Pięć szybkich wniosków: Legia – Lech 2:2
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.
Bardzo słaba pierwsza połowa z dwoma przebłyskami
Lech bardzo słabo wszedł w mecz, od początku był wolny, chaotyczny, nie miał pomysłu na grę dając się zdominować zdeterminowanej, szybko grającej Legii. Co najgorsze poznaniacy łatwo dali się zaskoczyć podaniem z prawej strony w pole karne, gdy w 13 minucie źle ustawił się mało dynamiczny Barry Douglas i to on ponosi największą winę za utratę gola na 0:1. Ta bramka nie obudziła Lecha, było widać zmęczenie czy zniechęcenie w naszej drużynie, w której nic nie funkcjonowało. Legia czuła, że „nas ma”, atakowała, przeważała, bardzo duże problemy sprawiały nam dośrodkowania w pole karne wykonywane m.in. przez Filipa Mladenovicia. Lech umiał odpowiedzieć na to tylko strzałem Mikaela Ishaka w 29 minucie i w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Wtedy konkretów pod bramką Dominika Hładuna nie było, ale chociaż poznaniacy przeważali oddalając jednocześnie piłkę od swojego pola karnego. Nie zmienia to jednak faktu, że w pierwszej połowie Lech zagrał słabo, dał się fizycznie zdominować Legii mając w paru sytuacjach trochę szczęścia. Do przerwy udawało się przegrywać tylko 0:1 i m.in. to sprawiło, że po przerwie było jeszcze o co grać.
Zupełnie inny Lech
Początek drugiej części był zaskoczeniem. Lech nagle odzyskał siły przypominając sobie, jak gra się w piłkę. Pressing stosowany przez Legię kosztował gospodarzy sporo sił, ponieważ po zmianie stron warszawiacy nie grali już tak wysoko zostawiając nam od 46 minuty dużo miejsca w środkowej strefie. Lech to wykorzystywał, stworzył sobie 2-3 niezłe sytuacje wykorzystując jedną z nich już w 47 minucie. Dość niespodziewanie mecz zaczął się wówczas od nowa, gra się wyrównała, ta bramka napędziła Lecha, który pod każdym względem wyglądał lepiej niż w pierwszej odsłonie zdecydowanie dominując w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Z czasem gra zaczęła się zaostrzać, były bójki, kartki, przepychanki, jednak Lech grał konsekwentnie strzelając w 70 minucie gola na 2:1. Wtedy poznaniacy znowu mieli trochę więcej miejsca na boisku, lechici pokazali próbkę technicznych możliwości, zademonstrował je przede wszystkim Afonso Sousa, który cudownym uderzeniem wyprowadził Mistrza Polski na prowadzenie.
Trafione zmiany
W niedzielę trener John van den Brom przeprowadził łącznie 5 zmian i były to roszady przemyślane. Holender reagował w porę, zejście skrzydłowych w 68 minucie było logiczne, na boisku pojawili się wtedy Adriel Ba Loua oraz Alan Czerwiński, którzy wnieśli co nieco do gry. Iworyjczyk 3 razy szarpnął lewą flanką, natomiast Czerwiński zaliczył asystę przy trafieniu na 2:1 mając jeszcze szansę na zamknięcie tego meczu w 85 minucie. Prawy obrońca biegający dziś na prawej pomocy tego nie zrobił, po chwili to się zemściło, Legia doprowadziła do remisu 2:2. Mimo wszystko wszystko każda roszada przeprowadzona dzisiaj przez Johna van den Broma była sensowna, była spowodowana nie tyle co taktyką a zmęczeniem poszczególnych piłkarzy za których weszli świeżsi zawodnicy mający za zadanie m.in. walczyć o piłkę w trudnym fizycznie spotkaniu.
Tylko remis czy aż remis?
Po meczu można zadać sobie pytanie – Tylko remis czy aż remis? Wielu przed meczem remis brało w ciemno, po meczu równie wielu kibiców czuje niedosyt. Z jednej strony Lech przegrywał 0:1 mogąc przegrywać do przerwy nawet wyżej, z drugiej po zmianie stron był zupełnie innym zespołem, odrobił straty i miał szanse na 3 gola. Poznaniacy ich nie wykorzystali, jednej z bramek nie uznał sędzia, w 88 minucie kilkadziesiąt sekund po okazji Alana Czerwińskiego na 3:1 gospodarze doprowadzili do remisu 2:2 naciskając później na nas niemal do samego końca. Zapewne rano wielu kibiców inaczej spojrzy na ten mecz lub swojego zdania nie zmieni. Faktem jest natomiast jeden punkt dopisany w tabeli dzięki któremu Lech wciąż ma przewagę nad czwartą Pogonią oraz zabranie Legii realnych szans na tytuł Mistrza Polski. Poznaniacy na 6 kolejek przed końcem są na medalowym 3. miejscu w ligowej tabeli, niebawem to Legia może nam pomóc urywając coś Pogoni w Szczecinie.
Klasyk pełen emocji
Lech Poznań na trudnym terenie zdobył dziś jeden punkt, choć od początku nie grał dobrze mając w dodatku coraz większe kłopoty z urazami. Kilku zawodników zabrakło przy Łazienkowskiej, ponadto już w pierwszej odsłonie murawę musiał opuścić Jesper Karlstrom. Pełnych liczb fitness po tym spotkaniu jeszcze nie ma, ale Lech pokonał ponad 5 kilometrów mniej od Legii mając pierwszy raz w sezonie 2022/2023 niższe posiadanie piłki po końcowym gwizdku niż przeciwnik. Mniejsze procentowe posiadanie futbolówki przy mniejszej liczbie pokonanych kilometrów niż rywal świadczy o problemach fizycznych naszej drużyny, Legia narzuciła nam bardzo trudne warunki, przygotowując się przez cały tydzień specjalnie na ten klasyk przebiegła ponad 120 kilometrów, jednak jakościowo za wiele nie pokazała. Wrzutki w pole karne z czasem stały się dla nas przewidywalne, warszawiacy oddali na naszą bramkę tylko 8 strzałów w tym 4 celne podczas gdy poznaniacy wykonali 7 uderzeń z czego 4 były celne. Szlagier Ekstraklasy mógł się podobać, bowiem było dużo walki, biegania, były emocje, padły 4 gole w tym 3 bramki w drugiej części, lecz z piłkarską jakością było już gorzej. Sportową ozdobą niedzielnych derbów Polski było co jedynie trafienie Afonso Sousy na 2:1.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Wy chyba kpicie? Każda zmiana była trafiona? Zmęczeniem poszczególnych zawodników? No tak Sousa szczególnie, w czwartek zagrał ogony, dzisiaj w pierwszej połowie nie grał nic, a jak już zaczął grać i strzelać to nagle w nagrodę dostał promocje Marchwinio…
Jedyna szansa na dowiezienie tego wyniku bo nierobienie zmian. No może poza Skorasiem który był beznadziejny. Wsadzić BaLu jedziemy dalej. To właśnie zmiany doprowadzili do tego ze szmatą odważniej zaatakowała. Widzac kogo mamy w przodzie to tych ludzi nie boi się nikt a co dopiero obecną drużyną nr 2 w tabeli.
Najpierw brak zmian z Fiorentiną kiedy byly potrzebne i to w polowie już, potem cały czas brak zmian aż do 1:4 i wtedy gdy już za późno to zmiany. Tym razem zmian nie bylo w ogóle trzeba poza Skorasiem. Niestety tulipan znowu zrobił zmiany dla zmian i wyszło jak zawsze.
Ktos tu pisze ze zagraliśmy 19 meczow więcej. Przypominam. Były 3 miesiące wolnego i wakacje w Dubaju. Runda jesienna nie jest ani w 1% w nogach piłkarzy i opowiadanie bzdur o zajechaniu to robienie ladacznicy z logiki. Najgorsze że nawet najbardziej „trzeźwi” użytkownicy oraz redakcja, dała się w tą narrację utopić.
