Pięć szybkich wniosków: Górnik – Lech 0:2
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.
Przewaga połączona z konsekwencją w grze
Lech od początku meczu narzucił rywalowi swój styl gry, Górnik był cofnięty, poznaniacy przeważali stosując atak pozycyjny. W przeciwieństwie do pierwszej połowy spotkania z Pogonią, tym razem bardzo ofensywnie grali nasi boczni obrońcy, którzy od pierwszej minuty podłączali się do akcji ofensywnych. Górnik wyszedł na mecz z Lechem w systemie 1-3-4-3, dlatego nie ma co się dziwić, że poznaniacy chcieli przedostać się pod bramkę Sandomierskiego przede wszystkim skrzydłami, gdzie zresztą murawa była lepsza niż w środku pola. Górnik ograniczał się tylko do przeprowadzania pojedynczych kontr, po błędach Skrzypczaka i Karlstroma, które wynikały także ze złej murawy zabrzanie w pierwszych 45 minutach wyprowadzili dwa groźne kontrataki. W pierwszej połowie Lech grał bardzo konsekwentnie, w 31 minucie wyszedł na prowadzenie po oddaniu trzeciego strzału w tym meczu i pierwszego celnego. Poznaniacy przez większą część pierwszej odsłony mieli kontrolę nad boiskowymi poczynaniami zabrzan, w zespole rywala najgroźniejszy był Podolski uderzający na naszą bramkę zawsze wtedy, gdy miał piłkę przy nodze.
Łatwiejszy mecz
W przerwie trener Górnika przeprowadził aż cztery zmiany wymieniając wszystkich piłkarzy grających w środku pola. Na nic to się zdało, na boisku po zmianach Urbana zrobiło się jeszcze więcej miejsca co ułatwiało Lechowi stwarzanie okazji podbramkowych. W pierwszym kwadransie po przerwie było ich najwięcej i właśnie wtedy Lechowi udało się wykorzystać jedną z nich. Po zmianie stron dużo miejsca mieli Kamiński ze Skórasiem, który zmienił Velde. Brak pressingu pomógł też rozwinąć skrzydła grającemu w środku Amaralowi, górnicy mieli kłopot z jego dynamiką, wyglądali na piłkarzy gorzej przygotowanych fizycznie, którzy mieli problemy z powrotem do defensywy. Z czasem gra gospodarzy stawała się jeszcze bardziej chaotyczna, przewidywalna, z kolei lechici przy dwubramkowym prowadzeniu grali swoje, grali ze spokojem, kontrolowali mecz, od czasu do czasu stwarzali groźne okazje, ale nie byli aż tak skuteczni, jak w Szczecinie, dlatego Górnik przegrał tylko 0:2.
Zasłużony awans
Lech Poznań pokazał dziś jakość, konsekwencję w grze i dobre przygotowanie taktyczne umiejąc wykorzystać grę Górnika na trzech obrońców. Przygotowanie taktyczne było tak samo dobre, jak w Szczecinie, choć ponownie pierwsza połowa nie była łatwa dla naszego zespołu. Zabrzanie do 30 minuty dobrze się trzymali, mieli swój plan na ten mecz, przez wiele minut lechici musieli się naprawdę wiele napracować, by wygrać bez straty gola. Nie był to łatwy mecz również ze względu na stan murawy, nie da się ukryć, że nawierzchnia była rozczarowująca, Górnik słynął dotąd z lepszej murawy, a tymczasem w środę momentami nie dało się na niej grać. Momentami obie drużyny miały problemy z opanowaniem piłki, z jej rozegraniem, w dodatku poznaniacy biegając na takim boisku na pewno stracili dużo sił. Dziś wszystkie cechy wolicjonalne stały na wysokim poziomie, dlatego Lech mający wyższe umiejętności po raz trzeci w tym sezonie ograł Górnika i po pięciu latach wyeliminował ekstraklasowicza z Pucharu Polski.
