Pięć szybkich wniosków: Lech – Jagiellonia 3:3

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.




Pełna kontrola, zasłużenie prowadzenie

Lech doskonale rozpoczął mecz na szczycie z Jagiellonią. Już w 3 minucie objął prowadzenie a to zapowiadało wygraną poznaniaków (dotąd Lech 4 razy jako pierwszy strzelał gola i 4 razy wygrywał). Po tej bramce autorstwa Adriela Ba Loua zespół Lecha mógł się podobać, grał wysokim pressingiem, zejścia Adriela Ba Loua na środek pola karnego były dla rywala sporym problemem. Tym razem taktycznie Lech wyglądał naprawdę dobrze, miał pomysł na ten mecz, na przeciwnika, prowadził zasłużenie, kontrolował mecz i rozgrywał jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Tak było w pierwszych 24 minutach, później 2 razy zakotłowało się pod bramką Bartosza Mrozka, na szczęście Lech szybko umiał opanować sytuację. Po 30 minucie tempo spotkania mocno siadło, Lech zaczął więcej grać z kontry, Jagiellonia nie stwarzała żadnych sytuacji aż w 43 minucie do siatki białostoczan trafił Mikael Ishak. Poznaniacy dzięki bramce Szweda zanotowali 5 kolejny mecz u siebie, w którym do przerwy strzelili 2 gole rozgrywając bardzo efektywną pierwszą połowę.

null

Koniec meczu?

Druga połowa meczu rozpoczęła się doskonale. W 51 minucie złe podanie rywala napędziło naszą kontrę, piłkę przejął Adriel Ba Loua, który wykorzystał swoją szybkość, popędził na bramkę i uderzeniem gorszą prawą nogą strzelił gola na 3:0. W 51 minucie każdy kibic mógł sobie pomyśleć i głośno krzyknąć – „jest po meczu”. W końcu nawet Lech Poznań nie może stracić 3 goli, w tym zremisować u siebie wygranego spotkania Poznaniacy co prawda nie dominowali nad Jagiellonią, wynik po 51 minutach był lepszy od gry, jednak z drugiej strony Jagiellonia również niewiele pokazywała, dlatego w 51 minucie można było nazwać ten mecz rozstrzygniętym.

null

Stracony gol sparaliżował Lecha

Trzy minuty po golu na 3:0 bramkę po akcji lewą flanką strzeliła Jagiellonia. Tego gola można by uniknąć, gdyby lepiej w defensywie interweniował Joel Pereira a później Bartosz Mrozek nie wpuścił płaskiego strzału tuż przy prawym słupku. Mimo utraty gola Lech Poznań wciąż miał 2 bramki przewagi, grał u siebie, miał wsparcie kibiców, dlatego mógł dziwić paraliż, jaki ogarnął nasz zespół po jednym straconym golu. Kolejorz zupełnie przestał grać, od 51 minuty nie oddał już żadnego celnego strzału na bramkę, od 58 minuty miał jeszcze tylko dwie akcje. Lech cofnął się, bronił wyniku, nie istniał przy okazji stałych fragmentów, ponieważ rzadko nad nim pracuje, ale ma w końcu odpowiednią jakość w defensywie (na papierze), żeby nie dopuszczać do tylu groźnych szans głównie po rzutach wolnych. Lech Poznań w drugiej połowie został zdominowany, przez ponad 90 minut oddał zaledwie 9 strzałów (4 celne) przy 15 uderzeniach Jagiellonii (6 celnych) i aż 58% posiadaniu piłki. Kiedy ostatni raz w lidze ktoś tak mocno zdominował Lecha Poznań? Musielibyśmy odszukać statystyki z sezonu 2020/2021, jednak nie ma gwarancji, że znaleźlibyśmy w tych rozgrywkach aż tak słaby mecz pod względem suchych liczb. Na szczęście Jagiellonia zagrała przy Bułgarskiej osłabiona, nie było Jesusa Imaza, który od lat jest katem naszej drużyny.

null

Jak można było tego nie wygrać?

