Wspomnienie Austrii Wiedeń 2008. Mecz, którego nikt nie zapomni

Niedawne trafienie na Austrię Wiedeń po 14 latach wywołało wśród kibiców Lecha Poznań duże poruszenie. Wynikami losowania fazy grupowej Ligi Konferencji szczególnie zainteresowali się ci, którzy dnia 2 października 2008 roku byli świadkami meczu, który już na zawsze zapisał się w ponad 100-letniej historii naszego klubu i będzie wspominany jeszcze przez dziesiątki lat.



Europejskie puchary 2008/2009 do dziś są wspominane przez kibiców Lecha Poznań pamiętających doskonale to, co działo się w tamtej edycji Pucharu UEFA. Po wyeliminowaniu Khazara Lankaran (1:0, 4:1), Grasshoppersu Zurych (6:0, 0:0) i Austrii Wiedeń przyszły pamiętne mecze z AS Nancy, CSKA Moskwa, Deportivo La Coruna oraz Feyenoordem Rotterdam. Po nich Kolejorz wyszedł z grupy dostając się do 1/16 finału Pucharu UEFA, gdzie już wiosną 2009 roku pechowo odpadł z Udinese Calcio (2:2, 1:2). 14 lat temu na oczach głównie już starszych teraz kibiców odradzał się mocny sportowo Lech Poznań, który dwumeczem z Austrią Wiedeń napisał niezapomnianą pucharową historię. Zbliżające się spotkanie z fioletowymi jest idealne do tego, aby znowu przypomnieć internautom wszystko to, co prawie 14 lat temu działo się na starej jeszcze Bułgarskiej.

null
null
null
null

Lech Poznań po wyjazdowej porażce z Austrią Wiedeń 1:2 potrzebował u siebie zwycięstwa na przykład 1:0, by wywalczyć historyczny awans do fazy grupowej. Na rewanżowe spotkanie panowała duża mobilizacja, zapewne do dziś wielu kibiców pamięta kolejki, jakie ustawiały się pod stadionem w celu zakupu biletu. Cały Kolejorz mocno spinał się na rewanż, w klubowej telewizji czołowi wtedy piłkarze trenowani przez Franciszka Smudę wystosowali nawet apel do kibiców, którzy w liczbie ponad 23 tysięcy zjawili się na starej Bułgarskiej. Stadion składał się wówczas z dwóch ziemnych trybun wzdłuż boiska, z II trybuny bez dachu, gdzie czynne były tylko dwa poziomy oraz z IV trybuny, która prezentowała się wówczas tak jak obecnie. Murawę oświetlały oczywiście słynne stare jupitery tzw. „łabędzie”, które również na zawsze utkwiły w pamięci kibiców Kolejorza.


null

Rewanżowy bój z Austrią Wiedeń rozrywany w czwartek, 2 października 2008 roku już o godzinie 18:15 rozpoczynał się przy bezchmurnym niebie i zachodzącym słońcu. W chłodny, ale bezwietrzny dzień do Poznania przyjechała niewielka grupka austriackich kibiców, która nie pokazała nic wartego uwagi poza odpaleniem pojedynczego piro. Natomiast kibice Kolejorza na IV trybunie przedstawili dwuczęściową oprawę „Siła Honor” oraz „jeden za drugim stoi, nikt się nie boi – YF ’98” z użyciem niebiesko-białych chorągiewek, które do dziś są rzeczą kojarzoną właśnie z tamtym meczem.

null
null
null
Oprawa kibiców Lecha

Rewanżowy pojedynek z Austrią rozpoczął się po myśli Kolejorza, bowiem już w 10 minucie pierwszego gola zdobył Hernan Rengifo, który w sytuacji sam na sam z Safarem wpakował piłkę do siatki zachowując do końca zimną krew. W kolejnych minutach lechici dwukrotnie pokonywali bramkarza Austrii, lecz za każdym razem sędzia z Cypru dopatrywał się naruszenia reguł gry odgwizdując m.in. pozycję spaloną. Szczególnie dziwne było zachowanie arbitra, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Rengifo po wcześniejszej bombie z daleka Rafała Murawskiego. W 24 minucie znakomitą sytuację do podwyższenia skromnego prowadzenia miał również Robert Lewandowski, który próbował uderzać tuż zza linii pola karnego. W 39 minucie bliski zdobycia bramki był Semir Stilić, któremu ostatecznie zabrakło precyzji i futbolówka poszybowała minimalnie nad poprzeczką.

