Wiele zimowych ruchów na pół roku

Ostatnią zimą podczas której do Lecha Poznań nie trafił żaden nowy piłkarz była ta w sezonie 2012/2013. Wtedy Kolejorz zaciskał pasa po m.in. po zimowym oknie transferowym 2011, kiedy wydano prawie 1,5 mln euro co jak na tamte czasy było dużą kwotą. Te pieniądze nie przełożyły się wówczas nawet na awans do europejskich pucharów, których latem 2011 roku zabrakło przy Bułgarskiej.




Lech Poznań od wspomnianej zimy sprowadził do siebie łącznie 30 zawodników. Byli to głównie zagraniczni piłkarze, którzy trafiali do nas na różnych zasadach. Były paroletnie umowy, kontrakty tylko na pół roku z opcją przedłużenia, wypożyczenia z opcją wykupu a nawet bez prawa pierwokupu latem. Patrząc na poniższe zestawienie od razu w oczy rzuca się zimowe okienko 2021 z którego piłkarze odpalili, ale dopiero po pół roku. Wkrótce miną 2 lata od przyjścia Jespera Karlstroma, Antonio Milicia, Bartosza Salamona i Niki Kvekveskiriego, cała czwórka oczywiście z nami zostaje mogąc dorównać np. wynikowi Thomasa Rogne.

Otóż Norweg spośród zimowych transferów przeprowadzonych od zimy 2013 roku spędził u nas najwięcej czasu. Doświadczony stoper grał przy Bułgarskiej przez 4 lata, przez 3,5 roku występował tutaj inny defensor Volodymyr Kostevych, długo pograli u nas też Finowie w postaci Paulusa Arajuuriego oraz Kaspera Hamalainena (przez 3 lata). Całe trio skandynawskie przyszło do Kolejorza zimą i także zimą stąd odeszło. Łącznie przez 2,5 roku grali tutaj Dariusz Formella, Mihai Radut i Dani Ramirez, jednak kariery tych piłkarzy są przez kibiców zupełnie inaczej wspominane. Tak długa gra w Lechu Poznań miała sens tylko w przypadku Daniego Ramireza, który wniósł do naszej drużyny wiele jakości.

Volodymyr Kostevych
null

Dwa lata w niebiesko-białych barwach spędzili z kolei Nicki Bille Nielsen i Tamas Kadar, ten drugi piłkarz swego czasu mocno przebierał nogami aż w końcu zarząd puścił go do Dynama Kijów. Rok gra już tutaj Kristoffer Velde i jeszcze trochę pogra. Wartość Norwega dzięki występom w Europie mocno wzrosła, Lech Poznań ze spokojem sprzedałby go za więcej niż zapłacił za transfer Velde, który jesienią na arenie międzynarodowej zaliczył 4 asysty oraz zdobył 6 bramek dając show m.in. w starciu z Villarrealem (bramka + asysta). Roczny pobyt Kristoffera Velde wygląda więc zupełnie inaczej od rocznej gry w naszym klubie zapomnianego już Davida Holmana.

Różnie wyglądała też gra przez 1,5 roku Piotr Tomasika, Juliusza Letniowskiego, Timura Zhamaletdinova i Łukasza Teodorczyka. „Teo” był u nas gwiazdą, postrzelał przez kilkanaście miesięcy, po czym odszedł za konkretne pieniądze. Natomiast Tomasik z Letniowskim nie wiadomo po co tutaj przyszli, rezerwowy Jagiellonii był za słaby na Kolejorza, zaś obecny pomocnik Widzewa u nas więcej się leczył niż występował na boisku. Szybko powinien zostać odstrzelony Zhameletdinov, który swego czasu przyszedł na wypożyczenie, by być zmiennikiem dla Christiana Gytkjaera. Rosjanin po pół roku miał wrócić do CSKA Moskwa, lecz Tomasz Rząsa wciąż wierzył, że on odpali, pokaże to, co pokazywał w młodzieżowej Lidze Mistrzów i jeszcze dużo da Kolejorzowi. Tak się oczywiście nie stało, kibice znowu mieli rację, 25-latek po zmarnowaniu czasu przy Bułgarskiej wrócił do ojczyzny występując teraz w rosyjskiej II-lidze.

Timur Zhamaletdinov był nazywany przez kibiców „rosyjskim Tomczykiem”

Od 2013 roku najwięcej piłkarzy sprowadzonych zimą (11 zawodników) pograło w Poznaniu tylko przez parę miesięcy (do pół roku). Warto zacząć od stopera Elvisa Kokalovicia, który przez kontuzję w ogóle nie zadebiutował w Lechu, szybko urazu doznał także napastnik Elvir Koljić. Bośniak być może dłużej występowałby w Kolejorzu, gdyby nie zwlekano z decyzją, co z nim zrobić, zresztą jego klub z którego był tylko wypożyczony i tak wolał sprzedać Koljicia niż znowu wypożyczyć. Po powrocie z wypożyczenia do FK Haugesund nie zaistniał u nas Jakub Serafin, słabo wyszło zeszłoroczne wypożyczenie Tomasza Kędziory, dużo lepiej już Dawida Kownackiego, wychowanek Lecha Poznań mógł i chciał nawet dalej grać przy Bułgarskiej, aczkolwiek zarząd nie chciał wykupić go z Fortuny Dusseldorf.

