Wydarzenia mistrzowskiego roku (9): Mecz, który obrósł legendą

2022 rok, w którym Lech Poznań obchodził 100. rocznicę założenia był jednym z najlepszych w historii klubu. Ósmy tytuł Mistrza Polski, piąty występ w fazie grupowej czy trzeci awans do fazy pucharowej to tylko pojedyncze wydarzenia z tych największych czy najistotniejszych w mijających 12 miesiącach.



Podczas zimowej przerwy w łącznie 10 odcinkach w sposób tekstowo-fotograficzno-filmowy przypomnijmy wszystkie najważniejsze Lechowe wydarzenia mające miejsce w mistrzowskim 2022 roku. W czwartek, 22 grudnia czas na część dziewiątą:

>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (1): Stracony i odzyskany lider
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (2): 100 lat
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (3): Innym razem
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (4): 8-22 maja
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (5): Niespodziewane rozstanie
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (6): Trudne lato
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (7): Przyćmiony awans
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (8): Nowa historia po 14 latach

9) MECZ, KTÓRY OBRÓSŁ LEGENDĄ

Okres po wrześniowej przerwie na kadrę nie był w pełni zadowalający. Lech Poznań w dziesiątym miesiącu 2022 roku rozegrał rekordową liczbę spotkań (dziewięć meczów w ciągu jednego miesiąca) notując w październiku m.in. aż trzy bezbramkowe remisy. Kolejorz ciułał punkty w Ekstraklasie mozolnie odrabiając straty do czołówki, natomiast w Lidze Konferencji po trzech remisach z rzędu wciąż nie był pewny awansu do 1/16 finału, choć od wrześniowego pojedynku z Austrią Wiedeń opisywanego w poprzednim odcinku cały czas zajmował 2. lokatę w grupie C. Październik był trudnym, rozczarowującym miesiącem, wówczas mocno spadło zainteresowanie losami Lecha Poznań, szczególnie w środku tygodnia większość kibiców nie było zainteresowanych klubowymi wydarzeniami. Pod koniec października Kolejorz po słynnym występie Artura Rudko po raz drugi jesienią przegrał u siebie ze Śląskiem Wrocław i błyskawicznie pożegnał się z rozgrywkami o Puchar Polski, który realnie był jedyną szansą na zdobycie trofeum w sezonie 2022/2023. Po porażce w ostatnich sekundach z Rakowem Częstochowa 1:2 wiarę w obronę tytułu stracili już nawet najwięksi optymiści, wówczas tak naprawdę nawet remis niewiele dawał Kolejorzowi, który chcąc włączyć się do realnej walki o Mistrzostwo Polski powinien wtedy wygrać. Październik kończyliśmy wszyscy w dość smutnych nastrojach, atmosfera wśród kibiców trochę siadła, w zespole to samo, przez głównie remisy Lech Poznań był bliski zaprzepaszczenia całej rundy a nawet sezonu w ciągu kilkunastu dni.

