Ligowy dramat Bułgarskiej

Stadion Lecha Poznań stał się miejscem wygodnym dla każdego, kto potrafi wykorzystywać kontry i brak jakiegokolwiek przygotowania taktycznego Kolejorza do ekstraklasowych spotkań. Z ligowej twierdzy Bułgarska nic nie zostało, garstka kibiców przychodząca na ekstraklasowe mecze w Poznaniu regularnie jest ośmieszana drżąc w tym sezonie o wyniki Lecha aż do ostatnich sekund.



Dramat Bułgarskiej pokazują najprostsze statystyki niegodne jeszcze aktualnego Mistrza Polski. Wszystkie liczby są skutecznie zakrywane przez postawę Lecha Poznań w Lidze Konferencji, w której Kolejorzowi idzie u siebie zupełnie inaczej niż podczas meczów w ramach Ekstraklasy, dlatego domowa katastrofa jeszcze nie rzuca się w oczy. Od lat po 21 kolejkach nie mieliśmy aż 5 domowych porażek, nawet w sezonach 2020/2021, 2018/2019 i 2015/2016, w których Lech nie umiał awansować do europejskich pucharów spisywał się w Poznaniu lepiej niż w trwających rozgrywkach. Od 2015 roku nigdy nie mieliśmy też aż tak mało strzelonych goli u siebie. Pięć porażek na koniec sezonu? Lech właśnie tyle meczów przegrał w rozgrywkach 2018/2019 a więcej (6) w sezonie 2015/2016 (o końcowych miejscach lepiej nie wspominać). O dziwo Kolejorz tylko 4 razy u siebie poległ w ligowym sezonie 2020/2021, w którym uplasował się na haniebnej 11. pozycji.

Domowy bilans Lecha Poznań po 21 kolejkach:

2022/2023: 5-1-5, 11:12
2021/2022: 9-2-0, 28:3
2020/2021: 3-5-2, 12:11
2019/2020: 5-3-3, 21:9
2018/2019: 6-1-3, 18:12
2017/2018: 7-3-0, 20:5
2016/2017: 7-2-2, 17:7
2015/2016: 4-3-3, 13:9
2014/2015: 7-3-1, 27:9

Domowy bilans Lecha Poznań na koniec danego sezonu:

2022/2023: 5-1-5, 11:12 (6 meczów do końca)
2021/2022: 13-3-1, 40:7
2020/2021: 4-7-4, 19:17
2019/2020: 11-4-4, 40:14
2018/2019: 11-2-5, 28:21
2017/2018: 12-3-4, 37:18
2016/2017: 12-4-3, 29:12
2015/2016: 7-5-6, 25:19
2014/2015: 12-5-2, 39:14

W tym sezonie ligowym doszło do przełamań rywali i trenerów walczących o uniknięcie degradacji. Latem już 2 raz po powrocie do Ekstraklasy zwyciężyła u nas Stal Mielec. Drugi raz w historii, ale pierwszy na szczeblu Ekstraklasy stolicę Wielkopolski zdobyła Wisła Płock, zespół Lecha Poznań przerwał wówczas fajną serię 11 kolejnych ligowych meczów z „Nafciarzami” u siebie, w których strzelał minimum 2 gole (ta passa trwała 20 lat). Na tym nie koniec zakończenia dobrych pass. W niedzielę trener Waldemar Fornalik wygrał u nas po 17 latach przerywając niekorzystaną dla siebie serię 14 kolejnych wizyt przy Bułgarskiej bez zwycięstwa. Lubinianie to dla nas przeklęty rywal, Lech w ostatnich 8 domowych z Zagłębiem ugrał jedynie 6 oczek na 24 możliwe, w 7 meczach strzelał góra jednego gola, w ostatnich 11 meczach z „Miedziowymi” (dom + wyjazd) wygraliśmy tylko 2 razy.

Wcześniej jesienią 2 razy przy Bułgarskiej wygrały ekipy Śląska Wrocław (po 3 latach) oraz Rakowa Częstochowa, który w 2022 roku zwyciężył na stadionie Miejskim nawet aż 3 razy. Śląsk triumfował w Poznaniu w sierpniu 1:0 oraz w październiku w Pucharze Polski rezultatem 3:1. Raków Częstochowa na naszym obiekcie świętował lipcowy Superpuchar Polski i jeszcze w październiku ligowe zwycięstwo 2:1 za sprawą trafienia w doliczonym czasie gry. To właśnie w październiku przez 2 domowe porażki ze Śląskiem oraz z Rakowem zakończyła się realna walka Kolejorza w sezonie 2022/2023 o trofea, po porażkach przy Bułgarskiej już wtedy było wiadomo, że nic nie zdobędziemy mogąc uratować te rozgrywki jedynie jak najdalszym zajściem w Lidze Konferencji.

W trwających rozgrywkach ligowych Lech Poznań wygrał przy Bułgarskiej łącznie 6 meczów z czego w 5 spotkaniach był formalnym gospodarzem. W 5 meczach zwyciężył różnicą jednej bramki drżąc o wynik do ostatnich sekund, 4 razy wyszarpał zwycięstwo rezultatem 1:0. W ekstraklasowym sezonie 2022/2023 jedynie Widzew Łódź udało się pokonać wyżej, udało się wygrać z beniaminkiem 2:0, ale na gole czekaliśmy do ostatnich minut.

28.08, Lech – Piast 1:0
04.09, Lech – Widzew 2:0
18.09, Warta – Lech 0:1
09.10, Lech – Radomiak 1:0
06.11, Lech – Korona 3:2
05.02, Lech – Miedź 1:0

Lech Poznań zarówno słabą grą jak i wynikami osiąganymi przy Bułgarskiej skutecznie odstrasza ludzi od stadionu, a dramat nastąpi dopiero wtedy, kiedy skończy się sen związany z Ligą Konferencji. Od 3 meczów stadion świeci pustkami, nikt nie ma za bardzo pomysłu, jak zachęcić kibiców do liczniejszego przychodzenia na Bułgarską, pojedyncze osoby mądrzące się o braku skuteczności często sami nie chodzą na stadion śledząc spotkania Lecha Poznań z doskoku lub za pomocą statystyk na Flash Scorze. Na dodatek trener John van den Brom poprawiający skuteczność zespołu już od prawie miesiąca zdania wypowiadane podczas konferencji prasowych o „dobrych meczach, w których brakowało skuteczności” kieruje głównie do młodych ludzi, którzy również od miesięcy omijają stadion przesiadając w trakcie spotkań na portalach społecznościowych.

Już dziś wiadomo, że będzie problem, aby w piątek, 3 marca, o godzinie 20:30 frekwencja przy Bułgarskiej przekroczyła 15 tysięcy kibiców i to bez względu na to, czy Kolejorz przejdzie Bodo/Glimt czy nie. Walka o 3. miejsce w Ekstraklasie nie porywa Wielkopolan, przyzwoite ligowe frekwencje skończyły się w momencie porażki z Rakowem Częstochowa, który wygraną przy Bułgarskiej tylko umocnił się w roli faworyta do zdobycia Mistrzostwa Polski. Lech Poznań nie rywalizuje także o Puchar Polski, zatem w przypadku odpadnięcia z Ligi Konferencji, które kiedyś nastąpi zostaną w kalendarzu mało atrakcyjne pojedynki ligowe z niską stawką dla kibiców. Na razie Lech Poznań ma drugą średnią frekwencję w lidze na poziomie 17171 kibiców na mecz. Do 27 maja rozegramy na stadionie Miejskim w sumie 6 ligowych meczów z czego tylko jedno spotkanie odbędzie się w marcu (już 3 dnia tego miesiąca).

Ligowe mecze Lecha w Poznaniu:

16.07, Lech – Stal 0:2 (12421)
31.07, Lech – Wisła 1:3 (14131)
14.08, Lech – Śląsk 0:1 (11627)
28.08, Lech – Piast 1:0 (11223)
04.09, Lech – Widzew 2:0 (23725)
18.09, Warta – Lech 0:1 (18755)*
01.10, Lech – Legia 0:0 (35410)
09.10, Lech – Radomiak 1:0 (20883)
30.10, Lech – Raków 1:2 (22817)
06.11, Lech – Korona 3:2 (12745)
05.02, Lech – Miedź 1:0 (10820)
19.02, Lech – Zagłębie 1:2 (13074)

03.03, Lech – Lechia
01.04, Lech – Pogoń
08.04, Lech – Warta
29.04, Lech – Górnik
06.05, Lech – Cracovia
27.05, Lech – Jagiellonia

* – formalnie był to mecz wyjazdowy

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





9 komentarzy

  1. Rahu pisze:

    „Wszystko jest w porządku, dobrze dobrze robią. Wszystko jest w porządku. Niech to się trzyma, dobry przekaz leci, pozdrawiam chłopaków”.

  2. ColgatesBilly pisze:

    Skoro już o kontrach. Od dawna chciałem o tym wspomnieć.
    Nie ma w ekstraklasie zespołu, co tak wolno i nieudolnie je wykonuje.
    Założę się, że na 10 prób 4 na 2, udałoby się to Lechowi 2-3 razy i to po akcjach trwających parę minut.
    Bo u nas już nikt nie umie przyspieszeniem minąć linii (niczym Łakomy), szybko biec z piłką przy nodze, jednocześnie mając przegląd pola i zawsze szuka innego niż najprostsze rozwiązania (bo to nie przystoi profesorom).
    A wykończenie (pokazało nam Zagłębie, ale i juniorzy z zespołów z dołu tabeli) technicznym i z uśmiechem strzałem, czy to wewnętrzną częścią stopy, podcinką, fałszem, to coś kosmicznego dla naszych, tak zadowolonych z siebie na filmikach z treningów strzeleckich gwiazd poznańskiego zespołu.
    Każda z nich, jak już ma taką piłkę, nagle ma na sobie ciężar całego świata i albo ją poprawia, albo myśli, jak tu sie jej pozbyć podając do innego.
    Bo i 1 na 1 ma 1 na 10.

    • mario pisze:

      teoretycznie do takiej gry są stworzeni nasi skrzydłowi, są szybcy i niby nieźli technicznie. Tylko co z tego, jak Velde zapomniał jak się przechodzi przeciwnika, BaLua jak już go przejdzie to słabo podaje, a Skóraś wciąż szuka formy. O Gio nie piszę bo u nas się w ogóle nie sprawdził. Ale wszyscy oni są idealni na kontry. Tylko że do takich kontr też musi iść kilku atakujących a nie dwóch. A u nas atakuje może że 3. Za Skorży atakowała połowa zespołu i to działało.

  3. Kosi pisze:

    Polski trener z takimi liczbami w Poznaniu zostalby zjedzony. To jest Lech, to jest Bulgarska, rzeczywiscie LKE zaciemnia obraz tych meczow ktore wyjda najw w kwietniu. JVB idzie na jakies dziwne rekordy, Zuraw zostalby „powieszony” przez media za cos takiego mimo laczenia gry co 3 dni po rownie krotkim lecie

  4. bas pisze:

    Ten dramat na Bułgarskiej jest spowodowany naszych stylem gry. Większość drużyn na naszym stadionie broni się, gra zamkniętą piłkę. My niestety za tego trenera gramy tylko jednym schematem, klepanie tysiące podań w powolnym tempie i wrzutka w pole karne. Jak musimy odrabiać to zaczynamy grać szybciej, mało biegania, o grze z kontry zapomnij, jak już jest szansa na szybsze zagranie do przodu to w zasadzie zwalniamy i gramy do tyłu, aby znów i znów budować akcję od podstaw.Mam wrażenie że nasi zawodnicy zatracili przy tym trenerze gry szybkiej piłki do przodu nawet jak będzie strata,to któraś kontra się uda. Mało strzałów za pola karnego, Słabo wykonywane stałe fragmenty no i przede wszystkim brak takiego zawodnika jak Amaral, grającego nieszablonowo szukającego wolnych przestrzeni między strefami. Żeby gra stała się bardziej otwarta to my powinniśmy za wszelką cenę wbić pierwsi bramkę,ale to stanie się wtedy gdy od początku spotkanie zagramy szybko i do przodu.Jednak w tym aspekcie to już sprawa trenera który zwłaszcza u siebie nie może wystawiać składu defensywnego.Inna sprawa że tracimy w zasadzie bramki z kontry. Trener tego nie widzi, a wystarczy przerwać w miarę wcześnie taką kontrę nawet faulem, tym bardziej przy tak wolnych obrońcach. Do tego jeszcze jak dołożymy nie wykorzystane okazję , mało bramek strzelonych. Przykre jest to że za Skorżę byliśmy potęgą i wszyscy bali się tu grać. Mecze wyjazdowe to już inna sprawa, tam drużyny z racji gospodarza grają raczej bardziej otwarty football i wtedy tego miejsca jest więcej, analogicznie w pucharach gdzie nawet słabsze drużyny nie kalkuluje i grają do przodu.

    • mario pisze:

      za tego trenera, szczególnie po przerwie nie działa kompletnie nic. Możesz wymienić wszystkie elementy gry i żaden u nas nie działa. Do przerwy jakoś to jeszcze wyglądało, teraz wszystko się posypało. Tak właśnie wygląda Lech Broma.

  5. tomek27 pisze:

    Ta statystyka pokazuje , ze generalnie od lat bułgarska nie jest żadna twierdzą , takie sezony gdzie było : 5-3-3, 4-3-3 czy 3-5-2 tez są fatalne . Niestety , ale Lech nie potrafi grać ataku pozycyjnego od lat i tak to wyglada . Brak zawodnikow techniczny , umiejących wygrać pojedynek 1/1 i później klepiemy na 30 stym metrze , kontra – autobus i waleniem głowa w mur

  6. Przemo33 pisze:

    Słabo wyglądają nasze wyniki w domowych meczach ligowych i ogólnie w tym sezonie. Jak w poprzednim sezonie stadion przy ulicy Bułgarskiej był twierdzą i miejscem, gdzie często wygrywaliśmy nie pozwalając rywalom na zbyt wiele, tak w tym sezonie jest odwrotnie i nasz stadion nie jest twierdzą, tylko wręcz jakimś zajazdem, który każdy może odwiedzić i wyjechać z uśmiechem na twarzy. Tak nie powinno być, rywale powinni czuć szacunek i nawet obawiać się meczów wyjazdowych z nami. To kolejna rzecz, jaka jest do poprawy tej wiosny.
    Zabawnie przy tym wygląda statystyka meczów wyjazdowych, w której jako jedyni nie przegraliśmy meczu w lidze. Patrząc na ostatnie lata, sezony zwykle to na wyjazdach mieliśmy problemy, żeby wygrywać spotkanie, to właśnie na wyjazdach bardziej się męczyliśmy i częściej traciliśmy punkty niż w meczach u siebie. Bo właśnie w domowych meczach w Poznaniu zdobywaliśmy więcej punktów i w mniejszym lub większym stopniu stadion przy ulicy Bułgarskiej był twierdzą, którą bardzo trudno było zdobyć.
    Patrząc na obecny sezon wracają wspomnienia z sezonu 2012/2013, gdy sytuacja była bardzo podobna do tej obecnej. 10 lat temu również mieliśmy problemy w meczach domowych, za to na wyjazdach radziliśmy sobie znakomicie i statystyka na koniec sezonu pod tym względem była bardzo dobra. Nie wiem, czy ktoś byłby w stanie przewidzieć, że po równo dekadzie sytuacja się powtórzy.
    Niezależnie od wszystkiego trzeba mocno popracować nad grą i wynikami w meczach u siebie. Nie możemy tak łatwo tracić punktów w domowych meczach. To prędzej czy później może się zemścić i obrócić na naszą niekorzyść, a tego byśmy nie chcieli.

  7. kri$$ pisze:

    Przypomina mi się okres gdy trenerem był Rumak. Wtedy tez było tak, że na wyjazdach wygrywaliśmy, a u siebie przegrywaliśmy.
    No ale to było 10 lat temu i wdrożono program oszczędnościowy, który trwa do dzisiaj.
    Być może to jest min powodem tego stanu rzeczy, że kibice nie są pewni wyniku nawet wtedy, gdy Kolejorz gra na Bułgarskiej?