Niższa zagraniczna półka transferowa

Tegoroczne cztery zagraniczne transfery Lecha Poznań wpisały się w nudne, słabe marketingowo lato bez europejskich pucharów. Półka, na której Kolejorz szukał nowych piłkarzy za granicą zaskoczyła dosłownie wszystkich, zdziwieni transferami byli i są kibice Kolejorza, fani innych polskich drużyn czy media.

Półka, na której klub szukał transferów wynikała m.in. z oszczędności, z tzw. „zaciskania pasa” po braku europejskich pucharów i chęci udowodnienia wszystkim niedowiarkom, że mimo zawalenia 4 kolejnych okienek transferowych to przy Bułgarskiej 17 pracują najmądrzejsi ludzie w Polsce, a skauting Lecha Poznań jest zdecydowanie najlepszy. Tego lata zagranicznych transferów szukano w miejscach, w których nikt normalny nie szuka piłkarzy. Zaufano m.in. danym z platformy WyScout, trenerom dającym rekomendacje i postanowiono zadrwić sobie ze skautów innych klubów penetrujących Skandynawię. Latem na Bułgarską trafili obcokrajowcy pasujący do sposobu gry, zawodnicy tani mający mityczną ambicję, by stać się lepszymi piłkarzami, którzy pod okiem Nielsa Frederiksena zdołają się rozwinąć czyniąc ogromny progres.

Niska półka transferowa, na której tego lata szukano „wzmocnień” za granicą nie porwała kibiców, każdy kolejny transfer działał na ludzi jak przysłowiowa „płachta na byka”, a piłkarz przychodzący do Lecha Poznań interesował ich wyłącznie w dniu ogłoszenia danego ruchu. O fatalnym odbiorze czterech letnich transferów już było, dziś można porównać półkę transferową, na której ostatnio wyszukano nowych piłkarzy do Lecha Poznań po katastrofalnym sezonie 2023/2024 z półkami, z których brano zawodników w poprzednich latach. Tak nisko, jak w letnim okienku transferowym 2024 jeszcze nigdy nie upadliśmy i jest to szok dla wszystkich osób, które zwracają uwagę na transfery.

Bryan Fiabema nie ma dobrego wejścia do Lecha
null

Transfery z drugiego poziomu w Norwegii to ewenement nawet na skalę Europy. Drugi poziom w Norwegii różni się od drugiego poziomu w Polsce. Na zapleczu Eliteserien niektóre kluby są półamatorskie, piłkarze występujący na tym szczeblu często łączą grę w piłkę z normalną pracą, dlatego transfer Amerykanina, Iana Hoffmanna to szok, a wzięcie Daniela Hakansa mającego chociaż doświadczenie z Eliteserien to spora niespodzianka. Nowością jest też szukanie piłkarzy w dolnych rejonach szwedzkiej Allsvenskan, a nawet w hiszpańskiej III-lidze, choć w ostatnich latach jeden piłkarz trafił już do nas z tamtego poziomu. W 2018 roku był to Dioni, który spędził w Lechu Poznań niespełna pół roku.

Najczęściej zarząd Kolejorza brał dobrych na papierze zawodników ze średniaków w danych ligach lub z małych klubów, które plasowały się tuż za czołówką. Ze średniaka przyszedł do nas m.in. Nicki Bille Nielse (Odense), Kristoffer Velde (FK Haugesund), Oleksiy Khoblenko (Chernomorets Odessa), Mickey van der Hart (PEC Zwolle), Abdul Aziz Tetteh (Platanias), Darko Jevtić (Wacker Innsbruck), Marko Malenica (NK Osijek), Nika Kacharava (Anorthosis Famagusta), Thomas Rogne (IFK Goteborg), Barry Douglas (Dundee United), Tamas Kadar (Diosgyor VTK), Paulus Arajuuri (Kalmar FF), Muhamed Keita (Stromsgodset), Niklas Bakroth (IFK Norrkoping) czy Filip Dagerstal (też IFK Norrkoping). Dawniej wypaliły nam transferów z portugalskich średniaków – Pedro Tiba, Joel Pereira i Joao Amaral (został odkupiony od Benfiki Lizbona, w której nie zadebiutował), z portugalskiego średniaka, Belenenses Lizbona przybył także Afonso Sousa.

