Pięć szybkich wniosków: Cracovia – Lech 0:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Pierwsza połowa na stojąco

Mecz w Krakowie od początku był nudny. Obie drużyny grały senny futbol, ciężko było to nazwać grą w piłkę, której właściwie nie było. Po pierwszym nieciekawym kwadransie zaczęło pojawiać się więcej fauli z obu stron, po 20 minutach Lech tak jakby chciał narzucić Cracovii swój styl gry, ale nie umiał tego zrobić. Poznaniacy grali wolno, przewidywalnie, nie było nikogo, kto brałby na siebie ciężar rozgrywania piłki. Patrząc na Lecha można było przecierać oczy ze zdumienia, bowiem nasz zespół dawno tak słabo nie prezentował się na murawie. W postawie Lecha nie było widać ambicji, zaangażowania, woli walki, choć chyba każdy w zespole wiedział o innych wynikach 14. kolejki? Lech Poznań pierwszy strzał w tym meczu oddał dopiero w 26 minucie, po tym uderzeniu nie podszedł za ciosem, przedreptał pierwszą połowę nie stwarzając pod bramką Niemczyckiego żadnego zagrożenia. Była to jedna z najgorszych połów w wykonaniu poznaniaków w tym sezonie.

Szybsza gra i przewaga Cracovii

Początek drugiej połowy dawał nadzieję na przynajmniej lepszą grę. Lech zaczął przede wszystkim szybciej biegać, wymieniać więcej podań, częściej zmieniał strony ataków, przeważał do 55 minuty. Po 10 minutach drugiej części gra poznaniaków zmieniła, w 60 minucie Adriel Ba Loua zastąpił Kristoffera Velde a Afonso Sousa zmienił Joao Amarala. O dziwo te zmiany nic nie wniosły, rezerwowi grali nawet gorzej, choć ciężko było przebić to co wyczyniał przede wszystkim Amaral. Z czasem Cracovia widząc nieudolność Lecha w ataku pozycyjnym jeszcze bardziej się cofnęła czekając na nasze straty i kontry. Gospodarze stworzyli sobie parę szans do zdobycia gola głównie po dośrodkowaniach z bocznych rejonów boiska kierowanych głównie do Makucha. Na szczęście napastnik Cracovii, który bez trudu gubił m.in. Antonio Milicia był dziś bardzo nieskuteczny, dlatego Lech nie przegrał tego spotkania.

Taktyczny mecz z lepszymi szansami dla rywala

Mecz Cracovia – Lech był spotkaniem dla koneserów, w którym goście mieli wyższe posiadanie piłki (60%), ale to gospodarze oddali więcej strzałów (aż 19) stwarzając więcej dobrych okazji do zdobycia gola. Lech ponownie nie miał żadnej boiskowej kontroli dopuszczając przeciwnika do wielu groźnych szans co akurat w ostatnich meczach jest standardem. Sam oddał tylko 2 celne uderzenia co jest wyrównaniem najgorszego wyniku z meczu z Zagłębiem, w którym chociaż udało się strzelić bramkę. Lech Poznań rozegrał dziś słabe zawody szczęśliwie remisując ze słabym rywalem znajdującym się w dołku, który w 100% zrealizował wszystkie założenia taktyczne w defensywie. Na dodatek Cracovia stworzyła sobie więcej lepszych szans w ofensywie i przy odrobienie szczęścia wygrałaby ten mecz, w którym w drugiej połowie była lepsza od poznaniaków. Ciężko uwierzyć w tak kiepski występ w wykonaniu niebiesko-białych, a tym bardziej, że w składzie Lecha pojawili się zawodnicy, którzy w środę nie grali wcale albo bardzo mało tacy jak m.in. Mikael Ishak, Radosław Murawski, Joao Amaral bądź Michał Skóraś. Dziś wśród zawodników z pola nie było nikogo, kto czymś by się wyróżnił. Docenić można jedynie Filipa Bednarka, który nie zawiódł wykonując swoją robotę.

Dlaczego tam jest tak trudno?

Wkrótce przed Lechem przeklęty Białystok, a już za nami równie niegościnny Kraków. Lech od 1948 roku wygrał przy Kałuży raptem 9 razy w tym 6 w lidze, w niedzielę znowu nie potrafił zdobyć tego obiektu, nie umiał strzelić choćby jednej bramki drużynie, która w środę w starciu z I-ligowcem straciła aż 4 gole! Stadion Cracovii jest dla nas przeklęty, Jacek Zieliński jest za to trenerem mającym jakieś magiczne moce. Lech nigdy nie pokonał jego Cracovii na wyjeździe, on sam w roli gospodarza nie przegrał z Lechem od blisko 10 lat! Ile te passy jeszcze potrwają? ile mogą trwać wszelkie haniebne serie? Na razie trwa jedynie dobra passa Lecha podczas ligowych wyjazdów, poznaniacy zanotowali 12 kolejny mecz w Ekstraklasie na obcym terenie bez przegranej wyrównując tym samym klubowy rekord sprzed kilkunastu lat. Czy coś takiego kogoś zadowala? Na pewno nie! Lech Poznań po bardzo słabej grze stracił dziś dwa punkty i pozostał w środku tabeli.

Powolne wypisywanie się

Lech Poznań w środę wypisał się z walki o jedno trofeum, dziś mocno utrudnił sobie zdobycie drugiego. Kolejorz mający wciąż napięty terminarz traci do Rakowa aż 10 punktów. W niedzielę 3 dni po wizycie w Wiedniu zagra u siebie z zespołem, który ma na nas patent, który nie stracił gola od sierpnia i który według bukmacherów jest nawet faworytem do zwycięstwa przy Bułgarskiej, gdzie Lech w lidze zdobył raptem 5 goli (druga najgorsza ofensywa w Ekstraklasie u siebie). Przed poznaniakami więc bardzo ciężkie spotkanie, jednak zanim dojdzie do tego starcia pora na pojedynek z Austrią. Z jednego frontu już się wypisaliśmy, istnym dramatem dla całego klubu byłaby przegrana w Wiedniu z miejsca mająca wpływ także na niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Czas się wziąć za siebie, bo powoli Lech Poznań wypisuje się ze wszystkiego i to w ciągu zaledwie tygodnia!

A miało być tak pięknie…

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





31 komentarzy

  1. Kuki pisze:

    Chyba siadła delikatnie atmosferka po tej głupiej porażce ze Śląskiem. Tak wkurwionego Jespera (jak ustawiał Amarala) to jeszcze nie widziałem. Ishak już tylko na wyjebce ogląda kolejne popisy Veldao, a Pereira na siłę dośrodkowaniami szuka Sousy.
    Mam wrażenie że jest też delikatny dołek fizyczny dlatego w pierwszej połowie był taki stojanow.
    Dzięki Rząsa za budowę tak wspaniałej kadry!

    • 100h2o pisze:

      No tak- Ba Luja i Velde „klepnął” Skorża. No ale fajnie mieć psa którego jak co można kopnąć. Wina Rząsy że Amaral nawet nie gra na poziomie rezerw 2 ligi. Sousa aklimatyzuje się ciągle w wysokogórskim Poznaniu bo grał wcześniej na depresjach Portugalii. I mamy bańkę spokojną. Jest winny! To Rząsa ( firmujący sprowadzenie takiego nieudacznika jak Ishak, Dagerstal,Milić, Pereira, Rebocho i pewnie amator Brom). No jasne, biedni gracze że mają taki skauting . Sfrustrowani i dlatego im piłka odskakuje na 2 metry i podają 2 metry za plecy kolegi. Wina Rząsy ! Nie ma bata!

      • Didavi pisze:

        Chłopie gdzie Ty latasz od wczoraj?! Wczoraj oddawałeś punkty Cracovii, dzisiaj bronisz Rząsy? Dwa wpisy, które wskazują, że odleciałeś gdzieś wysoko i nie masz kontaktu z ziemią. Wracaj.

      • 100h2o pisze:

        Najprościej znależć kozła ofiarnego i jechać. A prawda jak zwykle jest nieprosta! Słabo kiedy np Marchwiński nie gra i jeden cel wypada , a za manianę trzeba kogoś powiesić. Może Klimczak? Rutkowski? Maja Rutkowska ( też współwłaścicel Lecha). Rząsy nie lubię od momentu kiedy był rzecznikiem reprezentacji Beenhakkera i tyle. Co nie znaczy że „wyjebanie” Rząsy spowodowałoby że Lech zdobyłby MPolski w obecnym sezonie ( w którym za Skorży i Rząsa miał swój udział!).
        Reszta to marzenia o niebieskich migdałach i to Wy jesteście daleko od gleby uważając że NAGLE Lechz acznie wygrywać jak leci kiedy zostanie wywalony Rząsa. Cobyście się nie zdziwili!

      • Kuki pisze:

        No tak, bo przecież Rząsa nie odpowiada za Rudko, którego ściągnęli jako tego doświadczonego bramkarza, który się spalił przy pierwszej lepszej okazji.
        Rząsa nie odpowiada też za transfer młodego utalentowanego Żukowskiego, który chyba do rezerw się nawet nie nadaje.
        Rząsa nie odpowiada też za to, że w środku pola zostaliśmy z 3 graczami, którzy już ewidentnie nie dają rady.
        Rząsa nie odpowiada też za to, że w ataku trzeba rotować juniorem, bo emerytowany Sobiech nie nadaje się nawet na 1 ligę.

        Rząsa sobie ściągnął Dagerstala, Milicia, Pereire i Rebocho, także ma fajrant i może spokojnie sobie pojechać na wakacje znowu. To oczywiście nie jest jego wina. On jest tylko dyrektorem sportowym, a aferę wymyśliście WY – kibice!

    • Didavi pisze:

      Karlstrom wkurwiony i bardzo dobrze. Jak dajesz z siebie wszystko w każdym meczu, a musisz grać z gośćmi przechodzącymi obok meczu jak Velde i Amaral to nie można się dziwić nerwom. Szatnia też widzi, że Brom stawia na tych co grać nie powinni. Tak z Marchwińskim, z Velde, teraz z Amaralem. Widzą i są źli, bo później na boisku gramy 9 na 11. Ishak i Karlstrom to kapitanowie na zmiany i bardzo bym chciał, żeby zrobili w tej szatni porządek, skoro Brom nie ogarnia. Velde chuja gra od zawsze, a ma mniemanie o sobie jakby był gwiazdą. Piłkarze zawsze mówią, że w szatni trzeba powiedzieć sobie kilka męskich słów i to jest moment, żeby rzeczywiście to zrobić. Bo przed nami najważniejsze mecze i można wszystko stracić i zakończyć sezon lub wrócić do gry w lidze i awansować w LKE. Trzeba ustawić tych, którym się nie chcę i powiedzieć jasno, że nikt za nich nie będzie biegał i walczył, jak oni nie chcą czy nie potrafią prostej piłki opanować. Bardzo bym chciał, żeby Szwedzi jako kapitanowie walnęli pięścią w stół, bo widać, że coś się rozpierdala w szatni i na boisku, a Brom nie panuje.

  2. edved pisze:

    Obrona dyr.sportowego? Tego dawno nie grano. Szykuję popcorn.?

  3. Ostu pisze:

    Dziwny mecz, dziwne wnioski’
    1. Dziś nic, nikomu nie wychodziło – nawet podania dramatycznie niecelne
    2. W bardzo wielu zagraniach „współpraca” wyglądała jak gdyby pierwszy raz z sobą grali
    3. Wiele podań i wyjścia zawodników do grania były z rodzaju idziemy sobie pokopać w piłkę nie z kumplami ale zbieramy po drodze ekipę z okolicznych bram…
    4. Mamy – przynajmniej ja mam – pewność co do tego co pisałem po pierwszych meczach veldka kiepskiego, że przyszedł tu „robić za gwiazdę” skoro Lech tyle za niego zapłacił…
    Coś jak Amaral – „…było fajnie ale potem przyszedł jakiś trener z rezerw…” – tak mówił o Darku…
    5. NIESTETY…
    Amaral powtarza numer – a ja nie mam satysfakcji, że o tym napisałem swego czasu – że gdy walczył o nowy kontrakt był bardzo dobry a TERAZ „mu przeszło”…
    Nie można tak nagle „zapomnieć ” jak się gra w piłkę nożną – choć z drugiej strony Wszyscy odpierdolili dziś taką maniane jakby WŁAŚNIE zapomniało jak się gra w piłkę…
    A zdaje się że tego nie tłumaczy chęć oszczędności na mecz w Wiedniu…
    NIESTETY nie przychodza mi do głowy jakieś sensowne powody – może coś wykminie…

  4. Pawel68 pisze:

    Kłócicie się nie potrzebnie!Djaczenko autorytet jednak pisze to co my najczęściej coś w tym stylu ,że właścicielowi nie zależy na rozwoju Wielkiego Lecha!Gdybyśmy mieli Bramkarza i Kownackiego na których te kurwy zaoszczedzily to kto wie gdzie dzisiaj byśmy byli i w tabeli i w pucharach!Więc z Tuskiem niech Wypierdala Rząsa i niech kopnie w dupę Rutka kutwę sknerusa itp.!!!

    • Pawel68 pisze:

      Zamiast Tuska napisałem rudko:):):)

    • 100h2o pisze:

      Kto wie? Dobre pytanie.
      Ja np nie wiem. Za Smudy Lech miał zajebistą kadrę i…..kiszka w lidze. W ogóle wata cukrowa to jest to że nie wspomnę o zajebistych lodach Bambino. I tak idąc „pod wiatr” wspomnę, że bramkarzem zeszłej kolejki został Mrozek, a bramki Pogoni nie bronił zajebisty Stipica a debiutant 20 letni Klebaniuk ( był jednym z najlepszych graczy Paprykarzy!).
      Lech miał najlepszego bramkarza ligi onegdaj ( z taki statystykami przyszedł do Poznania z Zabrza ) -Putnockiego, który kompletnie się nie sprawdził na Bułgarskiej.
      Wiedza czasami przeszkadza w radosnym popierdalaniu..

      • 100h2o pisze:

        ps: akurat BRAMKARZ (Bednarek) ratował Lechowi dupę w tym sezonie nie raz! Że przypomnę np obroniony karny z Austrią więc odpuść na razie temat bramkarza.

      • Mazdamundi pisze:

        Putnocky przyszedł do Lecha z Chorzowa.
        W pierwszym sezonie w Lechu był jednym z najlepszych w lidze.
        Reasumując, zgadzam się z ostatnim zdaniem 😉

  5. jerry21 pisze:

    Było słabo. Każdy widział.
    Dołek fizyczny? Psychiczny po odpadnięciu z PP ?
    A może faktycznie umowa z Cracovią? Gra na remis?
    Rewanż za odebranie wiosną punktu Rakowowi?
    Mimo wszystko Kolejorz nie przegrywa od długiego czasu wyjazdów w lidze, passa trwa.
    Plusik za punkt mimo gry słabej niestety.
    Mecz z Austrią da odpowiedź na wiele pytań.
    Jak tam zagramy?
    Oby lepiej, zobaczymy…
    Z perspektywy szkoda trochę Ramireza, może by się teraz przydał, przy tym co gra Amaral.
    Myślę , że z Austrią trzeba wyjść w środku taką trójką jak z Vilareal Karlstrom, Murawski, Kvekveskiri.
    Boki Skóraś, Szymczak.
    Choć pewnie wielu się nie zgodzi z tym.
    Czekamy na czwartek.
    Z obawą , niestety…

    • Mazdamundi pisze:

      To jest najgorsze. Są mecze, gdzie przydałoby się zagęścić środek i zagrać na trzech środkowych pomocników. A my mamy tylko trzech środkowych pomocników, bo ani nikogo nie pozyskano, ani nie wprowadza się na tą pozycję młodzieży. Trzech ŚP na trzy fronty, a teraz już dwa.

  6. 07 pisze:

    Bez przesady z tym magikiem Zielińskim. To ze tak słabo zagraliśmy w Krakowie to ewidentnie nasza wina. Kilku zawodników uważa że nie warto w lidze sie przemęczać i woli promocję w smiesznych pucharach….. z tym trzeba skończyć. Tutaj jest problem. Niestety nie bardzo jest w kim wybierać. Kołderka jakosciowo ma deficyt, doszły kontuzje, a teraz juz absencje.

  7. John pisze:

    Najsłabszy mecz Lecha, pomijając ten początek sezonu,4 pierwsze kolejki.
    Cracovia mogła,i może powinna wysoko wygrać.
    Bednarek jest kozakiem w tym sezonie,i tylko dzięki niemu Lech ten punkt ugrał.
    Większość zawodników myślami w Wiedniu.
    Aż tak słabego Lecha się nie spodziewałem.

  8. Muro pisze:

    Pięć szybkich wniosków po meczu:
    1. w wyjazdowym meczu we Wiedniu przegrywamy z Austrią Wiedeń. Kapela mega zmęczona, nie ma ławki w ogóle.
    2. w niedzielę przegrywamy u siebie z Rakowem – Raków odjeżdża w siną dal, dla nas ten sezon jest stracony
    3. w ostatnim meczu grupowym konferencji wynik z Villarealem nie ma znaczenia, to ostatni mecz pucharowy Broma
    4. zimą odchodzi nie tylko Rudko (tu ulga), ale również Ishak (bo nie podpisuje nowego kontraktu w tej przeciętności)
    5. zarząd broni Velde i Ba Luę „że trzeba im dać czas” i że „ich ocena może być dopiero po roku gry” – i obaj zostają na rundę wiosenną, która jest graniem o… puchary…

  9. Sosabowski pisze:

    Ten mecz to był mega paździerz, a moje wnioski są takie, że Lech gra dobrze kiedy ma stabilność w obronie. I nie chodzi tu o to, że Czerwiński słabo zagrał. Bo zagrał zupełnie przeciętnie bez większych błędów. Ale cała drużyna skupia się bardziej na asekuracji niż szybkim ataku. Taki Jasper czy Muraś asekurują kolegę bo wiedzą, że nie ma nawyków ŚO. Trudno im się dziwić bo podstawą podobno jest nie stracić bramki. Ale zostając z tyłu nie dość, że sami wyglądają przeciętnie to jeszcze trzeba czekać na podciagnięcie środka w nieskończoność. To bardzo dobrze wychodziło w porównaniu choćby z meczem poprzednim. Cały nasz atak był oparty znowu na wrzutkach z boku i osamotnionym Ishaku, który nawet nie próbował bo nie miał z czego. To wpływało też na to, że skrzydłowi nie jak w poprzednim meczu schodzili mocno do środka czekając na otwierające podanie, a uciekali do linii czekając na bocznego obrońcę do obiegu. To już przerabialiśmy na początku sezonu. Przy takiej grze Skóraś czy Ba Luoa czy choćby Veldao będą wyglądali o klasę niżej. Cała magia Skórasia w dynamicznym zejściu, strzale, odegarniu z Sousą chociażby. A nie w zejściu do linii i szukaniu dośrodkowania którego zwyczajnie nie ma w repertuarze. Wielu zastanawia się czemu mamy takie skoki formy. No i to jest jedna z przyczyn. Nie tylko zmęczenie materiału ale falowania w obronie. Podobno ryba psuje się od głowy. U nas drużyna psuje się od Środka obrony. Mecze w których mamy parę Milić Dargestal są wg mnie (bo nigdzie tego statystycznie nie sprawdzałem) najbardziej stabilne. Nie trzeba cały czas patrzeć przez ramię czy ktoś tam jest i piłka chodzi do przodu. Na ten stan rzeczy niestety większego wpływu nie mamy. Kontuzje w tym sezonie krzyżują nam wiele planów.
    Co do gry poszczególnych piłkarzy to wyróżnił się tylko Bednarek i ta forma zwyżkowa jest widoczna od paru dobrych spotkań. Cała reszta przeciętnie słabo.

    • Kuki pisze:

      Pełna zgoda.
      Od siebie dodam tylko tyle, że z zawodnikami jak Czerwiński czy Pingot, kuleje nie tylko przesunięcie środka pola, ale ogólnie wyprowadzenie piłki. Obydwaj grają tylko do najbliższego gracza, niezainteresowani żeby przetransportować piłkę do przodu. W ogóle było strasznie mało gry do przodu w tym meczu, aż się o to prosiło. Czerwińskiego ciężko o to winić, natomiast akademia mogła by większą uwagę do tego przykładać, bo to aż strach jak oni szkolą obrońców.
      Jedyny Milic, który umie zagrać prostopadłą piłkę to za mało na wybieganego przeciwnika jak Cracovia.
      Swoją drogą dziwi mnie też trochę fakt, że tak mało gramy tych prostopadłych piłek na dobieg, przy tak szybkich skrzydłowych.

  10. Mirco pisze:

    @07 ma rację. Z naszego byłego trenera żaden magik – to bardzo porządny trener i aż tyle (swoją drogą do dzisiaj uważam, że wymiana trenera Zielińskiego na „czarodzieja” Bakero była błędem, ale to moje zdanie). Nie ma też żadnych „przeklętych” stadionów – my po prostu, jako LECH zwyczajnie na nich gramy piach. Jak zwykle wczoraj nawet nie podejmowałem prób podsumowania meczu, by nie robić tego w emocjach, ale co tu komentować? Mecz wyjazdowy, więc obiecałem dzieciom, że przed meczem pójdziemy do lasu na grzyby…. i w sumie na tych grzybach było więcej emocji niż w pierwszej połowie. Tak beznadziejnie już dawno nie graliśmy. Podania naszych pomocników i obrońców – szczególnie Amarala, Velde, ale momentami też Rebocho były wyjątkowo niechlujne, raz za słabe, innym razem wywalone na tzw. pałę. Znowu osobista aluzja, jak już dość sporo przed tym meczem grzybów z dziećmi i z żoną zebraliśmy – to w trakcie meczu „przerabiała” je dzielna Małżonka – w przerwie miałem poczucie, że oglądając mecz marnuję czas. No ale to mecz mojego Kolejorza, więc oglądałem i drugą połowę…. i znowu człowiek się irytował, na brak zaangażowania naszych. Jedynym pozytywnym zaskoczeniem była postawa Filipa Bednarka – kilka razy ratował nam skórę. Po meczu coś tam w wywiadzie Alan Czerwiński gadał, że się cieszy że było „zero z tyłu”, tylko, że obrona odwalała taką manianę, że aż wstyd – a za brak straconej bramki to powinni zrzucić się na flachę dla Filipa, ewentualnie podziękować „asom” Craxy Kallmanowi i Makuchowi, którzy tak marnowali setki, że głowa mała.
    Nie wiem, skąd tak słaba postawa Lecha, Cracovia była do pokonania, czasami przy lekkim przyśpieszeniu kompletnie się gubili, ale nasi nie potrafili tego wykorzystać, albo w ostatniej psuli wszystko „ostatnim” (zwykle mocno niecelnym) podaniem… Według mnie duży wpływ na to miała środowa porażka z kiepskimi i finalnie odpadnięcie z PP w takich do dupy okolicznościach. Chciałbym wierzyć, że się podniesiemy przed meczem z Austrią, ale zachowanie Velde wskazuje, że w szatni są coraz większe problemy, więc o punkty z Austrią w czwartek będzie trudno… Inna sprawa to „popis” wspomnianego Veldego, osobiście wypieprzyłbym go do rezerw na przynajmniej dwa tygodnie, żeby reszta składu wiedziała, że to nie przelewki. No ale JVDB raczej tego nie zrobi, a szkoda bo Norweg ostatnio gra słabo i wciąż stroi fochy.
    Ps. żeby mnie nikt nie posądzał, że „wykorzystuję” żonę 😉 po meczu przerabiałem te grzyby do późnych godzin nocnych, bo całkiem sporo ich było….

    • 100h2o pisze:

      @Micro – fajny tekst bo bez napinki i tak powinno być po tak nudnym meczu. Emocje? Co najwyżej kabaret kiedy pudłował Makuch (ponoć super napastnik kupiony przez Craxe z Miedzi) i kabaret kiedy zagrywał Amaral. Wiesz nawet mnie to nie wkurzało, miałem niezły ubaw obserwując wyczyny „gwiazdorów”. A remis 0-0 Lech powinien wziąć z pocałowaniem ręki bo był „bezjajeczny”. a Cracovia choć kopała po nogach i w swoim stylu „grała w piłkę”.
      Co do Velde w rezerwach. Jeeeeeezu. Ty chyba naprawdę chcesz by rezerwy spadły. Co „wzmocnienia graczami 1 zespołu” to dramat. A Velde we Wronkach to jak odbezpieczony granat w słoju z kiszonymi ogórkami!
      Tfu na psa urok. Niech wypierdala na trybuny i dostaje „gołą pensję”. Wystarczy. Pytanie KTO wtedy zostanie wpisany do protokołu przedmeczowego skoro Amaral to dobił dna, Sobiech nadaje się na rozpałkę, Marchwiński wiadomo, Pingota dobijacie równo, Żukowski też wiadomo, Rudko… no comments.
      To aż 6-ciu ” wyczynowców-zawodowców” ! Pozostały więc 2 miejsca….. kto? Sousa, pozostaje „jedna komórka do wynajęcia” 🙂

  11. Piknik pisze:

    Bezbarwny był ten mecz przyjaźni. Co więcej gdyby nie postawa naszego bramkarza Lech nie wywiózł by z Krakowa nawet punktu. Duża liczba piłkarzy niestety jest nie ma odpowiedniej formy sportowej. Bardzo szkoda mi Amarala bo facet w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych graczy w naszej lidze a teraz gra słabiutko. Pan Velde to inny temat, facet w meczach ligowych to nie ten sam zawodnik co w pucharach europejskich. Dodatkowo chyba ma problem z psychiką i obrażony nie wiadomo na co udał się do szatni jeszcze w czasie gry jego drużyny. Kristoffer grałeś w tym meczu słabo i jeśli masz mieć do kogoś pretensje to najlepiej do siebie, że grasz poniżej swoich możliwości. Lista zawodników, która zagrała słabo byłaby dłuższa. Lech w ataku też nie imponował jakby tego dnia Lech był bezzębny i nie miał jak ugryźć rywala. I zgadzam się z Mirco nie ma czegoś takiego jak przeklęte stadion, trudny teren. Już o tym kiedyś pisałem w kontekście gry Lecha z Jagą a teraz to powtórzę w ramach tych paru piknikowych przemyśleń po meczu Cracovii z Lechem. Nie jest tak, że istnieje jakiś piłkarski demon czy bożek, który nie pozwala wygrać na wyjeździe Kolejorzowi z Cracovią. Po prostu zagraliśmy jeden z najsłabszych meczów w sezonie i teraz po dwóch słabych meczach czas podnieść głowy do góry panowie piłkarze, wygrać mecz z Austrią i cieszyć się z wyjścia z grupy Ligi Konferencji. Tyle z Piknikowych przemyśleń.

    • Franco pisze:

      Widzę , że do Velde coraz bardziej przylega ksywa „belle di notte” (starsi kibice pamiętają o co chodzi 🙂
      W dwumeczu z Izraelitami, faceta nie było na boisku, tak więc spokojnie.
      Jedzie na kilku wcześniejszych błyskach, bo nigdy nie rozegrał dobrego całego meczu.

  12. leftt pisze:

    Nie chcę się wypowiadać o meczu, którego nie oglądałem (zresztą to chyba dobrze, że nie oglądałem), ale prawdopodobnie właśnie teraz wychodzi krótka kołderka, którą zarząd zafundował nam latem. Co do Velde – nie wiem, czy bardziej do odstrzału jest on czy Rudko. Znaczy Rudko jest, oczywiście, ale Rudko jest po prostu słabym bramkarzem i to jest jedyny zarzut do niego. Natomiast Velde prawdopodobnie ma zrytą banię a nie jest na tyle dobry, żeby jego umiejętności to rekompensowały. Jeżeli wkurwia wszystkich w szatni to pożegnać.
    Za to BaLoua ma potencjał. Mercedes na kwadratowych kółkach też ma potencjał.

    • Muro pisze:

      @leftt – cóż, ja oglądałem w rodzinnym gronie, a potem z komórką w łapie, bo nie szło w spokoju na to patrzeć. Wnioski są niestety takie, że ani z Velde ani tym bardziej z Ba Lua nic nie będzie – pierwszemu odjechała głowa/mental i orbituje w kosmosie własnych umiejętności, drugi kompletnie nie ogarnia i lata po boisku z przyklejonym uśmiechem – jak na podwórku, bez ładu, bez składu. Rudko – to temat zamknięty powinien być.

  13. 100h2o pisze:

    Ośmielę się napisać że swego czasu Mikołajczak „Laczek” ( będąc zmiennikiem Lewego !) był lepszy do Sobiecha o klasę. Patrząc na Sobiecha mam wrażenie , że ten klient nie dałby rady zrobić przewrotu w przód że o skoku przez kozła nie wspomnę ( zawiesiłby się na nim na jajach). Zdumiewa mnie jak ten gościu PRZESZEDŁ testy w Rehasporcie przed podpisaniem kontraktu w Lechu z taką ograniczoną motoryką.