Wnioski po sobotnich sparingach

Za Lechem Poznań są dwa sobotnie sparingi, które były ostatnimi podczas zimowych przygotowań do rundy wiosennej 2023. Sobotnie mecze kontrolne z Hansą Rostock wyglądały podobnie, Kolejorz w obu miał przewagę, pod względem wyniku lepiej poszło teoretycznie rezerwowym.

Po czwartym oraz piątym zimowym sparingu tradycyjnie można wysnuć kilka niezobowiązujących wniosków na temat gry Kolejorza oraz poszczególnych piłkarzy. Więcej poniżej.



Niezłe spotkanie, zasłużone zwycięstwo

Lech na pierwszy sparing z Hansą wyszedł w teoretycznie rezerwowym składzie. Między słupkami znowu szansę dostał skreślony Artur Rudko, który nie wiadomo co jeszcze robi w Poznaniu, na lewą flankę defensywy został przesunięty Joel Pereira (pierwszy raz zagrał na tej pozycji), do środka pola wrócił Antoni Kozubal a obok rekonwalescenta Filipa Dagerstala szansę dostał lewonożny stoper Michał Gurgul (rocznik 2006) grający na co dzień w zespole juniorów starszych. Po wyrównanym początku meczu toczącym się na zasypanym boisku i w lodowatym wietrze przez chwilę więcej z gry mieli Niemcy, którzy zdobyli nawet gola nieuznanego z powodu spalonego. Po kilkunastu minutach od pierwszego gwizdka sędziego to nasza drużyna zaczęła przejmować inicjatywę aż w końcu objęła prowadzenie. Od gola na 1:0 na boisku rządził Kolejorz, który na śniegu lepiej operował piłką, nasi piłkarze byli szybsi, lepiej wyszkoleni technicznie od zawodników Hansy, próbowali grać z klepki i wymieniać wiele podań.

Po zmianie stron na stoperze wręcz sensacyjnie pojawił się ofensywny pomocnik Joao Amaral. Wtedy mogło się wydawać, że to jakaś pomyłka, rozgrywający za chwilę wróci na swoją pozycję, ale tak nie było. Portugalczyk spędził na środku obrony pełne 45 minut mając trochę problemów w wyprowadzaniu piłki. Filigranowy piłkarz w defensywie za wiele nie pokazał, bowiem Hansa Rostock po zmianie stron nie istniała, nie grała w piłkę, była tylko tłem dla Lecha Poznań, który lepiej operował futbolówką na śniegu stwarzając sobie kilka dobrych okazji. W pierwszym spotkaniu poznaniacy bardzo dobrze wychodzili spod pressingu. Warto to zaznaczyć, gra Lecha Poznań w tym elemencie mimo bardzo trudnych warunków atmosferycznych była niezła, nieźle momentami wyglądał też pressing zakładany już na połowie rywala przez choćby Antoniego Kozubala (zaliczył asystę przy golu na 1:0) oraz Radosława Murawskiego (był kapitanem). Ta dwójka w środku pola wygląda dzisiaj bardzo solidnie, tak naprawdę w pierwszym sparingu z Niemcami nie było w naszym zespole nikogo, kto odstawałby od drużyny.

Rudko – Żukowski, Dagerstal (46.Amaral), Gurgul, Pereira – Murawski (75.Dziuba), Kozubal – Ba Loua, Marchwiński, Skóraś (75.Antczak) – Sobiech.

null

Spryt przy golach

Przy wszystkich czterech golach lechici popisali się dziś dużym sprytem. Przy bramce na 1:0 dobrze zachował się Artur Sobiech, który zdołał oddać strzał zza pola karnego po krótkim rogu i to mimo napierania przez dwóch obrońców. Gol na 2:0 padł już dzięki przejęciu piłki po wcześniejszym złym wybiciu bramkarza oraz po przytomnym, technicznym strzale Filipa Marchwińskiego zza pola karnego. Trzecia bramka została strzelona po rozklepaniu Hansy w środku pola i zagraniu z lewej strony Joela Pereiry do Artura Sobiecha, który w tej sytuacji tylko dostawił nogę. W 87 minucie Niemcy znowu źle wyprowadzili piłkę, przejął ją Maksymilian Dziuba, który efektownym lobem pokonał źle ustawionego golkipera. Przy każdej z bramek lechitów cechował spryt i przytomność umysłu, trzy decyzje o uderzeniach od razu po przyjęciu piłki dały nam trzy bramki.

