Dalekie wojaże na wschód

Lech Poznań powoli przygotowuje się do kolejnej wizyty na Kaukazie. Mecz w Gruzji będzie wyjątkowy, bo pierwszy Kolejorza na tamtejszej ziemi, ale nie jest to jedyny powód. Po wyniku 5:0 realnie Mistrzom Polski nic już nie grozi, podopieczni Johna van den Broma przejdą dalej, w Batumi mogą postawić co jedynie kropkę nad i.



Każda wyprawa Lecha Poznań na Kaukaz czy na wschód wiązała się z ciekawą historią, która zapisała się w pucharowej rywalizacji Kolejorza trwającej od 1978 roku. Pod względem dalekich lotów sezon 2022/2023 również zapisał się w historii, bowiem 2 tygodnie po wizycie w Baku niebiesko-biali pokonają wkrótce identyczną trasę samolotem, która będzie jednak o 900 kilometrów krótsza. Dnia 11 lipca Lech wystartował z Ławicy o godzinie 7:50, w Baku pojawił się o 11:43 czasu polskiego, czyli o godzinie 13:43 czasu lokalnego. Poznaniacy do Azerbejdżanu lecieli już 5 raz, niedawno wybrali się tam Boeingiem 737 należącym do ukraińskich linii lotniczych musząc z wiadomego powodu ominąć Ukrainę i nadłożyć trochę trasy. Była to wyprawa Lecha Poznań bez większych komplikacji, poprzednie wyglądały już inaczej i z pewnością zainteresują kibiców Kolejorza.

Przykładowo 4 lata temu na rewanż do Armenii (w Poznaniu lechici pokonali Gandzasar Kapan 2:0) nasz zespół leciał z dużymi przygodami. Z powodu awarii samolotu Kolejorz do Erywania miał się udać z kilkugodzinnym opóźnieniem. Zapadła więc decyzja o przeprowadzeniu ostatniego treningu przy Bułgarskiej a nie na miejscu, odwołano także przedmeczową konferencję prasową. Odlot Lecha Poznań co kilkadziesiąt minut był przekładany, ostatecznie wieczorem zaczęto szukać samolotu innej firmy, ta sztuka się udała, podopieczni Ivana Djurdjevicia jakoś dolecieli do Erywania, gdzie w rewanżu przegrali, ale przeszli dalej dzięki bramce w końcówce autorstwa Łukasza Trałki.

Tamta wyprawa do Armenii była niczym w porównaniu z wojażami Lecha Poznań do Kazachstanu 10 lat temu. Kolejorz trafił wówczas na Zhetysu Tałdykorgan, który położony jest pod chińską granicą. Wyprawa w tamte rejony kosztowała klub pół miliona złotych. Lech chciał lecieć bezpośrednio do Tałdykorganu, jednak nie mógł skontaktować się z tamtejszym lotniskiem. Wyczarterowanym Airbusem A319 polskich linii lotniczych OLT Express postanowiono polecieć do Ałmaty i stamtąd autokarem pokonując dystans 270 kilometrów dotrzeć do Tałdykorganu. Lech do Kazachstanu zabrał własną wodę, pożywienie oraz kucharza, w rewanżowym spotkaniu rozegranym o 14:00 czasu polskiego (18:00 lokalnego) zremisował 1:1 i awansował dalej. Wyprawa do Kazachstanu samolotem była najdłuższą w historii klubu, trwała blisko 6 godzin.

Krótko po wizycie pod chińską granicą niebiesko-biali czwarty raz lecieli do Baku, gdzie gościli już wcześniej w 2005, 2008 i 2010 roku. Oczywiście Lech ponownie zabrał do Azerbejdżanu własną wodę, kucharza czy swoje jedzenie. Po 4 latach nie rywalizował z Khazarem w Baku tylko już w Lankaranie. Niespodziewanie Lech tam nie poleciał, władze lotniska poinformowały zarząd naszego klubu o braku możliwości przyjęcia maszyny Airbus A319, choć na tamtejszym lotnisku otwartym w grudniu 2009 roku lądowały dużo większe samoloty.

Poznaniacy musieli zatem znowu lecieć do Baku skąd należało pokonać prawie 300 kilometrów autokarem, by dotrzeć do Lankaranu. Efekt sportowy? Mimo słabej gry i przewagi Azerów podopiecznym Mariusza Rumaka udało się ugrać cenny remis 1:1, w Poznaniu lechici wygrali 1:0 i przeszli do III fazy eliminacji Ligi Europy. W tym samym sezonie, w którym Lech Poznań rywalizował z Gandzasarem Kapan, czyli 2018/2019 nasza drużyna leciała jeszcze na Białoruś, czyli do kolejnego państwa położonego na wschód, aczkolwiek już nie na Kaukazie.

Pod koniec lipca 2018 roku Kolejorz postanowił udać się do Mińska, gdzie zamieszkał w pięciogwiazdkowym hotelu Pekin. Dobę przed meczem z Szachtiorem Soligorsk nie ćwiczył na jego obiekcie a w bazie treningowej FK Mińsk. Dopiero w dniu spotkania z Szachtiorem nasz zespół wsiadł do autokaru i przejechał 135 kilometrów. W Soligorsku udało się nie przegrać, w końcówce cenny remis 1:1 uratował debiutujący wtedy Joao Amaral, który wykorzystał dobre podanie swojego rodaka Pedro Tiby.

Ciekawe historie wiążą się również z europejskimi wojażami Lecha Poznań na północ Europy w tym m.in. do Norwegii. Tam Kolejorz spotykał się z tzw. „białymi nocami” i diametralnie innymi warunkami atmosferycznymi niż na Kaukazie. Wkrótce lechitów czeka powtórka z rozrywki, po wizytach w Baku oraz w Batumi, które leżą w podobnym rejonie, poznaniacy dnia 3 sierpnia polecą w zupełnie innym kierunku udając się już nie po raz pierwszy do islandzkiego Reykjaviku. Warunkiem jest oczywiście obrona przez Vikingura dwubramkowej zaliczki w angielskim Oswestry.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





3 komentarze

  1. Kibic z Bydgoszczy pisze:

    No cóż trochę zwiedzą, niezłe peryferie Europy. Przynajmniej po długiej przerwie odczują, że grają w europejskich rozgrywkach 😉

  2. Brutus pisze:

    Mając niski współczynnik w rankingu UEFA,to zawsze będzie możliwość wylosowania drużyn z rejonu Kaukazu.Więc należy każde punkty zbierać i grać regularnie,czasem w grupie ligi konferencji,to raz że zaczniemy później to i szansa że nie będziemy tak daleko musieli rozgrywać spotkań.

    • robson pisze:

      Wręcz przeciwnie. Im wyższy współczynnik, tym większa szansa na trafienie drużyn z Kaukazu, bo te zazwyczaj są nierozstawione.