Ostatni trening Lecha i stadion przed meczem z Villarrealem
null
null

Odpadnięcie z Pucharu Polski, aż 13 oczek straty do lidera i nieciekawa sytuacja przed 6. kolejką grupy C Ligi Konferencji – to wszystko spowodowało dużą nerwowość a nawet strach przed tym, co może się wydarzyć. Wielu nie dopuszczało myśli, że Lech Poznań w tak krótkim czasie może przegrać wszystkie trzy fronty zostając z niczym. Przed meczem z Villarrealem dnia 3 listopada można było pocieszać się nieprzewidywalnością Ligi Konferencji, pamiętać o wielu niespodziankach, jakie często mają miejsce właśnie w 6. kolejce czy wspominać brak porażek podczas wcześniejszych gier Lecha Poznań z Hiszpanami przy Bułgarskiej. Sam Kolejorz teoretycznie nie musiał wygrywać z Villarrealem będącym pewnym awansu do 1/8 finału z 1. pozycji w grupie C. Do awansu wystarczał nawet remis przy jednoczesnej wygranej Hapoelu Beer-Sheva z Austrią Wiedeń, która nie mogła być wyższa niż 3:0. Przed spotkaniem z żółtymi zainteresowanie kibiców było niezłe, lecz nie tak duże, jak np. 12 lat temu, kiedy ludzie wręcz zabijali się o bilety. Dobę przed meczem klub sprzedał blisko 30 tysięcy wejściówek, sam Lech ostatni trening przed pojedynkiem z Villarrealem odbył niemal w komplecie (brakowało tylko Barrego Douglasa) i w temperaturze aż +14°C. Z kolei Villarreal miał do nas przylecieć na ostatnią chwilę, nie miał mieć w Poznaniu żadnych aktywności takich jak przedmeczowa konferencja prasowa czy trening przy Bułgarskiej, ale nowy trener Quique Setien zmienił ten plan. Chcąc mieć czas na pracę z drużyną postanowił zabrać do Polski wszystkich dostępnych oraz najlepszych piłkarzy, 2 listopada do naszego kraju przyleciał nawet zawieszony Alex Baena.

Wieczorny trening Villarrealu na naszym stadionie
null
null

Mecz z Villarrealem, który rozpoczął się w czwartek, 3 listopada, o godzinie 21:00 mógł nawiązać m.in. do pucharowych spotkań z Manchesterem City i Standardem Liege wygranych 3:1. Oba te mecze odbyły się bowiem w podobnym okresie listopada, co starcie z Villarrealem, który od początku rzucił się do ataku stwarzając sobie szybko trzy groźne sytuacje do zdobycia gola. Lech równie szybko ponownie mógł odczuć, z kim się zmierzy, w ekipie z Vila-real było widać dużą jakość, a w takim przypadku trzeba było mieć trochę szczęścia, by nie stracić bramki na 0:1. To się udało, Lech nie dał się szybko pokonać, sam momentami grał otwarty futbol, nie bał się atakować, choć kibice widząc wyjściowy skład już łapali się za głowę. Gra od początku Kristoffera Velde czy Filipa Marchwińskiego nie zapowiadała niczego dobrego, ale to dzięki tym zawodnikom w 27 minucie Kolejorz objął prowadzenie. Przede wszystkim Velde sam rozprowadził akcję środkiem pola a na końcu z bliska ją wykończył. Do przerwy prowadziliśmy zatem 1:0, był to bardzo dobry wynik, który wtedy jeszcze nic nie oznaczał. W Beer Szewie miejscowy Hapoel prowadził z Austrią Wiedeń już 2:0, więc brakowało mu wtedy tylko dwóch goli, żeby mógł myśleć o awansie do fazy pucharowej Ligi Konferencji.

null
null
null

Po zmianie stron Hiszpanie mocno przycisnęli Lecha Poznań, który w 52 minucie przeprowadził akcję marzenie, o której więcej pisaliśmy -> TUTAJ. Po wymianie paru podań po ziemi i tym razem asyście Kristoffera Velde z bliska do siatki trafił Michał Skóraś wyprowadzając Mistrza Polski na sensacyjne, dwubramkowe prowadzenie. Kwadrans przed końcem Hapoel prowadził z Austrią już 4:0, zatem remis 2:2 nic by Lechowi nie dał, poznaniacy byli zmuszeni kontrolować to spotkanie musząc jakoś wytrwać do końca z tym historycznym rezultatem. W 78 minucie było już po meczu, z akcją prawą stroną ruszył Mikael Ishak, król dostrzegł Michała Skórasia, który ponownie z bliska pokonał Pepe Reinę strzelając trzeciego gola Villarraelowi i drugiego w opisywanym meczu. To był SZOK! SZOK! Lech Poznań pokonał wielki Villarreal aż 3:0 awansując tym samym w świetnym stylu do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Goście przez 90 minut oddali na bramkę Filipa Bednarka tylko 11 strzałów w tym 2 celne przy 10 uderzeniach Lecha i 4 celnych. Hiszpanie zakończyli to niezapomniane spotkanie z 70% posiadaniem piłki wyłącznie dzięki postawie Kolejorza, który od stanu 2:0 całkowicie zmienił styl nastawiając się na obronę i pojedyncze kontry. Wysokie prowadzenie w końcówce dało nawet możliwość trenerowi wpuszczenia na boisko Bartosza Salamona, który wracając do rywalizacji po wielu, wielu miesiącach przerwy zanotował swój debiut w europejskich pucharach.

