Pięć szybkich wniosków: Lechia – Lech 1:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.

Przewaga bez gola

Lech dobrze wszedł w niedzielne spotkanie, od początku atakował, przeważał, w 9 minucie po rzucie rożnym powinien objąć prowadzenie. Było widać, kto ma lepszych piłkarzy i kto jest faworytem meczu, poznaniacy stosując atak pozycyjny na różne sposoby starali się pokonać Dusana Kuciaka, który tym razem niestety był dobrze dysponowany. W grze Lecha w pierwszych 45 minutach szwankowały dwie rzeczy. Pierwszym mankamentem był brak ostatniego podania (pod tym względem zawiedli skrzydłowi + Ramirez) oraz słabe wykończenie sytuacji. Skuteczność na wyjazdach jest bolączką od dawna, Lech wykreował sobie wystarczająco wiele okazji, by w pierwszych 45 minutach, kiedy był drużyną zdecydowanie lepszą strzelić gola na 1:0. Bramka na 1:0 dodałaby poznaniakom mentalnego kopa pozwalając grać z większym spokojem, niestety podobnie jak w Mielcu czy w Łęcznej w ofensywie znów zabrakło ważnych elementów.

Lepsza Lechia od 60 minuty

Początkowo obraz gry po zmianie stron nie zmienił się. Dopiero od około 60 minuty było inaczej, po wejściu Sezonienki, Zwolińskiego a przede wszystkim Terrazzino gospodarze zaczęli grać więcej piłką, mieli bardzo dobre 10 minut, kiedy potrafili przycisnąć Lecha muszącego więcej uwagi poświęcać defensywie. Kwadrans pomiędzy 61 a 75 minutą był najlepszym czasem dla Lechii, w nim gdańszczanie zanotowali większe posiadanie piłki od poznaniaków, którzy największe zagrożenie zaczęli stwarzać po kontrach i z bocznych sektorów boiska. Często to drugie odsłony są lepsze w wykonaniu naszego zespołu, tym razem było na odwrót, Lech Poznań kolejny już raz w sezonie 2021/2022 nie potrafił na wyjeździe rozegrać dwóch równych połów, w tym zagrać na 0 z tyłu.

Porażka jakich wiele

Lech przegrał wygrany mecz. Klasowa drużyna mając taką przewagę strzeliła by tego gola w pierwszej połowie lub napoczęła Lechię zaraz na początku drugiej odsłony. Niestety Lech u siebie a na wyjazdach to dwie różne drużyny, na obcym terenie poznaniacy znów byli nieskuteczni, mieli różne fazy, znowu dali się zaskoczyć po stałym fragmencie tracąc punkty we frajerski sposób. Kolejorz był drużyną lepszą, oddał aż 20 strzałów, przegrał mecz w stylu, jaki już wszyscy dobrze znamy, w przeszłości za kadencji poprzednich trenerów miało miejsce już wiele takich spotkań, jak wczoraj, dlatego pod tym względem Lech jest niestety powtarzalny. Właśnie w ten sposób straconych punktów później najbardziej brakowało, Lech nie umie wygrywać meczów z czołówką, meczów na szczycie, jest to coraz większy problem tej drużyny, która na obcych terenach traci wiele atutów.

Zbyt słabi zmiennicy

Mecz z Lechią pokazał, że Maciej Skorża nie do końca wierzy w zmienników i w ich jakość. Do Gdańska zabrał tylko 8 rezerwowych, na papierze coś do gry mogli wnieść tylko Adriel Ba Loua, Joao Amaral oraz Pedro Tiba. Trener Maciej Skorża stosunkowo wcześnie zdecydował się wpuścić tylko pierwszą dwójkę, później wszedł Murawski z racji pauzy wiszącej nad Niką Kvekveskirim, następne dwie roszady miały już miejsce po stracie gola i były trochę na siłę. Ponownie zbędny Skorży był „mentalny zwycięzca obozu w Turcji”, czyli Filip Marchwiński, w 2 kolejnym meczu nie dostał ani minuty, choć Kownacki według słów trenera był gotów na góra 60 minut. Marchwiński wraz z agentami nie chcąc marnować kariery i nie stracić kolejnych miesięcy powinien zrobić wszystko, by wyrwać się stąd chociaż do Łęcznej czy Warty jeszcze w tym okienku.

