Pięć szybkich wniosków: Lech – Pogoń 1:1
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.
Bardzo słaba pierwsza połowa
Mecz z Pogonią mógł rozpocząć się tak jak ten grudniowy, kiedy Lech szybko stracił gola. Na szczęście po 2 minutach nadal mieliśmy 0:0, poznaniacy po dopuszczeniu gości do groźnej sytuacji niestety nie obudzili się. Pogoń optycznie przeważała, ale nie umiała sforsować czujnie grającej defensywny Kolejorza. Nasz zespół nie tylko w pierwszym kwadransie ewidentnie sobie nie radził, był okres, kiedy nie było minuty bez straty piłki, poznaniacy mieli ogromne problemy, by się przy niej dłużej utrzymać, byli bardzo niechlujni w zagraniach i zbyt nerwowi. Ciężko stwierdzić, dlaczego gra w piłkę wyglądała dziś aż tak źle, Lech tak słabo, jak w pierwszej połowie z Pogonią w tym sezonie jeszcze nie grał mogąc być zadowolony z bezbramkowego remisu do przerwy. W pierwszych 45 minutach to „Portowcy” optycznie przeważali, dłużej utrzymywali się przy piłce oddając jedyny celny strzał.
Dobry początek i…
W przerwie trener Maciej Skorża zdjął bezproduktywnego Michała Skórasia i wpuścił za niego Pedro Tibę. Ta zmiana nie mogła dziwić, bowiem Lech w pierwszej połowie źle radził sobie w środku pola, gdzie gra jak najszybciej musiała zostać uspokojona. Od 46 minuty nasz zespół grał w systemie 4-3-3 bez klasycznej dziesiątki, za to z Joao Amaralem na prawej flance. Wejście Tiby z miejsca odmieniło mdłego Kolejorza. Lechici zaczęli grać szybciej, składniej, sam Portugalczyk w pierwszym kwadransie po przerwie popisał się dwoma kapitalnymi zagraniami do Mikaela Ishaka oraz Joao Amarala i tylko nieskuteczność tych zawodników sprawiła, że nie zaliczył dwóch asyst. Tiba mógł również zdobyć efektownego gola po uderzeniu z woleja, które świetnie wybronił Dante Stipicia.
…czerwona kartka
Pierwszy kwadrans po zmianie stron dawał spore nadzieje na zupełnie inną połowę od tej pierwszej i na zwycięstwo. Niestety. W 63 minucie Nika Kvekveskiri zachował się jak junior, mając na swoim koncie już żółtą kartkę zachował się nieodpowiedzialnie, chamsko sfaulował rywala za co dostał drugą żółtą kartkę i opuścił boisko. Z czerwoną kartką dla Gruzina nie ma w ogóle co polemizować, 29-letni piłkarz mający cały czas wiele do udowodnienia przez swoją głupotę osłabił zespół w bardzo ważnym spotkaniu, w którym Lech mógł odskoczyć całej stawce. Po wyrzuceniu Kvekve z murawy remis można było już brać w ciemno.
Lech się nie poddał
Po usunięciu z boiska Gruzina długo nie było widać, kto gra w 10. Lech umiejętnie się bronił, Pogoń miała problemy z dobrze ustawionym taktycznie Kolejorzem, który długo nie popełnił żadnego błędu. Niestety w 85 minucie nasza defensywa trochę się pogubiła, zawiodło krycie, asekuracja, zbyt łatwo pojedynek 1 na 1 przegrał m.in. Bartosz Salamon co skończyło się golem na 0:1. Po tej bramce Lech nie był już liderem, zapewne mało kto wierzył, że jeszcze uda się nie przegrać tego spotkania. Na szczęście Lech pod wodzą Skorży rośnie, idzie w górę, w końcu ma rezerwowych, ma lidera w postaci Pedro Tiby, który bardzo udaną zmianę przypieczętował efektownym golem zdobytym z powietrza w 4 minucie doliczonego czasu gry! Portugalczyk tym trafieniem dał tlen dosłownie wszystkim, całemu Lechowi, który bramką w 94 minucie utrzymał pozycję lidera. Co ciekawe po 94 minucie poznaniacy mieli jeszcze kolejną szansę do zdobycia gola, kiedy niezłą kontrę prawą flanką przeprowadził Joel Pereira. Drugi z Portugalczyków dobrze dośrodkował w piłkę w pole karne, gdzie jego kolegom zabrakło trochę zimnej głowy, by zrobić z tego zagrania użytek.
