brzęczek – kapitan srebrnej jedenastki z Hiszpanii przetransferowany do Lecha z lokalnego rywala – Olimpii, będący wówczas jednym z najlepszych polskich piłkarzy. Przewidywania fachowców sprawdziły się. Kolejorz rozpoczął sezon w kapitalnym stylu odnosząc w pierwszych sześciu meczach komplet zwycięstw. Wystarczy powiedzieć, iż bilans bramek po tych sześciu kolejkach był niezwykle imponujący: 17-2, a więc prawie 3 gole na mecz! Lech mocno usadowił się na fotelu lidera i w pełni kontrolował przebieg ligowej rywalizacji. Pewne prowadzenie w lidze pozwoliło Lechowi spokojnie przygotowywać się do startu w Pucharze Mistrzów. Pierwszym przeciwnikiem było łotewskie Skonto Ryga, z którym Lech łatwo się uporał. Kolejnym przeciwnikiem okazał się mistrz Szwecji IFK Goeteborg. Wszystkim wydawał się to rywal jak najbardziej w zasięgu Lecha. W pierwszym meczu w Szwecji Lech przegrał 0-1 po bramce w koncówce meczu. Rewanż w Poznaniu zapowiadał się niezwykle ekscytująco. Cały Poznań wierzył, iż IFK uda się wyeliminować. Jednak 25 tysięczna publiczność przeżyła ogromny zawód. Lech przegrał przy Bułgarskiej aż 0-3 i pożegnał się z pucharami. Po porażce z IFK , Lech notuje też pierwszą porażkę w XV kolejce I ligi. Rundę jesienną Kolejorze kończą na 1 msc z fantastycznym bilansem 12 zwycięstw, 4 remisów i 1 porażką, przy przytłaczającym bilansie bramek 42-9! Lech w tej rundzie wprost miażdżył rywali: po 5-0 z Górnikiem Zabrze i Jagiellonią, 6-1 w derbach z Olimpią , 7-1 z Hutnikiem Kraków, niech będą obrazem, jak wielką siłą dysponowała tamta drużyna. Lech wydawał się murowanym kandydatem na majstra. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobrażał sobie innego scenariusza jak pewny marsz po kolejny tytuł. Przyszła jednak wiosna… I tu stało się się coś niewyobrażalnego. W 9 meczach rundy rewanżowej Lech nie wygrywa ani razu (!) notując 6 remisów i 3 porażki. W międzyczasie z powodów zdrowotnych z funkcji trenera rezygnuje Henryk Apostel zastąpiony przez legendę Lecha Romana Jakóbczaka. Lech spada w ligowej tabeli na 5msc. Każda fatalna passa musi się kiedyś skończyć. Lech zaczyna gonić konkurentów, i w pozostałych 8 meczach wygrywa 6 razy i 2 razy remisuje. Jest to jednak za mało do mistrzowskiego tytułu. Lech jest trzeci, tracąc do wyprzedzających go rywali tylko 2 pkt. Jednak to nie koniec rozgrywek, mimo, że żaden mecz się już nie odbędzie. Przed ostatnią kolejka liderem jest klub z Warszawy mający tyle samo punktów co drugi ŁKS, jednak lepszą o trzy gole różnicę bramek. No i tu zaczynają się cuda :)… ŁKS wygrywa w Łodzi ze zdegradowaną Olimpią 7-1, a w Krakowie Wisła przegrywa z drużyną z Warszawy aż 0-6. Przypadek i aż dwa festiwale goli? Na bramkę jednej drużyna w korespondencyjnym pojedynku odpowiada drugą. Najlepiej grało radio…tak oto piłkarska Polska skwitowała te dwa mecze. Oburzenie jest ogromne. Prezes PZPN Ryszard Kulesza grzmi „Cała Polska widziała”. Tak! Cała Polska widziała, jak klub z Warszawy „zdobywał czystego mistrza”. Kto oglądał fragmenty meczu w Krakowie ten widział tą nieskazitelną „czystość tego meczu”. 10 Lipca 1993, a więc prawie miesiąc po oficjalnym zakończeniu rozgrywek, PZPN na walnym zjeździe anuluje wyniki obu meczy i odbiera zwycięzcom wywalczone w nich punkty. Tabela zmienia kształt. Lech, ŁKS i warszawiacy mają po 47 pkt. Jednak to Lech ma najkorzystniejszy bilans bramek 70-29 i to Lech jest Mistrzem Polski w tamtym sezonie, a Jerzy Podbrożny z 25 golami zostaje królem strzelców. 10 lipca 1993 roku na trwałe zapisał się w historii polskiej piłki… Na trwałe zapisał się też w historii Lecha. To właśnie tego dnia zmarł jeden z twórców słynnego poznańskiego ABC, jeden z najlepszych piłkarzy naszego klubu, jego symbol i legenda – Teodor Anioła… Mistrzostwo i śmierć… Dwa jakże odmienne bieguny, które zaserwowało życie tamtego dnia.

