Pyry z gzikiem: Oblany egzamin
Pyry z gzikiem – szybkie, luźne, szczere, obiektywne i swobodne podsumowanie każdego tygodnia w Lechu Poznań. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.
Poniedziałek, 13 listopada 2023, godzina 15:35, pora na łatwiejsze do strawienia „Pyry z gzikiem” od kolejnego meczu Lecha Poznań za kadencji Johna van den Broma. Według piątkowych słów Holendra mieliśmy wczoraj zagrać swoją piłkę, mieliśmy zagrać ofensywnie i wygrać, bo zwycięstwo na terenie rywala podobno smakuje wybornie. W rzeczywistości Lech Poznań wyglądał podobnie, jak podczas poprzednich gier wyjazdowych i już nikogo nie powinno to dziwić. John van den Brom wcześniej wiele razy pokazał, że nie wyciąga żadnych wniosków z nieudanych meczów, więc dlaczego teraz miało być inaczej? Legia Warszawa stosując m.in. wysoki pressing czy agresywny odbiór piłki wyłączyła z gry naszych najlepszych piłkarzy, wyłączyła z gry m.in. skrzydłowych, Lech Poznań przez to nie mógł utrzymać się przy piłce, nie miał swobody do rozgrywania piłki po ziemi, nie miał nawet zbyt wiele miejsca na wrzucanie piłek w pole karne. Kosta Runjaić i jego sztab łatwo przewidział to, jak zagramy, w jaki sposób będziemy atakować, bez trudu wypunktował słabego taktycznie Lecha Poznań, który nie wyciągnął wniosków z poprzednich meczów wyjazdowych grając kolejny raz tak samo.
Jednowymiarowy, przewidywalny Lech Poznań dla kibiców i przede wszystkim dla przeciwnika oddał przez 90 minut zaledwie 5 strzałów na bramkę (najgorszy wynik w tym sezonie) wykonując w pierwszej odsłonie zaledwie jedno niecelne uderzenie. Kolejorz identycznie jak w Szczecinie czy w wielu innych meczach – próbował wygrać mecz indywidualnościami. Kristoffer Velde, Mikael Ishak, Filip Marchwiński czy Joel Pereira mieli dać coś ekstra naszej drużynie, jednak nie potrafili zaistnieć w meczu walki, w którym Legia Warszawa zdecydowaną, agresywną grą zatrzymała naszą ofensywę. Słaba, przewidywalna gra dla rywala doprowadziła do braku klarownych sytuacji stworzonych z akcji, Lech Poznań po pełnym mikrocyklu treningowym największe zagrożenie stworzył po stałych fragmentach, po nich Kacper Tobiasz chociaż trzy razy musiał interweniować.
Wczorajszy mecz na żywo z trybun oglądali przedstawiciele Lecha Poznań. Bardzo dobrze, że włodarze pojawili się na obiekcie przy Łazienkowskiej. Mogli na własne oczy zobaczyć jednowymiarową, łatwo rozpracowaną drużynę bez atutów, która od 70 minuty broniła bezbramkowego remisu. I taka jest właśnie różnica pomiędzy Lechem Poznań z jesieni 2023 a z jesieni 2021. Tamten Lech Poznań wykorzystał grę Legii Warszawa co 3-4 dni. Pojechał na Łazienkowską po zwycięstwo, oddał aż 16 strzałów (5 celnych), wygrał z Legią 1:0 i odskoczył jej na 15 punktów. Po 2 latach Lech Poznań za kadencji innego trenera z kończącą się umową za kilka miesięcy jedzie do Warszawy, gdzie Legia z góry wie, jak zagramy. Przewidywalny Lech wychodzi na murawę wystraszony, nie gra o zwycięstwo, oddaje 5 strzałów (2 celne) i od 70 minuty próbuje przede wszystkim nie przegrać, by utrzymać 5 oczek przewagi nad gospodarzami rywalizującymi 3 dni wcześniej w Lidze Konferencji. Niedzielny występ całego Kolejorza działał wyłącznie na niekorzyść Johna van den Broma, Holender był i cały czas jest mocno krytykowany przez kibiców czekających od miesięcy na progres, którego nie widać oraz w który mało kto wierzy.