Ja jednak czuje niedosyt, mieliśmy prowadzenie 2-1, mieliśmy szanse na zdobycie kolejnych goli. Szkoda, że nie udało się w drugiej połowie zamknąć tego meczu strzelając trzecią bramkę. Ameryki nie odkryje i bohaterem meczu jest strzelca obu bramek dla Kolejorza, Afonso Sousa. Lech klasycznie zagrał dwie różne połowy, gdzie w pierwszej odsłonie się głównie bronił i próbował kontratakować. Druga część zaczęła się od szybko strzelonej bramki wyrównującej, gol był impulsem który odmienił grę poznaniaków. Częściej utrzymywaliśmy się przy piłce, graliśmy odważniej i z większą pewnością siebie. Wygrywając 2-1 zaczęliśmy się ponownie bronić groźnie kontratakując. Szkoda utraconej bramki w końcówce. Moim zdaniem było widać po części zawodnikach Lecha, że są zmęczeni tym długim sezonem. To raz, dwa graliśmy jednak w eksperymentalnym składzie jeśli chodzi o defensywę. Filip Bednarek widać, że był jeszcze chyba myślami przy meczu z Fiorentiną bo popełniał drobne błędy, które często sam szybko naprawiał. Znowu mnie trochę denerwował nasz najlepszy snajper Ishak, bo jednak zmarnował „stu procentową sytuację na strzelenie bramki”. No cóż gdyby trafiał wszystko pewnie nie grałby w Ekstraklasie tylko w jakieś mocniejszej lidze. Pozytywnie zaskoczył mnie Adriel Ba Loua i szkoda, że po minimalnym spalonym jego bramka nie została uznana. Szkoda, że Adriel obudził się na jeden mecz w końcówce sezonu. Zgadzam się z redakcją, że zmiany trenera były dobre. Dobrze, że Lech do samego końca rozdaje karty i chyba zabrał warszawiakom szanse na walkę o mistrzostwo . Solidny mecz, na trudnym terenie po ciężkim spotkaniu w pucharach europejskich, zdobyty ważny punkt i miejmy nadzieje, że zachowamy te trzecie miejsce.
Nie ma co pisać,że Ishak kolejny raz denerwował.
Gra straszną ch*jnie dłuższy czas,co tu się oszukiwać,i taki drewniany, skuteczność śmieszna,no, trzeba być sprawiedliwym.
Wiem,że kapitan,jak walczy ,i ile dla Lecha zrobił.
W mojej opinii jest,niestety ,jednym z najsłabszych graczy Lecha rundy wiosennej w lidze.
Ileż ten nasz Ishak zje*ał sytuacji.
Gyt,choć nie brał aż tak udziału w rozgrywaniu to już mógłby koronę strzelców zakładać.
Wku*wia mnie,że niektórzy gracze są je*ani za 2 błędy ,a innych traktuje się inaczej, przeszłość w tym momencie jest nie istotna, mówimy o tym co jest teraz.
Ishak za grę w ekstraklasie nie znalazł by się w top 6-7, sorry.
Myślę podobnie. Ishak musi odpocząć, bo strzela(ostatnio nawet nie) tylko z karnych
Po sezonie, kiedy odejdą: Skóraś, Šatka, Salamon, pozbyłbym się jeszcze ????, Ba Lui, Douglasa. To oznacza, że musielibyśmy pozyskać Dagerstala + co najmniej jednego stopera, lewego obrońcę do konkurencji z Rebocho, 2 skrzydłowych, 1 rozgrywającego (chyba że Amaral dogadać się z Bronkiem) i 1 dobrego napastnika, a ba pewno o niebo lepszego od Sobiecha.
????=Marchewa
Ja bym dorzucił do pozbycia się Sobiecha… Z zakupami się zgadzam i one muszą być w końcu za Europę dostaniemy sporo, a za Skórasia też wpadnie niemało…Rząsa DO ROBOTY!!!A najlepiej wynocha!!
przed meczem remis brałbym w ciemno.
Teraz jednak boli strata prowadzenia na kilka minut przed końcowym gwizdkiem.
Jest niedosyt.
jednak miło było oglądac obesranych klozetowych przy prowadzeniu Lecha.
No to jedziemy z tymi wnioskami…
1. Graliśmy 19 meczów w tym sezonie więcej niż reszta ligi i gra w pierwszej połowie nie wynikała z naszej słabości lecz z tego ile i jak legła biegała na początku za co zapłaciła w drugiej połowie…
My graliśmy cały czas w swoim tempie…
2. Wytrzymujemy fizycznie – choć kontuzje niektórych wynikają ewidentnie z przemęczenia i przeciążenia – i nie ma co się pastwić nad zmianami…
3. Afonso Sousa będzie stanowił o sile Lecha ale dopiero w przyszłym sezonie bo gdy przyszedł do Lecha nie był absolutnie gotowym do gry w tej fizycznej lidze – porównajcie parametry fizyczności z takim Josue…
4. Zdaje się że markery zmęczeniowe wyraźnie pokazują że niektórzy – a właściwie już WSZYSCY mają problemy z takim „podwójnym sezonem” i TRZEBA oszczędzać graczy by dograć go jakoś do końca – by się nie wysypać w ostatnich 6 kolejkach – bez znacznych kontuzji zmęczeniowych…
5. Ishak – wg mnie facet ma już dosyć i jest widomym znakiem powiedzenia „oczy chcą ale dupa już nie może…”
NIESTETY nogi już nie niosą, drżą lydki w najważniejszych momentach u nie ma już precyzji strzału…
Ale rozumiem że On BARDZO chce i jest kapitanem i BARDZO ważną częścią wspólną ale…
TAK – należy mu dać odpocząć i niechaj posiedzi trochę na ławce i odpocznie …
Uwaga natury ogólnej – jak zwykle na koniec – nie da się w jeden sezon zmienić poziomu możliwości grania na zwiększonej intensywności…
Tu jeden okres przygotowawczy nie wystarczy – trzeba organizmy przygotowywać stopniowo do wyższych obciążeń czyli zwiększonej intensywności bo łatwo „materiał ludzki” zajechać i wydrenować w jeden sezon a później klapa – mieliście przykłady w przeszłości…
A mnie się wydaje, że po raz pierwszy ktoś – myślę tu o sztabie szkoleniowym z naciskiem na speców przygotowania fizycznego – całkiem dobrze panuje nad sferą „fizyczności” zespołu a Brom jest raczej gościem „co się słucha” tego co mu mówią jego asystenci i być może właśnie stąd wynikają te zmiany ..
Jak mówią – jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze – i ja tak właśnie myślę, że jeśli nie wiadomo o co chodzi ze zmianami to chodzi właśnie o sferę fizyczności…
I po raz pierwszy wydaje mi się że Lech zaczął pracować i wyciągać wnioski – myślę tu o złotoustym i Exelencji – ale oczywiście nie spodziewam się że natychmiastowo się WSZYSTKO uporządkuje i poprawi i że już będzie TYLKO dobrze…
Wczorajszym meczem jestem zbudowany – naprawdę miałem obawy – choć z drugiej strony mogliśmy pogrążyć legle na 1 – 3 bo mieliśmy po temu doskonale sytuacje..
Ishak
Baluj
Czerwinski
TAK – TRZEBA pracować nad skutecznością CAŁEGO zespołu jak i z każdym z osobna ale to już praca „na zaś” bo trzeba jakoś dograć sezon do końca utrzymując drużynę w dobrym zdrowiu i stanie…
A czy się pomyliłem w kwestii ogarnięcia się złotoustego pokażą już najbliższe miesiące, decyzje i wzmacnianie zespołu…
Jeżeli do kogoś nie trafia, że zagraliśmy 19 meczów więcej, to powiem bardziej obrazowo: wszyscy w lidze zagrali rundę jesienną i wiosenną a my jesienną, wiosenną i jeszcze jedną. Tym składem wyciągnęliśmy z tego maksa. Teraz do roboty musi się wziąć zarząd. Niezależnie od tego, co Brom mówi na konferencjach.