Już nie ma opcji

Utrata pozycji lidera zajmowanej od początku sierpnia, od 18 kolejek to wstyd połączony z frajerstwem. 4 punkty na 9 możliwych tej wiosny to rezultat, którego mało kto się spodziewał, Lech dał się wyprzedzić o 1 oczko nie mając już w sobotę innej opcji, jak zwycięstwo w Szczecinie. Lech jest zmuszony zagrać tak jak z Lechią tylko dużo skuteczniej, tylko wygrana pozwoli mu ponownie odzyskać prowadzenie i zatrzeć to, co się wczoraj wydarzyło. Na razie taki mały cel wciąż da się zrealizować, Lech po 2 bardzo trudnych wyjazdach wciąż może być liderem, dlatego na ten moment nie ma jeszcze co panikować. Do poprawy jest niewiele, na mecz z Pogonią wróci Ishak co tylko zwiększy siłę ofensywną zespołu.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





10 komentarzy

  1. Wielkopolanin pisze:

    Mit szerokiej i silnej ławki Lecha legł w guzach po dwóch meczach.

  2. kri$$ pisze:

    Miejmy nadzieję, że:
    jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie wspaniale….

  3. Ostu pisze:

    No to jedziemy z tymi wnioskami, ale zanim zacznę to chciałbym napisać że naprawdę niewiele brakuje byśmy mogli wierzyć w MP na koniec sezonu jednakowoż warto zrozumieć Otaczającą Rzeczywistość i podjąć kilka podstawowych decyzji
    1. Czas skończyć z polityką w szatni i wybrać tych którzy Rzeczywiście chcą zdobyć Majstra a resztę, która chce odejść i nie ma wystarczającej motywacji posadzić na ławce – w tym tej na trybunach
    2. Ja nawet rozumiem wystawienie Satki na początku meczu – Pan Maciej pewnie zakładał, że betony zagrają bardziej otwarcie – ale z biegiem czasu gdy widać było nasze problemy ofenZywne należałoby zdecydowanie zmienić na Pereire…
    A brak tej zmiany odbił nam się czkawką gdy Satka – oprócz Oczywiście Bednarka – stał jak słup soli i się przyglądał…
    3. W łączności z pkt 2 Trzeba zamienić Baluja, który nie ogarnia taktycznie a poza tym nie wie co ma robić w obronie i w związku z tym nie wraca do obrony, na Skórę, który fajne asekuruje Pereire na prawej stronie
    4. Czas najwyższy postawić obok Kalstroma Tibe ewentualnie Murawskiego – w zależności od rodzaju przeciwnika – zamiast Kvekve, który mentalnie nie pasuje do Lecha…
    Tiba to jest KTOŚ i nawet gdy nie jest w najwyższej formie to jest LIDEREM i właśnie w takich meczach jak wczoraj potrafiłby zebrać towarzystwo – panie Macieju Tiba MUSI grać – Trzeba na Niego Rzeczywiście postawić…
    Ja przestrzegam przed „zarządzaniem szatnią” – teraz już czas najwyższy na męskie decyzje…
    5. Być może najbardziej kontrowersyjny – Kownacki bardzo fajnie wczoraj zagrał – a pudłowali wczoraj niemiłosiernie wszyscy – ale w kilku sytuacjach bardzo fajnie podawał i uruchamiał grę do przodu – jeśli był tam spalony to jakiś milimetrowy gdzie szerokość narysowanej linii jest większa od tego „spalonego”
    A przy tak grającym Kownackim nie można grać tak jak z Ishakiem bo to zupełnie inna gra jest a i sam Kownas mówi, że woli raczej grać jak 10….
    A wtedy gra na. Wchodzącego między linie Amarala z podającym mu Kownackim i oskrzydlajacym Kamińskim miałaby sens a Skóras byłby wtedy takim pół wahadłowym – bo powiedzmy sobie szczerze że Ramirez nie pasuje do tego co chce grać Lech bo Ramirez chce i lubi grać w poprzek – choć wczoraj gdy właśnie należało podać w bok raz do Velde drugi raz do Kamińskiego to Ramirez durnowato strzelał w gąszcz nóg…
    No i ten nieustający wniosek natury ogólnej, który można streścić w jednym słowie – Bednarek – obrona gra nerwowo bo DOSKONALE zdaje sobie sprawę że gdy coś pójdzie nie tak to już nikt nie będzie mógł naprawić błędu a zatem nasz najpilniejszy plan to poprawić grę obronną – skoro nie można „poprawić” bramkarza…
    I naprawdę nie czas panie Macieju mówić że ma Pan nadzieje w meczu w Szczecinie mieć większą siłę ofensywną – tu trzeba „jedynie” wykorzystać swoje atuty i szanse a budować trzeba siłę defenZywy…
    No więc sobie poczekam kolejny tydzień na te męskie decyzje Pana Macieja – już czas najwyższy i jednocześnie ostatni – bo kolejnego „wyciągania wniosków” mam już po dziurki w nosie…

