Reklama

Top 10 (28.04-04.05)

Top 10 jest cyklem dotyczącym bezpośrednio internautów serwisu KKSLECH.com. Co tydzień w środę moderatorzy wyróżniają 10 najlepszych komentarzy oddanych przez kibiców Lecha Poznań w wiadomościach pojawiających się na łamach tej witryny oraz w „Śmietniku Kibica”. Komentujesz sprawy związane z Kolejorzem? Co tydzień jest szansa, że to właśnie Twój wpis dotyczący głównie naszego klubu znajdzie się wśród wyróżnionych komentarzy.



Autor wpisu: Piknik do newsa: Nasz rywal: Raków Częstochowa

„Pora na raport kibicowski Piknika:
Raków jak większość drużyn z naszej wspaniałej Ekstraklasy ma oczywiście kosę z Lechem. Kibice z Częstochowy nie przepadali za naszymi zgodami i kwestią czasu była kosa z samym Kolejorzem. Kibicowsko w „Świętym mieście” w tej chwili oczywiście główną siła jest Raków, natomiast nie zawsze tak było. W przeszłości w Częstochowie był duży fanklub Widzewa Łódź. Przez lata obie grupy kibiców ostro ze sobą rywalizowały aż hooliganka Medalików ograniczyła działania kiboli Widzewa do minimum. Do dzisiaj w Częstochowie można spotkać pojedynczych fanów łódzkiej drużyny natomiast trudno tu mówić o jakiejś zorganizowanej grupie . Jak się już domyślacie to właśnie Widzew jest „ulubioną” ekipą fanów Rakowa i główną kosą. Raków jako klub sportowy musiał długo walczyć o serca kibiców z Częstochowy z Włókniarzem Częstochowa (żużel) oraz z AZS Częstochowa (koszykówka). Parę lat temu zresztą była duża afera z udziałem „ekipy sportowej” Rakowa, która zastraszała ultrasów i fanów obu wymienionych wyżej drużyn. Była to słaba akcja hooliganki Medalików bo ultrasi Włókniarza to młodzież w wieku 16-17 lat. Trochę odmiennie było z kibicami koszykówki, ponieważ AZS oni do dzisiaj od czasy do czasu stawiają się fanom Rakowa a w przeszłości ta ekipa miała nawet coś na kształt bojówki.
W mieście oczywiście jest jeszcze pierwszo ligowa Skra ale ta drużyna pod względem kibicowskim nie ma żadnego znaczenie „na mieście”.
Raków ma dwie zgody Chemikiem-Kędzierzyn Koźle oraz to będzie ciężka nazwa…. Videoton Székesfehérvár (Węgry) (Jak fonetycznie odczytać nazwę tego miasta….) Videoton w pucharach europejskich kiedyś trafił na Lecha w Europejskich Pucharach. ( w tej chwili drużyna zmieniła nazwę ale nie będę się nad tym rozwijał to nie jest tekst o nazwach Węgierskich drużyn) Skromna grupa zagranicznych kibiców przyjechała do Poznania wsparta przez dosyć dużą grupę fanatyków Rakowa. Kosy Rakowa: Widzew Łódź, Ruch Chorzów,
KS Myszków Polonia Bytom, Piast Gliwice, Odra Opole, Zagłębie Lubin, Resovia Rzeszów, Wisła Kraków, Elana Toruń ,Arka Gdynia, Lech Poznań, Cracovia, Sandecja Nowy Sącz, Polonia Warszawa, Legia Warszawa, Olimpia Elbląg, Włókniarz Częstochowa, AZS Częstochowa, Stal Mielec.
Jako, że nie jestem normalnym Piknikiem najbardziej w kontekście kos Rakowa mnie interesuje dlaczego kibole Rakowa tak bardzo nienawidzą fanów KS Myszków. Ale piłka nożna nie koniecznie musi być logiczna. Z ciekawostek na jednej ze stron kibicowskich Widzewa fani z Łodzi chwalili się kosą z Realem Madryt. Jestem ciekawy czy fani z Madrytu wiedzą o tej kosie…ale kto komu zabroni. Ja jestem za tym aby Lech miał kose nie wiem…z Los Angeles Lakers, a co trzeba być ambitnym. Dosyć wypocin Piknika.”

