Sonda: Sposoby na złą rzeczywistość
Tematem, który nigdy nie był tutaj poruszany jest zachowanie kibiców Lecha Poznań po wielu porażkach czy spektakularnych klęskach, które w Kolejorzu mają miejsce nawet kilka razy w roku. Wiele osób różnie przeżywa to co się dzieje, przerwa na kadrę jest dobrym momentem, by sprawdzić w jaki sposób najwięcej z Was radzi sobie z przykrymi wydarzeniami.
Temat sondy kolejny raz jest trudny, nie będzie większą niespodzianką jeśli wyniki kolejnej ankiety znów rozłożą się bardzo równo. W nowej ankiecie pytamy, jak radzicie sobie z klęskami/bardzo częstymi porażkami Lecha Poznań? co robicie po nich? jak odreagowujecie? jak się zachowujecie?
W sondzie jest aż kilkanaście możliwości odpowiedzi, ten temat nigdy nie był poruszony nawet w żadnym tekście, dlatego wydaje się być ciekawy.
Wszystkich kibiców Lecha Poznań zachęcamy do wzięcia udziału w sondzie. Ankieta potrwa tydzień. Jest dostępna tutaj oraz w „Śmietniku Kibica”, rezultaty marcowej sondy zostaną przedstawione w osobnej wiadomości w przyszły czwartek, dwa dni przed meczem z Cracovią w Krakowie.
Sonda: Jak radzisz sobie z klęskami/bardzo częstymi porażkami Lecha?
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Droga redakcjo… XD
Nie przestajecie zaskakiwac.
Niektore odpowiedzi sa co najmniej …hmm
Ale wielka pochwala za kreatywnosc. Trzymacie Content w tak trudnych dla nas czasach
Pozdrawiam
Ogólnie porażki przechodzę dobrze. Po prostu, po każdym przegranym meczu, wychodzę na ulice i od razu pierwszemu lepszemu typowi muszę sprzedać luja, aby ochłonąć. 🙂
Żartowałem 🙂
Wybrałbym 2,3 odpowiedzi, ale najbliżej mi do: „Bolą mnie ciągłe przegrane, ale staram się żyć normalnie”.
Jako zwolennik Realnej Oceny Rzeczywistości nie jestem wkurzony po przegranych meczach – mógłbym być gdyby to było zaskoczeniem – od jakiegoś czasu na SPOKOJNOSCI oglądam mecze a ROR nie daje podstaw do myślenia „Zyczeniowego”…
Jak można angażować emocje w kibicowanie „korporacji” w zarabianiu pieniędzy…?!
Jeśli Lech stanie się na powrót Klubem Sportowym, który istnieje dla KIBICÓW i związanych z kibicowaniem EMOCJI, wtedy moje „emocje” wrócą…
Bez emocji nie ma klubu sportowego…
W tym sezonie coś we mnie pękło, bo dotychczas przeżywałem porażki mocno, ale teraz oglądam już bez emocji i mógłbym zaśpiewać:
„czy wygrywasz czy nie, ja i tak nie wzruszam się”
Dziękuję Ci za to Rutek ty chuju.
Nie mogę oddać głosu pokazuje mi „głos już oddany”, a nawet nie głosowałem? Można prosić o możliwość oddania takiego głosu? Czy napisać do was PW na maila w tej sprawie?
Bo jakoś sobie nie przypominam, abym głosował w tej sondzie skoro jeszcze jej nie było (sic!)!
Musiałeś przypadkowo zaznaczyć i kliknąć. Spróbuj na innej przeglądarce.
Nie sądzę. Próbowałem w innej i nic.
Aczkolwiek spróbuje na innym komputerze jeszcze to sprawdzić.
Bosze na telefonie mogę (brawo ja).
U mnie to różnie, czasem nawet nie oglądam meczy. Już się przyzwyczaiłem przez 10 lat, ale nie akceptuje tego i nigdy u mnie nie będzie przyzwolenia na takie wyniki ani na niszczenie Naszego Lecha. Źle mi z tym, ale jakoś staram sobie radzić. Lubię też tutaj pisać, wyrzucić co leży mi na wątrobie. W sumie zaznaczylbym z 3 opcje tutaj.
Ogólnie, to staram podchodzić to męczy bez większego spinu, już nie robi na mnie wrażenia, wygrana czy przegrana. Lech teraz to zwyczajny kombinat(piosenka Republiki) pasuje jak cholera.
