Daleko do powrotów wychowanków
W ligach zagranicznych gra obecnie kilkunastu wychowanków Lecha Poznań, w tym jedenastu, którzy dawniej zostali sprzedani przez klub za ponad 55 milionów euro. Zarząd chciałby wielu z nich ściągnąć już na Bułgarską, ale na to na razie się nie zanosi.
Parę lat temu w Lechu Poznań obowiązywał słynny „plan 2020”, który zakładał w latach 2022-2025 powrót wychowanków sprzedanych za granicę kilka lat wcześniej. Już w 2017 roku w cyklu „Bliżej Klubu” obecnym na łamach serwisu KKSLECH.com prezes Piotr Rutkowski mówił o tym, jaki jest plan, z którego nic nie wyszło, choć dwóch wychowanków faktycznie wróciło na Bułgarską. Mowa tutaj o Tomaszu Kędziorze i Dawidzie Kownackim, obaj swego czasu wrócili do Lecha Poznań na pół roku, po czym szybko stąd odeszli, choć jeden z piłkarzy chciał zostać na dłużej.
KKSLECH.com: Co z planem „Lech 2020” z którym zgodnie z obietnicami w pierwszym zespole ma być 60% wychowanków klubu? Jak będzie to realizowane, skoro obecnie jest ich o wiele mniej? Jak pogodzić taką wizję z obecnością młodzieży w pierwszym składzie i siłą wyjściowej jedenastki?
Piotr Rutkowski: – „Pod tym względem będziemy mieli opóźnienie. Naszym celem jest realizacja efektu tzw. „zamkniętego koła”. Chcemy przecież wszyscy, aby nasi wychowankowie odchodzili do europejskich klubów i to jest oczywiste, ale według naszych planów za kilka lat (na przykład 5-7) chcielibyśmy bardzo, by wracali do Lecha. Wtedy mają być jego liderami, kapitanami i zawodnikami, którzy dają doświadczenie, jakość zachodnich lig i pomagają nam wprowadzać innych młodych piłkarzy. Już Karol Linetty czy teraz Jan Bednarek i Tomasz Kędziora odchodząc z Lecha musieli mi zadeklarować, że kiedyś tutaj wrócą. Nie w wieku 35 lat tylko w wieku 29-30 po to, aby wtedy móc pociągnąć ten zespół do trofeów. Kiedy Kędziora odchodził powiedziałem mu, że wisi Lechowi jeszcze Puchar Polski (śmiech). Chcemy, by w 2025 roku w kadrze pierwszej drużyny byli zarówno nowi, młodzi wychowankowie plus ci, którzy będą do nas wtedy wracać z zagranicznych lig. To właśnie wtedy będziemy mieli bardzo fajny, ciekawy zespół złożony z liderów związanych z Lechem Poznań.”
Mowa tutaj o Dawidzie Kownackim, który opowiadał o tym w rozmowie z „Kanałem Sportowym”. Po mistrzowskim sezonie 2021/2022 napastnik ściągnięty do nas zimą 2022 roku wyłącznie dzięki staraniom Macieja Skorży przyznał, że dał zielone światło na pozostanie przy Bułgarskiej, lecz zarządowi szkoda było wykładać 1,5 mln euro. „Kownaś” wrócił do Niemiec i niedawno przeszedł do Fortuny Dusseldorf. Nie wiadomo, kiedy oraz czy w ogóle wróci jeszcze do Kolejorza, napastnik nie jest ulubieńcem zarządu.
Inaczej wygląda sytuacja z Tomaszem Kędziorą. „Kendi” wrócił do Lecha Poznań już w trakcie wiosny 2022 ze względu na sytuację na Ukrainie. Uzupełnił skład, nie był wtedy tak ważny dla drużyny, jak Dawid Kownacki, obrońca z rocznika 1994 był zmiennikiem dla Joela Pereiry łatając nawet dziury na środku defensywy. Nie było tematu jego pozostania po sezonie 2021/2022. Dziś 30-latek gra w PAOK-u Saloniki, z którym wiosną 2024 sięgnął po tytuł Mistrza Grecji, ma ważny kontrakt jeszcze przez 2 lata z opcją przedłużenia i nie będzie niespodzianką, jeśli Tomasz Kędziora do Kolejorza już nigdy nie wróci.