Autor wpisu: deel do newsa: Piąta porażka z rzędu. Lech – Raków 1:3

„Przewidywałem, że Skorża wymyśli coś głupiego. Tak odbieram grę Kownackiego za Amarala. Taktyka miliona podań, kiedy to wyłącznie wejście w udany drybling daje przewagę. Tego dzisiaj i nie tylko dzisiaj brakuje w naszej grze. Lech grał zachowawczo. Czekał na błąd rywala. To się doczekał – własnych. Bramkarz umiejący bronić potrzebny od zaraz. Sama gra nogami to za mało. Z przodu znów kilkanaście wrzutek. Głównie na obrońców Rakowa. To jest raczej logiczne, że przy wysokich obrońcach trzeba grać po ziemi. Jedyne zagrożenie dla rywali to były dzisiaj strzały z dystansu. Słabo to wyglądało. Brakowało, zwłaszcza w pierwszej połowie kogoś kto przytrzyma piłkę w środku pola, da czas na wejście Ishakowi w pole karne i wtedy rozegra akcję. Mamy piłkarzy, którzy to potrafią, ale też trenera który tego nie rozumie. Lech ze Skorżą nie ugra już niczego więcej ponad to co obserwujemy dzisiaj. Nie rozumiem też, dlaczego miłość do opraw okazała się większa od miłości do klubu. Gratuluję Rakowowi, bo obronienie PP jest bardzo trudne. Kolejny raz Papszun ograł Skorżę.”

Autor wpisu: Sosabowski do newsa: Wystaw swoje oceny po meczu z Rakowem

„Jeśli to miała być partia szachów dwóch dobrych trenerów to wyszedł z tego pojedynek arcymistrza z uczniakiem. Jakiś miesiące temu pytałem was pod jednym z postów czy nie uważacie, że gramy wiecznie to samo i każdy jest w stanie nas rozczytać?! Otóż no właśnie… Zaskoczeniem dzisiaj miało być posadzenie Amarala? Jednego z niewielu skutecznych w tym sezonie? Panie trenerze Skorża, myślał Pan że Papszuna to wybije z dobrego planu? Bo my nie mieliśmy żadnego. Znowu to samo… znowu brak skuteczności. Jedyne co się zmieniło to indywidualne błędy. WIEL-BŁĄDY wręcz! Pereira kryminał… Satka kryminał… Karlstrom poważne zagubienie.
Nie było lidera w tej drużynie, to i nie ma mentalu… piłkarze jak Tiba z charakterem na ławce. Wpuszczenia Marchwińskiego daruje sobie od komentarza, w takim momencie to było jak gwóźdź do tego że już nic się na boisku nie wydarzy. Dzisiaj wszystko co mogło pójść nie tak, poszło…
Brak kibiców, brak koncentracji, brak planu i pomysłu, brak liderów, brak mentalu, brak skuteczności…
Jeden z najsłabszych meczów w całym sezonie, zostaliśmy sprowadzeni w pierwszej połowie do parteru jak jakiś spadkowicz, Termalica czy inny paździerz. Tak nie gra Mistrz Polski. Przykro to pisać ale jestem załamany tym co zobaczyłem. Nawet nie porażką, ale brakiem walki. Ten Skorżyzm, za wszelką cenę wymiana piłki od lewej do prawej gdzie trzeba było jeździć na dupach za ten herb, za ten klub!!! Gdzie jest walka do ostatniej minuty?”

Autor wpisu: Jacek_komentuje do newsa: Wystaw swoje oceny po meczu z Rakowem

„Jestem tym finałem mocno zdołowany. Miało być święto, a wyszło ujowo na każdym poziomie.

