Top 10 (01-07.09)

Top 10 jest cyklem dotyczącym bezpośrednio internautów serwisu KKSLECH.com. Co tydzień w środę moderatorzy wyróżniają 10 najlepszych komentarzy oddanych przez kibiców Lecha Poznań w wiadomościach pojawiających się na łamach tej witryny oraz w „Śmietniku Kibica”. Komentujesz sprawy związane z Kolejorzem? Co tydzień jest szansa, że to właśnie Twój wpis dotyczący głównie naszego klubu znajdzie się wśród wyróżnionych komentarzy.



Autor wpisu: Piknik do newsa: Pięć szybkich wniosków: Lechia – Lech 0:3

„Gratulacje dla Lecha za zwycięstwo w Gdańsku. Pewne zwycięstwo na wyjeździe, rozbicie betonów i drugi mecz z rzędu gdzie Kolejorz nie traci bramki. Budowanie drużyny, która ma osiągnąć sukces zaczyna się właśnie od stabilnej formacji defensywnej. W ofensywie Lech miał pomysł na rozgrywanie akcji i gdyby poznaniacy wygrali to spotkanie strzelają cztery lub pięć bramek to nikt nie mógł by stwierdzić, że jest niesprawiedliwy wynik. Lechia jest w ewidentnym kryzysie ale dobrze, że Kolejorz na zimno wykorzystał słabości rywala. No i trzeba sobie zadać teraz pytanie: czy Lech jest tak mocny i wraca na właściwe tory, czy może beton z Gdańska jest tak kruchy, że Kolejorz mimo braku formy i tak wygrał to spotkanie. Czas pokaże czy Lech powoli wychodzi z kryzysu. Już w niedziele gramy kolejny mecz, który powinien być hitem kibicowskim. Widzew w dramatycznych okolicznościach przegrał z drugoligowym KKS Kalisz w PP (taki cios brudną szmatą w twarz kiboli Widzewa) i to jest dobry moment aby wykorzystać słabość rywala i zdobyć kolejne trzy punkty. Chociaż Piknik wolałby pisać o mocnym Lechu niż o słabościach kolejnych przeciwników. Plusem po meczu z Lechią jest też poprawienie sytuacji w tabeli. Oczywiście sytuacja w lidze nadal jest bardzo trudna, ale to początek sezonu i mam nadzieje, że Lech będzie się pioł w tej tabelce ligowej.
No i słowo o grze Velde. Znalazłem ciekawy wpis na forum portalu Weszło z którym się częściowo zgadzam. Pan Velde jest takim dziwnym „piłkarskim stworem”, graczem który często irytuje swoją grą, który często na boisku nie dokonuje dobrych wyborów a jednocześnie buduje odpowiednie „liczby” w postaci asyst i strzelonych bramek. Panie Velde w każdym razie bramka piękna, ale jeszcze dużo pracy przed panem.
Tyle wypocin Piknika.”

