Pięć szybkich wniosków: Lech – Żalgiris 3:1

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.

Koncert w pierwszej połowie

Lech bardzo dobrze wszedł w mecz z Żalgirisem. Niesiony dopingiem przez 26 tysięcy widzów zdominował Litwinów, którzy nie wiedzieli, co się dzieje. Goście grali za wolno, nie potrafili wymienić 4-5 podań, mieli duże problemy z wyjściem ze swojej połowy, było widać stres w ekipie rywala, który nie jest przyzwyczajony do tego typu spotkań. Poznaniacy przewyższali Żalgiris co najmniej o dwie klasy, Lech szukający formy szybciej operował piłką, umiał się przy niej utrzymać, w oczy rzucały się dużo wyższe umiejętności czysto techniczne, dzięki którym bramki wisiały w powietrzu. Lech szybko wyszedł na prowadzenie, uczynił to za sprawą nowych piłkarzy, którzy na tle słabego rywala błysnęli jakością. Przy stanie 1:0 można było czekać na kolejne gole i nie bać się tego, co może pokazać bezzębny Żalgiris, który pierwsze uderzenie na naszą bramkę oddał w 19 minucie. Skromne prowadzenie na szczęście nie satysfakcjonowało naszej drużyny atakującej wieloma piłkarzami. Gol na 2:0 i 3:0 w ostatnich minutach pierwszej odsłony był potwierdzeniem dominacji Lecha Poznań, który pierwszą połowę skończył mając ponad 70% posiadania piłki. Po pierwszych 45 minutach rezultat w pełni odzwierciedlał przebieg meczu i pokazywał różnice poziomów pomiędzy obiema drużynami.

null

Inna połowa i prezent dla rywala

Pierwsze minuty drugiej połowy zwiastowały kolejne gole, które pieczętowałyby awans Lecha do III rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji. Niestety, poznaniacy szybko spuścili z tonu i po stracie Jespera Karlstroma, a także uderzeniu z daleka stracili gola. Żalgiris zdobył bramkę z niczego, z przebiegu gry absolutnie na nią nie zasługiwał. Po tym golu Lech oczywiście wciąż przeważał, ale nie stwarzał sobie bardzo groźnych sytuacji i rzadko sprawdzał umiejętności litewskiego bramkarza. Golkiper Żalgirisu częściej interweniował po złych interwencjach własnych obrońców niż po uderzeniach naszych piłkarzy. Nasz zespół niestety momentami odpuszczał, zostawiał w środkowej strefie wiele miejsca, Litwini regularnie byli tym zaskoczeni, mając piłkę przy nodze potrafili już wymieniać kilka podań na naszej połowie i sfinalizować swoje akcje niecelnymi uderzeniami. To nie Żalgiris grał lepiej po przerwie, tylko Lech słabo, było widać brak formy wielu zawodników, w oczy rzucała się zachowawcza gra na stojąco, pomijając Jespera Karlstroma (wszedł na murawę już w pierwszej połowie) spośród zmienników coś sensownego do gry wniósł tylko Barry Douglas, którego dośrodkowania sprawiały problemy defensorom przeciwnika. Lech miał szczęście, że Żalgiris był aż tak słaby. Lepszy przeciwnik skorzystałby z takiej postawy naszego zespołu i pokusiłby się o bramkę na 2:3.

