Pięć szybkich wniosków: Lech – Stal 2:1
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.

Dramatyczne 34 minuty
Lech Poznań zaczął sobotni mecz od dominacji, która szybko się skończyła. Już po 20 minutach było widać brak pomysłu na grę w ofensywie, dodatkowo po niecałym kwadransie z boiska musiał zejść najlepszy w ostatnich spotkaniach Dino Hotić co tylko pogorszyło sytuację. Nie wiadomo nad czym pracowali lechici w tygodniu, nie było widać nic, co wyróżniałoby poznaniaków, którzy jednocześnie byli zaskoczeni wysoką grą Stali. Momentami to mielczanie lepiej czuli się przy piłce, to oni oddali pierwsze groźne uderzenie w 16 minucie mając kontrolę nad boiskowymi poczynaniami. Lech w pierwszych 34 minutach nie stworzył sobie żadnej sytuacji, nie oddał żadnego strzału na bramkę rywala wyglądając na zespół w rozkładzie, który zmarnował kolejny mikrocykl treningowy. W pierwszych 34 minutach Stal była pewna siebie, kontrolowała zawody przy Bułgarskiej, nie było widać, kto walczy o tytuł a kto bije się o utrzymanie czy kto jest gospodarzem. Stal Mielec zaskoczyła Lecha Poznań wysoką, zdecydowaną grą, w której nie ograniczała się wyłącznie do defensywy.
Błysk indywidualności i pozytywny szok
W 23 minucie Lech zasłużenie stracił gola na 0:1, w 33 minucie trener John van den Brom przeprowadził drugą zmianę zmieniając także ustawienie, w 35 minucie poznaniacy oddali pierwsze uderzenie autorstwa Kristoffera Velde (strzał niecelny). Nagle po przejściu z trzech na czterech obrońców Lech wskoczył na zupełnie inny poziom. Poznaniacy tym razem zaskoczyli Stal czy własnych kibiców, zaczęli grać szybko, składnie, z determinacją i równie szybko zdobyli 2 gole. W ciągu raptem 3 minut Lech odrobił straty wykorzystując przebłysk indywidualności w postaci Filipa Marchwińskiego a przede wszystkim Kristoffera Velde, który miał spory udział przy obu golach. Niewiele brakowało, aby Norweg jeszcze przed przerwą strzelił bramkę na 3:1, która miałaby duży wpływ na to, jak wyglądałaby druga odsłona. Po 33 minucie Lech Poznań nagle stał się tym Lechem Poznań, którego wszyscy chcą oglądać. Grał bardzo dynamicznie, z bardzo dużą determinacją, grał przede wszystkim w piłkę szybko strzelając 2 gole. Był to pozytywny szok dla wszystkich kibiców Kolejorza i duże zaskoczenie dla Stali Mielec, która długo miała wszystko pod kontrolą i absolutnie nie spodziewała się nagłego zrywu naszego zespołu.
Znowu to samo
Lech źle wszedł w drugą połowę, w pierwszym kwadransie po zmianie stron wyglądał tak samo, jak w pierwszych 15 minutach drugiej połowy z Wartą. Wtedy to rywal optycznie przeważał, prowadził grę i oddawał więcej strzałów. Wczoraj było podobnie. Różnica polegała na liczbie uderzeń, Stal może i przeważała, ale nie miała groźnych sytuacji, najgroźniejszą w 58 minucie stworzył Lech Poznań, kiedy najpierw celny strzał wykonał Filip Szymczak a po chwili dobijał jeszcze Kristoffer Velde. Z upływem spotkania wiało nudą, po 61 minucie Lech starał się uspokoić grę w środku pola, zaczął mieć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami grając jednak bardzo dużo z kontry. Taki zespół, jak Lech Poznań nie może grać z kontry u siebie i to ze Stalą Mielec. W ostatnim kwadransie było podobnie, różnica poległa tylko na liczbie sytuacji. Stal Mielec próbująca grać wysoko zostawiała nam wiele miejsca, Lech Poznań po kontratakach głównie prawą flanką stworzył sobie 5 dobrych okazji do zamknięcia tego meczu 3 golem, w tym 2 sytuacje stuprocentowe. Żadnej nie wykorzystał grając przez to bardzo nerwowo w końcówce. Na szczęście dobrze dysponowani byli wczoraj m.in. Miha Blazić, Radosław Murawski czy wracający do formy Jesper Karlstrom, w końcówce Lech Poznań miał farta, kiedy w 93 minucie jeden z graczy gości posłał piłkę tuż obok lewego słupka bramki Bartosza Mrozka i Kolejorzowi jakoś fuksem udało się przepchnąć ten mecz. Oczywiście drużyna mogła zamknąć to momentami wyrównane spotkanie dużo wcześniej, gdyby była skuteczna przy okazji kontr i ktokolwiek umiał zamienić chociaż jedno zagranie Joela Pereiry na 3 gola.
Jakoś się udało
Jakoś się udało. Minął już ponad miesiąc od hańby ze Spartakiem Trnava, od słynnego meczu we Wrocławiu a Lech Poznań nadal jest pod formą zbierając punkty w podobnym stylu, jak drugoligowe rezerwy. Na to nie da się patrzeć, tego nie da się oglądać na trzeźwo, kibice mają powoli dość tego prymitywnego stylu, do tego dochodzi jeszcze rażąca nieskuteczność w prostych sytuacjach. Znudzenie grą Lecha widać po kibicowskich dyskusjach, widać niechęć i nieufność do Johna van den Broma, który nie cieszy się poparciem kibiców, zniechęcenie widać również po spadającej frekwencji na stadionie. Wczoraj prawie 3,5 tysiąca ludzi uprawnionych na mecz nie przyszło na spotkanie ze Stalą Mielec, frekwencja ledwo przekroczyła 15,5 tysiąca widzów i w czwartek przy okazji starcia z Rakowem Częstochowa będzie jeszcze niższa. Lech Poznań swoją grą skutecznie odstrasza kibiców, tego po prostu nie da się oglądać, zespół wygrywa szczęśliwie, nie robi oczekiwanego progresu, marnuje spokojne i długie mikrocykle treningowe, od letnich sparingów gra cały czas tak samo męcząc się na murawie. Ile tak można grać? Ile to jeszcze potrwa? Do czego to wszystko zmierza? Lech Poznań polega wyłącznie na indywidualnościach, w drużynie jest coraz więcej urazów mimo bardzo rzadkiej gry, na dodatek zmiana systemu w celu zaskoczenia rywala nie przyniosła efektu. To właśnie Stal Mielec zaskoczyła nas wysoką, odważną grą, dobrze to spotkanie opisał zresztą trener rywala Kamil Kiereś, który już przed meczem mówił, że jego zespół nie będzie się u nas tylko bronił i faktycznie tak było. John van den Brom? Bredził jakoby Lechowi ciężko się grało, ponieważ wszyscy w spotkaniach z Kolejorzem głęboko się bronią. Ewidentnie Holender oglądał wczoraj inny mecz ze Stalą Mielec niż pozostali, którzy nie podzielają zdania pogubionego trenera, który za bardzo nie ma pomysłu na poprawę gry. Mijają treningi, mijają tygodniowe mikrocykle a my niemrawo ruszyliśmy do przodu jedynie przepychając mecze.
Dwa testy
Lech Poznań jakoś wyszarpał dwie wygrane w ciągu tygodnia i chociaż nie pogorszył swojej sytuacji. Lepiej niestety nie jest, z taką postawą na boisku fart szybko może się skończyć, a zwłaszcza w spotkaniach z kimś mocniejszym. Przed Lechem Poznań są teraz dwa bardzo ważne sprawdziany, które pokażą, w jaką stronę to wszystko pójdzie. Już w czwartek na Bułgarską zawita Raków Częstochowa, po 3 dniach Lech Poznań wybierze się do Szczecina na bój z Pogonią, która nagle odpaliła zdobywając w ostatnich dwóch spotkaniach prawie tyle samo goli, ile Kolejorz strzelił przez cały sezon. Na pewno będzie ciekawie, będzie dużo emocji, jednak z taką grą nie mamy większych szans na dwa zwycięstwa. Ponadto każdy kolejny weekend pogarsza tylko sytuację kadrową, nie ma opcji, aby zespół w tych dwóch arcyważnych meczach zagrał w takim samym składzie personalnym. Mimo ostatnich dwóch zwycięstw nastroje wśród kibiców Lecha Poznań nie poprawiły się, nie ma wiary, nie ma nadziei, szczęście zawsze kiedyś się kończy a Kolejorz ostatnio bazuje przede wszystkim na nim.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Udało się wygrać ze Stalą, ale zwycięstwo i 3 punkty to właściwie jedyne plusy po meczu. W grze Lecha nic nie drgnęło, nic się nie zmieniło na lepsze. Po raz kolejny Lech grał wolno, bez pomysłu, zbyt przewidywalnie dla rywala. To się nie mogło udać, ale na nasze szczęście wystarczyło kilka minut dobrej gry i dwie okazje, by wyjść na prowadzenie i ostatecznie wygrać mecz. Stal grała dobrze, grała swoje i po naszym błędzie wyszła na prowadzenie. My musieliśmy gonić wynik, nagle piłkarze się obudzili i zdołali w kilka minut strzelić dwie bramki i odwrócić losy rywalizacji. W drugiej połowie mieliśmy swoje sytuacje, ale po raz kolejny je marnowaliśmy, po raz kolejny zabrakło skuteczności. Nie potrafiliśmy zamknąć wcześniej meczu, dzięki czemu Stal mogła mieć nadzieję na korzystny wynik i sami doprowadziliśmy do nerwowej końcówki spotkania. Na nasze szczęście jakoś udało się dowieźć zwycięstwo do końca meczu. Wygrana i trzy punkty cieszą, ale nie widać niestety zbyt dużo powodów do optymizmu.
Trener Brom wygląda, jakby nie miał pomysłu na poprawę gry i pewnych elementów. Dalej gramy tak samo, wolno, przewidywalnie. Każdy rywal wie, jak zagra obecny Lech i to mu tylko pomaga. Na obecną chwilę ratują nas tylko indywidualne przebłyski piłkarzy. Poza Marchwińskim, Hoticiem, Pereirą i Velde żaden piłkarz nie jest w formie. Może jeszcze bramkarze dają radę i robią swoje, ale to wszystko. Napastnicy nie strzelają bramek, obrońcy popełniają za dużo błędów, a do tego dochodzi brak skuteczności i wykończenia pod bramką rywali. I niestety też brak zaangażowania i walki. To wszystko składa się na obraz obecnego Lecha, który jakoś ciuła i zdobywa punkty, ale robi to z wielkim wysiłkiem, przy pomocy szczęścia. To szczęście może nas szybko opuścić, tak jak miesiąc temu w meczu ze Spartakiem, kiedy sytuacja wyglądała tak samo. Winnym takiej sytuacji jest oczywiście trener, ale również piłkarze. W obecnej sytuacji, gdy nie widać poprawy i nadziei, ciężko o optymizm.
Teraz przed nami dwa ważne spotkania z bardzo trudnymi rywalami, które dadzą nam odpowiedzi na kolejne pytania. Dwa najbliższe spotkania pokażą, czy dalej stoimy w miejscu, nie ma poprawy i może być ciężko o mistrzostwo, ogólnie o sukces i trofeum w tym sezonie, czy może jednak jest nadzieja i coś drgnie w Lechu dając nadzieję na udany sezon. O zwycięstwo może być bardzo ciężko. Moim skromnym zdaniem jeśli nie wygramy obu spotkań, to pora pożegnać się z Bromem. Nie będzie już wtedy na co czekać, trzeba będzie jakoś ratować sezon. Według mnie nie tylko trener jest winny obecnej sytuacji (ale jest winny i ponosi dużą odpowiedzialność za obecną sytuację), bo piłkarze również ponoszą winę za wyniki. Ale skoro nie będzie poprawy w grze Lecha i nie będzie widać światełka w tunelu, to trzeba będzie dokonać pewnych zmian, a nie patrzeć biernie, bezczynnie na to, co się dzieje w Lechu. Zmiana trenera oczywiście nie wystarczy, gdy piłkarzom brakuje skuteczności, zaangażowania, odpowiednie motywacji, nastawienia w trakcie spotkań, ale to może być początek zmian. Ale wszystko dowiemy się po następnych dwóch spotkaniach.
nie, na pewno nie będzie ciekawie i nie będzie dużo emocji.
Po prostu w takiej formie w jakiej jesteśmy zostaniemy wyjaśnieni przez Raków, później Pogoń nam wpierdoli a już dzisiaj boję się meczu ze szmatą, choć zostało do niego 1,5 miesiąca.
Bo z taką grą, która pozwala grać że Stalą tylko jak równy z równym nie ma absolutnie nadziei na dobrą grę z lepszymi od Stali.
Nie będzie ciekawie. Będzie smutno…
ale ile tych meczów ma nam przynosić odpowiedzi na pytania? Ile meczów ma nam pokazywać czy robimy postęp czy stoimy w miejscu? Rozegraliśmy już 11 spotkań i żadne nie było dobre, wręcz przeciwnie. Jak długo można czekać na poprawę? Potrzebny jest mocny wstrząs. Długo byłem wstrzemięźliwy ale teraz to już Broma należy pogonić. I nie jest jego największym błędem to, że zespołu dobrze nie przygotował do sezonu ale największym jego błędem jest to, że nie wie jak wyjść z tego syfu, wydaje się że nawet nie próbuje. Po to, żeby zespół gra to co gra nie jest nam potrzebny drogi trener. Skoro drogi trener nie wie co się dzieje i nie wie co robić, to to samo może robić każdy trener z naszej akademii. Nie będzie gorzej.
przepraszam, to miało być do @Przemo33
@mario
Już Ci wytłumaczę, o co mi tutaj chodziło. Przed spotkaniem z Wartą w jednym z postów pisałem, że tych kilka następnych spotkań do następnej, październikowej przerwy na reprezentacje da nam kilka odpowiedzi, w tym pokaże, czy coś w Lechu drgnęło, czy drużyna wyjdzie z dołka, poprawi swoją grę, pewne elementy itp. I do tego w swoim komentarzu wyżej nawiązałem. Rozumiem Ciebie i mam podobne zdanie w tej kwestii. Też nie wydaje mi się, żeby coś w najbliższych dwóch spotkaniach się zmieniło, żeby nastąpiła jakaś poprawa. Ale teoretycznie (teoretycznie, bo teraz wydaje się to być mało prawdopodobne) w kolejnych dwóch meczach może coś drgnąć, może nastąpić poprawa w grze i nie tylko. Dlatego tak właśnie napisałem. Chociaż uważam, że raczej nic w Lechu się nie zmieni i Brom zostanie zwolniony. A teraz przed październikową przerwą na reprezentacje była by dobra okazja do zmiany trenera, z tym nie ma co czekać i lepiej coś zrobić, nim będzie za późno.
ja jestem zdania że odpowiedzi już dostaliśmy. Jest źle i nic nie wskazuje na to żeby miało być lepiej. Mecze przepychamy ale jak zagramy z kimś mocniejszym, będzie smutno.
Generalnie dla mnie jest już wszystko jasne, odpowiedzi padły. Teraz już tylko czekam na ich potwierdzenie.
Jednynie 3 pkt mogą cieszyć po tym meczu i to, że mamy kontakt z czołówką. Niestety zmarnowaliśmy kolejny tydzień, z taką grą nie ma szans na kolejne dwa zwycięstwa. My się pewno już zatrzymany na rakowie, który też swoje problemy posiada. Niestety nie będziemy tego w stanie wykorzystać. Od początku sezonu przepychamy mecze. Gramy zbyt wolno, przewidywalnie, w ataku pozycyjnym nie mamy pomysłu jak ruszyć do przodu, co zrobić gdy jesteśmy już pod polem karnym rywala, a gdy możemy iść z kontrą to zatrzymujemy się jeszcze na własnej połowie i gramy do defensywnych pomocnik w postaci Jespera i Murasia. Wystarczy spojrzeć na zmianę formacji i wejście Szymczaka, pograliśmy szybko piłką, na jeden kontakt, rywal się pogubił i odrazu stworzyliśmy zagrożenie. Nasz zespół powinien non stop grać tak jak właśnie po zmianie ustawienia gdy strzeliliśmy dwie bramki. Szkoda, że nie udało się jeszcze w pierwszej połowie wsadzić 3. Wtedy druga połowa wyglądała by zdecydowanie lepiej. Moglibyśmy spokojnie grać z kontry bo mielibyśmy 3 bramki, a nie dwie, a tak to męczarnia w drugiej odsłonie. Potrzebujemy do środka pola kogoś kto umie przymierzyć z dystansu, ma mocny strzał bo to jest naszym problemem gdy przeciwnik stoi w 11 na własnym polu karnym, a my tak uderzamy, że Kochalski może zostać wyróżniony po tym meczu. Co mecz to inne zestawienie obrony i na najbliższym meczu znów obrona zagra ze sobą po raz pierwszy lub drugi, a my wyjdziemy zesrani bo przyjechał raków. Z tym trenerem już nic nie osiągniemy bo tak jak wspominałem przed meczem, nie wierzę, że załapiemy jakąś serie zwycięstw, która napędzi zespół sama w sobie i nasi zawodnicy będą dominować rywala w meczu rozgrywanym na Bułgarskiej, bo takie mecze 2:1 gdy się przegrywa 0:1 to możemy rozgrywać na wyjazdach i tam ciułać 3 pkt. U siebie to my jesteśmy Lech Poznań, no a w tym sezonie to wygląda tak, że rywal przed meczem mówi “jesteście Lech Poznań, ale Lechem Poznań van den Broma”. Przeglądałem sobie potencjalnych trenerów kto mógłby do nas przyjść, taki który ma doświadczenie w grze w pucharach, które przechodził od eliminacji i potem potrafił łączyć ligę z pucharami i nie ma wolnych takich trenerów, albo pracują w Bundeslidze, na Cyprze, albo w Arabii więc z tym trenerem zakończymy sezon. Pytanie na jakiej pozycji bo po takiej grze nie widać byśmy szli na mistrzostwo, a i gra w pucharze Polski na wiosnę stoi pod dużym znakiem zapytania. Bo mamy mnóstwo problemów kadrowych, że co chwilę nam ktoś wypada, a my nie mamy zmiennikow bo tak kadrę zbudował dyrektor sportowy pod przyzwoleniem Tulipana. Widać światło w tunelu lecz niestety nie jest one czerwone, a białe/żółte. W najbliższych dwóch meczach możemy ugrać okrągłe 0 pkt, z Puszczą przepchnąć zwycięstwo i kolejna przerwa na kadrę, która z tym trenerem zostanie zmarnowana bo zapewne wykorzysta ją do dojścia do zdrowia zawodników, którzy sypią się jak domki w Czeczeni, a po Golizadehu ani widu ani słychu.
W telewizji widać 1/4 boiska. Mimo to, nie da się na to patrzeć na trzeźwo. Z pozycji trybun, oglądanie tej drużyny to gwałt na oczach. Na trybunach można patrzeć w każdy fragment boiska a nie tylko gdzie jest piłka. I to jest najgorsze bo cały czas widzi się stanie lub człapanie, brak ochoty, zaangazowania. Nawet w tv było widać takie obrazki jak Velde sam z piłką w bocznym sektorze i NIKT DUPY NIE Ruszył aby mu pomóc. Za to podbiegł w sumie 3 zawodników Stali. I tak jest w kazdym sektorze. Smuda by ich zaczął bidonami rzucać z bocznej linii. Ja wpadłem na pomysł że każdy powinien mieć opaskę naladowaną prądem jak w tym programie na C+ i jaknktos stoi i się opierdala to asystent trenera wciska guzik. Ja się nie dziwię ze 3,5k ludzi nie przyszło bo po prostu z poziomu trybun widać więcej i obserwowanie tego w całej perspektywie jest cierpieniem.
Ciągle te wnioski…
I jak tak czytam wszystko od wczoraj to widzę pełną zalamke…
I piszę to wprost – można mnie już nazywać głupcem – bo kiedyś napisałem, że Veldek będzie wiodącym skrzydłowym a Marchwinski tylko na 9 może grać zgodnie z oczekiwanym talentem…
Oczywiście wszyscy teraz napiszą że to mówili/pisali pierwsi….
Ale ja pójdę dalej by mnie można tak nazywać…
1. Ten mecz powinniśmy wygrać co najmniej 4-1 bo dwie stuprocentowe akcje mial Sousa i powinien był trafić przynajmniej w światło bramki…
Znów się powołam – kiedyś napisałem, że Sousa nie będzie decydował o sile Lecha bo zwyczajnie jest za słaby na grę w środku ale że nie będzie trafiał w takich sytuacjach to już nie – bo czy treningi u Broma odebrały mu technikę uprawniającą do gry w młodzieżówce Portugalii…?
No więc dalej twierdzę, że Sousa nie będzie decydował o sile Lecha bo gdy dostaje kolejną szansę to zwyczajnie jej nie wykorzystuje…
2. Gdybyśmy wygrali siedem ostatnich pojedynków że Stalą to wczorajszy mecz uznałbym za wymęczone zwycięstwo po słabym meczu ale myśmy ten mecz WYGRALI po serii 7 meczów w których nie potrafiliśmy wygrać – wczoraj dodatkowo ODWRÓCILIŚMY wynik…
3. Ja zakładam, że Broma nie zwolnią bo Złotousty jest nierychliwy ale zdaje się, że po kolejnym okresie przygotowawczym – jak bardzo potrzebowaliśmy tej przerwy niemalże miesięcznej – zaczynamy grać jak przystało na początku rundy…
4. Mam głębokie przekonanie, że z meczu na mecz będziemy grać lepiej a Brom po raz kolejny spieprzył okres przygotowawczy ale nie jest na tyle głupi by spieprzyć po raz kolejny okres przygotowawczy otrzymany po raz drugi od losu, w ciągu kilku miesięcy…
5. Po zmianie ustawienia – z trójki z tyłu przeszliśmy na czwórkę – zaczęliśmy grać od razu lepiej i efektywniej a to oznacza dla nas ustawienie 4-3-3 jako ustawienie docelowe bo obecnie mamy do tego wykonawców
I jak zwykle uwaga natury ogólnej…
Przed meczem napisałem, że będę oglądał mecz z uwagą bo chciałbym się dowiedzieć czy to będzie jak z Albanią 2-0 czy jednak nie mamy pierdolca z grajkami jak w kadrze i będę widział postępy i wygraną a TERAZ mogę stwierdzić, że dojrzałem symptomy poprawy i z meczu na mecz będziemy grać lepiej…
czyli zaczniemy grać jako tako najwcześniej w połowie sezonu, tuż przed przerwą zimową… Pozniej urlopy, choroby, przygotowania made by Brom. Katastrofa…
No przecież nie pierwszy raz. Lekka zwyżka przed mundialem i dramat po wznowieniu rozgrywek. Bardzo dobra gra w ostatnich czterech kolejkach ubiegłego sezonu i – znowu – archaiczny futbol rodem z epoki kamienia łupanego. Tu nie ma kryzysu od miesiąca czy dwóch. Kryzys trwa już ponad rok i tylko momentami Lech ma podrygi, które świadczą, że mógłby wyglądać lepiej pod względem gry niż typowa drużyna dołu tabeli. Ale niestety mamy ciągłość pracy Broma, który nie tylko nie wyciąga wniosków z własnych niepowodzeń, ale też tego co czasem mu wyszło.
Co tu gadać. Celowo odpuszczony letni obóz bo… meczami dojdziemy do formy. Idea ciakawa bo…. póżno wracali reprezentanci i kilku nowych przyszło. To się mogło udać. Ale w praniu wyszło , że to nie pomysł na Lecha. Kolejne mecze, mecze w LK , przerwa reprezentacyjna i nic nie wyszło. Wniosek prosty – ZESPÓŁ NIE JEST PRZYGOTOWANY DO LIGI (jesieni) i trzeba by było cudu żęby teraz nadrobił to co stracono w lipcu nie mając obozu letniego.
No i ta ilość „urazów” która chyba wynika i ze słabego przygotowania do sezonu. Bo co mecz to kogoś coś zakłuje i to bez kontaktu z rywalem. Wychodzi mi że im dalej w jesień tym będzie nie lepiej a gorzej bo… trzeba będzie grać sporo meczów! Aż strach pomyśleć coby było gdyby Lech grał w grupie LK.
Takie moje wnioski- trener zje..ł całkowicie przygotowania zespołu i teraz można tylko liczyć na…. szczęście czyli coś kompletnie nie związanego z trenowaniem piłkarzy i ich przygotowaniem do grania w piłkę nożną ( wyjątkiem jedynym była reprezentacja Danii która praktycznie bez przygotowania, prosto z plaży, z marszu zdobyła MEuropy w 1992 roku).
1. Zwycięstwo jest ale gra nadal nie przekonuje. Jest nierówna, szarpana.
W żadnym meczu Lech nie grał na równym poziomie przez 90 minut.
Są fragmenty spotkań dobre ale są też słabe a nawet tragiczne.
W tym meczu słabe pierwsze 30 minut, bardzo dobre minuty 30-45..
Fatalny początek drugiej połowy, gdy nie mogliśmy wyjść z pod presingu Stali. Potem lepszy okres, gdy Kolejorz powinien zamknąć mecz jednak na przeszkodzie stała fatalna skuteczność. I doliczony czas , gdy to mogło się zemścić i mogliśmy stracić wygraną.
2. Kolejny raz o wygranej decyduje duet Marchwiński – Velde.
Piłkarzy jeszcze całkiem nie tak dawno byli bardzo krytykowani.
Obaj posiadają nietuzinkowe umiejętności ale wcześniej nie potrafili tego pokazać na boisku.
Od jakiegoś czasu dojrzeli mentalnie i teraz to zawodnicy którzy robią różnice. W ich przypadku myślę , że będzie jeszcze lepiej i nie jeden mecz nam wygrają. Ale żeby gra całego Lecha była lepsza nie wystarczą tylko oni.
3. Odnoszę wrażenie, że zespołowi brakuje ducha walki. Walczy Murawski, ostatnio nasz kapitan, wymienieni wcześniej Velde i Marchwiński, nawet Szymczak mimo słabej formy walczy i nie odpuszcza.
Ale duża część piłkarzy tylko czlapie bez ambicji! Brakuje dawnego Karlstroma , brakuje dawnego kapitana, zdrowego Ishaka.
No i Salamona! Lidera obrony.
Brakuje ambicji młodych jak dawniej Kamińskiego czy Skorasia.
Ogólnie brak ducha walki w tym zespole! Niestety.
4. Martwią kontuzje, choroby, infekcje.
Ishak wiadomo już od dawna.
Teraz wypada nagle Milic, kontuzje łapie Hotic. Z Kvekve pożytku nie ma od początku rundy.
Dobrze, że wraca Pereira bo naprawdę robi różnicę.
Pokazał to wczoraj po swoim wejściu, świetna zmiana.
A niektóre nieobecności są dziwne.
No i Gholizadeh na którego wciąż czekamy…
5. Szukając pozytywów ważne że zaczęliśmy punktować. Dwa ostatnie spotkania wygrane.
Ale boję się, że na Raków może to nie wystarczyć. Egzamin już w czwartek. Jeśli wygramy to będzie można stwierdzić iż idzie ku lepszemu. A jeśli nie to na poważnie trzeba szukać nowego trenera.
A więc poczekajmy…
@jerry21 – tak naprawdę to Lech był godny zaufania (ostatnio) za Skorży 21/22 i na wiosnę sezonu 22/23.Co jesień to sraczka. Ciekawy temat do przeanalizowania dlaczego.
Zgadzam się z opiniami, że gra Lecha nie wygląda dobrze. Jest nudna i przewidywalna. Większość zakłada, że po meczach z madalikami i śledziami trenera zwolnią. A ja zastanawiam się jaka będzie wtedy narracja gdy Lech wygra oba mecze i będzie ta gra dobrze wyglądała. Czy nagle ci co zwalniali będą wychwalać trenera pod niebiosa czy napiszą, że to fuks i czekamy dalej. Wiem, że mało kto wierzy w 6 punktów w najbliższych meczach ale ja wierzę i czekam na reakcję niedowiarków.