Będzie 20 meczów więcej. A i tak wyglądaliśmy lepiej fizycznie niż legia. To do wszystkich którzy krytykują VdB. Chłop po cichu odwalił kawał dobrej roboty. Jak i cały sztab przygotowania fizycznego.
Dobrze się się czyta panowie.
Wniosek jest taki, że gdyby nadal istniał przepis o obowiązkowym młodzieżowcu, nie było by w składzie Sousy, bo cały mecz grałby Marchwiński. Zmienione zasady są lepsze.
A kiedy ten przepis znieśli ,bo chyba cos mnie ominęło ?
Przepis jest nadal ,tylko trochę w innej formie
I połowa czy nasi piłkarze muszą przyjmować podanie kierunkowe w stronę własnej bramki, czy muszą zagrywac w poprzek boiska najlepiej 5-10m aby nie zepsuć, czy msza zrobić 2-3 kółka aby dać czas ustawić się przeciwnikowi, co oznaczają gesty podniesienia ręki do góry aby powiedzieć wychodzącemu na pozycję partnerowi „widziałem Cię ale wolę zagrać bezpiecznie do tyłu ewentualnie ryzykownie w bok 5-6m”.
II połowa zmęczony przeciwnik chcący wyrównać czyli wolne przestrzenie a wsadzamy wolnego Marchwińskiego zdejmując szybkiego Sousę nawet szybki Gio z zakazem cofania się na własna połowę byłby lepszy
Jeżeli chcemy z taką Fiorentiną ( nie czarujmy się średniakiem) toczyć wyrównane pojedynki potrzebujemy lepszych piłkarzy praktycznie na wszystkich pozycjach.
utrzymanie pozycji w pierwszej 4-ce +wynik w konferencji uważam za b. dobre osiągnięcie biorąc pod uwagę całą kadrę
Pierwsza połowa meczu jest trochę myląca. W tym czasie piłkarze Lecha przebiegli 57 km, czyli tyle co zawsze. Może trochę w wolniejszym tempie, ale jednak liczba kilometrów była na dotychczasowym poziomie . Natomiast Legia w pierwszej połowie przebiegła 61,5 km, czyli o 4,5 km więcej od naszych piłkarzy, dzięki czemu wydawało się jakby miejscowych było więcej w każdym miejscu boiska. Oczywiście, za to fizyczne zaangażowanie musieli zapłacić, i to stało się w drugiej połowie dzięki czemu doświadczony w grze w pucharach i lepszy technicznie Lech w krótkim czasie zdobył dwa gole, i miał okazje na następne bramki które definitywnie zakończyły by emocje w tym spotkaniu, czego niestety nie udało się zrobić. W drugiej połowie meczu Lech przebiegł ok 58 km co przełożyło się na całkiem przyzwoity wynik ponad 115 km. w meczu. Czyli pod względem biegu rozegrał dwie równe połowy. Legia mecz zakończyła ilością 120 km, czyli druga połowa była gorsza o plus minus cztery kilometry. Stąd optycznie Legia w pierwszej połowie wyglądała lepiej co minimalnie przełożyło się na korzyść tej ekipy która do przerwy prowadziła jedną bramką za cenę zużycia sporego zapasu sił, co odbiło się niekorzystnie na rywalu po przerwie. W sumie to Kolejorz powinien czuć niedosyt po tym meczu. Wydaje się że nasza drużyna nauczyła się grać co trzy dni z dobrym skutkiem
@ ostu świetne wnioski, zgadzam się właściwie z całością!
Przygotowanie fizyczne klucz do sukcesu.
LECH naprawdę jest dobrze przygotowany
Sousa.
Pisałem od jego przyjścia, że potrzebuje czasu. Jeszcze trochę i będzie wiodącym graczem.
Ishak
Widać, że naprawdę chce, ale potrzebuje odpoczynku. Przy kontuzji Szymczaka nie ma w ogóle zmiennika , bo Sobiecha nie liczę.
Ostu naprawdę celne wnioski.
L