Dlatego teraz było lepiej

Lech Poznań w 2022 roku po raz 5 w historii rywalizował jesienią w fazie grupowej europejskich pucharów z czego po raz 3 po zdobyciu tytułu Mistrza Polski. Jednym z jesiennych celów całego klubu było uniknięcie potężnego kryzysu, który dotykał klub w 2010, 2015 i 2020 roku. To się tak jakby udało, było lepiej, kolejny sezon po tym mistrzowskim nie został przegrany już w rundzie jesiennej.




Za Lechem Poznań bardzo udany 2022 roku, bowiem udało się zdobyć ósmy w historii tytuł Mistrza Polski na 100-lecie klubu i jeszcze wyjść z grupy Ligi Konferencji. W miarę udało się także pogodzić rywalizację w Europie z grą na krajowym podwórku, choć oczywiście mogło być lepiej. Lepiej byłoby, gdyby Kolejorz nie tracił do lidera aż 13 punktów czy walczył dalej o Puchar Polski.

Równe traktowanie rozgrywek

Minionej jesieni w porównaniu z latem czy jesienią 2010 nie mieliśmy problemu z napastnikiem na początku eliminacji. Nie było też sytuacji, w której zawodnicy skupialiby się bardziej na europejskich pucharach. 12 lat temu motywacja lechitów na Ligę Europy była zupełnie inna na spotkania w Ekstraklasie, w których poznaniacy grali słabo, często bez ambicji i bez woli walki. Teraz było zupełnie inaczej, obecny Lech Poznań słynął z zaangażowania w każde spotkanie, do każdego meczu podchodził z myślą wygranej nie odpuszczając żadnego z 32 pojedynków, choć szczególnie latem miał problemy z formą. Pomijając Superpuchar Polski potraktowany jak sparing podopieczni Johna van den Broma 3 dni po 10 pucharowych czwartkowych zanotowali ligowy bilans 5-2-3. Jesienią 12 lat temu doszło do sytuacji, w której Lech najpierw pokonał Salzburg i Manchester City a później po 3 dniach poległ odpowiednio w Bełchatowie oraz w Chorzowie grając bez wyrazu, bez ambicji, bez niczego będąc cieniem zespołu, który 3 dni wcześniej umiał sprawić europejską niespodziankę. Obecny Lech po rundzie jesiennej traci do podium oczko mając do rozegrania zaległe spotkanie, tamten Lech z sezonu 2010/2011 szkolony przez dwóch trenerów po jesieni był dopiero na 11. miejscu ze stratą aż 8 punktów do podium. Różnica poległa na tym, że aktualnie nie gramy już w Pucharze Polski, w tamtych rozgrywkach poznaniacy dotarli do finału.

Radość Lecha po golu z Lechią jesienią 2010
null

Brak tamtych problemów

Minionej jesieni nie było wielu problemów, które miały miejsce 7 lat temu. Wówczas przed sezonem straciliśmy czołowego zawodnika z ofensywy Zaura Sadaeva, którego nikt nie umiał zastąpić, teraz w buty Jakuba Kamińskiego wskoczył Michał Skóraś. Transfery także były lepsze niż 7 lat temu, nie było również sytuacji, w której zespół skupiałby się typowo na jednym rywalu, w 2015 roku wszystko było podporządkowane FC Basel i wiadomo, jak to się skończyło. Ostatnio nie mieliśmy jeszcze problemów na linii piłkarze – trener, nie było też zmiany szkoleniowca w trakcie rundy. Co prawda Lech minionej jesieni identycznie jak wtedy – szorował przez jakiś czas dno tabeli, ale szybko umiał wydostać się ze strefy spadkowej i jeszcze awansować do fazy pucharowej europejskich pucharów czego nie udało się zrobić w 2015 roku. Teraz Lech po jesieni jest szósty, wówczas również był na 6. pozycji, lecz strata poznaniaków do podium nie wynosiła punktu jak teraz przy zaległym meczu a aż 8 punktów. Tamtej jesieni podopieczni Macieja Skorży/Jana Urbana przegrali na wyjazdach aż 6 razy podczas gdy teraz przez cały 2022 rok Lech Poznań na obcym terenie poległ raptem raz i to 20 lutego.

Lech strzela gola w debiucie Jana Urbana (jesień 2015)
null

Niespodziewany awans, za małe doświadczenie

Przed 2 laty Lech Poznań nie był mistrzem, jednak dostał się do fazy grupowej w sposób niespodziewany, przeszedł wszystkie cztery rundy kwalifikacyjne wygrywając aż 3 razy na wyjazdach i eliminując 2 rozstawionych rywali. Lech Poznań na taki międzynarodowy sukces w ogóle nie był gotowy, nawet w samolocie lecącym z Belgii do Polski trener Dariusz Żuraw rzekł do Tomasza Rząsy słynne zdanie – „Tomek, zrobiliśmy sobie problem”. Po awansie do Ligi Europy wrócił Bohdan Butko i to byłoby na tyle. Kadra była wąska, młoda, brakowało doświadczenia i rywalizacji na niektórych pozycjach (na przykład w środku pola mogli grać tylko Jakub Moder z Pedro Tibą). Kadra Lecha Poznań była za słaba, kryzys wisiał w powietrzu i w końcu przyszedł aż Dariusz Żuraw musiał wystawić zmienników w Lizbonie, by mieć później większe szanse na pokonanie Podbeskidzia. Przeciwko Benfice na stoperze musiał grać Tomasz Dejewski pierwotnie ściągnięty do rezerw, który teraz występuje w Radunii Stężyca, a więc w drużynie aktualnie niżej notowanej od naszych rezerw. W końcówce jesieni 2020 podopieczni Dariusza Żurawia jechali już na oparach, w ostatnich 3 kolejkach grudniowych zdobyli oczko przegrywając oba mecze u siebie, w których zanotowali bramkowy bilans 0:5. Dwa lata temu po jesieni Lech był na 11. miejscu ze stratą 11 punktów do podium, zatem europejskie puchary poprzez ligę były pozamiatane. Podobnie jak w 2010 i 2015 roku poznaniacy przynajmniej dostali się do wiosennej części rozgrywek o Puchar Polski, którego i tak wiosną nie zdobyli, zatem zostali z niczym.

Fragment jednego z nieudanych meczów jesienią 2020
null

Większe doświadczenie i szersza kadra

Jesienią 2022 roku Lech Poznań nie zawalił całego ligowego sezonu jak miało to miejsce jesienią 2010, 2015 i 2020. Aktualnie Kolejorz jest faworytem do zajęcia miejsca na podium Ekstraklasy co dałoby mu 2 z rzędu awans do eliminacji europejskich pucharów. Dlaczego teraz było lepiej? Czysto na papierze Lech ma mocniejszą drużynę sportowo niż w sezonach 2010/2011, 2015/2016 i 2020/2021 a już na pewno pod względem charakteru. W tym zespole jest dużo doświadczonych zawodników, jest zachowany balans, nie brakuje piłkarzy z charakterem, którzy tworzą zdeterminowaną grupę ludzi wiedzących, gdzie są, czego się od nich wymaga i jaki jest cel (dotyczy to również Johna van den Broma). Tym samym nawet mimo letnich przeciwności Lech Poznań jakoś wyszedł z lipcowo-sierpniowego dołka, z 18. miejsca przeskoczył na 6. pozycję w Ekstraklasie, będąc losowany z ostatniego 4 koszyka wyszedł z grupy C Ligi Konferencji zajmując w niej 2. lokatę. Odpadł jedynie z Pucharu Polski, lecz nie ze względu na brak zaangażowania, tylko przez szkolne błędy ukraińskiego bramkarza. Miniona jesień czy cały 2022 rok pozwolił Lechowi Poznań zerwać tzw. „łatkę przegrywów”, która z wyjątkiem eliminacji do Ligi Europy 2020/2021 często towarzyszyła Kolejorzowi. Więcej na ten temat w tym o obecnej drużynie Kolejorza czy o jego atutach pisaliśmy niedawno -> TUTAJ.

Mikael Ishak po pokonaniu bramkarza Widzewa
null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





5 komentarzy

  1. Krzys pisze:

    Ciekawe podsumowanie. Czytając zastanawiam się jakie z tego można wyciągnąć wnioski :
    – właściciel / zarząd robią postępy na krzywej uczenia ?
    – to tylko efekt roku jubileuszowego ?
    – za wcześnie na wnioski, przyszły rok pokaże czy klub robi postępy ?

    • 07 pisze:

      W roku jubileuszowym kadra była zszyta na bogato, co zaraz poprawiono na sezon 22/23. A więc po Mistrzostwie kalkulator i było cięcie. Obecnie mamy do czynienia z euforią po dobrym występie zespołu w rozgrywkach L. K. oraz stosunkowo niewielkiej stracie do podium w lidze, a to daje nadzieję, że w kolejnym roku również zagramy w rozgrywkach…… L. K. Bo te rozgrywki są dla takiego Lecha w sam raz. Mało ludzi pamięta już, że startowaliśmy w el. LM. i po 90 min w Poznaniu i 2 minutach w rewanżu byliśmy dalej w grze do piłkarskiego raju…. Niestety…… w klubie Rutkowskiego słowo ryzyko to coś o czym się wie ale się z tego nie korzysta. Tutaj szaleństw nie ma, więc kibice od euforii do czerwoności z wyników przechodzą w ekspresowym tempie. Mam nadzieję że od tego roku zaczniemy regularnie pojawiać się w rozgrywkach europejskich….

  2. 100h2o pisze:

    Jest i może jeden czynnik. Nie było „czyszczenia szatni po sezonie”. Odeszli ci co raczej nie mogli zostać :Kownaś, Ramirez ( nie miał ochoty do gry dla Lecha), Kędziora (w dołku i tak musiał wracać do Kijowa ) Kamiński ktorego transfer był wiadomy od początku zeszłego sezonu ( wiadomo było ile i kto zapłaci). Może szkoda Harta bo Rudko to dramat (przez porównanie i zakładając że Lech po prostu nie chciał wydać bejmów na przyzwoitego bramkarza, nie było go w rozpisce). Skóraś był oczywistym zastępcą Kamyka.
    I tyle ze zmian bo i Tiba raczej nie miał przyszłości ( niezły kontrakt, zaawansowany wiekowo 34 lata i zjazd formy).
    Dodać trzeba też spory postęp u Murawskiego, Milića,Szymczaka trzymanie poziomu przez Pereirę. Ishak, Satka to tacy sami zawodnicy jak u Skorży.
    Nawet niewielki zjazd Rebocho i brak postępu u Ba Lua zrekompensował wyskakujący jak diabełek z pudełka od czasu do czasu Velde.
    Odejścia nie osłabiły, Gio nic nie dał, Dagerstal tak. Czyli pi razy drzwi kadra była nieco słabsza (Kownacki/Kamyk) niż ta mistrzowska.
    Porównując Skorżę i Broma ( na teraz) to i jakości trenerów nie ma zbyt wielkiej różnicy.
    Nawet tzw „promowanie” niekoniecznie musi być na plus u Skorży, który „jechał na Żurawiu” nie wstawiając do tego Skóry. Brom choć wypchnął odważnie ( bo i w LK) Szymczaka który nawet strzelił Żydkom ważnego gola.

    Czyli jak zwał tak zwał Lech nie padł po Majstrze , a sezon jeszcze się nie zakończył, na obóz zimowy pojedzie kilku „kandydatów”, trzeba obserwować co z Kozubalem (mniej z Pacławskim czy Wilakiem i Pingotem) i może Brom „wyciągnie kogoś z kapelusza Akademii”.

    • 100h2o pisze:

      ps: Kownaś czyli…. problem kasy i może gracza bo to nie wiadomo do końca (ponoć Fortuna Dusseldorf chciała 3 melony!, a to w skali Lecha był kosmiczny wydatek i nie wiem czy takie szarpnięcie się dałoby bajkowy rezultat. Jak wiadomo Lech ma siły by wydać maksymalnie POŁOWĘ tej kwoty , to górny limit. Więc może młody z Belgii/Holandii/Szwecji/Austrii , jakiś Murzyn/Białas za te bejmy? Bo na razie w Akademii takiego „małego kownackiego” gotowego do gry na Bułgarskiej ja nie widzę).

    • kibic79 pisze:

      Dodałbym, ze największym osłabieniem Lecha była forma Amarala. Gdyby on zagrał chociaż 10 spotkań na poziomie z sezonu mistrzowskiego to bylibyśmy w innym miejscu w lidze. Poza tym brakowało jednego skrzydłowego, co skutkowało grą na skrzydle Szymczaka. Ważnym powodem utraty punktów w lidze, na początku rozgrywek, był tez dramat na środku obrony. Jak dla mnie na moment konfrontacji z Karabachem, nie byliśmy gotowi i nie było szans wygrać. Z pucharów Lech wyciągnął 100%. Co do ligi to można było ugrać te 5 pkt więcej, a przynajmniej nie przegrać z Rakowem.