Zacząć muszę od strony kibicowskiej, choć to sekcja do oceny drużyny. Nie da się porównać oglądania meczu na żywo i przed TV. Chociaż nie ma zbliżeń, powtórek, ujęć z różnych stron itd to tylko na stadionie jest prawdziwa ATMOSFERA. A dziś jej zabrakło, bo kilku debili w garniturach i mundurach postanowiło udowodnić, że mogą mieć w dupie tysiące kibiców i nikt im nie podskoczy. Nie obchodzą mnie teraz te wszystkie tłumaczenia i próby przerzucania odpowiedzialności współwinnych Kuleszy i strażaków oraz najbardziej winnego kierownika kupy gówna z Czajki. To, że dziś na trybuny, w meczu bez jakiegokolwiek ryzyka, nie wpuszczono kibiców z oprawami i nie pozwolono uczcić tego piłkarskiego święta jest pieprzonym SKANDALEM i tyle. Jeśli tylko tyle potrafimy to do końca świata pozostaniemy buraczanym krajem z buraczanymi decydentami i buraczanym poziomem futbolu. Wierzę, że stać nas na więcej, a potem nadchodzi taki dzień jak dziś…

Piłkarzy nie mam siły i ochoty oceniać indywidualnie.

I choć jestem zwolennikiem pozostania Skorży na kolejny sezon nawet w przypadku braku mistrzostwa, to jednoznacznie uważam, że ten mecz przegraliśmy przede wszystkim taktycznie, mentalnie i fizycznie.

Byliśmy wolni, bez agresywnego doskoku i prób przechwytu, bez pressingu, wymieniając dziesiątki bezproduktywnych podań w poprzek boiska. Bez szybkości i jakiegokolwiek pomysłu na rozegranie akcji.

Nie rozumiem jak można było posadzić w takim meczu na ławce Amarala. Nie rozumiem dlaczego wyszliśmy parą Karlstrom/Murawski na środku. Nie rozumiem, dlaczego Douglas nie zmienił kompletnie bezproduktywnego Rebocho, dlaczego Tiba wszedł tak późno itd. Nie rozumiem, jak można ciągle dawać się ogrywać jak dziecko Papszunowi. Nie rozumiem, jak można od tylu lat ciągle próbować wygrywać trofea bez bramkarza. No nie rozumiem i tyle.

Nie ma dziś we mnie optymizmu. Niespecjalnie już wierzę w majstra w tym sezonie. Nie wierzę, że kadra w lecie zostanie wzmocniona tak jak tego potrzeba. Zaczynam wątpić czy Skorża coś więcej z tego zespołu wyciśnie a za grosz nie wierzę, że przyjdzie tu lepszy trener, któremu pozwolą spokojnie pracować dając odpowiednie narzędzia. Znikąd qrwa nadziei…

I tylko ten głupi, kibicowski promyk ciągle się tli… a może jednak, na przekór wszystkiemu????”

Autor wpisu: Mazdamundi do newsa: Maciej Skorża po finale Pucharu Polski

„To ciekawe, bo z poziomu trybuny wyglądało jakby drużyna po strzeleniu gola na 1:2 nie zrobiła absolutnie niczego, by wyrównać. O przepraszam, było jedno podanie prostopadłe do środka, do Amarala a ten przyjął źle piłkę. Tyle. Myślałem, że wejście Tiby coś pomoże, ale chyba z nim o dziwo wyglądało to jeszcze bardziej beznadziejnie. Cóż, też chciałem składu ofensywnego (z Amaralem), byśmy grali swoje, ale ostatnie wyniki pokazują, że z tym rywalem chyba nie jesteśmy w stanie tego robić. Raków zawsze wyłącza naszych wysokim pressingiem, siła fizyczną poszczególnych zawodników (dlatego, jeszcze raz proszę o sprowadzenie na następny sezon kilku wyższych, silniejszych graczy) i wysoką dyscypliną taktyczną w obronie. U nas nie było dziś agresywnego odbioru przy pierwszej bramce, asekuracji przy drugiej, gdzie nie było za bardzo komu gonić Wdowiaka i wszystkiego po trochu przy trzeciej.