Autor wpisu: Pawelinho do newsa: Podsumowanie letnich transferów Kolejorza

„To okienko to cytując klasyka istny cyrkus i skandaloza. Tak słabego okienka transferowego w Lechu nie pamiętam od dawna. Już przed zimowym okienkiem pisałem, że potrzebny będzie nowy bramkarz bo tych co byli wcześniej i teraz są to nie jest odpowiednio dobry poziom z czego obaj mają swoje atuty i braki jednak zamiast sprowadzić jednego porządnego, a drugiego zostawić do rywalizacji to parodyści znowu sprowadzili uboższą wersje z wakacji podobnego rodzaju wyrób bramkarsko podobny tego co było w postaci van der Hart/Bednarek to mamy teraz Bednarek/Rud’ko. Kolejna kwestia o której pisałem zimą (nie wiedząc wtedy o tym, że na tak długo wypadnie Salamon) czyli następca/zastępca Satki, który jak biadolił ten wroniecki nieudacznik, że Satka odejdzie za darmo. Czyli ŻADNEGO ZYSKU oraz ŻADNEGO następcy nie będzie, a przynajmniej nie będzie takiej samej jakości jaką mimo wszystko ma reprezentant Słowacji. Następna rzecz wałkowany od odejścia Kamińskiego czyli nowy skrzydłowy. Od początku było wiadomo, że Kamiński odejdzie za dużą kwotę do lepszej ligi, ale zamiast tego sprowadzono będącego jedynie jako uzupełnienie składu czyli krytykowanego praktycznie za wszystko Velde, a który jako jedyny obok Skórasia robi tak naprawdę liczby. Kolejna rzecz. Czyli następca/zastępca Pedro Tiby, który na szczęście odszedł znaczy wrócił do ojczyzny, a nie to ległej, ale następcy jak nie było tak nie ma bo jakby nie patrzeć Afonso Sousa to bardziej ofensywny pomocnik, który przyszedł do rywalizacji za Ramirez’a dla Amarala będącego bez formy i niestety zamiast Sousy gra przereklamowany Marchwiński, którego w zasadzie już dawno powinno w Lechu nie być bo zwyczajnie nie robi postępów tylko wręcz przeciwnie się w nim cofa do punktu wyjścia. Niby trafił w meczu z pucharowym ze słabymi islandczykami i zaliczył asystę w ostatnim meczu ligowym ze (znowu) słabym rywalem w postaci Lechii, która szoruje dno to mimo wszystko nie jest to piłkarz dający odpowiednią jakość na tej pozycji. W zasadzie ciężko zdefiniować na jakiej pozycji „gra” wspomniany Marchwiński bo on nie na daje się zarówno do gry jako środkowy pomocnik (tzw ósemka), ofensywny czy skrzydłowy, a tym bardziej napastnik (o tym słów kilka z mojej strony także będzie) co „kłul” przygotowań potwierdzał nie raz i nie dwa. Napastnik jest w zasadzie jeden w postaci Ishaka, który nie ma ŻADNEGO konkurenta, który byłby mu wstanie zagrozić. Zagrozić Ishak’owi mógłby być nawet Kownacki, ale niestety zarząd przy tym jak do klubu za Kamińskiego otrzymano 10 mln euro to myślę, że na spokojnie mogło by starczy na ten transfer. Generalnie wg moich skomplikowanych obliczeń nawet przy założeniu zysku z awansu do Champions League/Europa League czy nawet Conference League plus transferu Kamińśkiego do Wolfsburga nawet taki laik jak ja byłby wstanie dokonać następujących wzmocnień na newralgiczne pozycje takie jak:
Bramkarz: kwota 1,5-2 mln euro (jakość kosztuje nawet możliwość skuszenia do gry w Champions League dla tak doświadczonego bramkarza jak np Hitz byłby przy odpowiedniej pensji do zrealizowania lub nawet kogoś podobnego)
Środkowy obrońca: 1,5-2 mln euro (na piłkarza podobnej klasy co Satka w zupełności wystarczy)