Po takich meczach, jak z Legią Warszawa można nawet zastanowić się nad sensem płacenia do 30 czerwca aż tylu pieniędzy trenerowi, który znowu został wyjaśniony. Zawalenie letnich przygotowań, odpadnięcie ze Spartakiem Trnava po zlekceważeniu analizy rywala, straconej bramki w Poznaniu, najwyższą porażkę od 23 lat, roztrwonienie prowadzenia 3:0 po bardzo słabej grze w drugiej połowie (pierwsza taka sytuacja w Poznaniu od 1956 roku) czy komplet wygranych nad beniaminkami załatwiłby nam początkujący trener nawet z C-klasy. Wczoraj po meczu z Legią Warszawa interesująco w programie na kanale Meczyki.pl wypowiadali się dziennikarze nazywający ostatnie Lechowe miesiące „szarą jesienią”. 100% zgody. Mamy 13 listopada, do końca rundy jesiennej pozostały 4 kolejki, a to oznacza, że nie wykorzystaliśmy rzadkiej gry i nie zdominowaliśmy Ekstraklasy tak jak uczynił to rok temu Raków Częstochowa po odpadnięciu w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Dziennikarze zwrócili uwagę na przewidywalność Lecha Poznań wygrywającego tylko te mecze, które musi, jedynym zaskoczeniem było pokonanie Piasta w Gliwicach po odrobieniu strat i rozbicie Rakowa Częstochowa 4:1 mimo szybkiej utraty bramki. Tej jesieni brakuje czegoś ekstra, czegoś co wyróżniałoby najdroższą kadrę w historii czy pracę drogiego w utrzymaniu trenera mającego wielkie doświadczenie. Po takich meczach, jak z Legią Warszawa, w którym brakowało ryzyka, chęci wygranej, pomysłu na zaskoczenie przeciwnika i gry w piłkę wiara kibiców jest później tłumiona. Można co najwyżej na siłę pocieszać się słabością innych i porównywać liczbę punktów, jaką mieliśmy po 15 kolejkach w poprzednich latach, kiedy Lech Poznań dysponował słabszą kadrą a jesienią w fazie grupowej europejskich pucharów nie rywalizowały aż dwie inne drużyny.
Podsumowując. Lech Poznań oblał wczoraj egzamin. W Warszawie czekał nas sportowo-taktyczny sprawdzian, 12 listopada około 19:30 miało okazać się, w jakim miejscu jesteśmy, w jaką stronę będziemy mogli patrzeć, jakie będą humory podczas listopadowej przerwy na kadrę i nastroje przed kolejnymi spotkaniami. Niestety, Lech nie uciekł pucharowiczowi, na całe szczęście potknął się Raków, dlatego przynajmniej nie jest gorzej. Po listopadowej przerwie na kadrę znowu trzeba wygrać u siebie z Widzewem Łódź, żeby móc robić sobie kolejne naiwne nadzieje. Mimo wszystko to wczoraj Lech Poznań miał coś do udowodnienia kibicom, patrząc na terminarz do końca rundy jesiennej był to ostatni mecz, w którym Kolejorz mógł wlać w serca kibiców więcej nadziei czy entuzjazmu, wczoraj niedowiarków mógł przekonać nawet John van den Brom, ale pokazał, że wyśmiewający go kibice nie pomylili się. W niedzielne popołudnie była szansa zatrzeć Wrocław, Szczecin, była przede wszystkim szansa na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w lidze od 22 lipca i na poprawienie bilansu goli (mniej bramek na wyjazdach strzelił tylko ostatni ŁKS Łódź, który przegrał wszystkie mecze na obcym terenie). Już 20 spotkanie w sezonie 2023/2024 wpisało się w jesienną Lechową szarość, o której mówili eksperci na Meczykach zwracając uwagę na jedynie 2 mecze, które dały ludziom emocje i były dla nich niespodzianką.
Kończąc dzisiejsze „Pyry z gzikiem”. Nie jest dobrze, ale nie jest też źle. Dzięki meczom w Poznaniu zespół Lecha niczego jeszcze nie przegrał, choć oczywiście z takim punktowaniem i grą na wyjazdach nie ma szans nic zdobyć. Po stracie 2 punktów przy Łazienkowskiej przyszła ostatnia tej jesieni przerwa na kadrę, ostatnio pojawiło się na „Na chłodno”, są poniedziałkowe „Pyry z gzikiem”, na razie tematy publicystyczne zostały wyczerpane. Do tego typu publicystyki wrócimy 4 lub 11 grudnia w zależności od terminu meczu z Arką Gdynia. Podczas trwającej już listopadowej przerwy na kadrę szykujemy wiele tekstów na różne Lechowe tematy, zatem warto tu być parę razy w ciągu dnia, do tego planowo w sobotę, 18 listopada pojawi się pełna lista nominowanych internautów w plebiscycie na użytkownika KKSLECH.com 2023. Do przeczytania w kolejnych artykułach na KKSLECH.com.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
Cytując reklamę która ma pewnie ze 20 lat- jeżeli nie widać różnicy to po co przepłacać?
Legła łatwo wypunktowała nas 0-0. Nie, żebym zachwycał się tym meczem, nie było czym.
różnica pomiędzy Lechem Poznań z jesieni 2023 a z jesieni 2021. Tamten Lech Poznań wykorzystał grę Legii Warszawa co 3-4 dni.
_____
Hehe, wspaniałe porównanie, z Legią która szorowała po dnie tabeli
A zawalony wyjazd do Trnawy to był zawalony mecz, a nie „przygotowania”
Chyba szósty czy siódmy mecz sezonu był pierwszym w którym Lech nie wygrał.
Skoncz juz pieprzyc. Jak to sie stalo, ze nagle wczoraj wypelzles.
Kosi nic więcej nie trzeba dodawać 🙂
Skończ. Nikogo nie przekonasz, a jedynie wszystkich wkurwiasz. Nie warto.
O obrońca uciśnionych się odezwał, a raczej tuba klubu.
nawet po tak zawalonych przygotowaniach, taki zespół jak Trnava Lech powinien przejść. Więc nie ma różnicy jak napisali. Szukaj dalej źle postawionych przecinków.
