Liga Europy tylko zaszkodziła

Dnia 1 października 2020 wszyscy byli w chwilowej euforii. Lech Poznań po 5 latach awansował do Ligi Europy, przebrnął wszystkie 4 rundy kwalifikacyjne, 3 razy wygrał na wyjeździe, wyeliminował 2 rozstawionych rywali, zanotował świetny wynik na Cyprze, odczarował Sztokholm, awans Kolejorza, który przebrnął wszystkie 4 fazy eliminacyjne był sukcesem na skalę Europy i zapisał się w historii rozgrywek.



Po kilku miesiącach Liga Europy okazała się przekleństwem. Nikt o niej już nie pamięta, ciężko natknąć się np. na komentarze kibiców, którzy jeszcze wspominają to co było. Niespodziewany sukces na który klub nie był przygotowany był początkiem ogromnego kryzysu tak jak Mistrzostwo Polski 2010 i 2015. Po kilku miesiącach od wygranej z Charleroi w strugach deszczu Lech jest pośmiewiskiem w Polsce, notuje najgorszy sezon od prawie 20 lat, Liga Europy rozbiła klub, rozbiła zespół, rozbiła dosłownie wszystko co było związane z klubem z Bułgarskiej.

Powodów takiego stanu jest wiele, wszystko prowadzi jednak do zarządu, który nie zbudował drużyny gotowej do walki na 3 frontach. Awans do Ligi Europy przykrył brak sprowadzenia jesienią skrzydłowego, środkowego pomocnika, środkowego obrońcy, do tego doszedł niedoświadczony trener i wielu młodych piłkarzy, którzy nie podołali zadaniu. Efekty są jakie są, z sumy ponad 120 mln złotych zarobionych na europejskich pucharach + na sprzedaży wychowanków już trzeba odjąć kilkanaście milionów złotych strat. Liga Europy na którą Lech Poznań nie był gotowy nie spowodowała żadnego progresu tylko zaszkodziła klubowi. W czym konkretnie? O tym poniżej.

Bez sukcesów, nawet bez pucharów

Awans do Ligi Europy z miejsca oznaczał duże kłopoty Lecha Poznań na krajowym podwórku. Po awansie Kolejorza do fazy grupowej i odpadnięciu Legii w fazie play-off kandydat do Mistrzostwa Polski był tylko jeden, Lech dostając się do Ligi Europy przez grę co 3-4 dni do której nie był przygotowany z miejsca utrudnił sobie walkę o tytuł, ale chyba nikt nie spodziewał się aż tak dużych problemów poznaniaków. Kolejorz w 27 kolejkach wygrał jedynie 8 razy tracąc obecnie aż 5 punktów do 7. pozycji.

Lech Poznań występując w Lidze Europy w 2010, 2015 i 2020 roku nie potrafił później załapać się na podium Ekstraklasy. W dodatku wiosną 2011 oraz 2016 roku przegrał w finale Pucharu Polski, w 2021 roku odpadł już na etapie 1/4 finału. W Ekstraklasie pod względem zdobytych punktów wypada dużo gorzej aniżeli 10 i 5 lat temu, sezon 2020/2021 jest dużo gorszy od rozgrywek 2010/2011 oraz 2015/2016 w których Lech Poznań niemal do końca walczył na obu frontach.

Dla współczynnika lepiej byłoby odpaść i zagrać ponownie

Lech Poznań w sezonie 2020/2021 zarobił 3.000 punktów do swojego współczynnika. Tyle był wart awans do fazy grupowej Ligi Europy po przejściu 4 faz eliminacyjnych. W fazie grupowej przez dziwny regulamin klub już nic nie zyskał. Pierwsza wygrana lub 2 remisy nie są punktowane, Lech w 6 kolejkach zwyciężył jedynie raz, zatem od 1 października jego zdobycz do rankingu UEFA nie zwiększyła się.

Gdyby Lech Poznań odpadł z Charleroi wtedy zarobiłby 2.500 punktów. Odpadając z Charleroi dnia 1 października miałby dużo większe szanse na uratowanie sezonu na krajowym podwórku w tym na awans do kolejnej edycji europejskich pucharów 2021/2022. Dla współczynnika korzystniejsze byłoby odpadnięcie z Charleroi i gra w kolejnej edycji pucharów niż awans do Ligi Europy, w której Lech do współczynnika nic nie dorzucił.