Środkowy pomocnik: 1,5-2 mln euro jak wyżej na w miarę dobrego kozaka jak na polskie warunki kwota nie jest wzięta totalnie z dupy, a do w europejskich pucharach oraz walki o trofea znalazłoby się paru chętnych dobrych i solidnych piłkarzy, a przynajmniej lepszych od tych obecnych.
skrzydłowy – do 2 mln euro np Kądzior + jakiś młody do ogrania.
napastnik – Kownacki 1,5 mln euro czyli tyle ile chciała Fortuna Dusserdorf, a w której aktualnie Kownacki radzi sobie wybornie i widać, że w bardzo dobrej formie.
Reasumując przy awansie klub dostaje 3 mln euro (mniej więcej) do fazy grupowej oraz 10 mln euro z transferu Kamińskiego. Przy wyliczeniu kwota wydana na w/w pozycje zamknęłaby się mniej więcej 7/8 mln euro plus zostałoby w kieszeni dodatkowe 5 mln euro czystego zysku, ale niestety do tego trzeba umieć ryzykować w piłce nożnej, a jak już wcześniej było wspomniane w śmietniku nie tylko przeze ze mnie, ale przede wszystkim w przytoczonym przez Zbychu kilka cytatów z wywiadu z Arkadiuszem Kasprzakiem, z marca 2021 takich jak:
„Łatwo się teraz mówi, ale 10 lat temu Lech nie sprzedawał piłkarzy na taką skalę. Owszem, były transfery z klubu, ale nie tyle.
– I tu jest właśnie pies pogrzebany. Dawny Lech budował drużynę przez dłuższy czas, nawet 3-5 lat, zresztą tak planował. Dzięki temu były sukcesy i dobra gra w pucharach. Teraz budowanie drużyny schodzi na plan drugi, a priorytetem jest wyszkolenie zawodnika, którego natychmiast się sprzedaje. To są dwa odmienne modele budowy zespołu, które różnią te dwie epoki. Są pieniądze, nie ma nic w gablocie, więc ten model B mnie nie przekonuje.
To znaczy, że obecny Lech nie ma szans na sukcesy, jakie odnosił ten sprzed kilkunastu lat?
– Nie ma. Przy tego typu podejściu może odnieść sukces tylko przypadkiem i to sobie trzeba otwarcie powiedzieć. Nie będzie to żadna wypadkowa przygotowania i działania, ale przypadek.
jak mogło nie być pomyłek, skoro (PR) rzucony został na tak głęboką wodę? Miał się zajmować czymś, czym do tej pory się nie zajmował. Tak postanowił jego ojciec, Jacek Rutkowski. Piotr był w tym zielony, kompletnie.”
A skąd się wziął prezes Karol Klimczak?
– Nie spadł z Marsa. Był doradcą finansowym prezesów w klubie Amica Wronki SSA, a także kontrolerem finansowym w naszym Lechu, za mojej kadencji. A potem został prezesem.
Potężny awans. Potężne zaufanie Jacka Rutkowskiego.
– Jacek Rutkowski chciał mieć w Lechu kogoś, kto tylko wszystko przelicza. To było dla niego bardzo ważne, bo Lech miał działać jako duży, korporacyjny klub o zdrowych finansach. Taki był plan. …
Cały czas mówię o pewnym dobrym duchu, który łączył kiedyś wszystkich interesariuszy wokół Lecha. Dzisiaj ich zaangażowanie jest o wiele mniejsze niż kiedyś, a dzieje się to na skutek takiego, a nie innego prowadzenia Lecha, czyli finansowego spojrzenia na klub.
Przecież prezes Klimczak też nie miał wielkiego pojęcia o piłce. Jak mieli zbudować klub liczący się na płaszczyźnie sportowej? Jeszcze bez dyrektora sportowego. To niemożliwe.”
W zasadzie nie trzeba nic dodawać bo to obrazuje bardzo dziwną filozofię młodego panicza, dzięki któremu Lech jest w czarnej dupie, a i postępów żadnych nie zrobi, a każdy Majster jaki będzie, będzie tak naprawdę wypadkiem przy pracy tych wronieckich dusigroszy. Tak więc mam apel kolejny do phiotrha „WEŹ SIĘ W KOŃCU PODDAJ!” dla dobra wszystkich kibiców LECHA POZNAŃ i samego klubu. Bo tak niestety pierwszy zespół mają w dupie, gdzie ważniejszy jest niestety z zysk ze sprzedaży małolatów. Smutne to ale prawdziwe….niestety…..”

