Pyry z gzikiem: Wstyd bez poważnych konsekwencji
Pyry z gzikiem – szybkie, luźne, szczere, obiektywne i swobodne podsumowanie każdego tygodnia w Lechu Poznań. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.
Poniedziałek – Na TVP Sport pojawia się taki wywiad o niczym dosłownie z dyrektorem sportowym Lecha Poznań -> TUTAJ.
Tomasz Rząsa to przykład osoby, która potrafi wypowiedzieć kilkadziesiąt zdań i tak naprawdę nie powiedzieć nic. NIC. Nic nie szło się dowiedzieć, wywiad z nim tak naprawdę nie nadawał się do publikacji, idzie odnieść wrażenie, że dyrektor sportowy Lecha Poznań ma kibiców za bezmózgów, którzy Kolejorzem interesują się raz w tygodniu przez sprawdzenie wyniku w telegazecie 3 godziny po meczu.
Powyższy fragment wywiadu o niczym jest chyba najzabawniejszy. Tomasz Rząsa zdradził supertajną listę młodzieżowców, którzy mogą grać informując jeszcze o posiadaniu w kadrze Filipa Marchwińskiego. Tego samego 20-letniego już Marchwińskiego, który od 5-6 rund dostaje w Ekstraklasie w ciągu pół roku w porywach 120 minut. Genialny Marchewa będący rzekomo „wygranym obozu w Turcji” otrzymał w Krakowie kilkanaście minut, z Termaliką nie dostał ani minuty, dlatego faktycznie. Mamy Marchwińskiego. Mamy go według słów Rząsy kierowanych do idiotów.
Już tak w pełni poważnie: Tomasza Rząsa to jedna z tych osób, która każdego dnia na widok Macieja Skorży w klubie powinna przed nim klękać i dziękować za każdy dzień urzędowania tego trenera w Lechu Poznań. Z Rząsą znowu bylibyśmy za plecami paru drużyn żyjąc śmiesznymi złudzeniami dogonienia czołówki.
Wtorek – W Szczecinie wszyscy są mocno nakręceni. Internet obiegają zdjęcia, jak nawet o 6:00 rano kibice Pogoni w deszczu i na wietrze stoją przed stadionem po to, by kupić bilet w sposób, który w innych ekstraklasowych klubach był popularny z dekadę temu. Nie da się ukryć, że taki sposób sprzedaży wejściówek rozśmieszył nie tylko kibiców Lecha, dawno wyszedł on z mody, który inny cywilizowany klub ma problem z rozdysponowaniem niespełna 9 tysięcy wejściówek?
Za czym kolejka ta stoi?
Po Mistrzostwo, Mistrzostwo, Mistrzostwo! ❤️?#POGLPO pic.twitter.com/IOanLva0kZ— Edyta Pytlińska (@EdytaPytlinska) February 16, 2022
Środa i czwartek – W środku tygodnia dużo mówi się i pisze o chorym ukrywaniu sytuacji kadrowej, gdy w innych klubach trenerzy bez owijania w bawełnę informują, kto jest kontuzjowany, kto jest zdrowy a nawet, kto zagra za niedostępnego zawodnika. Kibice w Lechu powoli słusznie się irytują na obecną sytuację, oficjalnie nic się nie można dowiedzieć, a zdradzając coś nieoficjalnie od razu można podpaść, dostać opieprz i doprowadzić do nerwowej sytuacji, w której Maciej Skorża znowu będzie szukał osoby, która wyniosła mu wrażliwe dane z treningu.
Nawet mając jakąś tam wiedzę w obecnych czasach po prostu lepiej jest siedzieć cicho, można uchylić rąbka tajemnicy kilka godzin przed meczem, kiedy przeciwnik już się nie dowie o sytuacji kadrowej Lecha Poznań (co czasem staramy się czynić) bądź już nie zdąży się przygotować na wizję Macieja Skorży. Im dalej w sezon, tym nasz trener ma coraz większą obsesję, zaczynają się powoli prawdziwe sportowe emocje, więc Skorża staje się powoli tym nerwowym Skorżą z mistrzowskiego sezonu 2014/2015. Wszystko musi być utajnione, wszystko musi wyglądać tak jak on chce, nic nie może wyjść przedwcześnie, jeżeli ktoś nie chce mieć problemów. Niestety, musimy się przyzwyczaić do takiej sytuacji, muszą się przyzwyczaić kibice, którzy niestety nie dostaną wszystkich informacji, jakie chcieliby dostawać chociaż dobę, dwa dni przed danym spotkaniem. Sam Maciej Skorża takimi działaniami oczywiście nakłada na siebie jeszcze większą presję, musi zdawać sobie sprawę z tego, co stanie się, gdy np. Raków czy Pogoń (tam nikt tylu rzeczy nie ukrywa) wyprzedzą Lecha. Tylko Mistrzostwo Polski uchroni Skorżę przed wytknięciem mu przez kibiców, media czy źle mu życzące osoby obecnego, coraz mocniej nerwowego zachowania.
