Pyry z gzikiem: Żeby nie było gorzej

Pyry z gzikiem – Luźne, obiektywne i nietypowe podsumowanie Lechowego tygodnia serwowane w poniedziałki podczas pory obiadowej. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.

Poniedziałek, 12 sierpnia 2024, pora już bardziej na kolację niż na obiad, ale przez 2 tygodnie zebrały się składniki do obiecanego dania w postaci „Pyr z gzikiem”, które należy dziś przygotować. Poniedziałkowy obiad jest podzielony na dwie części – mecze i transfery.

null WAŻNE 4 PUNKTY

W ostatnich 2 tygodniach Lech Poznań rozegrał 2 różne mecze, które przyniosły 4 punkty. Na papierze nie jest źle, te 4 oczka pozwoliły nam pozostać w ścisłej ligowej czołówce, być blisko podium, czyli tam, gdzie musimy skończyć sezon 2024/2025, żeby chociaż nie było gorzej. W spotkaniu z Lechią wszyscy kibice widzieli przebłyski Lecha, jakiego chcieliby oglądać jak najczęściej. Pierwsza połowa zakończona wynikiem 3:0 była najlepszą w tym roku kalendarzowym, w tej części gry poznaniacy pokazali oczekiwaną jakość, konkretnymi liczbami błysnęli wtedy nieoczywiści zawodnicy w postaci Adriela Ba Louy, Afonso Sousy czy Dino Hoticia, faworyt do wygranej w tym meczu rozstrzygnął spotkanie już do przerwy. O drugiej połowie z Lechią lepiej kolejny raz nie wspominać, ale faktem jest progres, jaki pod wodzą Nielsa Frederiksena zanotowała osłabiona latem drużyna, która gra o niebo lepiej od tej prowadzonej przez Mariusza Rumaka. Wysoka intensywność + 19 strzałów to najlepsze dowody na zmiany, jakie zachodzą w zespole Kolejorza, tydzień temu kibice mogli zobaczyć pracę, jaką wykonuje Niels Frederiksen z piłkarzami podczas zajęć, było widać, że mikrocykle treningowe nie idą na marne i pomimo trudnej sytuacji kadrowej Duńczyk robi co może próbując uszyć coś ciekawego mając do dyspozycji wątpliwą jakość materiału.

null

W miniony piątek miała nastąpić weryfikacja Lecha Poznań i tak też się stało. Taktycznie wyglądaliśmy dobrze, sztab szkoleniowy dobrze przenalizował przeciwnika, w pierwszej połowie zespół głównie w defensywie realizował zadania wyciągając wnioski z marcowej porażki w Częstochowie 0:4, kiedy po 37 minutach Raków prowadził już 3:0. Po zmianie stron Lech Poznań wyglądał piłkarsko dużo gorzej, taktycznie nieco słabiej, lecz głównie dzięki Bartoszowi Mrozkowi dał radę nie przegrać zdobywając punkt na trudnym terenie, punkt z sąsiadem w tabeli, który u siebie pokona jeszcze wiele drużyn. Oczywiście. Znajdą się tacy, którzy po dwustuprocentowej okazji niewykorzystanej przez Bryana Fiabemę odczuwali i wciąż czują niedosyt, ale patrząc na obecną sytuację kadrową, na niespodziewany brak Mikaela Ishaka, który wypadł po ostatnim czwartkowym treningu, jedno oczko nie jest złe. Kolejorz aspiruje do czołowych miejsc w lidze, znajduje się w trakcie przebudowy, kadrowo wygląda jak wygląda, ławka rezerwowych często żga w oczy, nie było kogo wprowadzić na pozycję 6-8, więc Niels Frederiksen nie miał zbyt dużego pola manewru musząc dostosować się do sytuacji. Zero celnych strzałów? Tylko 7 uderzeń w całym meczu? To wynika przede wszystkim z równie dobrej, taktycznej gry Rakowa Częstochowa, który pod tym względem zagrał dużo lepiej, niż tydzień wcześniej z GKS-em Katowice. Do tego doszedł brak Mikaela Ishaka, przeciętna jakość Lecha Poznań w ofensywie, o której wie każdy kibic Kolejorza, dlatego na tle tak dobrego i dobrze zdyscyplinowanego rywala wyglądaliśmy w ataku aż tak słabo. Raz jeszcze warto podkreślić – remis w Częstochowie i w naszej sytuacji nie jest zły, na plus jest intensywność (119 kilometrów przy 61% posiadaniu piłki).