Autor wpisu: Piknik do newsa: Pięć szybkich wniosków: Lech – Widzew 2:0

„Po pierwsze gratulacje dla Lecha za kolejne zwycięstwo. Jest mini seria zwycięstw z czego pewien Piknik bardzo się cieszy. Po drugie życzę zdrowia Filipowi Marchwińskiemu, mam nadzieje, że jednak te zderzenie z graczem Widzewa nie będzie miało jakiś większych zdrowotnych konsekwencji. Ja wiem, że „Marchewa” wiele razy irytował swoją grą, ale ostatnio widziałem w grze tego piłkarza małą nutkę nadziei, że ten gość jeszcze odpali. Teraz już fanklub „anty Marchewa” może rzucać w Piknika kamieniami….no trudno. Mam tylko nadzieje, że pod mój dom, nie podejdą ludzie z pochodniami i widłami bo pozwoliłem sobie napisać coś pozytywnego o Filipie Marchwińskim. Spokojnie zdaje sobie, że po jednej asyście w meczu z Lechią, Filip jeszcze nie dostanie powołania do reprezentacji. Napisałem : „NUTKE NADZIEJI”. Gdzieś w mojej chorej głowie powstała taka malutka myśl, że projekt „Marchewa” może odpalić co prawda mój lekarz psychiatra, gdy się z nim podzieliłem tą myślą to najpierw zaczął mi grozić i krzyczeć, że ch…ja się znam na piłce a następnie zwiększył dawkę tych takich fajnych kolorowych tabletek.
Wracając do meczu Lecha z Widzewem jest to klasyk, prestiżowe spotkanie, które zawsze przyciąga większą liczbę kibiców. I zastanawiałem się jak drużyna trenera Van Den Broma poradzi sobie kiedy na stadionie pojawi się sporo kibiców, gdy będzie trochę większe presja niż np. w meczu z Piastem. No i ten Lech prowadzony przez Holendra, poradził sobie z tym, ciężarem i przy wsparciu 25 tysięcznej grupie kibiców Kolejorza wygrał z „nielubianym” (bardzo delikatne określenie) rywalem. Lech powoli odbudowuje zaufanie kibiców wobec tej drużyny właśnie takimi spotkaniami. Czy Lech kontrolował to spotkanie? Gdyby wziąć pod uwagę statystykę posiadania piłki to pewnie można by na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. Kolejorz moim zdaniem zdominował przeciwnika, ale pełnej kontroli nad wydarzeniami na boisku nie miał. Widzew bardzo groźnie kontratakował i był bliski wyjścia na prowadzenie w tym meczu.
Pewnego rodzaju tradycją jest fakt, że Lech znowu nie zagrał dwóch dobrych połów meczu. Pierwsza odsłona spotkania była słaba, szczególnie pierwsze dwadzieścia minut. Zgadzam się z redakcją, że kluczem do zwycięstwa była jakość rezerwowych. To tylko udowadnia tezę, że szeroka, wsparta jakością sportową kadra jest tak ważna w piłce nożnej i to tylko zwiększa kibicowki ból po tym nieudanym okienku transferowym w wykonaniu włodarzy Lecha.
Tyle wypocin Piknika.”

Autor wpisu: Sosabowski do newsa: Wystaw swoje oceny po meczu z Widzewem

„Kapitan znowu na pokładzie!
Widocznie wypoczynek po kontuzji mu służy, bo widzieliśmy dzisiaj Ishaka z najlepszych momentów. Proste środki i idealne wykończenie. Nawet bramka Amarala jak z tamtego sezonu, typowo strzał typu a nóż wpadnie. I tym razem wpadło. Nie mówi to dużo o jego grze w tym meczu bo długimi momentami nieobecny ale zawsze cieszą te krótkie momenty przypominające do czego była zdolna ta drużyna jeszcze parę miesięcy temu. Mecz był mocno męczący do 80 minuty. Dużo rzeczy irytowało, masa niedokładności, niecelności a przede wszystkim ataku pozycyjnego, który zupełnie nic nie wnosił. Widzew umiejętnie się ustawiał i czekał na swoje szanse. Miał ich zdecydowanie za dużo. Momentami pachniało głupią stratą bramki i powtórką z początku sezonu. Po ostatnim meczu nie mogłem jeszcze nic powiedzieć, ale po tym widać, że Żukowski może nic nie daje z przodu, ale za to w obronie jest równie słaby. Wracając jeszcze do Ishaka. Możemy chwalić Szymczaka za to, że mu się chce, że zabrał ze sobą obrońców w poprzednim meczu. Ale Ishak to Ishak. To nie tylko wykończenie, ale zgranie piłki na raz, umiejętne odegranie z obrońcą na plecach. Gra kombinacyjna i pewność siebie. To jest klasa piłkarza do której Szymczak musi dążyć. Docenię też Dargestala, bez jego kluczowej interwencji bo odcięciu prądu Douglasowi w tym meczu mogłoby być po zawodach. Kolejne 3 pkt i to się liczy. Może nie w wybitnym stylu, ale chłopaki myślami już są na meczu z Villarealem. Trzeba było to wygrać i wygrali. Jest nawet jakaś małą passa o której na początku sezonu mogliśmy pomarzyć. Lokomotywa ruszyła i oby było tylko lepiej!”