Piątek – Trzecia przedmeczowa konferencja prasowa Macieja Skorży tej wiosny, która w sumie była niepotrzebna, szacunek dla 4-5 osób, które wybrały się na nią, by dowiedzieć się czegoś takiego: – „Nie chcę mówić o sytuacji kadrowej, nie chcę mówić o szczegółach. Mamy dynamiczną sytuację, nie wiem jeszcze, kto wsiądzie do autokaru. Trwa walka sztabu medycznego z czasem, na chwilę obecną nie wiem, czekam na jutrzejszy trening.”
Jedyną wartą odnotowania wypowiedzią jest ta: – „Mam nadzieję, że pod względem transferu środkowego obrońcy jeszcze coś się wydarzy. Pozostawanie kadry w obecnym kształcie byłoby ryzykowną decyzją.”
Tak naprawdę Lech sam jest sobie winien. Od września było wiadomo o odejściu Thomasa Rogne, było zatem sporo czasu na znalezienie następcy z jakością. Adrian Rus nie był wart więcej niż 700 tys. euro i z tym akurat można się zgodzić, jednak szukanie nowego stopera z jakością w trakcie sezonu, kiedy zimy w poszczególnych ligach są krótkie to arcytrudne zadanie. Nikt normalny w tym okresie okna nie sprzeda swojego czołowego obrońcy nawet za 1 mln euro, bo po prostu nie znajdzie już jego następcy w ciągu paru dni (w niektórych ligach okienko nawet jest już zamknięte). Na szukanie stopera był czas w listopadzie, grudniu czy jeszcze w styczniu. Znowu trwa łapanka na siłę, tylko i wyłącznie dzięki Skorży jest nadzieja, że uda się kogoś przyzwoitego znaleźć na Transfer’roomie.
Wieczorem Lech pierwszy raz od sierpnia stracił pozycję lidera. Stracił, bo efektowne mecze przeplatał z meczami, w których przewagi nie zamieniał na punkty, boleśnie potknął się w Łęcznej co wyszło właśnie teraz czy mimo oddania 30 strzałów w Mielcu stracił tam 2 oczka. Pogoń zrobiła na Podkarpaciu to, czego nie umiał zrobić Lech, szczecinianie mający przewagę wcisnęli bramkę i dzięki przede wszystkim efektywnemu futbolowi w ostatnich tygodniach niestety wyprzedzili nas w tabeli. Jej trener nie ukrywał sytuacji kadrowej przed meczem, nie czarował jak Skorża, który mimo dużej sympatii zaczął powoli irytować kibiców. Wieczorem ciekawy komentarz na temat opisywany już wyżej dodał uznany tutaj użytkownik o nicku „Bart”:
– „Sam sobie winny. Jakby klub wydawał jakieś komunikaty o kontuzjach i nieobecnościach, to by kibice się nie dopytywali a dziennikarze nie musieliby chodzić i szukać. Lech to nie Radomiak, tu baza kibicowska jest ogromna a klubem żyje mnóstwo ludzi. Kibice zwyczajnie nie zasługują na takie traktowanie. Wystarczą naprawdę proste komunikaty, bez szczegółowego omawiania. Skoro Amaral wznowił treningi, to czemu nie można powiedzieć że je wznowił i będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu? Skoro w sobotę w przerwie i po meczu mówili że Ishak zszedł ze względu na ból łydki i w poniedziałek ma mieć badania, to w następnych dniach powinien być jakiś follow-up w postaci informacji w stylu „badania wykluczyły poważny uraz Ishaka, kapitan będzie pracować z fizjoterapeutami, decyzja o występie w Gdańsku zostanie podjęta w ostatniej chwili”. Wiele się dzięki takiemu komunikatowi byśmy nie dowiedzieli, w zasadzie tego i tak każdy się domyśla, ale chociaż klub by komunikował się ze swoimi kibicami. Ja jako kibic czuję się przez klub lekceważony takim milczeniem. Komunikacja z kibicami jest ważna, zwłaszcza że zaufanie do klubu jest mocno nadszarpnięte. Zaufanie odbudowuje się też takimi działaniami, a nie samymi wynikami. Zaobserwowałem pewne niepokojące rzeczy i zaczynam mieć pewne obawy. Nie chcę jednak póki co głośno tego precyzować. Będę natomiast uważnie obserwował sytuację. Oby moje obawy się nie sprawdziły i okazały się tylko urojeniami.”
Sobota i niedziela – O meczu z Lechią krótko. Było to podobne spotkanie do tego w Gdańsku za Bjelicy we wrześniu 2016 roku, kiedy Lech prowadząc 1:0 i mając dużą przewagę w niemożliwy sposób przegrał 1:2. Sami sobie stwarzamy problemy, Lech swoim wyjazdowym frajerstwem, brakiem umiejętności strzelenia gola na 1:0 na obcym terenie, dał chwile radości Pogoni oraz Lechii dla której był to może ostatni sukces w tym sezonie. Niestety, był to już kolejny mecz w ostatnich latach, w którym Lech mający przewagę, Lech będący drużyną piłkarską lepszą, nie umie wykonać tego ostatniego podania w polu karnym lub lepiej wykończyć stwarzanych przez siebie sytuacji. Takie spotkania w naszym wykonaniu zdarzają się zdecydowanie zbyt często i to za kadencji różnych trenerów, za często Lech traci punkty w meczach na dużych stadionach, w dużych miastach, pod medialno-kibicowską presją, w starciach na szczycie, w których regularnie brakuje mu tych dwóch wspomnianych rzeczy. Z 20 oddanych strzałów na bramkę Dusana Kuciaka coś powinno wpaść, Lech w Gdańsku naprawdę nie grał źle, przyczepić można się tylko do braku ostatniego podania i wykończenia.
Mecz w Gdańsku obnażył niestety coraz bardziej nerwowe zachowanie Macieja Skorży. Jaki sens miało paniczne utajnianie sytuacji w zespole skoro z góry było wiadomo, że w razie braku Joao Amarala zagra za niego Dani Ramiez a za Mikaela Ishaka wystąpi Dawid Kownacki? Przecież Lechia doskonale o tym wiedziała, na dodatek jej trener zapowiadał przed meczem, że nie patrzy na Lecha i jego zespół zagra swoją ofensywną piłkę. Faktycznie tak było, kolejny rywal nie przygotowywał się specjalnie pod grę Lecha, każdy przecież już wie, co gramy, jak gramy i na co indywidualnie stać naszych zawodników. Nawet mimo śmiesznych manewrów Skorży, które są niezrozumiałe dla mediów i kibiców nasza drużyna nie była zaskoczeniem dla Lechii, na serio nie ma sensu zachowywać się dalej tak jak zachowuje się Maciej Skorża w ostatnim czasie. Już nawet najwięksi fani jego osoby zauważają błędy popełniane przez trenera w ostatnim czasie, nerwowe ruchy, nerwowe zachowania, które nie nie wiadomo co mają na celu? Skorża wpadł w jakąś obsesję, natomiast Lechia miała w przysłowiowej dupie to, jak zagramy i kto u nas zagra.
Nie da się ukryć, że roztrwonienie 4 punktów przewagi po zimie, utrata pozycji lidera zajmowanej po 18 kolejkach z rzędu od początku sierpnia to wstyd, który jeszcze nie ma poważnych konsekwencji. Lech jeszcze nic nie przegrał, na razie tylko rozczarowuje, jego wyniki na wyjazdach są niesmaczne, raptem 4 punkty zdobyte wiosną na 9 możliwych szału nie robią. Obiektywnie trzeba przyznać, że szanowany oraz ogólnie lubiany Maciej Skorża ponosi sporą winę za ten bolesny rezultat punktowy na starcie wiosny, trener zawalił przede wszystkim końcówkę meczu z Cracovią, wczoraj Lechia wyśmiała jego ukrywanie sytuacji kadrowej, która jest ewenementem w PKO Ekstraklasie irytującym tylko ludzi skupionych wokół Lecha.