Indywidualne wnioski
Kibice już przed meczem najwięcej obaw mieli co do gry Skrzypczaka, który w tym sezonie z takim rywalem jeszcze nie grał. Skrzypczak w pierwszym kwadransie popełnił błąd, ale później było już lepiej, dopiero w doliczonym czasie ponownie dał się łatwo ograć co na szczęście nie miało na nic wpływu. Skrzypczak zaliczył solidny występ tak samo jak m.in. Murawski, Salamon, Kamiński oraz oczywiście Amaral. Klasę na swojej pozycji pokazał Karlstrom będący prawdziwym szefem w środku pola, udane zawody zarówno z przodu jak i z tyłu rozegrali Pereira z Rebocho, który zaliczył asystę przy golu na 1:0. Po wejściu z ławki dużo lepiej od Velde wyglądał Skóraś, który dał udaną zmianę. W środę oszczędzony został Ishak, nasz kapitan mecz z Górnikiem obejrzał z ławki, Szwed sobie odpoczął i w 100% będzie gotowy w niedzielę na równie trudny bój z Rakowem.
Gramy o dublet
Mimo porażki w Gdańsku wyjazdowy maraton można uznać za plus. Lech jest liderem w Ekstraklasie, jest także w 1/2 finału Pucharu Polski walcząc o pierwszy od 38 lat dublet na 100-lecie. Już dziś wiadomo, że za miesiąc zaraz po marcowej przerwie na kadrę Kolejorza czeka kolejny fajny, ale też arcytrudny maraton trzech spotkań w ciągu tygodnia. Najpierw poznaniacy zagrają we Wrocławiu, później czeka ich mecz półfinałowy, a na końcu na Bułgarską przyjedzie Legia. Rywala w 1/2 finału pucharu krajowego powinniśmy poznać w piątek, bez względu na to, kto to będzie już wiadomo o prestiżowych spotkaniach, jakie czekają Lecha Poznań za miesiąc na początku kwietnia. Piłka jest fajna, gdy jest się mocnym i się wygrywa, dokładnie rok temu 2 marca po porażce z Rakowem Częstochowa 0:2 w ćwierćfinale Lech kończył już sezon, kończyły się kibicowskie emocje. Po 12 miesiącach walczymy o dublet! Gramy o spełnienie marzeń!
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Czyli gramy ze Śląskiem, potem w 1/2 PP z Legią u siebie i po kilku dniach powtórka w Poznaniu.
Dokładnie tego sobie nam życzę. Oby tak było. Dwa razy po 3/4do 0 tych slabiakow rozwalić by ich kibice pobili i morale tak spadły że spadną z tej ligi. Oby tak było
„Nie był to łatwy mecz również ze względu na stan murawy, nie da się ukryć, że nawierzchnia była rozczarowująca, Górnik słynął dotąd z lepszej murawy, a tymczasem w środę momentami nie dało się na niej grać.”
I tak dobrze, że nie musieliśmy grać w Gliwicach, bo tam murawa wygląda, jakby konie na niej ujeżdżali.
To jest szok dla mnie, że na tej murawie w Gliwicach w ogóle mecze się odbywają. Jeden skrót widziałem, to na ogródku przeoranym traktorem jest lepiej
W sumie ciekawe ile było takich przypadków w historii, gdzie zespół przez całe rozgrywki w pucharze bramki nie stracił.
Mój wniosek z tego meczu jest taki,że Kownacki to nie jest napastnik, wysunięta 9.
Nie radził sobie wczoraj,nie potrafił się odnaleźć w polu karnym.
Z Pogonią dał świetną zmianę ale na murawie był Ishak,uwaga obrońców była podzielona.
W szczecinie byla skutecznosc po przerwie, w zabrzu przed. Dobry mecz, podobny do tego w sobote. Cieszy mnie, ze gramy konsekwentnie i z taka mentalna sila, ktora widac w zawodnikach.