Przez wiele dni nikt z kibiców nie znajdzie odpowiedzi na to, co dziś się wydarzyło? Lech grał dobrze do 20 minuty, później gorzej, prowadził może trochę za wysoko, ale przecież nikt się tym nie martwił. Wynik był świetny i należało o niego zadbać, jednak nie w taki sposób, jak po 60 minucie. Można oczywiście zwalać winę na sędziego czy na indywidualny błąd Alan Czerwińskiego w samej końcówce. Więcej kibiców patrzy jednak w inny sposób, już w trakcie spotkania krytykowany był John van den Brom, który po meczu z ŁKS-em irytował się na wiecznie pojawiający się temat traconych goli lekceważąc ten problem. Holender ciągle myśli, że da się wygrywać tylko indywidualną jakością piłkarzy, bez starannego przygotowania taktycznego, odpowiedniego rozpracowania rywali, nie trzeba trenować stałych fragmentów gry a gra w defensywie jest mniej ważna, skoro jego Lech Poznań zawsze ma strzelać więcej goli od przeciwnika. Lekceważące podejście trenera do obrony miało bolesne konsekwencje, przez takie zachowanie nie ma on zbyt wielu fanów, Lech Poznań nie ma aż tak dobrych piłkarzy, by wygrywał regularnie wyłącznie dzięki ofensywie. Lech został skarcony w Trnawie, skompromitował się w Szczecinie i ośmieszył się z Jagiellonią. To nie koniec. John van den Brom nigdy się nie zmieni, kwestią czasu jest kolejna bolesna wtopa, z takim podejściem Lech Poznań nadal seryjnie będzie tracił bramki. Na razie ma serię 6 meczów ze straconym golem i 4 najgorszą defensywę w Ekstraklasie (słabszą obronę mają tylko 3 ostatnie drużyny). Plusem jest już ofensywa, ostatnio Lech Poznań z łatwością strzela gole nie potrzebując wielu okazji do zdobycia bramki.

null

Niewykorzystana szansa

Mecz z Jagiellonią był doskonałą okazją na zrównanie się punktami z liderującym Śląskiem i na przeskoczenie białostoczan. Był testem, który miał pokazać progres drużyny, miał pokazać, ile były warte ostatnie dwie wygrane nad beniaminkami, które były obowiązkiem. Egzamin został oblany, choć w pewnej chwili Lech Poznań prowadził nawet 3:0 i miał rywala powalonego na kolana. Na końcu przeciwnik będący na kolanach podniósł się a ostatni cios na remis Lech Poznań zadał sobie sam. Obecny zespół Kolejorza grający we wtorek w najmocniejszym zestawieniu nie jest gotowy na Mistrzostwo Polski, wiele rzeczy w tej drużynie nie funkcjonuje, trener nie panuje nad grą w każdej formacji, wczoraj z różnych powodów zespół stracił 2 punkty nie potrafiąc odskoczyć pucharowiczom, których była szansa zgubić. Naprawdę ciężko jest uwierzyć w to, co się dziś stało. 1 października Lech przegrał najwyżej od 23 lat, dnia 24 października zremisował 3:3 prowadząc 3:0 pierwszy raz od 18 lat. Co jeszcze się niebawem wydarzy?

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





16 komentarzy

  1. Pawel68 pisze:

    Redakcja super to podsumowaliscie!Niech wszelkiej maści trole i inny piewcy przeczytają ten tekst po 3 razy może w końcu zrozumieją ,że niestety nie jest dobrze mimo 3 MSC w tej chwili!Nie ma drużyny,a obrona to jest katastrofa wszystko przechodzi…Ciekawe co jeszcze dopiszemy do meczów hańby u tego trenera…Kraków,Bydgoszcz a może Chorzów!?Niestety wszystko już jest możliwe…

  2. Mazdamundi pisze:

    Po raz kolejny rywal ledwo tupnął, a Lech już się osrał. Myślę, że roztrwonienie tak dużej przewagi może być bardziej demotywujące niż przegrana 0:1, ale to się okaże w następnych meczach. Z drugiej strony może ktoś w końcu będzie miał dobry powód, by zacząć się przejmować traconymi bramkami.