    • Michu87 pisze:

      Konkretny trening strzelecki i rozmowa z piłkarzami o co gramy. Bo wydaje mi sie, że nie którzy kopacze myślami są gdzie indziej. Panie trenerze do roboty.

    • Wielkopolanin pisze:

      Ramirez irytował wczoraj wejściami w pole karne dobiegnięciem do linii końcowej boiska i wielkim NIC to się kończyło. Kamińskiego betony wczoraj miały rozpracowanego, nie pozwalali mu na wejście w pole karne i zejście do środka, praktycznie każda jego próba takiego zagrania była przyblokowana. Z ławki wchodzący zawodnicy nie dają żadnego impulsu, no może poza Amaralem który jest w tym sezonie jakością samą w sobie.

  4. kibol z IV pisze:

    Nie da się ukryć iż wczoraj bardzo widoczny był brak Ishaka i Amarala w pełni formy. Po raz kolejny nie potrafimy udokumnetowac swej przewagi golem. Jesteśmy lepsi ,ale tracimy punkty.Czy my przegralismy wczorajszy mecz defensywą ? Nie …my przegralismy go w ofensywie. Tu jest problem. Stracilismy gola , ale też mimo duzej przewagi nie potrafilismy strzelić. Po raz kolejny tracimy pkt przez kiepską skuteczność. Wielu obwiania za porażkę Bednarka. Radzę przeanalizować bramkową akcję.Moim zdaniem nie ma w niej winy bramkarza , a obronców. Bednarek nie jest bramkarzem na miarę Lecha ,ale obwinianie go za akurat tą bramkę jest chyba ciut na wyrost. Po za tym ten mecz powinnismy zamknąc wcześniej. W Lechu po raz kolejny szwankuje moim zdaniem koncentracja w koncówce meczu. Tu jest chyba obecnie najwiekszy problem z którym Skorża i piłkarze muszą sobie poradzić.

    #MajsterNaStulecie

  5. inowroclawianin pisze:

    Wnioski? Non stop nieskuteczność w ataku. To już nie pierwszy raz niestety i nic tu nie drgnelo panie Skorza. Brak wartościowych zmienników. Nie ma drugiego napastnika i nie ma pierwszego bramkarza. Wystarczyło wydać z 2 miliony euro więcej w tym okienku i na pewno nasza zdobycz punktowa byłaby większa. Niewykorzystane sytuacje się zemściły a sędzia dołożył swoje 3 grosze. Trzeba reset solidny zrobić i w kolejnych meczach wychodzić jak bulteriery.

