Sześć momentów kiedy kibice uwierzyli

W ostatnich sześciu latach było łącznie sześć Lechowych momentów, kiedy kibice Lecha Poznań byli radośni mając dobry humor. Były to chwile uniesienia podczas których ludzie nie tylko w Poznaniu czy w Wielkopolsce wierzyli w sukcesy, w trofea. Wierzyli w Kolejorza o jakim marzą od lat.



Najbardziej bojowa atmosfera panowała wiosną 2015 roku po 9 maja i 2 razy wiosną 2017 roku. Wtedy każdy wierzył w sukces Lecha Poznań, jarał się losami klubu każdego dnia, Kolejorz wydawał się być mocny, wokół Bułgarskiej panowała radosna atmosfera, humory wszystkim dopisywały. W innych 4 chwilach uniesienia od 2015 roku sytuacja była już nieco inna, latem 2019 roku zarząd Lecha Poznań chciał nabrać kibiców co na szczęście mu się nie udało. Teraz sytuacji nie złagodziły nawet 3 ligowe wygrane z rzędu i nie poprawi jej także zatrudnienie nowego trenera. Lech Poznań może odbudować humory, nastawienie i nastroje kibiców tylko poprzez realną walkę o trofeum. Kiedy 30 marca 2022 roku będzie liderem Ekstraklasy, będzie znajdował się w 1/2 finału Pucharu Polski wówczas być może kibice poczują się tak jak podczas sześciu opisywanych dziś momentów.

Maj 2015 – Warszawa i Gdańsk

Lech tydzień po przegranym finale Pucharu Polski na Narodowym znów udał się do Warszawy. Tym razem już przy Łazienkowskiej poznaniacy wygrali i przeskoczyli Legię w tabeli. Mimo porażki w 32. kolejce u siebie z Jagiellonią podopieczni Macieja Skorży nie stracili fotelu lidera. Kiedy po kolejnym majowym triumfie w Gdańsku i to w pamiętnych okolicznościach Lech wciąż był pierwszy w tabeli chyba nie było kibica, który nie wierzyłby wtedy w mistrzostwo. Po wygranej nad Lechią graczom Skorży zostały tylko mecze z Pogonią, Górnikiem i Wisłą.


Wrzesień 2016 – Chorwacki powiew nadziei

We wrześniu 2016 trafił do nas Nenada Bjelica, który dał kibicom nadzieję najpierw swoim gadaniem a potem swoją pracą. Już w jego debiucie Lech odrobił straty i wygrał z Pogonią. Później jesienią było trochę wysokich zwycięstw takich jak nad Ruchem 5:0, z Zagłębiem 3:0, ze Śląskiem 3:0 czy w Krakowie w Pucharze Polski 4:2. Wówczas kibice uwierzyli, że w sezonie 2016/2017 będzie można powalczyć o trofeum, atmosfera wokół klubu wyraźnie polepszyła się.


Start wiosny 2017 i końcówka kwietnia 2017 – Lech idzie po dublet

Start wiosny 2017 był kapitalny. Lech pod wodzą Bjelicy wygrał 4 kolejne mecze 3:0, w nerwowym spotkaniu ograł Lechię 1:0 a potem jak na sparingu pokonał sobie Arkę w Gdyni 4:1. Wówczas nawet Michał Probierz zaczął Lechowi gratulować dubletu, w Poznaniu humory były bardzo dobre, Lech był naprawdę mocny i miał prawo mówić o sukcesie. Potem przyszedł remis z Górnikiem Łęczna w meczu rocznicowym oraz porażka z Legią, która nie zachwiała Lechem. Bezpośrednio przed finałem Pucharu Polski z Arką zespół Kolejorza wygrał 3 kolejne spotkania odpowiednio 3:0, 3:0 i 3:2. Przez chwilę był nawet liderem, kibice wierzyli w dublet a już na pewno w Puchar Polski. Takiej bojowej, radosnej atmosfery jak na starcie wiosny 2017 i później w kwietniu nigdy już później nie było.




Wiosna 2018 – Lech idzie na mistrza

Lech w sezonie 2017/2018 miał dużo problemów, łatwo tracił punkty, jednak przez wyrównaną ligę cały czas był blisko czołówki. Po marcowej porażce w Warszawie wygrał później 4 kolejne mecze. Niespodziewanie zajął 1. miejsce po sezonie zasadniczym mając w fazie finałowej dość łatwy terminarz. Humory wokół Lecha były dobre, aczkolwiek chyba nie aż tak wesołe, jak 12 miesięcy wcześniej. W pamięci wielu kibiców był słynny finał z Arką i inne traumatyczne wydarzenia z końcówki wiosny 2017. Mimo złych myśli wiele osób marzyło o tytule pod wodzą Nenada Bjelicy, kibice po cichu wierzyli w mistrzostwo, w dalsze wygrywanie przede wszystkim przy Bułgarskiej, która w sezonie 2017/2018 była prawdziwą twierdzą.