  3. arturlag pisze:

    Niestety we wczorajszym meczu okazało się kolejny raz, że mamy dobrych zawodników, ale nie mamy drużyny i przede wszystkim trenera. Gra w obronie woła o pomstę do nieba, Pereira nigdy nie bronił rewelacyjnie , ale pewien poziom trzymał. Milić i Dagerstal przecież nagle nie zapomnieli jak się gra w piłkę nożną. Lewego obrońcy niestety nie mamy w ogóle, Andersson nie potrafi bronić a w ataku jego wrzutki są najczęściej adresowane do nikogo. Do tego bramkarz, na papierze może i niezły, ale być może rola pierwszego bramkarza w Lechu jak na razie go przerasta. Wystawiany na siłę w każdym meczu, zamiast się przełamać jest coraz bardziej sparaliżowany między słupkami , na dodatek nie potrafi rozgrywać krótko nogami i raz po raz wrzuca obrońców na minę. Pełnię obrazu gry obronnej dopełniają wypowiedzi trenera, który nie widzi problemu w ilości straconych bramek! Może jak dojdą kontuzjowani ofensywni gracze to będziemy strzelali więcej goli i będzie więcej punktów. Może nawet coś tam w tym sezonie zdobędziemy, ale niestety zamiast notować choćby minimalny progress w stosunku do ubiegłego sezonu, to gra drużyny jest coraz gorsza. Aż strach oglądać kolejne mecze i zastanawiać się jaka katastrofa może nas jeszcze spotkać w tym sezonie. Niestety nie będziemy ciagle grali z Puszczami czy Ełkaesami. Jak dotąd mecze z mocniejszym przeciwnikiem brutalnie weryfikują jakość pracy z drużyną holenderskiego trenera, który nie ma pomysłu na zmianę gry i wyprowadzenie zespołu na prostą. Wygrana z Rakowem, który w tym meczu był zwyczajnie słaby i miał swoje problemy. Daleki jestem od tego by po kilku meczach krzyczeć o zmianę trenera, ale w tym przypadku drużyna najzwyczajniej się męczy i nie ma żadnych przesłanek do tego, że gra może się w przewidywalnym czasie zmienić. Klub i kibice potrzebują trofeów i radości z gry w Europie a do tego droga jest coraz dłuższa i bardzo wyboista.

  4. 07 pisze:

    Lech nie istniał przy sfg. Lech jak Legia z przodu ok z tyłu dramat.

  5. John pisze:

    Do momentu strzelania 1 bramki przez Jagiellonie gra Lecha była dobra.
    Może Jagiellonia miała większe posiadanie piłki z którego nic nie wynikało, nie było wielkiego zagrożenia, Lech był dobrze ustawiony, prawie bezbłędnie wykorzystywał błędy Jagiellonii, i mecz miał pod kontrolą.
    Po zmianach Lech kompletnie się posypał, Szymczak, Kvekve, i dzban Czerwiński zawalili mecz, to jest kamyczek do ogródka Broma, ale nie usprawiedliwia w żadnym stopniu piłkarzy.
    Grał optymalną 11 a ławka jest jaka jest.
    Andersson w każdym meczu jest zamieszany w stracone bramki,co ten Marczuk z nim zrobił.
    W bramce Lecha za to był ręcznik ale to kiedy bronił Bednarek, teraz nawet ręcznika nie ma,nie wiem nawet czy dobrze ustawił mur przy rzucie wolnym na 3 do 3.

    Smutny Alan totalnie mnie załamał, nie jestem w stanie sobie tego wytłumaczyć, co on miał w głowie,+4 na zegarze, typ bez pardonu powala gościa na murawę, który prawdopodobnie miał by duży problem żeby do tej piłki dojść.
    Brom ma dużo za uszami ale na ludzką głupotę, jakieś zaćmienie Czerwińskiego nic nie mógł poradzić.
    Zmiany trenera jeszcze nie biorę pod uwagę.

  6. klaus pisze:

    Wniosek jest taki, że Lech wcale nie jest mocny. Drużyny, które się nas nie boją odnoszą sukcesy(pogoń, Jaga, a i ŁKS jak się poderwał to obrona się zesrała). Na grę Lecha trudno się patrzy od początku sezonu…

    • Michu87 pisze:

      Ja uważam, że pierwsza jedenastka jest mocna, ale zmiennicy to parodysci z Alanem na czele. Niechce się nad nimi znęcać bo wina jest zarządu. Ci piłkarze powinni kopać sobie w niższych ligach. Tak pół żartem to Alan chyba zrobił wszystko żeby kupon wszedł xd. Brakuje lidera w obronie. Oby Salamon szybko wrócił. Bo gra obronna jest nam obca zwłaszcza przy stałych fragmentach. Na bramce też pora zmian Mrozek out Bednarek in. Co do Jagieloni niczym mnie nie zaskoczyli. Grają solidnie ale znając życie razem ze Śląskiem obniża zachwile loty. No i na koniec sędzia parodysta karnego nie powinno być bo już wcześniej był faulowany Velde jak dobrze pamiętam. Trudno mamy remis czas wygrać na wyjeździe. Mysle, że nawet z taka wesoło piłka możemy zdobyć mistrza. Byle strzelać ta jedna więcej jak przeciwnik.

  7. Sosabowski pisze:

    Z racji tego, że wczoraj w 94 minucie meczu coś we mnie pękło wolałem nie pisać na gorąco.
    Dzisiaj wszystko wydaje już się bardziej przejrzyste. Zagraliśmy wczoraj do pewnego momentu bardzo dobry mecz. Ishak to jest potwór! Powrócił i chyba już nikt nie ma wątpliwości, że daje nam wiele jakości, nie tylko bramek ale w ostatniej swojej akcji meczu wybija piłkę spod nóg rywala prawie pod własnym polem karnym. W odpowiedniej formie fizycznej to jest gladiator! I chwała mu za to! Ma to czego nie ma nasz wychowanek Szymczak, ale o nim na końcu. Przebudzenia mocy doznał także Adriel Ba Loua, którego bezsensowne rajdy z gorącą głową nagle przerodziły się w ogarnięty pressing i wykorzystanie swojego potencjału. Przy jego bramkach dalej wyczuwa się mocną aurę przypadkowości lecz nie zmienia to faktu że gol jest gol. Po cichu w klasyfikacji kanadyjskiej dobiera się do skóry Velde, a to już jest coś! Wczoraj działało wiele, powtórzyliśmy skład i schematy z poprzedniego spotkania. I to zaowocowało, i to potrójnie. Bramki były podobne gra również. Niestety tu trzeba przejść do drugich połów obu meczy.
    Kondycyjnie zaczeliśmy stać, stali nie tylko Ci którzy w tym meczu dali z siebie wiele ale też wpuszczeni z ławki. Nie rozumiem jak wychowanek klubu Szymczak może wejść i nie dać nic, kompletnie nic. Stał i przyglądał się porażce. Jeszcze mniej a nawet na minus dał Alan Czerwiński, który po raz kolejny pokazał, że nie nadaje się już nawet na zmiennika. Pamiętam co robił z nim Sottil w meczu z Fiorentiną, to już były pierwsze czerwone flagi. Dalsze wypadki pokazał jednak dobitnie, że z Alanem należy się pożegnać. Może to być fajny chłopak i tego mu nie odbieram. Ale to co wczoraj sprokurował, to jest dla tego obrońcy nie pierwsze, nie drugie ale już kilkukrotne przekreślenie roli w klubie.
    Jasno trzeba sobie powiedzieć że KveKve, Czerwiński, Sobiech powinni być traktowani jako najsłabsze ogniwa do wymienienia natychmiast. Dodatkowo wzmocnić należy LO bo Andersson na silniejszego rywala się totalnie gubi i może być co najwyżej zmiennikiem. I poważnie zastanowić się co z Ba Loua. Bo jego dobra forma wydaje się wyłącznie chwilowa, po czym przejdzie do swojego podstawowego marazmu.
    Pisałem wczoraj, że musimy pilnować się na bokach obrony bo będą nas rozciągać i łapać na wykrokou. Tymczasem przy pierwszej bramce pogubiony Pereira poszedł na raz i stracił skrzydłowego. Przy drugiej totalnie ośmieszony Andersson musi faulować młodzieżowca który obiega go jak na Orliku… Pisałem o kosmicznej formie Wdowika, to mamy i bramke po stałym fragmencie. Skoro taki amator i laik jak ja jestem w stanie wyciągać takie wnioski to gdzie są analitycy Lecha? Gdzie jest trener i asystenci? KATASTROFALNA jest forma naszej obrony w tym na czele z Miliciem. Wygląda wiecznie jakby oddychał rękawami, każde dłuższe podanie to przepraszanie kolegów za wybicie w aut lub do przeciwnika. W obronie problemy z podstawowym kryciem. Oprócz beniaminków jesteśmy najgorszą obroną w lidze. To jest skandaliczne. Dodatkowo Mrozek, który wydawał się sensownym posunięcem daje zdecyodwanie za mało! Za mało panowie! Jeśli ja domagam się powrotu Bednarka do bramki, to sam po sobie wiem że źle się dzieje w bramce Lecha.
    Wczorajszy mecz złamał serce wielu, jak mecz z Pogonią jak mecz z Trnavą. Za każdym takim meczem pęka w nas nadzieja, ze w końcu wyjdziemy na prostą. Bo wszystkie mieliśmy pod kontrolą, wszystko układało się idealnie. I jak to w Lechu. (Odejście Skorży, Dyskwalifikacja Salamona, Trnava, Pogoń) Wszystko się sypie jak domek z kart.
    Ten remis trzeba traktować jak porażkę. I choć tabela tego nie pokazuje. To my przegrywamy sami z sobą. Tracimy punkty bo nie umiemy dowozić rozstrzygniętych meczy. A wystarczyło grać klasyczne Żuraw ball, Ty do mnie ja do Ciebie. Jak to Lech zwykł grać. Tymczasem laga na Velde i znowu obrona.
    Najbardziej boli zaangażowanie wychowanków. Tyle się swojego czasu mówiło, że obcokrajowcy to gwóźdź w Ekstraklasie. Że nie rozumieją derbów, naszej mentalności, że za klub trzeba umierać i całować herb. To teraz porównajcie sobie Ishaka do Szymczaka we wczorajszym meczu. Żeby nawet biegać się nie chciało? Jak się ma kilkadziesiąt minut na pokazanie? Nie jeden by marzył o czymś takim w tej koszulce.

    • klaus pisze:

      Ja z kolei Mrozka aż tak nie winię. Przy pierwszej bramce niewiele mógł zrobić, a przy drugiej 7 piłkarzy ustawia się prawie na linii a na 8mym metrze stoi 3 piłkarzy zupełnie bez krycia. Fakt- formą nie błyszczy, ale baboli też nie popełnia. Bardziej mnie zabolała zmarnowana setka Marchewy niż występ Mrozka

      • Mazdamundi pisze:

        Masakra. Niekryty Skrzypa w momencie podania stoi wolny w okolicach pola bramkowego i dostawia nogę. Kryminał.

      • Sosabowski pisze:

        Ja go za bramki nie winię bezpośrednio. Ale i statystyka i ogólny obraz pokazuje, że nic nam nie daje. Doceniam nawet instynktowne wybicie stopą po akcji Romańczuka. Ale poza tym pamiętam tylko jedną akcję sam na sam która wybronił chyba w pierwszym swoim spotkaniu. A tak, to już pewnie nasty mecz i nic. Nie ma parad, nie ma obron. Duża niepewność w grze nogami (choć tu pewna poprawa). Zwyczajnie za mało. Nie napisałem że jest zły. Tylko za mało!

    • Mazdamundi pisze:

      Szymczak wygląda jakby zatracił swój mocny atut czyli siłę fizyczną. Wczoraj Skrzypa go zezłomował. Przy każdej okazji Filip się odbijał, leżał, albo piłka odbijała się od niego jak od dechy. Przykro było na to patrzeć. Jeśli napastnik jak Szymczak, czyli taki, który jest zazwyczaj rezerwowym, wiele nie strzela i nie asystuje, piłkarsko jest delikatnie mówiąc średni, nie jest w stanie podjąć walki fizycznej z napierającym przeciwnikiem, to jego przydatność dla drużyny spada do zera. Pora na Sobiecha, którego przydatność z ławki też jest zerowa, ale Felipe musi dostać impuls do pracy nad sobą, bo ewidentnie zatrzymał się w rozwoju.

  8. Muro pisze:

    Nihil novi.
    Szkoda mi czasu na komentowanie w kółko tego samego.
    Sobiech, Basher – kontrakty życia.
    I – jeszcze raz: to jest prywatny klub Piothrusia, robią tam co chcą, nic mi do tego. Jedyne co mogę robić – to nie dawać zarabiać tym parodystom: nie kupować w sklepie, nie chodzić na mecze, olać tą wesołą bandę Bromka. W tym klubie nic się nigdy nie zmieni, tam w dna dna trzeba szukać niżej, niż na dnie.
    Tyle.

