Pięć szybkich wniosków: Stal – Lech 0:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Dominacja bez gola

Lech wyszedł na to spotkanie dobrze umotywowany, trener Skorża często mówi, jak ważne są cechy wolicjonalne bez których nie da się wygrywać w polskiej lidze. Kolejorz do umiejętności czysto sportowych ma dokładać determinację, woli walki i zaangażowanie, które było widoczne od pierwszych minut. Poznaniacy zdominowali Stal, zamknęli ją na własnej połowie nie pozwalając rywalom na zbyt wiele w ofensywie. Gospodarze pierwszy raz poważnie zagrozili naszej bramce dopiero w 41 minucie, gdy przeprowadzili szybką akcję prawą stroną, po której i tak nie oddali strzału. Lech w pierwszych 45 minutach na różne sposoby starał się sforsować defensywę mielczan, do tego wykorzystywał m.in. dośrodkowania wykonywane najczęściej przez Kamińskiego z Rebocho. Gra w środku pola trochę szwankowała, poza jednym celnym uderzeniem Amaral był praktycznie niewidoczny, gospodarze mieli go na oku nie pozwalając Portugalczykowi rozkręcić się w środku pola. Z optycznej przewagi Lecha w pierwszych 45 minutach niewiele wynikało, Stal odrobiła zadanie domowe potrafiąc umiejętnie się bronić.

Jeszcze większa dominacja z wieloma wrzutkami

Trener Skorża w przerwie zdjął z boiska Satkę i wpuścił za niego bardziej ofensywnego Pereirę. Była to dobra decyzja, bowiem Getinger po lewej stronie nie pokazywał żadnych atutów ofensywnych, przez co Satka grający na prawej obronie nie musiał blokować jego wrzutek. Lechowi przydały się za to dośrodkowania Pereiry, po jednym z nich bliski zdobycia gola głową był Kamiński. Lech mając problemy w ataku pozycyjnym i mało miejsca w środku pola, często prostymi środkami próbował przedrzeć się pod bramkę przeciwnika. Kolejorz wykonał wczoraj 38 dośrodkowań, jednak tylko 8 było udanych, 2 dobre wrzutki zmarnował fatalnie dysponowany Ishak, wcześniej dośrodkowania na gola nie umiał zamienić wspomniany już Kamiński a później m.in. Milić. Przewaga Lecha była w piątek przygniatająca, jednak poznaniacy byli nieskuteczni, świetnie bronił Strączek lub brakowało ostatniego podania z którym szczególnie środkowi obrońcy Stali mieliby więcej problemów. Niestety Lech w ofensywie mocno rozczarował, nie poradził sobie z dobrze ustawioną w defensywie Stalą Mielec, która nie przegrała już od 5 spotkań.

Tylko trzy zmiany i ogromna nieskuteczność

Wczorajszy mecz kolejny raz obnażył szeroki skład i rywalizację na niektórych pozycjach. Na ławce było aż trzech obrońców z czego jeden uczy się gry w piłkę a drugi przegrywa rywalizację nawet z nominalnym stoperem. Do ofensywy nie bardzo miało kto wejść, tak naprawdę z ławki do wejścia nadawał się tylko Dani Ramirez, który po pojawieniu się na murawie faktycznie coś wniósł do gry z przodu. Trener Maciej Skorża w piątkowy wieczór przeprowadził tylko 3 zmiany na 5 możliwych, bardzo późno wpuścił Artura Sobiecha przechodząc na system 4-4-2 dopiero po 85 minucie gry! Trener zachowywał się wczoraj tak jakby nie wierzył, że rezerwowi mogą coś wnieść do gry, odmienić losy tego spotkania i pokazać oczekiwaną jakość. Z ławki rezerwowych nie podniósł się choćby skrzydłowy Michał Skóraś co nie jest dobrą informacją przede wszystkim dla samego zawodnika otrzymującego jasny sygnał od sztabu szkoleniowego.

Bolesna strata

Lech Poznań w piątkowym meczu mocno rozczarował, rozczarował indywidualnie i jako drużyna. Kolejorz z tyłu zagrał w porządku, z przodu mimo oddania 30 strzałów i 71% posiadania piłki nie potrafił zdobyć gola tracąc 2 punkty na własne życzenie i tylko z własnej winy. Jest to bolesna strata punktów, bowiem od momentu powrotu Stali do Ekstraklasy poznaniacy nie umieli pokonać mielczan, na dodatek na nic zdała się podróż Lecha na Podkarpacie samolotem czy oszczędzanie w tygodniu wielu podstawowych graczy. Ten mecz był ostrzeżeniem dla Lecha Poznań, pokazał nam wszystkim, jak wiele trzeba jeszcze pracować, jak dużo czasu wciąż trzeba poświęcić na szlifowanie gry w ofensywie, gdy rywal cofnie się, zamuruje dostęp do własnej bramki i nie ma ochoty grać z nami w piłkę. Takich spotkań, jak wczoraj jeszcze tej jesieni może być kilka, dlatego sztab wraz z zawodnikami muszą zabrać się do jeszcze bardziej wytężonej pracy.