Dwa razy na Bułgarską wypożyczano Bohdana Butko w tym raz zimą, z Nickim Bille Nielsenem prawie 6 lat przyszli natomiast Sisi z II-ligi koreańskiej (znał go Jan Urban) oraz Vladimir Volkov, którego Lech Poznań znał z obserwacji sprzed lat. Szybko obaj zostali odpaleni, nie spędzili u nas nawet pół roku, ten drugi pod koniec przygody w Polsce zaczął nawet psuć atmosferę w szatni. „Przeboje” w Poznaniu miał również Arnaud Sutchuin-Djoum, kibice za wiele w jego wykonaniu nie zobaczyli, sam pomocnik po odejściu obsmarował Lecha w belgijskich mediach twierdząc jakoby padł ofiarą rasizmu w restauracji na Starym Rynku, Lech to „dom wariatów” a to, co działo się 7 czerwca podczas fety mistrzowskiej nie było normalne.

Vladimir Volkov
null

Przez pół roku grali u nas także napastnicy. Aron Johannsson przybył jako trzeci napastnik, po powrocie Muhammada Awwada, Lech Poznań znał go z wcześniejszych obserwacji, Amerykanin kilka miesięcy wcześniej grał przeciwko nam będąc w Hammarby, dlatego ten ruch wydawał się być w porządku. Johannsson zdobył nawet bramkę, po zmianie trenera jego styl nie pasował Maciejowi Skorży, w końcu po nieco ponad pół roku rozwiązano z nim kontrakt za porozumieniem stron (również ze względu na kontuzję, której doznał w rezerwach). Inny snajper Oleksiy Khoblenko został do nas wypożyczony na pół roku, nie był to piłkarz na odpowiednim poziomie, był za słaby na Lecha Poznań, choć w 11 spotkaniach wiosną 2018 roku potrafił strzelić 2 gole.

Co łączy zawodników sprowadzonych w zimowych okienkach transferowych i odpalonych po paru miesiącach? Większość z nich przybyło do nas albo w samej końcówce stycznia już po obozie albo nawet w lutym. W tym gronie są m.in. Arnaud Sutchuin-Djoum, Elvir Koljić, Aron Johannsson, Vladimir Volkov czy Elvis Kokalović.

Elvis Kokalović
null




Piłkarze sprowadzeni do Lecha Poznań zimą w latach 2013-2022 i długość ich gry u nas:

Pół roku

Sisi
Oleksiy Khoblenko
Vladimir Volkov
Jakub Serafin
Dawid Kownacki
Tomasz Kędziora
Elvir Koljić
Bohdan Butko
Arnaud Sutchuin-Djoum
Aron Johannsson
Elvis Kokalović

Rok:

David Holman
Kristoffer Velde*

Półtora roku

Piotr Tomasik
Juliusz Letniowski
Timur Zhamaletdinov
Łukasz Teodorczyk

Dwa lata

Nicki Bille Nielsen
Tamas Kadar
Jesper Karlstrom*
Antonio Milić*
Bartosz Salamon*
Nika Kvekveskiri*

Więcej niż dwa lata

Dariusz Formella (2,5 roku)
Mihai Radut (2,5 roku)
Dani Ramirez (2,5 roku)
Paulus Arajuuri (3 lata)
Kasper Hamalainen (3 lata)
Volodymyr Kostevyvch (3,5 roku)
Thomas Rogne (4 lata)

* – piłkarze wciąż grający w Kolejorzu

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





6 komentarzy

  1. Sosabowski pisze:

    Ten Aron Johannsson to nie był jeszcze taki najgorszy, pamiętam, że w naszej trudnej sytuacji zdobył jakiegoś gola. Jako taki 3 napastnik by się pewnie jakoś sprawdził. Szkoda faceta bo kontuzja była chyba ciężka.

  2. Bart pisze:

    Świetna miniaturka artykułu. Co to było za okienko.

  3. kibic79 pisze:

    To tylko potwierdza, ze nie ilość tylko jakość. Lepiej zrobić 1 przygotowany transfer niż 5 uzupełnień.

    • Noe pisze:

      Przykładem przygotowanego transferu był Velde. Czyli nie ma idealnego rozwiązania, które zawsze się sprawdzi. A z takim np. Miliciem to był transfer podwyższonego ryzyka, a wyszło super.

  4. Sp pisze:

    Zarząd ratują Ci zawodnicy z gwiazdką

  5. Przemo33 pisze:

    Różnie z tymi zimowymi okienkami bywało, a tak po czasie można stwierdzić (przynajmniej takie jest moje skromne zdanie), że czas tego okienka był i nadal jest dla klubu kluczowy. Z jednej strony przygotowania do rundy wiosennej, które są przecież ważne, a z drugiej strony transfery, zwłaszcza wzmocnienia lub ich brak. Czas pokazuje, że gdyby klub potraktował poważniej zimowe okienka i wzmocnił bardziej drużynę i zaostrzył jeszcze bardziej rywalizację w zespole i na poszczególnych pozycjach, to kto wie, jak nasz klub kończyłby dany sezon. To oczywiście gdybanie, ale dana runda wiosenna, jak i sama końcówka sezonu mogły by być zupełnie inne. Aż często, właściwie prawie zawsze prosiło się o wzmocnienie drużyny, bo były braki na danych pozycjach. To był by sygnał „my mamy swoje cele, nie odpuszczamy i będziemy walczyć”. Tego sygnału ze strony Rutków i zarządu zwykle nie było, ponieważ mieli gdzieś sukcesy sportowe, trofea i żal było wydawać pieniądze, za to przyjemnie było je zarabiać. Przed nami kolejne zimowe okienko i pozostaje pytanie, jak klub do niego podejdzie – czy będzie klasyka gatunku czy może jednak doczekamy się kilku wzmocnień. Akurat wzmocnienia, nawet w zimie w środku sezonu są jak najbardziej możliwe i aż żal byłoby z tej okazji nie skorzystać. Jak będzie, zobaczymy. Brak wzmocnień nie będzie niestety chyba żadnym zaskoczeniem.