Ciekawy jestem kolejnych pytań na konferencji prasowej. Jeśli jeszcz jakiś dziennikarz zostanie tam wpuszczony.
Nadzieje w PP beda dopoki ktos z Ekstraklasy nas nie przerobi u siebie. W lidze to samo. Dopoki beda matematyczne szanse nikt go nie zwolni, watpie takze w cos jak w 2018 roku, gdy Bjelica wylecial, kiedy Lech stracil realne szanse na MP. Lech to takze nie Legia, w ktorej Bogus pare lat temu zwolnil Urbana mimo pozycji lidera, bo nie podobala mu sie gra.
Skoro Legia tak zajebiście Lecha rozpracowała i wszystko wiedziała, to dlaczego nie wykorzystali tego, by z nami wygrać?
No mnie to brzmi jak jakieś ciężkie frajerstwo.
Legia jest rownie slaba, niedawno przegrala z Mielcem 1-3 ale calosciowo nadal jest na plusie. Wice, PP, SPP, 1. miejsce w LKE, nadal broni PP, ma szanse na MP. Nie ma sie co porownywac z Legia, bo to my tracimy na razie najwiecej niewykorzystujac potencjalu kadrowego.
A2 tylko do Konina jest płatna a potem lecisz za darmo, ewentualnie 92 do Goliny i tam wskakujesz na A2 🙂
bo remis dla szmaty w ich sytuacji był ok. A z przebiegu gry plują sobie w brodę, że nie wygrali. Może nie było to z ich strony ciężkie frajerstwo ale na pewno niewykorzystana szansa.
Widzę ,że „mądrość etapu „jest taka ,że trener jest do wymiany ,czyżby przyszło jakieś zamówienie ?
Czyli Marchewa, Velde, Bednarek, Kvekve ,Andersonn,Douglas i Baluj mają na chwilę odpuszczone bo w zasadzie to chyba jest po sezonie 🙂
Hm…czyżby zmiana trenera = się więcej odsłon ?
I jak zwykle co drugi komentarz o ladacznicy…eh
PS. Co do meczu to bardzo podobny do tego w zeszłym roku z Bodo, destrukcja, garda i próba prawy lub lewy prosty, nawet chyba Marchewa mógł wtedy coś strzelić.
gdzieś Ty widział te nasze ciosy????
Pomiędzy „garda i ” a „prawy lub lewy…” jest taki jeden wyraz ,odczytaj go proszę z należną uwagą i może wtedy przestaniesz się czepiać 🙂
W zasadzie ten wynik można by napisać, że on „śmierdział w powietrzu” niczym odór z pobliskiej Czajki i nie jest tak naprawdę żadnym zaskoczeniem nie tylko w kwestii jednowymiarowej pozbawionej schematów mhmm tzw gry w wykonaniu Lecha jedynymi pozytywami tak naprawdę był kolejny mecz na zero z tyłu w wykonaniu Mrożka czy dobre solidne spotkanie w wykonaniu Douglasa i to w zasadzie tyle nawet jeśli miałbym tych plusów szukać na siłę to bym mimo chęci więcej nie znalazł. Więcej było minusów po stronie Lecha oraz fatalna postawa arbitra, który bał się nabuzowanego josue czy innych sowieckich, którzy robili tak naprawdę w sposób chamski, ale też sędzia na bardzo dużo im niestety pozwalał. Wracają do Lecha, który tak naprawdę wyglądał trochę jak bardzo przestraszone dzieci, które nie wiedziały po co i dlaczego tam pojechały. Najbardziej było to widać szczególnie po „grze” w Marchwińskiego, który był bardziej obserwatorem tego co się działo niż faktycznie dawał jakiś pożytek drużynie i w zasadzie tak naprawdę zszedł 92 minuty za późno z boiska 🙂 Generalnie rzecz ujmując to jednak był bardzo słaby mecz w wykonaniu Lecha. O ile w defensywie wyglądało to jeszcze jakoś w miarę to jednak ofensywa praktycznie wyglądała fatalnie. 10 minut po przerwie to jednak trochę za mało na takiego rywala, gdzie rozumiałbym taką grę gdyby Lech zagrał mecz w tygodniu, ale autorski projekt trenera z kraju latających tulipanów miał tydzień do tego starcia i wyglądał pod wieloma względami po prostu fatalnie (sic!) a to już chyba nie świadczy zbyt dobrze o tym szkoleniowcu, ale nawet pomimo tak fatalnej gry w związku z tym, że ten trener jest idealny dla rutka to o dalej będzie trener i to bez względu na to co się wydarzy skoro nie poleciał po Trnavie to raczej już nie poleci ze stanowiska do końca umowy. Tym bardziej szkoda tego remisu na tle równie słabej szmacianej zgrai z sowieckiej 3. Przez blisko 1,5 roku pracy trener z kraju latających tulipanów powinien wypracować jakiekolwiek schematy, taktykę czy nawet coś tak abstrakcyjnego jak styl. Aktualny i mam tutaj problem czy to jest styl czy nie jest Lecha. Pewnie może się tak okazać, za jakiś czas tzn bardziej na wiosne, że