null
null
null

Przed meczem, który obrósł już legendą wszyscy liczyli na wymęczony remis mający dać awans, bo mało kto wierzył w wygraną Hapoelu nad Austrią aż 4:0. Izraelczycy faktycznie właśnie takim wynikiem rozbili Austriaków, ale Lech Poznań to samo zrobił z Villarrealem, który jeszcze w zeszłym sezonie wyrzucił z Ligi Mistrzów m.in. Roberta Lewandowskiego i jego Bayern Monachium dochodząc do półfinału. Wygrana nad triumfatorem Ligi Europy 2021 była większym wyczynem niż sam awans do 1/16 finału Ligi Konferencji, który został przyćmiony przez rezultat 3:0. Dzień 3 listopada 2022 przyćmił nawet niektóre daty z fazy grupowej Ligi Europy 2010/2011, przyćmił m.in. spotkanie z Manchesterem City 3:1 rozegrane 12 lat temu 4 listopada 2010. Lech Poznań pokonując Villarreal aż tak wysoko zrobił coś więcej, coś co poszło w świat, zaliczył wynik, o którym mówi i będzie się mówiło nawet latami nie tylko w naszym kraju. Wiele gwiazd Villarrealu momentami nie istniało, z obroną Lecha nie poradził sobie m.in. wyceniany wyżej niż cała kadra Kolejorza prawy pomocnik i reprezentant Hiszpanii, Yeremy Pino (był w kadrze na mundial), który kręcił, kręcił, ale na końcu tylko przyglądał się temu, jak błyszczą nasi skrzydłowi w postaci Michała Skórasia oraz Kristoffera Velde.

null
null
null

Lech Poznań dnia 3 listopada 2022 roku pokazał, że niemożliwe w piłce nożnej nie istnieje, idealnie podkreślił swoje 100-lecie kapitalnym występem na arenie międzynarodowej, o którym usłyszała Europa. Mistrz Polski wygrał aż 3:0 z klubem, który odpadł w półfinale Champions League dopiero 3 maja po porażce z Liverpoolem eliminując wcześniej Bayern Monachium czy Juventus Turyn po wygranej we Włoszech 3:0. Z zawodników, którzy grali 3 maja przeciwko Anglikom w Poznaniu wystąpili Parejo, Copoue, Coquelin i Trigueros. Przy Bułgarskiej zaprezentowali się również piłkarze, którzy w 2021 roku sięgnęli po puchar za zwycięstwo w Lidze Europy, w Gdańsku i 3 listopada przeciwko Kolejorzowi zagrali Pino, Moreno, Parejo, Capoue, Trigueros oraz Coquelin. Ostatnia dwójka na naszym obiekcie wystąpiła od początku podobnie jak Pino będący tłem dla drugiej linii Mistrza Polski. Villarreal CF na stadionie Miejskim poniósł najwyższą porażkę w Europie od 2017 roku (0:4 z Romą) a na wyjeździe od 2016 (0:3 z Liverpoolem). Wspominany, historyczny już bój Kolejorza z Hiszpanami był wart ponad 1 mln euro oraz 3.000 punktów do klubowego współczynnika UEFA (razem to już 13.000), a wszystko dzięki awansowi do fazy pucharowej Ligi Konferencji, który był owocem tamtej wielkiej wygranej.

