Pięć szybkich wniosków: Lech – Raków 1:3
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.
Dominacja, szybki gol na 0:1 i koniec gry
Lech bardzo dobrze wszedł w finałowe spotkanie. Narzucił rywalowi swój styl gry, rzucił się do ataku, według pomeczowych słów trenera właśnie tak to miało wyglądać, ponieważ celem było szybkie wyjście na prowadzenie i ułożenie sobie tego meczu. Nagle w 6 minucie jedna piłka zza plecy i brak udanej pułapki ofsajdowej spowodował utratę bramki bardzo szybko oraz w prosty sposób, która dla wszystkich kibiców mogła być szokiem. Co najgorsze Lech po tym golu kompletnie przestał grać, totalnie zaskoczyło go tak szybkie prowadzenie Rakowa, niewiele brakowało, aby po 15 minutach Kolejorz przegrywał nawet 0:3, ale na nasze szczęście nieskuteczny był Ivi Lopez. Poznaniacy przebudzili się w 16 minucie, kiedy sygnał do ocucenia się dał Jakub Kamiński uderzając w poprzeczkę.
Nieefektywna gra w piłkę
Lech od 20 minuty znów zaczął dominować, na różne sposoby starał się sforsować defensywę rywala nastawionego na grę z kontry oraz na wykorzystywanie strat poznaniaków w środku pola. Po jednej z takich strat, a konkretnie Joela Pereiry przeciwnik wyprowadził kontrę napędzoną przez prostopadłe podanie Iviego Lopeza do Mateusza Wdowiaka, którego nikt nie powstrzymał. Tego gola można by uniknąć, jednak Jakub Kamiński nie wyszedł na czas do przodu przez co nie było spalonego. Nieefektywna gra w piłkę, nerwowe ataki, rwane akcje zostały skarcone przez pewnego siebie Rakowa, który właśnie takiej gry Lecha spodziewał się doskonale również wiedząc, jak zagrozić naszej drużynie, która grała za wysoko. Cała linia defensywa od początku meczu była zbyt wysoko ustawiona.
Dominacja dająca nadzieję i irytująca nieporadność
Lech znów zdobył gola w swoim złotym okresie w tym sezonie, czyli w pierwszym kwadransie po przerwie. Po tym trafieniu można było mieć jeszcze jakieś nadzieje, jednak widząc nieporadność wielu lechitów można było łapać się za głowę. Fatalnie wyglądał wolny i ociężały Mikael Ishak irytujący niecelnymi podaniami oraz marnowaniem dobrych okazji. Sobą nie byli boczni obrońcy, poza bramką niewiele zademonstrował Joao Amaral, inni zawodnicy także rozczarowywali. Lech prowadząc grę przez wiele minut drugiej połowy był nieefektywny, nerwowy, wielu piłkarzy na 25-30 metrze przed bramką podejmowało złe decyzje, często też niepotrzebnie oddawali uderzenia z dystansu tracąc po tym piłkę. Nonszalancja i nieporadność lechitów była przerażająca, poznaniacy atakowali zupełnie bez pomysły, a po 3 golu dla Rakowa już się poddali. Tej bramki można by oczywiście uniknąć, gdyby nie kolejny błąd w ustawieniu defensywy, brak determinacji w odbiorze piłki i Jesper Karlstrom, który łatwo został ograny przez Iviego Lopeza.
Dziwny finał
To był dziwny finał. Lech się ośmieszył, bo mało który klub ma tak długie niekorzystne passy z innym klubem, a przegrać 5 kolejnych finałów Pucharu Polski to naprawdę duża sztuka. W dodatku mało który zespół w ostatnich latach przegrał w finale Pucharu Polski różnicą aż 2 goli i to jeszcze mając aż tak wysokie posiadanie piłki (66%). Dużym rozczarowaniem jest również Maciej Skorża. Trener Lecha Poznań zawsze stawiał na taktykę, na efektywną piłkę, ponieważ finały są po to, żeby je wygrywać a nie pięknie przegrać. Niestety Lech dziś pięknie przegrał, optyczna przewaga przez większość spotkania nie przełożyła się na żadne konkrety, nasza drużyna pokazała, jak grać nieefektywnie w piłkę nie będąc zespołem gotowym taktycznie do tego finału. Raków i Marek Papszun pod tym względem znowu zdominował Lecha, zdominował Skorżę, prosta gra z kontry, organizacja gry w środkowej strefie, koncentracja w obronie + lepsza skuteczność wystarczyła na nieefektywnego Lecha grającego momentami juniorską piłkę pozbawioną odpowiedzialności w każdej formacji. Taktycznie nie istnieliśmy, indywidualnie również nie miał kto pociągnąć Kolejorza, który rozegrał słabe spotkanie.