ten remis będzie miał jakieś znaczenie w walce o majstra i takowe wygrywa się tego typu pragmatyzmem oraz wyrachowaniem, ale piłka to widowisko które powinno sprawiać trochę radości, a nie irytować w to słowo można by było tak naprawdę wstawić dowolny wulgaryzm 🙂 Głównie w odniesieniu do tego co pokazują piłkarzyki na boisku:) Tak czy inaczej teraz dwa tygodnie spokoju przerwy, który przyda się wszystkim i potem czekają mecze, które Lech ma po prostu wygrać grając z takimi zespołami jak Widzew, Korona czy Arka w PP. Co z tego zakwitnie i jednak coś z tej cebulki będzie tzn czy będą jakieś piękne tulipany czy raczej zwiędłe lub obumarłe to tak naprawdę czas pokaże 🙂
ps
No i w końcu doczekaliśmy się obiadku w poniedziałek co prawda długo trzeba było czekać ale jak człowiek nie jadł przez jakiś czas to lepiej wtedy „Pyry z gzikiem” smakują 🙂
W pełni zgadzam sie z redakcją. Egzamin oblany. Musiały oczy boleć zarządu od takiej gry. Brom miał wszystko, czas, dobrych grojków. L do tego meczu grała jeszcze 2 spotkania. Pytanie brzmi – co musi jeszcze zepsuć Brom, aby zespół trenował ktoś kto dobrze przygotuje zespół do rundy i będzie sie uczył na własnych błędach…? Śmiem twierdzić, że nie gorzej do konca rundy zespół poprowadzić może duet Kędziorek – Dudka. Ja po prostu nie wierzę w to ze Brom w zimie bedzie mocno z nimi pracował. A bez pracy … sorry nic nie wygramy.
0 progresu, 0 pomysłu i 0 zaskoczenia.
„Nie jest dobrze, ale nie jest też źle”.
W końcu będziemy mieli bardzo dobrą pozycję by powalczyć w nowym roku o miejsca 4-6. Z taką grą i takimi wynikami z zespołami z górnej ósemki czwarte miejsce będzie bardzo dużym sukcesem. Na nic więcej się nie nastawiam. Szkoda, bo z obecnym trenerem marnuje się potencjał zawodników, z których kilku w kolejnym sezonie możemy już nie zobaczyć. Tak to już z nim jest, że przed meczem jedzie po zwycięstwo i z pomysłem na rywala, a po meczu przyjmuje pozytywnie bezbramkowy remis po żenującej postawie drużyny, podczas gdy trzeba było wyjść spod pressingu, skonstruować akcje, stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Poprzedni trener pokazał ile znaczy ambicja i dobrze wykonana praca z zespołem, kompletnie odmieniając oblicze drużyny w większości złożonej z zawodników, którzy grali w niej sezon wcześniej. Obecny pokazuje jak szybko można zaorać efekty takiej pracy, nie mając przy tym niczego równie dobrego do zaoferowania. A to już prawie półtora roku od rozpoczęcia współpracy, gdy niektórzy wciąż mają nadzieję, że to jeszcze odpali…
Ładny tytuł – Fair Play Lecha Poznań – miał autostradę do Majstra a postanowił poczekać na resztę…
Następny moment, w którym możemy „gardlowac” to przerwa zimowa bo wtedy – tak myślą niektórzy – będzie szansa by odwołać Broma…
Ja jednak tak nie myślę, a dlaczego to opisałem we wczorajszym poście…
Dalej będziemy mogli się tułać…
Myślę ze Brom meczem w Warszawie przekonał juz wszystkich, że doszedł do ściany…
Teraz czekam na wieści od Dobrasza ( Poznan kontra Wa – wa) , czy zarząd wrócił z Warszawy zadowolony? 😉
Wydaje mi się, że egzamin, który miał odbyć się na Łazienkowskiej nie został oblany. Z prostego powodu – egzaminowany nie raczył do niego podejść. Miał tydzień na naukę, powtórki materiału, czytanie specjalistycznych książek. I nic. Został w domu. Bo ma w głowie, że się nie uda. I przeszedł obok tego egzaminu.
To był policzek w twarz nas kibiców.
Ze zdziwieniem czytam próby bronienia Josepha van den Broma. Głównym argumentem jest fakt, że zajmujemy którąś tam pozycję i mamy ileś tam punktów. To błędne myślenie, bo nie bierze ono pod uwagę innych zmiennych, które obecnie w dwójnasób wpływają na sezon. To tak jakby cieszyć się z faktu zdobycia brązowego medalu w biegach na mistrzostwach powiatu gnieźnieńskiego i uważać się za lepszego od siódmego zawodnika na mistrzostwach Polski. Nie tędy droga. Ale myślę, że zdecydowana większość to widzi i czeka na ten dzień gdy trener bajkopisarz przestanie nas męczyć swoimi opowieściami jak to cudownie jesteśmy przygotowani i wybierze się w podróż do Niderlandów.
