Pięć szybkich wniosków: Djurgarden – Lech 0:3

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Było dobrze od początku

Lech bardzo dobrze wszedł w rewanżowy mecz na Tele2 Arenie. Mając dobry wynik z Poznania nie musiał narzucić tempa, przesadnie atakować, mógł za to kontrolować to spotkanie co zresztą robił. Podczas tej boiskowej kontroli już w 7 minucie Mikael Ishak trafił w słupek co pokazało, że Lech nie zamierza w Sztokholmie tylko się bronić. Z czasem Lech grał coraz lepiej, wcale nie grał z kontry a momentami prowadził atak pozycyjny, który był zaskoczeniem dla przeciwnika. Djurgarden nie potrafił się do nas dobrać, miał zbyt słabych piłkarzy w ataku pozycyjnym, by zagrozić mocno skoncentrowanemu Lechowi. Od pierwszych minut dosłownie nic nie wskazywało na kłopoty w tym spotkaniu, poznaniacy kontrolowali mecz, czuli się mocni, mogli też czuć, że rywal jest po prostu słaby i spokojną, wyrachowaną postawą łatwo da się go wyeliminować. W pierwszej połowie Kolejorz atakował rzadko, ale konkretnie. W 41 minucie aktywny od początku Afonso Sousa wywalczył rzut wolny, po 3 minutach i decyzji VAR-u z boiska wyleciał jeden ze środkowych obrońców DIF i już wtedy awans stał się niemal pewny. Nikt nie wierzył, że tak słaby Djugarden mający duże problemy w ataku pozycyjnym oraz grający bez klasycznej dziewiątki jest w stanie w dziesiątkę zdobyć 3 gole nie tracąc przy tym żadnego.

Duża asekuracja

Lech mógł zacząć drugą część gry od mocnego uderzenia, jednak najpierw Filip Szymczak trafił w poprzeczkę a po chwili Radosław Murawski uderzył w słupek. Od tamtej pory poznaniacy zaczęli grać z kontry, chyba nawet trochę za mocno się cofnęli za wiele nie ryzykując. Djurgarden grając w dziesięciu miał przez kilkanaście minut optyczną przewagę próbując jakoś ukąsić Lecha, który doskonale się bronił mając w swoich szeregach bardzo pewnego Bartosza Salamona. W tym czasie pojawiły się także 2 żółte kartki dla naszych środkowych pomocników wynikające z walki (jedno napomnienie otrzymał Radosław Murawski i nie zagra 13 kwietnia). Lech obudził się w 65 minucie, gdy najpierw strzał Michała Skórasia obronił Zetterstrom, a po chwili dwusetkę zmarnował Mikael Ishak, który z 5 metrów nie trafił głową do siatki. Z upływem meczu Djurgarden tracił siły i nerwy, pojawiły się faule, kolejne kartki, na boisku robiło się dużo miejsca, losy dwumeczu były tak naprawdę rozstrzygnięte. Nawet trenerzy przeciwnika po 66 minucie zdjęli z murawy kapitana oraz rozgrywającego Magnusa Erikssona + najlepszego strzelca Joela Asoro co było jasnym sygnałem dla reszty drużyny – nie uda nam się przejść Lecha Poznań.

Rozstrzelani w końcówce

Lech Poznań w końcówce pokazał wszystko to, czego nauczył się we wcześniejszych meczach Ligi Konferencji. Na murawie było sporo miejsca, Djurgarden osłabł, nie kontrolował naszych piłkarzy w tym tego, co działo się w polu karnym. W 77 minucie poznaniaków wyprowadził na prowadzenie Filip Marchwiński, który tym razem dobrze przystawił nogę po zagraniu Pedro Rebocho z lewej strony. Po tamtym golu na 1:0 nic się nie działo, Lech kontrolował mecz tracąc bramkę na 1:1 po przypadkowej, dziwnej akcji, w której gola strzelił środkowy obrońca, ale sędzia nie uznał go z powodu spalonego. To chyba do końca podłamało Djurgarden, Szwedzi całkowicie opadli z sił, już w doliczonym czasie gry nie kontrolowali naszych piłkarzy w polu karnym, którzy rozklepali obronę. W 91 minucie Filip Marchwiński przebiegł wiele metrów przez nikogo nieatakowany, w polu karnym jak na treningu zachował się Nika Kvekveskiri, który golem na 2:0 tylko upokorzył Djurgarden. Przy trafieniu na 3:0 nie było już bilardu w polu karnym, było przejęcie piłki w środkowej strefie i kontra, w której Szwedzi nie mieli sił powstrzymać odpuszczając walkę o piłkę. Lech rozstrzelał Djurgarden w ostatnich minutach, kapitalnie pokazał się świeży zmiennik Nika Kvekveskiri mający udział przy wszystkich 3 golach, swoje zrobił także Filip Marchwiński, lepsza ławka rezerwowych od tej Djurgarden miała spory wpływ na ostatnie minuty. Ekipie ze Sztokholmu mocno dała się we znaki nie tylko ta czerwona kartka dla Danielsona, ale jeszcze dogrywka z Malmo FF, która wyssała energię z drużyny przeciwnika.

Tak się pisze historię!

Tak się pisze historię! 18 mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach 2022/2023 przeszedł do historii nie tylko naszego klubu. Kolejorz pokonał Szwedów 4 raz z rzędu, 2 raz wygrał na Tele2 Arenie wynikiem 3:0, 2 gola na tym stadionie strzelił zmiennik Filip Marchwiński. Lech Poznań gromiąc Djurgarden zakończył jego dobrą passę pucharową w Sztokholmie, sam zakończył złą serię 11 kolejnych wyjazdów w Europie bez wygranej zwyciężając na obcym terenie pierwszy raz od 1 października 2020 roku. Mistrz Polski gra w Europie od 5 lipca 2022 będąc już w ćwierćfinale Ligi Konferencji co jest największym europejskim sukcesem w historii klubu oraz jednym z największych polskiej piłki klubowej. Pucharowy współczynnik Kolejorza na kolejny sezon wynoszący 17.000 + 7,5 mln euro zarobione przez władze mówi właściwie wszystko o tym, ile Lech Poznań zyskał dzięki grze w Lidze Konferencji 2022/2023 czy wcześniej w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.

Sen stał się faktem

Pucharowy sen trwający od 5 lipca nie kończy się, na dodatek spełnia się każde kolejne marzenie kibiców o niezapomnianych, czwartkowych wieczorach przy Bułgarskiej. Dinamo Batumi, Vikingur Reykjavik, F91 Dudelange, Austria Wiedeń, Hapoel Beer-Sheva, Villarreal CF, Bodo/Glimt i Djurgarden Sztokholm? Oni padli. Kto następny? Znana nam Fiorentina czy FC Basel? AZ Alkmaar w którym pracował John van den Brom? Nice a może inny były klub Holendra w postaci Anderlechtu? W piątek po 14:00 wszystko będzie jasne, cała Lechowa społeczność znowu przeżyje niezapomniane, historyczne emocje, przeżyje losowanie ćwierćfinału i przy okazji półfinału Ligi Konferencji, która jest nieosiągalna dla wielu klubów z całej Europy. To historyczne chwile, historyczny moment, ten awans + dzisiejsze losowanie jest takim małym prezentem od trenerów czy piłkarzy na zbliżającą się 101. rocznicę założenia Kolejorza. Takie mecze, jak z Djurgarden w Sztokholmie to właśnie ta piękna, niezapomniana i dumna historia naszego klubu opisywana również przez Was w komentarzach na KKSLECH.com.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





20 komentarzy

  1. Kibic z Bydgoszczy pisze:

    Tylko nie Anderlecht.

    • ArekCesar pisze:

      W Europie nie ma już słabych drużyn 😛

      • Hazaj pisze:

        No bo kto by się spodziewał że w meczu rewanżowym (pierwszy 2-2)w Londynie Sporting wyeliminuje Arsenal w karnych! Na etapie 1/8 faktycznie nie ma cieniasów ani w LE ani w LK. A czyby Djurgardens wywalił Lecha grając w 10? NIE!

    • Kuki pisze:

      Właśnie oby Anderlecht. Marketingowo całkiem nieźle, a sportowo oni są w zasięgu. Chyba jedyną gorszą drużyną od nich jest tam Basel.

  2. jankers pisze:

    Szwedzi rozklepani. Ciekaw jestem tylko dlaczego oni tacy słabi byli skoro wygrali grupę wcześniej.

    Co do losowania to życzę sobie Anderlecht a potem zwycięzcę Fiorentina vs FCB, no i finał może z Angolami 🙂

    Jeśli chodzi o łączenie pucharów z ligą to idzie nam całkiem dobrze (poniżej miejsca top8 LKE w ligach, tylko AZ idzie zgodnie z planem za Ajaxem, Psv, Feyenoord).

