Pięć szybkich wniosków: Lech – Jagiellonia 2:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.

Uwaga na kontry

Lech Poznań dobrze wszedł w sobotnie spotkanie chcąc szybko zdominować Jagiellonię. Naszej drużynie to się udało, lechici szybko złapali dobry rytm, narzucili białostoczanom swój styl gry, przeciwnik odpowiadał nam jedynie kontratakami. W 12 minucie goście wyszli z kontrą 3 na 2, którą na nasze szczęście spalili nie wykorzystując świetnej szansy do objęcia prowadzenia. Patrząc na grę rywala było widać dobre przeanalizowanie paru poprzednich meczów Lecha w Poznaniu, w których ekipy przejezdne kontrowały Kolejorza wykorzystując nasze straty w środku pola. Jagiellonia Białystok od pierwszej minuty miała ten sam pomysł na Lecha Poznań chcąc u nas przede wszystkim strzelić gola.

null

Coraz lepiej

Lech po pierwszym kwadransie zyskał jeszcze większą przewagę. Starając się grać składnie w tym na 1-2 kontakty potrafił kontrolować przebieg spotkania nie dopuszczając Jagiellonii do żadnych kontr. Przeciwnik wycofał się na swoją połowę, momentami grał na pięciu obrońców, Lech cierpliwie budował ataki starając się przede wszystkim przedrzeć pod bramkę akcjami skrzydłami, w których wykorzystywał wielu zawodników. Poznaniacy atakowali głównie skrzydłami, ale gola na 1:0 strzelili po bardzo dobrym prostopadłym podaniu Filipa Dagerstala i świetnym ustawieniu się Artura Sobiecha, który unikając spalonego urwał się obrońcy i w iście snajperskim stylu zdobył bramkę lekkim, technicznym strzałem przerzucając piłkę nad bramkarzem. Od tamtej pory Jagiellonia nie istniała, czekała tylko na koniec pierwszej połowy jedynie momentami stosując pressing, który sprawiałby nam jakieś problemy. Lech prowadził do przerwy jak najbardziej zasłużenie. Grał cierpliwie, składnie, wielu piłkarzy przejawiało ochotę do atakowania, w pierwszej odsłonie poznaniacy mogli się podobać.

null

Pełna kontrola

Druga połowa meczu stała już pod znakiem pełnej kontroli. Nawet przez moment nie pachniało wyrównującą bramką dla Jagiellonii, w 55 minucie byłoby po meczu, gdyby w sytuacji 1 na 1 Jesper Karlstrom trafił do siatki a nie uderzył w bramkarza. Wtedy Lech wywalczył chociaż rzut rożny, po którym poznaniacy dość szczęśliwie strzelili bramkę na 2:0 i zakończyli emocje w tym spotkaniu. Białostoczanie nic nie pokazali, Lech miał kontrolę nad tym, co robi rywal na boisku, poza 73 minutą, kiedy trochę zakotłowało się w naszym polu karnym Jagiellonia w ofensywie była właściwie niewidoczna. Nawet celnego strzału Jesusa Imaza z ostrego kąta nie można nazwać jakimś bardzo groźnym uderzeniem, które sprawiłoby problemy Filipowi Bednarkowi. Lech na koniec sezonu rozegrał dobre zawody pod względem taktycznym, przewyższał przeciwnika wyższymi umiejętnościami technicznymi mogąc wygrać wyżej niż 2:0, jednak w końcówce Kristoffer Velde pomylił się uderzając z rzutu karnego.

null

Pewne zwycięstwo

Lech Poznań pokonał dziś tylko 102,67 km co jest najgorszym wynikiem w sezonie. Lepiej wyglądają już jego inne liczby, na które kibice najbardziej zwracają uwagę. Kolejorz miał 65% posiadania piłki, oddał 18 strzałów (7 celnych) przy 7 uderzeniach Jagiellonii i raptem 2 celnych. Dziś nawet przez chwilę wygrana Lecha Poznań nie była zagrożona, byliśmy lepszym zespołem od przeciwnika, którego było stać co jedynie na pojedyncze kontry i pressing stosowany tylko w wybranych fazach meczu. W sobotę faworyt do wygranej i do zajęcia 3. pozycji medalowej odniósł pewne, jak najbardziej zasłużone zwycięstwo, które przypieczętowało brązowy medal Mistrzostw Polski. Dziś Lech Poznań nawet na moment nie musiał patrzeć na to, co dzieje się w Szczecinie, nikt nie drżał o wynik, nie trzeba było martwić się aktualnym rezultatem Pogoni w potyczce z Radomiakiem Radom. Nasz zespół był świadomy, o co gra, grał swoją piłkę, którą pokazał w poprzednich spotkaniach odnosząc w sobotę 4 ligowe zwycięstwo z rzędu i to bez straty bramki.

null

Do gabloty, cyk

Dnia 30 kwietnia medal Mistrzostw Polski wydawał się być mało realny, niepewne były nawet europejskie puchary. Dnia 20 maja puchary były już pewne, a utratę brązu w ostatniej 34. kolejce ciężko było sobie wyobrazić. Lech Poznań dnia 27 maja 2023 roku napisał historię klubu zajmując miejsce na podium po raz 18. Kolejorz uplasował się na najniższym stopniu podium po raz 7 w historii kończąc najlepszy w historii sezon na arenie międzynarodowej także z krążkiem wywalczonym w rozgrywkach na krajowym podwórku. Za Lechem Poznań przyzwoity a patrząc na wiele rywalizacji niebiesko-białych – nawet dobry sezon pełen sportowych emocji, o jakie chodzi kibicom. Brązowy medal Mistrzostw Polski + 1/4 finału Ligi Konferencji przed sezonem 2022/2023 wielu kibiców wzięłoby w ciemno, a tym bardziej po czerwcowym zawirowaniu związanym z trenerem. Wtedy przy Bułgarskiej nastąpiło duże tąpnięcie, po którym Lech Poznań dał radę się pozbierać. Sezon 2022/2023 składający się z aż 56 spotkań o stawkę nie był zwykłym sezonem. Był sezonem, o którym przyszłe pokolenia kibiców będą mówić i pisać.

Mistrzostwo Polski: 1983, 1984, 1990, 1992, 1993, 2010, 2015, 2022
Wicemistrzostwo Polski: 2013, 2014, 2020
3. miejsce: 1949, 1950, 1978, 2009, 2017, 2018, 2023

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





16 komentarzy

  1. Harnaś pisze:

    Wtedy Lech wywalczył chociaż rzut rożny, po którym poznaniacy dość szczęśliwie strzelili bramkę na 2:1 i zakończyli emocje w tym spotkaniu.

    Tu powinno być 2:0, redakcjo

  2. Harnaś pisze:

    Lech Poznań pokonał dziś tylko 102,67 km co jest najgorszym wynikiem w sezonie.

    Można wygrać i się nie spocić…

  3. Ostu pisze:

    Po raz ostatni wnioski w tym sezonie…
    1. Grając 1 raz w tygodniu graliśmy futbol nieosiągalny dla innych w eklapie – spokojne wygrane z przeciwnikami niezależnie od miejsca pojedynku – i TYLKO wypada poczekać na to co zrobi Brom po urlopach…
    2. Trzeba Broma wyposażyć – bo odchodzi 4 ważnych piłkarzy – i wypadałoby dać mu przynajmniej 3 nowych o poziomie lepszym niźli ci, którzy odchodzą…
    3. Nie oczekuję, że zmieni się NAGLE podejście złotoustego i Toma DRąsa do rezerw i szkolenia Rzeczywistych Rezerw dla pierwszej drużyny ale jeśli Wilak ma zostać – wczorajszy mecz był pokazaniem się zachodnim skautom czy pokazaniu ile traci Kolejorz – to oczekuję, że należy skorygować system wypożyczeń do 1 klapowych drużyn a może nawet zmiana systemu szkolenia i wymiana w rezerwach…
    4. Będzie trudniej zestawić 1 drużynę – jeśli ma być promowany dalej Marchwinski – bo wczorajszy mecz dobitnie pokazał że wystawienie go na 10 powoduje duży spadek jego wykorzystania…
    5. Brom już powiedział, że nie będzie nic narzucał, nie będzie się wtrącał – bo to nie jest jego rola – a będzie jedynie „przyjmował” wzmocnienia do 1 drużyny i politykę kadrową związaną z szeroko rozumianą 1 drużyną – MUSI mieć co najmniej 20-ke mniej więcej równych grajków…
    I TERAZ uwaga natury ogólnej…
    Tom DRzons będzie miał TERAZ swoje 5 minut – w sumie to trochę ponad miesiąc – bo Brom oczekuje od niego że kadra będzie gotowa na początek przygotowań…
    Czekam na SPOKOJNOSCI przez ten miesiąc …

    • tomek27 pisze:

      Ciekawe ile faktycznie zależy od Rzasy , a ile ma powiedzenie , masz wzmocnić tylko tą i tamtą pozycje , reszta będzie z akademii . No i pewnie ma tez powiedzenie , możesz wydać 1 mln € i ani centa więcej … wiec tak naprawdę i tak wszytsko zależy od Rutka

    • Komarny pisze:

      Po cholerę przezywasz ludzi którym nie dorastasz do pięt, moczymordo?

    • mario pisze:

      naprawdę czekasz na spokojności???
      Biorąc pod uwagę to co wiemy o zarządzie i co słyszymy, to taki spokojny bym nie był…

      • Ostu pisze:

        Oczywiście – przynajmniej przez miesiąc – a potem zobaczymy kto ma rację…

  4. edved pisze:

    Co do punktu nr 5 to na konferencji przed meczem z Jagiellonią Brom powiedział, że teraz w sprawach transferowych to panowie w zasadzie spotykają się codziennie, więc trener jest w procesie i wzmocnienia będą wynikiem pracy zespołowej, w tym jego. Ja zakładam, że o ile trener nie kładzie na stole listy z nazwiskami, bo to ostatecznie nie jego praca, to nakreśla charakterystykę graczy jakich potrzebuje do systemu w którym gra a dział sportowy ma zaproponować kandydatów.

  5. edved pisze:

    Miało być w odpowiedzi do Ostu.

  6. 07 pisze:

    To tylko życzenie trenera żeby 26.czerwca miał gotową kadrę. Dostanie Mrożka, Borowskiego, Pingota i Wilaka. Na wzmocnienia będzie czekał do końca okienka transferowego. Tutaj klocki układa nieomylne trio, a nie tulipan którego można szybko wymienić…. 🙂

    • janusz.futbolu pisze:

      Może teraz nie będzie tak źle z transferami przychodzącym zawodników ze średniej chociaż półki. Po tym sezonie klub jest w stanie oferować grę w LKE, co może być magnesem dla zawodników właśnie przez nas pożądanych. Nie jesteśmy już aninimem w Europie.

      • tomek27 pisze:

        Sęk w tym , ze na ten moment jesteśmy w stanie zaoferować jedynie eliminacje do 3-ligowych rozgrywek europejskich . Wątpię czy jest to jakiś duży magnes dla zawodnikow np z Portugalii . Ostatecznie i tak będzie się liczyć wysokość kontraktu

      • Komarny pisze:

        Magnes?
        Wolałbyś grać w wiejskim klubiku Paços de Ferreira do usranej śmierci między pierwszą i drugą ligą w Portugalii, czy spróbować się wypromować w rozgrywkach europeiskich? Jeżeli jesteś piłkarzem z ambicjami, odpowiedź jest oczywista.

        To samo dotyczy klubików takich jak Spezia, która – tylko cudem w tym roku utrzyma się w Serie A, dzięki bramce samobójczej którą strzeliłą sobie Werona w 90+6 w przedostatniej kolejce. (Ta sama Spezia, której właściciel właśnie wchodzi w ŁKS).

        A jeśli jesteś w dodatku młodym piłkarzem z ambicjami, to Lech czy Legia są lepszym wyborem niż dół tabeli pierwszej ligi albo druga liga w Portugalii czy nawet Włoszech. Dlatego goście tacy jak Afonso Sousa czy Kristoffer Velde będą tu trafiać. (Albo Ernest Muci, dajmy na to)

  7. Sosabowski pisze:

    Mam wrażenie, że statystyka biegowa w tym momencie mało mówi o przebiegu spotkania. Zobaczmy sobie na wyniki meczu z Rakowem. Gdzie oni praktycznie „stali” to znaczy biegali ale bezsensownie. Lech grał często na raz. A mimo to odbiór był zupełnie inny. To Lech grał mądrze. Nie musiał biegać, żeby szybko przedostawać się pod pole karne rywali.