W tym szczególnym sezonie i po tylu przegranych latach presja ciąży na całym Kolejorzu, cięży też na Macieju Skorży, należy pamiętać, że w 2020 roku 2. miejsce w lidze zajął nawet Dariusz Żuraw z dużo słabszym i młodszym składem. Skorża ma lepszych piłkarzy niż on, na wielu pozycjach Lech ma teraz najlepszych piłkarzy w lidze, obecny trener ma szerszą, bardziej doświadczoną kadrę, nawet brak klasowego bramkarza czy jeszcze jednego stopera nie może być usprawiedliwieniem rozczarowującego początku wiosny. Nie ma na razie nic, co tłumaczyłoby Skorżę, jego zachowania, te 4 punkty na starcie bardzo ważnej rundy. Należy pamiętać, że Maciej Skorża ma w Polsce tyle samo zwolenników co przeciwników (zarówno wśród mediów jak i kibiców), on w tym sezonie musi zdobyć to mistrzostwo przede wszystkim dla siebie, żeby udowodnić wszystkim niedowiarkom, jak dobrym jest trenerem. Zabierz się Pan do roboty i skończ z tą fanaberią utajniania sytuacji kadrowej z której zaczynają się wszyscy śmiać!
PS. W dniu, w którym Lech w „zamkniętym sparingu” pokonał Herthę 4:2, drużyna Lechii Gdańsk zremisowała towarzysko z KKS-em Kalisz 1:1. Tyle znaczą gry kontrolne, o czym wie chyba każdy kibic (nie licząc tych do których swoje wypowiedzi kieruje Tomasz Rząsa).
#MajsterNaStulecie
Zdjęcie tygodnia – W dzisiejszych „Pyrach z gzikiem” zdjęciem tygodnia a właściwie trzema fotografiami tygodnia są zdjęcia z jednego z lutowych treningów Lecha Poznań przed startem mistrzowskiej wiosny 2010. Wtedy Kolejorz rundę zaczynał dopiero 28 lutego, 12 lat temu zimy były bardziej surowe, baza treningowa gorsza, akurat te zajęcia Lecha Poznań odbyły się na sztucznej płycie na Przepadku za Cytadelą. Ówczesny trener Jacek Zieliński nie wpadł w histerię przed startem rundy, nie zamykał treningów dla mediów, dlatego można było się przejechać i popatrzeć sobie na nie z bliska.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
„Z 20 oddanych strzałów na bramkę Dusana Kuciaka coś powinno wpaść, Lech w Gdańsku naprawdę nie grał źle, przyczepić można się tylko do braku ostatniego podania i wykończenia.”
Samochód naprawdę nie był zły. Silnik w porządku, zawieszenie w porządku, reszta też w porządku. Przyczepić można się tylko do braku kół.
Aha, jeszcze jedno- jaki wstyd bez konsekwencji? Raków i Pogoń przegrały swoje mecze i dalej jesteśmy liderem? To co się musi stać, żeby było z konsekwencjami?
Ponieważ sezon trwa, lider może zmienić się jeszcze z kilka razy.
Mnie Skorża denerwuje Satką na prawej obronie przez którego tracimy atuty z przodu. Satka z Velde jeszcze nie gral, nagle na taki mecz ci dwaj zawodnicy grają za sobą na jednej strony bez wypracowania schematów. To się nie mogło udać.
Left – wstyd będzie za tydzień gdy przegramy i będzie -4 pkt. W tych trzech pierwszych meczach trzeba było zgarnąć pełną pulę i na trzepaczy jechać na luzie. Jak w sobotę stracimy pierwsi bramkę to zacznie się robić nerwowo.
Do ostatniego meczu uważałem, że jesteśmy głównym kandydatem do mistrza. Myślałem, że mamy największe szanse na pierwsze miejsce spośród trójki Lech, Pogoń, Raków. Niestety wyzbyłem się złudzeń. Teraz to jest po 25 procent dla każdego z pierwszej czwórki. Czegoś ewidentnie nam brakuje, chociaż skład niby dobry. Miejmy nadzieję, że jesteśmy w kryzysie, który za chwilę minie. Jeżeli nie, no to cóż…. wesoło nie będzie na końcu sezonu.
I wolałbym Marchwinskiego na szpicy, a za to konkretnego bramkarza, który swoją postawą wprowadza dodatkową nerwowość w defensywie. No bo jak można nie wychodzić do żadnej praktycznie wyrzutki. Jak patrzy się na inne zespołu to nóż się człowiekowi w kieszeni otwiera. Tam chyba każdy bramkarz potrafi wyłapywać większość piłek na 5 metrze.