Czyli większość przestała już wyrzucać telewizory przez okna. 🙂
Ostatnio to już bez żadnych emocji. Ani radości po golach, czy wygranych ani też wielkiej złości po porażkach jak to kiedyś bywało.
Ale zdanie o radości z wychowanków wygrywa 🙂 Chuj z wynikami, Marchwiński, Kamiński jesteśmy z wami! Beka. To opcja do zaznaczenia dla ludzi z klubu jak rozumiem 🙂
„Normalnie. Mam już wywalone na porażki od kilku lat” – ta odpowiedź pasuje do mnie jak ulał. Szkoda fundować sobie siwe włosy na łbie. Może gdyby nie fakt, że od 10 lat jest człowiek, który się nie poddaje i nie rozumie iż to jest największym problem to szkoda mi to zdrowia i nerwów.
ps
Pozostałe odpowiedzi jak ta z wychowankami to majstersztyk sam sobie i mocno sarkastyczne podejście do obecnej filozofii klu….tworu jaki się obecnie stworzył przez rutkowskich.
Kiedyś bardzo się przejmowałem.
Na szczęście starszy towarzysz wytłumaczył mi, że to tylko sport.
I mam spokój
Oglądam mecz Węgry-Polska (sorry PZPN).Jaki to ma związek z meczami Lecha i odczuciami piłkarskimi? Ano takie że szczególnie ten cały sezon 2020/2021 jest wirtualny. Mecze „gospodarze” grają w LM na Węgrzech, puste trybuny podobne do siebie jak dwie krople wody. To i wyniki Lecha nieco jak ze snu. Nierealne.
Mam wrażenie że nieważne jaki mecz oglądam to jakbym oglądał ten sam mecz , a tylko piłkarze zmieniają co chwilę koszulki. Nijak utożsamiać się z widowiskiem.
Najlepsze świadectwo tego wirtualnego poczucia emocji,jest to że W CZASIE MECZU w Budapeszcie piszę ten komentarz na…. KKSLech.com !!!!!
A jeszcze niedawno mogłem się pochwalić, że emocjonowałem się WSZYSTKIMI meczami PZPN-u.Brak widowni obiera mecze z emocji zatem nawet porażki są strasznie nierealne, tak jakby mecz nakręcono w studio.
Trochę nie na temat, ale gdzie to mogę wyrzucić, jak nie tu. Jóźwiak i Gumny mieli zostać na mecze w lidze Europy. Do tego 2,3 fajne transfery do środka pola czy obrony i inaczej byśmy teraz wyglądali. Ale ok to nie ja jestem prezesem kurwa, to oni lepiej się znają na …. no właśnie na biznesie.
”Normalnie. Mam już wywalone na porażki od kilku lat”
Kilka lat temu jak przegraliśmy ze szmatą to musiałem znosić pretensje żony o przeklinanie przy synu, który zresztą wtedy jeszcze oglądał Lecha razem ze mną a teraz ma wywalone. Teraz raczej przeważa reakcja typu „znowu? trudno, jak zwykle”. Spektakularna wtopa w przypadku Lecha jest normą, sukces anomalią. Zresztą, jeżeli dorastało się w latach 80 i 90 to jest się przyzwyczajonym do mniej i bardziej honorowych porażek Lecha i reprezentacji. Jeżeli chodzi o kibicowanie, to najlepiej liczyć na samego siebie. I ponieważ biegam, to przy okazji staram się cieszyć przede wszystkim z własnych osiągnięć, chociaż zawodów ostatnio nie ma. Rower też pomaga i to bardzo. Na ten portal wchodzę po to, żeby nie czuć się samotnym po porażkach.
Poza tym zgadzam się ze 100h2O – w tej gównianej, kowidowej rzeczywistości jakoś nie czuję tych meczów, nie mają one dla mnie aż takiej wagi. Tak, jakbym oglądał na znieczuleniu.
Niestety nie jestem w stanie stać się całkowicie obojętnym na Lecha, chociaż może byłoby to dobre dla zdrowia. Zacząłem kibicować w 1982 roku, pierwszym meczem w TV obejrzanym przeze mnie był półfinał zwycięskiego PP z Arką (2-0, obie bramki Piotr Grobelny). Przez te prawie 40 lat Lech stał się częścią mnie. I chociaż lubię Wartę czy Liverpool – te drużyny nie są w stanie zastąpić Lecha.