Pyry z gzikiem: Nic pośrodku

Pyry z gzikiem – szybkie, luźne, szczere, obiektywne i swobodne podsumowanie każdego tygodnia w Lechu Poznań. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.



Poniedziałek, wtorek i środa – Trzy pierwsze dni kolejnego czerwcowego tygodnia stały pod znakiem tylko i wyłącznie europejskich pucharów. Inny niż zwykle podział geograficzny przy ustalaniu koszyków przed losowaniem eliminacji Ligi Mistrzów był zaskoczeniem, już po podaniu grup przez UEFA wiadomo było kogo najlepiej uniknąć w najważniejszym od lat losowaniu. Po pierwszym pechowym i najgorszym z możliwych losowań pod różnymi względami trafienie w następnym losowaniu na FC Zurich można było skwitować ironicznym uśmiechem. Po trafieniu na dwóch mało przyjemnych przeciwników wydawało się, że już w trzecim losowaniu gorzej być nie może, ale jednak. Lech Poznań w ostatnim czerwcowym losowaniu mając możliwość natrafienia na kilka par akurat trafił na najgorszą z możliwych. Naprawdę trzeba było mieć mega pecha, żeby w ciągu 2 dni natknąć się na rywali najgorszych z możliwych w konkretnej rundzie czy w konkretnych rozgrywkach.

Losując Karabach Agdam, FC Zurich, Slovan Bratysława i Dinamo Batumi absolutnie nie ma się czego bać czy poddawać się. Nic z tych rzeczy. Po prostu najzwyczajniej w świecie podczas trzech kolejnych losowań Lech Poznań wylosowywał na papierze najgorsze do wylosowania kluby, których chyba nikt się nie spodziewał. W dodatku gdyby obowiązał stary podział geograficzny, to Karabachu Agdam w ogóle nie byłoby w naszym koszyku. Niestety. Dnia 14 i 15 czerwca nie mieliśmy szczęścia w losowaniach, które za to dopisywało nam przez cały Puchar Polski 2021/2022, więc można rzec, że suma szczęścia wyszła na zero. Mimo wszystko do teraz każdy kibic może łapać się za głowę, bo jak to możliwe, żeby przez 2 dni zawsze losować niechcianego rywala/rywali?!

Teraz cały Lech Poznań musi zakasać rękawy i zrobić wszystko, żeby pokonać rozstawiony Karabach Agdam co pozwoliłoby nie tylko awansować do II rundy Ligi Mistrzów dającej już pewny start w III fazie eliminacyjnej Ligi Europy oraz IV rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europy, ale także uniknąć drugiej wycieczki na Kaukaz w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Lech Poznań już samą wizytą w Azerbejdżanie będzie musiał dołożyć do startu w europejskich pucharach 2022/2023, by w razie przejścia Karabachu Agdam móc cokolwiek wyjąć, a musząc nie daj Boże lecieć dwa tygodnie później do Gruzji straciłby jeszcze więcej.

Każdy z wylosowanych klubów ma swoje problemy. Przykładowo te Karabachu opisywane -> TUTAJ mogą mieć naprawdę duże znaczenie. Fakt gry 5 lipca u nas jest bardzo korzystny, im szybciej rozegramy z Azerami mecz u siebie tym lepiej, ponieważ zespół mający bardzo krótkie urlopy i oddający na kadrę kilkunastu zawodników (głównie defensywnych) z upływem lata może być zupełnie inną drużyną. Ba. Już 12 lipca Mistrz Azerbejdżanu może być w lepszej formie, dlatego tak ważne będzie ogranie go w pierwszym meczu przy Bułgarskiej, który akurat w tym przypadku jest korzystny. Ponadto w momencie powstania tego fragmentu „Pyr z gzikiem” (noc ze środy na czwartek) podstawowy środkowy pomocnik i gwiazdor Mistrza Azerbejdżanu, Patrick Andrade nie trenuje z drużyną. Rzekomo ma problemy rodzinne, ma chorą matkę i musiał zostać w Portugalii (w rzeczywistości podobno chce zmienić klub). Takie sprawy mogą mieć wkrótce ogromne znaczenie, nie da się ukryć, że Karabach Agdam grający od 2014 roku aż 6 razy w Lidze Europy i po razie w Lidze Mistrzów oraz Lidze Konferencji pucharowym doświadczeniem bije nas na głowę, ale Lech Poznań ma duże szanse wykorzystać jego problemy kadrowe na tym etapie lata.

A co u FC Zurich? Slovana i Dinama? Szwajcarzy po niespodziewanym sukcesie zaczynają się sypać. Odszedł trener, odszedł podstawowy zawodnik, mają odejść inni, FC Zurich ma jeszcze ponad miesiąc na ogarnięcie się. W parze Slovan – Dinamo faworytem są Słowacy, aczkolwiek wyłącznie na papierze. Dinamo Batumi nie jest typowym gruzińskim zespołem do bicia, to drużyna budowana od miesięcy właśnie pod europejskie puchary, w których ich ambicje sięgają fazy grupowej Ligi Konferencji. W tym klubie od lat pracuje ten sam trener, nie będzie niespodzianką jeśli Gruzini będący teraz w formie i liderujący w swojej lidze rywalizującej systemem wiosna-jesień, postraszą wkrótce drużynę z Bratysławy. Lecha już postraszyli, nie jest to całkiem anonimowy zespół, zimą Dinamo Batumi ograło nas w meczu kontrolnym 2:1 co daje sztabowi szkoleniowemu dodatkowy materiał do analizy w razie gdyby jednak Karabach Agdam na czas doszedł do formy i nas wyeliminował.

Czwartek – Rzadko odchodzimy na KKSLECH.com od koncepcji i podajemy coś, co nie jest jeszcze na 100% pewne. W tym przypadku prawdopodobieństwo przyjścia Johna van den Broma było tak duże, że można było puścić o nim tekst wcześniej niż dopiero tuż przed oficjalnym potwierdzeniem. Zarząd uparł się na nowego trenera zza granicy o określonym wcześniej profilu, który musiał spełniać opisywane kryteria i faktycznie takiego pozyskał. Znalazł go i wstępnie porozumiał się z Holendrem w ciągu 1,5 tygodnia biorąc nowego szkoleniowca w ostatniej chwili, kiedy zatrudnienie kogokolwiek miało jeszcze sens (przed rozpoczęciem obozu 20 czerwca). Za to należą się brawa, za dobrego na papierze trenera tak samo.

John van den Brom to holenderski trener z bardzo ciekawym cv, z sukcesami w Belgii, z 49 meczami w europejskich pucharach, który miał okazję poznać smak Ligi Mistrzów, Ligi Europy, współpracować z najlepszymi piłkarzami w Europie i pracować w klubach budzących respekt. Sam Holender może budzić podziw, zawodnicy Lecha Poznań będą mieli od kogo się uczyć, wzięcie takiego trenera pokazuje, w jakim kierunku chce iść klub. Oczywiście nie wiadomo, czy van den Brom się sprawdzi, aczkolwiek papier ma bardzo mocny, piłkarze Kolejorza widząc takiego trenera mogą mieć nadzieję na dalszy progres. Mogą dostrzec trenera mającego duże szanse czegoś ich nauczyć, wprowadzić na jeszcze wyższy poziom i grać z nimi o kolejne trofea. Holender nie wie, jak o nie walczyć. On wie, w jaki sposób je zdobywać mając (z całym szacunkiem do obecnych Mistrzów Polski) do czynienia w przeszłości z jeszcze lepszymi zawodnikami w Anderlechcie czy w Genku. John van den Brom wchodząc do szatni z miejsca wnosi do niej charyzmę, doświadczenie i umiejętności. Na papierze jest prawdziwym TRENEREM, a Lecha Poznań z taką osobą czeka spektakularny sukces lub … spektakularna klęska. Pośrodku nie ma niczego, będzie tylko porównywanie do ubóstwianego Macieja Skorży i jego wyników, dlatego właśnie Holender osiągnie w Polsce sukces albo zaliczy klęskę nie zdobywając trofeum.