Dawid Kownacki o transferze do Lecha: Ja zielone światło dałem, niestety klub nie chciał wydać tyle pieniędzy ile musiał 🤑
Była oferta od mistrza Szwajcarii, dwie z 2. Bundesligi. Byłem pewny, że odejdę. Do tej pory mieszkam w hotelu. Rozmawiamy na temat przedłużenia umowy. pic.twitter.com/Xfvdg7jO88
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) July 29, 2022
Co z innymi wychowankami? Przez wielu kibiców mile widziany nie jest tutaj lewonożny stoper Marcin Kamiński, który do końca bieżących rozgrywek ma ważny kontrakt z Schalke 04. Po tym sezonie „Kamyk” będzie miał już 33 lata, jego powrót do Lecha Poznań pod żadnym względem nie ma już sensu.
Daleko jest do powrotu innych wychowanków, których kibice akurat chętnie widzieliby w niebiesko-białych barwach. Jakub Moder ma co prawda problemy z Brighton, ale znajdzie się wiele klubów, w tym także w Anglii, które chętnie zatrudnią 25-latka. Jego rówieśnik Tymoteusz Puchacz mógł wrócić do Lecha Poznań na pół roku w 2022 roku, lecz to się nie wydarzyło. Później inny wychowanek z rocznika 1999 odżył w Niemczech, niedawno zaliczył awans sportowy podpisując umowę z klubem z Bundesligi, więc jego powrót do stolicy Wielkopolski również jest daleko.
W Niemczech siedzi też Jakub Kamiński, który po słabym sezonie 2023/2024 tak jakby się odbudowuje, niedawno zaliczył asystę w Pucharze Niemiec, ten piłkarz ma dopiero 22 lata, nie ma żadnych szans na jego powrót w najbliższych sezonach. To samo dotyczy Michała Skórasia z FC Brugge czy Jana Bednarka. 28-letni stoper grający w Anglii już od 7 lat, parę tygodni temu awansował z Southampton do Premier League, ma swoją markę, mógłby wrócić do Kolejorza np. za 5 lat, ale czy wtedy będzie sens ściągać do klubu 33-latka? Czy sam zawodnik będzie miał wówczas jeszcze motywację grać w polskiej lidze?
Jan Bednarek & Łukasz Trałka
Na razie Lecha Poznań omija też 26-letni skrzydłowy Kamil Jóźwiak oraz 29-letni środkowy pomocnik Karol Linetty. „Józiu” gra teraz w Granadzie z LaLiga 2, niedawno rozpoczął nowy sezon 2024/2025, który musiałby być bardzo słaby, żeby prawonożny pomocnik był zainteresowany powrotem do Polski np. w czerwcu 2025 roku, gdy wygaśnie jego kontrakt z Hiszpanami. Niedawno wielu kibiców marzyło o powrocie Karola Linettego, lecz ten odbudował się we Włoszech mając za sobą przyzwoity sezon w Serie A. Niemniej 2 lutego ten zawodnik skończy już 30 lat, jego umowa z Torino jest ważna tylko do 30 czerwca 2025 roku, niestety Lecha Poznań nie stać na płacenie pensji temu wychowankowi, nie wiadomo także, jakie plany na najbliższe 2-3 lata ma sam Linetty.
Który z wychowanków mógłby szybko wrócić? Kogo szybki powrót byłby jak najbardziej możliwy i logiczny? Ciężką kontuzję więzadeł krzyżowych leczy Robert Gumny, który już przed urazem grał w Augsburgu niewiele. Jego kontrakt z tym klubem obowiązuje tylko do końca sezonu, w czerwcu 2025 roku prawy obrońca będzie miał już 27 lat, raczej niewielkie perspektywy na zaistnienie w Niemczech, a Lech Poznań po rozgrywkach 2024/2025 może szukać prawego obrońcy. Kontrakt Joela Pereiry obowiązuje tylko 30 czerwca 2025 roku, Portugalczyk przebywający u nas wraz ze swoją rodziną po paru latach może chcieć opuścić Polskę, już teraz mówi się, że walczy przede wszystkim o lukratywną umowę w innym miejscu.
Od lewej: Dawid Kownacki, Barry Douglas i Karol Linetty
Warto przypomnieć, że Lech Poznań na sprzedaży 11 wychowanków w ciągu 10 lat zarobił dokładnie 56,7 mln euro co daje w przeliczeniu i przy dzisiejszym kursie około 243 milionów złotych. Najdroższym transferem jest oczywiście Jakub Moder, który bez bonusów został sprzedany za 11 mln euro. Prócz tego 10 milionów zarobiono na Jakubie Kamińskim (pieniądze spływały w ratach) a 7 milionów euro w ratach za Michała Skórasia zapłacili Belgowie z Brugii.