Byłbym w stanie zaakceptować zły rezultat, gdybym widział walkę do końca, ale dziś było tylko kilka chaotycznych zrywów, a od 75 minuty nie było już niczego, bo wyglądaliśmy jakbyśmy to my mieli dwubramkowe prowadzenie.
Koszmarny mecz, który obnażył wszystkie aktualne problemy Lecha – brak dobrego bramkarza, nonszalancja u obrońców, która do tej pory często uchodziła płazem, tylko pozorna jakość środka pola jeśli o chodzi o mecze przeciwko tak grającemu rywalowi, brak zawodników, którzy mogą podjąć walkę fizyczną z silnymi fizycznie rywalami, brak napastnika na zmianę, brak pomysłu u trenera na silniejszego wolicjonalnie rywala i tutaj jedno w szczególności przychodzi mi do głowy. Rzuty rożne. Był taki fragment w pierwszej połowie, gdzie mieliśmy z 3-4. Za każdym razem wrzutka ze stojącej piłki, krótki słupek, długi… a przecież Raków po różnych goli praktycznie nie traci. Już nawet nie mówię, który z tych naszych knypków miał wygrać główkę z Petraskiem. Nie lepiej byłoby się tak ustawić, by mniej graczy stało w szesnastce, a większa ilość na obrzeżach i próbować dryblingu, klepki, albo strzału z dystansu (defensywny Murawski też ma niezły strzał z dalszej odległości). To tylko taka sugestia od osoby niebędącej trenerem.

No i jeszcze brak kibiców za bramką, co chyba zabolało mnie najbardziej. Stadion miał być nasz, a cały sektor Lecha praktycznie pusty. I widok sektora Rakowa, który cały czerwony macha szalami na koniec. Czyli jednak można było wejść. Nie wiem, czy obecność zorganizowanego dopingu byłaby wystarczającą pomocą, ale na pewno inaczej gra się z Kotłem za plecami niż bez. Święto po chuju, nie ma co. Zarówno piłkarsko jak i kibicowsko.”

Autor wpisu: Przemo33 do newsa: Pięć szybkich wniosków: Lech – Rków 1:3

„Mogło być święto, a wyszła stypa. Drużyna, która ma, przynajmniej na papierze najmocniejszą i najszerszą kadrę od lat nie wygrywa po raz kolejny tak ważnego meczu, jakim jest finał Pucharu Polski. 5 przegrany finał Pucharu Polski z rzędu! To jest wręcz niemożliwe. Wczoraj zawiedli prawie wszyscy, a zwłaszcza skuteczność. Ciężko wygrać mecz, gdy oddajesz na bramkę przeciwnika tylko 2 celne strzały, a do tego popełniasz głupie błędy w obronie. Piłkarze Rakowa wiedzieli, co mają grać, jak grać, wykorzystali swoje sytuację, prowadzili do przerwy 2-0, a w drugiej połowie pomimo straconej bramki i naszej przewagi w posiadaniu piłki oraz częstych prób ataku strzelili trzecią bramkę i postawili kropkę nad i, po której nasza drużyna straciła już wiarę w choćby doprowadzenie do dogrywki. Szkoda zmarnowanych sytuacji, zwłaszcza strzału Kamińskiego w poprzeczkę oraz dwóch sytuacji Ishaka w samej końcówce meczu. Winę za wczorajszy mecz ponosi również trener, bo posadzenie na ławkę takiego kluczowego piłkarza jak Amaral jest niezrozumiałe, kto wie, czy gdyby grał od początku i czy gdyby na przykład od początku w środku pola grał ktoś inny za Murawskiego plus zmiennicy dali więcej z ławki, to może mecz potoczyłby się inaczej. A tak drużyna niby coś próbowała, niby atakowała, ale brakowało takiego rzucenia się przeciwnikowi do gardła, jakiejś próby zaskoczenia. I na deser nie wpuszczeni zostali kibice Lecha na stadion. To wszystko składa się na smutny obraz wczorajszego meczu.

