Tydzień z historią: Dwa pierwsze medale i 7:1 w drodze po tytuł

Tydzień z historią – nowy cykl KKSLECH.com powstały przed sezonem 2021/2022 z okazji 100-lecia klubu. Pod koniec każdego tygodnia w sposób tekstowo-zdjęciowo-filmowy wspominamy ważne Lechowe wydarzenia, historyczne mecze czy inne istotne/ciekawe spotkania oraz rzeczy, które w konkretnym czasie miały miejsce w Kolejorzu.



Dwa pierwsze medale Mistrzostw Polski

Rozgrywki ligowe w roku 1949 znacząco różniły się od tych obecnych. Przede wszystkim tamten sezon trwał od marca do listopada i składał się z 22 kolejek (w ówczesnej I-lidze grało wtedy 12 drużyn). Poznaniacy sezon 1949 toczący się system wiosna-jesień rozpoczęli bardzo dobrze, na początek rozbili na Dębcu mało komu znany obecnie AKS Chorzów 7:3. Później przyszedł remis i porażka, ale w 4. kolejce rozpoczęła się mała seria. Ówczesny ZZK wygrał 4 mecze z rzędu w 3 na własnym stadionie. Poznaniacy potrafili pokonać nie tylko słabą w tamtym sezonie Legię, ale również rozbić na Dębcu ekipie Włókniarza Łódź (obecnie ŁKS).

W 1949 roku podopieczni trenera Antoniego Böttchera słynęli z gry przed własną publicznością, przed którą często bardzo wysoko wygrywali. W tamtym sezonie lechici u siebie przegrali tylko raz i to z silnym wtedy Ogniwem Kraków (obecną Cracovią), który na finiszu był drugi. Dzisiejszy Lech Poznań w 1949 roku zdobył w sumie 27 punktów, co dało mu 3. miejsce za wspomnianym Ogniwem i Gwardią (obecnie Wisłą Kraków). W pierwszym sezonie zakończonym na podium z doskonałej strony zaprezentował się tercet ABC, czyli Teodor Anioła, Edmund Białas oraz Henryk Czapczyk. Ten pierwszy został wówczas królem strzelców I-ligi zdobywając w 22 kolejkach 20 goli. Poza tercetem ABC wyróżniającymi się postaciami byli jeszcze Władysław Sobkowiak, Zygfryd Słoma oraz Tadeusz Kołtuniak. W rozgrywkach 1949 zakończonych na 3. miejscu frekwencja na naszych meczach wahała się między 5 a 10 tysiącami widzów. Najwięcej kibiców zobaczyło derbowy pojedynek z Wartą, gdy stadionie na Dębcu zasiadło 15 tysięcy ludzi.

Sezon 1950 wyglądał podobnie jak poprzedni, trwał od marca do listopada, w I-lidze grało 12 drużyn, rywalizowano w 22 kolejkach. Co ciekawe aż 11 zespołów w tym Lech Poznań grało wtedy pod zupełnie innymi nazwami (nasz klub zwał się Kolejarzem Poznań). Ówczesny Kolejarz (nie Kolejorz) średnio rozpoczął sezon 1950, pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero w 4. kolejce pokonując na wyjeździe słabą wtedy Legię 3:1. W dalszej części rozgrywek poznaniacy grali w kratkę, lecz w tamtym sezonie nie było drużyny, która zdominowałaby całą ligową stawkę. W trakcie rozgrywek 1950 zmienił się trener ówczesnego Kolejarza. Do końca maja 1950 szkoleniowcem lechitów był Artur Walter, a od czerwca ponownie Antoni Böttcher oraz Franciszek Bródka. Za kadencji tych dwóch trenerów poznaniacy grali nieco lepiej i przede wszystkim osiągnęli historyczne rezultaty.

