Grad bramek po latach i gole w Lechowym okresie

Niedzielne popołudnie w stolicy stało pod znakiem meczu Legii Warszawa z Lechem Poznań, który obejrzało dokładnie 27416 kibiców. Dwie bramki na Żyletę wbił Afonso Sousa, który na wszystkich frontach strzelił w niebiesko-białych już 6 goli.

Dawno w szlagierze Ekstraklasy nie padło tylu goli, ile kibice zobaczyli wczoraj. Co ciekawe statystyki wcale nie wskazuje na jakieś bardzo ciekawe, ofensywne spotkanie. Obie drużyny oddały na bramkę łącznie 15 strzałów z czego 8 wykonała Legia (w uderzeniach celnych było 4 do 4). Kiedy ostatni raz był remis 2:2 w klasyku naszej ligi? O tym i nie tylko więcej poniżej.

Cztery gole po latach

W poprzednich 22 ligowych meczach Lecha z Legią (dom + wyjazd) padły góra 3 bramki. Wczorajszy klasyk naszej ligi był pierwszym od prawie 9 lat, w którym kibice zobaczyli aż 4 gole. Poprzedni remis przy Łazienkowskiej miał miejsce 27 września 2014 roku i także był to remis 2:2. Wtedy osłabiony Lech prowadził w Warszawie do przerwy 2:0, gospodarze 2 bramki strzelili w ostatnim kwadransie.

Dublet Sousy

Afonso Sousa stał się jednym z 4 piłkarzy Lecha, który przy Łazienkowskiej strzelił Legii 2 gole w jednym meczu. Poprzednim takim zawodnikiem był Dariusz Formella trafiając do siatki 2-krotnie w spotkaniu o Superpuchar Polski, w którym poznaniacy dnia 7 lipca 2016 roku pokonali legionistów na ich terenie aż 4:1. W niedzielę 23-latek strzelił już 5 i 6 bramkę dla Lecha Poznań mając na swoim koncie 4 gole w Ekstraklasie.

2-5-6

Wczoraj przy stanie 0:1 zapewne niewielu kibiców wierzyło nawet w remis a co dopiero w wygraną. W 70 minucie poznaniacy niespodziewanie byli blisko zwycięstwa przy odrobieniu strat po raz 3 w ligowym sezonie 2022/2023 i po raz 3 na wyjeździe (wcześniej ta sztuka udała się Lechowi w Łodzi oraz w Białymstoku). Ostatecznie skończyło się remisem, a to oznacza, że ligowy bilans Kolejorza w tym sezonie przy wyniku 0:1 jest następujący – 2-5-6. 0:1 przegrywaliśmy 13 razy, w 7 meczach udało się uniknąć porażki.

Gole w „złotym” czasie

W niedzielę Lech Poznań znowu strzelił gole w swoim „złotym” okresie. Pomiędzy 41 a 50 minutą gry oraz między 61 a 70 minutą Kolejorz zdobył w Ekstraklasie 2022/2023 już po 8 bramek.

Lech pomógł sobie i Rakowowi

Lech remisując 2:2 pomógł sobie i Rakowowi. Przede wszystkim punkcik przywieziony z Warszawy nadal pozwala mieć poznaniakom oczko przewagi nad czwartą Pogonią. Kolejorz remisując z Legią przybliżył Raków do tytułu Mistrza Polski, częstochowianie na 6 kolejek przed końcem mają już 8 punktów przewagi nad warszawiakami, którym została walka o Puchar Polski. Po niedzielnym meczu jeden z prezesów Rakowa Częstochowa, Wojciech Cygan na Twitterze wstawił odpowiednią emotkę oznaczając Lecha Poznań będąc ewidentnie bardzo zadowolony z wyniku.

Lech jeszcze jest Mistrzem Polski

Lech remisując z Legią jeszcze nie stracił matematycznych szans na obronę tytułu. Matematycznie straci je zapewne w najbliższy weekend, w którym lider zagra z Miedzią Legnica.