Sezon 2009/2010 – Szósty majster

Mijają kolejne lata. Lech przechodzi różne koleje losu. Boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. Po 28 latach gry na najwyższym szczeblu rozgrywek w sezonie 1999/2000 spada z ligi pieczętując swój los porażką w Zabrzu z Górnikiem 0-4 na tym samym stadionie, na którym świętował pierwszego majstra. Lech po dwuletniej banicji wraca do Ekstraklasy. W sezonie 2003/04 sięga po Puchar Polski pokonując w dwumeczu klub z Warszawy. Po tym meczu nie mogący pogodzić się z porażką kibice gospodarzy próbują ukraść medale zwycięzcom z Poznania. No cóż… honor ma różne odcienie. Lech znajduje wreszcie sponsora, który postanawia zainwestować w klub. Jacek Rutkowski obejmując klub zapowiada w mediach walkę o trofea, Ligę Mistrzów i szybki rozwój klubu. Nadchodzi sezon 2009/2010. Lech przystępuje do tego sezonu w glorii zdobywcy Pucharu Polski, ma też za sobą fantastyczną przygodę w Europejskich Pucharach, w których to dociera do 1/16 odpadając z włoskim Udinese. Wspaniałe mecze w Europie do dziś wspominane są przez kiboli z Poznania. Warto w tym miejscu wspomnieć rekordowe zwycięstwo z Grasshopers Zurych 6-0 i niezwykle dramatyczny mecz z Austrią Wiedeń 4-2, w którym to w ostatniej akcji meczu Rafał Murawski zdobywa gola na wagę awansu do fazy grupowej. Jednak wszyscy w Poznaniu wciąż czekają na Mistrza Polski. Trener Jacek Zieliński ma do dyspozycji bardzo mocny skład w którym prym wiodą Bosacki, Murawski, Injać, Stilić, Arboleda, Peszko i młoda, wschodząca gwiazda światowego futbolu Robert Lewandowski. Stadion na Bułgarskiej jest w ciągłej przebudowie, dlatego mecze rundy jesiennej w roli gospodarza Lechici rozgrywają we Wronkach na tamtejszym kameralnym stadionie mieszczącym około 5 tys. widzów. Kolejorze rozpoczynają ligę średnio, po 9 kolejkach mają aż 11 pkt straty do głównego rywala w walce o tytuł, czyli krakowskiej Wisły. Odpadają też z pucharów Europy i Polski po porażce w karnych z FC Brugge i Stalą Stalowa Wola. W X kolejce w konfrontacji dwóch ligowych faworytów Lech pokonuje we Wronkach Wisłę 1-0 i zmniejsza dystans do lidera. Lech zaczyna gonić, Lokomotywa rozkręca się powoli, jak w Tuwimowym wierszu… Rundę jesienną Lechici kończą ostatecznie na 3 msc , mając 8 pkt straty do liderujących Krakusów. Rundę wiosenną Lech rozpoczyna wybornie pokonując w Warszawie Polonię 3-0… Strata do lidera to 5 pkt… Lokomotywa się rozkręca… Kolejny mecz to wreszcie powrót do domu. Naszego domu. Powrót na Bułgarską. Stadion zostaje częściowo otwarty, do dyspozycji oddane są II i IV trybuna mogące pomieścić około 12 tys. kiboli. Lech po wronieckiej banicji pokonuje w pierwszym meczu w tym sezonie na Bułgarskiej Cracovię 3-1… Strata do lidera 2pkt… Czuć moc Lokomotywy… W XXVII kolejce niepokonany w tej rundzie Lech wygrywa ze Śląskiem we Wrocławiu 3-0… Strata do Wisły maleje do 1 pkt…

Lokomotywa mknie, czy jednak starczy jej pary? Punkt straty, a do końca sezonu tylko trzy mecze. 270 minut ligowej rywalizacji do wyłonienia mistrza. W XXVIII kolejce prowadzący duet solidarnie wygrywa swe mecze. Tabela nie zmienia się. Wisła o pkt przed Lechem… XXIX kolejka Lech jedzie na mecz z Ruchem, Wisła gra derby na Cracovii… 90 minuta obu meczy: na Cichej w Chorzowie 1-1, a w derbach Wisła prowadzi 1-0… Koniec! Nie ma już szans! W tym momencie Lech traci do Wisły 3 pkt… Sędzia dolicza w obu meczach kilka minut. Ruch atakuje. Zawodnik Ruchu traci jednak piłkę i symuluje faul. Piłkę ma Lewandowski, wszyscy czekają aż wykopnie ją na aut. Lewy spogląda na podnoszącego się powoli z murawy rywala i nie przerywa akcji. Podaje do Sergieja Kriwca, Białorusina ściągniętego w tej rundzie do Lecha z Bate Borysow. Kriwiec przyjmuje piłkę, odwraca się i strzela… Cicha nie jest już Cichą… Szał poznańskich kiboli mógłby być pretektstem do zmiany nazwy tej ulicy. Lech prowadzi 2-1 ale to ciągle mało… Mistrzem na tą chwilę wciąż jest Wisła z pkt przewagi. Do końca meczu sekundy. Chwilę po golu dla Lecha Cicha w Chorzowie wręcz eksploduje… W Krakowie Mariusz Jop strzela samobójczego gola… MISTRZ MISTRZ KOLEJORZ niesie się po Chorzowie!!! Piłkarze na murawie domyślają się, że nastąpiła zmiana wyniku w Krakowie. Koniec. Kibole Lecha szaleją! Takiego scenariusza nie napisałby najlepszy autor kryminałów, napisało go życie… Lokomotywa mija stację Kraków. Lokomotywa mknie po mistrza. Mknie by powrócić na właściwy tor po 17 latach… Ostatnia kolejka. Do Poznania przyjeżdża Zagłebie Lubin. Bilety na ten mecz na czarnym rynku osiągają horrendalne ceny. Każdy kibol Lecha chce być tego popołudnia na Bułgarskiej. Nie każdy może. Dwójka i czwórka pękają w szwach. Nie ma gdzie wsadzić palca. W Kotle pojawia się efektowana oprawa „Mistrz powrócił ma się zdrów” stadion spowija dym z odpalanych rac. Każdy czuje tego mistrza. MISTRZ MISTRZ KOLEJORZ grzmi Bułgarska. W 23 min zawodnik Zagłębia kieruje piłkę do własnej siatki. W 58 Lewandowski strzelając drugą bramkę zapewnia sobie tytuł króla strzelców. Kolejne minuty meczu to już jeden wielki koncert kiboli Lecha. Wynik już nie ulega zmianie. Lech wygrywa 2-0 i zdobywa tytuł Mistrza Polski… Lokomotywa dobija do stacji końcowej z napisem Mistrz Polski… Lokomotywa lśni złotym blaskiem. 17 lat. Tyle czekał Poznań na Mistrza. 17 lat wierności, oddania, próby charakteru i przywiązania… Na trybunach i murawie zaczyna się wielka feta. Z głośników płynie „We are the champions” dla nowo koronowanego Mistrza. Kibole powoli opuszczają stadion udając się na Stary Rynek, na którym już gromadzą się tłumy, którym nie dane było oglądać meczu na stadionie. Niebiesko-Biała fala niesie ulicami miasta wspaniałą nowinę. W domach otwierają się okna z wiwatującymi kibolami. Klaksony trąbią w rytm „Mistrz Mistrz Kolejorz”. W Poznaniu rozpoczyna się nocny karnawał. Tłum ze stadionu dociera na Stary Rynek, na którym już świętuje się w najlepsze. Kibole wdrapują się na wszelkie pomniki, rusztowania, są wszędzie. Knajpy notują astronomiczne zyski. Odpalone piro tworzy niepowtarzalną atmosferę… Klimat majstra słychać i czuć w całym Poznaniu. Stary Rynek staje się kilkudziesięciotysięczną sceną niebiesko-białej braci. Wszyscy w fenomenalnych nastrojach czekają na piłkarzy, sztab szkoleniowy i członków zarządu, którzy odkrytym autobusem majestatycznie przemieszczają się ulicami miasta. Wreszcie są! Gdyby ktoś wówczas zmierzył siłę decybeli i zadymienia zapewne wszczął by natychmiastowy alarm. Stary Rynek płonie, ale nikt nie ma zamiaru go gasić :). Mistrz Mistrz Kolejorz grzmi niebiesko-biała familia. Mistrz świętowany jest godnie przez całą noc :)… Ta noc do innych była niepodobna… Kto to przeżył, zachowa ten obraz do końca swoich dni. 17 lat. W Polsce zmieniło się wiele, w Poznaniu zmieniło się wiele, wiele też zmieniło się w Lechu. Dla wielu świętujących był to pierwszy mistrz, dla wielu powrót wspomnień do wcześniejszych mistrzostw… Dla wszystkich jednak był to mistrz zasłużony.