Marchwiński na szpicy? No litości to już lepiej grać Kownackim bo Marchwiński to co najwyżej dobrze grał podczas przygotowań i tylko wtedy co aż nagminnie przypomniał ten odcinek Pyr z Gzikiem.
Tak, jak mamy grać w 10 to już wolałbym Marchwinskiego na ataku lub Skórasia na boku 🙂 no nie mogę patrzyć na grę naszego bramkarza
Tylko, że z Marchwiński to gra Lecha bardzo często wygląda jakby to była w 10. Więc sorry, ale on się nawet na podawacza piłek w tym momencie nie na daje.
Skorża wystawianiem samego Satki aż tak bardzo nie irytuje bo dużo bardziej irytuje fakt, że ktoś taki ma opaskę kapitańską, a gra jak zwykła obrażona za karę panienka, która chce jak najszybciej odejść z Lecha. Jest to dla mnie totalnie niezrozumiałe. Owszem te mecze ze straconymi punktami mogą być bez konsekwencji, ale na ten moment stracił lidera i to jest jakby nie patrzeć konsekwencja frajerskiego remisu w Krakowie oraz porażki w Gdańsku, a przed Lechem jeszcze kilka innych wyjazdów m.in poza Szczecinem będzie w lidze jeszcze Zabrze, Kraków (tym razem z Wisłą), Wrocław oraz do Gliwic czyli będą to dla Lecha ciężkie wyjazdy jakby nie patrzeć głównie dlatego, że Lech ma duże problemy podczas spotkań wyjazdowych. Na te chwile niestety nie widać poprawy zarówno w braku skuteczności bez duetu Ishaka/Amarala czy lepszej gry, a w zasadzie podobnej do tej jak u siebie, gdzie Lech naprawdę gra dobrze. Generalnie Lech autorstwa Skorży to taki trochę Doktor Jekyll i pan Hyde tzn w skrócie u siebie pokazuje dobre oblicze na wyjezdach wręcz odrotnie. Poprzednie sezony nauczyły wstrzemięźliwości oraz nieufności do Lecha rutków. Wg mnie totalnie przespane zimowe okienko, które później latem może odbić się czkawką.
Panie Rutkowski gdzie jest najważniejszy transfer dla Naszej Drużyny — bramkarza to konieczność ! Z Bednarkiem i z VDH nie zdobędziemy mistrzostwa na 100-lecie LECHA.
Jeśli chodzi o Pana Macieja to dzieje się coś czego obawiałem się od samego początku – niestety ludzie się nie zmieniają a jedynie starzeją – a czego nie chce jeszcze definiować @Bart…
Wracają stare demony i pan Maciej staje się niemożliwy do zniesienia gdy zaczyna iść nie po jego myśli co z kolei implikuje podejmowanie złych, nerwowych decyzji i nietrafione wybory, a co z kolei wpływa niestety negatywnie na drużynę…
Dlatego między innymi dziś w innym wątku napisałem o konieczności podjęcia męskich decyzji bo inaczej nie wygrzebiemy się z tej negatywnej spirali i za chwilę zawodnicy „stracą wiarę w Skorze”…
Wszystko w rękach – a przede wszystkim w głowie – Pana Macieja, czasu już nie ma…
Jeszcze wszystko możemy wygrać ale już nie możemy czekać z decyzjami…
p.s. o tym że już z kilometra widać ciągle te same błędy popełniane przez rutkow też już pisałem…
… ale tym razem braku Majstra nie wybaczy im już NIKT…
Byłem niespokojny jeszcze 2 tygodnie temu ale od wczoraj mam pełną jasność w temacie i czekam sobie na spokojnosci na kolejny mecz i decyzje, które podejmie Pan Maciej…
Wiesz Ostu mam to samo. Wczoraj tak wyszło że oglądałem mecz nawet bez jednego drinka w ręku. I jakos dziwnie Spokojnie przyjąłem tą porażkę. Już więcej wkur….. mnie ta z Cracovią.
Ciekawe… bo i ja mecz ogladalem na spokojności z kielonkiem w lapie…. i przegrana nie za bardzo mnie ruszlya.
