Reklama

Pięć szybkich wniosków: Lech – Miedź 1:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Pierwsza połowa różnych fragmentów

Początek niedzielnego meczu wyglądał identycznie jak niemal cały środowy w Legnicy, czyli ponownie to Lech atakował, prowadził grę, a Miedź broniła się czekając na kontry. Po paru minutach sytuacja trochę się zmieniła. Legniczanie zaskoczyli poznaniaków, zaczęli nawet atakować większą liczbą zawodników, lechici nie mieli kontroli w środkowej strefie aż w 17 minucie dość niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Niespodziewanie, ponieważ poznaniacy strzelili gola po rzucie rożnym, które w tym sezonie nie są mocną stroną Lecha. Chwilę po tej bramce w poprzeczkę trafił Filip Szymczak, w 26 minucie golkipera gości próbował jeszcze zaskoczyć Kristoffer Velde, wtedy wydawało się, że kolejne trafienia dla Kolejorza są kwestią minut i nie będzie nerwówki w drugiej połowie. Niestety po strzale Norwegia nasz zespół utracił boiskową kontrolę, taktycznie był słabo zorganizowany, dopiero w okolicach 40 minuty na boisku znowu dominował Lech, który miał kolejne szanse na strzelenie drugiej bramki. Niestety nikomu nie udało się trafić do siatki, gra poznaniaków w pierwszych 45 minutach momentami nie była porywająca, Miedź oddała na naszą bramkę 3 groźne uderzenia co nie zmienia faktu, że Lech w pierwszej odsłonie był lepszym zespołem i powinien prowadzić wyżej niż 1:0.

null

Za dużo nerwowości

W pierwszym kwadransie po zmianie stron było wszystko, co mogło podobać się neutralnemu kibicowi poza oczywiście golem dla któregoś z zespołów. Już w 50 minucie Miedź mogła wyrównać po kontrze, w 57 minucie w poprzeczkę trafili zarówno Mikael Ishak jak i Filip Marchwiński po którego strzale dobić próbował jeszcze Szwed, który znowu był nieskuteczny. Po godzinie gry na boisku było już bardzo dużo miejsca, powinno być też już po meczu, gdyż Lech miał znowu wystarczająco wiele okazji, by w 57 minucie zamknąć to spotkanie. W kolejnych minutach kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, piłka była bowiem wszędzie tylko nie w bramce Abramowicza, który często nawet nie musiał interweniować. Próbował Nika Kvekveskiri, próbowali też Afonso Sousa czy Kristoffer Velde i nic nie chciało wpaść. Po 70 minucie John van den Brom przeprowadził nawet logiczne zmiany wpuszczając Michała Skórasia oraz Jespera Karlstroma, który miał uspokoić grę w środku, dzięki niemu mieliśmy mieć kontrolę w środkowej strefie, ponieważ Miedź przy stanie 0:1 nie miała już nic do stracenia mogąc w ostatnich minutach zaryzykować. Niestety tak było, a pojawienie się Szweda nic nie dało. W 75 minucie Miedź mogła strzelić bramkę po szybkiej kontrze, w 77 minucie powinno być 1:1, jednak Henriquez mając przed sobą bramkę trafił akurat w Filipa Bednarka, któremu swoim fatalnym strzałem pomógł w interwencji. Po 82 minucie doszło do sytuacji, w której Lech nastawił się na kontry i zaczął szanować wynik, na murawie pojawił się nawet drugi z zagrożonych pauzą środkowych pomocników w postaci Radosława Murawskiego, który miał zabezpieczyć tyły. Patrząc na ostatnie minuty w tym na czas doliczony był to doby manewr, gdyż w doliczonym czasie Miedź nam nie zagroziła, Lech grał piłką, utrzymywał się przy piłce, grał mądrze, szanował futbolówkę i dowiózł skromną wygraną.

null

Znowu nieskuteczność i brak kontroli

Lech rozegrał dziś najsłabszy mecz tej wiosny, w którym mimo wszystko i tak był lepszy od przeciwnika zasłużenie zwyciężając. Wygrana jest jednak za niska, znowu szwankowała skuteczność, na dodatek przy odrobinie pecha mogliśmy stracić bramkę choćby po strzale Henriqueza w ostatnich minutach. W niedzielę poznaniacy oddali na bramkę tylko 18 strzałów w tym 3 celne mając 61% posiadania piłki. Miedź wykonała 12 uderzeń w tym 3 celne, momentami nasza drużyna nie miała boiskowej kontroli dopuszczając legniczan do kilku groźnych sytuacji. John van den Brom znowu tego nie widział lub udawał, że nie widzi tego problemu. Według niego Lech gra dobrze a jedyny problem to skuteczność co oczywiście nie jest prawdą. Taktycznie wyglądamy słabo, Lech polega wyłącznie na indywidualnych umiejętnościach piłkarzy, którzy są lepsi od zawodników Stali czy Miedzi, dlatego w ostatnich 3 meczach mieliśmy przewagę, która i tak przełożyła się na zaledwie 5 punktów.

null

Cieszy tylko wynik i miejsce

Po meczu z Miedzią Legnica cieszą dwie rzeczy. Cieszy wygrana 1:0 + awans na 3. miejsce, które Lech zajmuje w tej chwili również dzięki słabości polskiej ligi. Niestety w grze poznaniaków niewiele się zmienia, w trzecim kolejnym spotkaniu błędy i niedoskonałości były takie same, mecz z Miedzią Legnica optycznie wyglądał najgorzej tej wiosny, jednak punkty się zgadzają, a zwycięstwo dające pudło zakrywa wszelkie niedoskonałości, których trener jeszcze nie dostrzega co niestety mocno martwi. Patrząc na wypowiedzi piłkarzy nasi zawodnicy wypowiadają się bardziej trzeźwo, np. Radosław Murawski ostatnio dostrzegał mankamenty także w obronie czego trener Lecha Poznań zupełnie nie zauważa, skupia się jedynie na nieskuteczności zwalając tak jakby winę na zespół. John van den Brom zastosował dziś bardzo dziwną rotację, którą ciężko zrozumieć, trudno ze zrozumieniem niektórych rzeczy mogą mieć nawet niektórzy piłkarze. Nie było powodu, by najlepszy ostatnio skrzydłowy Adriel Ba Loua usiadł na ławce, każdy kto zobaczył wyjściowy skład na drugi mecz z Miedzią Legnica mógł przeżyć mały szok, nagle na ławce usiadło pięciu zawodników w tym liderzy tacy jak Michał Skóraś i Jesper Karlstrom.

null

Wielka niewiadoma

Za nami 3 mecze rundy wiosennej, ale piłkarską wiosnę 2023 rozpoczęliśmy tak jakby dopiero dziś dzięki skromnej wygranej nad przedostatnią ekipą w Ekstraklasie. Lech Poznań nie jest w formie, nieskuteczność to tylko jeden z problemów, na razie bazujemy na zaangażowaniu piłkarzy i umiejętnościach technicznych niektórych zawodników, którzy przebłyskami potrafią wyszarpywać punkty. Kolejorz miał dużo czasu na odpowiednie przygotowanie się do rundy wiosennej, zimą miał czas na wypracowanie jakiegoś stylu, schematów, których na razie nie widać. Gramy z przebłyskami, jesteśmy nieskuteczni, łatwo tracimy kontrolę podczas meczów, żadna formacja nie wygląda na zgraną. Lech chcąc regularnie wygrywać musi wskoczyć na wyższy poziom, chcąc wyeliminować Bodo/Glimt również musi grać przede wszystkim odpowiedzialniej w defensywie i skuteczniej z przodu, bowiem Norwegowie to jednak inny level niż Stal czy Miedź, które pozwalały nam na bardzo wiele. Lecha trzeba obserwować, przed poznaniakami parę dni na spokojny trening a później pora na trudny wyjazd do Płocka, gdzie na papierze przeciwnik będzie silniejszy. Wówczas okaże się, czy w grze Kolejorza są jakieś postępy, czy coś drgnęło pod względem przygotowania taktycznego, samą drużynę zweryfikuje już zespół Bodo/Glimt, o którym nie da się nie myśleć.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





9 komentarzy

  1. Harnaś pisze:

    A może poziomem dostosowujemy się do przeciwnika i będziemy grać lepiej z lepszymi. Taaaaa…..

  2. Sp pisze:

    Jakoś nie specjalnie wierzę w to, że teraz te kilka dni spokojnych treningów wpłyną na lepszą jakość naszej gry już z Wisłą. Mieli świetne warunki w Dubaju, a my gramy gorzej niż jesienią.

  3. DivusGomesz pisze:

    Nie zgodzę się z tym, że nie widać stylu. Próbujemy trudnych technicznie rozwiązań przez które często łatwo tracimy piłkę. Albo drużyna się tego nauczy i zacznie to wychodzić albo trener w końcu się podda i wrócimy do normalnego ekstraklasowego grania. Możemy jeszcze zwolnić trenera i zamienić na kogoś z karuzeli. Do końca sezonu na pewno będzie lepiej a później zaczniemy zabawę od nowa.

    • djwiewiora pisze:

      Gołym okiem widać, że nie ma pomysłu na złamanie autobusu rywali.
      Brakuje nam kogoś takiego jak Tiba lub Moder…Amarala który chce grać oraz skuteczniejszych skrzydłowych.
      Murawski i Karlstroem by się sprawdzali gdyby był Amaral w formie… Inaczej tylko spowalniające grę .mn

  4. Jakub80 pisze:

    Dzisiaj kurz opadł i można spokojnie wyskrobać parę zdań. Po pierwsze , pozytywne jest to ,że stwarzamy sytuacje. Niestety kwestia ich wykorzystania od dobrych kilku meczów jest na mega słabym poziome. Trochę może brakowało szczęścia. Cieszy również ,że obrona zagrała na zero z tyłu ,co przy takim wyniku jak wczoraj jest kluczowe by zgarnąć 3 pkt.. Nie rozumiem ,podejrzewam jak większość tutaj , że pomimo rotacji , o której tak często mówi Brom dlaczego nie korzysta z Sousy. O Amaralu nie wspomnę. Paradoks polega na tym ,że ofensywna gra w naszej ekstraklasie jest równocześnie przekleństwem drużyn , które chcą grać w ten sposób. Dochodzi do meczów ,gdzie takie Miedzie , Stale lub inne stawiają autobus licząc na kontrę ,która na nasze nieszczęście wyjdzie im co jakiś czas. Patrząc na tabelę to nie ma tragedii. Mamy dobrych piłkarzy jak na naszą ligę, a przy poprawie skuteczności myślę ,że na koniec sezonu będziemy na drugim miejscu. Walczymy dalej.

    • djwiewiora pisze:

      Nie ma tragedii jeżeli nie chciało się mistrzostwa…jest tragedia, dla nas – kibicującym Lechowi walczącemu o masjtra…na 9pkt mamy ledwo 5pkt. Miała być pogoń za Rakowem a jest powolny trucht, byle by były jakieś puchary….bo liga mistrzów się nie opłaca…takie ot myślenie. Minimalizm, co by za dużo nie trza było wydać na transfery. Chuje z Wronek ot co!

  5. Bart pisze:

    A może w klubie jest duże ciśnienie na jak najlepszy wynik w Europie i przygotowania były prowadzone tak żeby pierwsze mecze były przetarciem a forma przyszła na dwumecz z Bodo? A może Ishak dopiero dochodzi do optymalnej formy? W końcu w końcówce obozu miał jakieś drobne problemy ze zdrowiem. Start mamy średni, jest trochę znaków zapytania i rzeczy które na ten moment nienajlepiej rokują, ale zobaczymy co będzie dalej. Jest jeszcze tyle grania że wciąż wiele jest możliwe. Wystarczy że złapiemy serię zwycięstw i strata może spaść na tyle że wygrywając w maju w Częstochowie Raków może poczuć nasz oddech. Z czystego rachunku prawdopodobieństwa wiele wciąż jest możliwe. My nie będziemy przecież do końca rundy obijać poprzeczek a Raków nie będzie do końca rundy wszystkiego wygrywać, często po wątpliwych karnych czy po fartownie przepychanych gównomeczach. Strata jest duża, ale na początku lutego tytułów się nie zdobywa.

  6. nero42 pisze:

    Brom dobrze wykonuje zlecone zadania. Praktycznie sprzedał już Skórasia, potem Szymczaka, a i Marchewkę ktoś weźmie, bo młody a jakieś liczby zrobi jeśli będzie tyle grał co dobrej pory.

  7. kamilkks pisze:

    Nie zgadzam się z tak krytycznym spojrzeniem autora..jasne, ze gra nie jest idealna, ale tworzymy sytuacje, brakuje skuteczności..myśle, ze maszyna się dotrze w najbliższych meczach..zauważyłem, ze po okresach przygotowawczych, czy dłuższej przerwie na kadrę potrzebujemy 3-4 meczów,mzeby dojść do dobrej formy (tez to jest jakiś kłopot),ale forma wydaje się rosnąć później w kolejnych meczach..myśle, ze to tez trochę kwestia złapania świeżości po ciężkich treningach..gdyby była skuteczność to byśmy te 3 mecze zamknęli pewnie i nie byłoby tematu..skuteczność zaraz wróci, maszyna się dotrze i myśle,mze będzie ok..ważne jak będziemy kończyć ten sezon i tutaj liczę na dobra formę przy koncu kiedy inni będą padać