null

W drugiej połowie Austriacy szukali okazji do odrabiania strat. W 52 minucie po ciekawie rozegranym rzucie wolnym znakomitą szansę na wyrównanie miał Emin Sulimami. W 62 minucie goście doprowadzili już do remisu, gdy cypryjski arbiter dopatrzył się ręki Rafała Murawskiego w polu karnym. Jedenastkę na gola pewnie zamienił Milenko Acimović i na stadionie przy ulicy Bułgarskiej znów rozpoczęła się nerwówka. Odrabianie jednobramkowej straty nie udawało się ani próbującemu z dystansu Stiliciowi ani Lewandowskiemu. Dopiero w 85 minucie trochę od niechcenia piłkę do przodu kopnął Manuel Arboleda. Ta po wcześniejszym zgraniu głową trafiła do Sławomira Peszki, a ten czubkiem buta wyprowadził Kolejorza na prowadzenie. W regulaminowym czasie nie doczekaliśmy się już więcej bramek, zatem doszło do dogrywki.

null
I połowa w całości (TVP)

II połowa w całości (TVP)

Lech Poznań od początku dodatkowego czasu gry atakował chcąc rozstrzygnąć losy dwumeczu w dogrywce a nie dopiero w rzutach karnych. W 99 minucie stadion w Poznaniu oszalał z radości, kiedy Robert Lewandowski precyzyjnym strzałem z dystansu pokonał Safara. Minutę później po wrzutce z prawej strony bramkę dla Austrii głową zdobył Hattenberger i przez brak koncentracji w naszym polu karnym zrobiło się tylko 3:2 dla Kolejorza co wtedy do fazy grupowej premiowało wiedeńczyków. Po tym golu Lech Poznań miał jeszcze 20 minut na odrobienie strat. W 110 minucie faulowany w polu karnym był Piotr Reiss, boczny sędzia sygnalizował jedenastkę, ale główny znowu podjął decyzję na niekorzyść Lecha Poznań rozdając jeszcze żółte kartki. W końcu przyszła 121 minuta dogrywki, wydarzyło się coś, co już nigdy może nie mieć miejsca. Wówczas zespół Franciszka Smudy wyszedł z akcją z własnej połowy, piłka ze środka boiska trafiła na prawą stronę do Sławomira Peszki, który po wdaniu się w pojedynek 1 na 1 dośrodkował futbolówkę w pole karne. Tam w ogromnym zamieszaniu piłkę tracił jeszcze stojący tyłem do bramki Manuel Arboleda, a Rafał Murawski popisał się potężną bombą po ziemi strzelając gola na 4:2, który dał awans niebiesko-białym!

null

Po golu w 121 minucie lider środka pola Rafał Murawski na sprincie podbiegł pod narożnik II trybuny, gdzie w otoczeniu fotoreporterów demonstrował swą szaleńczą radość. Szybko dołączyli do niego pozostali koledzy z zespołu, jeden z nich próbował nawet przeskoczyć płot. To, co działo się wówczas przy Bułgarskiej jest nie do opisania. To trzeba było przeżyć na własnej skórze, żeby teraz wspominać tamte momenty z uśmiechem i z dumą. Do dziś wielu kibiców wspomina też słowa poznańskiego dziennikarza Krzysztofa Ratajczaka, który komentując ten rewanż w radio wypowiedział po golu „Murasia” słynne zdanie – „Tego meczu – w Poznaniu – nie zapomni – nikt!”.

null
null
null

Fetowanie zwycięskiego gola (archiwum KKSLECH.com)

Feta pomeczowa (archiwum KKSLECH.com)