Sezon 2014/2015 – Siódmy majster

Lech rozpoczął rozgrywki od rozgromienia Piasta Gliwice 4-0. Był to popis Ubiparipa – strzelca trzech goli. Mecz decyzją wojewody Florka odbywał się przy pustych trybunach, co było karą za odpalenie pirotechniki w ostatnim meczu poprzedniego sezonu. Klub zorganizował przed stadionem telebim, dzięki czemu kibole mogli wspólnie śledzić przebieg spotkania. Kilka dni później kibice mogli już z trybun oglądać awans do kolejnej rundy europejskich pucharów po zwycięstwie nad Nomme Kalju 3-0. Kolejne mecze nie były już tak udane, a totalną kompromitacją kończy się dwumecz z islandzkim Stjarnan, po którym to Lechici odpadają z europejskich rozgrywek. Zwycięstwo w Gdańsku z Lechią to koniec pracy w Lechu trenera Rumaka. Funkcję trenera tymczasowego przez następne trzy kolejki pełni Krzysztof Chrobak. Jego następcą zostaje Maciej Skorża, który po porażce w Białymstoku z Jagiellonią notuje nieudany debiut na trenerskiej ławce. Lech po 8 kolejkach ma na koncie raptem 10 pkt. Jednak następne mecze to pasmo sukcesów. Na 11 meczy Lech wygrywa 6 razy, remisuje 4 i przegrywa raz. Warsztat Skorży daje rezultaty. Po zwycięstwie nad Ruchem Chorzów w XXI kolejce Lech traci już tylko 2 pkt do lidera. W 25 kolejce, przy rekordowej na meczu ligowym publice (niecałe 42 tys.), na „nowej” Bułgarskiej Lech pokonuje drużynę z Warszawy 2-1. Mecz ten zapisał się w historii największą oglądalnością w stacji Canal +. Starcie dwóch głównych pretendentów do tytułu obejrzało ponad 413 tys. telewidzów. Po 30 kolejkach i zakończeniu rundy zasadniczej Lech plasuje się na 2 msc ze stratą 2 pkt za liderem ze stolicy. Rozdzielenie ligi na grupę mistrzowską i spadkową z jednoczesnym podziałem zdobytych punktów w rundzie zasadniczej przez 2, czyni tę stratę do Warszawiaków jeszcze mniejszą, gdyż na starcie grupy mistrzowskiej wynosi ona jedynie 1 pkt. 9 maja Lech udaje się na stadion Narodowy by rozegrać finał PP. Lech przegrywa w finale z Warszawiakami 2-1… Ósmy w historii finał Pucharu Polski okazał się przegranym. Ponad 10 tys. kiboli Lecha wraca do domu w minorowych nastrojach. Czas na początek rundy finałowej. Lech ponownie jedzie do Warszawy. Tym razem na stadion lidera, z którym tydzień wcześniej przegrał w finale PP. Piłkarze pałają żądzą rewanżu. Pierwsza połowa tego meczu to czujna gra obu zespołów bez fajerwerków i emocji. Skorża i jego team mają świadomość, że tego meczu nie można przegrać. Pierwsze pięć minut drugiej połowy wstrząsnęło Warszawą. W 47 minucie Darko Jevtić dopada do odbitej przez obrońców rywala piłki i strzałem po ziemi otwiera wynik tego meczu. Dwie minuty później Karol Linetty przejmuje piłkę na środku boisku i w szaleńczym tempie mknie w stronę bramki przeciwnika, a następnie strzałem sprzed pola karnego podwyższa wynik na 2-0… Głośne trybuny gospodarzy milkną, szaleje ponad tysięczna grupa fanatyków Lecha. Lech w tym momencie luzuje Warszawiaków na fotelu lidera. Po niespełna 50 minutach Lech prowadzi w stolicy 2-0. Wynik – marzenie. W 55 minucie gospodarze zmniejszają rozmiary porażki. Do końca 35 minut i 2-1 dla Lecha. Lech walczy, Lech się nie poddaje, Lech wygrywa, Lech bierze rewanż… Lech bezceremonialnie zrzuca z fotela dotychczasowego lidera u niego w domu, uzyskując nad nim dwupunktową przewagę. Tym razem pociąg emanuje radością. Mamy lidera i do końca sezonu 6 meczy. Kolejny rywal to Jagiellonia, którą Lech gości na Bułgarskiej. Ku rozpaczy poznańskiej publiki Lech przegrywa 1-3. Przewaga topnieje do 1 pkt. Do końca 5 kolejek. Damy radę? Kolejne cztery mecze to seria zwycięstw, w tym imponujące 6-1 z Górnikiem w Zabrzu. Przed ostatnią kolejką Lech ma 3 pkt przewagi nad drugą drużyną. Ostatnim rywalem jest Wisła Kraków, z którą trzeba co najmniej zremisować. Ponad 41 tys. widzów zasiada na Bułgarskiej. Cały stadion unosi w górę niebiesko-białe szale i intonuje „ W górę serca”. Na trybunach pojawia się kartoniada z hasłem „2015 Mistrz Polski” i tuż przed końcem meczu wspaniała oprawa maga zakładającego koronę na głowę nowego Mistrza z podpisem „ Po 5 latach przyszedł w chwale – Mistrz Polski – a królestwu jego nie będzie końca”. Wszystko to ozdabiają płonące race tworzące niesamowitą scenerię. Trybuny intonują „Mistrz Mistrz Kolejorz”.