To prawdopodobnie koniec sezonu
Co po 2 maja? Wielu kibiców ogłosiło już koniec sezonu. Trudno się dziwić takim opiniom, w końcu nic już nie zależy od Lecha, a przegrane ostatnie lata zabiły wiarę wśród ogromnej części kibiców, którzy najzwyczajniej w świecie nie wierzą, nie łudzą się, na nic wielkiego nie liczą. W cuda wierzy jeszcze mniej osób, w jakiegoś drugiego Mariusza Jopa tak samo, zresztą czy Lech po kolejnej porażce na Narodowym jest w stanie się podnieść? Raczej nie. Realnie można się skupić na obronie 2. pozycji, kluby z Rosji zostały wykluczone z europejskich pucharów, więc Lech Poznań zacząłby grę w Europie 2 tygodnie później a w lipcu powalczyłby o Superpuchar Polski z Rakowem będącym 3 kroki od dubletu.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Wniosek mam TYLKO jeden…
Maciej – daj pograć zawodnikom w trzech ostatnich meczach – dość już twoich nietrafionych pomysłów – niechaj cieszą się grą a może jeszcze coś z tego wyjdzie…
W końcu to najszersza kadra w lidze…
W końcu to najlepsza kadra w lidze…
W końcu to najbardziej jakościowa kadra w lidze…
Daj im po prostu pograć…
Raków może i gdzieś tam się jeszcze potknie, ale wątpię w to byśmy w ostatnich meczach zdobyli 9 pkt., a bez tego nie ma co marzyć o mistrzostwie.
Piast traci do 4 miejsca tylko 3 punkty.
Będą gryźć trawę aby pokonać Lecha i zdobyć 3 punkty.
Tym bardziej Lech będzie znał wynik z Częstochowy.
Nikt Skorzy nie zabronił grać jednym schematem taktycznym.
Jeśli widzisz, że stajesz się czytelny dla rywala i rywal wie jak grać przeciw tobie to próbujesz coś zmienić tak aby ponownie czymś go zaskoczyć.
Kompromitacja.
Brak dopingu przez cwelstwo warszawskie.
Przegrany finał i to z kretesem.
Porażka taktyki trenera, błędy naszego zespołu. Za ofensywnie wyszliśmy do tego meczu. Nie chodzi mi o skład tylko o taktykę, chociaż brak Amarala zadziwił chyba całą Polskę. Po pierwszej bramce brak reakcji trenera. Jedna kara w postaci straconej bramki nie wystarczyła, ale my tak gramy przecież cały sezon.
Łatwo nas rozszyfrować. Maciej Skorża zawalił ten mecz taktycznie to było widać ewidentnie.
Raków okazał się za mocny na Lecha. Trenera możemy sobie znaleźć innego ale polityka klubu się nie zmieni. Zawsze dusigrosze muszą na czymś przyoszczędzić.
A głupia gadka Kuleszy: Jak się to nie zmieni to poszukamy innego stadionu.
Chuj nam po tym. Jak w finale zagrałaby Cwelka to by tego nie było na pewno. Jestem o tym przekonany. Jeszcze kur.. strażaków o to oskarżają bezczelne śmiecie
Jakby to powiedział Boniek: A kogo byście chcieli? Mourinho tutaj nie przyjdzie.
I całe szczęście, bo to oznaczało by bankruta po kilku dniach.
Chcemy zdobywać trofea. Czy to jest takie trudne do zrozumienia?
Wicemistrzostwo to mieliśmy nawet za Żurawia. Przegranych finałów PP szkoda pisać.
We wszystkim brakowało postawienia kropki nad I. Bramkarza przede wszystkim i trafionych transferów.
Chuj mnie obchodzi, że nie wyszło bo tak jest co sezon, ta sama gadka. Rutek, Rząsa i skauting co wy zrobiliście z tym klubem???