Po wygranym spotkaniu 4:2 i awansie do fazy grupowej Pucharu UEFA na murawie miała miejsce jedna z większych fet w historii Lecha Poznań. Na trybunach dosłownie wszyscy stali, cieszyli się, klaskali, śpiewali, skandowali „Austria! Austria! auf wiedersehen”, a na murawie świętowali piłkarze, trenerzy, dziennikarze i działacze z Henrykiem Szlachetką na czele, któremu było bardzo wesoło. Nikt długo nie schodził z boiska, każdy chciał, aby piękne chwile trwały jak najdłużej. Piłkarze długo dziękowali kibicom za doping, po wszystkim Franciszek Smuda udał się na konferencję prasową. W sali na góra 30 dziennikarzy było ponad 100 osób, które nagrodziły trenera gromkimi brawami. Ten przyznał, że dzwonił do niego nawet prezydent Polski gratulując mu silnego Lecha Poznań, stylu gry i awansu. Euforia była wówczas ogromna, a emocje podczas spotkania udzieliły się nawet panom z UEFA w czarnych garniturach. Czwórka przedstawicieli Europejskiej Federacji Piłki Nożnej w czasie meczu wstawała i z zaciekawieniem śledziła wydarzenia boiskowe, gdy arbiter podejmował różne kontrowersyjne decyzje. Mężczyźni w garniturach mieli jednak kamienne miny, a kiedy w 121 minucie wszyscy wstali po trafieniu Rafała Murawskiego – panowie z UEFA usiedli. Wcześniej kibice będący blisko sektora dla VIP-ów widząc przedstawicieli UEFA pokazywali im różne gesty sugerując, że wzięli oni „w łapę” i to wraz ze swoim cypryjskim arbitrem.

Wypowiedzi obu trenerów po meczu:

Karl Daxbacher (trener Austrii): – „Bardzo dziękuję kibicom za wspaniałą atmosferę i gratuluje Lechowi tego awansu. Bardzo boli przegrać i odpaść w takich okolicznościach, ale absolutnie nie chcę powiedzieć, że awans Lecha nie jest zasłużony.”

Franciszek Smuda (trener Lecha): – „Chciałem podziękować moim piłkarzom za charakter. Piłkarze w zespołach, w których ja pracowałem, zawsze mieli charakter. Gratuluje zawodnikom zwycięstwa i mam nadzieję, że po zwycięstwie z Austrią poniesie ich euforia. W niedzielę na pewno nie będzie nam łatwo, ponieważ dogrywka kosztowała nas dużo sił.”

Franciszek Smuda o telefonie od prezydenta:

„Przed chwilą dzwonił do mnie sam prezydent kraju i gratulował mi pokazu gry w piłkę! Nie kłamię! Mówię prawdę! Prezydent Lech Kaczyński oglądał mecz i jego zadowalała nasza gra. W tym bałaganie, jaki teraz jest w polskiej piłce, to naprawdę coś wielkiego. Kibice kiedyś skandowali bym uczył się od Michniewicza. Nigdy nie będę się uczył od niego, bo tego nie lubię. Uczę się sam od siebie.”

Rafał Murawski po meczu:

„Wygraliśmy i nie ma na to innego komentarza. Zasługiwaliśmy na to. To dla mnie mecz i bramka życia. Mamy poczucie, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Było dużo emocji i sporo nerwów, ale zakończenie jak w najlepszej bajce. Wierzyliśmy do końca i udało się. Nasza ciężka dwuletnia praca nie poszła na marne. Myślę, że zrobiliśmy duży krok w kierunku Europy.”

Piotr Reiss o meczu i kolejnym rywalu (Z Legią było 0:0):

„To był mecz bardzo emocjonujący i bardzo nerwowy. Walczyliśmy do końca, bo przecież należała nam się ta czwarta bramka. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i po meczu nie będziemy myśleć jeszcze o Legii. Dopiero od piątku zaczniemy o niej myśleć. Naszej radości nie ma końca i myślę, że przy takiej euforii z Legią moglibyśmy grać już teraz. Zagralibyśmy pewnie podobnie jak z Austrią. Im bliżej końca mojej kariery tym te mecze są coraz ważniejsze. Myślę, że po moim wejściu na boisko jakąś tam cegiełkę do tego sukcesu dołożyłem. Na pewno napijemy się po piwie, ale długo świętować nie będziemy, gdyż jesteśmy profesjonalistami i wiemy, że czeka nas bardzo ważny mecz z Legią. Musimy opić ten awans i powiem szczerze. Dzisiaj jesteśmy tak podbudowani psychicznie, że Legię machniemy z rozpędu.”

02.10.2008, godz. 18:15 – III runda kwalifikacyjna Pucharu UEFA 2008/2009 (rewanż)
KKS Lech Poznań – FK Austria Wiedeń 4:2 d. 2:1 (1:0)
Bramki: 10.Rengifo 85.Peszko 99.Lewandowski 120.Murawski – 61.Acimović – k. 100. Hattenberger
Żółte kartki: Tanevski, Arboleda, Peszko, Kotorowski, Stilić, Reiss – Hattenberger, Acimović, Schiemer, Majstrović, Bąk
Czerwona kartka: 105 min. – Schiemer (za drugą żółtą)
Sędzia: Costas Kapitanis (Cypr)
Widzów: ok. 24000
Lech: Kotorowski – Wojtkowiak, Tanevski (112.Djurdjević), Arboleda, Wilk – Peszko, Murawski, Stilić, Injać (84.Reiss) – Lewandowski, Rengifo.
Austria: Safar – Standfest, Schiemer, Bąk, Majstrović – Sulimani (69.Krammer), Blanchard, Hattenberger, Acimović – Okotie (102.Diabang), Bazina (107.Madl).

Wszystkie gole (TVP)

Filmik, który najlepiej wszystko podsumowuje (LechTV)

Autor zdjęć: Krzysztof Krause (KKSLECH.com)

Kibice podczas meczu Lech – Austria 4:2

Przebieg meczu Lech – Austria 4:2

Pomeczowa feta i radość na murawie

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





8 komentarzy

  1. bezjimienny pisze:

    Przy podawaniu składu Lech powinien wpisywać tylko nazwiska i pierwszą literę imienia. Niech się przestraszą widma Murawskiego : )

  2. edved pisze:

    Austria była wtedy faworytem. Trochę się od tego czasu zmieniło. Panietam jeszcze, że kibice Austrii mieli przygodę na stacji paliw i na stadion wchodzili z niemałym niepokojem.???

  3. Mary pisze:

    Dla tego wspomnienia kupiłam bilet na mecz. Ale to nie to samo – nie będzie dogrywki i tych emocji. Jest Murawski – będzie dobrze 🙂

  4. Didavi pisze:

    To był mecz. W czwartek takich emocji nie będzie, ale zwycięstwo musi być. Wtedy weszliśmy do grupy. Teraz z niej wyjdźmy 🙂

  5. 100h2o pisze:

    Różne fajne mecze widziałem. No ale TEN to będzie ZAWSZE na czele mojej listy, nawet jakby Lech zagrał w finale LMistrzów ;-). Mam nadzieję, że czwartkowy mecz z Austrią znowu będą komentowali (jak w 2008 roku) Michał Zawacki ( też jego euforii po bramce Murasia nie zapomnę) w parze z Juskowiakiem.

  6. Pawelinho pisze:

    Mecz przez duże M. Nigdy później nie widziałem meczu, który dostarczył takich wrażeń z oglądania przed co prawda TV, ale taki pojedynek powinien być wyznacznikiem dzisiejszego Lecha. Rafał Murawski – pan piłkarz, który trafił kapitalnego gola dającego awans. Do dzisiaj czasami wracam do skrótu tego meczu bo takiego jak wtedy Lecha człowiek chce oglądać zawsze, ale niestety przez brak jaj obecnego właściciela, który przelał się na cały klub takiego thrillera z happy-endem bazujących może nie na umiejętnościach, ale przede wszystkim na wybieganiu, walce i ambicji czyli coś czego w obecnym Lechu pana nigdy się nie poddam nie ma i człowiek tego nie uraczy. To był inny Lech i inna Austria, ale nie miało to wtedy znaczenia bo cały dwumecz ówczesnego Pucharu UEFA wygrał Kolejorz! Generalnie nie miałbym nic przeciwko, żeby i tym razem równie zwycięski był Lech, a nie austriacy.

  7. inowroclawianin pisze:

    Jeden z najlepszych meczów Lecha w europejskich pucharach, a już na pewno jeden z najciekawszych, najbardziej emocjonujących. Nigdy nie zapomnę tego meczu. Lech Smudy to było to! Zespół był wybiegany i walczył z każdym. Mam nadzieję, że teraz też uda się wygrać bo punkty do współczynnika potrzebne jak tlen.