Pozostają już tylko trzy mecze do końca, w tym dwa z trudnymi rywalami, którzy mają jeszcze o co walczyć w końcówce sezonu. Chciałoby się dodać coś więcej, ale widzę beznadziejne nastroje u reszty kibiców i użytkowników forum, dlatego nie chcę nic więcej dodawać i mówić coś o kwestii tytułu, bo szkoda się powtarzać i myślę, że kolejne przykre słowa nie mają sensu. Mogę tylko powiedzieć, że miny Klimczaka i właściciela mówią wszystko. Aż ciekawe, czy w ogóle ich wczorajszy wynik, porażka obchodzi, rusza i czy zareagują na nią czy pozostanie wszystko po staremu? Obstawiałbym to drugie. Odkąd ta dwójka od jesieni 2011 roku ma wpływ na Lecha i odgrywa w klubie ważną rolę, sukcesów i trofeów jest tutaj jak na lekarstwo, a sam klub wiecznie przegrywa i jest pośmiewiskiem, marnując potencjał, a najbardziej niestety cierpią na tym kibice, czyli my. Może kiedyś to się zmieni.”

Autor wpisu: Krzys do newsa: Skomplikowana sytuacja

„Jestem załamany i smutny bo myślałem, że trauma która trwa od kilku lat i nie pozwala mi patrzyć z optymizmem wczoraj wreszcie się skończy. Chociaż często wchodzę na kkslech.com i czytam wszystkie artykuły i komentarze, rzadko sam komentuje, bo nie chcę zarażać moim realizmem / pesymizmem /
Jestem kibicem Lecha ponad 40 lat. Kiedyś było mi łatwiej przełykać takie porażki jak wczoraj bo nie było takiej presji, bo nie było takich oczekiwań od Lecha, chociaż pamiętam dobrze sukcesy z początku lat 80-tych gdzie zdobywaliśmy po raz pierwszy PP a potem MP przez dwa lata z rzędu, graliśmy częściej w Europie.
Moim zdaniem presja pojawiła się wraz z fuzją i przejęciem klubu przez Rutkowskich. Wówczas rozbudzone zostały nasze oczekiwania pojawiła się nadzieja szybkiej budowy Wielkiego Lecha, który będzie zdobywał trofea i regularnie grał w Europie. Myślę że ówczesne obietnice właścicieli przerosły ich możliwości i umiejętności zarządzania klubem. Myślę, że wiąże się to też z podejmowaniem większego ryzyka. Niemniej jednak myślę, że Rutkowscy gwarantują stabilną sytuację finansową klubu a jak wiemy nawet dobre marki takie jak Widzew czy ostatnio Wisła są przykładem co grozi klubom, które nie umiejętnie zarządzają ryzykiem. Nie sądzę również, żeby Raków długoterminowo zdominował naszą ligę. Oni mają teraz swoje pięć minut i w najbliższym sezonie będzie prawdziwy test jak to utrzymać. Rutkowscy choć uczą się wolno to jednak wierzę, że zdobywają doświadczenia, które przyniosą w końcu większe efekty i skuteczność w zdobywaniu trofeów. Pytanie tylko kiedy? Czy wystarczy im cierpliwości bo ja sam już tracę cierpliwość a przy tym nerwy i zdrowie. Byliśmy w tym roku bardzo blisko dubletu i nadal jeszcze jest szansa na MP to jednak nie nakładam już sobie sam presji, że musimy je zdobyć. Jeśli wygramy trzy mecze i zdobędziemy MP również z powodu szczęścia to byłoby super. Przede wszystkim chciałbym jednak aby klub wyciągnął właściwe wnioski z tego roku, bez nerwowych ruchów, bez osłabień uzupełnił słabe ogniwa i budował dalej drużynę do gry na trzech frontach. A w następnym roku Lech mocniejszy, doświadczony i zgrany zespół będzie walczył i w końcu zdobędzie MP a może nawet dublet.”