Autor wpisu: paj2 do newsa: Pięć szybkich wniosków: Lechia – Lech 0:3

„Graliśmy z przeciwnikiem, który miał swoje wewnętrzne problemy przed tym meczem, a informacja o napiętej sytuacji w szatni była informacją dostępną w mediach. Zachowanie Kuciaka w trakcie meczu tylko to potwierdzało.
Czy zagraliśmy dużo lepiej niż w dwóch poprzednich meczach ligowych? Moim zdaniem nie, z pewnością zagraliśmy skuteczniej. Mecz ze Śląskiem przy lepszej skuteczności to powinno być nasze zwycięstwo, mecz z Piastem pełna kontrola i zero celnych strzałów na naszą bramkę uważam za dużo lepszy w naszym wykonaniu, a wczoraj wręcz przeciwnie to Lechia zaczęła od groźnych akcji zresztą po indywidualnych błędach naszych zawodników. Po podobnych strzałach zza pola karnego traciliśmy bramki w pierwszych kolejkach. W statystykach strzałów celnych mieliśmy ich chyba kilka powyżej 10. Pamiętam mecze w poprzednim sezonie gdzie było ich około 20, a my w pełni dominowaliśmy przeciwnika. Dlatego nie jestem przekonany, że zagraliśmy taki wspaniały mecz. Nie chciałbym jednak żeby to wybrzmiało, że zagraliśmy źle. Po prostu hamujmy nasze ohy i ahy. Jest dobrze, ale może być lepiej. Jeśli chodzi o zestawienie składu na mecz to cieszy mnie, że wreszcie zaczęliśmy tą samą parą środkowych obrońców jak w ubiegłym meczu i duetem Kvekve i Jesper w środku. Ci dwaj ostatni świetnie się uzupełniają i wydaje mi się, że Radek Murawski w tej chwili to powinien być zmiennik dla Szweda. Od kilku meczy podoba mi się sposób rozrzucania piłek przez Kvekve, a Murawski ze swoim stylem gry tego nie oferuje. Co do zestawienia ofensywnych zawodników z pierwszego składu to wszyscy oni uczestniczyli w akcjach bramkowych. Chciałbym zwrócić uwagę jak przy drugiej bramce zachował się Szymczak. Dzięki jego zdecydowanemu ruchowi w lewo Velde wyszedł na czyste pole. Ciągle irytują sytuacje kiedy mamy przewagę i albo podajemy w aut (Velde) albo nie potrafimy oddać strzału (Marchwiński w drugiej połowie). Odnoszę wrażenie że trener wreszcie zaczął coś wiedzieć o tej drużynie, a forma fizyczna zaczyna wracać. Skąd ta myśl? Pierwszy gol – stały fragment gry (wyćwiczony). Pressing w ataku był bardziej skoordynowany niż poprzednio, przemieszczanie zawodników w obronie zabezpieczało potencjalne wolne strefy (trener+przygotowanie fizyczne).
Osobną kwestią jest sędziowanie tego meczu – prawy obrońca Lechii to z trzy żółte mógł spokojnie dostać, za podobne zachowanie np. Velde obejrzał kartonik.”