Pozostając przy temacie van den Broma. Holender ma opinię osoby, która dużo rozmawia z piłkarzami. Nie załatwia wszystkiego krzykiem, traktuje zawodników jak ludzi, którzy mają także swoje słabości. Blisko 56-letni szkoleniowiec dba o dobrą atmosferę w szatni, jest przy tym wymagający, ale traktuje piłkarzy tak samo, jak on chciałby być traktowany. Mentalność u van den Broma jest bardzo ważna, być może ważniejsza od taktyki, w której Holender stawia na sprawdzone rozwiązania. U niego żelazny system 1-4-2-3-1 przechodzi co jedynie na 1-4-3-3, elastyczność jest mała co w przyszłości może być ułatwieniem dla rywali, jednak na tym skupimy się później. Więcej nie ma co pisać, dużo zostało podane już wcześniej w odpowiednim miejscu, czekamy na prezentację Johna van den Broma, po niej na pewno pojawią się dodatkowe teksty na temat Holendra, który w przeciwieństwie do transferu np. Artura Rudko – jest akurat bardzo medialnym transferem (tak można nazwać przyjście nowego trenera).

Piątek – Nic się nie działo.

Sobota – Sparing jak sparing. Jedyny plus to upał, który panował tego dnia i z którym część piłkarzy grających w towarzyskim meczu z Widzewem będzie musiało się zmierzyć w arcyważnym pojedynku w Baku dnia 12 lipca. Można oczywiście pochwalić Adriela Ba Loua za asystę oraz za dwa inne crossowe podania, jednak należy pamiętać, że był to tylko sparing w dwóch składach, w których nigdy już nie zagramy. Iworyjczyk w tym konkretnym dniu 18 czerwca błysnął dobrą formą, oprócz niego na skrzydle mamy jeszcze Michała Skórasia i dwóch innych bocznych pomocników, którzy na moment tylko statystują. Kristoffer Velde zawiódł nawet w meczu z Widzewem i to grając bez presji. Norweg był po prostu słaby, biegający po drugiej Jan Sykora nie był za to zaangażowany w grę nie rozumiejąc się na boisku z innymi piłkarzami Lecha Poznań. Między innymi dlatego zarząd już trzeci raz startuje po Damiana Kądziora, ten zawodnik to w końcu gwarancja jakości, z Velde już chyba nic nie będzie, natomiast w Czechach bardzo liczą na powrót Jana Sykory, który jakoś nigdy nie pokazywał chęci pozostania w Lechu na dłużej i odegrania u nas ważnej roli, jaką odgrywał u siebie w kraju.

null

Chcąc utrzymać wysoki poziom musimy prędzej czy później sprowadzić jeszcze jednego skrzydłowego, który da Lechowi coś konkretnego bez mitycznej aklimatyzacji i z miejsca stanie się następcą Jakuba Kamińskiego. Oprócz opisywanych -> TUTAJ innych problemów do rozwiązania i do zamknięcia jest sprawa napastników. Mikael Ishak to jakość, Filip Szymczak to na papierze dobry zmiennik, a Artur Sobiech? Lech chętnie pozbyłby się tego zawodnika przez wysoki kontrakt, ale nie można go tak łatwo oddać skoro przyjście Dawida Kownackiego mocno się oddaliło. Nie ma szans, aby Fortuna Dusseldorf odzyskała za „Kownasia” chociaż 1,5 mln euro z zainwestowanej kwoty, nikt zza granicy tyle za niego nie wyłoży, przez wysoki kontrakt piłkarza niemiecki drugoligowiec w końcu spuści z ceny, bo nie stać go teraz na płacenie wychowankowi Lecha aż tak dużych pieniędzy. Na Dawida Kownackiego możemy jeszcze poczekać, do 30 czerwca jest czas na zgłoszenie kadry do I rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów, czekać nie możemy za to na wzmocnienia na środku obrony i na środku pomocy. Już pod koniec tygodnia miał przylecieć następca Pedro Tiby, ale niestety nie doleciał. Negocjacje trwają, w tym tygodniu wreszcie ma się coś wydarzyć.