John van den Brom (trener Lecha) po zwycięstwie nad Villarrealem: – „Jestem podekscytowany tym, o czym mówiłem wczoraj na konferencji i na odprawie z drużyną. Często wracacie do historii. W tym roku Lech zdobył mistrzostwo na 100-lecie co na pewno jest większym sukcesem od wygrania z Villarrealem, ale to też coś fantastycznego. Takie zwycięstwo jest fantastyczne dla nas, dla piłkarzy, dla kibiców, dla całej polskiej piłki. Wiosną nadal będziemy grali w Europie, awansowaliśmy dziś po dobrym meczu.”

„Nerwowo zaczęliśmy ten mecz, ale później zdobyliśmy gola, który uspokoił grę. Przeciwnik w drugiej połowie nie stworzył sobie zbyt wielu sytuacji, my za to zdobyliśmy dwa gole po których każdy widział, jak wyglądał stadion. Wszyscy tworzymy jeden zespół, Bartek Salamon dzisiaj wrócił na boisko, dołożył swoją cegiełkę. Wygraliśmy 3:0, nie mamy żadnych kontuzji, cieszymy się z awansu, ale już w niedzielę gramy kolejne spotkanie.”

„Wszystko co robię, robię z piłkarzami i ze sztabem. Mecz z Villarrealem był spotkaniem, w którym sam chciałbym wybiec i rywalizować przy takich kibicach oraz z takim przeciwnikiem. Każdy zawodnik dołożył cegiełkę do awansu, cały czas będę to podkreślał i to napawa mnie dumą tak jak wynik. Walka w końcówce meczu była wspaniała, jestem dumny, że w tym uczestniczę pisząc historię tego klubu.”

„Michał Skoraś pokazał najwyższą formę, ma otwartą drogę do Mistrzostw Świata. Za to Filip Marchwiński to nadal młody piłkarz, czasem ma straty piłki, ale prezentuje jakość i dziś dał właśnie jakość. Wierzę we wszystkich moich piłkarzy. Taki wynik, jak ten buduje pewność siebie. Do końca roku zagramy dwa mecze, to dzisiejsze spotkanie kosztowało nas dużo sił, więc w niedzielę na pewno nie zagramy w tym samym składzie. Nie ma jednak żadnych kontuzji, dlatego każdy może grać.”





>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (1): Stracony i odzyskany lider
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (2): 100 lat
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (3): Innym razem
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (4): 8-22 maja
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (5): Niespodziewane rozstanie
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (6): Trudne lato
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (7): Przyćmiony awans
>> Wydarzenia mistrzowskiego roku (8): Nowa historia po 14 latach

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





2 komentarze

  1. kri$$ pisze:

    Ewidentnie – przerwa na kadrę „wsypała troche piachu” w tryby machiny naszego Kolejorza. Potwierdziły to zremisowane mecze w lidze.
    O przegranej ze Śląskiem nawet nie chce mi się pisać, bo tutaj bramkarza trzeba by oklepac za taki występ.

    Widać, że Lech nie potrafił wejść na obroty, które prezentował przed przerwą. Może to natłok meczy?
    Jednak na osłodę zakończono ten okres super meczem i wygraną na Villarealem.

  2. Bart pisze:

    Idąc na stadion wyczuwałem w powietrzu jakąś sensacje, ale spodziewałem się raczej awansu po wymęczonym 1:0 lub remisie. W najśmielszych oczekiwaniach nie myślałem że wygramy aż 3:0 po naprawdę ładnie zagranym meczu. Kto nie był na stadionie niech żałuje. Cieszę się że nie pożałowałem kasy na karnet i byłem na całej fazie grupowej. Mecz z Hapoelem jest do zapomnienia, ale już z meczów z Villarealem i Austrią zostały mi wspomnienia do końca życia.

    PS Ciekawe czy ten mecz Hapoelu nie był sprzedany, albo Austria nie została w jakiś inny sposób zachęcona by w Izraelu nie umierać za wynik, bo to jest zastanawiające że Hapoel wygrał akurat takim wysokim wynikiem jakiego potrzebował, a niektóre bramki tracone przez Austrię były naprawdę kuriozalne.