  9. Ostu pisze:

    Czekałem z tymi wnioskami – traktując poprzedni, sobotni mecz jako uzupełnienie – do zakończenia wczorajszego meczu i żeby mi emocje opadły…
    Widzę, że się nie pomyliłem i warto było czekać…
    1. Już wszyscy będą mi pamiętać tego „niepełnosprawnego” Ishaka. ale ja w dalszym ciągu uważam, że wystawienia graczy żeby „dochodzili do gry minutami” jest samobójczą bo to równa się osłabianiu zespołu, utracie punktów, stracie czasu dla kiboli…
    Tak, przyznaję, że choć Ishak nie ma jeszcze sił na pełne 90 minut to koordynacja stopa – oko wróciła póki co…
    2. Niestety taka filozofia jest kontynuowaną i jeśli – powtórzę jeśli – powtórzy się sytuacja w przypadku Szymczaka to będziemy czekać na niego 12 kolejek jeśli przyjąć założenie, że jest tego wart…
    …w sensie promocyjnym bo znów z nim będziemy tracić czas, punkty i pieniądze…
    3. Widać teraz jaką „kwadrature koła” spowodował Tom Drząs bo jeśli Brom ma grać Ishakiem i zdobywać punkty to nie może stawiać na Marchwinskiego na 9 i musi nim grać na 10 a to jak wiemy jest strata punktów i pieniędzy…
    No więc jak ..?
    Brom ma zdobywać punkty czy promować…?
    Bo pamiętajmy – dalsze wystawianie Marchwinskiego na 10 to osłabianie potencjału sprzedażowego…
    4. Muszę niestety odwołać się do swoich „słów” że jedynym ustawieniem w stosunku do obecnie posiadanej kadry to 4-3-3 gdzie może po lewej stronie grający w ataku Veldek a za nim Murawski/Anderson w środku a na lewej obronie Czerwiński dali by radę….
    Bo jeśli założyć, że Czerwiński tak czy siak nie dałby rady to podpisanie Douglasa było właśnie taką „kwadratura koła” chyba, że to on właśnie miałby wejść za Czerwińskiego…
    Ja nie wiem ale podpisanie Andersona, Czerwińskiego i Douglasa na LO – w sytuacji gdy żaden nie spełnia wymogów LO – jest bez sensu….
    Jednym słowem – Tom Drząs…
    5. Jak na razie mamy 4 transfery i 4 nietrafionej oraz 3 przedłużenia i 3 nietrafione bo chyba właśnie wczoraj Kvekve pokazał jak bardzo NIEPOTRZEBNY jest drużynie a jedno zagranie przy stratach, niedokładnościach, braku zaangażowania, jest NIEPOROZUMIENIEM…
    I znowu uwaga natury ogólnej…
    Kilku forumowiczów – zwłaszcza @tomek1973 – pisali od początku że to trener idealny dla Złotoustego bo wypełnia jego polecenia …
    I właśnie to robi…!
    Gra tym co ma – tom Drząs osłabił mu bardzo mocno kadrę…
    Promuje Marchwinskiego i Szymczaka – z tym, że ta „promocja” osłabia potencjał sprzedażowy i powoduje utratę punktów …
    Ja dodam jeszcze, że napisałem o Bromie – mamy trenera Romantyka – że woli wygrać 3-2 niż nudne 1-0 a więc podstawą jest ofenZywa…
    I takiego właśnie trenera dostał Złotousty…
    A ja cały czas widzę to co chce zrobić Brom na treningu….
    Chcę żeby piłkarze zaczęli myśleć…!
    Myśleć jak się ustawiać – dlatego będzie pytał o to dlaczego się tak ustawili przy fsg – myśleć jak podawać, myśleć cały czas i być skoncentrowanym bo mecz trwa 90 minut…
    Niestety większość nie potrafi myśleć a część „wie lepiej” jak grać bo tak właśnie – bez koncentracji – trenują codziennie…
    Wniosek podstawowy – wybrać grającą 15 – na 1.5 frontu wystarczy a resztę wystawić na listę transferową s Toma Drząsa pogonić…
    Grającą 15 uzupełnić młodymi z Rezerw – dziś zobaczymy czy choć w części „są gotowi” – bo jakieś minuty będą zbierać….
    Budować NOWĄ kadrę już zimą…
    I chyba te moje wnioski są ostatnie w tym roku bo już mi się nie chce wyciągać wniosków, które i tak nie będą realizowane – w końcu nie jestem doradcą zarządu ani Broma…
    Jestem obserwatorem rzeczy ulotnych i dziwnych…

Dodaj komentarz