Autor wpisu: Kuki do newsa: Śmietnik Kibica

„Mam wrażenie, że przy pierwszej porażce Lecha zawsze ale to zawsze wraca ten sam temat jebania Rutkowskiego.
Obiektywnie, zarząd przygotował się w miarę na to stulecie. Można mieć do nich pretensje, że nie zatrudnili konkretnego trenera wcześniej, że nie miał czasu na to żeby spokojnie budować sobie zespół, ale z drugiej strony – czy w Lechu jest na to czas i miejsce? No nie do końca. Klub ma zawsze walczyć o najwyższe cele i chyba to jest przyczyna tysiąca koncepcji i zmian co chwile. Wiele osób ma pretensje, że nie kupili bramkarza, a na skrzydle biegają parodyści. Obiektywnie? Nie mam przekonania, że z samym Neuerem na bramce i Viniciusem Jr na skrzydle ten zespół osiągnął by więcej. Zaraz by się okazało, że potrzebujemy na środku kogoś o jakości Modricia, potem że w obronie są braki… Następnie znowu byłby finał z Rakowem, a bramkę by nam załadował Gutkovskis. Każdy kto tutaj przychodzi gubi formę po jakimś czasie. Drużyna się rozjechała, a Ci doświadczeni z lepszych lig byli bardziej obsrani na finale niż rywal, który rozgrywa 3 sezon w ekstraklasie. Rutkowski ich przestraszył? Nie obiecał premii za Puchar? Ich problemem jest też trochę to że zamykają się ze wszystkim sami i dumają nie wiadomo nad czym, podczas gdy chociażby taki Gatuno bardzo chętnie by podzielił się z nimi fachową wiedzą. Dlatego trochę wkurwia mnie to, że było tyle pierdolenia o najlepszym Lechu jaki mieliśmy widzieć, a po meczu Skorża coś pierdoli o dołku fizycznym. Na tym etapie? No kurwa. Tutaj gdzieś jest popełniany ten sam systematyczny błąd w podejściu do drużyny i co ciekawe, wydaje mi się że nie tylko w odniesieniu do 1. Juniorzy i II liga też grają w kratkę. Trzeba umiejętnie zdiagnozować najsłabsze ogniwa i się ich pozbyć, tak jak w Rakowie. Tymczasem mam wrażenie, że w Lechu jest dawanie drugich, trzecich n-tych szans po raz kolejny osobom które zawodzą. Jeżeli o to chcemy jebać Rutkowskiego to okej, w każdym innym przypadku w moim odczuciu winni są inni.”

Autor wpisu: Bart do newsa: Śmietnik Kibica

„Zrobili więcej niż w poprzednich latach, ale na pewno nie zrobili wszystkiego. Przespali chociażby zimowe okno transferowe, mimo ostrzeżeń że przespanie zimowego okna skończyć się może powtórką z 2018 roku. Czemu zimą nie przyszedł środkowy obrońca? Czemu olali temat bramkarza? Czemu nie potrafią sprowadzić skrzydłowego który umie grać w piłkę? Czemu na skrzydła sprowadzają kolejne wynalazki, zamiast sięgnąć chociażby po Kądziora sprawdzonego w naszej lidze i w silniejszych ligach? Skoro Skorża chciał Kądziora i Ba Luę, to dlaczego nie można było ich dwóch sprowadzić? Po to żeby za 3 miesiące wydać więcej na kolejnego kasztana który nie umie grać w piłkę? Takie transfery oczywiście by niczego nie zagwarantowały, ale odpadałyby argumenty, że nierząd nie zrobił wystarczająco dużo i przyczyn należałoby szukać gdzie indziej. Zgoda że gdzieś musi być powielany błąd. Moim zdaniem w budowie zespołu, w dobieraniu piłkarzy ze złym mentalem. To nie przypadek że piłkarze się zmieniają, a Lech z różnymi piłkarzami jest tak samo nieskuteczny i w meczach które trzeba przepchnąc kolanem nie potrafi trafić w bramkę, a na finały pucharu polski wychodzi osrakany na rzadsona.