null

Wygrana bez awansu

Lech Poznań wygrał jak najbardziej zasłużenie. Oddał 15 strzałów przy 4 uderzeniach rywala i miał ponad 70% posiadania piłki, ale nie takiej drugiej połowy spodziewali się kibice. Rozczarowania nie krył nawet John van den Brom, który po meczu mówił trzeźwo i ciekawie, trener byłby zadowolony, gdyby wygrana 3:1 miała miejsce w Ekstraklasie a nie w europejskich pucharach, gdzie jest jeszcze rewanż. Lech grając w drugiej odsłonie tak jak w pierwszych 45 minutach rozstrzygnąłby losy dwumeczu z Żalgirisem już 27 lipca. Niestety, wynik 3:1 nie oznacza jeszcze pewnego awansu, poznaniacy niemal na pewno dostaną się do III rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji, lecz w Kownie będą jeszcze musieli swoje wybiegać. Szkoda, że Lech grał swoją piłkę tylko przez 45 minut, Żalgiris był naprawdę bardzo słaby i była szansa odnieść zwycięstwo 4:0, 5:0 czy 6:0, które wyrównałby pucharowy rekord klubu w rozmiarze pucharowej wygranej (6:0 z Grasshoppersem w 2008 roku). Po czwartkowych zawodach wszyscy mogą być umiarkowanie zadowoleni. Jest wygrana, brakowało tylko kropki nad i.

null

Ten mecz był potrzebny

Lech Poznań wciąż znajduje się w okresie przygotowawczym, o czym przed meczem mówił John van den Brom podkreślając także po spotkaniu, że wielu zawodników szuka formy i potrzebuje minut. Skład na mecz z Żalgirisem nie był optymalny, był eksperymentalny, trener zastosował rotacje i celowo ściągał konkretnych piłkarzy z murawy. Dino Hotić nie miał już sił biegać, Mikael Ishak powoli wraca do pełni sił, szuka formy, dlatego wczoraj zagrał właśnie tyle. Zmiana Eliasa Anderssona też była podyktowana wiadomymi względami, z kolei Filip Marchwiński opuścił plac już w 42 minucie, gdyż zgłosił ból i nikt nie chciał ryzykować kontuzji. Mecz z Żalgirisem Kowno był Lechowi Poznań bardzo potrzebny, sztab szkoleniowy ponownie potraktował go jako sparing wprowadzający do sezonu, który dopiero się rozkręca i musi minąć jeszcze trochę czasu zanim wszyscy piłkarze złapią formę. Tym samym można przymknąć oko na dwie różne połowy, postawę zespołu w drugich 45 minutach można tłumaczyć m.in. trwającym wciąż okresem przygotowawczym.

null

Szybko się zregenerować

Lech Poznań mimo różnych problemów, w tym eksperymentalnego lata zaczął sezon 2023/2024 od dwóch wygranych i pięciu zdobytych goli. Pod względem wyników jest bardzo dobrze, pod względem gry średnio, ale tego można było się spodziewać, dlatego uwzględniając wszystkie okoliczności – nie jest źle. Powoli, powoli Lech będzie się rozkręcał, czas pracuje na korzyść poznaniaków, przed którymi kolejny sparing z Żalgirisem w Kownie. Zanim do niego dojdzie w niedzielę o 17:30 zagramy u siebie z Radomiakiem Radom, który na pewno zawiesi poprzeczkę znacznie wyżej niż Litwini. Lech do niedzieli już nic nie poprawi, nie ma czasu na trening, na szlifowanie czegokolwiek. Przed Lechem przede wszystkim regeneracja, która będzie teraz bardzo ważna, by w niedzielę wielu piłkarzy wyglądało lepiej niż wczoraj.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





19 komentarzy

  1. John pisze:

    Pierwsza połowa była bardzo dobra, sytuacji nie było nie wiadomo ile,ale pełna kontrola nad meczem.
    Tak jak już gdzieś wspominałem Lech przez długi czas naprawdę grał bez napastnika,Szymczakowi nie wychodziło kompletnie nic,same straty,i faule,ok ,może kilka razy sam był faulowany ale to wszystko,w ofensywie zero.
    Ishak jak wszedł na boisko wcale nie był lepszy choć to cały zespół już grał słabo w 2 połowie,i Sobiech jeszcze był,bo nie grał.
    Wiem,że po kontuzjach,no,bardzo słabo wyglądali,z Piastem było to samo.
    W 3 oddali jeden strzał,ten Szymczaka w poprzeczkę, niecelny.
    Na Q4 choć jeden musi być w gazie.
    Z Piastem się udało,tu rywal był słabiutki.
    Prawdopodobnie trzeba jeszcze te kilka tygodni przetrwać ale najważniejsze punktować.
    Ta druga połowa trochę niezrozumiała,i to nie chodzi o same zmiany,bo Lech od początku grał o wiele słabiej niż w 1 połowie.
    Z Radomiakiem przyjmę nawet 1-0 nawet jeśli mam cierpieć oglądając ten mecz.
    W końcu przyjdzie czas, że i styl wróci.

  2. Hazaj pisze:

    Na trybunach nieco ponad 24 000 ludzi, którzy kupili bilety a tu Lech organizuje sobie sparring. Taka postawa zawsze mnie będzie wk…ła. To brak szacunku dla kibiców, a przecież to dla nich ta cała zabawa w piłkę nożną. To piłkarze świadczą usługę (granie dla widzów). Tym się różni piłka polska że często o tym drobnym fakcie się zapomina od np piłki angielskiej. Więc śmiem twierdzić że NIGDY polska liga nie zbliży się nawet na 100 kilometrów do poważnego grania. I najczęściej będzie traktowana jako 1- miejsce na spokojną sportową starość 2- miejsce na tzw „odbudowanie formy” 3- jako „kopalnia nieoszlifowanych diamentów. 4- jako „stacja przesiadkowa” do lepszej ligi.A „poważne granie” będzie zupełnie gdzie indziej.
    Powiedzmy więc sobie wprost – Lech NIE JEST PRZYGOTOWANY DO SEZONU. Mimo debilnego gadania , że teraz ( nie jak rok temu) trener Brom zna już drużynę i wie co i jak. Gdyby wiedział toby Lech był gotowy, a tak skazuje widzów na odwalanie kolejnych sparringów.
    Pozostaje więc pytanie istotne KIEDY PANIE BROM LECH BĘDZIE GOTOWY BY NA POWAŻNIE GRAĆ W PIŁKĘ NOŻNĄ w tym sezonie ?

    • 07 pisze:

      Absolutnie było to widać kto na jakim etapie jest. Taki Szymczak na samym początku okresu przygotowawczego. Będziemy czesto korzystać z ławki i cieszy to ze ma kto wejść i nie osłabić. Kiedy na boisku był ofensywny Marchewa wygladało to super. Wymuszona zmiana i gra na 2x 6 Jasper/ Murawski to błąd na tak słabego rywala. Na dwie 6 to mozemy grać w 4 rundzie kwalifikacji…. był to kluczowy moment meczu. Ja przesunąłbym Hoticia do środka i wpuścił Wilaka na skrzydło. Brakuje jeszcze takiego własnie zawodnika uniwersalnego. Amaral to ??? Niby jest a jakby go nie było….. na Wildzie jest Szmydt Panie Rząsa. Nie daj Boze przy kontuzji będą na siłe grali Nadolskim…..

  3. Bart pisze:

    Chuja się oczywiście znam na takich okresach przygotowawczych, ale rozumiem to tak że Lech mógł:
    – nie dawać tyle wolnego i przygotować mocną formę na początek sezonu licząc się tym samym że piłkarze, a zwłaszcza ci co w czerwcu byli na kadrach, w październiku padną i końcówkę rundy będą jechać na oparach (tak było np z Satką w sezonie mistrzowskim – po euro nie miał prawie wolnego i z marszu wszedł w nowy sezon, a potem w listopadzie nie nadawał się do gry bo był zajechany)
    – dać tyle wolnego żeby potem przygotowania rozpisać tak by na start niekoniecznie być w optymalnej formie, licząc że będzie się wygrywać dzięki doświadczeniu i jakości piłkarskiej

  4. Bart pisze:

    Przypadkiem opublikowałem komentarz zanim skończyłem myśl, więc jeszcze raz. Wpis wyżej można usunąć.