Lech oddaje Sykore, a sprowadza jeszcze gorszych Ba Loue i Velde. Po meczu Pogoni z Rakowem napisałem, że sezon przegrany i chyba się nie pomyliłem. Jak Raków to wypuści to będzie frajerem…
Nie ma co płakać, szansa na mistrzostwo wciąż jest i to spora, a jak ktoś uważa że wszystko rozstrzygnięte to niech obstawi u buka mistrzostwo Rakowa. Kurs 2.0 więc idealnie na podwojenie
przyczyna porażki jest prosta jak struktura cepa… niechlujne straty w środku pola na początku meczyku… efekt… błyskawicznie po ptokach…
Niezależnie od wczorajszego wyniku mają wziąć się w garść i tymi 3 meczami udowodnić ze są lepsi od Rakowa. Moim zdaniem piłkarze Rakowa, wszyscy pseudodziennikarze i całe to środowisko uznało że tytuł jedzie do Częstochowy. A tak nie jest. Panowie piłkarze i Trenerze macie spiąć poślady i im udowodnić ze jest inaczej. Dla siebie, a przede wszystkim dla tych kiboli którzy nie weszli na stadion. Normalny człowiek jak w pracy ma gorszy dzień dalej robi swoje, szef się nie mowi: w przyszłym tygodniu ci się uda. Tak więc brać się do roboty i zgarnąć te 9 pkt, byle jak ale wygrać !
To co się wydarzyło wczoraj to już przeszłość – aczkolwiek we mnie zostanie długo – pragnę jednakowoż wysnuć jeden wniosek natury ogólnej używając słów – a właściwie przytoczyć słowa Satki – teraz okaże się jakim jesteśmy zespołem bo łatwo jest być razem gdy się wygrywa…
A ja ze swej strony przypomnę że wygrane cieszą ale to porażki uczą i jedyne czego ja oczekuję to żeby ta porażka nie poszła na marne…
To już powinniśmy się wszystkiego nauczyć.
@leftt – w najbliższych 3 meczach zobaczymy co i ile się nauczyli – może niektórzy potrzebują więcej czasu i ok….
Może potrzebują więcej okazji i szans…
OK…
Ale to już nie w Kolejorzu…
Mogło być święto, a wyszła stypa. Drużyna, która ma, przynajmniej na papierze najmocniejszą i najszerszą kadrę od lat nie wygrywa po raz kolejny tak ważnego meczu, jakim jest finał Pucharu Polski. 5 przegrany finał Pucharu Polski z rzędu! To jest wręcz niemożliwe. Wczoraj zawiedli prawie wszyscy, a zwłaszcza skuteczność. Ciężko wygrać mecz, gdy oddajesz na bramkę przeciwnika tylko 2 celne strzały, a do tego popełniasz głupie błędy w obronie. Piłkarze Rakowa wiedzieli, co mają grać, jak grać, wykorzystali swoje sytuację, prowadzili do przerwy 2-0, a w drugiej połowie pomimo straconej bramki i naszej przewagi w posiadaniu piłki oraz częstych prób ataku strzelili trzecią bramkę i postawili kropkę nad i, po której nasza drużyna straciła już wiarę w choćby doprowadzenie do dogrywki. Szkoda zmarnowanych sytuacji, zwłaszcza strzału Kamińskiego w poprzeczkę oraz dwóch sytuacji Ishaka w samej końcówce meczu. Winę za wczorajszy mecz ponosi również trener, bo posadzenie na ławkę takiego kluczowego piłkarza jak Amaral jest niezrozumiałe, kto wie, czy gdyby grał od początku i czy gdyby na przykład od początku w środku pola grał ktoś inny za Murawskiego plus zmiennicy dali więcej z ławki, to może mecz potoczyłby się inaczej. A tak drużyna niby coś próbowała, niby atakowała, ale brakowało takiego rzucenia się przeciwnikowi do gardła, jakiejś próby zaskoczenia. I na deser nie wpuszczeni zostali kibice Lecha na stadion. To wszystko składa się na smutny obraz wczorajszego meczu.
Pozostają już tylko trzy mecze do końca, w tym dwa z trudnymi rywalami, którzy mają jeszcze o co walczyć w końcówce sezonu. Chciałoby się dodać coś więcej, ale widzę beznadziejne nastroje u reszty kibiców i użytkowników forum, dlatego nie chcę nic więcej dodawać i mówić coś o kwestii tytułu, bo szkoda się powtarzać i myślę, że kolejne przykre słowa nie mają sensu. Mogę tylko powiedzieć, że miny Klimczaka i właściciela mówią wszystko. Aż ciekawe, czy w ogóle ich wczorajszy wynik, porażka obchodzi, rusza i czy zareagują na nią czy pozostanie wszystko po staremu? Obstawiałbym to drugie. Odkąd ta dwójka od jesieni 2011 roku ma wpływ na Lecha i odgrywa w klubie ważną rolę, sukcesów i trofeów jest tutaj jak na lekarstwo, a sam klub wiecznie przegrywa i jest pośmiewiskiem, marnując potencjał, a najbardziej niestety cierpią na tym kibice, czyli my. Może kiedyś to się zmieni.