Wyczuwający ogromną rangę meczu Lechici tym razem nie grają rewelacyjnie. Trybuny walczą razem z drużyną. Głośny doping dodaje drużynie pewności i wiary… Wiedzą że nie są sami. Wiedzą że mają za sobą serca trybun i serca setek tysięcy kiboli rozsianych po różnych zakątkach Polski jak i świata. 90 minut tego meczu wydaje się nieskończonością… Tuż przed końcem meczu Wisła marnuje szansę na objęcie prowadzenia… Wreszcie sędzia gwiżdże ostatni raz w tym sezonie! Z głośników znów płynie „We are the champions”. Lech powraca na tron. Wśród wielu przyśpiewek daje się słyszeć „Jeden jest Mistrz Polski, jedna…” resztę sobie dośpiewajcie :). Piłkarze szaleją na murawie, kibole na trybunach. Jasmin Burić wdrapuje się na bramkę i odpala race, a trybuny intonują „Mistrz Mistrz Kolejorz” :). Maciej Skorża fruwa w powietrzu podrzucany przez szczęśliwych piłkarzy. Kibole po ceremonii, tak jak pięć lat wcześniej, tworzą niebiesko-biały pochód zmierzający na plac Adama Mickiewicza. Tym razem to tam Poznań fetuje swojego Mistrza. Poznańską noc rozświetlają odpalane race. Kibolska brać co chwila intonuje nowe piosenki ku chwale Lecha. Przebojem tej nocy staje się ponownie „Mistrz, Mistrz, Kolejorz”. Latarnie „oblepione” są kibolami w niebiesko-białych barwach. Na plac Mickiewicza przychodzą rodzice z dziećmi na ręku… by od oseska uczyć ich Lecha. Symbolu tej niepowtarzalnej krainy. Symbolu Poznania i Wielkopolski. Bo tak ich wychowano, to im wpajano, i tego wymagano. W poniedziałek w wielu zakładach pracy w Poznaniu i Wielkopolsce odnotowano zadziwiającą absencję „chorobową” ;)oczywiście w pełni rozumianą przez pracodawców :).

I tak już na koniec tego długiego felietonu, moje „ Na chłodno” 🙂 . Dane mi było w swoim życiu smakować każdego majstra. Ten z początku lat osiemdziesiątych, ten Łazarkowy z III i I trybuny, z pozycji ucznia szkoły podstawowej. Ten z lat dziewięćdziesiątych z Kotła… serca stadionu. Zawsze to powtarzałem i będę powtarzał. I te dwa ostatnie, już z czwartej trybuny. Każdy Mistrz był inny, każdy niepowtarzalny, każdy wyjątkowy… ale każdy miał jeden wspólny mianownik. Niebiesko-Białe barwy . Za rok Lech obchodzi wyjątkowy i niepowtarzalny jubileusz. Piękną rocznicę. Lech dokładnie za rok będzie miał 100 lat. To szczególna rocznica. Coś, czego nigdy więcej nie przeżyjemy w swoim życiu. Coś, czego wielu kibolom nie dane było doczekać, bo tworzą już sektor niebo. Coś, czego inni nie doświadczą, bo jeszcze ich nie ma. Dziś, przy okazji 99 urodzin Kolejorza, pewnie wielu z Nas wychyli coś mocniejszego i zaintonuje „Sto lat” klubowi, któremu kibicuje. Klubowi, którego nikt nie kazał nam wybierać. Klubowi, bez którego nasze życie byłoby mniej bogate, mniej barwne i mniej ekscytujące. Dziś zaśpiewamy to po raz ostatni. Dociera to do Was? Za rok ta piosenka będzie nieaktualna, straci swój sens i klimat. Czego życzyć Lechowi w tę ostatnią dwucyfrową rocznicę? Życzenie jest tylko jedno. Majster na stulecie !!!