Rutkowskiemu zależy na wygrywaniu? To dlaczego po jego zachowaniu tego nie widać? I nie mówię tu o tym że se poskakał w szatni bo po 7 latach wpierdoli Lechowi udało się fartem wygrać na Łazienkowskiej, tylko o tym jak reaguje na porażki. Czy po porażkach widać było u niego sportową złość? Czy po porażkach i przegranych sezonach wychodził do kibiców i przeprasza albo mówi co klub zrobi żeby było lepiej?”

Autor wpisu: Bender do newsa: Śmietnik Kibica

„No cóż, kolejny rok z rzędu mamy ten sam problem – Lech zawodzi… Ten sezon, jubileuszowy, miał być szczególny, mieliśmy jako kibice prawo liczyć na jakiś sukces (najlepiej Mistrzostwo Polski, nie pogardzilibyśmy także Pucharem). Tymczasem Pucharu nie zdobyliśmy (porażka w finale nie może być uważana za osiągnięcie), a zdobycie tytułu mistrzowskiego wydaje się być wątpliwe. Niby zdobyliśmy bardzo dużo punktów, ale wszystko wskazuje, że to nie wystarczy… Trzeba sobie zadać pytanie co poszło nie tak. I tu dochodzimy do ciekawego wniosku – ze względu na sezon jubileuszowy, Lech zestawił najprawdopodobniej najsilniejszą kadrę piłkarską w tym stuleciu, teoretycznie ławka była bardzo głęboka (uznani ligowcy potrafili się na niej nie mieścić, vide Ramirez, Czerwiński czy Rogne), zatrudnił doświadczonego trenera (który już cieszył się w Poznaniu z Mistrzostwa), potrafił przeprowadzić ciekawe transfery. I cel końcowy mimo wszystko może nie zostać osiągnięty. I, przynajmniej mnie, nasuwa się odpowiedź – tytułów nie można sobie kupić, trzeba je podnieść z boiska w serii ponad czterdziestu meczy (liga+puchar), zachowując wysoką formę przez jak najdłuższy okres, w dodatku mając świadomość, ze będzie kolejny sezon, i po tegorocznych rozgrywkach nie może pozostać „spalona ziemia”. Według mnie Lech nie trafił z pomysłem na transfery, kadra była zestawiona błędnie (jakkolwiek niektóre transfery były ze wszech miar słuszne), trener zawiódł jako selekcjoner, a i spogladając przez pryzmat przyszłego sezonu niebezpiecznie w I zespole pachnie spalenizną. Obawiam się, że potrzebna jest zmiana w długofalowym zarządzaniu klubem, tegosezonowe działania wyglądają bowiem na zrobione ad hoc, bez oglądania się na długofalowy ich oddźwięk. Czy obecny menedżering klubu jest gotowy przeprowadzić działania naprawcze pewny nie jestem.