Po wczorajszym meczu przypomniał mi się utwór zespołu Myslovitz – Sprzedawcy Marzeń. Myślę, że jego tytuł idealnie pasuje do postawy zarządu a tekst do myśli Josepha van den Broma. Wrzucę go tutaj do przemyślenia w jesienny wieczór:
Jaki piękny jest ten świat
Tylko czarne białe
To jest proste widzę wiem
Już tu siedzę jakiś czas
Lubię dużo wiedzieć
I nie wzrusza mnie już nic
Ty widzisz we mnie coś
Nie ma ideału
A miłość ślepa jest
I chyba nie wiesz że
Telewizja kłamie
Nie wszystko możesz mieć
Nie mogę zrobić nic
Sterowany jestem wciąż
Nie musisz starać się
Przecież jesteś też jak ja
Powiedzieć coś bym chciał
Mam pustkę w głowie
Zgubiłem znowu się
I nie chce mi się nic
Jestem już zmęczony
To nie był dobry dzień…
Przeżyłerm tylu trenerów w Lechu i tyle wymądtzania się że nie ruszają mnie teksty „czarnowidzów”. Co co trenera. ZAWSZE może być lepszy i ciekawe jakby sobie radził Skorża w swoim 2 sezonie po zdobyciu MPolski ze Skórasiem ( którego niezbyt cenił) bez Kownackiego, bez Kamyka bez środkowych obrońców np z i z tymi graczami co ich Brom poprowadził w sez 22/23 w LK. To pytanie na które niestety odpowiedzi nie będzie. Ale można „pogdybać” skoro wyciągacie Skorżę za każdym razem by dowalić Bromowi.
Co nie znaczy że chciałbym by Brom był w Lechu przez następne 20 lat!
Co do meczu. Pokazał jaka to liga gdzie „walka/walka” i „łokieć oparty na twarzy” to naczelny argument.
A remis? Chyba jednak to Legła może sobie pluć w brodę bo…. zremisowała u siebie. Po oczywiście cienkim meczu który zagrały OBIE drużyny !
Ja przyznam…. remis 0-0 wcale mnie nie zaskoczył. Bo nawet te przegrane mecze przez Lecha w Warszawie to faktycznie były często remisy zmieniona na korzyść Ległej przez sędziów w porażki. I naprawdę fajnego meczu w Stolcu to ja nie widziałem nawet ten wygrany „za Skorży” 0-1 (bramka Ishaka) był taki sobie.
Van den Brom WON!
Jak to możliwe, że na wyjazdach tylko ŁKS ma mniej bramek strzelonych, a my wygraliśmy tylko 1 raz więcej. Gdy lecieliśmy do Krakowa samolotem to pisałem, że może być tak, że podczas wyjazdów w autokarze, hotelu itp jest zgniła atmosfera i to może mieć wpływ na naszą formę wyjazdową.
Dzisiaj już powinien być komunikat, że trenerowi dziękujemy i życzymy powodzenia zwłaszcza, że Rutek i Rząsa byli obecni na meczu i widzieli ten mecz żenady.
Skąd masz taką statystkę nt strzelonych bramek na wyjedzie jeśli można wiedzieć ?
Szara jest ta jesień Lecha.
Niby punktowo jest nieźle, niby jest czołówka tabeli.
W Poznaniu raczej wygrywamy, wyjazdy remisujemy.
Jednak to wszystko za mało.
To jest LECH, to Poznań, Wielkopolska.
Pewnie w innym klubie, mieście byliby zadowoleni
Ale my oczekujemy czegoś więcej.
My kibice Kolejorza.
A jest raczej szaro.
Posypało się po Trnawie i dla mnie od tego blamażu właściwie ta runda jest spisana na straty.
Lech jest nijaki. Owszem mamy wciąż szansę na mistrza, teoretycznie…
Ale to co gra Lech jesienią nie daje nadziei. Pewnie do pucharów wejdziemy, może podium będzie, jednak z tym trenerem majstra nie będzie.
Czegoś brakuje wciąż.
W grze nie widać wciąż głodu zwyciężania, odwagi.
Jest szarość, nijakość.
Są piłkarze, solidna kadra niby.
Ale wciąż brak charakteru, tego, który był w lidze konferencji czy w końcówce rundy wiosennej.
Tego Brom nie umiał zaszczepić piłkarzom.
Brakło tego z Jagą u siebie, brakło teraz w Warszawie.
Z czołówki pokonaliśmy Raków, tylko.
Remisy z Jagiellonia i Legią , porażki że Śląskiem i Pogonią.
Słabo to wygląda.
No i nie rokuje lepiej na wiosnę.
Zimą będzie czas na zmiany.
Raczej ten trener nie obudzi już potencjału, który drzemie w zawodnikach.
Jeśli naprawdę klub chce walczyć o mistrza potrzeba zmiany.
Chyba, że zarząd zadowala
czołówka tabeli, sam awans do pucharów i sprzedaż kolejnych wypromowanych piłkarzy…
@jerry – akurat „gówniana jesień Lecha” nic nie znaczy bo… to przecież reguła w tym klubie. Nie wspomnę ilu wywalono trenerów właśnie w czasie jesieni albo po jesieni. Napisałem to choć zgadzam się że Lech mając niezłych graczy po prostu drepcze w miejscu i trener bagatelizuje zarówno Trnawę jak i Pogoń mówiąc beztrosko ” taka jest piłka” .No tak ale przegrać z leszczami i dostać 5 bramek w bańkę to chyba „taka nie jest piłka”.