Wychowankowie sprzedani za granicę w ostatnich latach:
Jakub Moder (Brighton) – 12,5 mln euro (z bonusami)
Jakub Kamiński (Wolfsburg) – 10 mln euro + (bonusy)
Michał Skóraś (FC Brugge) – 7 mln euro + (bonusy)
Jan Bednarek (Southampton) – 6 mln euro
Dawid Kownacki (Sampdoria Genua) – 4,5 mln euro
Kamil Jóźwiak (Derby County) – 4,5 mln euro
Karol Linetty (Sampdoria Genua) – 3,2 mln euro
Filip Marchwiński (US Lecce) – 3 mln euro + (bonusy)
Tymoteusz Puchacz (Union Berlin) – 2,5 mln euro
Robert Gumny (FC Augsburg) – 2 mln euro
Tomasz Kędziora (Dynamo Kijów) – 1,5 mln euro
Trzeba z tego wyciągnąć wniosek, że wychowankowie nie chcą wracać do Lecha. I wcale nie szukałbym tutaj winy klubi, po prostu nie jest to atrakcyjna opcja. Ciekawi mnie co z Jóźwiakiem, on chyba odbił się od zachodu i nie daje rady, a w Polsce byłby solidnym skrzydłowym.
To jest wina klubu, ze Lech nie jest atrakcyjna opcja. Puchary od swieta, trofeum jeszcze rzadziej. Nie ma czym kusic wychowankow zza granicy, skoro od tych 7 lat Lech praktycznie stoi w miejscu.
Nie do końca się z Tobą zgodzę.Polska liga to nie jest ogólne atrakcyjny kierunek.Mamy fajne stadiony i tłumy kibiców,ale w porównaniu z ligami zachodnimi mało płacą.Dzisiaj rządzi pieniądz a nie miłość do klubu.Taki Jóźwiak odbija się od każdej ligi,ale do Lecha nie wróci,bo nawet w LaLiga 2 dostanie więcej.Miłość miłością,ale kasa kasą.Wróci,jeżeli nie znajdzie nigdzie klubu.
Taka jest niestety rzeczywistość,nie ma się co dziwić.Kocham Lecha,ale zarabiam w ojro i bronię się przed spadkiem.
Polskie kluby są biedne,za biedne na kuszenie do powrotu takich 27-30 latków,któremu trzeba by zapłacić 1mln ojro rocznie,bo tyle by bankowo oczekiwali.
Tez nie uwazam ,zeby to była wina klubu .Po co ktos ma wracac ,jak kazdy patrzy ,zeby stąd uciec ?
Olos777 masz rację. Nawet Wojtkowiak swego czasu mówił, że odchodząc do TSV( zaplecze Bundesligi) miał prawie 3 razy tyle co w Lechu…Kariera piłkarza jest bardzo krótka. Rok gry w TSV a zarobił tyle co w 3 lata u nas…
Kownacki mógł grać w Lechu,była chęć powrotu ale to się nie zdecydował na zapłatę 1,5 mln €.
Puchacz myślę, że podobnie ale przed jego wypożyczeniem do 2 Bundesligi.
Cała reszta sobie radzi lepiej lub gorzej.
Na Gumnego może będzie szansa po sezonie, podobnie Jóźwiaka.
Na resztę nie ma szans.
To nie jest kwestia tego, że nie chcą.
Grają na znacznie wyższym poziomie za dużo lepsze pieniądze.
Po co niby mają wracać?
Może kiedyś taki moment nadejdzie.
Linetty ma kontrakt do końca tego sezonu, ma wyrobioną markę we Włoszech, zarabia chyba 1.8 mln € za sezon.
Czy będzie chciał wracać do Polski, bo jeśli nie zostanie w Torino to ofert mu nie zabraknie i to takich gdzie Lech nie ma podjazdu.
A z kartą na ręku jeszcze kwotę za podpis dostanie.
Na emeryturę mogą wrócić.
Na emeryturę żeby zbijać bąki to zawsze mogą iść do Kotwicy Kórnik!Emerytów nam nie potrzeba.
