Pięć szybkich wniosków: Lech – Korona 1:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.

Wynik lepszy niż gra

Lech Poznań wyszedł na to spotkanie w mocnym składzie, którego zupełnie nie było widać na murawie. Od początku Korona wiedziała co chce grać, atakowała wieloma piłkarzami, było widać chęć wygrania za wszelką cenę. Lech grał spokojnie, bez pomysłu, grał tak jak w poprzednich spotkaniach. Jednocześnie nasz zespół nie prosił się o gola, ponieważ w strzałach Korony brakowało jakości. Celne uderzenia gości były pewnie wyłapywane przez Bartosza Mrozka lub były niecelne, sam Lech pierwszy poważny strzał oddał w 33 minucie, gdy niecelnie głową uderzył Filip Marchwiński. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, świetne prostopadłe podanie wykonał Jesper Karlstrom, defensywa Korony była ustawiona za wysoko, nie złapała Mikaela Ishaka na spalonym, Szwed urwał się defensywie, wymanewrował ostatniego stopera i płaskim strzałem z lewej nogi zdobył gola. W pierwszej połowie Lech był tłem dla Korony, oddał tylko 3 strzały (1 celny) przy 12 strzałach Korony i 6 celnych. Piłka nie jest jednak sprawiedliwa, źle przygotowany zespół Kolejorza po 45 minutach prowadził z grającą u nas swoją piłkę Koroną, która obiektywnie była dużo lepsza.

null

Kluczowy moment

Korona zaczęła drugą połowę od kolejnych ataków, w końcu z akcją chciał wyjść Lech, a konkretnie Elias Andersson, który źle podał do Filipa Marchwińskiego. Pomocnik Kolejorza próbując przyjąć piłkę przypadkowo sfaulował rywala, dostał za to czerwoną kartkę, po 2 minutach w obronie nie popisał się słaby Bartosz Salamon, zespół stracił gola i wszystko się posypało. Czerwona kartka + szybko stracona bramka na 1:1 była kluczem do dalszego przebiegu meczu, a na końcu do zwycięstwa Korony. Im dłużej byłoby 1:0, tym Korona szybciej zaczęłaby tracić nadzieję na zwycięstwo, pojawiałoby się więcej nerwowości w grze, Lech grałby jeszcze głębiej i rozpaczliwie bronił dobrego wyniku, który w tabeli i tak nam nic nie dawał.

null

Gol na 2:1 i kontrola

Korona po paru minutach od zdobycia bramki na 1:1 strzeliła gola na 2:1 i to także był ważny moment meczu. Lech w 65 minucie realnie zakończył już to spotkanie, wcześniej nic nie grał, więc tym bardziej nie było szans na coś więcej przy stanie 1:2. Korona prowadząc przy Bułgarskiej nabrała dużo pewności siebie, kontrolowała ten mecz, wiedziała o tym, co musi zrobić w Poznaniu, by się utrzymać, dlatego kielczanie wciąż odgryzali się Lechowi stwarzając sobie kolejne sytuacje. Korona Kielce grała u nas mądrze, z planem na mecz, nie przewyższała nas wyższymi umiejętnościami piłkarskimi, ale przygotowaniem taktycznym, motorycznym i cechami wolicjonalnymi już tak.

null

Zasłużona porażka

Lech Poznań przegrał z Koroną Kielce jak najbardziej zasłużenie. Zespół, który oddał 8 strzałów, w tym 3 celne był tłem dla dużo niżej notowanej drużyny, która utrzymując się krócej przy piłce wykonała aż 23 uderzenia, w tym 12 celnych. Lech Poznań? Przez cały sezon nie mieliśmy takich statystyk strzeleckich, jakie dziś miała Korona, w żadnym z 34 meczów Lech nie oddał 23 strzałów i 12 celnych, bo też nie trafił na tak źle zorganizowanych przeciwników. W grze Lecha nie funkcjonowało zupełnie nic, piłkarze stracili kolejny tydzień z Mariuszem Rumakiem, który nawet w takim meczu nie miał kontroli nad zespołem, w którym oprócz braku organizacji w każdej formacji było widać problemy z przygotowaniem fizycznym. Przed dzisiejszym spotkaniem z Koroną mało prawdopodobna była aż taka dominacja rywala, nawet słaby Lech nie rozgrywał tej wiosny aż tak złych meczów, jak dzisiaj. Dziś Lech przeszedł samego siebie kpiąc sobie z kibiców, którzy przyszli na stadion.

null

W końcu koniec

W końcu. W końcu ten tragiczny sezon 2023/2024 dobiegł końca. Już letnie przygotowania były znakiem ostrzegawczym, Trnava, Górnik 1:1 czy Pogoń 0:5 tak samo i nie wyciągnięto z tego żadnych wniosków. Za późno zwolniono trenera, a w jego miejsca wzięto osobę, która tylko trenerem się zwie. Mariusz Rumak dobił ten zespół, który skończył rozgrywki na haniebnym 6. miejscu w tabeli i w ostatniej kolejce jeszcze dołożył swoją cegiełkę w postaci spadku Warty Poznań. Lech Poznań nie przegrał dziś sezonu, realnie przegrał go 12 maja, a matematycznie 19 maja, lecz dnia 25 maja 2024 roku upokorzył kibiców kolejny raz degradując z ligi klub, który od sezonu 2020/2021 dostarczył nam komplet punktów. To było niesmaczne i ten niesmak pozostanie z nami wszystkimi przez wiele tygodni. Lech nie zrobił dziś wszystkiego, by chociaż nie przegrać.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <

8 komentarzy

  1. Mansfield pisze:

    Korona strzelila na wyjezdzie ,12 bramek, w tym 2 w Poznaniu.
    PR ,MR,KK I TRz jestescie ZERAMI!!!

  2. foxi85 pisze:

    Wniosek jak zawsze 1 i ten sam: wszyscy, wszyscy jak leci wypierd….ć, do tego czasu, aż to nastąpi –
    wspierać Wartę Poznań.

  3. jerry21 pisze:

    1. HAŃBA
    2. WSTYD
    3. KOMPROMITACJA
    4. ŻENADA
    5. DEGRENGOLADA

  4. Muro pisze:

    I już, gasimy światło, można się rozejść.
    Co macie w planach na wakacje, tej?

  5. Jakub80 pisze:

    Strategia Piotera cały czas aktualna. Jak wszyscy to wszyscy. CLJ U19 już przegrywa z walczącą o utrzymanie Wisłą 0-1

  6. Jakub80 pisze:

    Jednak w plecy1-2

  7. Renegat pisze:

    Ja widzę tylko jeden wniosek – w przyszłym sezonie totalny bojkot karnetów! Totalna kwarantanna dla klubu toczonego przez przewlekłą i postępującą chorobę głupoty oraz nieudacznictwa! Inne środki chyba nie wchodzą w grę…