  6. Expert pisze:

    Na 100% wróci Ishak na Pogoń redakcjo? Czy to nie jest pewne jeszcze? Tylko wygrana w Szczecinie zamaże plamę i będzie odpowiednią rehabilitacją za Gdańsk. Powiedzmy sobie szczerze. Jeśli Lech przegra w Szczecinie, to mistrzem Polski nie zostanie. Nie zasłuży po prostu.

  7. Muro pisze:

    Tradycyjnie na zimno dzisiaj, bo wczoraj wyłączyłem mecz po straconej bramce. I generalnie – z dużym dystansem, bo mi serce nie wytrzyma – kibicuję Lechowi od 1990 roku i …. może już starczy, ale po kolei.
    1. Mam wielką prośbę do tych, którzy ujadają na Skorżę – że chujowy, że nic nie umie, że złe zmiany i że ogólnie na wyrost – żeby wzięli na wstrzymanie z dwóch powodów. Powód pierwszy – dajcie facetowi czas, czas robi różnicę. Dwie najlepsze kapele, z którymi konkurujemy o mistrza w tym sezonie, to Raków i Pogoń – obie mają TEGO SAMEGO trenera od paru lat i obie co roku grają coraz lepie i obie rozwijają się co roku. Powód drugi – co znaczy dobry trener nawet przy nędznej (albo nierównej) drużynie widać po Ległej i odejściu Czesia Michniewicza, albo po tak zwanej Reprezentacji i jej „trenerze” Sousie. Apeluję więc o czas i rozsądek: niech Skorża popracuje tutaj jeszcze dwa-trzy lata i dopiero jak niczego nie zdobędzie, to niech wypierdala w podskokach. Ale nie TERAZ!
    2. Czy sytuacja w tabeli byłaby inna, gdyby Górnikowi uznano prawidłową bramkę z Rakowem? Byłaby. Czy sytuacja byłaby inna, gdyby Satka trafił do bramki, zamiast w poprzeczkę? Oczywiście. Czy komukolwiek z Kolejorza przeszkadzał w zdobyciu bramki zgrzany na Lecha jak zawsze kryptolegionista Kuciak? Jasne, on się zawsze na Lecha spina. Czy Lech ma bramkarza pokroju Kuciaka, albo Stipicy albo tego z Rakowa? Nie, nie ma i mieć nie będzie, bo w przyszłym sezonie będzie ogrywanie Bąkowskiego
    3. Ta drużyna jest przeklęta, nie umie dźwigać presji, grajkowie pokroju Velde palą się już w meczach sparringowych (pamiętamy, jak nie strzelił karnego w pierwszym meczu?), oni potrzebują czasu. Czasu, jak niejaki Joao Amaral, który wrócił i jest king-kongiem tej ligi. Ale w tej drużynie na ławce siedzą dupki pokroju Skórasia, który myśli o kolejnych dziarach czy Marchwińskiego, któremu mental odjechał już parę lat temu. Albo panowie pokroju Murawskiego czy Kvekveskiriego, którzy pewnego poziomu nie przeskoczą, niestety. Ta drużyna, kiedy zaczyna się poważne granie, kiedy przegrywa mecz – nie umie regularnie podnosić się i tłamsić, to zmienia się powoli i do tego potrzeba kogoś pokroju Skorży (polecam wywiad z Amaralem i jego wypowiedzi o Skorży dla portugalskiej prasy!), ale na to trzeba czasu. Jest progres w stosunku do zeszłego roku? Jest. Umieją dźwigać presję lidera? Nie umieją.
    4. Ale pamiętajmy, że wszystko tak czy owak sprowadza się do indywidualnych umiejętności, tu i teraz. Jakby ten bramkarz Stali nie puścił babola, to Pogoń nie wygrałaby meczu. Jakby zamiast Kuciaka stał kto inny…. jakby Satka trafił… na to nie ma wpływu nikt, a już na pewno nie trener. Trener trenuje, dokonuje selekcji i przewiduje, kto jest w formie, a kto nie. A trener, któremu wypada kilku ważnych grajków z powodów zdrowotnych szyje zmiany wiecznie uśmiechniętym i beztroskim Ba Luą, co to grać jednak nie umi.