(kibol z IV)

Więcej o cyklu „Twoim zdaniem” -> TUTAJ

Artykuły można wysyłać na adres e-mail -> redakcja@kkslech.com

Teksty wysłane do nas przez kibiców można przeczytać -> TUTAJ

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





48 komentarzy

  1. Jacek_komentuje pisze:

    Fantastyczny tekst! No i jedyne możliwe życzenia na koniec – trofeum na jubileusz!

  2. leftt pisze:

    Tak właśnie! Lech to kawał naszego życia, kawał historii. Nie tylko historii kilku tam randomów z forum, tylko historii całej Wielkopolski, kilku pokoleń. Ludzi, którzy jeździli tramwajem z winogronami na Dębiec, kupowali bilety z żuka na Bułgarskiej, siedzieli jak na szpilkach przy Studiu S-13, jeździli na wyjazdy, świętowali majstry i puchary ale także przeżywali spadek Lecha do II ligi. To także historia ludzi, którzy ratowali Lecha gdy był biedny, gdy był bankrutem.
    To jest Lech – klub, który powinien być dumą Poznania, a nie powodem do nabijania się z nas przez jakichś legionistów czy innych milicjantów. Klub, którego miejsce jest na ligowym szczycie. Klub, którego celem jest sukces sportowy, a nie geszeft, bo to nie jakaś pierdolona budka z hotdogami.
    I Lech może tą dumą być. Warunek jest jeden: Majster na stulecie! Jest to do osiągnięcia.

    • tolep pisze:

      „Ludzi, którzy jeździli tramwajem z winogronami na Dębiec,”

      masz na myśli Winogrady? Tak czy siak, ich wkład w rozwój Lecha był zerowy. To nie jest żaden klub i za pamięci nikogo kto tu pisze, nie był. Już za czasów Okońskiego i Kupcewicza było to (pseudo)zawodowstwo, PZPR uznała że warto jest przzeznaczać środki, więc ZDOKP płaciła, a dopiero w XXI wieku, po perturbacjach lat 90, wreszcie zrobiło się normalnie.

      • tomasz1973 pisze:

        No taaaa, teraz to faktycznie jest normalnie! Chwała wielkim rutkom, bez nich nie moglibyśmy obchodzi 100 lecia klubu, przekaż tam swoim pryncypałom czego żądają kibice!

      • leftt pisze:

        Nie, nie mam na myśli Winograd. Doucz się, bo coś Ci nie wychodzi to masakrowanie ostatnio.

      • leftt pisze:

        Gdyby nikogo to nie interesowało to nie byłoby środków. Tak więc znowu pierdolisz bo nic nie rozumiesz.

      • Didavi pisze:

        @tolep Jak zwykle nic nie rozumiesz i już nie zrozumiesz, bo dla ciebie nasz klub to firma, herb to logo. A historia to numer w KRSie. Twoje zdanie na tej stronie znaczy tyle samo, co 8, 5 czy 2 miejsce w tabel. Nie znaczy nic.

      • deel pisze:

        Tak, tolep. Twoja Amica vel P. Rutkowski, doprowadzili wreszcie ten klub do… normalności. Czyli czego? Tego, że zamiast PZPR za grę płaci prywatny właściciel? To jest Twoja definicja normalności klubu sportowego? A może wymienisz zdobycze tegoż klubu w dziesięciolatce p. Piotra u steru? Och, jedno mistrzostwo. No niewiele. Ale właśnie ta liczba odzwierciedla umiejętności i potencjał nowych właścicieli Lecha!

      • inowroclawianin pisze:

        Jedno przypadkowe, bo gdyby nie Skorza to Mistrza by nie było i gdyby nie frajerstwo legły. Za Piotrusia jak coś lepiej się dzieje to zawsze z przypadku.

  3. Grossadmiral pisze:

    Piękny tekst Kibolu

  4. Max Gniezno pisze:

    Wzruszyłem się do łez. 1 majstra nie pamiętam, 2 przez mgłę.
    Jak dla mnie głosowanie noworoczne kibiców na tej stronie zostało zakończone.
    Brawo ??

  5. Pawel68 pisze:

    Łza się w oko kręci!Pięknie opisane!Brawo!!!???

  6. olos777 pisze:

    Genialny tekst.Brawo.Czytając miałem gęsią skórkę i łzy w oczach!

  7. kilo82 pisze:

    Łezka faktycznie się zakręciła, świetna robota!

  8. tomasz1973 pisze:

    Powtórzę po koledze z góry – TO JEST WŁAŚNIE LECH!!!!
    Lech, o którym nam się śni po nicach, Lech, który wzrastał i eksplodował, Lech, który ma wrócić.
    Panie Rutkowski (wyjątkowo z dużej, bo cię chłopie nie trawię) przeczytaj to, wydrukuj i naucz się tego jak pacierza! I pamiętaj, za rok stulecie, jeżeli nie chcesz uświetnić tej rocznicy tytułem mistrza Polski odejdź już dzisiaj i nie błaźnij się więcej. Pamiętaj, prezes legły na stulecie obiecała swoim kibicom majstra i słowa dotrzymał, nie bądź pizda chłopie i pokarz, że też potrafisz!

    M A J S T E R N A S T U L E C I E !!!!!

    • Max Gniezno pisze:

      Dokładnie. Przekaz w tej chwili powinien być jasny i jednoznaczny.
      MAJSTERNASTULECIE!!!!

      Nie interesuje mnie teraz czy będziemy na koniec tego sezonu na 4 czy 7 miejscu.
      Nie interesuje mnie teraz czy zakwalifikujemy się z obecnym składem do pucharów ( w cuda nie wierzę)
      Nie interesuje mnie akademia i wpływy transferowe.

      Ma być Majster!!!

      • tomasz1973 pisze:

        Max, uważam, że od dzisiaj należy to hasło promować gdzie się tylko da, na TT, na faceboku, w każdym tekście o Lechu, w każdym przekazie!
        MAJSTER NA STULECIE!!!!! Musimy wywołać na tych dziadach presję, presję całej piłkarskiej Lechowej Wielkopolski!

      • Didavi pisze:

        Tak jak piszesz Max. Ma być Majster na stulecie. To moment w którym My kibice, musimy pokazał całej lidze. Jak się robi pressing. Pressing na zarządzie!

    • tolep pisze:

      to nie Lech, to Lechrutki, sam tak pisałeś młocie.

      więc sobie zrób sam majstra w twoim lechu z kolegami.

      • tomasz1973 pisze:

        Oj widzę, że boli prawda, boli tekst, tak ćwolu, taki był Lech, taką mamy historię i żaden „przekaz dnia” w twoim wykonaniu tego nie zakrzyczy. Może sobie wyć, możesz mnie obrażać, prawda jest jedna, Lech to nie wy, jeb…ściero w Wronek!

      • leftt pisze:

        Jeśli ten majster będzie to tolep opuści flagę do połowy masztu.

      • Pszczolka pisze:

        ulep jesteś pan zerem.

      • Ostu pisze:

        tolep to sobie może opuścić spodnie do kolan co najwyżej​…
        …to też jest „do połowy”…

      • Pawel68 pisze:

        Ten Tolep jest tak zjebany ,że rutek niedojda go chyba wyjebie z nieoficjalnych newsów z tt!?Szkoda chłopa pierdoli ,że jest tak dobrze, a tu niestety wszystko zjebane…!?

  9. MARCINzKALISZA pisze:

    Fantastyczny tekst! Ja pamiętam tylko dwa ostatnie mistrzostwa. Lech to kawał pięknej historii.

    MAJSTER NA STULECIE!!!

  10. Didavi pisze:

    Felieton złoto! Złoto jak każde z opisanych mistrzostw zdobytych przez Lecha. Ten tekst powinien przeczytać absolutnie każdy kibic Lecha. Ten który tak jak @kibolzIV przeżył każde z tych tytułów. Ten który przeżył ich część. Ten który przeżył ich niewiele, tak jak ja, tylko 2 ostatnie. W tym felietonie jest tyle pasji, tyle emocji! Czuć atmosferę tamtych dni. Czuć krzyk radości trybun. Piękna historia w pigułce. Ale najważniejszy dla nas tu i teraz jest ostatni akapit. 100-tna rocznica jest tylko raz. 200-tnej nie doczekamy, bo będziemy tworzyć sektor niebo jak celnie @kibolzIV napisał. Nikt nas do niczego nie zmuszał. Każdy z nas wybrał Lecha, albo to Lech wybrał nas. Z różnych części Polski, w różnym wieku, z jednego powodu. Z powodu miłości do Lecha. Gdy dla wielu każdy dzień jest taki sam, lub podobny, dla nas dzień w którym gra Lech jest od razu lepszy. Gdy inni spędzają nudny wieczór. My możemy przeżywać emocje. Radość z wygranej, choć ostatnio głównie smutek i żal. Za rok 100lecie, za rok piękny jubileusz. Za rok, Majster na stulecie! To świetne hasło. Tego chcemy, tego oczekujemy, to musimy dostać. MAJSTER NA STULECIE!

  11. Ostu pisze:

    Wzruszenie chwyta mnie​ za gardło i nie mógłbym teraz mówić – na szczęście mogę pisać – wspominając te wszystkie MAJSTRY…
    I ogarnia mnie wkurwienie bo WIEM​ jak mogło by być… ale…
    … ale niestety nie będzie…
    BARDZO DZIĘKUJĘ @kibol z IV

  12. Levin_67 pisze:

    Świetny felieton, @ kibol z IV Dziękuję, mam nadzieję że się nie pogniewasz jeśli sprostuję pewne informacje. Pierwszy tytuł wywalczyliśmy w niedzielę ,nie środę. Jakże dłużyły się wtedy godziny do 17, o której rozpoczynała się 30 kolejka. Następny rok później świętowaliśmy właśnie w środę 13.6.1984.

    • kibol z IV pisze:

      Oczywiście ze masz rację :).Moja pomyłka polegała na złym przepisaniu dnia tygodnia z posegregowanych do tego felietonu notatek 🙂 Pisałem o I majstrze a dzień wziąłem z drugiego 🙂 Dzięki bardzo za zwrócenie uwagi 🙂

      • Levin_67 pisze:

        Cieszę się że nie masz mi za złe tej „poprawki”, to szczegół, ale dla nas którzy mieli zaszczyt świadomie go przeżyć ważny. Tylko prawdziwy kibol Lecha mógł zadać sobie tyle trudu, zebrania materiałów a później napisania „Kroniki prawie stu letniego Lecha”

      • kibol z IV pisze:

        @levin67- To nie szczegół. To fakt. Z faktami się nie dyskutuje. Cieszę się się podobało i z tego co uwypukliłeś 🙂 Jeszcze raz dzięki i wielki szacun z mej strony 🙂

  13. JACOL041957 pisze:

    Łezka w oku się kreci! Ale niestety tylko to pozostało.To co zrobili z naszym Lechem rząsoklimczakotolepy, woła o pomstę! Bardzo chciałbym się mylić, ale załatwili nasz klub na długie lata! Okoński, Miłoszewicz, Kupcewicz, Mowlik itd- porównać z dzisiejszymi ”
    gwiazdami”. Koszmar. A obecni tu na forum młodzi- wyklikajcie sobie w necie na temat tych wymienionych piłkarzy! W obecnym Lechu widzę tylko jednego (!!!), o którym można powiedzieć, że do ich poziomu się zbliża! Mam na myśli Tibę, który najwyraźniej męczy się teraz z tymi lechowymi wynalazkami!