Papa Jacek Rutkowski kiedyś nazwał Macieja Skorżę „kapitanem wielkiej żeglugi na spokojnym morzu” i lepiej nie da się tego wyrazić. Pozostaje nadzieja, że Skorża faktycznie się nieco zmienił, wyciągnął te słynne wnioski, i tym razem opamięta się póki czas i nie zatraci się w swojej mroczniejszej stronie.
Sprawa Satki zajeżdza trochę Kadarem niby zawodnik dobry ale na środku popełniający błędy w ustawieniu przez to spychany gdzieś na boczne sektory w których gra na siłę niby tez nie jest żle ale tez nie jest dobrze bo żadnego pożytku z tego nie ma gra bo gra ani w defensywie dobrze a w ofensywie tym bardziej. Nie wiem co on się na tego Alana obraził że Joel ma chociaz atuty ofensywne i gorzej broni to w takich meczach powinien grać Alan ja wiem że też błędy robi ale kurde on chociaż bardziej siłowo gra od Satki jest zdecydowanie bardziej ruchliwy i wydolny tak jak po zmianach lechia podkręciła tempo to na takie dynamiczne akcje Alan byłby praktyczniejsz. Ok może tam był jakiś covid i się nie nadawał do gry z lechią (chociaz w sparingu niedzielnym zagrał) ale na przyszłość to nie ma co cudować.
1- Czerwiński grał w sparringu rezerw czyli „po chorobie”. Niedawno miałem to paskudztwo i byłem słaby jak niemowlę więc na razie temat Alana nieaktualny co najmniej na parę tygodni jak i trochę potrwa powrót do normalnego grania Amarala, niestety. To realia
2- fajnie napisał o Lechu po meczu – pod art REDAKCJI – „Pięć szybkich wniosków:Lechia Lech” === kibol @Muro – 21 lutego 2022 o godz 14:36.===
Polecam tutaj ten wpis i warto przeczytać co napisał o Skorży! Dodam taki cytat „”Rzeczy niemożliwe wykonujemy natychmiast, cuda zajmują nam nieco więcej czasu”. Czas musi mieć każdy trener o ile widać POSTĘP, nawet niewielki. Bo… cuda zajmują nieco więcej czasu 🙂 A ja już rzygam tymi trenerskimi konwulsjami w Lechu.
3- Co do wywiadu Rząsy…… Bez przesady. Jak ktoś chce psa kopnąć to zawsze znajdzie powód.
Debilne pytania „pytacza” więc czego się spodziewać od odpowiadającego? Banałów, ogólników, pierdolenia o Szopenie i muzyki Kopernika. Akurat tu Redakcja trafiła kulą w płot.
4- Akurat zgadzam się że Skorża wpadł w paranoję co do „utajniania”. Niepokoi takie działanie. Nikogo nie oszuka a zresztą co z tego skoro rywale strzelają bramki tak banalne jakie widzi się na szkolnych boiskach. Czyli utajnianie niczemu nie służy więc… po co się ośmieszać… fakt.
Czytałem, czytałem…
Ale nie zgadzam się, że Pan Maciej musi dostać czas – bo Jego działania w czasie wcale nie powodują polepszenia gry zespołu i rozwoju poszczególnych graczy – ale co do ostatniego rozwoju sytuacji jestem z Nim zbieżny, co zresztą wyraziłem w sondzie…
Konsekwencją jest spadek na drugie miejsce i coraz większa nerwowka. A śmiało powinni wygrać zarówno w Krakowie jak i w Gdańsku. Niestety zabrakło im jaj i sprytu. Jeżeli w Szczecinie przegrają to będzie po ptokach i tym samym cały sezon pójdzie się j…ć po raz kolejny z rzędu.
Co do Skorzy to nie mam nic przeciwko jeśli to skończy się dubletem. Jednak jest to trochę drażniące, przyznaję.
Kolejny weekend spieprzony, prawie wszystkie wyniki na naszą niekorzyść.
Czekam na kolejny mecz, wczoraj miałem już wszystkiego dosyć.
Rząsa to niech się najlepiej nie odzywa. Nie jest mile widziany w Lechu. To w sumie tyle.
Nie zgodze sie z tytułem proponowanym przez redakcję.
KOnsekwencje są. Na razie utrata lidera i strata przewagi nad pościgowa grupą.
A w perspektywie kolejnych trudnych spotkań, konsekwencje moga byc poważniejsze.