null

Optyczna przewaga bez konkretów

Drugi sparing zaczął się z prawie godzinnym opóźnieniem przez odśnieżanie boiska, w którym udział brali członkowie sztabu szkoleniowego a nawet zawodnicy. Hansa później wyszła na murawę, dlatego na drugi mecz rozegrany w teoretycznie mocniejszych składach trzeba było trochę poczekać. Po godzinie 15:00 śnieg nie padał już aż tak mocno, jedno z bocznych boisk treningowych w niektórych miejscach było odśnieżone, dlatego można było spodziewać się równie dobrego meczu, jak po 12:00. Niestety. W pierwszych 20 minutach nie działo się zupełnie nic, dwie dobre okazje miała nawet Hansa Rostock, która w 14 minucie po płaskim strzale mogła objąć prowadzenie. Po 25 minucie Lech przejął inicjatywę i tak było już do końca spotkania. Poznaniacy atakowali, lecz robili to bez konkretów. Niewiele było dobrych sytuacji podbramkowych, strzałów jeszcze mniej, nasza drużyna biła głową w mur prowadząc nieefektywny atak pozycyjny, w którym często zmieniała strony. Wiele naszych akcji kończyło się na 20-25 metrze przed bramką Hansy, która ponownie niewiele pokazywała. Niemców było jeszcze stać na pojedyncze ataki w pierwszym kwadransie po przerwie oraz pod koniec meczu. Lech miał jednak kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, sam prowadząc atak pozycyjny po ziemi próbował jakoś strzelić gola, lecz to mu się nie udało. Ciężko stwierdzić, czego poznaniakom zabrało w drugim sparingu, na pewno rywal był lepiej skoncentrowany i ustawiony w defensywie aniżeli w pierwszym meczu kontrolnym, kiedy momentami pozwalał nam na wiele.

Bednarek (46.Holec) – Czerwiński, Salamon, Milić (46.Dziuba), Rebocho – Karlstrom, Kvekveskiri – Tsitaishvili, Sousa (65.Antczak), Velde – Szymczak.

null

Kto na plus? Kto na minus?

W pierwszym sparingu tak naprawdę wszyscy wyglądali dobrze, ale na plus zasługuje aktywność lewego dziś obrońy Joela Pereiry, która dała mu asystę. Dobrze wyglądał aktywny zarówno z przodu jak i z tyłu duet środkowych pomocników Radosław Murawski & Antoni Kozubal, trochę na boku poszarpał Adriel Ba Loua, żadnego błędu nie popełnił Michał Gurgul, ze swoich zadań należycie wywiązał się także skuteczny Artur Sobiech. Za drugi mecz towarzyski można wyróżnić aktywnego Alana Czerwińskiego i szefa defensywy Bartosza Salamona, który sprawia wrażenie zawodnika będącego w niezłej formie. Momentami nieźle na boisku czuł się Nika Kvekveskiri, który od 46 minuty grał na stoperze. Hansa była słaba, dlatego ciężko jest chwalić Gruzina za dzisiejszy występ na środku obrony.

Indywidualne minusy? Nie było. Co jedynie widać, że Adriel Ba Loua na ten moment jest chyba nieco lepszy od Gio Tsitaishviliego, któremu piłka co chwilę odskakiwała, Gruzin znowu irytował przekładaniem futbolówki na lepszą lewą nogę nie czując się w dryblingu tak dobrze, jak Iworyjczyk. Z drugiej strony często nieefektywny Gio w ostatnich minutach drugiego spotkania towarzyskiego popisał się kapitalnym prostopadłym zagraniem do Kristoffera Velde dając na pewno sztabowi szkoleniowemu jeszcze trochę do myślenia.

null

Poważne wnioski nie mają sensu

Żadna poważne, wiążące wnioski po dzisiejszych meczach z Hansą Rostock nie mają sensu. Tak naprawdę te spotkania w ogóle nie powinny się odbyć, warunki atmosferyczne w tym zasypane boisko popsuły te sparingi, które nie były żadnym wykładnikiem. Hansa Rostock musiała pokonać 500 kilometrów, by dotrzeć do Poznania, przy terminarzu Lecha nie ma teraz czasu na rozgrywanie meczów kontrolnych, dlatego mimo ataku zimy jakoś trzeba było przepchnąć te dwie gry towarzyskie. Szokiem dla wszystkich nie był wynik 4:0 z przedstawicielem 2. Bundesligi tylko występ na stoperze filigranowego Joao Amarala dla którego gra na tej pozycji była tak jakby policzkiem. W Lechu ze spokojem znalazłoby się paru innych zawodników mogących przez 45 minut biegać na środku obrony, na pewno lepiej na stoperze wyglądałby choćby mający prawie 190 cm wzrostu Filip Marchwiński niż wątły Portugalczyk, który tak jakby wyraźnie przegrywa rywalizację na dziesiątce. Joao Amaral znalazł się dziś wśród paru rezerwowych piłkarzy, ale w przeciwieństwie do Maksymiliana Dziuby i Jakuba Antczaka nie dostał szansy w obu sparingach z Hansą.

null



null Piąty zimowy sparing 2023, sobota, 21 stycznia, godz. 14:55
null KKS Lech Poznań – Hansa Rostock 0:0 (0:0)

null Bramki:

null Asysty:

null Widzów: (sparing zamknięty)

null Lech: Bednarek (46.Holec) – Czerwiński, Salamon, Milić (46.Dziuba), Rebocho – Karlstrom, Kvekveskiri – Tsitaishvili, Sousa (65.Antczak), Velde – Szymczak.

null Kapitan Lecha: Salamon

null Trenerzy: Van den Brom – Glockner

null Stan murawy: Słaby (nierówna i grząska płyta boiska)

null Pogoda: 0°C, opady śniegu, wietrznie

null Miejsce: II boisko treningowe Stadionu Miejskiego (ul. Bułgarska 17, Poznań)

null Czwarty zimowy sparing 2023, sobota, 21 stycznia, godz. 12:05
null KKS Lech Poznań – Hansa Rostock 4:0 (1:0)

null Bramki: 23 i 68.Sobiech 63.Marchwiński 87.Dziuba

null Asysty: 1:0 – Kozubal 2:0 – Murawski 3:0 – Pereira 4:0 – bez asysty

null Widzów: (sparing zamknięty)

null Lech: Rudko – Żukowski, Dagerstal (46.Amaral), Gurgul, Pereira – Murawski (75.Dziuba), Kozubal – Ba Loua, Marchwiński, Skóraś (75.Antczak) – Sobiech.

null Kapitanowie Lecha: Murawski, Sobiech

null Trenerzy: Van den Brom – Glockner

null Stan murawy: Słaby (nierówna i grząska płyta boiska)

null Pogoda: 0°C, opady śniegu, wietrznie

null Miejsce: II boisko treningowe Stadionu Miejskiego (ul. Bułgarska 17, Poznań)

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





10 komentarzy

  1. Didavi pisze:

    Przedziwna ta sytuacja z Amaralem. 2 sparingi, a on nie zagrał ani minut na swojej pozycji tylko na idiotycznie wymyślonej przez Broma. Bez Amarala w formie nie wskoczymy na wyższy poziom grania. To jego nam brakowało jesienią i Joao trzeba było odbudować zimą i przywrócić do formy, a te minuty które grał w sparingach i ten dzisiejszy występ na stoperze na pewno nie dały mu pewności i nie przywróciły do formy. Można zakładać, że na Stal nie wyjdzie w podstawie, a bardzo potrzebujemy Amarala w najwyższej formie.

  2. Szota Arweladze pisze:

    Cieszy mnie coraz lepsza postawa Adriela D’Avila Ba Louy. Skrzydłowy w formie jest nam potrzebny na gwałt i skoro nie możemy go nabyć drogą kupna to przynajmniej stwórzmy go z jednego z naszych grajków. Dla mnie Adriela to jedyny poważny kandydat

    Przypomnę o moim śnie, w którym Adriel D’Avila Ba Loua zdobył w pierwszym wiosennym meczu ligowym zwycięskiego gola. Mam nadzieję że się spełni.

  3. edved pisze:

    Za formę Amarala odpowiada Amaral. Jakoś inni zawodnicy pod okiem Holendra są w stanie grać na najwyższym poziomie i to na obu frontach. O Rebocho już pisano, że nie nadaje się do gry co trzy dni. Amaral to inna historia i tu niestety w grę wchodzi mental księżniczki. Nic z tego chłopa już nie będzie i dzisiejsza decyzja wskazuje, że trener też ma tego świadomość. Ten Lech jest skrojony pod chłopaków z przewagą testosteronu nad estrogenem, czyli odwrotnie niż u Portugalczyka.

    • Mazdamundi pisze:

      Hmm… w pierwszym sparingu z Eintrachtem tydzień temu wszedł na swoją pozycję i rozruszał bardzo niemrawą do tamtej pory ofensywę Lecha w efekcie czego stworzyliśmy sobie jakieś 3 dobre okazję bramkowe. Jeśli wyciągać wnioski po delikatnie mówiąc dość ekscentrycznych decyzjach personalnych Broma to możnaby pomyśleć, że Rudko powróci w piątek z wielką pompą do pierwszego składu, Sobiech z Szymczakiem wygryźli Ishaka z wyjściowej jedenastki (dziś nawet z kadry meczowej :), a na lewej obronie będą na zmianę biegać Rebocho z Kozubalem.

  4. Bender pisze:

    Kolejny raz oba mecze obejrzane. Niby najpierw miał zagrać słabszy zespół, a potem silniejszy, ale trener zamieszał składem i nic do końca nie było już takie oczywiste. Na 100% we wcześniejszym spotkaniu zagrali obaj skrzydłowi w wyższej formie.

    Co wiemy? W pierwszym spotkaniu znów miały miejsce eksperymenty, tym razem bardziej udane, niż w dwumeczu z Eintrachtem. Pereira poradzi sobie na lewej obronie jeśli będzie taka potrzeba. Żukowski jest w lepszej formie, niż jesienią, może jeszcze w naszych barwach zaistnieje? Dobry mecz na pozycji 6/8 zagrał Kozubal, wreszcie miał okazje pokazać na co go stać i sobie poradził. Antek ma talent i charakter, dotąd trener nie dawał mu rywalizować z Karlstroemem i Murawskim, tym razem dostał szansę i z Murawskim zaryglował środek pola. Mamy czwartego środkowego pomocnika na ligę! Bardzo fajnie pokazał się młody Gurgul, zagrał odpowiedzialnie, udowodnił, ze ma potencjał. I pomyśleć, że to piłkarz o niższych notowaniach niż Mikołaj Tudruj i gdyby nie pewien incydent z tym ostatnim, Michał by dziś nie zagrał… W porządku mecz Dagerstala. Skóraś był klasą sam dla siebie, Ba Loua zagrał bardzo poprawnie i z zaangazowaniem, na swojej pozycji dobre momenty miał Marchwiński, a Sobiech udowodnił, że coś jednak potrafi. Wreszcie – Rudko nic nie zawalił, a nawet coś wybronił. Dodajmy jeszcze obiecujące epizody Antczaka i Dziuby, chłopaki oswajają się z grą na ekstraklasowym poziomie. Nie skomentuję gry Amarala na stoperze, obawiam się, że mentalnie Joao jest coraz dalej od drużyny. I takie są tego efekty…

    W drugim meczu solidnie zagrali obaj stoperzy (Salamon lepiej od Milicia), z bocznych obrońców aktywniejszy był Czerwiński, ale Rebocho także ładnie się poruszał wzdłuż linii. Karlstroem klasa, Kwekweskiri duży spokój, ładnie kilkukrotnie pokazał się Sousa (znów na „dziesiątce”…). Słabiej zagrali obaj skrzydłowi, widać, że mają umiejętności, ale są chaotyczni, raz im coś wyjdzie ponadprzeciętnie, a trzy razy zrąbią akcję. W piątek spodziewam się w pierwszym składzie Skórasia i Ba Louę. Szymczak jest coraz silniejszy, wydaje mi się, że jest mu jeszcze trudniej odebrać piłkę, niż jesienią. szkoda, ze koledzy nic mu nie wykreowali. Bramkarze bez wpadek. Powtórne występy Dziuby i Antczaka pokazały, ze przed nimi wciąż dużo nauki, ale mają odpowiednie umiejętności.

    Na plus trzeba zaliczyć to, że oba występy były na zero z tyłu, ładnie wyglądała organizacja gry od bramki i wychodzenie z presingu. W obronie było mało błędów i potrafiliśmy je wyjaśniać. Cieszy dynamika naszych skrzydłowych i umiejętności odnajdywania się w tłoku obu grających dziś napastników. Trzeba miec świadomość, że na boisku bes śniegu do adresatów dotarło by znacznie więcej piłek i może mielibyśmy z gry jeszcze więcej. Podobały mi się odważne decyzje o strzałach z dystansu Marchwińskiego i Dziuby, o to właśnie chodzi.

    Podsumowując – Lech wygląda na ustabilizowany, dobrze zorganizowany piłkarsko zespół, potrafiący zagrać swoje. Paradoksalnie dzisiejsze wymieszanie składów skutkowało tym, że ani razu nie pokazaliśmy wszystkich atutów na raz, za wiele relacja z obu spotkań nie powie analitykom z Norwegii. Okazuje się, że nawet mimo urazów (Szatka, Ishak, krótko grał Dagerstal) mamy szeroki skład. Podoba mi się spokój Lecha na początku tej wiosny. Nie zburzyliśmy tego, co osiągnęliśmy jesienią, teraz czas by to jeszcze podszlifować i może się uda wejść na jeszcze wyższy poziom? Zaczynam spoglądać na zbliżającą się rundę z optymizmem.

  5. Zbychu pisze:

    Patrząc pozytywnie, to wydaje mi się, że Brom pokazuje, że nie ma pierwszej drużyny, wszyscy są ważni i wszyscy mogą/muszą z siebie dać wszystko, nawet jeśli potrzebą chwili jest gra na nieswojej pozycji. Gra była chyba dość szybką, na moje niefachowe oko mniej było holowania piłki, z przodu więcej inwencji i myślenia, czyli tego, o czym trener mówił od początku. Jeśli tylko ten trening dodał pewności siebie naszym zawodnikom – także młodym – to super. Na północy też pewnie trochę respektu nabiorą. No i w Mielcu może być pogoda jak dzisiaj.

  6. ColgatesBilly pisze:

    Mimo wszystko, od wielu miesięcy, by nie powiedzieć lat, oglądając mecz Lecha ma się wrażenie, że KolejORZ oszczędza sie na następny mecz, gdzie sytuacja sie znów powtarza… i to tak do końca rundy, kiedy udają sie na zasłużony urlop.
    Gra na stojąco, głównie w bok i do tyłu, zero pressingu i pojedynków jeden na jeden (poza skrzydłowymi).

    • Bigbluee pisze:

      Najgorzej jak właczysz dodatkowo lige angielską i widzisz, że można biegać przede wszystkim do przodu i na pełnych obrotach, bez koniecznosci „ładowania akumulatorów”, mitycznej aklimatyzacji oraz braku wystepowania „mitycznego zmęczenia”. Gdyby ktoś w naszej lidze wykonał tak jak Arsenal, takie 2 mecze na intensywnosci jaką było widac z wsptkaniu z Totanhamem czy dziś z Man Utd, to 90% naszych grajków musiałaby leciec do dubaju na regeneracje w prasie oraz na forum opowiadono by o przemęczeniu grą i uprawianiem sportu wyczynowego.
      Ja naprawde czesto sie zastanawiam co sobie myślą sami piłkarze, ogladając inną ligę, gdzie takie same ludzie, moga biegac i grać, pomijam technike i głowe, a u nas jest pomór w szatni jak jakiś mecz wymaga zwiększonego wysiłku…