Pięć szybkich wniosków: Lech – Stal 0:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Kompromitująca pierwsza połowa

Pierwsze minuty mogły być zaskoczeniem dla wszystkich. Stal Mielec nie czekała na Lecha Poznań tylko sama postanowiła zaatakować. Już w pierwszej minucie musiał interweniować Artur Rudko, w 7 minucie goście dali ostrzeżenie wykonując groźny rzut rożny, w 15 minucie już prowadzili 1:0 po wyrzucie piłki z autu. Nie była to pierwsza taka bramka w ostatnich miesiącach, poznaniacy dawali się już zaskoczyć po wyrzucie futbolówki z autu m.in. w konfrontacji z Wisłą Płock jesienią 2021 czy ze Stalą Mielec w maju 2021. Po golu dla rywala niestety nic się nie zmieniło. Lech wyglądał beznadziejnie w ofensywie, w ataku pozycyjnym prezentował się tak jak w letnich sparingach. Stal dobrze czytała naszą grę, stosowała wysoki pressing, agresywny doskok do m.in. Joao Amarala, Michała Skórasia czy Kristoffera Velde, szczególnie fatalny tego lata Portugalczyk znowu nie był sobą. Nieudolność poznaniaków raziła w oczy, z każdą minutą lechici byli tak naprawdę coraz bardziej zirytowani, w pierwszej odsłonie pierwszą bardzo dobrą sytuację na miarę Mistrza Polski stworzyli dopiero w 44 minucie. Wtedy Michał Skóraś kapitalnym prostopadłym podaniem wypuścił Joao Amarala, ale lekki strzał Portugalczyka gorszą lewą nogą obronił Bartosz Mrozek w porę wyciągając swoją nogę. Pierwsza połowa pod względem gry była katastrofą. Chyba nikt w starciu akurat z takim rywalem nie spodziewał się aż takiej niemocy.

null

Bicie głową w mur

Po zmianie stron lechici zaczęli grać z większą determinacją. Zaczęli grać szybciej, składniej, mieli większą ochotę na zdobycie gola. Niestety, częste zmiany pozycji, różnego rodzaju wrzutki w pole karne z różnych części boiska czy indywidualne akcje nie przynosiły efektów. Brakowało uderzeń z daleka oraz prostopadłych podań, lechici byli nieefektywni w swoich atakach bijąc głową w mur. Każda nieudana sytuacja tylko napędzała Stal Mielec, która jeszcze umiała wykorzystać błąd Barrego Douglasa. Goście chwilę po wejściu Szkota dostali od niego prezent, w jednej z nielicznych akcji po przerwie strzelili gola na 2:0 i zakończyli emocje w tym spotkaniu już w 64 minucie. Ta bramka od razu dobiła Lecha, nikt już w nic nie wierzył, nawet sami piłkarze, którzy wciąż bili głową w mur. Sporym minusem była gra zmienników, którzy do drużyny nie wnieśli zupełnie nic, bardzo mocno rozczarował Afonso Sousa i rozgrywający swój własny mecz Gio Tsitaishvili. Takiego nieudolnego zespołu nie oglądaliśmy od miesięcy, liczba 16 strzałów i 5 celnych zaciemnia trochę obraz bardzo słabej gry Kolejorza, który został wypunktowany przez o dziwo dobrze zorganizowaną w defensywie Stal Mielec potrafiącą obnażyć wszelkie niedoskonałości zespołu Lecha Poznań.

null

Nic nie funkcjonowało

W sobotnie popołudnie w Lechu nie funkcjonowało zupełnie nic. Mistrz Polski ośmieszył się w rywalizacji z największym kandydatem do spadku, z drużyną, z której latem odeszło aż 17 piłkarzy i do której przyszło 12 nowych graczy. Nie wynik 0:2 u siebie jest największą kompromitacją tylko to, z kim Lech Poznań przegrał i w jakim stylu. Kolejorz niestety poległ zasłużenie, tak się po prostu nie gra w piłkę, kibice sami na własne oczy mogli zobaczyć, co zostało z drużyny, która na finiszu poprzednich rozgrywek wygrała 6 kolejnych ligowych spotkań. Dnia 24 kwietnia inny Lech przegrywający ze Stalą 0:1 i tak zwyciężył 3:1 umiejąc zdobyć dwie bramki już do przerwy. Dziś Lech nie umiał nawet sklecić paru dobrych akcji, wszyscy piłkarze bez wyjątku są zupełnie bez formy, nie jest to zespół tylko zbiór niezadowolonych zawodników, którzy nie wiedzą, jak grać i co robić na boisku. Aż nie chce się wierzyć, że w ciągu miesiąca wszystko się rozsypało, z Mistrza Polski 2021/2022 nie zostało już nic, wstyd nawet używać zwrotu „Mistrz Polski”.

null

Mistrzowski wstyd

Porażka ze Stalą Mielec jest bolesna jeszcze z innego powodu. Lech grał u siebie z rywalem, z którym w tej rundzie już nie zagra. Na papierze żaden przeciwnik do końca 2022 roku nie będzie słabszy od Stali zarówno w Ekstraklasie jak i prawdopodobnie w Pucharze Polski, to był nasz najłatwiejszy mecz w tej rundzie toczący się w idealnych warunkach do gry. Za tydzień w Legnicy (ile dojdzie do tego meczu) zwycięstwo jest mało realne, znowu mamy zagrać o 15:00, gdzie boisko będzie w słońcu a temperatura ma być dużo wyższa. Źle przygotowani fizycznie Lech Poznań zanotował dzisiaj mistrzowski wstyd, wylądował na dnie tabeli, to dopiero początek sezonu 2022/2023 a już trzeba gonić Raków Częstochowa, który w piątek nie zachwycił, ale przynajmniej będąc drużyną funkcjonującą, ułożoną taktycznie, potrafił odnieść skromne zwycięstwo.

null

Ciężki tydzień

Lech Poznań to chory zespół, w którym nic nie funkcjonuje. Nie ma odpowiedniego przygotowania taktycznego, mentalnego, nie ma umiejętności gry w ataku pozycyjnym, nowi zawodnicy wciąż nie zostali wkomponowani, jest coraz więcej kontuzji i nie ma czasu na nic. W czwartek Kolejorz musi zagrać z rozpędzonym Dinamem Batumi, które nawet mimo porażki ze Slovanem Bratysława i tak wygląda na drużynę będącą w dużo lepszej dyspozycji od słabego, zmęczonego już Lecha, w którym roi się od problemów. Na razie nikt i nic niczego nie ogarnia, poznaniacy nieprzypadkowo przegrali ostatnie trzy mecze mając pięć dni na powstanie z kolan. Czy ktoś w ogóle wierzy w metamorfozę Lecha Poznań do czwartku? Historia poprzednich lat pokazuje, że nawet nie warto się łudzić, bywały już letnie okresy, w których Kolejorz m.in. przez przegrane ruchy nieudolnego zarządu wyglądał identycznie i nigdy nie podniósł się w tak krótkim czasie. Dnia 21 lipca potrzeba cudu, by Lech Poznań znów się nie ośmieszył.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





12 komentarzy

  1. Sosabowski pisze:

    Niestety ale zespół nie ma żadnej wizji w ofensywie. O pierwszej połowie nie napiszę nic. Ale w drugiej jedynym pomysłem było zamknęcie Stali w zamek i modlenie się że Pereira celnie wrzuci. Wydawałoby się, że na boisku było wielu kreatywnych piłkarzy a my męczymy ten sam wariant. Gdzie jakieś podanie prostopadłe po ziemi. Gdzie gra kombinacyjna na jeden kontakt. Po co ten Brom robi zajęcia „gramy tylko po ziemi” jak potem naszym jedynym planem jest wrzutka na Ishaka a nóż się uda. Przecież to nie ma żadnego sensu. Żadnego jak to co robi zarząd z tym klubem. Zatrudnili faceta, który miał nadzieję, że jak na zachodzie zarząd wie co robi i będzie mógł się skupić na swojej pracy. Niestety my mamy swój klimat. Jedyny i wyjątkowy… Tu trener musi zarządowi mówić co ma robić w kwestiach piłkarskich bo inaczej pikujemy w ziemię z zawrotną prędkością. Brom przygotował się na standardy europejskie a dostał piłkarzy którzy grają do tyłu i po obwodzie. Męczą się piłką. Szybkość rozgrywania naszych akcji woła o pomstę do nieba. Jak widać na przykładzie Stali lepiej raz zagrać szybko niż przez 45 min męczyć bułę.
    Pomyślcie, że gdzieś tam siedzi Skorża przed telewizorem i patrzy na to z politowaniem. Coście zrobili z naszym klubem…

    • 100h2o pisze:

      Tak Skorży szkoda.

      • KibicKoza pisze:

        Właśnie wiem. Pewnie Skorża przed telewizorem myśli sobie: ale ten klub roz*ebali . Naszym zarzadzikiem trzeba kierować. Sugerować transfery itd. A oni zatrudnili trenera z którego wypowiedzi wynika że to drugi Zuraw. Juz na wiosnę coś się sypało ale potrafili wygrywać. A teraz? Dlatego po tym meczu najbardziej żal mi Skorży. Bo jego dzieło inni właśnie niszczą

    • Reyvan pisze:

      Lepsze już to, niż pchanie się środkiem z którego kompletnie nic nie wynikało.
      Pamiętasz mecz Rangers – Lech? Ile razy tam z lewej strony leciało dośrodkowanie?
      Aż się w końcu Rogne pomylił, i Rangersi gola wcisnęli.

  2. Dula pisze:

    Pocieszyliśmy się w maju i teraz niestety wszystko wraca do normy. Wystarczył jeden tydzień 3 porażki, bramki 1-9 i znów człowiek czuje się jakby dostał mokrą szmatą w ryj. Jesienny kryzys od lipca? Patrząc na działania zarządu i nauczony ostatnimi latami podejrzewam, że runda jesienna będzie męczarnią dla każdego kibola.

  3. 100h2o pisze:

    1- trener nie lepszy od Żurawia czy Rumaka- to mój pierwszy wniosek. ” Zobaczyliśmy zespół, który się męczył, któremu brakowało pewności siebie, energii, intensywności i brakowało też jakości.”te jego słowa wręcz określają JAK przygotował SWÓJ zespół do grania (a mówił że czasu ma wystarczająco przed obozem w Opalenicy). A słowa „Po tym meczu musimy jednak iść dalej, pracować, wyciągnąć wnioski i poprawić to, co nie działało.” to wręcz cytaty z Żurawia czy Rumaka. Trener do zmiany.
    2- widać brak Kamińskiego, jego CELNYCH podań które trafiają do partnerów
    3- Sposób gry , wrzutki ze skrzydeł na Ishaka potwierdzają słabość ustawienia PRZEZ TRENERA sposobu gry Lecha.
    4- jeśli Lech nie strzela bramek z okazji jakie miał Skóraś czy Amaral to szkoda gadać i nie dziwi że Lech strzelił w 4 meczach zaledwie DWIE bramki! Skuteczność poraża.
    5- w żadnym z 4 meczów Lech nie zdominował rywala grając szybką piłką PO ZIEMI jak wymarzył sobie Brom, wręcz W KADYM był gorszy. Wniosek – patrz punkt 1.Nie ten zespół, nie ten trener, nie ta gra.

    • Pawel1972 pisze:

      Ty i te twoje genialne wnioski – zrzucić winę za wszystko na trenera, który nie przepracował z zespołem okresu przygotowawczego i po 3 tygodniach pracy go wyjebać…

      • 100h2o pisze:

        Paweł1972 – przynajmniej jakieś wnioski konstruktywne. A jakbyś słuchał co Brom mówił PO PODPISANIU umowy z Lechem to tak głupio byś nie odpowiadał. Ponoć wiedział w co się pakuje więc nie pierdziel mi tu że to zasiusiane nieszczęsne niemowlę które nie wie co robi. I po tylu klubach nie wie co i jak. To nie wyrwany z rezerw Rumak a potem Żuraw czy „ochotnik” Djurdjević. Nie rozśmieszaj mnie.

      • Pawel1972 pisze:

        Szkoda marnować klawiaturę na dyskusje z tobą.

  4. Bart pisze:

    Stało się dokładnie to czego się spodziewałem. Gdy tylko opublikowali terminarz i zobaczyłem że w pierwszej kolejce gramy u siebie ze Stalą Mielec to od razu wiedziałem że Stal wygra.

  5. djwiewiora pisze:

    Brak Salomona, Milicia, Kownackiego, Kamińskiego w pierwszym składzie każdy widzi.
    Tutaj miało być wzmocnienie składu sprzed sezonu a my mamy ewidentne osłabienie.
    'wyciaganie wniosków ’ już na początku sezonu i dół psychiczny oraz fizyczny drużyny w efekcie kryzys, tym razem na konfie po angielsku.
    Tak się kupuje czas w fabryce kuchenek na bułgarskiej.
    Tutaj nie będzie dobrze i podpisuję się pod tym co ktoś napisał wcześniej….u nas trener musi mówić zarządowi co robić, kogo kupić, jak zorganizować wszystkie aspekty swojej pracy. Trener przygotowany do zachodnich standardów, gdzie ma czas zająć się jedynie trenowaniem tutaj nie będzie miało miejsca dopóki, doputy Tomuś piastuje posadę dyrektora sportowego…

  6. Wuchta pisze:

    Mnie zastanawia co innego. Wydali wuchtę siana na Valde i Baluę, a ci w ogóle nie spełniają od początku pokladanych w nich nadzieji. I zachodzi takie pytanie, kto przed wydaniem tego siana oglądał i oceniał produkt? Bo naprawdę, żaden z tych zawodników nie jest wart więcej niż 400 tyś. €. Z drugiej strony dopóki nie będziemy kupować, oczywiście z głową, zawodników za 3 mln.€, a sprzedawać za kilkanaście to nie będzie w klubie żadnego rozwoju.