Reklama

Pięć szybkich wniosków: Miedź – Lech 2:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Szokujący gol i remis mimo przewagi

Lech nieźle rozpoczął mecz w Legnicy, przeważał, prowadził grę, pachniało golem dla poznaniaków aż nagle to Miedź wyszła na prowadzenie. Goście doczekali się naszego błędu, konkretnie skorzystali ze złego zagrania Joela Pereiry na środek pola, piłkę przejął rywal i po długim zagraniu do schodzącego ze skrzydła Narsingha wręcz sensacyjnie przegrywaliśmy 0:1. Gospodarze załatwili nas golem oddając w 16 minucie pierwszy strzał w tym jednostronnym meczu. Przy stanie 0:1 poznaniacy zaczęli grać jeszcze szybciej, ale długo bili głową w mur. Dopiero w 37 minucie rozklepali defensywę Miedzi, przy wyniku 1:1 lechici szybko chcieli pójść za ciosem stwarzając sobie kolejne okazje do zdobycia gola. Niestety. Przed przerwą naszej drużynie nie udało się wyjść na prowadzenie co jeszcze mocniej podcięłoby skrzydła nastawionej na defensywę Miedzi, która mogła cieszyć się z rezultatu po 45 minutach. Niemniej ostatnie minuty pierwszej połowy dawały duże nadzieje na 3 punkty dla Lecha Poznań, który wyraźnie zaczął się rozkręcać mając jeszcze kontrolę nad meczem.

Zasłużone prowadzenie i niemożliwa strata punktów

Pierwszy kwadrans drugiej połowy wyglądał podobnie jak końcówka pierwszej odsłony. Zdecydowane ataki Lecha dużą liczbą zawodników siały zamęt w obronie rywala, który momentami bronił się rozpaczliwie całym zespołem. Dokładnie od 47 minuty gol na 2:1 dla poznaniaków wisiał w powietrzu, bramkarz Abramowicz popisał się paroma dobrymi interwencjami, ale też król Mikael Ishak w kilku sytuacjach powinien zachować się lepiej i pokonać z paru metrów golkipera Miedzi. Lech nie zwalniał tempa, w końcu już w drugim kwadransie drugiej połowy dopiął swego strzelając bramkę na 2:1, lecz po rzucie karnym, który należał się poznaniakom. Przy stanie 2:1 nasza drużyna w pełni kontrolowała mecz, Miedź grała defensywie, wyglądała na zespół rozbity i pogodzony z losem, który tylko czekał na trzecią bramkę.

Po co nam zmiennicy?

Po 70 minucie w Legnicy mocno się rozpadało. Na boisku momentami mieliśmy chaos, sam Lech już nieco zmęczony wcześniejszymi, zdecydowanymi atakami zaczął rozluźniać się w poszczególnych formacjach, na murawie zaczynało się robić miejsca. Po 70 minucie nadszedł czas, by John van den Brom zareagował na boiskowe wydarzenia poprzez wprowadzenie zmienników, którzy zastąpiliby najbardziej zmęczonych piłkarzy. W okolicach 75 minuty zmęczenie niektórych zawodników było już bardzo widoczne, już wcześniej zgasł choćby Adriel Ba Loua czy Filip Marchwiński, należało ich wtedy zmienić, ale Holender zaczął robić roszady dopiero wtedy, gdy Lech po przypadkowej akcji stracił gola na 2:2. W drugim kolejnym meczu John van den Brom niechętnie korzystał ze zmienników desygnując tym razem kontrowersyjną jedenastkę. Filip Marchwiński rzekomo daje więcej kreatywności w środku pola od Afonso Sousy? Pedro Rebocho już na początku wiosny nie ma sił grać co 4 dni? Czemu znowu nie zagrał Nika Kvekveskiri za Radosława Murawskiego? Oczywiście zagadek było dziś więcej tak samo jak nie do końca lognicznych ruchów trenera.

Zawiedli liderzy

W środę niestety zawiedli liderzy naszej drużyny. Mikael Ishak mimo gola + asysty rozczarował w tym meczu, zmarnował parę dobrych sytuacji i interwencje Abramowicza nie mogą być wytłumaczeniem. To Ishak swoim zachowaniem w polu karnym budował golkipera Miedzi, który powinien skapitulować jeszcze z 2-3 razy. Dodatkowo poza wywalczeniem rzutu karnego niewiele pokazał Michał Skóraś, lewy dziś obrońca Alan Czerwiński był zamieszany w utratę dwóch goli przez złe ustawienie i spóźnione interwencje, Radosław Murawski był za mało kreatywny, Filip Marchwiński mimo strzelonej bramki był hamulcowym ofensywy Kolejorza nie dając tego, co dawał kiedyś Joao Amaral. Na razie nie wiadomo nad czym pracował Lech w Dubaju, poznaniacy są przewidywalni w grze, nieskuteczni i co najgorsze – nieefektywni w tym, co robią. Za nami dwa rozczarowujące mecze traktowane przez kibiców jak porażki.

Smutne dni

Za nami i przed nami smutne dni. Lech miał 76 dni, aby zimą należycie przygotować się do rundy wiosennej i wystartować zgodnie z oczekiwaniami. Tymczasem widzimy Lecha, w którym wiele rzeczy nie gra, wielu piłkarzy niewiele pokazuje, trener nie trafia ze składem, za późno przeprowadza zmiany i delikatnie pisząc – nie pomaga drużynie swoimi decyzjami. Kolejorz miał szybko wskoczyć na podium, miał to zrobić przede wszystkim dziś, a w rzeczywistości nadal miejsce na pudle nie należy do Lecha Poznań co jest bardzo irytujące. To boli, że w czasie kiedy jeszcze nie rozpoczął się dwumecz z Bodo/Glimt łatwo straciliśmy aż 4 punkty z przeciętnymi ekipami, które wypunktowały przewidywalnego Kolejorza psującego nastroje wśród kibiców. Do niedzieli atmosfera się nie poprawi, w niedzielę po 17:00 również za wesoło nie będzie, gdyż ewentualne ogranie beniaminka w Poznaniu to żadna wielka sztuka czy coś za co zespół mógłby zgarnąć brawa. To obowiązek Mistrza Polski, by do środowego wstydu nie dołożył jeszcze kompromitacji.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





9 komentarzy

  1. Pawel68 pisze:

    Wniosek jest jeden Brom sobie nie poradził!I jeszcze opowiada jakieś bajki!

  2. 07 pisze:

    Stoi na stacji lokomotywa…… autorski zespół vd Brooma jeszcze w Dubaju. Proponuje kolejne zgrupowanie we Wronkach. To juz nie był przypadek. To nie gimnastyka artystyczna…

  3. Sosabowski pisze:

    Lubię sobie pewne rzeczy przemyśleć jak już opadnie kurz.
    I to co mnie wczoraj najbardziej zaskoczyło, to po raz kolejny brak otwierających podań w środkowej strefie. Jedyne jakie zobaczyliśmy to piętką Ba Loua. Jeśli można powiedzieć, że „za sterami” wielu drużyn w czołówce stoi jakiś piłkarz: Ivi, Josue, Pawłowski. To u nas gry nie prowadzi nikt. Piłka popychana jest w poprzek od skrzydła do skrzydła. Przejdzie przez Jaspera, Przejdzie przez Murasia, wróci do Milicia. Jeśli Skóraś nie zejdzie w głąb. To ta piłka może krążyć tak 3-4 minuty. I jaki jest z tego pożytek? Brakuje nam Tiby. Tego Tiby z najlepszych lat. Który miał pomysł. Który jak dostał piłkę to miał już rozplanowane co chce z nią zrobić. Na ten moment, wiemy, że chcemy zamknąć rywala ale co dalej?
    Wróciliśmy do wrzutek bezpośrednich w pole karne i w dalszym ciągu uważam, że to najlepsza decyzja. Potrzeba tylko precyzji w szukaniu Milicia i Salamona a bramki się znajdą.
    Naszła mnie też taka myśl, że strzelamy zdecydowanie za mało bramek. Ale czy uważacie, że to wina napastnika?
    Szczerze mówiąc może w poprzednim meczu tak. Ale czy w 90% tego sezonu nie zawiniła kreacja? Mamy dużo celnych strzałów ale po akcjach, które nie gwarantują gola. Nie mieliśmy skutecznych skrzydłowych. A jeśli już byli to też woleli wykańczać akcję sami.
    I w takiej sytuacji klub decyduje się nieoficjalnie na rezygnację z Amarala, który wydaje się potrzebny jak woda?
    Oczywiście Amaral w formie z sezonu mistrzowskiego. Który potrafił samym przyjęciem zgubić stoperów rywala, uderzyć zza pola karnego czy podać w uliczkę do Ishaka. Zrozumiały jest brak formy piłkarza, zjazd. Ale czy nie od tego jest trener by takiego piłkarza nam wznieść na wyżyny?
    Jeśli już zrezygnowano z Amarala to czemu w meczu z marną Miedzią, nie zagrać na dwie 8 i jednego przecinaka w postaci Jespera?
    Para Murawki-Karlstom jest świetna na mocniejszego przeciwnika, gdzie liczy się przechwyt i „holowanie” piłki do skrzydłowych. W tym są naprawdę świetni.
    Ale policzmy ile bramek dała nam ta para? Ile sytuacji wykreowała?
    Dlaczego nie wyjść Jasper – Sousa, KveKve? Jeśli już narzucany ma być Marchwiński to zamiast jednego z tych piłkarzy?
    Trener gra za bardzo zachowawczo. Wychodzi brak znajomości ligi. Ale nie wierzę, że wśród asystentów nie ma w klubie osoby który by powiedziała: „Hej, to jest Miedź Legnica, zbieranina przypadkowych ludzi”.
    Jest wiele pytań na które trener nam nie odpowie, i skwituje „mam swoje powody” A my mamy powody żeby o nie pytać.
    Jeśli przed sezonem zastanawialiśmy się jakie pozycje wzmocnić, i wyszło nam że w sumie wszystkie 😉
    To aktualnie poza zaległym bramkarzem na już! Według mnie jest to playmaker. A o takich cholernie trudno na rynku. Ta lokomotywa potrzebuje pilnie Maszynisty!
    Ostatnią sprawą jaką chce poruszyć a wszyscy dobrze o niej pewnie wiemy. To brak kontroli VdB nad przebiegiem spotkania. Szczególnie 75 min kiedy zespół zaczynał grać niczym Japonia z Polską w pamiętnym meczu.
    Odmieniliśmy sytuację, w głowach dopisaliśmy trzy punkty. I tyle z tego wyszło. Tu potrzebne były zmiany na już. A wydaję się, że VdB poszedł w ślady kolegi z biura i rozpisał sobie w Excelu wszystkie rotacje i zmiany do końca sezonu.
    Nie widać tu przygotowania na konkretnego przeciwnika. Raz jeden jedyny zmieniliśmy ustawienie na Raków i to nie wypaliło. Ale oczekuje się od trenera, że przejrzy notatki asystentów z kim przyjdzie się mierzyć.
    Graliśmy ze Stalą i Miedzią, a wyszliśmy prawie jak na Villareal. Co bardzo zaskakuje mając na uwadze, że w wielu meczach na samym początku sezonu Brom trafiał ze zmianami. Pewnie podyktowanym zmęczeniem konkretnego piłkarza, ale trafiał! Wczoraj nie było kontroli. Zmiana dla zmiany.
    I na koniec sprawa Alana. Po co testujemy Pereirę jako trzeciego lewego obrońcę w sparingach żeby potem wstawiać lewonożnego na w sumie wahadło? Alana ciągneło pod bramkę przeciwnika ale nie specjalnie nawet mógł tam wrzucić bo nie ta noga! To też kolejny kamyk do ogródka trenera. Jeśli już coś testujesz, co więcej to wychodzi! To skąd ta zmiana na ostatnią chwilę? I wielu z nas powie, że bramki padły po stronie Czerwińskiego bo nie grał na swojej pozycji. I teraz winić trenera czy piłkarza?
    Jak dla mnie 60 do 40.

    • Krzys pisze:

      Bardzo ciekawa, merytoryczna i konstruktywna krytyka. Twoje komentarze @Sosabowski jak zawsze na wysokim poziomie kultury pomimo negatywnych emocji jakie wszyscy przeżywamy kibicując Lechowi.
      Ale ja chciałbym wrócić do tego co napisałeś wczoraj przy ocenach za mecz. Piłkarskie Deja Vu bez happy endu. Dokładnie mam takie same odczucia i kibicując Lechowi przeżywam to od lat nie zależnie od składu czy trenera. Buduje to we mnie frustracje. Po chwilowych sukcesach Lecha przychodzi taki koszmar i kasuje optymizm na lepszą przyszłość. Bo lepsza przyszłość to ciągłe podnoszenie poziomu sportowego nagradzane osiąganymi wynikami i trofeami a nie tylko stabilnymi finansami.
      Zastanawiam się co jest problemem tego klubu, który ma wielki potencjał kibiców, zdrowe finanse, dobrą infrastrukturę i niezłych piłkarzy jak na polską ligę. Moim zdaniem ten problem w klubie począwszy od właściciela i zarządu to mentalność. Mam wrażenie, że brakuje odwagi do podejmowania ryzyka, kreatywności a przede wszystkim mentalności zwyciężania. Piłkarze w meczach takich jak ze Stalą czy Miedzią gdy wynik nie jest korzystny a czas ucieka tracą pewność siebie, nie maja odwagi do podejmowania ryzyka, zatracają kreatywność i stają się nieskuteczni. Czasami to wyglada jakby mieli pecha. Ale to ich mentalność, zalękniona psychika powodująca nieudolność nie pomaga szczęściu.

  4. Muro pisze:

    Dobra, nie oglądałem meczu, więc teoretyzuję: a co, jeśli to klątwa Marchwińskiego? W sensie – że ten piłkarzyk po prostu przynosi nam pecha?

    • 07 pisze:

      O pechu słyszę juz od poczatku sezonu. Nie szukajmy dziury w całym. Lech jest nieskuteczny a defensywa dziurawa. 2 gole po głupich błędach.

      • Muro pisze:

        Ja mówię o pechu, który ten gość przynosi od kilku sezonów, nie od ostatnich dwóch meczów 😉

  5. mario pisze:

    ogranie Miedzi to nie sztuka? Wszystko wskazuje że dla nas to jest jednak wyzwanie…Co z tego że siedzieliśmy na Miedzi jak nic nie wchodziło? Przecież już w ZEA było słabo ze skutecznością.

  6. Ostu pisze:

    No to jedziemy z tymi wnioskami…
    1. Chwaliłem Broma, że ma szeroką 20-ke, którą gra „rotacyjnie” a teraz Brom zaczyna grać „żelazną” jedenastką…
    2. Co gorsza ta jedenastka jest ZDECYDOWANIE zachowawcza…
    3. Wyłazi jak bardzo gra na dwie 6 jest ograniczająca dla drużyny…
    4. Niestety potwierdziły się moje słowa sprzed meczu, że wobec braku kreatywności w środku pola nie maja znaczenia braki „atletycznosci” u Sousy
    5. Najgorsze jest że zmiany dokonane przez Broma w „ostatniej chwili” wskazują jednoznacznie jakim składem powinniśmy wyjść na kolejny mecz…
    No i uwaga natury ogólnej – rozumiem że Brom chce zabezpieczyć „tyły” i boi się o obronę stawiając na współpracujących z obroną „przecinaków” , którzy dodatkowo wracają i asekurują obrońców bocznych bo obaj nie ogarniają tyłów ale w takim razie dlaczego gra ciągle Bednarkiem, który mu wręcz „gwarantuje” skoki ciśnienia…
    No bo to co odwalił Bednarek przy zwłaszcza drugim strzale przy słupku nadaje się do książki o futbolu – rozdziałów o bramkarzach – w którym jest wskazane jak nie należy bronić…
    Takie „trzy grzechy główne” bramkarzy…