Ja spodziewam się że powroty wychowanków przydatnych do gry w pierwszym zespole będą rzadkością, a wracać będą tylko jak będą potrzebować odbudowania się albo jak nie będą już chciani za granicą. Prędzej wrócą do rezerw jako 35-latkowie. Po co zresztą mieliby wracać i jakie Lech ma argumenty żeby ich przekonać? Trofea zdobywa rzadko, w pucharach regularnie nie gra, kontraktów porównywalnych nie da. Po co piłkarze zarabiający po 2 mln euro rocznie mieliby wracać grać za kilka razy mniej w ligowym średniaku któremu bliżej jest do Zagłębia Lubin niż do ligowego hegemona?
Dopóki kontrakt Ishaka (ok milion euro rocznie) będzie ewenementem i kominem płacowym a klubu nie będzie stać na płacenie takich kontraktów kilku piłkarzom (no powiedzmy 5-6 kontraktów na poziomie miliona euro rocznie), to Lech nie zrobi dużego kroku w rozwoju. No chyba że wcześniej na rynku je*nie bańka i wszędzie w piłce będzie mniejsza kasa.
Jestem podobnego zdania, niezbędne byłoby doprowadzenie do sytuacji, w której klub mógłby kilku ważnym graczom płacić wynagrodzenia w okolicach 1 mln Euro rocznie. Wydaje się to być w zasięgu w sytuacji, gdyby Lech zaczął regularnie osiągać trofea rok do roku w PL (większa kasa od spółki Ekstraklasa + realnie zwiększyłyby się wpływy z biletów, dnia meczowego i pewnie gadżetów) i co roku grać nie w eliminacjach do europucharów ale w fazie grupowej/ligowej europejskich pucharów. Wydaje się to mrzonką, ale tą ścieżką powinien iść Lech.
Tak jak napisaliście – nie mamy argumentów.
Plan 2020 – >Pod tym względem będziemy mieli opóźnienieNaszym celem jest realizacja efektu tzw. „zamkniętego koła”.Już Karol Linetty czy teraz Jan Bednarek i Tomasz Kędziora odchodząc z Lecha musieli mi zadeklarować, że kiedyś tutaj wrócą.< – – jeżeli wierzył w to "musieli", to łapy opadają. Jeżeli nie wierzył, to po co tak opowiadał?
A… przecież to PR, powie co będzie potrzebne, prawda etapu.
„Karol Linetty czy teraz Jan Bednarek i Tomasz Kędziora odchodząc z Lecha musieli mi zadeklarować, że kiedyś tutaj wrócą”
To chyba bardziej w formie anegdoty powiedział. Jeżeli serio to już kiedy wypowiadał te słowa powinien umówić wizytę u specjalisty.
A sądzę że mogli tak powiedzieć przy kawie na do widzenia ,ale kiedy powąchali bejmy to zrozumieli że to inny poziom finansowy .A wg to może wrócą ale w jakim wieku ?
czytam i chce mi się śmiać. Rutkowski ty dzbanie! wychowankowie mogą myśleć o powrocie kiedy 1.będzie Lecha na to stać. 2.kiedy będą o coś walczyć. 3.kiedy mają gwarancje, że nie wpadniesz na pomysł typu Rumak. 4.kiedy w Lechu nie bdzie zaciągu 2 ligowych półamatorów.
A co to znaczy że Kownacki nie jest ulubieńcem zarządu? Dlaczego nim nie jest? Jakie to w ogóle ma znaczenie? Piłkarz ma pasować i być wystarczająco dobry żeby wzmocnić Lecha. Osobista sympatia naddyrektora sportowego Rutkowskiego jest tutaj absolutnie zbędna.
Ale nie w Lechu zarządzanym przez SSO.