Autor wpisu: leftt do newsa: 1/16 Pucharu Polski: Lech Poznań – Śląsk Wrocław

„Dobre losowanie. W ogóle to chciałbym, żebyśmy w PP trafiali samych ekstraklasowców, w tym Raków i szmatę. Taki puchar lepiej smakuje, to raz. A dwa, że eliminując silnych przeciwników po drodze zmniejszamy prawdopodobieństwo wpierdolu w finale. Jest nawet trzy – zdecydowanie wolałbym odpaść gdzieś po drodze niż znowu dostać w cymbał na Narodowym. W ostatnich latach odpadaliśmy po drodze z Pogonią (2017/218, 0-3 na wyjeździe), Rakowem (2018/19, 0-1 na wyjeździe), Lechią (19/20, karne u siebie) i znowu Rakowem (20/21, 0-2 u siebie). Żadna z tych porażek nie bolała mnie tak, jak zwykły, drugomajowy, jebany Narodowy.
Ja w ogóle uwielbiam majowy weekend. Dla mnie to koniec największego zapierdolu w pracy i początek lepszej połowy roku. Rowerek, bieganie, wycieczki, piwko, ogólny luz. I tak było w latach 2018, 2019, nawet 2020 oraz 2021. W 2015, 2016, 2017 i 2022 ten cudowny czas został rozjebany przez gówniany mecz 2 maja o godzinie 16. Wszystko co mogło pójść wtedy źle to poszło.Za każdym jebanym razem były to wielopoziomowe kompromitacje. I żeby tylko na boisku. Owszem, tam też – był mecz bez bramkarza, był mecz z ogórami, po którym Bart załapał dożywotnią alergię na kalesoniarza i po którym nie podnieśliśmy się przez kilka lat, były spektakularne pudła, błędy bramkarzy i ogólna chujnia. Ale my jesteśmy Lech Poznań i zwykła szmata w ryj nie wystarczy. My potrafiliśmy kompromitować się w autobusie, kiedy jakaś jebana pała waliła w autobus, jeden grajek nazwał ją jebaną pałą, drugi coś powiedział, trzeci to wszystko nagrał i reszta uznała, że w ten weekend już wystarczająco się ponagrywał a czwarty został uznany za winnego całego zamieszania i wygwizdany przy odejściu przez jebane pały. Ciekawe, czy kiedyś do nas wróci, tak ja miało być. – „Marcin, potrzebujesz może czegoś z Avonu?” Ale chyba nie, obawiam się, że Marcin mógł wreszcie wyciągnąć wnioski. Zresztą chuj z autobusem. My potrafiliśmy sami nie wpuścić się na stadion. Nawet nie wiem, z czym to porównać. Zaklinowanie się ministra w kiblu? Zeżarcie wygranego kuponu totolotka? Pójście na demonstrację i spałowanie się samemu? Nieważne. W każdym razie Raków ma Puchar, a my mamy szacunek w piaskownicy i Złotą Foremkę.
Wiecie, jak wyobrażam sobie piekło? Jako Dzień Świstaka. Tylko że zamiast 2 lutego zawsze jest 2 maja. Codziennie i na wieki wieków. I nie ma żadnej nadziei na progres. Zawsze jest wpierdol, zawsze inny, zawsze spektakularny.
Kurwa, jak ja tego dnia nienawidzę!”