Początek sezonu 2019/2020 – Nowy sezon, nowe rozdanie

Wtedy kibice dali się zrobić jak małe dzieci, choć nie wszyscy. Lech wymienił latem tzw. „przegrywów” i „x-menów”, pojawiła się nowa strategia, byli młodzi i mityczni wychowankowie + nowe owoce pracy skautingu. Lech w pierwszych 3 kolejkach zdobył 7 punktów, więc naiwni znów uwierzyli w sukces. Przegrane mecze ze Śląskiem 1:3 oraz z Cracovią 1:2 zobaczyło na żywo 32307 i 25768 kibiców. Czar szybko prysł, frekwencja na kolejnych meczach spadła o kilkanaście tysięcy, naiwni szybko przejrzeli na oczy. Kibicom szybko przeszło chwilowe uniesienie, wszyscy marzyciele błyskawicznie zostali sprowadzeni na ziemię.

Połowa września/początek października 2020 – Lech jest mocny

Wielu kibiców w szóstej chwili uniesienia broniło się przed marzeniami. Złe wspomnienia były i są zbyt świeże, ludzie w Wielkopolsce coraz bardziej nieufni, nawet spektakularne wygrane na wyjazdach z niezłymi markami w Europie nie doprowadziły kibiców do takiego stanu jak np. wiosną 2017 roku. Od 16 września do 4 października Lech wygrał 5 kolejnych meczów w tym 3 w europejskich pucharach 3:0, 5:0 i 2:1. Wtedy kibice uwierzyli nie tyle co w sukcesy, trofea a w mocną drużynę. Wydawało się, że Lech jest dobry, awansował do Ligi Europy i w sezonie 2020/2021 może zdobyć jakieś trofeum. Niestety, czar prysł już w listopadzie.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





19 komentarzy

  1. kri$$ pisze:

    Należę do tych naiwnych, którzy dali się ponieść optymizmowi. Za każdym z wymienionych w materiale momentów.
    Myślę, że u mnie głód sukcesu Kolejorza był tak wielki, że za każdym razem wypierałem ze świadomości możliwe zagrożenia i szedłem jak baran na rzeź.
    A moze zwyczajnie jestem baranem?
    #MajsterNaStulecie

    • Przemo33 pisze:

      @kri$$
      Nie mów tak o sobie, bo nie jesteś baranem. Po prostu jesteś kibicem Lecha, który chce widzieć swój klub zdobywający trofea i wierzysz w to, że się uda, wolałeś widocznie żyć nadzieją, pozostać optymistą, niż realnie podejść do sprawy, ale to się zdarza. Niestety potem Lech sprowadzał Cię brutalnie na ziemię, zresztą jak wielu innych kibiców. Ale przynajmniej wierzyłeś. Kiedyś Ty, ja i wszyscy inni kibice Lecha zobaczymy jeszcze takiego Lecha, jakiego kiedyś widzieliśmy i jakiego chcemy.

  2. Levin_67 pisze:

    Redakcji, w rozdziale „Lech idzie po dublet” wkradł się błąd w zdaniu „Bezpośrednio przed finałem Pucharu Polski z Arką zespół Kolejorza wygrał 3 kolejne spotkania odpowiednio 3:0, 3:0 i 2:2”

  3. Przemo33 pisze:

    To było sześć momentów, gdy można było uwierzyć w osiągnięcie sukcesów, ale Lech, jak to Lech, dość szybko zawsze sprowadzał nas kibiców na ziemię, szybko ta iskierka nadziei gasła. Nie wiem, jak u innych, ale u mnie od 20 maja 2018 roku nic się nie zmieniło, nie wierzę, by ludzie zarządzający Lechem, Rutek coś zmienili na lepsze i by Lech z nimi osiągnął jakieś sukcesy i zdobywał trofea. U mnie Rutki mieli 3 lata temu ostatnią szansę, by nastawili się na sukcesy sportowe i wrócili do tego, co było za kadencji poprzedniego zarządu. Ale nie zrobili nic, ten awans w poprzednim roku do fazy grupowej Ligi Europy oczywiście ucieszył, ale to zasługa trenera i drużyny, nie zarządu, właściciela. A skoro nic się nie zmieniło, to po co iść na stadion, wspierać Rutków, zmienić swoje zdanie na ten temat? Dać się znowu, po raz kolejny omamić Rutkom? Niech to źle nie zabrzmi, ale dziwiłem się, gdy w jesieni 2019 roku dowiedziałem się, że na stadionie jest te 25-30 tysięcy. Jak to było możliwe? Parę zwycięstw i takie tłumy? Jeśli kogoś chodzącego wtedy na stadion uraziłem, to przepraszam, po porostu takie jest moje skromne zdanie na ten temat.
    Potrzeba zmian, by Lech z powrotem był klubem sportowym nastawionym na sukcesy i zdobywanie trofeów. Ale już nie z Rutkami u sterów i nie z tym zarządem.
    #MajsterNaStulecie

    • Pawelinho pisze:

      Zauważ, że te wszystkie wpadki oraz kompromitacje zaczęły się od momentu objęcia urzędu przez młodego? Przypadek? Nie sądzę!

      • Przemo33 pisze:

        Wiem i oczywiście tutaj masz rację. Wszystkie wpadki zaczęły się od momentu zmiany zarządu na ten obecny i objęcia urzędu prze Piotrusia. I niestety to nie jest przypadek…

  4. Pawlisko pisze:

    Można powiedzieć, że Lech jest mistrzem w dawaniu mokrą szmatą w twarz swoich kibiców. Robi to coraz szybciej i w ten sposób nawet nie można się pocieszyć z pojedynczych sukcesów – przykład ostatni awans do LE gdzie już po kilku meczach byliśmy pośmiewiskiem w polskiej lidze i większość zaczynała żałować, że awansowaliśmy do tej grupy.

    Brawo Rutki – w tej kategorii macie mistrzostwo Polski. Może powinniśmy im ufundować puchar(w kształcie szmaty), który mogliby wreszcie włożyć do gabloty?

  5. inowroclawianin pisze:

    Tak było. Niestety przyznam się, że i ja się nabierałem i to nawet ubiegłego lata uwierzyłem że teraz Rutek wykorzysta szansę, pójdzie za ciosem, wzmocni zespół za te miliony, zrobi rekord transferowy do Klubu i znów będziemy MP i nr 1 w kraju i nawet że odjedziemy na lata całej lidze, że wyciągnął już wnioski. Myliłem się bardzo. Olał nas i Lecha ciepłym moczem. Od tamtej pory mówię sobie, że już nie dam się nabrać. To wszystko były chwilowe uniesienia, krótkotrwała radość. Ostatnia radość to wynik przypadku bo akurat młodzi wypalili z formą, zrobiła się atmosfera i na bazie tego kilka miesięcy tak pociągnęli. Niestety nic wiecznie nie trwa jeśli się tego nie pielęgnuje.

  6. kibol z IV pisze:

    Pamiętacie Austrię i gol Murasia…?
    Pamiętacie 90 min na Cichej i po chwili główkę Jopa ?
    Pamiętacie City , Juve…?

    Wiara czyni cuda. Dodaje animuszu , pewności siebie , buduje charakter. Kibic to taki typ który musi wierzyć. No bo po co łazić na stadion , jeżdzić po Polsce i świecie , oglądać w TV gdy nie wierzy się w sukces swej drużyny.
    Wiara to także taki zakażny wirus…Im więcej zakażonych tym trudniej go zwalczyć 🙂

    #MajsterNaStulecie

  7. robson pisze:

    Odnośnie wiosny 2017, nie zgodzę się, że porażka z Legią nie zachwiała Lechem. Moim zdaniem to był punkt zwrotny Lecha Bjelicy. W tamtym momencie ta świetnie funkcjonująca maszyna padła mentalnie, straciła pewność siebie, co doprowadziło później do porażki PP, a w dłuższej perspektywie do końca Bjelicy w Lechu. Jestem przekonany, że gdybyśmy dowieźli to 1:0 z cewką, to zdobylibyśmy w tamtym sezonie dublet.

    • Pawelinho pisze:

      Też mi się tak wydaje, że mecz z „tęczowymi” był kluczowym bo potem jak to wszystko zaczęło się wymykać Lechowi z rąk i po przegranym finale PP było już niemal pewne. że coś nie dobrego może się wydarzyć. Pamiętam ten wstyd po tej porażce w PP. Pamiętam, że wtedy dało się wyczuć to o co grał Lech, a potem balonik z napisem dublet i Lech stał się synonimem porażki/kompromitacji aż po dzień dzisiejszy. Jestem zdania, że gdyby Bjelica został i dostał takich piłkarzy jakich chciał to mógł z tamtą ekipą osiągnąć naprawdę wiele włącznie z awansem do CL.

  8. Pawelinho pisze:

    Też dałem się omamić w 2015 roku roku, a potem przyszło otrzeźwienie i mocne lądowanie na ziemi. Po prostu dopóki Lechem będzie zarządzał młody to w tym klubie takie epizodyczne sukcesy będą normą i częściej niż trofea do gabloty trafiać będą koszulki wychowanków (Puchacz, Kamiński i kolejni) z różnych klubów europejskich, którymi można się pochwalić przed nowym „ambitnymi” piłkarzami, którzy trafią za namową świetnego specjalisty jakim jest „rzonsa”, który jest tylko i wyłącznie wykonawczym pionkiem piotrusia (aż mi się przypomniał Kogiel-Mogiel nie wiedzieć czemu i takim piotrusiem jest w tym momencie syn jacka r.). Chciałoby się, aby czasy Kadzińskiego czy chociażby biednego Lecha wróciły bo tam mimo wszystko było widać zalążek jakiegoś pomysłu. W wykonaniu junirha, który jest największym problem klubu i jest rak, który zżera go od środka. Fajnie byłoby jakby Lech wygrał MP na stulecia, ale przy obecnym „stylu życia” pod pana „never give up” nie jestem optymistycznie nastawiony do tego, że to się uda i pewnie zwycięży zaciskanie pasa bo covid etc….

    • Przemo33 pisze:

      Racja i zgadzam się z twoimi słowa, że lepiej byłoby widzieć Lecha za czasów Kadzińskiego, gdzie były jakieś pomysły i chęć zdobywania trofeów i odnoszenia sukcesów.
      A z tym porównaniem do Piotrusia z Kogla-Mogla… Fajnie porównanie, trzeciej części jeszcze nie oglądałem, ale pamiętam dwie pierwsze i „nasz Piotruś” to faktycznie w pewnym stopniu Piotruś Wolański, syn docenta Wolańskiego. Tylko między nimi, czyli między Piotrusiem z dwóch pierwszych części, a naszym Piotrusiem jest taka różnica, że Piotruś Wolański to było dopiero dziecko, które wielu rzeczy jeszcze nie rozumiało i nikomu nie robił nic złego (poza wypuszczeniem Pusi :)), a nasz Piotruś z czystą premedytacją kłamie w żywe oczy kibicom i jeszcze robi to publicznie, wygaduje głupoty i naraża nasz klub na wstyd i śmiech na cały kraj. Jednak osobiście wolę fikcyjną postać Piotrusia Wolańskiego, który pyta: „No i gdzie jest Kasia”, a potem idzie się pobawić zabawkami, niż Piotrusia Rutkowskiego, który odwala takie cyrki i ma gdzieś sukcesy sportowe, trofea, kibiców.

      • Pawelinho pisze:

        To słynne „no i gdzie jest Kasia” można parafrazować na inne wyrażenie „no i gdzie są trofea?”.

      • Przemo33 pisze:

        To prawda. Ostatnie trofeum to Superpuchar Polski wygrany w 2016 roku. Dlatego pytanie „No i gdzie są trofea?” od pięciu lat jest jak najbardziej na miejscu. I pewnie nadal będzie przez jakiś czas aktualne.

  9. selda pisze:

    Też dałem się nabrać w każdym z opisanych momentów. Ale to już za mną. Finalnym, definitywnym, bezapelacyjnym i ostatecznym końcem mojej wiary w tego Lecha były jesienne kompromitacje w eklapie i LE, gdy traciliśmy gole w końcówkach. Wtedy uznałem, że wystarczy. Ten klub jest autentycznie skażony genem porażki, od samej góry, aż do kopaczy. Wiadomo, zarząd, Rząsa i Żuraw są beznadziejni ale i zawodnicy okazali się nie lepsi. Najemnicy odwalają pańszczyznę, a młodzi tylko przebierają nogami, aby się wyrwać za granicę. Wszyscy mają gdzieś klub, kibiców i jakiekolwiek cele sportowe. Skoro tak, to ja też mam wywalone na takie dziadostwo.

    I nie bądźmy naiwni, żadnego majstra na stulecie nie będzie. Prędzej spadek na stulecie.

  10. Ekstralijczyk pisze:

    No właśnie, nadzieja matką głupich….