Aktualnie łączny współczynnik Kolejorza wynosi 6.000, tego lata Lech nic do niego nie dorzuci, gdyby odpadł z Charleroi współczynnik byłby na poziomie 5.500 i zostałby zwiększony już za samo przystąpienia poznaniaków do eliminacji Ligi Konferencji 2021/2022. Takie są zasady UEFA, lepiej jest grać co sezon w samych kwalifikacjach i dostać punkty już za samo przystąpienie do europejskich pucharów niż awansować do fazy grupowej Ligi Europy i nie przekroczyć w niej wspomnianego limitu.



Miliony, które nic nie dały

Lech Poznań na wyniku czysto sportowym w Lidze Europy zarobił 5,05 mln euro. 780 tysięcy dostał za eliminacje, 2,92 mln bonusu otrzymał za awans do fazy grupowej, 800 tysięcy euro za 10-letni ranking historyczny UEFA i 570 tysięcy euro za pokonanie Standardu Liege. To nie koniec, w czerwcu ta kwota zwiększy się, po zakończeniu pucharowego sezonu 2020/2021 dojdzie do podziału pieniędzy z praw transmisyjnych.

Szacuje się, że Lech Poznań za kilka tygodni otrzyma nawet 5 mln euro, ale na ten moment są to tylko przewidywania, spekulacje, dopiero w maju lub czerwcu UEFA dokona podziału środków i wtedy dowiemy się, ile otrzyma Lech Poznań z tzw. “market pool”.

Po odjęciu kosztów Kolejorz na Lidze Europy 2020/2021 powinien na czysto zyskać sumę w okolicach 38-39 milionów złotych. Duża kwota pieniędzy od UEFA trafiła na konto klubu już zimą, Lech Poznań z tych pieniędzy nie zrobił użytku i nie zanosi się, aby przez ogromny zastrzyk finansowy komukolwiek odjechał. Klub już zimą nie zmienił półki na której szuka zawodników, wciąż są możliwe ruchy góra za kilkaset tysięcy euro, które w Europie Środkowej przeprowadzają dużo biedniejsze kluby.

Kilkanaście milionów straty

Od kwoty 38-39 milionów złotych trzeba już odjąć około 15 milinów złotych. Tyle Lech Poznań straci przez brak załapania się do kolejnej edycji europejskich pucharów. Więcej na ten temat pisaliśmy już 5 kwietnia -> TUTAJ. Po sezonie 2019/2020 klub od Ekstraklasy SA dostał rekordową kwotę 26,20 mln złotych, wtedy drugi Kolejorz otrzymał aż 9,45 mln złotych za grę w kwalifikacjach Ligi Europy. Teraz takich pieniędzy nie będzie, w dodatku Lech Poznań dostanie dużo mniejszą sumę za konkretne miejsce w tabeli tracąc w okolicach 15 milionów (dokładna kwota będzie znana do końca maja). Do strat należy jeszcze doliczyć odszkodowanie jakie trzeba wypłacić Dariuszowi Żurawiowi za zerwanie umowy obowiązującej do końca sezonu 2022/2023.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





24 komentarze

  1. Ostu pisze:

    Przecież tu od początku nie było mowy o inwestowaniu – priorytetem było chomikowanie kasy i zabezpieczenie budżetu na sezon jubileuszowy u żeby kaska była odłożona już na początku tej wiosny…
    A przypominam także o konieczności odłożenia kaski na skills.lab – grubo ponad 20 mln PLN…
    Gdyby w jakiejkolwiek korporacji – którą podobno chcemy być – ktoś tak zarządzał finansami jak Karolek to dawno wyleciałby „na zbity pysk”…

    • inowroclawianin pisze:

      Lab można zrobić na kredyt. Np. wziąć kredyt na 5-10 lat i wtedy tego kompletnie nie odczuć. Taki kredyt mógłby wziąć młody id starego a kasę za ostatnie lata zainwestować w transfery. Niestety to jest Piotruś i będzie raczej znów wielkie G za rok.

      • Ostu pisze:

        Już był problem z pożyczeniem 5 mln od starego – a poza tym to trzeba oddać – a właśnie stary nie ma pewności co do tego faktu…
        …poza tym już pisałem że Karol ma bardzo złą opinię w środowisku finansowym – a przecież musi się znaleźć ktoś kto w ten „biznes” Rutkow uwierzy – i dlatego zdobycie środków na rynku może być niezwykle trudne…
        Są jeszcze inne aspekty pożyczki
        – musisz coś zastawić – w przeszłości były to karty zawodnicze
        – ktoś twój dług może wykupić i próbować kontrolować – pamiętajmy, że zabezpieczenia zawsze jest przynajmniej 2 razy większe od kwoty zobowiązania

      • inowroclawianin pisze:

        Gdyby ojciec mu pożyczył to problem byłby rozwiązany. Uważam że za gotówkę nie opłaca się robic tej Akademii. Szkoda tak od razu wydać te 20 mln. No ale nie wiadomo, tak jak mówisz czy stary by chciał pożyczyć. Można też znaleźć inne źródła finansowania Lecha. Nie wiem czy w okolicy stadionu są jakieś wolne działki, bo można by zbudować jakiś market lub np. kasyno i zyski inwestować w Lecha.