Autor wpisu: Mirco do newsa: Pięć szybkich wniosków: Lechia – Lech 0:3

„Zawsze lepiej mecz podsumować dzień później, bo na gorąco zwykle są nerwy i ocena może być przez to podszyta emocjami. Szczęśliwie te z wczoraj (emocje) są bardzo pozytywne. Owszem widać było, że Lechia ma mnóstwo swoich problemów, że ich obrona miesza się strasznie, gubi krycie, że zagotowany jak czajnik był Kuciak – no ale czy to nasz problem? Ważne, że Kolejorz te słabości przeciwnika wykorzystał. 3:0 z betonami w Gdańsku brzmi super, a że po spotkaniu trener Kaczmarek jest byłym trenerem Lechii? – cóż jak dla mnie do końca sezonu mogą pozostałe drużyny zmieniać trenerów po spotkaniach z nami, będzie to oznaczało, że nam idzie 😉 Tak szczerze nasza gra nie była idealna, ale istotne były dla nas kolejne 3 punkty. Mnie osobiście doceniając jak zawsze dobre dośrodkowania Joela Pereiry, wkurzały jego ze dwie czy trzy straty podczas konstruowania ataku – szczęśliwie odbyło się to dla nas bez konsekwencji. Podobała mi się organizacja naszej gry w obronie, spokój Filipa Bednarka pełna kontrola środka pola, dzięki skracaniu pola i dokonywania dobrych wyborów (podań) Karlstroema i Kvekve (później Murasia). Dobre zdanie wypada powiedzieć o młodych Filipach: uczciwie trzeba przyznać rozegrali – jak na swoje umiejętności, całkiem niezłe zawody – Szymczak elegancko szarpał na szpicy i w bocznych sektorach, zaś Marchewie brakowało strzelonego gola na co miał szansę, ale ją spartolił. Niemniej był cały czas pod grą i elegancko wyłożył piłkę Skórasiowi. Co do skrzydłowych – ich grę należy ocenić także pozytywnie i nie tylko ze względu na strzelone bramki. Widać np. że z każdym meczem „rośnie” nam Skóraś, goście od betonów mieli jego harców tak dosyć, że co chwila go wycinali (szczególnie Stec – nie wiem co ten młodzian ma w głowie, ale wczoraj w piłkę nożną to on nie grał, a jedynie polował na giry Skóry). Podsumowując – jakieś wybitnej gry nie mieliśmy, nowej taktyki nie widziałem, ale rozegranie rzutu różnego po którym strzeliliśmy gola, wyglądało naprawdę dobrze – więc nie będę w czambuł krytykował naszego Tulipana. Ważne są trzy punkty i tyle. Teraz najważniejsze, abyśmy na tym nie poprzestali – w niedzielę trzeba ograć Widzew!”

Autor wpisu: Zbychu do newsa: Śmietnik Kibica

„Jak żeśmy z @Pawelinho wspomnieli stary zarząd, to kilka cytatów z wywiadu z Arkadiuszem Kasprzakiem, z marca 2021:
„Łatwo się teraz mówi, ale 10 lat temu Lech nie sprzedawał piłkarzy na taką skalę. Owszem, były transfery z klubu, ale nie tyle.
– I tu jest właśnie pies pogrzebany. Dawny Lech budował drużynę przez dłuższy czas, nawet 3-5 lat, zresztą tak planował. Dzięki temu były sukcesy i dobra gra w pucharach. Teraz budowanie drużyny schodzi na plan drugi, a priorytetem jest wyszkolenie zawodnika, którego natychmiast się sprzedaje. To są dwa odmienne modele budowy zespołu, które różnią te dwie epoki. Są pieniądze, nie ma nic w gablocie, więc ten model B mnie nie przekonuje.
To znaczy, że obecny Lech nie ma szans na sukcesy, jakie odnosił ten sprzed kilkunastu lat?
– Nie ma. Przy tego typu podejściu może odnieść sukces tylko przypadkiem i to sobie trzeba otwarcie powiedzieć. Nie będzie to żadna wypadkowa przygotowania i działania, ale przypadek.
jak mogło nie być pomyłek, skoro (PR) rzucony został na tak głęboką wodę? Miał się zajmować czymś, czym do tej pory się nie zajmował. Tak postanowił jego ojciec, Jacek Rutkowski. Piotr był w tym zielony, kompletnie.”
A skąd się wziął prezes Karol Klimczak?
– Nie spadł z Marsa. Był doradcą finansowym prezesów w klubie Amica Wronki SSA, a także kontrolerem finansowym w naszym Lechu, za mojej kadencji. A potem został prezesem.
Potężny awans. Potężne zaufanie Jacka Rutkowskiego.
– Jacek Rutkowski chciał mieć w Lechu kogoś, kto tylko wszystko przelicza. To było dla niego bardzo ważne, bo Lech miał działać jako duży, korporacyjny klub o zdrowych finansach. Taki był plan. …
Cały czas mówię o pewnym dobrym duchu, który łączył kiedyś wszystkich interesariuszy wokół Lecha. Dzisiaj ich zaangażowanie jest o wiele mniejsze niż kiedyś, a dzieje się to na skutek takiego, a nie innego prowadzenia Lecha, czyli finansowego spojrzenia na klub.
Przecież prezes Klimczak też nie miał wielkiego pojęcia o piłce. Jak mieli zbudować klub liczący się na płaszczyźnie sportowej? Jeszcze bez dyrektora sportowego. To niemożliwe.”
Mam świadomość, że facet nie pała sympatią do klanu R i ich pomocników, ale no… mówił to, co większość z nas myśli.”