Zwycięski remis
Lech rozegrał dziś najgorszy mecz w tym sezonie, w którym niewiele mu wychodziło. Pierwsza połowa była bardzo słaba, brakowało spokoju, jakości w zagraniach, za dużo było nerwowości i nieprzemyślanych podań. Po zmianie stron Pedro Tiba odmienił grę Kolejorza, którego znów zatrzymał Nika Kvekveskiri wylatując z boiska za czerwoną kartkę. Przy grze 11 na 10 szczecinianie przeważali, lecz nie można było mówić o ich dominacji. Końcówka meczu była już pełna emocji, Lech golem w 94 minucie wyrwał 1 punkt, utrzymał 1. miejsce notując dziś zwycięski remis, który można przyjąć z ulgą. Statystyki tego spotkania są fatalne i za szybko mogą się nie powtórzyć. Lechici oddali zaledwie 9 strzałów z czego tylko 3 były celne, na dodatek mając mniejsze posiadanie piłki w każdym kwadransie przebiegli aż 7 kilometrów mniej niż „Portowcy”!. Sobotnie spotkanie dało sztabowi szkoleniowemu mnóstwo materiału do analizy, jest co poprawiać, co robić, aby już więcej tak jak dziś nie zagrać. Na pracę i na poprawę wielu elementów jest dużo czasu, Lech kolejny mecz rozegra dopiero 12 września, na obozy reprezentacji wyjeżdża tylko 4 piłkarzy, zatem Maciej Skorża będzie miał duży komfort pracy.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
-Dobra reakcja trenera w przerwie,jedna korekta w składzie i od razu gra wyglądała lepiej.
-Wiadomo,że Pogoń jest dobra w defensywie,a Lech odrobił straty grając w osłabieniu,na boisku nie było już Ishaka,Amarala, Kamińskiego,jest komfort wyboru, dojdzie Ba Loua , kolejny napastnik.
Rywalizacja jakiej nie było nigdy.
Moje 5 wnioskow .
Tiba to Pan pilkarz.
Marchwinski ponownie oslabil zespół.
Cieszy odrobienie strat.
Wiele pracy jeszcze przed tym zespolem.
Poziom meczy bardzo słaby jak na lidera z viceliderem. Lech wyglądał tak jakby w tygodniu gral juz 3 mecz. Brak dynamiki i notoryczne straty.
Ja w piłce jednego nie mogę zrozumieć. Po co cofać się jak grasz w 10 na 11 jak masz lepszą drużynę? 1 zawodnik to 9% składu, więc mała korekta ustawienia i grasz dalej tak samo. Rozumiem, ewentualnie jak grasz w osłabieniu od pierwszego kwadransa, że pod koniec meczu zespół może nie mieć już sił, ale tu było pół godziny grania w osłabieniu. A i gwarantuję, że zespół przeciwny by się zdziwił, że gra z przewagą, a przeciwnik na nich najeżdża, a nie się broni. To cofanie, moim zdaniem tkwi tylko w psychice, w głowie, a nie w racjonalnym podejściu do sprawy.
Po tylu sezonach posuchy ciężko uwierzyć że już jest wspaniale. Bardziej martwi to ,że jednak nie wygrali ze śledziami ,bądź co bądź zespołem z podium zeszłego sezonu. Mecz u siebie. Jakby nie było strata dwóch punktów. Gdyby zaliczyć szmacie i Rakowowi komplet punktów spadamy na 3miejsce. Z drugiej strony miejmy nadzieję że to był ten mecz gorszy kryzysowy. Po przerwie czeka wyjazd na Raków. Wiele Nam dopowie….jak sam trener powiedział-gdzie jesteśmy.
Przy szybkiej grze w ataku to i dobrze zorganizowana obrona zaczyna popełniać błędy. W takim meczu nie można pozwolić na wykluczenie najbardziej aktywnych piłkarzy w formacjach ofensywnych oraz dodatkowo grać tak nonszalancko.Skuteczność też do sporej poprawy.
dla mnie najważniejsze są trzy rzeczy:
– obrona gra wyraźnie lepiej niż w poprzednim sezonie i widać to przy defensywnych sfg
– Lech wreszcie gra z charakterem
– w końcu mamy ławkę rezerwowych
A żałuję jednego: straty opaski pzez Tibę. Dla mnie to on jest kapitanem, choć Ishak dobrze wywiązuje się ze swej roli – przynajmniej na boisku.
Zabrakło skrzydeł i dokładności wczoraj, było przez to zbyt dużo strat. Pogoń się solidnie broniła, to trzeba przyznać. Tiba dał świetną zmianę i pokazał, że zasłużył na podstawę w kolejnym meczu. Dojdzie Lub Bega, powinno być lepiej.
Pięć szybkich wniosków…
… hmmm
1. Nie mamy po dwóch równorzędnych piłkarzy na każdej pozycji bo – jak na razie – taki Skóras czy Bary to będą dobrzy na Łęczne, Nieciecze czy inne Mielce…
2. Kwekve dostał szansę dwa mecze temu i w trzecim ją spierdolił koncertowo
3. Dużo pracy przed Panem Maciejem w kwestii DOKŁADNOŚCI grania piłką – ilość strat i niedokładnych podań jest ZATRWAŻAJĄCA – a więc w PODSTAWOWYCH ASPEKTACH umiejętności piłkarskich, jesli chcemy myśleć o graniu w piłkę, którą gra się dziś w Europie
4. Bardzo się taki mecz przydał bo wygrane cieszą ale to przegrane uczą – jak widać jest się jeszcze sporo TRZEBA nauczyć
5. Taki mecz był bezwzględnie potrzebny by niektórzy – przynajmniej kilku takich jest – nie utwierdzali się w przekonaniu o swojej zajebistosci piłkarskiej – i nie tylko…
No to na spokojnosci czekam na to co się wydarzy po dwóch tygodniach przerwy…
…czy WSZYSCY wyciągną mityczne wnioski…?