  14. JACOL041957 pisze:

    Ignorujcie tego DEBILA …lepa…!

  15. JACOL041957 pisze:

    …Jesteśmy tutaj: bo walkę mamy we krwi, bo nigdy się nie poddamy, bo kochamy zwyciężać, bo chcemy być najlepsi, bo najważniejsze jest przed nami, bo drużyna jest siłą,bo szanujemy zasady gry, bo futbol to nasze życie, bo nasze barwy i historia to duma i honor… KTÓRE Z TYCH ZASAD SĄ ZNANE „ARTYSTOM” z obecnego Lecha???!!! Odpowiedź jest smutna- żadna!
    bo razem możemy wszystko

  16. Pawel68 pisze:

    Pytanie do Modera?Po co wy jesteście ,że tolerujecie takich niezrównoważonych internautów jak tołeb?Obraża wszystkich ,pisze nie na temat i chyba nadużywa używek?Żal mi chłopa ,do tego doprowadził go nieudacznik P.R!

  17. Niebieski77 pisze:

    Aż się łza zakręciła fantastyczny felieton, kawał dobrej historii której my kibole jesteśmy częścią szkoda tylko że niektóre dzbany tego nie rozumieją

  18. J5 pisze:

    kibol z IV dzięki za ten felieton. Twoja tytaniczna praca z poziomu kibica, przypomniała mi te wszystkie tytuły które miałem przyjemność oglądać z poziomu naszego stadionu. Pamiętam ten mecz z Widzewem gdzie było z pięćdziesiąt tysięcy ludzi, albo jeszcze więcej. Trzeba było stać na ławce aby coś widzieć. Pamiętam te mecze z Bilbao, czy ten najbardziej emocjonujący z Barceloną w 1989.
    Wtedy był inny Lech i wszystko było możliwe. Każdy, od kibola po prezesa chcieli widzieć Lecha zwycięskiego, zdobywającego tytuły i trofea. Niebiesko białą flagę osadzoną na kiju od szczotki samemu trzeba było uszyć, bo nie było takich sportowych gadżetów jak dzisiaj. To były wspaniałe czasy, Lech liczył się w każdym sezonie. Nawet przyjście wronieckich niosło że sobą nadzieje. Pierwsze ich lata w klubie były owocne, widać było jak Lech rośnie w siłę koronując to w 2010 roku. Wydawało się że stajemy się potęgą w Polsce, a tu zapaść!!!. Rok 2015, tytuł, rozbicie Legii w Superpucharze i kolejna zapaść. Teraz chyba już mało kto ma nadzieję na to, że Lech będzie silnym klubem za kadencji wronieckich. A ten tytuł na stulecie, pomału zaczyna przeciekać przez palce…

    • leftt pisze:

      Barcelona – 9.11.1988.Nie zapomnę nigdy, ci od KRS nie zrozumieją.

      • J5 pisze:

        Dzięki @leftt za sprostowanie. Lata lecą , pamięć zawodzi. Ale fajnie było na tym meczu. Nigdy tego nie zapomnę, jak i tych wszystkich tytułów

  19. kibol z IV pisze:

    Dzięki wiara , za tak miłe przyjęcie tego felietonu. Dzięki również redakcji za to że go puściła.Mam nadzieję że po tego majstra pojdziemy wszyscy razem. Bo Lech to MY…

  20. Marecki60 pisze:

    Pozdrawiam wszystkich po długiej nieobecności !

    Dawno nie komentowałem, ale podczas czytania felietonu przeleciało mi przed oczyma całe moje kibolskie życie. Rzadko się wzruszam, ale tym razem łezka i to nie jedna zakręciła się w oku.
    Gratuluje Tobie pamięci, pomysłu i umiejętności napisania tak profesjonalnego tekstu. Felieton Twój jest potwierdzeniem, że zasłużyłeś na finał, a może i zwycięstwo w plebiscycie na najlepszego komentatora na stronie kkslech.
    Przyznaję się, że głosowałem na Siódmego majstra. Przeważył na jego stronę komentarz, a raczej wiersz (może proza, dokładnie nie pamiętam) w gwarze poznańskiej.
    W trofeum na jubileusz niestety nie wierzę, nie z takim podejście zarządu, piłkarzy i reszty towarzystwa wzajemnej adoracji.
    Jak sobie pomyślę, że na mecz z Wisłą Kraków w 2015 roku jechałem ponad 1000 km i zaraz po meczu wracałem, bo rano musiałem być w pracy to nie mogę uwierzyć, że Rutkowscy potrafili zabić we mnie pasję i determinację, żeby być na każdym meczu jeśli tylko to było możliwe.
    Pierwszym meczem Lecha, który pamiętam w miarę dokładnie jest mecz z Zawiszą Bydgoszcz o wejście do 1 ligi w który przegrywaliśmy w pierwszej połowie 2:0, wyrównanie nastąpił jeszcze w pierwszej połowie. Suma summarum wygraliśmy 4:2 i wraz Row Rybnikiem weszliśmy do pierwszej ligi. To był jedyny mecz w moim życiu na którym byliśmy razem całą rodziną.
    Długo można by tak wspominać piękne chwile Kolejorza, ale niestety tych oględnie mówiąc nie ciekawych jest co najmniej tyle samo, zwłaszcza po nastaniu Piotrusia.