null

Wracając do sobotniego sparingu z Widzewem. Artur Rudko fajnie wszedł w mecz, grał wysoko, pokrzykiwał do kolegów i dyrygował innymi zawodnikami Lecha Poznań. Natychmiast po puszczeniu przysłowiowej szmaty ucichł, już do nikogo nic nie krzyczał, z Ukraińca po golu, którego zawalił od razu zeszło powietrze. Kibice komentujący to spotkanie oczywiście przysłowiowo „siedli” na bramkarzu, który od początku w Kolejorzu nie ma łatwo. Interwencja w 9 minucie nie była dobra, ale czy ktoś spodziewał się lepszego zachowania czy większej jakości? Od początku było wiadomo, że Artur Rudko może zaskoczyć nas wszystkich wyłącznie pozytywnie, nie może być gorzej, nie powinno się go też zbyt mocno krytykować, bo to nie Rutko sam ściągnął się do Lecha Poznań, ktoś inny wcześniej go jakoś wyszukał proponując mu angaż w Mistrzu Polski. Ukrainiec musi przysłowiowo zacisnąć zęby i w przyszłości spróbować zagrać lepiej niż z Widzewem. Tyle.

null

Niedziela – John van den Brom ląduje w Polsce i udziela wywiadu klubowej telewizji. W oczy z miejsca rzucają się dwie rzeczy.

1) Nie zna zawodników i jeszcze niewiele wie. W wywiadzie nie wymienił nazwiska żadnego piłkarza.
2) Nie ogarnia terminarza co jest bardzo niepokojące. Mówił o zakończeniu gry jesienią co 3-4 dni pod koniec października, do tego przyznał, że w klubie poinformowali go o jednej dłuższej przerwie w rozgrywkach mającej miejsce w drugiej połowie września. Nowy trener sam już wcześniej powinien dokładnie ogarnąć terminarz. Wypada wierzyć, ze wkrótce uzupełni wszystkie braki w wiedzy.

Odejścia Rafała Janasa niestety można było się spodziewać. To jednak zaufany człowiek Macieja Skorży, jego uczeń, pierwszy asystent trenera w Lechu Poznań, którego obowiązki przejmie wkrótce zaufany człowiek Johna van den Broma, czyli Denny Landzaat. Dziwi trochę odejście Wojciecha Makowskiego i awans Huberta Wędzonki. W ostatnich sezonach prowadzony przez niego zespół U-18 często rzucał się w oczy kibicom przez regularne wysokie porażki a nawet kompromitujące serie, które w takim klubie jak Lech Poznań nigdy nie powinny mieć miejsca. Trener zawsze miał na nie wymówki, nagle awansował zostając trenerem-analitykiem pierwszej drużyny, w której ma odpowiadać za analizę rywali. Dziwne. W każdym razie Makowski wysoko zawiesił poprzeczkę, jest Mistrzem Polski wspinając się na szczyt w ciągu zaledwie roku pracy przy Bułgarskiej.

Kończąc podsumowanie tego tygodnia. Za nami bardzo emocjonujący okres od 13 do 19 czerwca z wieloma Lechowymi informacjami na różne tematy. Sami narzuciliśmy sobie wysokie tempo, to był zupełnie inny tydzień niż np. rok temu, kiedy w podobnym czasie nie było o czym pisać i trzeba było wymyślać jakieś mniej interesujące tematy. Teraz dochodzi do sytuacji, w której coś planowanego na konkretny dzień przechodzi na następny, bo co parę godzin dochodzi coś nowego lub należy zmienić datę publikacji niektórych tekstów. Na przykład ten odcinek „Pyr z gzikiem” miał zostać wyemitowany do obiadu, ale przez inne rzeczy wjechał dopiero na deser po obiedzie. Tematy z poniedziałku, 20 czerwca zostaną podsumowane za tydzień.

Zdjęcie tygodnia – Dziś w „zdjęciu tygodnia” sparingowe archiwum KKSLECH.com. Czerwiec 2018, pierwszy mecz Tiby, mecz kontrolny w Szamotułach, Ivan Djurdjević motywujący drużynę a w tle przyczajony tygrys Piotr Rutkowski.

null
null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





12 komentarzy

  1. 07 pisze:

    Byłem na tym meczu w Szamoniu. O tym ze Tiba to dobry piłkarz wiedzialem juz po 15 minutach gry, a nie jestem zadnym znawcą.