  2. John pisze:

    Zostało coś na odszkodowanie dla Rząsy?
    Nie wyobrażam sobie żeby został,liczę na Artura Płatka,bo Rząsa spali kolejne miliony.

    • Pawel1972 pisze:

      A co to za różnica czy Piothuś robi transfery pod szyldem „Rząsa”, czy pod szyldem „Płatek”? Osoba za to odpowiedzialna zostanie ta sama, tylko szyld się zmieni…

  3. Mateusz92 pisze:

    Doprowadzono do tego,że piłkarskie święto jakim miała być grupa LE, stało się w rzeczywistości kulą u nogi, ogromnym problemem. Od początku było wiadomo, że grupa LE będzie nas dużo kosztować,bo nikt nie był na nią przygotowany ponieważ w tym klubie cele sportowe się nie liczą. Kadra była za wąska pod względem ilościowym, jakość również pozostawiała wiele do życzenia. Kadra Kolejorza już od kilku sezonów wygląda mizernie. Chodzi o to, by wychowankowie mogli bez przeszkód, większej rywalizacji, dostać się do drużyny. Im szybciej młody wejdzie do kadry tym szybsza promocja i ewentualne zyski ze sprzedaży oraz nowe „trofeum” do gabloty .

  4. F@n pisze:

    Liga Europy nie zaszkodziła. Dała nam chwilową radość. Pierwszy sukces od MP 2015 r. Zaszkodził to zarząd po awansie do tej LE i tego się trzymajmy.
    Lepiej było odpaść z Belgami? To już mówię jaki byłby scenariusz. Moder odszedłby już latem, za niego grałby Muhar, MP i tak by nie było, w przyszłym sezonie znowu porażka w eliminacjach, znowu brak MP i tak dalej i tak dalej. Współczynnik jest po to, by łatwiej zagrać w fazie grupowej, więc co to za logika, że lepiej odpaść, by za rok znowu robić współczynnik po to, by awansować do LE? WTF? Tu nie ma za grosz logiki. To jedynie doszukiwanie się jakichś tanich usprawiedliwień. Zawsze coś. Problemem tego klubu jest tylko i wyłącznie zarząd w postaci Rutka i Gargamela.

    • inowroclawianin pisze:

      Dokładnie. Przecież mógł jesienią zrobić transfery i zdobyć MP.

  5. deel pisze:

    Liga Europy Lechowi nie zaszkodziła. Bo niby jak? Były premie za awanse, pieniądze z praw telewizyjnych. Podniósł się współczynnik. Nawet Modera sprzedano drożej na fali dobrej gry zespołu w eliminacjach LE. Jedyne co Lechowi zaszkodziło to on sam. Na własne życzenie. Powtórzył się scenariusz z lat 2010/11 i 2015/16. Znaczy się, że nikt nie wyciągnął mitycznych wniosków. A może wyciągnął, i zgodnie z filozofią polskich zespołów postanowił nic z tym nie robić? No bo co mógł zrobić? Zakontraktować kilku piłkarzy. Sam to pisałem. Jednak Modera sprzedano „last minute” i czasu na rozglądanie się za nowymi twarzami nie było. Przyznaję, mnie również wyprowadziła z równowagi wypowiedź Żurawia, że nie chce nowych piłkarzy bo to i owo. Postrzegałem to jako „przekaz z klubu”, bo przecież w tym samym czasie Rząsa oznajmił, że „mamy skład na trzy fronty”. Z drugiej strony, jaki dobry piłkarz bez klubu siedzi w domu i czeka na telefon z Lecha? W październiku. No nie widzę takich. Czy gdyby klub zdecydował się jednak zakontraktować paru „wybitnych” bezrobotnych, to sytuacja w tabeli była by inna? To możliwe. Pod warunkiem jednak, że nie ściągnięto by absolutnego szrotu. I taka postawa jest typowa dla polskich klubów. Wszystkich. Jedni ściągają Srotoviców inni nie. Efekt jest znany. Tę sytuację Lech mógł jednak wyprostować w zimowym oknie transferowym. I co? Nie zrobił tego. Karlstrom vel. Muhar 2.0 i Johansonn – zapchajdziura. No i Kvekveskiri żeby ilość zdolnych do gry Gruzinów się zgadzała. Nie. Lech nie chciał walczyć w tym sezonie o cokolwiek. A przynajmniej nie zrobił nic aby to uczynić. Strach. To uczucie pęta umysły zarządu Lecha od 10 lat. A co jeśli się nie uda? Dotychczas wymówką była (i nadal jest) Akademia. Tzw. inwestycja w przyszłość. To mogło imponować. Ale… Tu przelew, tam inwestycja, tu dywidenda. Nawet na krajowym podwórku takie działania nie przynoszą efektów. Beniaminek ligi, Warta Poznań, ma na trzy kolejki przed finiszem ligi 6 pkt. przewagi nad Lechem. Rezerwy „walczą” o spadek do III ligi, CLJ-19 podobnie. To jak z takim nastawieniem zaistnieć w Europie? Jak dobić do obiecywanego Top50? Rozwiązanie tej sytuacji jest tak proste, że wstyd to pisać. Trzeba po prostu stawiać przed zespołami cel sportowy i egzekwować jego wykonanie. Bezwzględnie! Nie daje ktoś rady rundę, dwie, pożegnać. Bez żalu. Wymazać gumką „ścieżki rozwoju”. Albo się nadajesz tu i teraz, albo wypad. Bez sentymentów. Pomyślcie tylko jakie pokłady energii w piłkarzach wyzwoliło by takie podejście. Hmm, może nawet Sykora zacząłby wreszcie grać w piłkę? No tak, ale takie rzeczy to nie w Lechu…

  6. Ekstralijczyk pisze:

    „Czystą głupotą jest robić ciągle to samo i oczekiwać innych rezultatów.”

    • bombardier pisze:

      TAK JEST – Głupota i jeszcze raz głupota działaczy Lecha i… niektórych PISMAKÓW.
      Terminarze meczów w LE były wcześniej ustalone. Niech nikt nie opowiada
      farmazonów, że nie można było się przygotować!
      Pomijam teraz decydentów Lecha. Zajmijmy się pismakami – do tej pory
      pompują balon o nazwie Lech. Cały czas uważają Lecha za GENIALNĄ
      DRUŻYNĘ. Prawda jest ZUPEŁNIE INNA – DZIADOSTWO do kwadratu!
      Każdy występ w pucharach europejskich to CZYSTY ZYSK.
      Inną sprawą jest NIEUMIEJĘTNOŚĆ wykorzystania tych pieniędzy.
      Zamiast potężnie zaatakować, po naszemu ZJEBAĆ wszystkich odpowiedzialnych
      za ten stan w Lechu, jakiś pismak snuje swoje CHORE UROJENIA, że
      wszystkiego winien jest udział w LE.
      Idąc dalej tym tropem – po cholerę jest liga, po co w ogóle grać?

  7. Pawelinho pisze:

    To tylko pokazuje nieudolność obecnie zarządzających Lechem, a w szczególności miłościwie panującego zarządu nieudaczników z klimczakiem i młodym rutkiem na czele, którzy w pełni odpowiadają za co się dzieje w klubie zarówno pod względem sportowym jak i osób zatrudnianych np w roli dyrektora sportowego, działów skautingu czy trenera pierwszej drużyny. Bo jakby nie patrzeć „rzonsa kadra trzy fronty” to tylko kolejna kukiełka, którą również wcześniej był trener Żuraw.

  8. leftt pisze:

    Jeżeli prawoskrzydłowy gra na lewym skrzydle a słaby młodzieżowiec w pierwszym składzie to równie dobrze księgowy może być prezesem. Lech ma (jeszcze) bazę, możliwości i podstawy. Przynajmniej do tego, by dominować w Polsce. No, dobra – do tego, żeby co rok liczyć się w walce o MP i czasem je wygrać. Wystarczy tylko dobranie kompetentnych ludzi na odpowiednie stanowiska, wyznaczenie im zadań, do których się nadają i niewpierdalanie się, kiedy maszyna pracuje. Od prezesa do sprzątaczki. Wtedy wyniki przyjdą.