Autor wpisu: J5 do newsa: Podsumowanie letnich transferów Kolejorza

„Jaki zarząd, takie transfery. Za pięć lat znowu zatrudnią Skorżę aby coś zdobył, i będzie kolejna posucha. Katastrofę można było przewidzieć znając nawyki zarządu, oraz obserwując panikę i bałagan organizacyjny jaki panował w czerwcu. Reszta potoczyła się tak jak po każdym mistrzostwie za kadencji klanu Rutkowskich. Zadziwia ta głupota, bo wystarczyło wydać kilka milionów Euro z transferu Kamińskiego aby realnie powalczyć o pieniądze z Ligi Mistrzów, i cyklicznie walczyć o tytuł na krajowym podwórku. Ale po co. Lepiej zakopać miliony w ogródku i czekać na jakąś katastrofę aby te środki się przydały. To okienko transferowe było tragiczne. Na razie nikt z tej grupy zawodników nie wszedł chociażby na ligowy poziom, a przebłyski mają jedynie Sousa i Dagerstal. To okienko transferowe najlepiej podsumował trener van den Brom. Cieszy się że się skończyło, bo widocznie dosyć miał użerania się z wronieckimi minimalistami o każdego centa na sprowadzenie jakościowo dobrego piłkarza. Jeśli transferowa zima będzie taka sama, to będziemy mieli ociekających złotem wroniarzy i drużynę w okolicach piątego miejsca. Zarząd nigdy się nie zmieni.”

Autor wpisu: Przemo33 do newsa: Przegląd kadry Villarreal

„Zagramy z silnym, bardzo trudnym przeciwnikiem, który dobrze zaczął sezon i to on będzie zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w tym meczu. Villareal ma mocny na papierze zespół (Raul Albiol, Moreno, Torres, Rulli, Parego i inni), który przewyższa umiejętnościami nasz zespół. Do tego ich trenerem jest człowiek, który grał już w czterech finałach europejskich pucharów, konkretnie w Lidze Europy i trzy razy je wygrał, a w poprzednim sezonie na wiosnę dotarł do półfinału Ligi Mistrzów. Dlatego nasz hiszpański rywal na papierze ma wszystko, by jutro wygrać wysoko mecz z nami. Ale czy tak się stanie lub musi stać? Niekoniecznie. 12 lat temu też byliśmy w trudnej grupie Ligi Europy z Manchesterem City i Juventusem, a jednak przegraliśmy w czterech meczach z nimi tylko raz na koniec wychodząc z grupy. Pomimo wszystko zawsze jakieś szanse są i przynajmniej trzeba powalczyć jutro z Villarealem, bo nie mamy nic do stracenia. Remis byłby dużą, pozytywną niespodzianką i sukcesem. Skoro już awansowaliśmy do Ligi Konferencji, to nie po to, by pograć z fajnymi rywalami, kilka razy przegrać i szybko odpaść, tylko walczyć w każdym meczu o zwycięstwo i wyjście z grupy. O ile ciężko będzie wygrać z Villarealem, o tyle w meczach z Austrią i Hapoela trzeba już wygrać, żeby zająć na koniec 2 miejsce w grupie i powalczyć o awans. Taki powinien być cel. Niezależnie od tego, czy wyjdziemy w najsilniejszym czy rezerwowym składzie, niech jutro każdy da z siebie wszystko.”

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <