Udany finisz Sobiecha
Jednym z piłkarzy Lecha Poznań, którzy wiosną zanotowali progres jest Artur Sobiech. 33-letni napastnik najpierw strzelił pierwszą bramkę dla Kolejorza na szczeblu Ekstraklasy, a później dołożył trafienie w europejskich pucharach. Dobra gra m.in. Artura Sobiecha pozwoliła niebiesko-białym wywalczyć brązowy medal Mistrzostw Polski i zapełnić lukę po Mikaelu Ishaku.

Dnia 19 lutego 2023 roku Artur Sobiech pierwszy raz pojawił się w wyjściowym składzie przy okazji ligowego meczu Lecha Poznań. Doświadczony napastnik dostał szansę gry od pierwszej minuty w meczu z Zagłębiem Lubin notując wówczas pierwszy celny strzał w Ekstraklasie od momentu przyjścia do Kolejorza latem 2021 roku. W końcówce pierwszej połowy Sobiech strzelił nawet drugiego gola dla Lecha Poznań, ale pierwszego w lidze, który był wówczas bramką kontaktową. Przez porażkę z Zagłębiem Lubin 1:2 niewielu wtedy zwróciło uwagę na tego gola czy na sam występ Artura Sobiecha od początku. Doświadczony zawodnik inaczej był postrzegany w ostatnich tygodniach sezonu 2022/2023.
Artur Sobiech niespodziewanie pojawił się w pierwszym składzie Lecha Poznań na rewanżowy mecz z Fiorentiną strzelając bramkę na 3:0, która z pewnością na długo zapadła w pamięci kibiców i na pewno będzie przypominana przy okazji kolejnych starć Kolejorza na arenie międzynarodowej. Między innymi dzięki trafieniu Sobiecha naszej drużynie udało się drugi raz w historii ograć Fiorentinę, drugi raz zwyciężyć na włoskiej ziemi i podnieść klubowy współczynnik z 17.000 do 19.000 punktów. Po czterech dniach zwykle rezerwowy piłkarz ponownie błysnął skutecznością dając remis w trudnym, wyjazdowym meczu z Radomiakiem Radom 1:1.
W maju dość niespodziewanie było jeszcze lepiej. Artur Sobiech rywalizował o miejsce na szpicy z Filipem Marchwińskim starając się jak najlepiej zastąpić nieobecnego króla Mikaela Ishaka. 6 maja doświadczony snajper do trzech wiosennych trafień dorzucił asystę przy golu Kristoffera Velde z Cracovią na 1:0. Sobiech miał także asystę przy bramce 2:0 autorstwa Filipa Marchwińskiego notując wówczas bardzo efektywny występ, w którym dał próbkę swoich możliwości.
Zwykle głęboki rezerwowy po czterech z rzędu meczach w wyjściowym składzie trafił na ławkę. Artur Sobiech w spotkaniach z Rakowem Częstochowa i Koroną Kielce wchodził na murawę, gdy wynik był już rozstrzygnięty. John van den Brom ponownie postawił na tego napastnika w kończącym sezon meczu z Jagiellonią Białystok i nie zawiódł się. Sobiech w 29 minucie wykorzystał doświadczenie, uniknął spalonego, doskonale urwał się obrońcy, wyszedł sam na sam i lekkim, technicznym uderzeniem posłał piłkę nad bramkarzem otwierając wynik tamtych zawodów. 13-krotny reprezentant Polski dnia 27 maja zdobył swoją piątą bramkę tej wiosny oraz szóstego gola dla Lecha Poznań. Nieoczekiwanie Artur Sobiech otrzymując więcej minut i szans od razu zaczął notować liczby, które najpierw pomogły Kolejorzowi awansować do europejskich pucharów a później pozwoliły zdobyć brązowy medal Mistrzostw Polski.
Artur Sobiech w ostatnim sezonie powiększył liczbę swoich medali, które zaczął zdobywać już kilkanaście lat temu w barwach Ruchu Chorzów zajmując m.in. 3. miejsce w sezonie 2009/2010 czy grając w finale Pucharu Polski 2008/2009, w którym Kolejorz pokonał „Niebieskich” 1:0. 33-latek w naszym kraju zdobył wszystko. Rok temu święcił z Lechem Poznań tytuł Mistrza Polski, wcześniej w 2019 roku wywalczył z Lechią Gdańsk Puchar i Superpuchar Polski. Były napastnik niemieckich czy tureckich klubów dotąd dwukrotnie zagrał w ćwierćfinale europejskich pucharów zaliczając na arenie międzynarodowej 29 spotkań oraz 7 trafień.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Najbardziej w grze Artura zaskoczyło mnie nie to, że nadal umie strzelać bramki. Właściwie dwie rzeczy – to jak dobre podania prostopadłe umie zagrywać, (jak dużo widzi) i jak dobrze potrafi przyjąć, zgasić piłkę. Klatką, nogą – bez różnicy. Robi to bardzo dobrze, a przyznam, że i w mojej głowie ukształtował się niesłusznie obraz wiecznie połamanego drewniaka chodzącego o lasce bez jakiejkolwiek techniki, który przydaje się tylko jako „słup” od którego można odbić piłkę, by ta wpadła do bramki. Czas pokazał, że gdy jest zdrowy, po okresie przygotowawczym i gra w miarę regularnie to dalej jest to inteligentny, dobry jak na polskie warunki napastnik. Myślę, że jak zdrowie będzie mu dopisywać to jeszcze kilka lat na niezłym poziomie może pograć. Pewnie nie kilka lat w Lechu, ale w jakimś średniaku jak najbardziej.
I ja nie uważam, że któryś z jego tegorocznych goli był strzelony nim – dostawić nogę też trzeba umieć, by piłka nie poleciała parę metrów nad bramką, o czym też można było się kilka razy przekonać oglądając mecze Lecha z ubiegłego sezonu.
A mnie zaskoczyła nie tylko jego jakość, której też się nie spodziewałem (chociaż uważałem, że w formie to jest dobry/bardzo dobry napastnik) ale to, że będąc głębokim rezerwowym, w wieku 33 lat, po kontuzjach, dostał szansę i wszedł na boisko praktycznie nie potrzebując jakiegoś kilkumeczowego „wejścia do składu”. Z marszu dał nam wysoką jakość, pomógł w LKE i w zajęciu 3 miejsca.
To znaczy, że nie spodziewając się tego, że dostanie jakąś szansę, musiał ciężko i solidnie cały czas pracować na treningach. Forma z niczego się nie bierze, tylko z systematycznej wielomiesięcznej pracy. Za to szczególnie go szanuję.
Reasumując – kiedy deklarował podczas zimowego obozu przygotowawczego, że walczy o pierwszy skład to widać nie rzucał słów na wiatr. Szkoda, że po przygotowaniach znowu został na dość długo schowany do szafy, dostając do meczu z Zagłębiem ogony, bo reszta napastników nieszczególnie popisywała się skutecznością w tamtym okresie.
Dzisiaj można się zastanawiać co by było gdyby szybciej wszedł do składu , kiedy było widać ze totalnie bez formy jest Ishak . No ale kto by posadził na ławce króla . Dobrze ze przedłuży , postawa na boisku na to zapracował
Koniec końców to reprezentant Polski. Za nic nie był powoływany. Ma też profesjonalne podejście do swojego zawodu. Na wyższy poziom już nie wejdzie, ale na realia Ekstraklasy to dobry zawodnik.
Mam mieszane uczucia względem Sobiecha…
Końcówka sezonu udana. Na pewno na plus.
Umiejętności z całą pewnością posiada.
Doświadczenie też.
Długo zawodził. Kontuzje, choroby.
Końcówka rundy zaskakująco dobra.
Ale co dalej? Czy po przedłużeniu umowy dalej będzie dobrze? Trudno powiedzieć.
Może walczył tylko o nowy kontrakt?
Chciałbym żeby utrzymał formę dalej ale pewności nie mam czy tak będzie.
Długo uważałem, że trzymanie Sobiecha ma za zadanie TYLKO i wyłącznie naukę Szymczaka (przy boku Ishaka – ktoś musi tłumaczyć). Jak zabrakło Ishaka i Ucznia to znowu spadł do roli rezerwowego (rola Marchwinskiego) – jednak potrafił się znaleźć i to z bardzo dobrej strony. Niejako z przymusu zaczęliśmy grać na 2×9 a taka rola pasuje i Marchwinho i Sobiechowi. Podpisanie na kolejny okres zostało dokonane niejako z przymusu. I ze skąpstwa. Choć ten dodatkowy rok może być z korzyścią dla nas – na co liczę.
Ale ta asysta Dagerstala to było ciasteczko. Mnóstwo takich podań posyła Trent Alexander-Arnold odkąd gra w środku pomocy.
Wracając do Sobiecha: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wcześniej steptycznie podchodziłem do doniesień że złożono mu ofertę przedłużenia. Teraz jednak patrzę inaczej. Dwa lata był niemal bezużyteczny, ale kiedy był najbardziej potrzebny to wszedł do składu i dał jakość. Chyba po to ma się te szeroką kadrę. De facto dopiero teraz wiosną przekonaliśmy się co Sobiech może nam dać, bo wcześniej nigdy nie dostał poważnej szansy. Jak to w piłce, kilka tygodni to wieczność. Dwa miesiące temu dziwiłem się że Lech chce z nim dalej współpracować, a teraz uważam że Sobiech to doświadczony napastnik który może jeszcze być bardzo potrzebny, bo sytuacja Ishaka wciąż nie jest pewna. Niby wszystko szło dobrze i plan jest żeby za 3 tygodnie wznowił treningi ze wszystkimi, ale pamiętajmy że Ishak wraca po poważnej i przewlekłej chorobie. Może wzwnowić treningi i być jak młody bóg, a równie dobrze może mieć przeorany organizm i potrzebować więcej czasu żeby się odkręcić. Doświadczony, coś tam potrafi, nie kręci nosem gdy nie gra, ważny w szatni, potrafi w kryzysowym momencie z marszu wejść i pociągnąć wózek. Jeśli się dogadają i zostanie na kolejny rok, to już nie będę kręcić nosem.
Sobiech bardzo mało grał do pewnego momentu, ale gdy już dostał więcej okazji do gry i szansę, to ją wykorzystał. Strzelił kilka bramek, dorzucił dwie asysty i pomógł drużynie odnieść zwycięstwo w rewanżowym meczu z Fiorentiną oraz zwycięstwa w końcówce sezonu ligowego, które zapewniły nam miejsce na podium na koniec sezonu. To cieszy, tym bardziej biorąc pod uwagę, że Artur przedtem nie grał zbyt wiele i wszedł z marszu. Ale pomimo to dał radę, za co szacunek. Wcześniej był krytykowany, ale jednak Sobiech udowodnił, że mógłby się jeszcze Lechowi przydać. Jako rezerwowy napastnik pasuje, ponieważ nie narzeka na małą liczbę minut, nie robi afer, a gdy trzeba, to walczy i daje z siebie wszystko. Do tego ma doświadczenie, które może przekazać Szymczakowi. Jeśli klub chce, żeby Sobiech został i sam piłkarz tego chce, to jak najbardziej może zostać. Bo jeśli odejdzie, to trzeba będzie szukać kogoś nowego, a to będzie wiązać się z pewnym ryzykiem, bo nowy napastnik może się nie sprawdzić. Do tego nie każdy chciałby przyjść, żeby być trzecim napastnikiem w kadrze. Dlatego biorąc to wszystko pod uwagę pozostanie Sobiecha ma sens. A czy tak się stanie, to czas pokaże. Niezależnie od wszystkiego jeśli mamy grać na trzech frontach, to potrzebny jest nam trzeci napastnik. Fajnie, gdyby pozostał nim Sobiech.
Sobiech był Panem Piłkarzem w czasach gdy grał w Ruchu i tenże Ruch przegrał z nami, po decydującym golu Krivetsa. Gol ten dał nam zwycięstwo i dał nam, summa summarum Mistrza Polski. Z tym że był to rok 2010. Od tamtych czasów minęło 13 lat i czas ten, a szczególnie ostatnie 5-6 lat, to zjazd Sobiecha po równi pochyłej. Patrząc na lata spędzone przez niego w Lechu, to był to jeden z najbardziej absurdalnych nabytków ostatnich lat. I naprawdę 2-3 mecze z ostatnich miesięcy niewiele tu zmieniają. Miałem nadzieję, że nareszcie ten czas męczarni z Sobiechem się skończy. Ale wiadomo, dobrzy napastnicy drogo kosztują, a tego Rutki najbardziej nie lubią, stąd też zmiana decyzji i pozostawienie gościa, który w tak wielu meczach ostatnich lat był w ogóle niezauważalny na boisku, mimo że widniał w protokole meczowym ????