Reklama

Sonda: Sposoby na złą rzeczywistość

Tematem, który nigdy nie był tutaj poruszany jest zachowanie kibiców Lecha Poznań po wielu porażkach czy spektakularnych klęskach, które w Kolejorzu mają miejsce nawet kilka razy w roku. Wiele osób różnie przeżywa to co się dzieje, przerwa na kadrę jest dobrym momentem, by sprawdzić w jaki sposób najwięcej z Was radzi sobie z przykrymi wydarzeniami.



Temat sondy kolejny raz jest trudny, nie będzie większą niespodzianką jeśli wyniki kolejnej ankiety znów rozłożą się bardzo równo. W nowej ankiecie pytamy, jak radzicie sobie z klęskami/bardzo częstymi porażkami Lecha Poznań? co robicie po nich? jak odreagowujecie? jak się zachowujecie?

W sondzie jest aż kilkanaście możliwości odpowiedzi, ten temat nigdy nie był poruszony nawet w żadnym tekście, dlatego wydaje się być ciekawy.

Wszystkich kibiców Lecha Poznań zachęcamy do wzięcia udziału w sondzie. Ankieta potrwa tydzień. Jest dostępna tutaj oraz w „Śmietniku Kibica”, rezultaty marcowej sondy zostaną przedstawione w osobnej wiadomości w przyszły czwartek, dwa dni przed meczem z Cracovią w Krakowie.



Sonda: Jak radzisz sobie z klęskami/bardzo częstymi porażkami Lecha?

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





20 komentarzy

  1. Paul pisze:

    Droga redakcjo… XD
    Nie przestajecie zaskakiwac.
    Niektore odpowiedzi sa co najmniej …hmm
    Ale wielka pochwala za kreatywnosc. Trzymacie Content w tak trudnych dla nas czasach
    Pozdrawiam

  2. WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

    Ogólnie porażki przechodzę dobrze. Po prostu, po każdym przegranym meczu, wychodzę na ulice i od razu pierwszemu lepszemu typowi muszę sprzedać luja, aby ochłonąć. 🙂
    Żartowałem 🙂
    Wybrałbym 2,3 odpowiedzi, ale najbliżej mi do: „Bolą mnie ciągłe przegrane, ale staram się żyć normalnie”.

  3. Ostu pisze:

    Jako zwolennik Realnej Oceny Rzeczywistości nie jestem wkurzony po przegranych meczach – mógłbym być gdyby to było zaskoczeniem – od jakiegoś czasu na SPOKOJNOSCI oglądam mecze a ROR nie daje podstaw do myślenia „Zyczeniowego”…
    Jak można angażować emocje​ w kibicowanie „korporacji” w zarabianiu pieniędzy…?!
    Jeśli Lech stanie się na powrót Klubem Sportowym, który istnieje dla KIBICÓW i związanych z kibicowaniem EMOCJI, wtedy moje „emocje” wrócą…
    Bez emocji nie ma klubu sportowego…

  4. Pawlisko pisze:

    W tym sezonie coś we mnie pękło, bo dotychczas przeżywałem porażki mocno, ale teraz oglądam już bez emocji i mógłbym zaśpiewać:
    „czy wygrywasz czy nie, ja i tak nie wzruszam się”

    Dziękuję Ci za to Rutek ty chuju.

  5. Pawelinho pisze:

    Nie mogę oddać głosu pokazuje mi „głos już oddany”, a nawet nie głosowałem? Można prosić o możliwość oddania takiego głosu? Czy napisać do was PW na maila w tej sprawie?

  6. inowroclawianin pisze:

    U mnie to różnie, czasem nawet nie oglądam meczy. Już się przyzwyczaiłem przez 10 lat, ale nie akceptuje tego i nigdy u mnie nie będzie przyzwolenia na takie wyniki ani na niszczenie Naszego Lecha. Źle mi z tym, ale jakoś staram sobie radzić. Lubię też tutaj pisać, wyrzucić co leży mi na wątrobie. W sumie zaznaczylbym z 3 opcje tutaj.

  7. Sial pisze:

    Ogólnie, to staram podchodzić to męczy bez większego spinu, już nie robi na mnie wrażenia, wygrana czy przegrana. Lech teraz to zwyczajny kombinat(piosenka Republiki) pasuje jak cholera.

  8. WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

    Czyli większość przestała już wyrzucać telewizory przez okna. 🙂

  9. Didavi pisze:

    Ostatnio to już bez żadnych emocji. Ani radości po golach, czy wygranych ani też wielkiej złości po porażkach jak to kiedyś bywało.
    Ale zdanie o radości z wychowanków wygrywa 🙂 Chuj z wynikami, Marchwiński, Kamiński jesteśmy z wami! Beka. To opcja do zaznaczenia dla ludzi z klubu jak rozumiem 🙂

  10. Pawelinho pisze:

    „Normalnie. Mam już wywalone na porażki od kilku lat” – ta odpowiedź pasuje do mnie jak ulał. Szkoda fundować sobie siwe włosy na łbie. Może gdyby nie fakt, że od 10 lat jest człowiek, który się nie poddaje i nie rozumie iż to jest największym problem to szkoda mi to zdrowia i nerwów.

    ps

    Pozostałe odpowiedzi jak ta z wychowankami to majstersztyk sam sobie i mocno sarkastyczne podejście do obecnej filozofii klu….tworu jaki się obecnie stworzył przez rutkowskich.

  11. Franco pisze:

    Kiedyś bardzo się przejmowałem.
    Na szczęście starszy towarzysz wytłumaczył mi, że to tylko sport.

    I mam spokój

  12. 100h2o pisze:

    Oglądam mecz Węgry-Polska (sorry PZPN).Jaki to ma związek z meczami Lecha i odczuciami piłkarskimi? Ano takie że szczególnie ten cały sezon 2020/2021 jest wirtualny. Mecze „gospodarze” grają w LM na Węgrzech, puste trybuny podobne do siebie jak dwie krople wody. To i wyniki Lecha nieco jak ze snu. Nierealne.
    Mam wrażenie że nieważne jaki mecz oglądam to jakbym oglądał ten sam mecz , a tylko piłkarze zmieniają co chwilę koszulki. Nijak utożsamiać się z widowiskiem.
    Najlepsze świadectwo tego wirtualnego poczucia emocji,jest to że W CZASIE MECZU w Budapeszcie piszę ten komentarz na…. KKSLech.com !!!!!

    A jeszcze niedawno mogłem się pochwalić, że emocjonowałem się WSZYSTKIMI meczami PZPN-u.Brak widowni obiera mecze z emocji zatem nawet porażki są strasznie nierealne, tak jakby mecz nakręcono w studio.

  13. WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

    Trochę nie na temat, ale gdzie to mogę wyrzucić, jak nie tu. Jóźwiak i Gumny mieli zostać na mecze w lidze Europy. Do tego 2,3 fajne transfery do środka pola czy obrony i  inaczej byśmy teraz wyglądali. Ale ok to nie ja jestem prezesem kurwa, to oni lepiej się znają na …. no właśnie na biznesie.

  14. Ekstralijczyk pisze:

    ”Normalnie. Mam już wywalone na porażki od kilku lat”

  15. leftt pisze:

    Kilka lat temu jak przegraliśmy ze szmatą to musiałem znosić pretensje żony o przeklinanie przy synu, który zresztą wtedy jeszcze oglądał Lecha razem ze mną a teraz ma wywalone. Teraz raczej przeważa reakcja typu „znowu? trudno, jak zwykle”. Spektakularna wtopa w przypadku Lecha jest normą, sukces anomalią. Zresztą, jeżeli dorastało się w latach 80 i 90 to jest się przyzwyczajonym do mniej i bardziej honorowych porażek Lecha i reprezentacji. Jeżeli chodzi o kibicowanie, to najlepiej liczyć na samego siebie. I ponieważ biegam, to przy okazji staram się cieszyć przede wszystkim z własnych osiągnięć, chociaż zawodów ostatnio nie ma. Rower też pomaga i to bardzo. Na ten portal wchodzę po to, żeby nie czuć się samotnym po porażkach.
    Poza tym zgadzam się ze 100h2O – w tej gównianej, kowidowej rzeczywistości jakoś nie czuję tych meczów, nie mają one dla mnie aż takiej wagi. Tak, jakbym oglądał na znieczuleniu.
    Niestety nie jestem w stanie stać się całkowicie obojętnym na Lecha, chociaż może byłoby to dobre dla zdrowia. Zacząłem kibicować w 1982 roku, pierwszym meczem w TV obejrzanym przeze mnie był półfinał zwycięskiego PP z Arką (2-0, obie bramki Piotr Grobelny). Przez te prawie 40 lat Lech stał się częścią mnie. I chociaż lubię Wartę czy Liverpool – te drużyny nie są w stanie zastąpić Lecha.