Można by powiedzieć o „nieobliczalności” gdyby 1- nie to że Lech ma dobry skład, może nawet lepszy od „skorżowego” 2- to „tylko szmaciana polska liga”.
Lechowi granie takiej padaki jak w Warszawie nie uchodzi. A padakę grali dopasowując się do cienkiego rywala zamiast go zdeptać. Była okazja…………
Ja już nie czekam na progres. Ja czekam aż Brom zostanie wreszcie zwolniony,i zamierzam należycie świętować to zwolnienie. Moja cierpliwość jest całkowicie wyczerpana, więc napiszę najdobitniej jak się da: Brom wypierdalaj.
To już pisano, przypomnę: jako trener Brom pracował kolejno od sez 2007/2008 Den Haag -1 rok,Vitesse-1 rok, Anderlecht 2 lata 2 mc, Utrecht- 1 rok 3 mc, Genk- 1rok 5 mc. Lech…. kontrakt dwuletni do czerwca 2024.
Czyli być może możemy szykować się na nowego trenera Lecha. Pierwszy sezon w Lechu fajny, drugi czyli obecny słaby ( w sumie). Czyli ten typ tak ma. 1-2 lata i wyjazd 🙂
Po niewytłumaczalnej wpadce z Trnavą zespół (a może raczej cały klub) popadł w mentalny kryzys z którego nie jest w stanie się wydostać do dziś. Były próby choćby udany mecz z Rakowem ale niestety już w następnym meczu po utracie pierwszego gola z Pogonią, Lech siadł mentalnie, kryzys powrócił a klęska w Szczecinie tylko go pogłębiła. Poszczególni zawodnicy a co za tym idzie zespół stracił pewność siebie. Lech stał się bojaźliwy, przestraszony, brakuje luzu, chęci podejmowania ryzyka w rozgrywaniu pozycyjnym, co za tym idzie kreatywności. Do tego dochodzi plaga kontuzji, prawdopodobnie wynikająca ze słabego przygotowanie przed sezonem. Wysoka pozycja w lidze dzięki meczom ze słabeuszami z dołu tabeli i wygrana w dobrym stylu w PP z trzecioligowcem przykrywa prawdziwy obraz. Moim zdaniem Lech jest w kryzysie a wydaje się, że Brom też się pogubił a przynajmniej nie wygląda na osobę, która potrafi przełamać ten kryzys. Nie chce powiedzieć, że jest słabym trenerem ale raczej jego sposób pracy z tym zespołem w tym momencie w kryzysie nie pomaga.
Ja osobiście od pewnego czasu przestałem się angażować emocjonalnie w mecze Lecha bo ta niemoc tego klubu która zresztą powraca cyklicznie doprowadza mnie do furii i rujnuje moje zdrowie. Przestałem pisać na tym forum chociaż czytam was codziennie.
Meczu z Legią na żywo nie oglądałem bo bałem się o kolejną kompromitację a moje zdrowie mi na to nie pozwala. Obejrzałem tylko pomeczową dyskusję z Bromem w C+ i jak rozgrywanie jego zespołu, zostało boleśnie wypunktowane przez analizy w studiu.
Piszecie nie jest dobrze, nie jest źle. A ja czuję, że jak w najbliższym czasie najpóźniej w przerwie zimowej nie nastąpią odpowiednie i przemyślane zmiany nie tylko na pozycji trenera ale również w pionie sportowym to kryzys ujawni się w pełni na wiosnę i ten sezon będzie stracony.
Lech potrzebuje odpowiednich kompetencji w pionie sportowym i pozytywnego bodźca w budowania mentalności zwycięzców aby wykorzystać potencjał, który już posiada i mógł dalej rozwijać się sportowo.
Wiesz wynika z tego co napisałem wyżej on po prostu nie jest w stanie „wycisnąć” swoimi metodami/podejściem ciągłego „stanu gotowości i zaangażowania” w swoich graczach. 1/2 lata i „opatrzy się graczom do znudzenia”. Tak że ci go po prostu zaczynają „olewać”. No, taki człowiek, taki trener. Po prostu „mientki jest” i tyle. I to powinni brać pod uwagę ludzie zarządzający Lechem.
Zresztą zmiana trenera po roku/dwóch to w Lechu normalka więc chyba powinien to wiedzieć. Z tego co pamiętam ( z czasów niedawnych) trenerem który był najdłużej w Lechu
był Smuda. Chyba był 3 lata. Jak się mylę to niech ktoś poprawi.