Może to już desperacja, ale dlaczego w Lechu szans nie dostają mlodzi bramkarze, np. Mrozek. Ktoś powie, że są słabi,.ale o tym się nie przekonamy, jeśli nie zagrają w kilku meczach. Papszun stawia w finale na 18 latka, nie boi się, mimo że ma klasowego bramkarza. U nas żaden nie daje żadnych gwarancji, to po co w nich inwestować. Poza tym było kilku pilkarzy, którzy swoją grą, bramkami ten finał PP wywalczyli, jak choćby Douglas, Ramirez czy nawet wysmiewany Skrzypczak, a nie dostali nawet minuty. Teraz trudno powiedzieć, co by było gdyby, ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana.
Skorza to bardzo dobry trener, ale ostatnio strasznie się miota, a czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze
odnośnie piłkarzy wymienionych przez ciebie, zgadzam się naturalnie…
jednak nie mogę się zgodzić z opinia, że skorża to bardzo dobry trener… bo jak strasznie się miota, to jest słabym trenerem..
@tylkoLech
Masz dużo racji w kwestii wymienionych wyżej piłkarzy. Van der Hart i Bednarek nie powinni tu byli trafić, bo mogą być co najwyżej rezerwowymi bramkarzami i zmiennikami podstawowego bramkarza. To aż dziwne, że przez ostatnie kilka lat, sezonów młodzi bramkarze z Lecha nie dostali prawdziwej szansy, żaden z nich, bo jeśli tylko dwóch takich bramkarzy, czyli Mleczko i Mrozek dostali szansę gry w bramce Lecha w imponującej liczbie 3 meczów, z czego Mleczko 1, a Mrozek 2, to bardzo niedobrze i jeszcze gorzej o nas świadczy na tle innych klubów, które nie bały się tego zrobić. Może taki Mrozek poradziłby sobie i dał spokój między słupkami, a wtedy moglibyśmy powiedzieć „rozwiązanie było w domu”, mieliśmy dobrego bramkarza u siebie. Ale skoro dostał tylko dwa mecze w Pucharze Polski, a zwykle bronił ktoś z dwójki Van der Hart/Bednarek, to tego się już raczej nie dowiemy. Natomiast Ramirez i Douglas mogli dostać szansę gry od początku, albo chociaż wejść z ławki, ale tak się nie stało.
nie mogłem dostrzec, kto/którzy stracił/stracili piłkę w środku przy dwóch pierwszych kastach medalików… dostrzegł ktoś, to są przecież winowajcy klęski…
Pięknie przegrać? Kompletnie się nie zgodzę. Graliśmy słabo, przegraliśmy zasłużenie. To nie było tak, że mieliśmy multum sytuacji, strzeliliśmy 2-3 gole po pięknych akcjach, ale rywal był bardziej skuteczny. My po prostu zagraliśmy słabiutko.
Ten kto ogląda mecze Ekstraklasy w tym te Rakowa, gołym okiem widzi że Raków z upływem czasu traci siły i mecze często wygrywa fuksem. Szkoda że nie widział tego Skorża, bo być może gdyby liznął coś ze spotkań Rakowa, ustawił by zespół defensywnie. I nie chodziłoby tu tylko o ten Puchar Polski, ale chodziłoby jeszcze o wykrwawienie być może w dogrywce rywala przed ostatnimi meczami decydującymi o mistrzostwie. A tu nie było ani pucharu, ani wymęczenia przeciwnika. Lech za jednym razem we frajerski sposób oddał dublet, kompletnie bez stylu, z biciem głową w mur jak za Żurawia. Kompletnie nie jestem za zwalnianiem Skorży, w przypadku Lecha te zmiany ostatnio nic nie dają, niech popracuje dłużej. Może wyciągnie wnioski i zamiast ciągle mówić o mentalu niech wytrenuje drużynę do agresywnej gry przez 90 minut, do przebiegania 120 kilometrów w meczu, a wtedy te zalety plus technika naszych piłkarzy slowodują że taki Raków będzie odprawiany z bagażem kilku bramek w każdym spotkaniu. Na razie ta drużyna to dla Lecha i Skorży za wysokie progi