  2. yossarian pisze:

    Nie zauważyłem tych niepokojących rzucających się w oczy rzeczy. Przecież w kilka treningów ogarnie kto co potrafi i zweryfikuje podczas sparingów. A co terminarza gramy co 3-4 dni i odebrałem, że ma tego świadomość.
    Poczekajmy na plony, pierwsze już na początku lipca.

    • Sosabowski pisze:

      Mało który trener na pierwszej konferencji rzuca nazwiskami. Na czymś takim można tylko stracić. Źle wypowiesz nazwisko, okaże się, że akurat ten zawodnik zaraz odejdzie albo jest mniej znaczący. Na pewno oglądał mecze z tamtego sezonu i w to wierzę. Mówił o Kamińskim chociażby, więc tu bym się trenera nie czepiał. Mnie raczej uderzyło zbyt luźne podejście ale zagraniczni trenerzy tak mają.

  3. Bigbluee pisze:

    Mam nadzieję że ktoś mu powiedział że ewentualne odpadnięcie z Karabachem idzie na jego konto i nikt nie będzie czekać pół roku na aklimatyzację.

  4. Pawelinho pisze:

    Do jakości czy transferów można i nawet trzeba mieć zastrzeżenia, a takowy na dzień dzisiejszy brak tzn brak konkretów. O tych konkretach, gdzie te wzmocnienia są potrzebne pisałem już przy okazji poprzednie odcinka „pyr z gzikiem” i nie ma to sensu, aby się powtarzać w tej materii. Niby kadra jest szeroka na zgrupowanie w Opolenicy, ale jest pewne „ale”. Niby są spekulacje na temat wykupienia przez Lecha wracającego do Fortuny Düsseldorf po sezonie Dawida Kownackiego, utarczki na temat kwoty Kądziora czy transfer Sousy. Tylko coraz bardziej sceptyczny czy te wszystkie wzmocnienia pojawią się na czas. Bo niby mamy 21.06.2022, ale mecz z Qarabağ’iem jest już za niecałe dwa tygodnie czyli 5 lipca i tutaj nasuwa się coraz więcej pytań niż odpowiedzi np takich jak jaka będzie forma ewentualnie nowych nabytków skoro nie ma ich na przedsezonowym zgrupowaniu i tak dalej. Mam coraz większe obawy związane nie tylko z ewentualnymi wzmocnieniami do Lecha, ale przede wszystkim z tym jak drużyna będzie wyglądała w trakcie sezonu patrząc na to, że będzie trzeba grać co dwa/trzy dni oraz umiejętnie rotować składem. Zresztą podobne obawy i wątpliwości czy sceptycyzm panował przed poprzednim sezonem w zasadzie mamy bardzo analogiczną sytuacje różniącą się w zasadzie tymże nowy trener przyszedł później i nie miał takiego czasu na przegląd kadry jak Maciej Skorża wiosna 2021 roku, gdzie mógł w zasadzie do woli i bez większych konsekwencji rotować, wymyślać taktykę etc zaś efekt tego był taki, że Kolejorz sięgnął po tytuł na stulecie. Czy w tym nowym sezonie będzie podobnie? Nie wiem. Chciałbym, żeby tak było i ogólnie trzeba pochwalić zarząd za dość szybkie ogarnięcie nowego trenera, ale to przed startem nowego sezonu jednak trochę za mało zarówno w kontekście walki o europejskie puchary czy obronę majstra.

    ps

    Jak zwykle bardzo dobre pyry z gzikiem.