    5. I tu dochodzimy do ławki: ławka jest z dupy, pomijając fakt covida i innych urazów (a co, jeśli Sobiech łapał dobrą formę i przez jego problemy z sercem nie udało się tego przełożyć na bramki?): jakąkolwiek jedenastkę Lech miał wystawić – musi być najmocniejsza, prawda? To ja się pytam – kim ma być mocna? Ba Luą? Skórasiem? Marchwińskim? Van der Hartem??? Kownacki miał grać krótko – nie wyszło. Amaral na 20 minut maks – musiał więcej. Ramirezowi ktoś zakazał strzelać na bramkę? A Murawski nie mógł trafić z dystansu? Jeśli Lech będzie się opierał na szybkości Kamińskiego, Amarala i Ishaka – to owszem, coś tam trafi prędzej, czy wolniej, ale z przyzwoitymi kapelami to się nie uda, jeśli ktoś z tej trójki wypadnie. I teraz – z Pogonią na prawej stronie znowu widzę Satkę, który będzie musiał zatrzymywać skrzydłowych….
    6. I do brzegu, do brzegu: Lech nie będzie mistrzem w tym sezonie. Lech nie zdobędzie Pucharu w tym sezonie – tak na dzisiaj obstawiam mistrzostwo dla Pogoni a puchar dla Rakowa. Ta drużyna jest lepsza niż była, ale nie jest gotowa, a jakość w niej nie podnosi się równomiernie: są pozycje lepiej obsadzone, i jest pozycja bramkarza. Mamy jednego napastnika i Kownackiego, który POWOLI będzie grał coraz lepiej. Mamy skrzydłowych ze Skórasiem, który nic nie umi. Mamy Marchwińskiego, szkoda gadać i mamy 3 stoperów, zamiast czterech. Wczoraj Lech grał chwilami trójką w obronie, zauważyliście? A co, jeśli któryś z nich wypadnie i będą musieli grać czwórką, z ofensywnymi Rebocho i Pereirą?
    Konkludując: to się nie uda, ani w tym sezonie, ani w następnym. Reset to ja sobie zrobię teraz, nie będę oglądać kilku meczów Lecha i zobaczymy, co się stanie. Na moje – za tydzień gong w Szczecinie, za dwa tygodnie gong w Poznaniu i będziemy się bić o puchary i to nam pójdzie zajebiście, trzecie miejsce osiągniemy bez problemu. Amikorze odtrąbią sukces finansowy po Kamińskim, wróci Sykora – jako wzmocnienie i jakoś to będzie, za Sobiecha – oby nie za Ishaka! – wejdzie młody z GKS Katowice i wio, do przodu.
    Może, powtarzam: może uda się w tym sezonie PP zdobyć, jeśli przejdziemy Górnik i wygramy w finale z Rakowem, który będzie do końca walczył o mistrzostwo i który może ten mecz lekko odpuści…
    Gówniane to wszystko…

  8. 100h2o pisze:

    Tak, już teraz warto odpowiedzieć sobie na pytanie: czy MPolski to mna być taki „złoty strzał na 100 lecie” a potem to co zwykle ? Czyli wyprzedaż i powtarzające się błędy, zmiana trenera na jesień, nic nie dające transfery”gwiazdorów” z lig 2 rzutu europejskiego za śmieszny ( w Europie) milion euro ?
    I czekanie na następną „okrągłą” 110 rocznice powstania klubu?
    To ma być postęp, rozwój?
    To dreptanie w miejscu jest wręcz męczące. Dlatego ten #mistrzna100lecie jakoś coraz mniej mnie kręci. To nie czarnowidztwo, to wnioski PO meczu z Betonami z Gdańska.
    Bo strata Kamyka będzie bardzo bolesna. A nie wiadomo co z Ishakiem . Sam Amaral nie uciągnie Lecha – chociażby w eliminacjach gier UEFA. Bo tam by awansować do „strefy płatnej” trzeba wygrywać nie licząc na „zbliżające się mecze”!