Reklama

Pięć szybkich wniosków: Raków – Lech 0:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.

Spokojna gra z małą optyczną przewagą

Osłabiony Lech nie podszedł do meczu z osłabionym Rakowem w roli faworyta. Poznaniacy musieli wygrać, żeby wciąż naciskać na trzecią Pogoń Szczecin i przede wszystkim zapewnić sobie matematyczny awans do europejskich pucharów 2023/2024. Lech bardzo spokojnie rozpoczął ten mecz, od początku musiał radzić sobie z wysokim pressingiem przeciwnika, który sklecił możliwie najmocniejszy skład na to spotkanie chcąc zagrać podobną piłkę, jaka przynosiła mu powodzenie podczas wcześniejszych meczów z Kolejorzem. Poznaniacy nie forsowali tempa, spokojnie czekali na swoje okazje chcąc przedrzeć się pod bramkę Kovacevicia przede wszystkim akcjami skrzydłami. W atakach wykorzystywani byli boczni obrońcy, Lech wrócił do nieefektywnej gry, którą zademonstrował m.in. w niedawnym starciu z Górnikiem Zabrze.

Gol w mało spodziewanym momencie

Mecz z Rakowem długo był słabym, sennym widowiskiem, w którym pachniało bezbramkowym remisem. Lech prowadził nieefektywny atak pozycyjny, Raków ograniczał się do przeszkadzania i do zagrywania długich piłek na Gutkovskisa, który na szczęście był pod kontrolą naszych stoperów. W naszym zespole coś ciekawego pokazywali tylko szarpiący momentami Kristoffer Velde i Michał Skóraś, nic nie grał m.in. niechlujny Nika Kvekveskiri czy Filip Marchwiński, który miał problem, by w ogóle dotknąć piłkę. W końcu nadeszła 32 minuta, poznaniacy odzyskali piłkę na około 25-30 metrze, w pole karne miękko wrzucił kiepsko grający dotąd Kvekveskiri a fantastycznie do futbolówki wyskoczył długo niewidoczny Marchwiński, który uderzając głową wyprowadził Lecha na prowadzenie. Ten gol padł w mało spodziewanym momencie, wcześniej na boisku niewiele się działo, a autorzy tej bramki nic nie pokazywali. Lech w 32 minucie gry zaskoczył kibiców, Raków a być może także samego siebie.

Lech był lepszy

Druga połowa wyglądała już inaczej od pierwszej. Przede wszystkim Lech powoli się rozkręcał, stwarzał coraz to większe zagrożenie pod bramką Kovacevicia, w pierwszym kwadransie po zmianie stron miał 2-3 dobre okazje, aby zamknąć ten mecz już wcześniej. Przewaga poznaniaków nie podlegała dyskusji, to nasz zespół prowadził grę, lepiej czuł się z piłką przy nodze, cechy wolicjonalne stały po naszej stronie aż w końcu udało się zamknąć niedzielny mecz. Po 70 minucie sędzia najpierw ukarał Nikę Kvekveskiriego za symulkę, po analizie VAR cofnął żółtą kartkę i podyktował jedenastkę dla Lecha pewnie wykorzystaną przez Kristoffera Velde. Poznaniacy boiskową przewagę potwierdzili więc golem na 2:0 mogąc w ostatnich 20 minutach nieco się cofnąć, grać mądrze, zachowawczo, z kontry i tak też grali. Kolejorz w ostatnich minutach pokazał dojrzały futbol, nie stworzył sobie już żadnej dobrej sytuacji, ale w pełni kontrolował boiskowe wydarzenia sięgając na końcu po 3 punkty.

Zasłużone zwycięstwo

Lech wygrał jak najbardziej zasłużenie. W pojedynku dwóch mocno osłabionych ekip pokazał więcej lepszej piłki mając przez wiele minut ponad 60% posiadania. Przez 90 minut poznaniacy oddali 13 strzałów w tym 5 celnych, Raków wykonał tylko 4 uderzenia w tym ani jednego celnego, dlatego wynik 2:0 w pełni odzwierciedla końcowy rezultat. Stary Mistrz Polski miał w niedzielę więcej piłkarskiej jakości od nowego Mistrza Polski, który próbował wybiegać to spotkanie (16 fauli, ponad 117 przebiegniętych kilometrów), ale jakość czysto sportowa stała po naszej stronie, dlatego Lech przerwał serię 8 kolejnych gier z Rakowem bez wygranej pokonując ten zespół pierwszy raz od lutego 2020 roku (na wyjeździe od sierpnia 2019 roku). Poznaniacy stali się też pierwszym klubem, który znalazł sposób na nowego Mistrza Polski. Raków Częstochowa przerwał dziś passę z 12 z rzędu zwycięstw ligowych u siebie ponosząc pierwszą porażkę przed własną publicznością od grudnia 2021.

To jeszcze nie koniec sezonu

Triumf nad Mistrzem Polski zapewnił Lechowi Poznań awans do europejskich pucharów, jednak do 27 maja wciąż jest o co grać. Jeśli w piątek Lech pokona w Kielcach tamtejszą Koronę, to będzie trzeci w ligowej tabeli. Wtedy w sobotnim meczu Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin wystarczy nam nawet remis gospodarzy, by po 33. kolejce być na pudle i w walce o medal mieć wszystko we własnych rękach. Sezon 2022/2023 dla naszych piłkarzy jeszcze się nie skończył, dziwi tylko to, co aktualnie dzieje się wokół drużyny. Afonso Sousa w tygodniu nie trenował i jego brak nie był niespodzianką, ale już Antonio Milić, Filip Dagerstal czy Adriel Ba Loua normalnie ćwiczyli. Nagle cała trójka złapała mityczne urazy przez które nie pojechała do Częstochowy.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





3 komentarze

  1. John pisze:

    Czerwiński na ŚO mi się podobał, zagrał pewniej niż Satka.
    Może będzie lepszym ŚO niż PO.
    Borowski dobrze wygląda na wypożyczeniu,nie zdziwię się jeśli Czerwiński częściej będzie grał na ŚO w razie potrzeby.

  2. slavo1 pisze:

    Zastanawiam się czy brak emocji nie był spowodowany praktycznie świadomością, że wszystkie rozstrzygnięcia zostały już poznane. Lech musi już TYLKO wygrać pozostałe dwa mecze i liczyć, że Pogoń potknie się z Górnikiem. Na Radomiaka nie liczę. Przez cały dzisiejszy mecz było widać wyższą jakość piłkarską na każdej pozycji Lecha. Bednarek dzisiaj bezrobotny więc nie mógł popełnić błędu. Zastanawia, że najbardziej krytykowani piłkarze Lecha są tymi, którzy realnie ciągną go, ba, utrzymują go w walce o podium. Marchwiński mimo, że go nie lubię i nie nadaje się do poważnej piłki, gra coraz pewniej i co najważniejsze – strzela ważne bramki. A Velde – cóż – może wreszcie zrozumiał, że na status gwiazdy trzeba sobie zapracować. Wygląda na to, że możemy mieć z niego pożytek. Nie ma sensu zastanawiać się nad Rakowem, bo szybko o nich zapomnimy – brak drugiego składu, ba nawet uzupełnień składu było widać aż nadto. Nie wierzę w mityczne „świętowanie po MP”. Nie widzę możliwości aby tak przygotować Raków aby nagle zaczął grać co 3 dni. Ale to ich problem. Ale, ale … Lech ma ten sam problem i zobaczymy jak sobie zarząd Lecha z tym poradzi. Jest wyjątkowo dużo czasu na to. Mam świadomość, że w Europie obowiązuje kolejność jedzenia przy stole a Lech jest dość daleko w kolejce. Niestety na razie nie wiemy NIC. Czy będziemy mieć nowego bramkarza? Innego? Lepszego? Czy Rebocho zostaje – czy Puchacz na jego miejsce? Co z Dagerstalem (no i Salamonem…) Kto za Skórasia i za Ba Louę? A może ten w końcu coś pokaże? Amaral? Nie wiem na jakiej pozycji gra Wilak i jak się pokaże w okresie przed nowym sezonem. Co z Ishakiem i – w razie W – kto w zastępstwie? Cholernie dużo pytań – i z pewnością to jeszcze nie wszystkie. Takim składem jak dzisiaj – a możemy go na siłę traktować jako – drugi, zastępczy, uzupełniający – garnitur (na kilku pozycjach), taki garnitur dla mitycznych „rotacji” – spokojnie poradzimy sobie (no dobra – powinniśmy sobie poradzić…) nawet z średniakami tej ligi. Ale nic więcej. Słaby mecz (piłkarsko a nie wynik) ze słabym Rakowem, raczej jako mocniejszy sparing. Sousa-Ishak-Milic-Dagerstal-Salamon -Szymczak-Amaral tych podstawowych zawodników dzisiaj nie było. To połowa składu! A mimo to poradziliśmy sobie praktycznie bez problemu, też praktycznie – z rezerwami Rakowa. O ile tyły (poza bramkarzem) i środek, przynajmniej jako tako są skompletowane o tyle siła ofensywna jest mocno zaburzona : brak 8 i obu skrzydeł. I to przy założeniu, że na 9mamy Ishaka+Szymczaka+ jakiś dodatkowy…. albo pierwsza 9. Czekają nas ciekawe tygodnie.

  3. Ostu pisze:

    Wnioski…
    ZAWSZE chodzi właśnie o te wnioski – to co się już wydarzyło to już się nie odstanie a wnioski właśnie po to są by je wyciągać…
    1. Jednak dobrze widziałem, że jeśli już Marchwinski musi być promowany to jedyne miejsce dla niego to właśnie 9…
    Zdaje się że wobec niedyspozycji Ishaka właśnie na 9 zobaczymy – ja chciałbym – Marchwinskiego w dwóch ostatnich meczach…
    Będzie to dla Wszystkich trenerów i zawodników Radomiaka i Jagielloni zaskoczeniem…
    2. Jak widać moje wnioski co do Veldka, którego nazywam żartobliwie Kiepskim też materializują się na naszych oczach i tylko należy żałować że wcześniej już Veldek nie strzelał karnych zamiast Ishaka bo mielibyśmy znacznie więcej punktów…
    3. Widzę, że dwa ostatnie mecze będą wyglądać podobnie jak ten wczorajszy bo skoro takiemu Rakowowi zabrakło pary na koniec sezonu to tym bardziej Radomiakowi czy innej Jagielloni…
    4. Co do wyczynów sędziego Stefańskiego – czy można nazwać żółtą kartkę zwykłym błędem sędziowskim skoro sędzia był dobrze ustawiony, stał blisko i nikt mu nie zasłaniał – ja co do tego mam poważne wątpliwości…
    Miałem ostatnio okazję porozmawiać na ten temat – temat błędów sędziowskich – z dwoma prezesami WZPN – z wiadomych przyczyn nie wymienię nazwisk i jakie związki wojewódzkie reprezentowali – ale jeśli przyjąć, że to były błędy indywidualne to odpowiedzialność też powinni ponieść indywidualnie mimo, że zaszkodzili całemu zespołowi…
    A kara powinna być dotkliwa i adekwatna do możliwych konsekwencji wyrządzonej szkody…
    Ja rozumiem argumenty, że piłka nożna to gra błędów – w tym błędów sędziowskich – ale skoro błędy są „grube” to odpowiedzialność powinna być „gruba”
    5. Wczoraj widzieliśmy – zdaje się – że nasze docelowe ustawienie to jednak powinno być 4-3-3 z jedną szóstką – lekko cofniętym w stosunku do pozostałych Murawskim – i z grającymi lekko z przodu Karlstremem i Sousa – bo Kvekve nie pasuje mimo wszystko – i grającymi mocno w ataku skrzydłami…
    Veldek zostaje – przynajmniej na ten sezon – ale ABSOLUTNIE konieczne jest znalezienie następcy dla Skórasia…
    Osobną kwestią jest znalezienie kogoś do rywalizacji z Marchwinskim na 9 bo coś mi się wydaje, że jeśli potwierdzi się informacje biegające po necie to Ishaka dluuuugo nie zobaczymy a z Sobiechem – nawet w tej sytuacji – nie należy przedłużać…
    Szymczak jest napastnikiem zupełnie innym od Marchwinskiego i mogliby wchodzić zamiennie w zależności od przeciwnika i stylu gry jaki chcemy „uprawić”…
    I na koniec uwaga natury ogólnej – jak zawsze – mamy niebagatelną szansę wreszcie zacząć grać 4-3-3 bo mamy do tego graczy i możemy czerpać garściami z „poruszanie się” po boisku bo tak grają i Guardiola i Klopp i nie trzeba będzie wyważać otwartych drzwi i trzeba będzie TYLKO przeglądać sporo meczy MC i Liverpool a taki system pozwoli nam skutecznie walczyć z murarką stosowaną przeciwko nam w większości meczów w lidze…
    A wobec zmian jakie się zaczęły dokonywać w akademii zmiana i tam jest jak NAJBARDZIEJ wskazana i możliwa..
    Ja będę się tey myśli trzymał…
    Mam nieskrywaną nadzieję, że skoro miałem rację co do Veldka, Skórasia a TERAZ Marchwinskiego to co do Broma i tego jak powinniśmy grać się też nie pomyliłem…
    NIESTETY – bardzo mnie smuci że mogłem się też nie pomylić co do złotoustego, Exelencji i Trzeciego Brata ale ostatnio napisałem że widzę jakieś oznaki, że jednak się uczą i tey wersji się będę trzymał „tą razą”…