  5. Przemo33 pisze:

    Bardzo dobrze, że udało się znaleźć nowego trenera jeszcze teraz, gdy miało to sens i ma on możliwość poznać piłkarzy, przyjrzeć się im i rozpocząć po swojemu przygotowania. Gdyby przyszedł powiedzmy za miesiąc czy w trakcie dwumeczu z Karabachem, to przyszedł by nagle i musiał wejść z marszu, co byłoby to trochę pozbawione sensu i miało wpływ na wyniki. Tym razem klub zaskoczył pozytywnie, bo przyszedł trener z dobrym CV, doświadczeniem w europejskich pucharach, który wcześniej coś wygrał. Mógł przyjść ktoś inny, gorszy, więc przynajmniej na papierze nie jest to zły wybór. Ale jak przy każdym transferze i nowym trenerze jest niepewność, czy sobie poradzi, sprawdzi się. Za jakiś czas będziemy wiedzieć więcej. Byłoby świetnie, gdyby nowy trener sprawdził się.
    Co do transferów, to kadra jest szeroka, z kluczowych piłkarzy odszedł tylko Kamiński, ale nie jest za dobrze. Nowy bramkarz przyszedł, ale już w pierwszym meczu popełnił duży błąd, zawalił bramkę i nie zaskoczył nas pozytywnie. Czy się sprawdzi? Bramkarze, którzy przyszli tutaj w ostatnich latach się nie sprawdzili, co nie napawa optymizmem, ale jest jakaś szansa, cień nadziei, że może, może Rudko pozytywnie nas zaskoczy i okaże się dobrym bramkarzem. Na razie nie wiele na to wskazuje, ale czas pokaże. Z pozostałych pozycji brakuje nam nadal na już środkowego obrońcy, środkowego pomocnika oraz skrzydłowego. Salamon nie jest w stanie trenować i grać na 100%, a gry wróci Satka, to będziemy mieć tylko 2 środkowych obrońców, a to za mało, dlatego wzmocnienie tej pozycji wydaje się priorytetem. Do pierwszego meczu zostało niecałe 2,5 tygodnia, czasu na transfery jest mało, a im później zostaną przeprowadzone, to tym mniej czasu na zgranie się z drużyną będą mieli nowi piłkarze. Nie napawa to optymizmem, jest źle w tej kwestii, są braki w kadrze. Transfery są potrzebne na już.
    Ogólnie dobrze, że przyszedł nowy trener, ale to zdecydowanie za mało, by rywalizować w lidze i kwalifikacjach do europejskich pucharów. Przyjdą kontuzje i będzie problem, by niektórych piłkarzy, takich jak Ishak czy Milić zastąpić. Do pierwszego meczu w sezonie zostało niewiele czasu i potrzeba wzmocnień, bo bez nich, chociaż mamy szansę awansować do europejskich pucharów, to będzie o to dużo trudniej, podobnie jak walka o dublet.

    • Pawelinho pisze:

      Zgadza się szczególnie w defensywie przydałyby wzmocnienia bo tak jak piszesz szansa na awans, ale będzie to trudne bez filarów chociażby w postaci Milic’a albo Ishaka czy nawet Amarala albo Salamona. Bo na ten moment nawet Satka jest niedostępny.

  6. inowroclawianin pisze:

    Brakuje na tą chwilę solidnych wzmocnień. Jedynie trener robi wrażenie. Bramkarz niestety już w pierwszym spotkaniu nawalił. Brakuje solidnych zawodników na obronę, do pomocy i ataku. Strasznie się to wszystko ciągnie. Jest dość duża niepewność przed startem w eliminacjach. Szkoda, że Janas odszedł. Przydałby się jeszcze na co najmniej miesiąc. Dobrze, że jest chociaż chęć konsultacji ze Skorza. Zgrupowanie zaczęte, a kadra niekompletna.

  7. 100h2o pisze:

    Janas odszedł z banalnego powodu… i tak nie zatrzymałby go Holender. Więc kto lubi „robić na kogoś” skoro i tak wyleci z roboty?
    Co do słów „kadra niekompletna”. Historia pokazuje że NIGDY nie była skompletowana przed obozem letnim i to już w kilkanaście dni po urlopie. Dobrze choć że „trener się załapał” w ostatniej chwili na autobus do Oleśnicy.

    • inowroclawianin pisze:

      Ale teraz wyjątkowo mogłoby być inaczej. Jednak nie jest mimo wszystko.