  9. Przemo33 pisze:

    Finansowo Liga Europy nie zaszkodziła, gorzej z kwestią sportową. Wbrew słowom Rząsy nie mieliśmy wystarczającej kadry do gry na 3 fronty i niestety skończyło się tak, jak w 2010 i 2015 roku – czyli brakiem miejsca gwarantującego udział w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Do tego drużyna po awansie do Ligi Europy i sprzedaży Modera nie zyskała jego godnego następcy, a zimowy okres przygotowawczy nie przyniósł wiosną żadnych pozytywnych rezultatów, więc sezon teraz kończymy tak, jak kończymy. Ale tak to się kończy, gdy w klubie nie ma nastawienia na sukcesy sportowe i brakuje kompetentnych ludzi na wybrane stanowiska. Ten sezon nie musiał się tak skończyć, ale szereg błędów, złych decyzji, brak formy kluczowych graczy i skończyło się niestety beznadziejnie, bo teraz trzeba walczyć o miejsce w górnej ósemce. Drużyna, która powinna co roku bić się o Mistrzostwo, musi teraz walczyć o miejsce w górnej ósemce. Fajnie jest grać w europejskich pucharach, ale do tego potrzeba jednak mocnej kadry na 3 fronty, wtedy jest prościej nie zawalić sezonu w lidze.

    • leftt pisze:

      O miejsce w górnej ósemce nie trzeba walczyć. Akurat w tym roku nie ma znaczenia, czy Lech po 30 kolejkach będzie piąty czy dwunasty.

      • Przemo33 pisze:

        Wiem, że nie trzeba i miejsce na koniec sezonu nie ma większego sezonu. Chciałem tylko podkreślić, jak beznadziejny sezon rozgrywamy i jak go kończymy.

      • inowroclawianin pisze:

        Nie ma szans na 8 miejsce. Niech utrzymają chociaż 9 🙂

  10. J5 pisze:

    To nie Liga Europy jest przekleństwem Lecha, to Piotr Rutkowski, nieudolny prezes i jego równie ograniczeni umysłowo klakierzy i pomocnicy. To oni są winni sprowadzenia nieudolnych piłkarzy, i braku następców jakościowych dla Modera i Tiby, czy braku odpowiednio szerokiej kadry. Przy dwudziestu równorzędnych piłkarzach Ligę Europy, Ekstraklasę i Puchar Polski ogarnął by nawet słaby Żuraw, bo zabrakło tylko siły, jakości i ilości niezbędnych do ogarnięcia tak ciężkiej jesieni piłkarzy. Tym bardziej że były zarówno pieniądze jak i długie okno transferowe. Jesienią a w konsekwencji i wiosną zarówno danie główne, pierwsza drużyna, jak i przystawki, rezerwy i juniorzy starsi byli niedoprawieni, i powodowali taką samą niestrawność. Po trzeciej z rzędu po pucharowej katastrofie nie mam już złudzeń co do tego, że ci minimaliści będą w stanie zbudować stabilną sportowo drużynę potrafiącą zdobywać trofea i grać na trzech frontach. Zaczynam się obawiać o rok jubileuszowy.
    #MajsterNaStulecie

  11. Pawel1972 pisze:

    Czyli 10 000 000 euro za sam awans do grupy, chociaż w niej uja co grali? I Rutkom nie warto o to walczyć co roku? Przecież to lepsza kasa niż sprzedaż brojlera (dotąd tylko raz udało nam się sprzedać za taką kasę, a normalnie to trzeba opchnąć 2-3 brojlery)…

  12. inowroclawianin pisze:

    LE nie zaszkodziła tylko Rutek, który przesłał okienko transferowe najpierw na koniec tamtego sezonu, a potem przed rundą wiosenną. Gdyby były dobre wzmocnienia i wymiana trenera najpóźniej pod koniec października to można było odzyskać tytuł i powalczyć o awans do LM, a tak dupa blada. Kasę Rutek wziął do siebie, transferów brak, eliminacji brak, a można było odjechać na lata całej tej słabej lidze. Teraz znów tirowka i cała Polska się z nas śmieje. Rutek już trzeci raz zmarnował potencjał Lecha. Najpierw w 2011, potem w 2015 i teraz znów. Masę first zmarnował na dziadowskich trenerów, zawodników, za braki gry w pucharach, za braki tytułów MP. J…c Rutka!!!
    #MajsterNaStulecie!

  13. Pszczolka pisze:

    niestety ale największym szkodnikiem są osoby niekompetentne na najwyższym szczeblu.

  14. Erwin pisze:

    Jak LE to natłok spotkań, przemęczenie i brak Mistrzostwa, jak brak LE to brak kasy, co za tym idzie brak wzmocnień i tradycyjnie brak mistrzostwa, czy nawet PP, później jakieś kolejne sezony przejściowe i kolejne braki w gablocie, rzygać się chce…