Dnia 27 sierpnia 1950 roku Lech rozgromił na Dębcu Szombierki Bytom aż 11:1 co do dziś jest najwyższą ligową wygraną w historii klubu. Wtedy 6 goli strzelił słynny Teodor Anioła, który błysnął też w innym historycznym pojedynku. Krótko po rozgromieniu Szombierek lechici mierzyli się u siebie z dzisiejszą Garbarnią Kraków. Kolejorz wygrał wówczas aż 7:0, a hat-tricka w tamtym boju zdobył nie kto inny jak legendarny Teodor Anioła. Między innymi dzięki niemu Lech Poznań zajął wtedy 3. miejsce na koniec sezonu i tym samym powtórzył wyczyn z ubiegłych rozgrywek. Rok 1950 ponownie był czasem, w którym błyszczał słynny tercet ABC. Frekwencja na stadionie na Dębcu w porównaniu z sezonem 1949 trochę podskoczyła i w drugich z rzędu rozgrywkach z brązem na koniec wahała się pomiędzy 6 a 12 tysiącami widzów. W 1950 roku najwięcej poznaniaków zobaczyło starcie Kolejarza z CWKS-em, czyli z dzisiejszą Legią Warszawa zakończone remisem 1:1.

Jedna z rekordowych frekwencji i jedno z najwyższych zwycięstw

Lech Poznań po awansie do Ekstraklasy w czerwcu 1972 notował w kolejnym sezonie rekordowe frekwencje. W rozgrywkach 1972/1973 na Kolejorza regularnie chodziło ponad 40 tysięcy ludzi, wtedy lechici swoje domowe mecze rozgrywali na starym obiekcie Warty im. 22 lipca. Wyjątkiem było spotkanie rozegrane 7 listopada 1972 roku. Według wszelkich dostępnych źródeł pojedynek z Pogonią Szczecin zremisowany 0:0 odbył się o godzinie 18:30 na obiekcie Olimpii Poznań na Golęcinie i z trybun śledziło go 40 tysięcy ludzi.

Z kolei 14 listopada 1992 roku na oczach raptem 2 tysięcy widzów Lech Poznań odniósł jedno z najwyższych ekstraklasowych zwycięstw w swojej historii. Po serii 3 meczów z rzędu bez wygranej Kolejorz przy Bułgarskiej rozbił Hutnika Kraków aż 7:1. Hutnik w rozgrywkach 1992/1993 utrzymał się w lidze, natomiast Lech parę miesięcy później był Mistrzem Polski.



Poprzednie publikacje cyklu „Tydzień z historią”:

>> Karne z Barceloną i mglista Bułgarska
>> Manchester na kolanach i koniec najlepszej serii
>> Włosko-francuska sensacja i remis na Camp Nou
>> 12:11 w karnych i cud w Błażejewku
>> Grecki rewanż, efektowne wyniki i odsłonięta lokomotywa
>> Niezapomniana Austria Wiedeń i awans do Ligi Europy 2021
>> Cypryjskie 5:0 i otwarcie nowej Bułgarskiej
>> Niezapomniany 16 września i spektakularne wygrane
>> Lechowe początki, pucharowy debiut i kolejny Superpuchar
>> Letnie mecze na starej Bułgarskiej
>> 11:1, belgijski pech i otwarcie Bułgarskiej
>> Dwa awanse do Ligi Europy
>> Letnie pucharowe mecze
>> Hat-trick Gytkjaera i rekordowe 6:0 z Grasshoppers
>> Lech Cup 2003, wiele meczów w Europie i drugi Superpuchar
>> Awans po karnych i wyjazdowy rekord
>> Tytuł juniorów i emocjonujący dwumecz z Norwegami
>> 6 tys. kilometrów do celu i rekordowy dwumecz
>> Sparing z nadkompletem widzów i dwa Superpuchary
>> Pucharowy czerwiec i awans na oczach 60 tysięcy
>> Pierwszy tytuł i puchar po karnych
>> Nowy sponsor i jedyny dublet
>> Trzy czerwcowe mistrzostwa i srebro na Rynku
>> Gdańskie emocje, czwarty Puchar i pożegnanie zasłużonych
>> Dwa puchary, spadek i 6:0

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





1 Odpowiedź

  1. leftt pisze:

    W tym ostatnim meczu o ile dobrze pamiętam to 4 bramki strzelił Moskal i 4 asysty miał Podbrożny (przy czym żadnej bramki). Był to ostatni mecz, w którym chłopaki wierzyli, że jeszcze dostaną zaległą kasę, która miała być zapłacona z przychodów za LM. Niestety 10 dni wcześniej wyłapali w łeb z IFK. Potem było już tylko gorzej, nawet ten MP jakiś taki nie bardzo.