Ciężki fizycznie mecz

Legia narzuciła wczoraj bardzo trudne warunki fizyczne. Gospodarze pokonali dystans dokładnie 120,73 km podczas gdy Lech przebiegł 115,07 km mając pierwszy raz w trwającym sezonie Ekstraklasy mniejsze posiadanie piłki od przeciwnika (46%). Wynik 115,07 km to rezultat powyżej Lechowej średniej, ale mniejsza liczba pokonanych kilometrów przy mniejszym procentowym posiadaniu piłki od rywala pokazuje fizyczną dominację Legii, która na szczęście nie zdominowała nas sportowo. Szczegółowe liczby fitness jak zwykle pojawią się w materiale z cyklu „Dogrywka”.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





1 Odpowiedź

  1. Przemo33 pisze:

    Szkoda remisu z Legią. Na prawdę szkoda. Nie graliśmy źle, ale znowu szwankowała skuteczność, znów były błędy w obronie, przez co musieliśmy odrabiać straty po pierwszej straconej bramce w 13 minucie. Pomimo wszystko udało nam się doprowadzić do remisu, a nawet wyjść na prowadzenie, co w meczach z Legią jest rzadkością. Niestety nie udało nam się dowieźć do końca tego zwycięstwa, Legia strzeliła bramkę wyrównująca na 2-2 i można się zastanawiać, czy ten gol by padł, gdyby Satka się nie poślizgnął i nie pozwolił Rosołkowi na podanie do Wszołka. I znów – co by się stało, gdyby któryś z naszych obrońców nie dopuścił, by Wszołek do tej piłki doszedł. Teraz można tylko gdybać, ale fakty są takie, że straciliśmy dwa punkty, a chociaż pozostaliśmy na 3 miejscu w tabeli, to nasza przewaga w tabeli nad Pogonią stopniała do jednego punktu. To skromna przewaga i bardzo niebezpieczna, bo wystarczy jedno potknięcie i w przypadku wygranej drużyny ze Szczecina to ona wskakuje na podium. Duży niedosyt po remisie, który tym bardziej podkreśla, że walka o 3 miejsce na koniec sezonu może być ciekawa i zażarta oraz będzie się toczyć nawet do ostatniej kolejki. Mimo wszystko dobrze, że tego meczu nie przegraliśmy, bo w Warszawie zwykle grało nam się w ostatnich latach ciężko i często traciliśmy punkty i przegrywaliśmy. Dlatego z drugiej strony ten punkt może być cenny i mieć znaczenie na koniec sezonu.
    Ostatnie dwa mecze pokazały również, że brakuje nam Salamona i Dagerstala. Satka, który ich ostatnio zastępuje popełnia błędy i widać po nim brak regularnej gry. To dobry obrońca, ale w tym sezonie Polak i Szwed byli w lepszej formie od niego i byli pewniejsi w grze obronnej. Nie wiem, jak zakończy się sprawa z Salamonem (oby pozytywnie), ale niech przynajmniej Dagerstal wróci do zdrowia. Milić z kimś z wyżej wspomnianej dwójki tworzył fajną parę stoperów, którzy stanowili o sile zespołu. Brakuje ich teraz i oby chociaż jeden z nich wrócił wkrótce na boisko.
    Teraz przed nami mecz rewanżowy z Fiorentiną. Niestety bardzo prawdopodobnie skończy się wtedy nasza piękna przygoda w tym sezonie w Lidze Konferencji, ale będzie z tego jeden duży plus – na końcówkę sezonu, może poza następnym spotkaniem, w którym mogą być rotacje, van den Brom będzie mógł wystawić podstawowy, najsilniejszy skład. Dzięki temu nasze szans na zrealizowanie celu, czyli podium na koniec sezonu wzrosną. To może mieć bardzo duże znaczenie. Pozostaje tylko trzymać kciuki za trenera i drużynę, by udało im się jak najlepiej zakończyć ten sezon. Zostało jeszcze tylko kilka spotkań do końca, ale nie można się poddać, tylko trzeba zrobić swoje i walczyć do samego końca. I oby wszystko dobrze się skończyło, jak w bajkach.