null TRANSFEROWY ZAWRÓT GŁOWY

Pierwsze mecze w sezonie 2024/2025 zaczęły już weryfikować letnie transfery, choć oczywiście z pierwszymi, poważnymi podsumowaniami trzeba zaczekać do wrześniowej przerwy na kadrę, a z wystawianiem pierwszych ocen należy poczekać nawet do grudnia. Na razie z tych 4 zagranicznych nabytków najlepiej wygląda Alex Douglas, który w momencie mocnego pressingu rywala ma problemy w defensywie, ale nieźle się ustawia, nieźle czyta grę, na przykład w Częstochowie wygrał 100% pojedynków 1 na 1. Szwed często bierze się za rozgrywanie piłki, szuka niekonwencjonalnych zagrań nie tylko po ziemi, z ich celnością jest różnie i nad tym na pewno musi popracować, bo kwestią czasu jest zawalnie przez niego gola przez stratę piłki oraz późniejszą kontrę, jaką przeprowadzi przeciwnik. Daniel Hakans? Fin na razie rozgrywa własne mecze, zupełnie nie wie, co się dzieje, na jego usprawiedliwienie działa fakt występów na lewej a nie na prawej pomocy, na której grał ostatnio w Valerendze Oslo.

Prawdziwym „ananasem” jest na razie Bryan Fiabema, nie ma przypadku w tym, jak wygląda ten napastnik. Już jego cv było kontrowersyjne, kiedyś z jego usług przedwcześnie zrezygnował przeciętny od lat Rosenborg Trondheim, który nagle skrócił wypożyczenie i to już był znak ostrzegawczy, który w Lechu Poznań zignorowano. Bryan Fiabema zachowuje się jakby był nieprzytomny. Po wejściu na murawę zupełnie nie umie się odnaleźć, miota się między obrońcami, główka jaką zmarnował w Częstochowie pokazała jego „jakość” i będzie ciągnęła się za nim przez dłuższy czas. To nie koniec. Norweg fatalnie wyglądał dzień później w meczu III-ligowych rezerw z beniaminkiem Kotwicą Kórnik, która ośmieszyła skandynawski zaciąg mitycznego działu skautingu. Bryan Fiabema nie umiał przyjąć piłki zachowując się w polu karnym identycznie, jak we wcześniejszych meczach, zatem w jego grze jest powtarzalność. Słabo wyglądał także Daniel Hakans, strzelił gola, gdyż rywal popełnił błąd tracąc piłkę w prosty sposób. Najlepiej z tych wszystkich prawdziwków wyglądał Ian Hoffmann prezentując atuty, o których pisaliśmy w osobnym artykule. Gdyby głównie napastnicy nie byli tak ułomni, umieli grać głową, to Amerykanin po jednej z miękkich wrzutek zaliczyłby w sobotę asystę.

Bryan Fiabema w akcji (9-10 sierpnia 2024)

Jaki jest plus soboty? We Wronkach był Niels Frederiksen, który widział na żywo to co wyrabiają owoce pracy skautingu. Widział grę tych piłkarzy, ich zaangażowanie w ciepłym, słonecznym i sierpniowym dniu, widział również postawę stoperów w postaci Wojciecha Mońki i Maksymiliana Pingota. Wypada wierzyć, że Duńczyk wyciągnie wnioski z gry swoich podopiecznych w meczu z Kotwicą Kórnik i nie wystawi tych zawodników razem np. na spotkanie Pucharu Polski we wrześniu czy w październiku. Minus soboty? To fakt, na który wielu kibiców zwróciło już uwagę. Ci piłkarze wynalezieni na WyScoucie mają 3-4-letnie umowy, przez co ciężko będzie się ich pozbyć, gdy do grudnia nie odpalą. Lech Poznań od lat przypomina zakład pracy chronionej, u nas to zawodnicy decydują, czy chcą zostać czy nie, u nas nie jest tak jak np. w Legii Warszawa czy w Rakowie Częstochowa, w którym już po miesiącu zamierzają zrezygnować z usług Kristoffera Klaessona.