Mecze z legła zawsze były dla kibiców ważne.Piłkarze też najczęściej do takich meczy podchodzili inaczej tak jak trenerzy zwłaszcza polscy.Zazwyczaj wygrywający tą rywalizację miał lepszą sytuację w walce o MP. Van der Brom chyba nie czuję tego klimatu wokół tych meczy tak jak nasi piłkarze którzy w większości są jednak najemnikami
Zgadzam się tutaj z wcześniejszym komentarzem kolegi @Szota Arweladze. Mecz z Legią był egzaminem, do którego Lech… w ogóle nie podszedł. Gdyby odpowiednio się przygotował, to mógłby go zdać, ale tak nie zrobił. W ogóle nic nie zrobił. Lech był wczoraj jak uczeń/student, który nie chce się przygotować, pouczyć i mieć egzamin z głowy, ale liczy, że może uda mu się zdać w drugim terminie. Tylko kiedy będzie ten drugi termin? Na wiosnę? Mamy liczyć, że do tego czasu nasz „uczeń” wreszcie się nauczy i zda egzamin? A co jak mu się nie uda? Trzeciego terminu już nie będzie. Postawa i gra Lecha wczoraj przypomniała mi mojego kumpla, który na studiach nie zdał egzaminu w pierwszym terminie. Miał szansę, żeby pouczyć się i zdać w drugim terminie, ale… po prostu nie przyszedł na egzamin. Koniec końców go zdał, ale dopiero rok później, gdy musiał wziąć warunek, zapłacić za niego pieniądze i jeszcze raz uczyć się tego samego. Czy i Lech ma postąpić jak ten kolega, skoro można tego uniknąć?
Dla mnie remis z Legią jest jak porażka. To jest jasny sygnał od piłkarzy i trenera – my wypisujemy się z walki o mistrzostwo. Wczoraj nikomu z nich nie zależało na wygranej, nie było widać tej walki. To rywal gra co trzy dni, a nie Lech, a wczoraj nie było tego widać. Tak nie można grać, nie może być takiego podejścia. Zamiast odjechać rywalom, tym bardziej, że na razie Raków i Legia grają w fazie grupowej europejskich pucharów, to my tracimy praktycznie co chwilę punkty, zwłaszcza na wyjeździe. W ten sposób realnie tracimy szansę na mistrzostwo. Do tego dochodzi fakt, że kiepsko punktujemy w meczach z czołówką – wygraliśmy tylko mecz z Rakowem. Jeden mecz! Już teraz potraciliśmy dużo, za dużo punktów, których może brakować w tym sezonie. Nie widać progresu w grze, dalej liczymy, że indywidualnościami będziemy wygrywać każde spotkanie. Nie tędy droga. Tak da się wygrywać, ale nie zawsze. Nawet Śląsk i Jagiellonia wyglądają od nas lepiej i na obecną chwilę trochę lepiej punktują. Gdybyśmy nie potracili tylu punktów, to teraz bylibyśmy liderem Ekstraklasy i nasza sytuacja wyglądała by inaczej. Ale nie jest, co ma wpływ na naszą sytuację w tabeli, ale także nastroje wśród kibiców, które nie są najlepsze.
Pozytywem po wczorajszym meczu jest brak porażki, bo spokojnie mogliśmy przegrać. Oprócz tego zachowaliśmy czyste konto. I to właściwie tyle z plusów, które i tak są takie trochę na siłę.
Na nasze szczęście teraz będzie przerwa na reprezentację, więc będzie czas, żeby trochę ochłonąć po wczorajszym meczu, odetchnąć od rozgrywek ligowych. Na nasze szczęście sytuacja Lecha nie jest aż taka zła, jesteśmy na podium ze stratą czterech punktów do lidera. Taką stratę da się odrobić, nawet jeśli nie w rundzie jesiennej, to już na wiosnę. Pytanie, czy Lecha stać na to, by dalej dobrze punktować, poprawić wyniki na wyjazdach i odrobić stratę do Śląska? Czy Lecha stać na walkę o tytuł i zostanie mistrzem kraju? Moim skromnym zdaniem – nie. Tracimy za dużo punktów w głupi sposób, nie wykorzystujemy potknięć rywali, zwłaszcza tych, którzy są w tabeli przed nami lub także są rywalami w walce o tytuł i po prostu ogólnie sami utrudniamy sobie i odbieramy szansę na mistrzostwo. Do tego dochodzi brak skuteczności, głupie błędy w obronie, a także punktowanie na wyjazdach. I oczywiście trener, który nie potrafi odpowiednio reagować na wydarzenia boiskowe, nie wyciąga wniosków i sprawia wrażenie kogoś, komu nie zależy na sukcesach w Lechu i pozostaniu tutaj na dłużej. Długo wierzyłem, że możemy przynajmniej do końca powalczyć o dublet (powalczyć, może wygrać, przynajmniej jedno trofeum), ale po ostatnich spotkaniach po październikowej przerwie na reprezentacje stało się tym bardziej jasne, że Lech z walki się wypisuje i to na własne życzenie. Szkoda, bo z taką kadrą stać na dublet, naprawdę. Ale do tego potrzeba zarządu, właściciela nastawionych na sukces i odpowiedniego trenera, który wyciąga wnioski, dba o przygotowanie taktyczne i któremu zależy na sukcesach sportowych i trofeach. Dopóki tego nie będzie, skończy się zapewne na kolejnym podium na koniec sezonu i co najwyżej finale Pucharu Polski. Takie jest moje skromne zdanie, przykro mi, że pesymistyczne, ale szczere. Jeśli Lech, jak uczeń pouczy się, odpowiednio przygotuje, to zda nie tylko pojedynczy egzamin, ale i całą maturę. A jako student zda nie tylko egzamin w sesji, ale i całą sesję. Tylko musi tego chcieć, pouczyć się i stawić temu czoła.
Mecze z legła zawsze były dla kibiców ważne.Piłkarze też najczęściej do takich meczy podchodzili inaczej tak jak trenerzy zwłaszcza polscy.Zazwyczaj wygrywający tą rywalizację miał lepszą sytuację w walce o MP. Van der Brom chyba nie czuję tego klimatu wokół tych meczy tak jak nasi piłkarze którzy w większości są jednak najemnikami.W zespole są Polacy ale oprócz Murasia pozostali raczej nie są zbyt charyzmatyczni.W poprzednich sezonach byli Kamyk czy Skóraś czy choćby w bramce Bedi którzy co by nie powiedzieć z racji pozycji w zespole mieli poważanie. Wczorajszy mecz dla większości był jak każdy inny ,tylko po Mikaelu było widać mocne zaangażowanie ale raz że to kapitana, a dwa ten typ chyba tak ma że walczy za dwóch.Przed takimi meczami nie trzeba było nikogo mobilizować ,po to była walką jak derby o prymat.Wczoraj zawodnicy Lecha wyszli bojaźliwie byle nie przegrać, po przeciwniku było widać że może i nie są w najwyższej formie ale nogi nie odstawiali 29 fauli przy naszych 13 to pokazuje komu zależało żeby wygrać.Kto oglądał to widział że byliśmy bezzębni.Niczego jeszcze po tym meczu nie przegraliśmy ,ale też nie pokazaliśmy że wychodzimy na boisko i walczymy żeby zbudować przewagę nad najgroźniejszym rywalem. Przykre jest to że jak nigdy oglądałem wczoraj bez emocji które zawsze towarzyszyły podczas każdego meczu Lecha a zwłaszcza z nimi.Ten sezon pod tym względem jest inny od pozostałych ,po odpadnięciem ze Słowakami coś we mnie pękło .To nie jest drużyną która ma swój styl ,która jest przewidywalna, która mimo niezłego miejsca i zdobytych punktów pozwala wierzyć w sukces końcowy.Niby mamy dużą jakość poszczególnych piłkarzy skoro trener nie potrafi z nich zrobić zespołu.No i to chyba tyle bo wielu z nas podobnie postrzega dzisiejszego Kolejorza. Czy coś się zmieni ,może na wiosnę choć to było by duże zaskoczenie i tego się trzymajmy bo cóż innego nam zostało.
Powoli przestaję cokolwiek z tego rozumieć. Klub przed sezonem chwali się, że ma najdrozszą kadrę w historii, zdolną do walki o najwyższe cele. Po kilku miesiącach nawet taki laik jak ja zauważa że ten projekt pod kierownictwem JvdB nie ma szans powodzenia i nie chodzi tu nawet o głupio stracone punkty w momencie gdy była wielka szansa odskoczyć w tabeli rywalom w walce a Majstra, ale o to że drużyna notuje totalny zjazd jakościowy jeśli chodzi o taktykę i samą grę. W ten sposób grając o trofeach możemy zapomnieć, a nie wierzę by ktoś wydający kasę na pensje dla trenera i piłkarzy, nie miał świadomości, że ten projekt skazany jest na porażkę. Jeszcze jest czas na to, żeby nie zmarnować potencjału tej drużyny, by sezon zakończyć sukcesem, tylko trzeba działać szybko a nie przyglądać się licząc na cud, który nie ma prawa w takich okolicznościach się wydarzyć.
Z mojego punktu widzenia (typowy kanapowiec, laik i arogant piłkarski) nie jest tak, że winę ponosi jedna osoba.
NIe chce tutaj bronić JVDB.
Chce tylko zwrócić uwagę na to, że klub to:
Zarząd,
Dyrektor Sportowy,
Sztab szkoleniowy ,
Piłkarze.
Każdy zawalił swoja robotę. Każdy.
Zarząd z DS zbudowali najdroższa kadrę, jednak okazuje się, że dziurawą.
Sztab zawalił prawdopodobnie przygotowania, lekceważy przeciwników i chyba stracił szatnię.
Zawodnicy chyba obrośli w piórka i chodzą z nosem w chmurach. Zapomnieli że trzeba dawać z siebie maxa w każdym meczu.
Faktycznie pojawiaja sie myśli żeby to wszystko zaorać i zacząc od nowa.
Ale właśnie – jak od nowa zacząć, kim zacząc od nowa?
Przy tym zarządzie?
Przy tym DS?
Jak pisał Didavi – klub przeklety…..
Skazany na kompromitacje i pośmiewisko?
KOLEJORZ Obudź się!!
zarząd w zasadzie błędów większych nie zrobił. Przygotował mocna kadrę. Zakontraktował wydawałoby się dobrego trenera. DS? Tu mogło być lepiej ale nawet z taką kadrą, nie grając juz w pucharach powinniśmy być głównym kandydatem do dubletu. A nie jesteśmy. Dlaczego? Głównie przez trenera. To jemu kadra wystarczała. To on nie przygotował zespołu do sezonu. To on nie ogarnia taktyki w przaśnej polskiej lidze. To on często źle ustawia skład, co zresztą jest częścią taktyki. To on nie potrafi wstrząsnąć zespołem. On po prostu nie daje rady. I nie wiem czy jest w stanie się ogarnąć. Jego historia pokazuje, że nie. A jeśli nie, to niech spierdala.