    Lech 3/18
    AZ 4/18
    Gent 5/18
    FCB 6/10
    Nice 7/20
    Anderlecht 9/18
    WestHam 17/20
    Fiorentina 11/20

    Wygrać z widzewem i za rok znów „na Dżonie do Europy”.

    • Mazdamundi pisze:

      Może nie oni tacy słabi tylko po prostu Lech był bardzo dobrze przygotowany do tego dwumeczu.

      • jankers pisze:

        Mazdamundi. Zgadzam się, że to Lech mocny, ale jednak występy oba Szwedów były na poziomie Górnika… Zabrze? Łęczna? Arogancji więcej niż jakości zespołowej.

    • Sosabowski pisze:

      Najciekawsze jest, że West Ham najgorzej, a jednak najmocniejszy rywal. Liga ma znaczenie.

    • mario pisze:

      aż tacy słabi to znów nie byli, ale na ich postawę być może ma wpływ to, że forma jeszcze nie jest optymalna, bo nie zaczęli jeszcze sezonu.

  3. Mazdamundi pisze:

    Trzeba pochwalić całą defensywę.
    Piąty (PIĄTY!) mecz z rzędu w pucharach z czystym kontem Bednarka, a licząc od początku fazy grupowej szósty w ogóle. Nie chcę mi się sprawdzać, ale to pewnie najlepszy wynik w LK w tym sezonie.
    Coś nieprawdopodobnego.

  4. 07 pisze:

    Brawo Kolejorz. To zwyciestwo dedykujemy Kamilkowi Kosowskiemu…. biedronek pierdolony. Taki Marchewa juz jest lepszy od Ciebie frajerze. Hahahaha.

    • edved pisze:

      Kamil dobrze wie co to jest puchar Biedronki bo on także grał tylko na najniższym szczeblu rozgrywek europejskich a od poważniejszych rozgrywek regularnie się odbijał. Znamienne jest że w swoim pucharze biedronki nigdy tak daleko nie zaszedł bo zdaje się skończył na 1/8 po odpadnięciu z Lazio. Jego osiągniecie zostało przykryte sukcesem Lecha i stąd żal do całego świata. W hierarchii autorytetow w zakresie gry w Europie spadł w rankingu i pewnie stawka za jego wypociny również niedługo spadnie.

  5. Sosabowski pisze:

    Jak zwykle dzień później opadają emocje! Historyczne emocje i można napisać coś więcej.
    Ten mecz miał trzy zasadnicze fazy.
    Nie zgodzę się do końca z redakcją, że od początku było dobrze. Pierwsze 15 minut meczu było najsłabszym tego dnia w wykonaniu Lecha. Uważam, że weszliśmy w ten mecz dość chaotycznie. Szczególnie wybijając na uwolnienie przez Salamona czy Bednarka. Doszło do tego parę błędów indywidualnych gdzie Pereira wykopał piłkę ale w przeciwnika i poszła kontra. Było nieco elektrycznie. Wszystko to prawdopodobnie przygotowane pod intensywne ataki przeciwnika. Na pewno założyli że Szwedzi rzucą się na hurra od 1 minuty. Tego jednak nie było i od 20 min zaczęliśmy stwarzać sobie okazje. Był słupek Ishaka, wszystko w pełnym dymie więc ciężko oceniać jakie były realne szanse na gola. Docenić trzeba jednak świetne zgranie Szymczaka główką.
    Po tym nastąpiła druga faza meczu w której to Kolejorz miał większe posiadanie piłki, a do głosu doszło lewe skrzydło ciągnięte w tym meczu przez fenomenalnego Rebocho. Niestety dalej mieliśmy problemy w środku pola. Piłka czaem uciekała a czasem stawała „w piachu” sztucznej murawy. Koniec końców zaskoczeni obrotem spraw przemotywowani Szwedzi myśleli, że sędzie będzie przychylny gospodarzowi. To niestety już nie lata 90. Jeden kluczowy błąd i sprawa stała się łatwiejsza.
    Ciekawy pomysł z wystawieniem do strzału Milicia na rzut wolny. Ale ja bym jednak chciał kiedyś zobaczyć w tym fragmencie Ishaka. Ma jednak tą nogę ułożoną do strzelania goli. Aż dziwne, że nie chce spróbować. Powiecie Pereira. Ale on ma czutkę do wrzutek. Strzał dość przeciętny. Natomiast jego pochwalić trzeba za jeden piękny klasyczny Ekstraklasowy „centrostrzał” który mógł zaskoczyć. Podobnie jak Rebocho podczas rzutu wolnego. Choć to było bardziej przypadkowe.
    Po Czerwonej kartce zespół Djurgarden coraz bardziej opadał z sił. Widać było w nich zacięcie jednak fizjologi nie oszukasz. 10 na 11, bez ogrania w sezonie, po ciężkim meczu z dogrywką w Pucharze Szwecji. Wystarczyło czekać.
    I Lech poczekał. W dodatku dokonał zmian by nie doznać kontuzji i mieć coś do powiedzenia w weekend.
    Bramki musiały się posypać.
    Świetna robota zmienników. Kvekve wyszedł jak na kolejny dzień w biurze. Zimna krew i wyrachowanie. W sumie ośmieszył Szwedów tą swoją nonszalancją. Brakowało jeszcze jakiejś siateczki czy wzięcia na raz jak to lubi w lidze.
    Na sam koniec Skóraś mocno uratował notę. Gdyby nie ta bramka to uznałbym go za dość słabe ogniwo. Szedł często na raz w obronie za co dostał solidną burę. Mało go było w dryblingu z przodu, a w obronie miałem wrażenie, że często też na alibi.
    Nie jest w formie także Periera i tu upatrywałbym zmęczenia materiału. Jeśli chcemy lepszych zagrań, powinien odpoczywać w lidze.
    Na sam koniec dodam, że ciekawi mnie skład na półfinał bez Murawskiego.
    Jeśli trafimy pfu pfu na West Ham. To już widzę KveKve goniącego w środku pola. Choć mam nadzieję na Anderlecht czy Basel i szanse na pokazanie charakteru.
    Oby ta historia trwała nadal. Brawo Kolejorz! Jesteście dumą tego kraju.

    • edved pisze:

      Zgoda co do Skórasia. Mam wrażenie że za bardzo uwierzył w swój drybling. Jego atutem było wyjście na pozycje i odjechanie rywalowi a dziś mam wrażenie że świadomie idzie w drybling i na koniec niewiele z tego wychodzi.

    • leftt pisze:

      Myślę, że pierwsze piętnaście minut rzeczywiście było w naszym wykonaniu słabsze, ale i tak wyglądaliśmy dobrze na tle Szwedów, którzy atakowali dość chaotycznie (jeżeli w ogóle pozwoliliśmy im atakować), popełniali proste błędy i adresowali wiele podań do nikogo. Od początku było widać, kto jest lepszy i kto jest zespołem a nie zlepkiem indywidualności. Bo Szwedzi zostali kompletnie zneutralizowani, może poza jedną czy dwoma sytuacjami. A już w 10 minucie powinniśmy prowadzić.

    • Mazdamundi pisze:

      Milić w przeszłości wykonywał rzuty wolne w którymś z poprzednich klubów. Nawet gdzieś mi kiedyś mignęła jedna z jego bramek.

  6. Muro pisze:

    Dobra, dziś też na chłodno, jak zawsze.
    1. Generalnie: rewelacyjny wynik, Szwedzi dużo słabsi od Norwegów z Bodo, a dodatkowo napinali się niesamowicie i to im też nie pomogło. Bardzo dobrze, że wygraliśmy do zera: to oddaje przebieg dwumeczu, plus dodaje punkty w rankingu plus daje powody do satysfakcji. Niemniej – i obym znowu nie krakał: i Norwegowie i Szwedy grali w europejskich pucharach bez gry w lidze, czyli generalnie niby byli mniej zmęczeni, ale w z drugiej strony nie byli w rytmie meczowym, co jak się okazuje po raz kolejny ma kolosalne znaczenie. Nie umniejszam wygranej Kolejorza ale konstatuje fakt: czy przeszlibyśmy dwie inne drużyny na wiosnę, które grałyby w innym systemie niż wiosna-jesień?
    2. Kwestia trawy i ogólnie nawierzchni: w Bodo inna trawa (sztuczna), na Djugarden jeszcze inna (też sztuczna), w Poznaniu normalna (czyli sztuczna dla Skandynawów) – to też mogło mieć znaczenie istotne dla drobnych detali: widać było np. wczoraj jak co niektóre podania Salomona do bramkarza są nieco za wolne/za słabe i piłka nabiera dziwnego poślizgu wyhamowując. Znowu – teoretycznie nie powinno mieć to większego znaczenia, ale jeśli znamy sztuczki Bodo typu polewanie połowy przeciwnika wodą przed meczem dla poślizgu – to musimy pamiętać, że w drugą stronę też to działa i jestem przekonany, że obie skandynawskie kapele nie czuły się w pełni dobrze na Bułgarskiej (stąd też pewnie przylot Djugarden dwa dni wcześniej…). Znowu: nie chcę umniejszać sukcesu, ale zwracam na to uwagę.
    3. Mam niejakie wrażenie, że kolega Chorwat sędziujący wczoraj raczej nam sympatyzował, niż im. Okej – nie gwizdnął ewidentnej czerwonej po kopnięciu Szymczaka i trochę nas pokartkował, ale mam wrażenie, że swoimi decyzjami frustrował szwedzką kapelę doprowadzając ich do szwedzkiej…. pardon, szewskiej pasji. Taka obserwacja na boku. Inna sprawa, że warto było wykupić pakiet w nomen omen szwedzkiej telewizji internetowej i popatrzeć na reakcję trybun i piłkarzy, osobliwie kapitana wrażej kapeli. Cóż, pycha kroczy przed upadkiem 😉
    4. Dziś losowanie, w niedzielę Widzew i boję się coraz bardziej o te puchary za rok. Czwarte miejsce w ciemno biorę, ale będzie cholernie ciężko: wszyscy w Polsce będą się teraz dodatkowo spinać nie tylko na Mistrza Polski, ale na tą drużynę z sukcesami w pucharach. Serio – sam nie wiem: wylosować West Ham i dwa razy donga dostać i skupić się w lidze, czy pograć np. z Alkmaarem (choć ci odprawili Lazio!) czy Gentem czy może z Basel i wyrównać rachunki sprzed lat?
    5. I chciałbym, naiwny idiota, naprawdę chciałbym wierzyć, że to początek stabilnego budowania Lecha europejskiego na lata: zostawili Ishaka, Karlstroema, jest stabilna obrona, skrzydła do wymiany i oby wymienili latem – ale generalnie nie jest tak, że co dwa lata mamy kompletnie nowy skład…. kurczę, naprawdę chciałbym, żeby te zarobione w europie pieniądze przełożyły się na transfery po 1.5 albo 2m euro na grajków którzy z miejsca zrobią wkład w drużynę (jak niegdyś to okienko transferowe w którzym przyszli Lewandowski czy Peszko) i żeby faktycznie zmiennicy z ławki potrafili coś wnieść tak jak wczoraj Kvekveskiri i kolega Marchwiński…
    6. A sobie na koniec życzę, żeby Marchwiński zamknął mi mordę i umiał przestawić klocki w głowie, zrobił progres pokroju choćby Szymczaka i stał się podstawowym grajkiem, a nie tylko chłopczykiem, który wchodzi na rozstrzygnięte mecze i dobija rywali, bo i łatwiej, i emocji już takich nie ma i nic się nie stanie, jak pięć razy nie trafi (albo nie trafi w piątej minucie jak w meczu z Piastem, co mogło dać nam 3 punkty i spokój w tabeli).
    W górę serca, wiara!

    • tomek27 pisze:

      Przeciez to samo Bodo w zeszłym sezonie , na wiosne osiagało wyniki w LK:
      2-0 , 3-1 z Celticem
      2-1, 2-2 z Az
      i dopiero w 1/4 przegrali rewanz z Romą , gdzie i tak pierwszy mecz wygrali 2-1 ,wiec wtedy im brak gry nie przeszkadzał ,a teraz juz tak?

      • Muro pisze:

        @tomek27 Nie wiem, spekuluję. Nie widziałem pierwszego meczu w Norwegii – ponoć cisnęli i mielim szczęście, że nic nam nie walnęli. W Pozku byli już mniej zadziorni – stąd moje wnioski.

  7. mario pisze:

    ja mam jeden mały wniosek, który jednak mnie bardzo cieszy.
    Otóż okazuje się, że przynajmniej niektórzy zawodnicy mogą grać co 3/4 dni choćby w systemie 90/60 a trener pokazuje, że jednak potrafi ogarnąć sprawę. Co prawda lepiej wychodzi mu w Europie niż w eklapie ale na początek dobre i to. Czekam na dobre mecze w lidze.