Z letnich transferów jedynym ruchem, który spodobał się kibicom, ma on ręce i nogi, jest transfer Filipa Jagiełło. Klubowy pomysł o ściąganiu piłkarzy tylko do 25 lat, o określonym profilu czy specjalnie skautowanych zawodników szybko poszedł do kosza i całe szczęście. Lech Poznań mógł zastąpić Jespera Karlstroma co jedynie jakimś wynalazkiem, który wcześniej dużo biegał, a za niego przyjdzie 27-latek, z doświadczeniem w Serie B, piłkarz, który zna polską ligę, zna Lecha Poznań, zna oczekiwania, wie co go tutaj czeka i wejdzie do drużyny bez żadnej aklimatyzacji. Na całe szczęście klub nie szukał tzw. „kwadratowych jaj”, był do wzięcia Polak, którego dało się pozyskać bez konieczności płacenia jego poprzedniemu klubowi, nie jest to co prawda typ Jespera Karlstroma, tylko bardziej ósemka czy dziesiątka mająca więcej walorów ofensywnych, lecz i tak nie ma co narzekać. Przynajmniej w środku pola będzie miał kto grać, choć nie wiadomo, kiedy Filip Jagiełło wróci do rywalizacji w meczu o stawkę. Latem nie grał w sparingach Genoi, ostatni raz wystąpił 27 kwietnia, wcześniej grał mało, zatem na pewno będzie potrzebował czasu.

Pozostając przy temacie transferów. Wyobrażacie sobie sytuację, w której trener Niels Frederiksen miałby do dyspozycji Antoniego Kozubala, Jespera Karlstroma, Radosława Murawskiego i jeszcze Filipa Jagiełło? Wtedy moglibyśmy ogłosić posiadanie najmocniejszego środka pola w polskiej lidze, można by ogłosić wzmocnienie środkowej strefy, a tak co jedynie Kolejorz uzupełnił lukę po niespodziewanej sprzedaży Szweda, za którego chociaż nie przyszedł jakiś wynalazek i to plus. Szkoda, że Lech Poznań nie ma ambicji, w klubie nie podejmuje się finansowego ryzyka, nikt nie pójdzie za ciosem, ponieważ tego lata nadal są do wyjęcia Arkadiusz Pyrka na prawą obronę, napastnik Dawid Kownacki, którego Werder Brema chce nawet wypożyczyć, a jeszcze wcześniej dostępny był lewy pomocnik Przemysław Płacheta pasujący do naszego nowego stylu.

Kończąc na dziś warto krótko rozwinąć temat, który w swoim komentarzu poruszył ceniony na tej witrynie użytkownik o nicku „Bart”:

„Rutkowski z Rząsą albo są niezrozumianymi geniuszami, albo kompletnymi wariatami. Albo to wypali na tyle dobrze że zrobimy MP albo nawet dublet, albo sezon będzie kompromitacją a za rok będzie jeszcze większa większa zadyma. Innych opcji nie ma. Innych kolorów też nie. Jest tylko biały albo czarny.”

Mistrzostwo Polski jest tak samo odległe, jak Puchar Polski, choć do jego wygrania potrzeba trochę szczęścia i zwycięstwa w 6 meczach. Lepiej skupmy się na wskoczeniu na podium, na regularnym punktowaniu, na wyjazdowym przełamaniu, które jest potrzebne do tego, by chociaż nie było gorzej. Lech Poznań w tym roku kalendarzowym zwyciężył na wyjeździe zaledwie 2 razy ogrywając w lutym Jagiellonię Białystok 2:1 i w kwietniu zdegradowany później ŁKS Łódź 3:2. Obie te wygrane przyszły z wielkim trudem co najlepiej pokazuje na czym w pierwszej kolejności należy się skupić. Na stawianiu małych kroków, najważniejszy jest teraz powrót do zdrowia Mikaela Ishaka, który z miejsca zwiększyłby szansę na pokonanie w Lubinie miejscowego Zagłębia, z którym od lat trudno nam się gra.

null

„Albo sezon będzie kompromitacją a za rok będzie jeszcze większa większa zadyma. Innych opcji nie ma. Innych kolorów też nie. Jest tylko biały albo czarny.” – Czy tak będzie? Kogoś zdziwiłby brak wymaganego awansu do europejskich pucharów? Zaskoczyłaby nowa statystyka typu 2 trofea na 28 możliwych? Najwyżej w maju 2025 wyjdzie Piotr Rutkowski, zasugeruje przedstawicielowi tej witryny opuszczenie spotkania, skoro coś mu się nie podoba, poinformuje bycie tutaj jeszcze przez minimum 30 lat (a później będzie rządził jego syn), padną zdania w stylu „myśmy myśleli”, „myśmy wierzyli”, „myśmy zaufali trenerowi” czy „myśmy przecenili poziom II-ligi norweskiej” i zostanie wymyślona nowa strategia. Następnie na ściśle wyselekcjonowanych piłkarzy przez skauting będzie trzeba czekać minimum do połowy lipca, w razie braku pucharów sprzeda się Antoniego Kozubala, po wygaśnięciu umów odejdzie Mikael Ishak & Joel Pereira, w klubie nadal będą „zaciskać pasa”, a latem na stadion dzięki dobrej pogodzie i tak przyjdzie 15-20 tysięcy osób. Później na jakimś meczu przez 45 minut nie będzie dopingu, na końcu Lech wygra z 2 mecze, dojdzie do zamkniętego spotkania z Rutkowskim, wszystkie problemy zostaną zamiecione pod dywan, po czym w życie wejdzie nieoficjalne hasło „ta zabawa trwa, zaśpiewamy jeszcze raz”.

Mariusz Rumak trenerem Lecha? 5. miejsce? Fatalna wiosna na polu medialno-marketingowym? Spadek rezerw? Marcin Wróbel i zarządzanie akademią? Frajerskie przegranie tytułu Mistrza Polski i udziału w UEFA Youth League przez juniorów starszych? Ktoś jeszcze o tym pamięta? Jasne, że kibice o tym pamiętają. Inaczej nie byliby kibicami. Będą wracać do tego jeszcze przez długi czas po nieudanych meczach, punktować niecodzienne zarządzanie klubem licząc wcześniej na pojedyncze wygrane takie jak z Zagłębiem Lubin w sobotę, by było trochę lepiej (lub jak woli) – żeby nie było gorzej.

null Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

12 komentarzy

  1. smigol pisze:

    Nie martwicie się, zawsze można być gorzej.

  2. Rahu pisze:

    Lech rozpoczął letnie okienko transferowe 12 sierpnia i obawiam sie, że tego dnia je zakończył. Jak znam życie nowy skrzydłowy już nie przyjdzie, Adriel „odpalił”, zostaje, będą chcieli postawić na Lismana, który wraca do zdrowia i już w Częstochowie siedział na ławce.
    Wygrajmy najbliższy mecz, potem kolejny itd.

  3. yarek76 pisze:

    Zobaczymy jak ułoży się ten sezon, ale niestety jest mało oznak pozwalających na ten moment wierzyć w dobry wynik, jakim byłaby kwalifikacja do zagrania w eliminacjach do europejskich pucharów w kolejnym sezonie. O żadnym trofeum chyba nie ma sensu myśleć w tym sezonie. Z transferami tak jak napisała redakcja, za wcześniej na konkretne oceny, ale cząstkowo widać, że się raczej nie obronią poza Alexem i być może Jagiełło. Być może pojawi się Kownaś (choć nie wiem czy realnie są na to szanse) i to pewnie będzie ostatni transfer i z hukiem ogłoszony jako hit nad hity, żeby kibice przestali się „czepiać” włodarzy Lecha. Wiele osób piszących na forum ma dużo lepsze rozeznanie w kwestiach potencjalnych transferów niż dział skautingu Lecha i to jest niestety smutne. I pewnie faktycznie są dwa kolory na ten sezon, obawiam się jednak że czarny może być dominującym (i bardzo, ale to bardzo chciałbym się pomylić!).

  4. 07 pisze:

    Jest wesoło w cyrku sso. 😉 pozdrawiam karnetowiczów. 😉 jak sie bawicie z narcyzem? 2 domowe wygrane i top tabeli wiec jeszcze wszystko mozna zepsuć…. spoko. Do zimy będzie środek, na razie bez dłuzszych pauz…. wiec nie jest najgorzej, a po tym co widziałem w meczu rezerw z Kórnikiem nie będzie wiele radosci z nowych….

  5. Hazaj pisze:

    Zaryzykuję i napiszę…. dajcie czas Hakansowi. Gra kombinacyjna, współpraca z bocznym obrońcą to skomplikowana układanka. A że drybluje , to i dobrze. Bez tego co warta ofensywna piłka.
    On potrzebuje czasu w Lechu i tyle. Tak z 10 meczów i choć po 45 minut w każdym.
    Fabiema to tragedia , pomyłka jak Żamaletdinow, ten Amerykanin (nazwisko mi wyleciało) i co straszne GORSZY od Sobiecha !
    Douglas OK , Hoffman nie powinien być nawet oceniany bo przecież on NIC nie zagrał.

  6. Sosabowski pisze:

    Złe decyzje doprowadziły do tego co aktualnie mamy. I zamiast odwrócić tendencję to oni dalej robią to samo. Te same złe praktyki tych samych ludzi. Zmieniła się tylko ilość kasy. Tym razem muszą grzebać… Jeśli jakiś złoty los, nie wystrzeli w klubie to chyba wszyscy sobie zdajemy sprawę, że zmierzamy w przepaść. Bo dla każdego kibica Lecha takową musi być nie granie w pucharach kolejne lata. A nic na to nie wskazuje. Jedynie słabość tej ligi może dać nam znowu potencjał na tworzenie a nie wegetację.
    Z resztą dalej będą tu „Oni” i choćby nagle spadł nam z nieba złoty deszcz to roztrwonią to tak jak wszystko przez ostatnie lata. Obniżać oczekiwań nie mam zamiaru jednak wypala się we mnie wiara w lepsze jutro. Jest jak jest.

    • olos777 pisze:

      Ale nie kibicujesz Lechowi od wczoraj?Zdążyłeś się chyba przyzwyczaić,że złe decyzje zastępują jeszcze gorszymi bo,bo ON się nigdy nie podda.Wiara w swoją nieomylność i nie dopuszczanie nikogo z zewnątrz doprowadzi GO i nasz klub do upadku.Obserwujemy dopiero początek.To jest początek końca.
      Na słabości ligi to Phiotruś się ślizgał od 2015 roku,tylko nie we wszystkich klubach rządzą tacy sami minimaliści jak on.W kilku jak Jaga,Raków zatrudniono fachowców i efekty przyszły.W Lechu zatrudniono miernoty-swoich i efekty też przyszły!Brak pucharów w sezonie 25/26 będą gwoździem do trumny Ruthka,bo jest za mało miejsc,a za dużo chętnych.To już nie sezony gdzie do pucharów chciały Lech i Legia.

  7. Przemo33 pisze:

    Moim skromnym zdaniem zawsze może być gorzej. Poprzedni sezon był fatalny, beznadziejny na wielu polach i płaszczyznach. A zaciskanie pasa i brak ambicji sportowych w połączeniu z wieloma błędami wielu osób związanych z naszym klubem doprowadziły do niejednego wstydu, kompromitacji i w efekcie braku większej nadziei na przyszłość.
    Ale czy mając gdzieś sukcesy sportowe, odpowiednie wzmocnienie drużyny i popełniając w kółko te same lub podobne błędy może być lepiej? Nie. Czy liczenie na słabość innych zamiast rośnięcia w siłę i skupienia się na sobie może wyjść na dobre? Może raz na dłuższy czas, ale ogólnie nie.
    Patrząc na transfery, to jest to najsłabsze okienko w Lechu, odkąd jestem kibicem Lecha. Pomijam okienka, gdy nikogo nie kupowaliśmy i nie sprowadziliśmy. Mam na myśli okienka transferowe, gdy nasz klub faktycznie kogoś sprowadzał do klubu. Jeszcze nigdy nie szukaliśmy i nie braliśmy piłkarzy z tak niskich półek. Stać nas na lepszych piłkarzy, a tymczasem bierzemy ludzi, którzy albo nie mają odpowiednich umiejętności albo do niedawna grali wręcz na poziomie amatorskim. Tak przynajmniej pokazuje papier i jak na razie te kilka spotkań. Osobiście nie łudzę się, że ktoś z tej czwórki się sprawdzi. Dziwi mnie tylko stawianie na Douglasa kosztem Salamona. Co do nowego nabytku – Jagiełło na papierze wygląda na razie najlepiej z wszystkich nowych piłkarzy. Solidny piłkarz, ograny w polskiej lidze, doświadczony. Potrzebuje czasu, potrzebuje się odbudować, ale może być wartością dodaną.
    Tak na koniec – patrząc na obecną sytuację w tabeli i ostatni mecz to nie ma tragedii, zwłaszcza jak popatrzymy na naszą kadrę, która została mocno osłabiona w tym okienku transferowym. 0-0 z Rakowem? Mogło być gorzej, ten remis i punkt to i tak niezły wynik. Piąte miejsce w lidze ze stratą dwóch punktów do lidera po czterech spotkaniach? Nie jest źle, ale obstawiam, że to wszystko, na co stać nas w tym sezonie. Frederiksen nie ma odpowiednich narzędzi, by powalczyć o mistrzostwo Polski w tym sezonie, a i nasz właściciel ma to gdzieś, dlatego nie ma nawet o czym mówić. Szansą na jedyne trofeum w tym sezonie jest tylko Puchar Polski, ale tutaj potrzeba zwycięstw i szczęścia. 5 miejsce w lidze i półfinał Pucharu Polski są jednak jak najbardziej w naszym zasięgu. To oczywiście nie zadowoli nikogo, ale obiektywnie patrząc jest to realny wynik do ugrania w tym sezonie.

Dodaj komentarz