Oko na grę: Elias Andersson

W materiach z cyklu „Oko na grę” w każdym oficjalnym meczu Lecha Poznań baczniej obserwowany jest przez nas wybrany wcześniej zawodnik Kolejorza. W każdym spotkaniu wybrany piłkarz zostaje poddawany naszej analizie, w tym często także statystycznej. Najpóźniej kilka godzin po meczu publikowane są wnioski na temat jego gry + ogólna ocena występu przeciwko danemu rywalowi.

Trzy dni temu w ramach cyklu „Oko na grę” obserwowany był lewy obrońca Barry Douglas. W niedzielę wybór padł na pierwszego z nowych piłkarzy Lecha Poznań, na lewego defensora Eliasa Anderssona, który wczoraj rozegrał 4 spotkanie w niebiesko-białych barwach.

Opis gry:

Mecz z Zagłębiem Lubin był spotkaniem, w którym Elias Andersson miał pokazać klasę. Lech Poznań grał w końcu z wiceliderem na jego terenie, mierzył się z mocnym zespołem mającym do wczoraj serię 8 kolejnych meczów bez porażki. Szwed odpoczywający w czwartek przybył do Kolejorza m.in. po to, aby sięgać po trofea i dawać jakość w tzw. meczach na szczycie, kiedy presja jest spora. Niestety, od początku nie był to mecz wolnego Anderssona, którego Zagłębie co chwile testowało. Lubinianie większość akcji w pierwszej połowie przeprowadzali prawą stroną, już pierwsza groźna sytuacja miała miejsce właśnie flanką, na której bronił obserwowany defensor.

Z upływem pierwszej odsłony było coraz gorzej, ociężały wczoraj Elias Andersson nie radził sobie przede wszystkim z dynamicznym Kacprem Chodyną, w 27 minucie szwedzki defensor został wkręcony w ziemię, na nasze szczęście piłkarz Zagłębia Lubin będąc już w polu karnym źle trafił w piłkę. Jeszcze w pierwszej odsłonie Andersson stracił futbolówkę, poślizgnął się, „Miedziowi” w tej sytuacji wyszli z kontrą, którą zmarnowali. Już po pierwszych 45 minutach pojawiały się głosy kibiców o fatalnym występie Szweda, który według niektórych był nawet najgorszym lechitą na boisku.

Po zmianie stron nie było lepiej. Elias Andersson w Lubinie już się nie odkręcił, każda akcja Zagłębia prawą stroną pachniała golem, ciężko stwierdzić, dlaczego Szwed był w niedzielę aż tak mało dynamiczny. Dobrał złe obuwie? Miał gorszy dzień? Murawa mu nie pasowała? „Miedziowi” momentami robili sobie, co chcieli, korzystali z niskiej dynamiki naszego lewego obrońcy i często z jego złego ustawienia. John van den Brom widział to, co się dzieje, w 63 minucie wprowadzeniem Alana Czerwińskiego za Antonio Milicia chciał ewidentnie uspokoić sytuację w defensywie, Czerwiński zresztą czasem schodził bliżej lewej flanki starając się pomóc Eliasowi Anderssonowi.

Szwed przez ponad 90 minut pod względem gry defensywnej wyglądał fatalnie. W drugiej części chociaż lepiej spisał się w ofensywie oddając jedno niecelne uderzenie z daleka oraz wykonując dwa groźne dośrodkowania w pole karne. Po jednej z wrzutek Lech Poznań wywalczył korner, po którym strzelił gola na 1:1 i właśnie dlatego 27-latek za występ przeciwko Zagłębiu Lubin nie otrzymuje jedynki a dwójkę. Wypada wierzyć, że Elias Andersson miał wczoraj słabszy dzień i dlatego zagrał tak słabo w defensywie. Bardziej niepokoi brak szybkości u tego piłkarza, widać u niego braki w tym elemencie, nowy zawodnik Kolejorza już w Djurgarden Sztokholm miał problemy z szybkością. Szwed wyglądał w niedzielę tak samo źle, jak w marcowym rewanżu, w którym Lech Poznań ograł DIF 3:0.

Elias Andersson w niedzielne popołudnie pokonał ponad 10 kilometrów, wykonał 51 podań (43 celne), miał jedno kluczowe zagranie i w sumie 3 razy wrzucił piłkę w pole karne, w tym 2 razy dokładnie. John van den Brom po meczu nie krył rozczarowania występem przede wszystkich tych piłkarzy, którzy w Kownie odpoczywali. Wśród takich graczy był właśnie Andersson, który najwyraźniej rozczarował wczoraj nie tylko media czy kibiców. Podstawowy lewy obrońca podpadł też trenerowi, już w czwartek okaże się, czy sam zawodnik wyciągnął wnioski z występu przeciwko Zagłębiu Lubin.

Ocena gry: 2

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





7 komentarzy

  1. Wamp pisze:

    Nie wiem redakcjo jak to robicie, ale za każdym razem jak kogoś tutaj obserwujecie to nie gra ten zawodnik akurat w tym meczu najlepiej. Ze spartakiem na pewno pójdzie mu lepiej

  2. Mazdamundi pisze:

    Pozostaje mieć nadzieję, że to odosobniony przypadek i nie pójdzie śladem Wasyla „Łysego Byka” Krawca, który miał dobry pierwszy mecz z Charleroi, a potem było już tylko przeciętnie lub słabo.

  3. WybrzezeKlatkiSchodowej pisze:

    Rebocho czy Ba Loua też na początku strzelali czy asystowali, a później było już przeciętnie. O Hotića się nie martwię ale Andersson… Szkoda że nie ma mocnego drugiego zawodnika do rywalizacji na tej pozycji.

  4. Sosabowski pisze:

    Już od dwóch meczy obserwuje to niepokojące zjawisko. Andersson w biegu jest kwintesencją ruchu jednostajnego prostoliniowego. Szybka akcja? Trucht. Powrót? Trucht, zwykłe rozegranie? Trucht. Wyjście na obieg. Trucht. Tak się nie da cały mecz. Nie wiem czy on sobie coś kalkuluje wydolnościowo. Czy ktoś mu na to nie zwraca uwagi. Ale jest to mocno niepokojące. Bo jeśli jest opcja najgorsza. Czyli nie potrafi odpowiednio przyśpieszyć. To z mocniejszym rywalem jesteśmy tam gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Szczególnie, że poza tym wydawał się mocno solidny, szczególnie w dośrodkowaniach. Widzę też często jakby był mocno nieobecny w meczu i mało skoncentrowany. To może jeszcze kwestia aklimatyzacji, ale pierwsze lampki się zapalają.

  5. tomek27 pisze:

    W dodatku po jego zagraniu powinien byc karny . No bardzo słaby występ .

    • olos777 pisze:

      Jeżeli po takim starciu mielibyśmy rzut karny,to każdy mecz kończyłby się 15-20 karnymi.To jest męski sport a nie parada p.pek!