Trzeba szybko wrócić do wygrywania

Mimo potknięcia Kolejorz wciąż jest liderem, jednak jeśli Raków ogra w niedzielę ostatniego Górnika Łęczna a potem wygra zaległy mecz, to Lech straci 1. miejsce w ligowej tabeli. Jeżeli poznaniacy chcą spędzić zimę na fotelu lidera, w przyszłą sobotę w Łęcznej koniecznie muszą powrócić na zwycięską ścieżkę. Oczywiście ewentualna wygrana w Łęcznej nic nie da, po niej Kolejorz jest zmuszony poszukać pełnej puli w kolejnych rywalizacjach z Piastem, Wartą czy z Zagłębiem. Od Lecha przechodzącego pełne mikrocykle treningowe i grającego tak rzadko należy wymagać regularnych zwycięstw, absolutnie nie może dojść do sytuacji, w której poznaniacy wpadną teraz w jakiś dołek, którym byłby np. brak zwycięstwa w 2 kolejnych spotkaniach z rzędu (wczoraj i 6 listopada). W Mielcu lechici potknęli się, za tydzień w Łęcznej po prostu muszą już ugrać 3 punkty, które przynajmniej nie pogorszą naszej sytuacji.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





10 komentarzy

  1. krys_pl pisze:

    Lech wczoraj grał przede wszystkim za wolno i zbyt niechlujnie. Satka do zmiany nadawał się po 30 min – sprawiał wrażenie rozkojażonego, potykał się o własne nogi… Zresztą nie on jeden… Co do zmian: oczekiwałem wejścia Murawskiego za Kalstroma. Kalstrom to kluczowy gracz w układance Skorży, ale jednego nie potrafi: celnie uderzyć na bramkę przeciwnika, zwłaszcza zza pola karnego. Murawski umie strzelić z daleka, tak samo jak Kvekve który powinien zmienić Tibę. Zagrożenia ze strony Mileczan praktycznie nie było więc można było dać do środka kogoś bardziej kreatywnego i ze swieżym zapasem sił…
    No ale po meczu to każdy mądry… Szkoda tych punktów…

  2. Franco pisze:

    Typowy solidny przeciętniak ze środka tabeli (Stal, Jagiellonia, Radomiak). Najcięższy typ dla Lecha. Tych z dołu lejemy bo choćby nie wiem jak murowali, mają po prostu za słabych piłkarzy. Ci z góry próbują coś z nami ugrać, pokazać, że można i to nam pasuje.
    I dlatego u mnie x2 🙂
    Z takimi jak Stal będziemy sobie bez problemu radzić od kilku kolejek przed końcem, gdy będą już dla nich mecze o pietruchę. Póki co trzeba przyjąć do wiadomości, że są mecze, gdzie idzie topornie i nic nie wpada. Nie nasz dzień.

  3. John pisze:

    To nie był wybitny mecz Lecha,ale nie różnił się wiele od tych spotkań wygranych wysoko.
    Nieskuteczność zdecydowała.
    Ishak ma 3 setki,i jak nie on,żadnej nie wykorzystuje,kolejna sytuacja, Kamiński jest sam, wystarczyło podać,nie podał.
    Kamiński poprzeczka,pech.
    Rebocho świetnie uderzył, Strączek obronił.
    Ramirez dobrze uderzał,na koniec Milić z dwoma okazjami,Amaral miał swoje okazje.
    Z 10 naprawdę dobrych okazji,i nic nie wpadło, zawiódł Ishak.
    Ten mecz mógł,a nawet powinien skończyć się wysokim zwycięstwem.
    Niestety,stało się jak się stało.

    • Wielkopolanin pisze:

      Ishak jest tak naprawdę pierwszym obrońcą i jego postawa i zaangażowanie w defensywie przynosi wiele korzyści gdy gra jest otwarta i zespoły idą na wymianę ciosów natomiast w przypadku gry z zespołami które przeciwko Lechowi skupiają się na postawieniu autobusu w polu karnym Ishak powinien skupić się bardziej na byciu napastnikiem niżeli na byciu obrońcą.

  4. ryszbar pisze:

    Zaraz po meczu sprawdziłem statystyki bo myślałem, że gdzieś przeoczyłem dwie zmiany ale faktycznie ich nie było. Może jednak Skorża nie za bardzo ufa zmiennikom? Ale przecież wejście Kvekve czy Murasia mogło by coś dać w kwestii strzałów z dystansu, może też Skóraś by coś mógł zrobić bo Ba Loua jakoś był dzisiaj dalej od trafienia nawet w słupek.

  5. Przemo33 pisze:

    Niestety straciliśmy 2 punkty, właściwie na własne życzenie, przez własną nieskuteczność. Zabrakło wykończenia, troszkę szczęścia, które wczoraj miała Stal. Typowy mecz dla Lecha od lat, gdzie częściej atakujemy, oddajemy więcej strzałów na bramkę, a na koniec tracimy punkty. Jeszcze jest kwestia zmienników, szkoda, że trener przeprowadził tylko 3 zmiany, wiadomo, że po meczu można gdybać, co by było gdyby, ale może gdyby z ławki do środka wszedł Murawski lub Kvekveskiri, może to dałoby jakieś efekty. Jeśli trener nie za bardzo wierzy w to, że zmiennicy mogą coś pomóc, to już jest nie dobrze, a szkoda, bo nigdy nie wiadomo, czy któryś z piłkarzy nie da dobrej zmiany lub pozytywnie zaskoczy. Wielka szkoda, bo takie mecze trzeba wygrywać, a tak straciliśmy dwa, cenne punkty. Jedynym plusem wczorajszego meczu jest brak porażki, bo we wcześniejszych latach takie mecze nie raz niestety przegrywaliśmy po jednej akcji i strzale rywala lub po własnych błędach. Teraz trzeba szybko wrócić do wygrywania i pokonać Górnika.

  6. Levin_67 pisze:

    Wczorajszy mecz „pokazał” jak ważna była bramka Murawskiego z Wisłą P. na 2:1, później już poszło zgodnie z planem, i wstrzemięźliwość trenera ze zmianami się obroniła. Być może wprowadzenie ok 60 minuty Kvekve za Tibę, Murawskiego za Szweda i Sobiecha jako 2 napastnika, nie zmieniło by wyniku, jednak straciliśmy okazję żeby przed kolejnymi tego typu meczami przećwiczyć inny wariant gry. Radomiak i Piast potrafią jeszcze skuteczniej stawiać autobus od Stali.

  7. Ostu pisze:

    No to dobrze, żeby tak zdrowo pomyśleć bo wnioski są poważne
    1. Przyblokowane skrzydła i autobus w środku – a taka będzie gra naszych przeciwników do końca tego roku – NAKAZUJĄ wymyślenie innej taktyki
    2. Nie da się w takich meczach wjechać do bramki albo zdobyć gola metodą „na wrzutki”
    3. Trzeba koniecznie opracowac i wytrenować podania wstecz lub z boku na 18-ty, 20 – ty metr i stamtąd silnym a przede wszystkim celnym strzałem próbować pozwolić bramkarzowi popełnić błąd…
    4. Do tego grania „strzałami z dystansu” potrzebni są jednak inni zawodnicy – obdarzeni silnym i celnym strzałem z dystansu – jak Kvekve i Murawski, którzy w takich meczach z murarzami powinni grać obowiązkowo
    5. Oprócz rozważenia gry na 2 napastników – w meczach że „słabeuszami” aż się o to prosi – to KONIECZNIE trzeba prowadzić wykańczanie akcji i treningi indywidualne dodatkowe oraz strzeleckie… Tu jak najbardziej przydała by się płachta z otworami w bramce – wzorem konkursu po lidze + extra
    I OBOWIAZKOWE strzały z prawej i lewej nogi – oni MUSZĄ się uczyc zamiennie operować dwiema nogami

    • Ostu pisze:

      p.s. …podania do tyłu i z boku – przed pole karne – spowodują, że murarze będą zmuszeni gwaltownie doskoczyc do strzelającego a to może skończyć się faulem​ i dogodna pozycją strzelecką – ale w składzie MUSI się znajdować przynajmniej dwóch dobrych strzelców…
      … treningi strzeleckie wskazane dla wszystkich…

  8. Kosi pisze:

    Strata 2 punktow jak kiedys, dawniej wiele bylo takich meczow, gdzie Lech dominajac nie wygrywal , na koncu tych punktow brakowalo. Obysmy za pare miesiecy nie musieli wracac pamiecia do tego tego meczu