  21. WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

    Świetnie se to czytało brachu. Przy okazji odświeżyłem sobie w głowie kilka faktów. Pozdro

  22. Krzys pisze:

    kibol z IV dzięki za ten felieton, który mnie przypomniał dlaczego jestem kibicem Lecha. Nie jestem urodzonym poznaniakiem jakkolwiek życie rzuciło mnie w 79 roku do Poznania i pamietam jaką dla mnie radością było chodzić na mecze Lecha na stadiony na Dębcu, na dawny stadion Warty i później na Bułgarską. Myśle że na początku na przełomie lat 70/80 to co mnie uderzyło to atmosfera w mieście wokół klubu, nie tylko zagorzali kibice ale miasto żyło Lechem nawet zanim jeszcze przyszedł ten okres z 4 trofeami w 3 lata. Nigdy nie zapomnę tej atmosfery, klubu który nie był bogaty finansowo ale przyciągał jakimś nieokreślonym autentycznym przywiązaniem i dumą z bycia jego kibicem.
    Pod koniec lat 80 tych życie kolejny raz rzuciło mnie w zupełnie w inny region Polski ale Lech już został w moim sercu na dobre i na złe. Mieszkałem przez kilka lat również zagranica i to w mieście, które ma dwa wielkie kluby. Chodziłem tam na mecze jednego z nich, Interu. Ówczesny Poziom sportowy i infrastuktura w latach 90tych nie do porównania z naszym krajem. Ale miłość była tylko jedna Lech! I nawet jak wróciłem do Polski niestety już nie do Poznania tylko do miasta na W z jednym ze najbardziej znanych klubów w Polsce, którego nazwy nawet nie chce wymieniać a Lech był wówczas w 2 lidze, miłość była tylko jedna Lech.
    Gdy urodził mi się syn w tym mieście dalekim od Poznania możecie sobie wyobrazić jaką miłością kibicowską on teraz żyje. Bałem się gdy wychodził w koszulce Lecha na ulice a nawet gdy chciał pójść tak do szkoły. Na tej obczyźnie nie jestem już sam od 20 lat jest nas teraz dwóch i jak tylko mogliśmy to wsiadaliśmy w samochód aby przejechać te 300 km i być tak gdzie biją nasze kibicowskie serca bo Lech jest tylko jeden.
    @ kibol z IV Wielkie dzięki za to co napisałeś….. bo takie oto refleksje wzbudziłeś we mnie twoim felietonem.

    • leftt pisze:

      I z takich historii składa się Lech. Każdy mógłby opowiedzieć swoją. Jeszcze ktoś będzie pierdolił, że Lech to tylko KRS i tym podobne?

      • kibol z IV pisze:

        @leftt – Ten ktoś o kim mówisz nie wie co to winogrona :D…hahahha
        On nie pamięta sukcesów poprzedniego zarządu. Ten ktoś to troll….przeciętny troll 🙂

  23. Siodmy majster pisze:

    @kibol z IV- sorki ,że dopiero teraz komentuję .Felieton przeczytałem DWA razy by sycić oko i duszę duchem wspaniałych czasów , niezapomnianych chwil, potęgi Lecha Poznań , NASZEGO Lecha czyli Kolejorza .
    Szacunek , podziw i wielkie dzięki to słowa, jakie z przyjemnością kieruję pod Twym adresem .Podpierałeś się notatkami ale i tak Twoja wiedza o Kolejorzu jest wręcz gigantyczna .Jesteś absolutnie na poziomie takim ,iż bez trudu napisałbyś książkę o Lechu Poznań .Jego narodziny , historia , trwanie , wzloty i niestety upadki gładko przeszły by przez Twoją klawiaturę .Gdyby nie to ,że w Polsce wydanie książki graniczy z cudem to na pewno bym Cię namawiał byś takie dzieło popełnił a ja sam natychmiast bym taką książkę zakupił .Chyba ,że jesteś na tyle zamożny iż możesz wydać książkę za własną kasę po jej napisaniu 🙂
    Wtedy pisz i wydawaj 🙂
    Pamiętam każdego z tych majstrów jakby był wczoraj .Meczu z Pogonią w 1984 na B17 , w którym remis 1-1 dał nam drugiego majstra nigdy nie zapomnę bo też podpalałem gazety spod dupy (po meczu) jak połowa stadionu 😉
    Przypomniałeś nam kawał naszego życia , kawał historii miasta i klubu , który w nim rządzi od dziesięcioleci . Super , ekstra , mega – sam masz prawo dopisać sobie jeszcze , co chcesz bo zasłużyłeś .Dobrze ,że istnieją tacy ludzie jak Ty .Tacy , którym się po prostu chce , którzy potrafią poświęcić czas i energię by stworzyć coś pięknego niczego w zamian nie oczekując . Brawo , jesteś WIELKI 🙂

  24. inowroclawianin pisze:

    Piękny tekst. Tak sobie własnie przypomniałem dwa ostatnie MP, które przeżywałem. Brakuje mi tego. 99 jakoś nie świętowałem, przyznam szczerze. No jakoś tak przytłaczająco jest, źle się dzieje, właściciel ma wywalone. Przykre to. Marzy się kolejna rocznica na bogato, ale trudno mi uwierzyć, że tak się może stać. Kurczę, kiedyś to było..ehh

  25. JACOL041957 pisze:

    W 1984 dwie godziny przed meczem pełen stadion!!! Prawie samo z Barceloną (poowijani w koce bo zimno jak cholera). Ale mieliśmy PIŁKARZY, teraz są wytatuowane wymoczki plus żurawie, rząsy i ten kierowniczek…