Dogrywka: Legia – Lech 2:2

Niedzielny mecz Legia Warszawa – Lech Poznań był bardzo ciekawym szlagierem polskiej ligi. Mimo niewielkiej liczby strzałów przy Łazienkowskiej padły aż 4 gole. Obie drużyny zostawiły na murawie wiele zdrowia, było to bardzo wyczerpujące spotkanie pod względem fizycznym, o czym świadczą statystyki fitness. Pod tym względem Legia zdominowała Lecha, ale nie umiała zrobić tego sportowo, dlatego w klasyku Ekstraklasy padł remis 2:2.

OBRONA
Nasza ocena formacji: 3
Najlepszy piłkarz formacji: Milić
Najgorszy piłkarz formacji: Satka

POMOC
Nasza ocena formacji: 3
Najlepszy piłkarz formacji: Sousa
Najgorszy piłkarz formacji: Marchwiński

ATAK
Nasza ocena formacji: 3

OGÓLNE WRAŻENIE
Nasza ocena meczu:
Najlepszy okres w meczu: 46-60 min.
Najgorszy okres w meczu: 16-30 min.

Najlepszy piłkarz według KKSLECH.com: Sousa
Najsłabszy piłkarz według KKSLECH.com: Satka
Ocena pracy trenera (1-6): 4
Poziom meczu (1-6): 3
Ocena pracy sędziego (1-6): 5



Składy

1-3-5-2

Hładun – Jędrzejczyk (77.Rose), Augustyniak, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Josue, Kapustka (77.Strzałek), Mladenović – Muci (59.Carlitos), Pekhart (69.Rosołek).

1-4-2-3-1

Bednarek – Pereira, Satka, Milić, Douglas – Karlstrom (40.Kvekveskiri), Murawski – Skóraś (68.Czerwiński), Sousa (76.Marchwiński), Velde (68.Ba Loua) – Ishak (76.Sobiech).

Statystyki meczu Legia – Lech 2:2

Bramki: 2 – 2
Strzały: 8 – 7
Strzały celne: 4 – 4
Strzały niecelne/zablokowane: 4 – 3
Faule: 14 – 18
Żółte kartki: 2 – 3
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 5 – 1
Zmiany: 4 – 5
Spalone: 1 – 2
Celne podania: 82% – 79%
Posiadanie piłki: 54% – 46%
Pokonane kilometry: 120,73 km – 115,07 km
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 20 – 20

Lechowe statystyki meczu:

Strzały z pola karnego: 6
Strzały z dystansu: 1
Strona najczęstszych ataków: lewa



Najszybszy zawodnik Lecha Poznań podczas meczu:

32,19 km/h – Sobiech

Statystyki biegowe Lecha Poznań:

Pokonany dystans: 115,07 km
Liczba sprintów (25,2 km/h): 94
Liczba szybkich biegów (19,8-25,2 km/h): 554
Najwięcej sprintów w Lechu: 11 – Velde

Przebiegnięte kilometry przez piłkarzy Lecha Poznań podczas meczu:

11,22 km – Murawski
11,06 km – Pereira
10,84 km – Douglas
10,55 km – Milić
9,97 km – Satka
9,40 km – Sousa
8,70 km – Ishak
8,27 km – Skóraś
8,09 km – Velde
7,16 km – Kvekveskiri
4,05 km – Karlstrom
3,74 km – Bednarek
3,62 km – Czerwiński
3,27 km – Ba Loua
2,61 km – Marchwiński
2,45 km – Sobiech

(dane fitness za Ekstraklasą SA)

Najlepsza lub najgorsza Lechowa akcja w meczu:

87 minuta – Gol na 2:2, którego dałoby się uniknąć, gdyby większe zaangażowanie naszych piłkarzy. Zawodnicy Lecha byli dobrze ustawieni, ale nie zrobili nic, żeby powstrzymać legionistów, którzy z naszej prawej strony za łatwo poklepali sobie piłką. Zbyt mało zaangażowany w defensywie już był Radosław Murawski, później akcję kompletnie odpuścił zmęczony Joel Pereira a Nika Kvekveskiri krył powietrze. Na końcu akcji, w której Legia nas rozklepała nie popisał się Barry Douglas oraz Lubomir Satka. Przy golu na 0:1 zawiódł przede wszystkim źle ustawiony i wolny Douglas, przy bramce na 2:2 potknął/poślizgnął się Satka, który w kluczowym momencie nie dał rady zablokować podania po ziemi na środek pola karnego do Wszołka. W tej sytuacji skrzydłowy Legii tylko dołożył nogę z łatwością pokonując również źle ustawionego Filipa Bednarka. Zbyt łatwo warszawiacy strzelili tego gola, za łatwo najpierw odpuściliśmy z boku pola karnego, później tak doświadczony stoper, jak Lubomir Satka nie powinien stracić równowagi. Szkoda.

null
null
null
null
null
null
null
null
null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





7 komentarzy

  1. Ostu pisze:

    …a na końcu – przyspawany do linii bramkowej Bednarek – zamiast kłaść się a raczej klękać opierajac ręce na murawie powinien próbować zablokować idące wzdłuż bramki podanie…
    Tak właśnie postąpił Bednarek przy pierwszym golu gdy spokojnie przepuścił idącą wzdłuż pola bramkowego – będąca max 1,5 m od niego – piłkę…
    Zdecydowana większość bramkarzy interweniuje w TAKICH sytuacjach prostopadle do linii bramkowej a Bednarek ma taki defekt bo nie jest tego nauczony i nigdy nie będzie żeby interweniować i rzucać się w bok – prostopadle do linii bramkowej…
    I warto popatrzeć na interwencje innych bramkarzy, którzy przecinają takie podania idące wzdłuż bramki…
    Powtarzam – obrońcy to jedno ale oni grają spokojniej gdy wiedzą, że za ich plecami jest JESZCZE ktoś kto może naprawić choć w części ich błędy – a wtedy gdy grasz spokojniej to tych błędów jest mniej – intu kółko się zamyka…

    • tomek27 pisze:

      Nie zgadzam się , strzał z piątego metra . Bednarek ma do piłki 4 metry . A podanie jest z 5max 6 metrów . Żeby przeciąć podanie musiałby stać krok albo dwa wyżej i odsłonić krótki słupek . A to nie było podanie gdzieś z pod linii czy wrzutka z 15 metrów . Gdyby odsłonił slupek , podający bez problemu mógłby mu wsadzić po krótkim . Ustawiony był dobrze , a przy tym ustawieniu miał za daleko do piłki żeby przeciąć . Widać to jak na dłoni na obrazku wyżej

      • Ostu pisze:

        Może nie mógłby może mógłby…
        Jak to często mówił Nawałka – TRZEBA antycypować…
        To jeśli chodzi o drugą bramkę…
        Natomiast jeśli chodzi o bramkę na 1-0 to jest ewidentnie błąd zaniechania bramkarza…

      • tomek27 pisze:

        Przy drugiej faktycznie był bliżej piłki ,ale z drugiej strony tam jest obcierka chyba Milica ,przy tak dynamicznej akcji , to ma znaczenie nawet jak pilka zmienia kierunek o centymetry . Zeby przeciąć podanie musiałby isc w ciemno i rzucić sie do środka . Kurde , wiadomo ,ze ostatecznie to bramkarz wpuszcza i zawsze mozna sie dopatrzyć winy bramkarza . I o ile z Violą dał ciała , to tutaj naprawde ciezko było coś obronic .

  2. jerry21 pisze:

    Bramkarz jest potrzebny, ale tylko jeśli będzie klasę lepszy od. Bednarka.
    Nie kolejny Rudko. nie Holec .
    Bednarek jest uważam dobrym bramkarzem, ale pewnego poziomu nie przeskoczy.
    Na linii potrafi bronić, ale już na przedpolu nie.

  3. Mirco pisze:

    Czasami tak jest, że choć mecz oglądasz i w sumie na bieżąco już widzisz, że coś nie grało, to chętnie się na tym forum dzielę, tym z Kolegami po szalu. Po meczu z Fiorentiną odpuściłem sobie, bo zwyczajnie aż przykro byłoby walić w klawiaturę, że zwyczajnie byliśmy znacznie słabsi. Za to na naszych ligowych boiskach mecz z tęczową jest dla mnie zawsze meczem sezonu i szczerze jego wynik tak mnie wnerwił, że postanowiłem wnioski napisać nie wcześniej niż po dwóch dniach… Pop pierwsze te warszawską ekipę mieliśmy na widelcu w drugiej połowie, była absolutnie do pokonania. Wielu z Kiboli trafnie zauważyło, że w pierwszej połowie gospodarze tego meczu przebiegli znacznie więcej niż nasi zawodnicy. Cóż bywa i tak, w sumie mnie to nawet nie dziwi, bo w końcu na drużynę Mistrza Polski musieli się tęczowi zmobilizować. To w końcu my gramy jeszcze w europejskich pucharach, o czym miejscowi mogą na razie tylko pomarzyć… Więc sobie pobiegali i gdyby nie nasze błędy guzik dałoby ich bieganie. Fajnie Koledzy i Redakcja zauważyliście błędy naszych przy pierwszej bramce, której na upartego nie powinno w ogóle być… widzieliście pewnie jakieś powtórki bądź analizy tego spotkania – nawet w trakcie transmisji w tvp sport, była pokazywana grafika, która pokazywała, że w akcji tęczowej był spalony, o czym komentatorzy nawet się nie zajęknęli (nawet mnie to nie dziwi, w końcu na co dzień pracują w stolicy…) – powiedzcie, czy to nie jest co najmniej dziwne??? O tej sytuacji jeszcze jeden z redaktorów w magazynie gol – bo początek – czyli fragmenty o naszym spotkaniu nawet obejrzałem, z ciekawości patrząc jak o tej sytuacji powiedzą. I co? Ów redaktor przyznał, że w tej akcji był, „ale minimalny spalony”. Tylko cały czas mnie to nurtuje, jak dlaczego jakimś dziwnym trafem, gdy u nas jest minimalny spalony – to on jest odgwizdywany jest spalony. A w przypadku tęczowej, nawet sygnału z varu nie ma? Zawsze tęczowej cała klika sędziowska musi „pomagać”?
    Dalej gdyby tęczowa zagrała jakieś mega zawody, jeździli na przysłowiowych dupach, ale to była ekipa absolutnie do ogrania i co ważne dla nas byli do ogrania u nich na Łazienkowskiej, nawet mimo „oficjalnego” dopingu naszych Kiboli. Widać było przy każdej stykowej akcji, jak ich zawodnicy się grzali, niczym woda w czajniku. Zatem między bajki można włożyć ich gadania, że mecz z LECHEM nie jest dla nich najważniejszy. Tym bardziej żal, że nie udało nam się wygrać, generalnie ogromnie byśmy im ograniczyli szanse na majstra, którego my w tym roku nie zdobędziemy…Nie mam pojęcia, jak Czerwiński mógł w sytuacji na zamknięcie meczu, zamiast w bramkę ładować w kibiców tęczowej na piętrze. Tym bardziej nie potrafię wytłumaczyć fenomenu, że dwie minuty później straciliśmy tak głupio drugą bramkę… Zdecydowanie ten mecz, to rozczarowanie i to ogromne. Czytałem opinie niektórych forumowiczów, którzy przyznali, że przed meczem wzięliby remis w ciemno – ja nigdy z ległą? Remis? Panowie z ległą zawsze musimy grać o trzy punkty i nie ma znaczenie, czy na Bułgarskiej, na l4, czy na Narodowym. Zawsze tylko i wyłącznie zwycięstwo.
    Co do wniosków to jak na Europę Bednarek, Velde, Marchwiński czy tym bardziej Sobiech to zdecydowanie za mało, to na naszą ekstraklapę zwyczajnie wystarczą – czyli w jakimkolwiek składem powinniśmy z tęczową wygrać i tyle.
    Co do zmian, czy wystawionego składu specjalnie bym się nie czepiał VdB rotuje i kombinuje, na polską ligę ma to wystarczać, ale nie przy tak słabej skuteczności. Właśnie odnośnie skuteczności, przyłączam się do głosu, że Mikael aktualnie gra przeciętnie, a jeśli chodzi o wykańczanie akcji, to jest wręcz dramatycznie (marnowane karne i tak jak w niedzielnym meczu po prostu setki), tylko z nim jest jedno ale – poszedłby usiąść na ławkę i kto miałby go zastąpić? Sobiech – bez żartów, koleś wchodzi na kwadrans i po dwóch minutach lub zrobieniu ze dwóch startów do piłki oddycha rękawami… może Wilak? Tylko, czy dla młodego to jeszcze nie za szerokie wody? Dałbym mu szansę, ale cudów bym nie oczekiwał….