Pięć szybkich wniosków: Zagłębie – Lech 0:1
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.
DOBRE 30 MINUT I ZASŁUŻEONE PROWADZENIE
Lech wyszedł na ten mecz w optymalnym składzie z Mikaelem Ishakiem i z awizowanym Ali Gholizadehem na prawej stronie, więc można było spodziewać się poziomu gry, który usatysfakcjonuje kibiców i da zwycięstwo. Lech szybko chciał przejąć kontrolę nad meczem, zyskać przewagę, ale na początku nie było łatwo, za dużo było strat, niecelnych podań, znowu irytował Alex Douglas, który nadużywa dziwnych podań po ziemi, po których są tylko straty. Zagłębie w pierwszym kwadransie nie dało się zdominować, widać było chęć gry z kontry i chęć atakowania stroną, na której bronił Michał Gurgul. Poznaniacy po 10 minucie starali się grać swoją piłkę, częściej gościli pod bramką lubinian, w końcu w 19 minucie przeprowadzili akcję jak na treningu, Ali Gholizadeh efektownie podał do wychodzącego na czystą pozycję Afonso Sousy, który wyprowadził Kolejorza na prowadzenie. Była to akcja-marzenie, akcja, która była próbką indywidualnych umiejętności niektórych piłkarzy. Po tym golu Lech wciąż przeważał, choć grał w dziesiątkę, gdyż Adriel Ba Loua zupełnie nie współpracował z resztą drużyny i nie byłoby niespodzianką, gdyby dostał przysłowiową wędkę. W ostatnim kwadransie Lech już tak nie przeważał, choć miał boiskową kontrolę nad poczynaniami gospodarzy. Nasze prowadzenie do przerwy było jak najbardziej zasłużone.
Z KAŻDYM KWADRANSEM GORZEJ
W przerwie trener Lecha Poznań przeprowadził dwie zmiany, z czego ta ofensywna nic nie wniosła. O dziwo Lech tak jakby osłabł, oddał środek pola, przeciwnik zaczął przeważać, prowadzić grę, choć wcześniej w 49 minucie Mikael Ishak miał świetną okazję do podwyższenia prowadzenia, a być może nawet do zamknięcia tego meczu. Szwed po podaniu Radosława Murawskiego nie trafił na 2:0 i później zrobiło się tylko bardziej nerwowo. Dokładnie po 10 minutach świetne 3 interwencje w jednej akcji zaliczył Bartosz Mrozek, który naprawił wszystkie błędy elektrycznej obrony i to on uratował wynik 1:0 po godzinie meczu. Lech Poznań nie umiał uspokoić gry, a już w 65 minucie Zagłębie Lubin w końcu powinno strzelić gola, lecz na szczęście Joel Pereira nie odpuścił Mateusza Wdowiaka, do końca za nim biegł, naciskał na pomocnika rywala, który w świetnej sytuacji nie trafił do siatki. Niewiele dały kolejne zmiany, wciąż mieliśmy problem w środku pola, trener Niels Frederiksen go widział, reagował, przeprowadzał dobre roszady, ale jego zespół nie umiał odzyskać kontroli nad meczem.
JAKOŚ TO PRZETRWAĆ
W ostatnich minutach Lech Poznań był już bardzo, bardzo zmęczony, wciąż walczył, starał się, niektórzy zawodnicy dawali z siebie wszystko w odbiorze, jednak to Zagłębie Lubin niespodziewanie było lepsze pod względem motorycznym. W niektórych sytuacjach na środku pola nie dawaliśmy sobie rady, do tego Michał Gurgul musiał w doliczonym czasie gry popełnić taktyczny faul na kartkę, bo nie miał już sił gonić przeciwnika. Lech Poznań po zmianie stron był zupełnie innym zespołem, niż w pierwszej części, był to zupełnie inny Lech od tego z pierwszych 45 minut, a Niels Frederiksen nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego poznaniacy po zmianie stron wyglądali gorzej? Na szczęście Zagłębiu Lubin w wielu sytuacjach brakowało jakości, nasza drużyna w defensywie zachowywała koncentrację, nie przegrywała starć w polu karnym, była czujna przy okazji stałych fragmentów grając bardzo mądrze szczególnie w ostatnich 10 minutach.
JAKOŚ SIĘ UDAŁO
Ufff. Jakoś się udało. Zagłębie Lubin osłabione infekcjami czy urazami Pieńki i Dąbrowskiego stworzyło sobie więcej sytuacji oddając na naszą bramkę aż 19 strzałów, w tym 7 celnych. Kolejorz po 30 minutach był już słabym Lechem Poznań mającym problem z utrzymaniem się przy piłce i z kreowaniem gry, nic do ofensywy nie wnieśli zmiennicy, zatem z każdym kolejnym kwadransem można się było modlić o trochę szczęścia oraz o dowiezienie korzystnego wyniku. Ostatecznie jakoś się udało, Lech Poznań pomimo rozczarowującej gry pokonał Zagłębie w Lubinie pierwszy raz od 5 grudnia 2021 roku, przełamał się na wyjeździe zwyciężając 3 raz w tym roku i pierwszy raz od 21 kwietnia co jest najważniejszą wiadomością tego dnia. Równo rok po odpadnięciu ze Spartakiem Trnava niebiesko-biali zdobyli bardzo ciężki teren, a 3 punkty, jakie wywalczyli w sobotę na oczach ponad 13 tysięcy widzów wywindowały Kolejorza na ligowe podium (o 19:30 byliśmy nawet liderem). Nie zmienia to jednak faktu, że Lech Poznań ma nad czym pracować, ma co poprawiać, a sztab szkoleniowy jak najszybciej musi znaleźć przyczynę rozczarowującej postawy w drugiej połowie.
CZAS NA PRACĘ, CZAS NA KOLEJNE MECZE
Przed Lechem Poznań teraz kolejny pełny mikrocykl treningowy, w którym jest czas na pracę i na postępy. W niedzielę, 25 sierpnia, o godzinie 17:30 po 2 kolejnych wyjazdach, z których przywieźliśmy 4 punkty przyjedzie do nas Pogoń Szczecin, która będzie dla Lecha Poznań kolejnym ważnym testem. Jeśli Kolejorz chce w sezonie 2024/2025 co najmniej awansować do europejskich pucharów, to nie może teraz zwolnić, chcąc polepszyć nieprzyjemną atmosferę panującą obecnie wokół klubu, w tym wlać w serca kibiców trochę więcej nadziei, powinien za tydzień pokonać „Portowców”, a tuż przed przerwą na kadrę nawet ograć Stal w Mielcu. Cały klub potrzebuje zwycięskich serii, meczów, po których można będzie powiedzieć – Lech Poznań rośnie i idzie w dobrą stronę. Dziś mentalnie wyglądał dobrze, piłkarsko gorzej, na szczęście 3 oczka pojechały na Bułgarską, dlatego dzień 17 sierpnia 2024 został zapisany na plus. Czekamy na więcej.
Wszystko w zasadzie wyjaśnione. Nic dodać, nic ująć
Grysc trawę,walczyć i zwyciężać. Bez względu na styl. Z tym składem nie ma innego wyjścia. Tylko Kolejorz
*gryźć
Myślę że SSO ma doktorat z probabilistyka i wyliczył sobie, że na eklape wystarczą pół amatorzy z II ligi norweskiej…
A jeśli tak to się obśmieje jak norka i spytam na koniec po co było przepalać tyle kasy i czy nie można było tak od razu, bowiem wystarczyło mieć ogarniętego trenera/managera w stylu – no przecież nie najwyższym – Frederiksena wraz z ogarniętym asystentem…
to byłby hit…
Szkoda mi tego Fredriksena. Widać, że z tym asystentem może mieć łeb na karku ale co z tego jak SSO daje mu byle jakie nici do uszycia tej sukni. Za to trzyma największych nieudaczników piłkarskich w tym kraju (Rumak i Ulatowski). I te patafiany mają uczyć młodzież. A teraz uwaga, mój kolega robi jakąś tam licencję w WZPN i kto ma im robić szkolenie? No właśnie Źrebak. A potem dziwimy się, że stan polskiej piłki taki jest.
To co Lech grał po zdobyciu gola to tragedia. Minimalizm w najwyższym stopniu i powinni za to zapłacić. Ishak to sztandarowy przykład nieskuteczności ,kompromitacja.
Trzy punkty zdobyte i o to chodziło.
Może wyszarpane ale dopisujemy do tabeli i jedziemy dalej.
W Lubinie nigdy lekko nie było więc wygrana musi cieszyć.
Między tym co było wiosną a tym co oglądamy w tej rundzie jest różnica.
Na korzyść.
Lech gra inaczej, na większej intensywności, a najważniejsze iż punktuje.
Mimo, że to dopiero początkowe kolejki sezonu widać rękę nowych trenerów.
Patrząc personalnie skład jest słabszy. Nie ma już Velde, Marchwińskiego, Karlstroma.
Nie grają Salamon i Blazic.
Frederiksen jakoś układa te klocki, którymi dysponuje.
Na razie mu się udaje. Jest poprawa.
Do ideału brakuje jeszcze wiele.
Zadziwiające na przykład, że nie tracimy goli. Bez reprezentantów Salamona i Blazica. Obrona z Douglasem i Gurgulem jakoś daje radę. W Lubinie w drugiej połowie nie było też Milica a grał Pingot i też zagraliśmy na zero z tyłu.To niewątpliwie cieszy. Choć nadal uważam, że Salamon to nasz najlepszy stoper.
Ciekawie zaczyna wyglądać środek pomocy. Sousa, Gholizadeh, Kozubal, Murawski i Jagiełło. Jest z kogo wybierać, choć brak typowej 6.
Gorzej boki. Hotic da radę, ale Ba Loua już nie , a Hakans jeszcze nie.
Potrzeba skrzydłowego do 11.
No i atak. Czyli Ishak. Oby mu zdrowie dopisywało. Może i by tego Szymczaka gdzieś wypożyczyć, a ściągnąć kogoś nowego?
Fabiema to za niska półka.
Tak więc punkty są, w tabeli się zgadza. Jednak czekamy na dalszy progres i postępy zespołu.
Potrzeba dużo więcej żebyśmy byli zadowoleni.
W uzupełnieniu duży plus dla naszego bramkarza. Kolejny udany występ Mrozka. Oby tak dalej to może wreszcie będziemy mieli bramkarza na którego czekaliśmy.
Przede wszystkim na początek podkreślę, że cieszę się z postawy kibolów Lecha, którzy tłumnie po raz kolejny przyjechali do Lubina. Brawo dla piłkarzy, którzy wyrwali trzy punkty w meczu z Zagłębiem. Bohaterem meczu jest nasz golkiper. Bartosz Mrozek może być z tą formą sportową gwiazdą tej drużyny. Może po latach w końcu się doczekam i uczciwie na tym forum będę mógł napisać, że mamy najlepszego bramkarza w lidze. Z tym wpisem jeszcze zaczekam ale mam nadzieje, że Bartosz będzie nadal tak bronił w kolejnych meczach. Inna sprawa jest taka, że jeśli utrzyma taką formę przez cały sezon to przypuszczam, że w kolejnym sezonie nie będzie już grał w Ekstraklasie i włodarze klubu zarobią kolejne duże pieniądze.
Jest bohater to i musi być antybohater tegoż spotkania. I tutaj zacytuje dziennikarza Weszło. Pawła Paczula:
” No i właśnie, odpowiedź numer dwa – wykonawcy. Dotarliśmy do momentu w którym można stwierdzić, że wystawianie Ba Louy to krzyk rozpaczy szkoleniowca w kierunku rządzących. „Patrzcie, kim ja muszę grać, zróbcie transfery, rany boskie”. Iworyjczyk był dziś beznadziejny – nic nie dawał z przodu i właściwie pozorował grę. Jak wiadomo: to nie pierwszy raz i naprawdę trudno zrozumieć, co on dalej robi w klubie.”
Amen Piknik nic już nie musi dodawać…
Zmieniając temat Lech ma pewną tradycje, że od lat zmieniają się piłkarze, trenerzy a my nadal nie potrafimy rozegrać dwóch połów na tym samym poziomie. Szkoda….
Szukając plusów Lech na prawdę strzelił piękną bramkę i Ali miał świetną asystę po której pan Sousa musiał strzelić bramkę. W końcu jakieś konkrety w wykonaniu tegoż zawodnika. I tak Piknik się czepia różnych rzeczy a Lech zdobywa kolejne trzy punkty…zobaczymy co dalej…