Nasz rywal: Vikingur Reykjavik

O godzinie 20:30 zespół Lecha Poznań stanie przed szansą odrobienia jednobramkowej straty i uniknięcia wielkiej kompromitacji. Po 11 wyjazdowych porażkach jednym golem Kolejorzowi udało się odrobić straty u siebie tylko 4 razy w tym po raz ostatni 5 lat temu z FK Haugesund, kiedy rewanżowy mecz sędziował Austriak będący dziś arbitrem technicznym.



Vikingur Reykjavik to zespół własnego boiska co potwierdzają nie tylko wyniki w europejskich pucharach. Czerwono-czarni nawet podczas ostatnich dwóch wyjazdowych meczów na krajowym podwórku nie umieli wygrać tracąc aż 5 gol. Na arenie międzynarodowej przegrali 7 z 9 meczów wyjazdowych notując tylko 2 remisy (w 2015 roku z FC Koper 2:2 i w tym roku z TNS 0:0). Niedawna wyprawa Islandczyków do Szwecji zakończyła się przegraną 2:3, innych wyjazdów Vikingura w sezonie 2022/2023 już nie było. Mistrz, zdobywca Pucharu oraz Superpucharu w swoim kraju Levadii Tallinn (6:1), Interowi Escaldes (1:0), Malmo FF (3:3), The New Saints (2:0) i Lechowi Poznań (1:0) zagroził tylko na sztucznej murawie swojego kameralnego obiektu.

Dzisiaj sporą zagadką jest styl gry rywala. Na przykład Stjarnan Gardabaer przed 8 laty cofnął się i bronił jednobramkowej zaliczki całym zespołem. Trener Arnar Gunnlaugsson nie chce tak grać, choć nie ukrywa, że gra na 0 z tyłu będzie bardzo istotna. – „Nasz sposób gry to wysoki pressing i agresywna gra. Tak zagramy z Lechem, ale zdajemy sobie sprawę z ataków Lecha, który będzie napierał na naszą bramkę już od początku. W defensywie musimy zagrać perfekcyjnie, by nie stracić bramki. Jednocześnie chcemy tutaj zagrać ofensywnie, strzelić gola.” – powiedział były zawodnik m.in. Feyenoordu Rotterdam, Sochaux, FC Nurnberg, Stoke czy Leicester.

Mimo wygranej 1:0 u siebie z respektem do Kolejorza podchodzi środkowy pomocnik Vikingura Reykjavik i kapitan tej drużyny, Julius Magnusson. – „Lech ma lepszych zawodników, a nasz atut to jedna bramka przewagi. W Poznaniu nie mamy nic do stracenia, nikt nie oczekuje od nas awansu. W rewanżu musimy pokazać 100% naszych umiejętności i spełnić plan nakreślony przed meczem. Jeśli nie popełnimy błędów, to możemy awansować.” – zapowiedział wczoraj Islandczyk. – „Tego lata graliśmy już na naturalnej nawierzchni i całkiem nieźle sobie poradziliśmy. Lech zagra na swoim boisku, które bardzo dobrze zna i jest to jego przewaga.” – dodał 24-letni zawodnik, który tydzień temu ujrzał żółtą kartkę.

Wieczorem nie tylko naturalna nawierzchnia może być utrudnieniem dla przeciwnika. Należy pamiętać o warunkach atmosferycznych, które gościom są zupełnie obce. Tydzień temu termometry podczas pierwszego spotkania wskazywały tylko +11°C. Od dawna w Reykjaviku nie ma więcej niż 12 stopni, w dodatku od paru dni pada tam deszcz. W Poznaniu mamy za to prawdziwe lato, dziś synoptycy zapowiadają +29°C, w godzinie rozpoczęcia rewanżu termometry mają wskazywać +23°C. Taka aura dla przeciwnika jest czymś zupełnie nowym, choć Islandczycy mieli już okazję zapoznać się z panującymi w Polsce warunkami, bowiem w Poznaniu przebywają od poniedziałku. W środę o 19:00 odbyli nawet godzinny trening na głównej płycie stadionu przy Bułgarskiej.

Wieczorem przed 20:30 gości spotka jeszcze jedna atrakcja. Murawa przed meczem jest zraszana, przy płycie boiska robi się duszno, wilgotność jest tam bardzo wysoka. Nie wiadomo, jak Vikingur Reykjavik zareaguje na niecodzienne warunki meczu, a tym bardziej, jak długo wytrzyma fizycznie i czy w ogóle poradzi sobie z Lechem Poznań, który może narzucić bardzo wysokie tempo. Według trener czerwono-czarnych jego zespół jest gotów nawet na dogrywkę przy Bułgarskiej. – „Jesteśmy dobrze przygotowani do ewentualnej dogrywki, ponieważ u nas sezon trwa. W razie dogrywki bylibyśmy w dobrej sytuacji, żeby awansować dalej.” – stwierdził Arnar Gunnlaugsson.

Nie tylko Vikingur Reykjavik, ale także wiele innych islandzkich ekip na wyjazdach zwykle nie imponuje. Powody są różne, sam szkoleniowiec rewelacji europejskich pucharów 2022/2023 widzi jeszcze inne zagrożenia dla swojej drużyny. – „W pewnych momentach brakuje nam koncentracji, ponieważ nie jesteśmy w pełni profesjonalnym zespołem. Pracujemy nad koncentracją, by nie tracić tyle bramek. Zagramy na dużym stadionie, wiem o kibicach Lecha, którzy są głośni i dobrze dopingują zespół, widziałem kibiców Lecha na YouTube. Atmosfera na stadionie może wpłynąć na moich zawodników. Musimy zachować zimną krew i nie dać ponieść się nerwom. W rewanżu ważne będzie zachowanie spokoju.” – podkreślił trener wikingów.

Vikingur Reykjavik z pewnością będzie liczył na swojego bramkarza Ingvara Jonssona, który w 3 meczach z Kolejorzem (2x Stjarnan Gardbaer i tydzień temu Vikingur Reykjavik) nie puścił żadnej bramki. Lech Poznań może za to liczyć na przełamanie w tym na pierwsze zwycięstwo od 21 lipca, kiedy 5:0 rozgromił Dinamo Batumi. Kolejorz w tej edycji europejskich pucharów u siebie jest diametralnie inną drużyną, wygrał oba mecze notując bramkowy bilans 6:0. Wieczorem również jest zdecydowanym faworytem do awansu, średni kurs na jego triumf wynosi tylko 1.30. Od zeszłego sezonu nie obowiązuje już zasada o tzw. golach strzelonych na wyjeździe, dlatego w razie np. wygranej Lecha Poznań wynikiem 2:1 czy 3:2 rywal nie awansuje do fazy play-off Ligi Konferencji tylko dojdzie do dogrywki. Kolejorz chcąc grać dalej najprawdopodobniej z luksemburskim F91 Dudelange musi zatem zwyciężyć różnicą dwóch goli.

W czwartek z tradycyjnym przedmeczowym i meczowym raportem na żywo prosto z Bułgarskiej ruszamy na KKSLECH.com już o 19:00. Pierwszy gwizdek arbitra z Austrii zabrzmi natomiast o godzinie 20:30. Mecz cieszy się dość dużym zainteresowaniem kibiców Lecha Poznań, ale wyłącznie w mediach, w internecie. Na stadion przyjdzie w porywach 11 tysięcy ludzi.

Chcesz wiedzieć jeszcze więcej o Vikingurze Reykjavik i o dwumeczu Lecha Poznań z tym rywalem? Komplet artykułów KKSLECH.com znajdziesz -> TUTAJ

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <