Pięć szybkich wniosków: Stal – Lech 0:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Niezła pierwsza połowa z kontrowersjami

Pierwsze minuty meczu były wyrównane, Stal podeszła wysokim pressingiem, po 5 minutach zaczęła być już widoczna przewaga Lecha, który z racji posiadania lepszych piłkarzy zaczął dłużej utrzymać się przy piłce, kreować sytuacje, wykorzystywał przede wszystkim boczne sektory boiska. Adriel Ba Loua miał dwie dobre okazje i chociaż jedną z nich powinien zamienić na gola. Patrząc na grę poznaniaków bramka na 1:0 wisiała w powietrzu, nasza drużyna na różne sposoby starała się przedostać pod bramkę Bartosza Mrozka, który mógłby skapitulować, gdyby nie sędzia. Arbiter Paweł Raczkowski z Warszawy najpierw nie odgwizdał ręki Arkadiusza Kasperkiewicza (każdy sędzia intepretuje takie zagrania zupełnie inaczej), później po obejrzeniu zaledwie jednej powtórki na VAR anulował jedenastkę dla Lecha po faulu na Michale Skórasiu, choć inne powtórki pokazały, że przewinienie było. Niemniej postawa poznaniaków dawała nadzieję na kolejne akcje i przede wszystkim na bramkę po której Lechowi grałoby się po prostu łatwiej, z większym luzem, po golu na 1:0 z naszej drużyny zeszłoby ciśnienie, które rozkręciłoby ten mecz.

Zasłużona bramka

Pierwszy kwadrans po zmianie stron wyglądał podobnie jak wiele minut pierwszej połowy. Nadal atakował Lech, który w 60 minucie zdobył bramkę po ładnej akcji w ataku pozycyjnym. Piłka powędrowała od lewej strony na prawą, na końcu miękko w pole karne wrzucił Joel Pereira, stoperom urwał się Mikael Ishak, który strzałem głową skierował piłkę do siatki. Tego gola inny sędzia mógłby uznać, z jednej powtórki ciężko było ocenić, o ile centymetrów ręka Szweda była za linią obrony, w Polsce zwykle nie promuje się ofensywnego stylu gry, dlatego patrząc na powtórkę wielu kibiców już czuło anulowanie bramki zdobytej po ładnej akcji. Tak też się stało. Sędzia gola nie uznał, ta sytuacja mogła doprowadzić ludzi do furii a naszych piłkarzy zniechęcić do dalszych ataków. Brak ręki, anulowany karny, nieuznany gol? To dużo jak na 60 minut gry.

Z Lecha uszło powietrze

Niestety wcześniejsze wydarzenia miały wpływ na grę Lecha Poznań w ostatnich minutach. Ataki poznaniaków były niemrawe, z optycznej przewagi Lecha niewiele wynikało, do tego nic do gry nie wnieśli zmiennicy, którzy i tak późno weszli na murawę. Na dodatek pojawienie się Filipa Marchwińskiego do końca popsuło ofensywę Kolejorza, który podłamany wcześniejszymi, dziwnymi decyzjami arbitra oprócz pojedynczych strzałów Kristoffera Velde w 81 minucie oraz Mikaela Ishaka w 90 minucie nie stworzył sobie zbyt wiele okazji do zdobycia bramki. Co najgorsze Lech w ostatnim kwadransie stracił kontrolę nad meczem czego akurat można było się spodziewać. Raz uratował nas Filip Bednarek, w końcówce piłkę sprzed linii bramkowej po wcześniejszym stałym fragmencie gry wybił jeszcze Jesper Karlstrom. Statystyki pomeczowe nie oddają przewagi, jaką Kolejorz miał w tym spotkaniu. Lech był lepszy, powinien wygrać ten mecz, jednak w piątkowy wieczór musiał walczyć nie tylko ze Stalą. Nie umiał pokonać wszelkich przeciwności, których przed spotkaniem nikt się nie spodziewał. Kto mógł przewidzieć, że po 76 dniach długiej, nudnej zimy sędzia odstawi na boisku aż trzy cyrki?

Bolesny falstart

Za Lechem bolesny falstart wiosny 2023. Po 30 latach nie wygraliśmy ligowego meczu w Mielcu, od 2013 roku nie umiemy natomiast wygrać pierwszego wiosennego spotkania na wyjeździe. Stal po prostu nam nie leży, w tych wszystkich przedstawianych wcześniej statystykach coś jest, sezon 2022/2023 zakończyliśmy bez bramki w rywalizacji ze Stalą, która miała dziś po swojej stronie 12 zawodnika i furę szczęścia, którego w innych meczach z innymi przeciwnikami może już nie być. Lech Poznań stracił dzisiaj 2 punkty, z czymś takim nie ma nawet cienia szansy na dogonienie Rakowa, przez co polska liga po takich meczach, jak dziś staje się nudna, przewidywalna. Rozgrywki rundy wiosennej nie zapowiadają się tak ciekawie, jak te 12 miesięcy temu, kiedy mieliśmy fantastyczną wiosnę 2022 pełną emocji niemal do samego końca. Wtedy do pewnego momentu o tytuł walczyły trzy ekipy, teraz Raków może śmiać się z tego, co zobaczył w Mielcu i mrugnąć okiem do sędziego. Lech? Realny cel się nie zmienia. Nadal jest to szybkie wskoczenie na ligowe podium, które nie pociągnie za wielu kibiców oraz nie wpłynie na podniesienie poziomu emocji w przeciętnej polskiej lidze, której po takich meczach, jak ten w Mielcu postronnemu widzowi nie chce się oglądać.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





20 komentarzy

  1. Mazdamundi pisze:

    Patrząc wąsko to nie był wcale kstastrofalny mecz jeśli chodzi o ofensywę, bo kilka szans jednak udało się stworzyć.
    ACZKOLWIEK…
    Trzeba chłodno ocenić z kim my się właściwie dzisiaj mierzyliśmy. Uczciwie trzeba powiedzieć, że Stal kadrowo nieustannie pozbawia się resztek jakości. Nasuwa się wniosek – tak grając ciężko będzie cokolwiek w tej lidze osiągnąć z zespołami lepszymi, a tych nie brakuje choć Ekstraklasa jest ligą słabą (dwa pierwsze mecze po wznowieniu rozgrywek bez żadnych bramek – kwintesencja jakości tego produktu). Indywidualnie – fajnie było znowu obejrzeć Bartka Salamona. W sumie zaprezentował klasyczny repertuar – dobra gra głową, dobra gra na wyprzedzenie, kilka niskich podań do przodu choć zabrakło tych kilku długich celnych crossów. Odniosłem jednak wrażenie, że w pierwszej połowie nie do końca czuł jeszcze to gdzie zaraz będzie starał się wbiegać rywal, ale w drugiej połowie już dobrze antycypował – bardzo ważna interwencja pod koniec, gdy blokował strzał ostrego kąta. Słabo dzisiaj Ishak, którego nie było zbyt wiele w grze, Ba Loua był aktywny, ale głównie przez jakieś pierwsze 25 minut meczu, Skóraś niby coś chciał szarpać, ale odniosłem wrażenie, że za dużo chciał zrobić w pojedynkę i to bez powodzenia – taka walka sama ze sobą. Miewał o wiele lepsze mecze. Szymczak parę razy ładnie się zastawił, powalczył, brał na siebie rywali – normalka. Środek pola nie wniósł nic ciekawego do gry ofensywnej. Reszta raczej przeciętnie.
    Słabo dzisiaj trener. Nie jestem w stanie pojąć dlaczego wyszliśmy bardzo zachowawczo w środku pola z Murawskim. Szybko złapał kartkę i myślałem, że już po przerwie wejdzie Kvekve tym bardziej, że dobrze wyglądał w sparingach. Stal w obronie stała dość głęboko i aż prosiło się o próby strzałów z dystansu, a każdy wie jak umie uderzyć Nika. W ogóle nie rozumiem sensu tych zimowych sparingów. Trzech największych wygranych to chyba Sobiech, Kvekve i Sousa. Żaden nie dostał ani jednej minuty, a prosiło się o większą kreatywność w środku pola. Coś się chyba trener znowu pogubił. Zdaje się stać w rozkroku. Niby chciałby, a przynajmniej tak kiedyś mówiono, grać piłkę ofensywną, ale wystawia mało kreatywny środek pola (a to była TYLKO Stal) i w konsekwencji jedyne zagrożenie to wrzutki lub próby wejścia z bocznych sektorów, bo ze środka nie ma komu podawać do napastników. Chwilami w fazie ataku, tu chyba nowość, do środka pomocy wchodził Rebocho, ale nie dało to dzisiaj większych korzyści. Reasumując – dziś było widać dokładnie to samo co jesienią, czyli straszne męczenie buły w ataku pozycyjnym, ale też kilka lepszych fragmentów, gdzie depnął Ba Loua lub zagraliśmy podaniem prostopadłym. Napastnicy zostali wyłączeni z gry. To mało i nie wiem czy jeśli taki trend będzie się dalej utrzymywać to czy w ogóle będziemy w stanie zająć miejsce na podium. W zasadzie to jestem przekonany, że nie i dlatego trzeba liczyć, że coś jednak przeskoczy w tym ataku pozycyjnym, który będziemy ZMUSZENI w tej lidze grać. O żadnej grze kontrami nie będzie tu na ogół mowy.
    Dla mnie ta teoria o tym, że Jonek jest całkowicie podporządkowany zarządowi i stawia wyżej promowanie wychowanków kosztem wyniku to bzdura, ale jestem bardzo ciekawy dlaczego zrobił tylko dwie zmiany, w tym wpuścił Marchewę, skoro było widać, że się męczymy i potrzeba większego impulsu. I to dużo wcześniej niż około 80 minuty. Jeśli ta teoria okazałaby się jednak prawdą, to oznaczałoby, że facet robi z siebie klauna. Pół biedy jakby to był jakiś Polak z karuzeli dla którego praca tutaj byłaby szansą życia, ale zagraniczniak z doświadczeniem w niezłych ligach?
    Do roboty panie trener i nie bać się w środę korzystać z tego co masz pan na ławce!

    • edved pisze:

      Tak jak piszesz. Mi zabrakło Sobiecha. Pereira ze swoją wrzutką, Sobiech na ostatnie pół godziny, on i Ishak w polu karnym i wywozimy trzy punkty z Mielca.

      • Kuki pisze:

        A jakby wpuścił Sobiecha, to by było pisane że gramy/gonimy czołówkę emerytem.

      • Bigbluee pisze:

        Widzisz Kuki, obiektywizm wypowiedzi polega na przekładaniu rzeczywistości na słowa. Można mieć uprzedzenia ale chcąc być obiektywnym, należy brać pod uwagę teraźniejszość i nie kierować się swoimi uprzedzeniami. Tego brakuje tu większości osób i chyba też Tobie.
        Ja jestem zagorzałym krytykiem zarządu. Z nimi Lech nigdy nie osognie niczego. Ale jak przedłużyli w czas sporo kontraktów to pochwalę i zaniosę kwiaty za dobrą decyzję. Jak zaczna odwalać numery to pierwszy chwycę za granatnik.
        To samo Sobiech. Dla mnie emeryt i kaleka. Jednak w okresie przygotowawczym w sparingach pokazywał się bardzo dobrze. Dlatego mimo że to dla mnie wrak, to ten wrak skoro dobrze zaczął grać i sam zarzeka się że walczy o skład, to trzeba mu dać szansę i nawet ja bym to zrobił mimo że jesienią nigdy nawet do 18 bym go nie wziął.
        Na tym polega różnica w tendencyjnym komentowaniu i obiektywnej ocenie. Dlatego też trenera wieku ocenia super bo wygrał z Villarreal a tak naprawdę jakościowo zespół gra piach i zero progresu pod jego wodzą. Obiektywnie jest to slaby trener i nic z nim nie osiągniemy. Do tego przypasował zarządowi bo nic nie wymaga. Ślepy z kulawym się dobrał….

      • Mazdamundi pisze:

        Z tymi granatnikami jest tak, że czasem nawet jak masz taki powieszony na ścianie w swoim komisariacie to potrafi wystrzelić w sposób całkiem automatyczny. Lepiej nie chwytać.

  2. Pawel68 pisze:

    Trener winny porażki mimo,że był remis!Transferów nie potrzebuje!Taktyka,zmiany,pierwszy skład żle!!!Zmiany za póżno!Ale co na tej ławce Marchwinski który nic nie wnosi?Może w okręgówce,3 lidze(nie sądzę żeby ktoś go nawet wypożyczył za darmo?!)po prostu żenada katastrofa…!Czyli rutkowanie wronkowskie…!

    • edved pisze:

      Te pierwsze mecze nigdy nie są łatwe. Zgadzam się, że trener tym razem nie pomógł, ale wystarczyłoby żeby La Bomba raz lepiej wycelował i nastroje byłyby inne.

  3. jerry21 pisze:

    Mecz w wykonaniu Lecha nie był zły.
    Pierwsza połowa nawet bardzo dobra.
    Zawiodła skuteczność! BaLoua dwa razy do przerwy.
    Inna sprawa to decyzję sędziowskie…
    Nie pomogły Lechowi.
    Choć nie tlumaczmy tym wszystkiego.
    Na plus Salamon! Udany powrót.
    Myślę, że gra Lecha siadła po nieuznaniu goła po spalonym. Jakby to podłamało piłkarzy.
    I jeszcze o Mrozku. Jeśli utrzyma formę i powtórzy rundę jesienną to musi wrócić jako bramkarz nr1 , trzeba go będzie wykupić.

  4. WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

    I co teraz obgryzanie paznokci i walka o podium? Byle zagrać dla kasy w pucharach i nie zmarnować współczynnika. A później znowu nam ktoś w lidze odskoczy. To już pierdole te puchary. Bo wszyscy mówią ze Lech nareszcie poradził sobie z grą na 3 frontach. No nie do końca jak widać. eh

  5. Ostu pisze:

    No to jedziemy z tymi wnioskami…
    1. Naturalnie, że wykonał ruch ręką…
    Naturalnie że powiększył obrys ciała…
    Naturalnie, że zmienił tor lotu piłki…
    Naturalnie, że odniósł korzyść z dotknięcia piłki…
    Wykonał ruch ręką „naturalnie”….
    Naturalnie, że karnego nie było…
    Jeśli to nie jest karny to co nim jest…
    2. Jeśli człowiek porusza się krokiem marszowym to w ciągu 1 ! sekundy pokonuje dystans około 1.66 metra…
    A więc jedna klatka na powtórce z monitora to około 7 cm…
    I teraz pytanie o „spalonym” decyduje
    – początek ruchu stopy zawodnika?
    – koniec ruchu stopy zawodnika?
    – moment oderwania się piłki od stopy ?
    – ugięcie sprężystej piłki na stopie zawodnika ?
    I tak oto w majestacie VAR można przekręcać Lecha na spalone o długość stopy – około 30 cm …
    3. O karnym na Skórasiu – w myśl obowiązujących od kilku lat przepisów nawet dotknięcie piłki nie usprawiedliwia spowodowanie upadku zawodnika – nawet nie wspomnę…
    4. Powyższe to jednak przyczyny obiektywne ale nic nie usprawiedliwia KATASTROFALNEJ skuteczności zawodników – tu TRZEBA przeprowadzić DODATKOWE zajęcia ze skutecznego wykańczania akcji – na co mamy ten skills.lab….
    5. Nic JESZCZE nie jest przegrane ale margines błędu się zdecydowanie zawęził a więc decyzję trenerskie Broma MUSZĄ być bardziej „precyzyjne” – czy on w Niderlandach nie zetknął się z takim sędziowaniem jak wczoraj, że aż go „zatkało” i przestał myśleć?
    I wniosek natury ogólnej
    – NIESTETY dwaj panowie Marchwinski i Baluj powinni zostać definitywnie skreśleni
    – Veldek Kiepski i Skóraś to powinni być nasi podstawowi skrzydłowi
    – Sousa pomimo że nie odpowiada parametrom atletycznym preferowanym w niderlandzkim futbolu i wymaganym na 8/10 to w dobie obecnego zapotrzebowania w Lechu na „kreację z przodu” to powinien bezwzględnie być preferowany w grze według schematu
    Sousa
    Kvekve
    Murawski
    My NIE MOŻEMY grać na dwie 6….!

    • WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

      Dokładnie Ostu. W skrócie meczu oficjalnym cwaniaki nawet nie pokazali tych akcji w polu karnym.

    • ColgatesBilly pisze:

      Zauważ że Canal+ jako decydującą uznał powtórkę zza linii bramkowej, a tam stopa obrońcy przesłania widok piłki. Widok od strony pola gry pokazuje coś przeciwnego.
      Co do klatek spalonego i owych linii: a skąd wiemy, jaki moment wybrano do pokazania onych? Przecież wystarczy ułamek sekundy, by wszystko wyglądało inaczej, zresztą, jak poznać moment kiedy tak naprawdę but powoduje wykop?
      Na stojących klatkach nie da sie tego rozróżnić!

    • Udebuluzor pisze:

      20 bramek strzelonych, ofensywa na poziomie Warty i wyrósł nam nowy Trałkotetteh.

  6. Jakub80 pisze:

    Na sędziowanie nigdy nie będziemy mieli wpływu, ale już na wykorzystywanie swoich sytuacji już tak. To należy poprawić. Liczba strzałów z dystansu też pozostawia wiele do życzenia. Mnie osobiście irytują takie uśmieszki po zmarnowaniu setki jak ma np. Ba Loua. To ma być wkurw na i determinacja żeby drugi raz to się nie powtórzyło. Szczególnie kiedy nie idzie.

    • Muro pisze:

      bo ten gość nie ogarnia, jest odklejony od rzeczywistości, takie duże, uśmiechnięte dziecko, które zawsze będzie mogło zwalić winę na kogoś innego – a bo to rasiści, a bo za zimno, a bo trawa była zła…

  7. Muro pisze:

    Dobra, dziś ze spokojem trzy wnioski
    Raz – dwa okradzione karne plus spalony z dupy przy bramce Papy… sędzia z warszafki i wszystko jasne. Plus – spieprzony wieczór po tylu dniach czekania.
    Dwa – wystawianie Mrożka na wypożyczeniu przeciwko swojemu klubowi to jawny sabotaż i każdy za to odpowiedzialny powinien ponieść karę. Gość broni naprawdę dobrze i wiadomo, że na swój aktualny klub zepnie się dwa razy bardziej.
    Trzy – po zmianie Marchwińskiego odpuściłem, nie oglądałem ostatniego kwadransa. To też jest sabotaż i każdy mecz z tym gościem w składzie osłabia Lecha. Obiecałem sobie zatem, że jak tylko będzie wchodził Marchwiński – vide kiedyś Thomalla – to odpuszczam i nie oglądam dalej, szkoda mi czasu i nerwów (wyjątek: Kolejorz prowadzi trzy albo cztery zero i Marchwiński nie zrobi szkody/pożytku/różnicy).

  8. Mazdamundi pisze:

    Nie wiem, więc się zapytam. Jeśli ktoś wie będę wdzięczny za odpowiedź.
    O ile dobrze widziałem, przy sytuacji z potencjalnym karnym za zagranie ręką kolejność boiskowych wydarzeń była taka: zagranie naszego piłkarza -> piłka odbija się od murawy -> piłka uderza w rękę rywala. Czy drugi element – piłka kozłująca od podłoża – nie jest przypadkiem elementem, który tak jakby wyklucza celowość zagrania ręką tego obrońcy? Myślę, że jeśli jutro w Kanale będzie analiza, to na tym będzie oparta ewentualna linia obrony.

  9. Seth pisze:

    Wniosek jeden jakby zamiast Lecha był to Raków lub Legła te dwa karne byłyby podyktowane bez dwóch zdań. Oni dostawali karne za mniejsze bzdury.
    Lech -Korona karny przeciw Lechowi za reke ,tam piłka ledwo musneła reke Kaltroma i nawet nie zmieniła toru lotu.

  10. Kuki pisze:

    I nie zmienia się nic, dalej trzeba żyć.
    Jak rok temu byłem wkurwiony po meczu w Mielcu, tak i w tym jestem.

    Idea VAR, chociaż słuszna, zaczyna działać negatywnie na przebieg i losy meczu. Gdzieś tutaj popełniono błąd, dając jeszcze większe pole do interpretacji dla sędziego i jego świty, bo właściwie każde przewinienie można usprawiedliwić czy przedstawić w innym świetle.
    Dopóki w piłce nie zostanie wprowadzona sztuczna inteligencja oceniająca pozycję spaloną, dopóty durnie z wozu VAR będą mieli dowolność w ocenie i rysowaniu swoich krzywych lini.

    Jebać tego Raczkowskiego i całą warszawkę.

  11. Hazaj pisze:

    1 -Klasa Marchwińskiego- wejście z ławki na 15 minut od 3 sezonów.Zjazd w 3 sezony na wartości (transfermarkt) z 3,5MLn € do 800 000€.Jak Możdżeń, dobry początek (gol ze szmatą) dalej szarzyzna i po prostu dno. Co tu komentować.
    2- Karny (ręka) co tu gadać, oczywisty. Gol Ishaka spalony? Bo wychylona ręka? No to nowość że ręką potencjalnie można strzelić gola!
    3- Skrzydłowi to temat. Od Skórasia ręce precz. Zdaniem skrzydłowego jest drybling, skuteczny , szybkie bieganie, podania i walka- to jest więc o co tu kruszyć kopie. Veldek Kiepski ma po prostu lepsze paiery na granie niż ten pamperek Ba Luj. Kropka.
    4- Raz być przekręconym przez Raczkowskiego OK, dwa… dziwne, trzy to granda jak psi h..j.