Abdul Aziz Tetteh
null

Różny status swego czasu miał Djurgarden Sztokholm. W momencie transferów Kebby Ceesaya oraz Kaspera Hamalainena ten klub był średniakiem, w momencie przyjścia Jespera Karlstroma ta drużyna była już czołowym szwedzkim zespołem, natomiast Karlstrom sprawował w tej ekipie funkcję kapitana. Przed przyjściem do nas w belgijskich średniakach grali Ali Gholizadeh i Dino Hotić, Karlo Muhar był z końca tabeli ligi chorwackiej, ale już Djordje Crnomarković przybył z niespodziewanego wicemistrza Serbii, Radnicki Nis. Ciekawie wyglądała sytuacja Artjomsa Rudnevsa, który został kupiony z węgierskiego ZTE, a więc z małego klubu błąkającego się w ostatnich latach nawet na zapleczu ligi węgierskiej. W 2010 roku ZTE Zalaegerszeg grało jednak w eliminacjach do Ligi Europy, przez co Łotysz mógł u nas rywalizować w pucharach dopiero od fazy grupowej.

W ostatnich latach Lech Poznań trafił z transferem z francuskiej Ligue 2, którym był Pedro Rebocho czy z 2. Bundesligi. Otóż przed przyjściem do Lecha Poznań na zapleczu niemieckiej Bundesligi grali napastnicy – Mikael Ishak i Christian Gytkjaer. A jak wyglądały transfery z nieco wyższej półki? Na przykład z klubów mocniejszych od Lecha Poznań? Parę lat temu na Bułgarską z Dinama Zagrzeb wypożyczono Mario Situma, z Ferencvarosu Budapesz przyszedł Emir Dilaver i Roko Baturina, którzy mieli u nas różny status, z CSKA Moskwa wypożyczono Timura Zhamaletdinova, a z Szachtara Donieck nawet 2 razy Bohdana Butko.

Emir Dilaver
null

To nie koniec. Kiedyś Anderlecht Bruksela oddał nam Antonio Milicia, z Viktorii Pilzno kupiliśmy Adriela Ba Louę, a z FC Basel po paru miesiącach od przyjścia został wykupiony Darko Jevtić, choć Szwajcar nie trafił do nas bezpośrednio z tego klubu. Również Lubomir Satka nie pochodził ze średniaka, DAC Dunajska Streda to czołowy słowacki zespół, stoper przed przyjściem do Kolejorza rywalizował w kwalifikacjach do Ligi Europy eliminując Cracovię. To samo dotyczyło Sergeia Krivetsa, Białorusin został kupiony z mocnego kilkanaście lat temu BATE Borysów, z którym grał w Lidze Mistrzów i Lidze Europy.

Lech Poznań od lat nie szukał piłkarzy na tak niskiej półce transferowej, więc ciężko jest znaleźć zawodników, którzy niespodziewanie wypalili. Jednym z nielicznych był Gergo Lovrencsics, który przed transferem, a tak naprawdę na początek przed wypożyczeniem grał dosłownie na węgierskim polu reprezentując barwy anonimowego Lombardu Papa. Ciekawą historię miał też transfer Zaura Sadaeva, który został wyciągnięty z rezerw Lechii Gdańsk, choć oczywiście wcześniej Rosjanin reprezentował pierwszy zespół tego klubu i nawet strzelił nam gola.

Gergo Lovrencsics
null

null Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

3 komentarze

  1. mario pisze:

    a ja Wam mówię, że na B17 ujawnił się właśnie drugi Peter Brand, który namówił naszego Billego Beana na „statystyczne” transfery i zaraz będziemy mieć serię 20 wygranych meczów.
    Taki nasz lechowy Moneyball!

    • Ostu pisze:

      Ale pamiętasz, że najpierw było 14 porażek…?
      Ze wszystkimi…
      Czyli Ty zakładasz, że najpierw remisy i przegrane a potem już seria 20 zwycięstw z rzędu czyli 60 punktów już mamy i dodając te punkty z pierwszych 14 meczy – bo przecież wszystkich nie przegramy – to mamy Majstra…?

      • mario pisze:

        he he, no były porażki ale to chyba przed erą transferów „statystycznych”? Albo zdecydowana ich większość była przed tą erą. Nie pamiętam już. No w każdym razie fajnie by było, gdyby tak było…

Dodaj komentarz