Tak dla przestrogi – pamiętam że Paprykarze mieli przydomek – rycerze wiosny. Co to może oznaczać w obecnej sytuacji?
Ja nie lekceważę paprykarzy, Są zdeterminowani i głodni sukcesu. Bo maja go na wyciągnięcie ręki. Jak przegrają to nikt sie z nich nie będzie śmiał. Bowiem gablotę maja pustą. Ale gdy Kolejorz znowu przegra walkę o mistrza będziemy kolejny sezon największymi przegrywami.
Majter musi byc nasz.
#MAjsterNaStulecie
W rundzie rewanżowej przegrywamy już 2 mecz. Przegraliśmy z Radomiakiem i Lechią. W pierwszej rundzie przegraliśmy tylko z Jagielonią. Sam bilans meczów rewanżowych mamy już gorszy.
Skorża jest przewidywalny. Każdy wie co gramy. Najgorsze jest to, że nie dopasowuje taktyki to zawodników. Dani to inny zawodnik niż Amaral i jak on jest na boisku to powinniśmy grać inaczej. To też byłoby zaskakujące, a on mu każe biegać obok napastnika…tracimy środek pola przez to!
Zastanawia też fakt, że jak mamy w formie piłkarzy to jest to wąska grupa. Rezerwowi mało co wnoszą. Dlaczego Tiba i Ramirez za Żurawia to były gwiazdy ekstraklasy, a teraz są cieniem samych siebie? Tibę jeszcze można tłumaczyć wiekiem, ale to i tak zbyt duży zjazd przez ledwie rok. Coś jest nie tak.
Nie podoba mi się też to, że w ataku pozycyjnym gramy bez środka. Jest rozgrywanie między obrońcami i długa piła. Pod polem karnym rywala wygląda to trochę lepiej.
Przegraliśmy z Lechią na własne życzenie. W takim samym stylu, jak wiele innych meczów w poprzednich sezonach, niezależnie od tego kto był wtedy naszym trenerem. Czy trenerem był Rumak, czy Bjelica czy Żuraw czy inni trenerzy, takich meczów, gdy biliśmy głową w mur było sporo, aż za dużo. Nie graliśmy źle, oddawaliśmy strzały, ale i tak traciliśmy punkty albo nawet przegrywaliśmy i wracaliśmy z niczym. Nasze mecze na wyjeździe często tak wyglądały, natomiast w tym sezonie jest z tym podobnie i jak na razie wiosną nic się nie zmieniło i jak tracimy punkty i mamy problemy z wygrywaniem meczów, tak dalej mammy problemy. W obecnym sezonie Lech jest drużyną własnego boiska i podobnie jak Wisła Płock czy właśnie Lechia najwięcej punktów zdobywa u siebie, rzadko tracąc punkty. Natomiast w meczach wyjazdowych dostarczamy punkty rywalom, właściwie to wygląda tak, jakby z góry można było założyć stratę punktów i dopisać rywalowi przynajmniej jeden punkt. Do tego pozostaje problem w meczach z czołowymi drużynami w tabeli, bo na razie mamy z tym problem. Mecz z Pogonią raczej nie będzie łatwiejszy niż ten z Lechią i znów może być ciężko by wygrać, zwłaszcza, że to będzie mecz na szczycie o dużą stawkę, a w takich meczach w ostatnich sezonach szło nam bardzo ciężko, nie rzadko takie mecze przegrywaliśmy.
Ostatni mecz to wstyd, ale trzeba z niego wyciągnąć wnioski i nadal grać oraz robić swoje. Konsekwencje tej porażki już są, bo teraz Pogoń jest liderem i można powiedzieć że mamy klasykę gatunku, czyli Lecha goniącego lidera. Porażka z Pogonią może tylko jeszcze bardziej skomplikować sytuację Lecha, chociaż oczywiście do końca sezonu zostało jeszcze trochę meczów i dużo może się jeszcze wydarzyć. Ale dopóki nasza drużyna nie poprawi wyników na wyjazdach, nic się nie zmieni i jakiekolwiek marzenia o czymś więcej niż podium się nie nie spełnią. Możemy wygrywać mecze u siebie, ale nie wygrywać meczów na wyjeździe tylko utrudnimy sobie sytuację i pomożemy rywalom, którzy mogą solidnie grać i punktować zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Mecz z Pogonią jest ważny i da odpowiedzi na kolejne pytania, a czy go wygramy? Czas pokaże.