    Chuja się oczywiście znam na takich okresach przygotowawczych, ale rozumiem to tak że Lech mógł:
    – nie dawać tyle wolnego i przygotować mocną formę na początek sezonu licząc się tym samym że piłkarze, a zwłaszcza ci co w czerwcu byli na kadrach, w październiku padną i końcówkę rundy będą jechać na oparach (tak było np z Satką w sezonie mistrzowskim – po euro nie miał prawie wolnego i z marszu wszedł w nowy sezon, a potem w listopadzie nie nadawał się do gry bo był zajechany)
    – dać tyle wolnego żeby potem przygotowania rozpisać tak by na start niekoniecznie być w optymalnej formie, licząc że będzie się wygrywać dzięki doświadczeniu i jakości piłkarskiej, a forma przyjdzie później, ale da to gwarancję że starczy sił na utrzymanie formy do końca rundy, czyli do połowy grudnia

    No to jak tak było, to ja wybieram opcję nr 2 i powolny start maszyny. Runda będzie długa, a wysoka forma na koniec rundy może nam guzik dać. Tak było przecież jak Bjelica wjechał ze swoją formułą „3:0” – zaczęliśmy mocno rundę, Probierz gratulował dubletu, ale potem forma zgasła i skończyliśmy sezon z niczym. Nie ma co się denerwować o to że jesteśmy w okresie przygotowawczym i początek traktujemy jako przetarcie do zbudowania formy. Sezon będzie długi, a sztab i drużyna zrobili już tyle że zasługują na nasze zaufanie.

    • Jakub80 pisze:

      Ostatnie dwa zdania to klucz na ten sezon. Niestety my jako kibice jesteśmy niecierpliwi. Obyśmy zawsze martwili sie tym ,że nie jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa 3-1.

      • Pan T.Arhei pisze:

        Dzisiaj to tu jest błogi spokój,ale niech tylko Kolejorz przegra lub zremisuje to „niecierpliwi „pojawią się błyskawicznie 🙂

      • slavus pisze:

        Bardzo trafny komentarz. Ludzie by chcieli, żeby każdy z zawodników miał przez cały sezon optimum formy, a tak się chyba nie da. Oglądamy mecze drużyn światowej czołówki i najlepsi są ci, którym kryzysy zdarzają się najrzadziej i którzy w czasie kryzysów ponoszą najmniejsze straty. Na razie Lech gra zdecydowanie słabiej niż w kwietniu-maju, ale wygrał dwa mecze. Tylko się cieszyć

  5. kri$$ pisze:

    Może strata jednego gola w Poznaniu bardziej zmobilizuje naszych do poważnej gry w Kownie.
    Wysoka wygrana na Bułgarskiej mogła by spowodować zbyt duże rozluźnienie na meczu rewanżowym.

  6. Bart pisze:

    A jeśli wczoraj w drugiej połowie zaciągnęli ręczny po to by w niedzielę wygrać z Radomskiem, to niechaj tak będzie.

  7. Niebieski77 pisze:

    Trzeba pamiętać że to dopiero drugi mecz sezonu,skład nie jest jeszcze optymalny a wielu zawodników dopiero szuka formy.Ja jestem przekonany że Brom wie co robi i efekty przyjdą za 3-4 tygodnie.Fajnie że jest rotacja,zawodnicy łapią minuty i każdy wie że jest potrzebny a grania będzie sporo.Myślę że po dobrej pierwszej połowie zawodnicy już trochę odpuścili pewnie liczyli na strzelenie jeszcze jednej bramki i na spokoju dogranie do końca.Uważam też że gdzieś z tyłu głowy był już mecz z Radomiakiem gdzie będzie trzeba więcej popracować by zgarnąć trzy punkty.Dwa mecze i dwa zwycięstwa na początek jeszcze będzie ciekawie i emocjonująco…

  8. DivusGomesz pisze:

    Najgorzej w tej chwili wygląda Szymczak a zaraz za nim Ishak (chociaż drugi miał już dzisiaj przebłyski). Gra kleiła się lepiej niż z Piastem. Wygląda na to, że będziemy mieli w tym sezonie najmocniejsze skrzydła w historii.

  9. Bart pisze:

    Szymczak faktycznie póki co nie ma formy. Oby było tak jak mówił Trała, czyli że Szymczakowi potrzeba przede wszystkim gola na przełamanie, bo trochę mi się przypomina sytuacja kurwa Roberta Gumnego który po podobnej kontuzji kolana (bo też miał coś z łąkotką) też nie był sobą a kontuzja pokrzyżowała mu mocno karierę.

  10. Sosabowski pisze:

    Mój szybki wniosek to Milić, Blazić to będą dwie wieże nie do przejścia!

  11. leftt pisze:

    Wszystko już raczej zostało napisane ale chciałbym dodać, że sam fakt zmiany Marchewy na Karlstroema dowodzi, że jednak nasza pomoc jest zbyt mało liczna. Zmieniamy awaryjnie zawodnika na innego, o kompletnie innej charakterystyce, w momencie kiedy nie ma sensu zmieniać taktyki bo wszystko żre, normalnie byłaby zmiana jeden do jeden. Owszem, jest jeszcze Kvekve, już trenuje. Ale czy to wystarczy?

    • DivusGomesz pisze:

      Tu akurat było kilka możliwości. Hotic mógł wejść na ’10’ a w jego miejsce Wilak na skrzydło. Mógł wejść Sobiech lub Ishak a Szymczak zejść niżej i ustawienie zostałoby praktycznie bez zmian. Wejście Kalstroema wynikało raczej z hierarchi zawodników u trenera niż z taktyki.

    • Pan T.Arhei pisze:

      Leftt, racja bo za Marchewę powinien wejść Amaral który z żałosna miną siedział na trybunach czyli z tego wynika ,że Marchewa jest NIEZASTĄPIONY 🙂

  12. Sp pisze:

    Wejscie Jespera pokazało, że na środku mamy za krótką kołderkę i musieliśmy grać na dwie 6 z tak słabym rywalem. Jeżeli zawodnicy celowego odpuścili drugą połowę myśląc, że 3:0 utrzymają a w niedzielę mecz z Radomskiem to spoko bo przy 3:0 awans byłby pewny i tam mogli pograć Zmiennicy, niestety trzeba będzie jeszcze trochę pobiegać, niedaj boże strzelą nam bramkę na 1:0 i może zrobić się nerwówka. Na 24 sierpnia nasi napastnicy muszą dojść do formy bo to już będzie IV runda i nawet jeśli będziemy rozstani to nie trafimy na zespół pokroju Grunwaldu. Teraz czas na regenerację i nawet 1:0 po karnym będzie dobrym wynikiem na tym etapie sezonu.

  13. jerry21 pisze:

    1. Bardzo dobra pierwsza połowa.
    Dobre tempo gry, pomysłowe akcje, wiele sytuacji.
    2. Kiepska druga połowa.
    Niepotrzebne oddanie inicjatywy gościom po stracie gola.
    Gra z mniejszym zaangażowaniem.
    3. Widać, że będziemy mieć pociechę z nowych nabytków.
    Andersson, Hotic i Blazic mają jakość.
    To nie zawodnicy z pierwszej łapanki.
    4. Niektórzy potrzebują jeszcze czasu by dojść do formy.
    Ishak po chorobie, Szymczak po kontuzji.
    Karlstrom, Sousa później,zaczęli przygotowania.
    5. Wynik niezły, choć mogło by być lepiej.
    Ale na tym etapie jest nieźle.
    Czas pracuje na naszą korzyść.
    Widać, że to może być sezon Velde, naprawdę ma duży potencjał.
    Plus za ten mecz też dla Milica i Murawskiego.
    No i dobra zmiana Douglasa, będzie jeszcze z niego pożytek.