Sezon nie jest jeszcze zakończony, być może – a nuż! – uda się go jeszcze zakończyć sukcesem ligowym, mimo to, uważam, że spoglądając już na kolejne rozgrywki, należy wdrożyć pewne zmiany. Po pierwsze, skończyć z działaniami krótkofalowymi „pod publiczkę” – przed tym sezonem zestawiono kadrę nawet zbyt liczebną pod względem jakości graczy, ale źle wyselekcjonowaną, przez co mimo teoretycznej głębi na ławce nie zawsze było możliwe sensowne mieszanie w składzie. Po drugie zespół budowano bez patrzenia perspektywicznego – z zakończeniem sezonu odejdzie ostatni wartościowy wychowanek, a przez całe rozgrywki nie „potrafiono wstępnie przygotować do gry w jedenastce meczowej żadnego następcy. Liczenie na zmianę przepisu o młodzieżowcu jest błędne – klub potrzebuje promowania wychowanków, by trzymać się na wysokim poziomie i stale walczyć o europejskie puchary, powiedzmy to sobie wprost – jedynie promowanie wychowanków przyniesie jakiś sensowny wkład do budżetu klubowego, każdy transfer piłkarza z zewnątrz (poza przypadkami sciągania ich w wieku młodzieżowym) w dłuższej perspektywie może dać sukces sportowy, ale nie da dużego sukcesu finansowego. Ponieważ dla odmiany zespół oparty o młodzież w dłuższej perspektywie nie da gwarancji sukcesu sportowego, należy sensownie wypośrodkować te działania. Sezon 2021/2022 rozgrywany kadrą teoretycznie bez ryzyka nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Posiadanie 20 doświadczonych jakościowych piłkarzy niczego jak widać nie gwarantuje – a tylko generuje „kwasy”. Ilu piłkarzy zażąda po sezonie transferów, gdyż ich rola w zespole (a co za tym idzie liczna minut na murawie i podniesione premie) była zbyt mała? Co najmniej kilku.
Oczekuję wreszcie wypracowania jedynej możliwej strategii rozwojowej zespołu opartej na posiadaniu składu, który rokrocznie winien gwarantować miejsce w trójce, zapewniające grę w Europie. Do tego potrzeba minimum 18-20 piłkarzy na poziomie, z których minimum 4 winno być z własnej szkółki piłkarskiej, do tego co najmniej 10 dalszych piłkarzy dobijających poziomem do tych wcześniejszych, którzy na co dzień graliby w rezerwach lub na wypożyczeniach, a w każdym momencie mogliby powalczyć o wolne miejsca na ławce rezerwowych i nie osłabialiby zespołu. Oczekuję wśród tych podstawowych zawodników minimum 2-3 dłużej związanych z klubem – kandydatów na klubowe legendy, nawet, gdyby mieli to być zawodnicy na co dzień raczej wchodzący z ławki (mam świadomość, że bardzo dobry piłkarz zwykle odchodzi za granicę, piłkarz „jedynie” dobry natomiast może zechcieć pozostać w miejscu, które go wypromowało). Oczekuję długofalowego podejścia do rywalizacji a nie wywracania kadrowego stołka wraz z każdą zmianą trenera/dyrektora sportowego. Oczekuje także tego, by mimo wszystko większość zawodników stanowili Polacy, a obcokrajowcy byli raczej gwiazdami, a nie ludźmi uzupełniającymi ławkę. Bardzo bym chciał, by część piłkarzy była w Poznania/Wielkopolski, ale mam świadomość, że czasem nawet wychowankowie nie pochodzą z naszych stron (Jakub Kamiński to np. Ślązak, Jóźwiak czy Puchacz byli z Ziemi Lubuskiej). Wierzę, że piłkarz wychowany w Wielkopolsce może się tu zakorzenić. I liczę, że takie zakorzenienia będą miały miejsce – co w bardzo długiej perspektywie będzie oznaczało także powroty do Poznania na końcówkę kariery przez niektórych zawodników. Wreszcie, liczę na wypracowanie sensownego pomysłu na rezerwy jako miejsca będącego z jednej strony przedsionkiem do gry w Ekstraklasie, z drugiej strony poligonem w seniorskiej piłce dla młodych, z trzeciej strony – miejscem do osiągania sukcesów na tym właśnie poziomie przez piłkarzy, którzy nie zrobią już kroku wyżej, ale będą umieli pomóc Lechowi II na poziomie, na którym w danym momencie się on znajduje. Kilku takich zawodników w „dwójce” także się przyda.
Podsumowując – podczas gdy nie da się „kupić” tytułów, da się zapewnić podstawy do corocznej walki o nie. Sezon 2020/2021 był dla mnie jak policzek w twarz, obecny sezon nie jest już kompromitacją, ale wskazuje, że inni również pracują na zdobywanie tych tytułów. Trzeba mieć podstawy do corocznej walki o mistrzostwo i puchar, i trzeba umieć podnieść te trofea z murawy, w sportowej walce.”

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <