Pięć szybkich wniosków: Piast – Lech 1:1

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Gra na stojąco z lepszą końcówką

Mecz w Gliwicach mógł a właściwie to powinien rozpocząć się golem dla Lecha w 5 minucie, kiedy Mikael Ishak wyłożył piłkę Filipowi Marchwińskiemu. Od zmarnowania tamtej setki niewiele się działo, Lech mający optyczną przewagę nie radził sobie w ataku pozycyjnym, grał wolno, przewidywalnie, nie potrafił zaskoczyć Piasta, który sam niewiele pokazywał czekając tylko na nasze błędy. Poznaniacy pierwszy celny strzał oddali w 35 minucie, wcześniej przez wiele minut nic się nie działo, grą irytował Filip Marchwiński a Damian Kądzior po zejściu na lewą nogę trafił w słupek. Pierwsza połowa toczyła się w żółwim tempie, brakowało elementu zaskoczenia, klasowej dziesiątki w naszym zespole, dopiero w końcówce słabej pierwszej części poznaniacy trochę się rozkręcili, ale nie umieli przełożyć optycznej przewagi na gola. Pierwszą część gry skończyliśmy z ponad 60% posiadaniem piłki.

Bramka, której można było uniknąć

Początek drugiej połowy meczu wyglądał podobnie. Lech kontrolował mecz, miał optyczną przewagę z której niewiele wynikało. Tempo spotkania było wolne, w 60 minucie John van den Brom przeprowadził 3 zmiany po których coś miało się zmienić. Zmieniło na gorsze. W 63 minucie Joao Amaral kopnął rywala, spowodował rzut karny, który obronił Filip Bednarek. Lechici mieli w tej sytuacji pecha, Barry Douglas wracając do defensywy przypadkowo nabił piłką Bednarka, futbolówka trafiła pod nogę Michała Chrapka a później już każdy wie, co było dalej. Z przebiegu gry niewiele wskazywało na gola dla Piasta, było to typowe spotkanie na 0:0, w którym przewaga Lecha była tylko w posiadaniu piłki.

Ryzyko się opłaciło

W 75 minucie trener postawił wszystko na jedną kartę. Zmienił prawego obrońcę, zdjął skrzydłowego, wpuścił za niego drugiego napastnika i zaczęliśmy grać w systemie 1-4-4-2. Lech rzadko gra w takim ustawieniu, John van den Brom miał nosa zostawiając na boisku Mikaela Ishaka, który zaliczył asystę przy golu Niki Kvekveskiriego. Poznaniacy wyrównali praktycznie z niczego, ale z przebiegu meczu nie zasługiwali na porażkę, bowiem Piast w tym słabym spotkaniu także niewiele pokazał. Ryzyko podjęte przez sztab szkoleniowy w tym zmiana stylu gry opłaciło się. Gliwiczanie nie wykorzystali m.in. jednej z kontry Kamila Wilczaka, na końcu dali się zaskoczyć uderzeniem z daleka, które było 2 celnym strzałem Lecha w tym meczu. Dziś poznaniacy oddali 2 celne uderzenia, oba wykonał Nika Kvekveskiri będąc bohaterem niedzieli.

Gol zmieniający ocenę

Gol na 1:1 autorstwa Niki Kvekveskiriego mocno zmienia ocenę tego meczu. Lech Poznań na równej murawie zagrał słabo, niewiele pokazał w ofensywie, męczył się na czymś co przypominało pastwisko, jednak przegrywając 0:1 urwał remis pozwalający dobić do granicy 40 punktów. Remis przed tym meczem wielu kibiców brało w ciemno, rotacje były wielce prawdopodobne tak jak eksperymentalny skład Kolejorza, który dosłownie wyrwał cenne oczko dzięki któremu nadal samodzielnie zajmujemy 3. miejsce. Remis przy takiej grze i przy prowadzeniu Piasta Gliwice nie jest złym wynikiem, udało się ugrać wiele a do tego oszczędzić paru piłkarzy na rewanż ze Szwedami takich jak Antonio Milić, Filip Dagerstal, Jesper Karlstrom czy Filip Szymczak. Szkoda jedynie kartki dla Michała Skórasia, która eliminuje najlepszego skrzydłowego Kolejorza z boju z Widzewem.

Może być podobnie

Mecz z Piastem w Gliwicach był pierwszym spotkaniem Lecha Poznań podczas krótkiego maratonu 3 kolejnych wyjazdów. Przed Kolejorzem czwartkowy pojedynek na sztucznym boisku Tele2 Areny oraz niedzielny bój w Łodzi przed kompletem widzów i z Widzewem, który będzie niesamowicie nakręcony na niebiesko-białych chcąc zrewanżować się za wrześniową porażkę 0:2. Łatwiej na pewno nie będzie, dziś Djurgarden Sztokholm rozgrywający dogrywkę zyskał mentalnego kopa w postaci wyeliminowania Malmo FF, dlatego w rewanżu powalczy jeszcze o sprawienie niespodzianki. Najbliższe 2 mecze Lecha Poznań mogą wyglądać podobnie, jak spotkanie z Piastem Gliwice. Może nie być za wiele sytuacji podbramkowych, lechitów czeka twarda walka w środku pola, będą to spotkania, w których należało będzie mieć boiskową kontrolę, być skutecznym i wyrachowanym w grze. Przed nami bardzo trudny, ale emocjonujący Lechowy tydzień, w którym celem jest awans do 1/4 finału Ligi Konferencji + utrzymanie 3. miejsca w tabeli po 25. kolejce. Piątkowe losowania Ligi Konferencji mogą dać wszystkim wiele frajdy, w czwartek po prostu trzeba wywalczyć ten awans!

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





11 komentarzy

  1. Kibic z Bydgoszczy pisze:

    „Niby człowiek wiedzioł, a jednak się łudził”
    Szczytem dusigroszenia jest niewydawanie pieniędzy na transfery chociażby na ławkę rezerwowych licząc na to, że piłkarze są w stanie grać na trzech frontach.
    Zero kontuzji, zero kartek, zero słabszej formy. Rutkowski minimalizm w pełnej odsłonie.
    Grzechem wołającym o pomstę do nieba jest brak rezerwowego napastnika.
    Kownackiego Wam nie podaruje, bo to było mistrzostwo, nie kupić go „przez Helika i Kądziora”, których i tak w Lechu nie ma.
    Zacytuję słowa z „oficjalnej”: „Wracamy z jednym punktem do Poznania”
    Mam się cieszyć czy płakać?

    • slavus pisze:

      Już podobnie napisałem w komentarzu do relacji – nasz drugi skład to zawodnicy, którzy w optymalnej formie zmietliby Piasta na luzie. Kvekve kiedyś umiał szybko organizować akcje, z poświęceniem zabezpieczając tyły, Czerwiński umiał atakować, a nie mając autostradę przed sobą robić 3 kroki i zwód, a potem podanie do tyłu, Douglas umiał grać nie tylko w obronie, ale i dawać impuls do przodu. Nawet Marchewa miewa przebłyski, jakich trudno znaleźć u graczy Piasta, ale nie potrafi się odblokować. Amaral – to przecież gwiazda zeszłego sezonu. Czy uważasz, że Rząsa miał kupować kogoś na miejsce Amarala? Teraz wiemy, że tak, ale w maju zeszłego roku byśmy się pukali w głowę.
      Natomiast z Kownackim to oczywiście największy błąd w ostatnich latach

  2. slavus pisze:

    moje 5 szybkich wniosków:
    1. Velde i Marchwiński są potrzebni jako dobijacze, ale są nieprzydatni, kiedy wynik trzeba gonić
    2. Murawski traci 70% przydatności, kiedy gra w parze z Kvekve. Karlstrom jest piłkarzem, który organizuje całą grę w środku.
    3. Wpuszczenie młodego Gurgula było fajne dla niego, ale tak naprawdę od tego momentu graliśmy w 10. Młody nie miał odwagi, żeby podać do przodu i niemal wszystkie jego zagrania, to podania do Bednarka albo tego, od kogo sam przed chwilą dostał piłkę (Salamon albo Kvekve)
    4. Amaral się już nie odrodzi. Dostał szansę i ją z przytupem zmarnował.
    5. W zeszłym sezonie wygrywaliśmy mecze, w których graliśmy słabo. Teraz takie mecze przegrywamy lub remisujemy. Nie winię za to Broma, bo to nie on ustawił Amarala taktycznie, by pokopał przeciwnika w swoim polu karnym. Piłka w naszym wydaniu, i w tym i w zeszłym sezonie, to często kwestia przypadku. Aby tak nie było, konieczna jest kilkuletnia stabilizacja na stanowisku trenera i który będzie dobierał sobie graczy pod swoją koncepcję i eliminował tych, którzy może nawet nieźli, pod tą koncepcję nie pasują. Druga stabilizacja, to gra na dwóch frontach. Stąd bierze się stabilizacja Rakowa. Grają rok w rok z tym samym trenerem i z taką samą częstotliwością (nie grają w pucharach). W przyszłym roku sytuacja się może odwrócić, bo Raków pewnie do jakichś pucharów się dostanie i wtedy będzie im ciężko, bo Papszun ma tak jak my tylko jeden dobry skład.

  3. jerry21 pisze:

    Moje wnioski:
    1. Jeden punkt to dobry punkt.
    Utrzymujemy 3 miejsce.
    2.Gra przeciętna , nie ma co się oszukiwać
    3. Pochwała za grę do końca.
    4. Trzeba szukać piłkarza na pozycję nr 10.
    Amaral już się nie odrodzi, Sousa i Marchwiński to nie ten poziom
    5. Ważne, że nie ma kontuzji przed czwartkowym meczem.

  4. Renegat pisze:

    Wniosek dotyczący Amarala: o ile przed meczem były moim zdaniem przesłanki, żeby dać mu szansę, o tyle widać, że ją zmarnował. Jego jedyna przewaga nad Marchewą polega na tym, że coś tam przynajmniej powalczy, szkoda tylko, że bez jakichś efektów. Od teraz widzę dla niego miejsce jedynie w dwóch przypadkach:
    1. Zmiennik w 60+ minucie – ale tylko wtedy, gdy gra głównie toczy się daleko od naszego pola karnego
    2. Podstawa na pierwsze 45 minut – w przypadku, kiedy Sousa z jakichś powodów nie może wyjść w podstawie lub Szymczak nie może iść na „10”; w przerwie musi być zmieniony nawet na Marchewę, który z ławki nie uprawia takiego sabotażu jak w podstawie.

  5. Kuki pisze:

    Mecz w Gliwicach idealnie obnażył jakoś i szerokość kadry Lecha. Chcąc grać i w Europie i osiągać dobre wyniki w ekstraklasie, trzeba mieć od tego ludzi. Ja jednak widzę w tym jakiś proces, trener pokazał jak trzeba rotować teraz tylko trzeba mu dać narzędzia żeby mógł i wykręcać dobre wyniki w LKE, jak i atakować ligę.

    Wczoraj Piast był na tyle słaby, że po pierwszej połowie Lech powinien wygrywać 2-3 bramkami, ale jak to w obecnym sezonie bywa, po prostu „czegoś” brakuje. Być może bardziej kogoś, kto potrafi uderzyć, strzelić, zachować się dobrze w pewnych sytuacjach. Tutaj trzeba bez żalu rozstawać się z tymi, którzy nie dojeżdżają i brać innych, następnych, a nie przeżywać choćby Amarala który zachowuje się jak junior, co wczoraj dobitnie pokazał.
    W lato spory przeciąg się szykuje i tylko od Rząsy i reszty zależy powodzenie następnego sezonu. Liczbowo się zgadza, teraz trzeba dołożyć jakość.

    Szedłbym all-in po Zwolińskiego. To jest jedyny człowiek który jakkolwiek ciągnie Lechię. Wymiana Zwoliński/Sobiech? Lechia jest bez kasy, może nawet tego Sobiecha by wzięli. Tu trzeba działać szybko, bo Raków zaraz go zabierze jako 5-go napastnika.
    Jeżeli jeszcze udałoby się wymienić Velde za Yeboaha ze Śląska, to już w ogóle majstersztyk.
    Amaral papa, brać jakąś super mobilną 8kę bo na dzień dzisiejszy jest wyrwa w środku jak po bombie.
    Tu trzeba dograć ten sezon, powalczyć o 2 miejsce na ile się da, ale myśleć przede wszystkim o tym jak atakować kolejny. Brak wyjścia z grupy LKE w przyszłym sezonie + czegokolwiek w gablocie na krajowym podwórku będzie sporym rozczarowaniem.

  6. J5 pisze:

    Mecz w Gliwicach, w kontekście bardzo ważnej konfrontacji ze Szwedami i bojem w Łodzi w następnej kolejce był ważnym i zapowiadającym się jako bardzo trudne spotkanie. Pierwsza okazja bramkowa Kolejorza po raz kolejny pokazała że gra w Lechu i w Ekstraklasie to za wysokie progi dla Marchwińskiego, i pojedyncze udane mecze w jego wykonaniu niczego nie zmienią. Wydaje się że ten piłkarz nawet w Miedzi Legnica miałby problemy ze stałą grą w pierwszej jedenastce. Lech jak można było się spodziewać zagrał wolno oszczędzając siły na bardzo ważny czwartek, i ta gra musiała tak wyglądać. Cieszy w grze Lecha to, że piłkarze grają do końca, i znowu potrafią strzelać gole w doliczonym czasie gry. Wydaje się że należy uznać punkt wywalczony na tym kartoflisku jako cenny, którego wartość wzrośnie jeśli uda się awansować do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Będzie to bardzo korzystne dla zespołu i klubu, da lepsze rozstawienie w kolejnej edycji pucharów i asumpt do wygrania kolejnego bardzo ciężkiego meczu z Widzewem.Lechici w Łodzi będą mogli powalczyć, mając w perspektywie przerwę na kadrę i czas na spokojną regenerację. Wbrew pozorom nasz zespół nie będzie na straconej pozycji, grając z atakującym Widzewem będzie miał możliwość wyprowadzania kontrataków, a grając z Karlströmem i Murawskim w środku pola będzie można kasować akcje rywala wybitnie pomagając naszemu blokowi defensywnemu. Przed nami zapowiada się bardzo ciekawy tydzień, poprzedzony wyszarpanym cennym punktem w Gliwicach. Jeśli wygramy te dwa mecze, o stylu gry z Piastem szybko uda się zapomnieć

  7. Messo pisze:

    Biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie przygoda w pucharach będzie kontynuowana to ten mecz powinien być wygrany. W meczu z żydzewem znów zobaczymy 2 garnitur i znów bedzie b. ciężki mecz, później śledzie u siebie i to może być jeden z ważniejszym meczów w lidze w kontekcie gry w europie w przyszłym sezonie. Boje się tego, że za dużo meczów w lidze gramy rezerwami i cieszymy się z jednego punktu z ogórami. Przygoda w pucharach niezapomniana w tym sezonie ale mam nadzieje, że za rok europa nadal będzie w Poznaniu.

    • 07 pisze:

      Kontynuacja tego Lecha z ligi z tym ze udało się zremisować. Regularnie tracimy punkty z dołem tabeli. Zobaczymy ile uzbieramy z top 5.

    • Renegat pisze:

      Ponieważ zaraz potem jest przerwa na kadrę, to już nie ma powodu, żeby w Łodzi specjalnie rotować i oszczędzać tych najlepszych. Niech idzie pierwszy skład! W większości w weekend odpoczywali odpoczywali, to teraz niech jakoś wytrzymają 2 mecze wyjazdowe w 3 dni. Najwyżej w Sztokholmie ci najważniejsi zawodnicy, a jednocześnie najszybciej męczący się, jak Rebocho, niech zejdą w 45-60 minucie przy korzystnym rozwoju sytuacji.

  8. kibic79 pisze:

    Kolejne ligowe „kopanie się w czoło”. Lechowi ewidentnie nie idzie w lidze. To wyglada jakby każdy przeciwnik wiedział co gramy, ustawiał się defensywnie i czekał, wiedząc ze w Lechu nie ma zawodników/taktyki pozwalającej zrobić coś niekonwencjonalnego i zaskoczyć rywala. Szczególnie było to widać na kartoflisku w Gliwicach.
    Co do składu Lecha to piłkarzy mamy dość, jakości niestety za mało. Z drugiej strony mam wrażenie, ze mając tylko zespół złożony z rezerwowych i nie grając w pucharach wygralibyśmy z Piastem. Tak jakbyśmy przegrywali w 70% w głowie, a 30% na boisku. Patrząc na stara Wisłę Kaspetczaka, czy Widzew Smudy, to zgoda ze personalnie była dużo większa różnica między nimi a reszta ligi, ale oni wygrywali te mecze w szatni i wychodzili tylko żeby to potwierdzić na boisku. Coś jak Karabach w rewanżu z Lechem. To jest coś co chciałbym wreszcie zobaczyć w Lechu.