Obecnie 33 lata to nie jest dyskwalifikujący wiek (Kamiński) szczególnie dla zawodników „tyłowych”, Grosicki (36) gdy jest na boisku przynajmniej o 50% podnosi wartość ataku Pogonii, (dzisiaj Lewandowski obchodzi 36 urodziny). Najważniejsza jest motywacja powrotu, pozostawienie jeszce trochę zdrowia na boisku czy comiesięczne sprawdzanie konta. Większość piłkarzy po którymś milionie zamiast kolejnego chciałoby w końcu coś postawić na półce żeby później pokazać przysłowiowym wnukom, dlatego wybierają oferty z klubów dających im takie szanse zamiast od Arabów czy średnich Turków proponujacych dużo lepsze pieniądze. Gdyby Lech potrafił przekonać że zaczyna się budowa czegoś nowego/dużego, z pewnością część rzeczywiście wróciłaby do Poznania (temu zarządowi nikt z wychowanków nie zaufa w takie propagandowe slogany). Dotychczas tylko Skorży uwierzyli że gdy mówi „walczymy o Mistrza” to właśnie taki jest jedyny cel, kolejne miejsca nawet te dające puchary, są porażką.
co ten Rutek bredzi? Oni w życiu przed 40-tką nie wrócą. Tam żyją tylko kasą w portfelu nie piłkarską karierą. Żeby tacy piłkarze wracali, trzeba by z nimi podpisywać cyrograf przed odejściem z klubu. Jeśli nie wrócisz za 7 lat to zapłacisz 5 baniek na rzecz klubu albo akademii,,, I wtedy mozesz sobie na zawsze wyjechać do Indonezji na emeryturę…
najlepiej Akademii we Wronkach lub bezpośrednio Rutkowskim
A tak właściwie dlaczego wychowankowie mieli by wracać w przyszłości do Lecha? Bo poza sentymentem i ewentualnie rodziną tutaj nie widzę żadnego innego logicznego powodu. Lech to na dzień dzisiejszy bogaty średniak, który mógłby spokojnie co roku walczyć o dublet i często grać w europejskich pucharach, ale zazwyczaj kończy się brakiem trofeów, a w konsekwencji nasz klub się nie rozwija. Może i pensja jak na polskie warunki będzie tutaj dobra, ale obecnie dla wielu piłkarzy Lech to tylko kolejny przystanek w profesjonalnej karierze. Tak samo jest dla wielu wychowanków Lecha.
Pozostaje też kwestia, czy Lech w ogóle walczy o powrót wychowanków? Bo patrząc na historię to mam tutaj wątpliwości. W sumie Gumny i Marcin Kamiński mogliby do nas za rok wrócić. Ale z naszym klubem nigdy nie wiadomo, jaka akurat wtedy będzie strategia i co znowu wymyślą.
Nie zgodzę się jednak co do zdania, że powrót za rok już 33-letniego Marcina Kamińskiego nie ma sensu. Wiek to tylko liczba, co nie zmienia faktu, że mógłby spokojnie pograć u nas kolejne trzy lata albo i dłużej. Jakoś Thiago Silva czy Zlatan Ibrahimowić nawet na końcu kariery, mając czterdzieści lat na karku potrafili grać na wysokim poziomie. A prawie czterdziestoletni Ronaldo i Modrić tez pokazują, że dużo zależy od ambicji i odpowiedniego przygotowania fizycznego. Dlatego nie zgadzam się z tym zdaniem.
Podsumowując – na dzień dzisiejszy kwestia powrotu wychowanków do Lecha nie wygląda zbyt kolorowo i raczej nie zapowiada się, żeby to się zmieniło w przyszłości. Ale jak będzie – czas pokaże. Może klub zacznie bardziej pracować w tej kwestii i nakłaniać do powrotów swoich wychowanków? A może sami wychowankowie będą bardziej garnąć się do powrotu do Poznania? A może jednak nic się nie zmieni i pozostanie tak, jak jest teraz? Na wszystko brak jednak jednej, dobrej odpowiedzi. Wszystko wyjdzie w praniu.
Redakcja nie bierze jeńców ;-))
Tak, sporo planów Lecha zostało negatywnie zweryfikowanych. Co nie oznacza, że powrotów nie ma.
Wrócił choćby Bartosz Salamon, lider bloku defensywnego, mentor dla młodszych piłkarzy. Salamon to też ważny gracz sezonu mistrzowskiego i kluczowy w Lidze Konferencji, być może z Salamonem Lech wygrałby z Florencją. Salamon jest podatny na kontuzje, ale transfer zdecydowanie na plus.
Ja bym hurtowo wychowanków nie brał: wracający powinni pełnić rolę liderów, mentorów, może nawet grających trenerów. Potem skautów/asystentów/trenerów/dyrektorów sportowych. Nie wszyscy muszą kończyć karierę w Lechu, wręcz większość dla dobra Klubu nie powinna…
Salamon i … chyba rozumiesz, ze wcale nie chodzi o powroty tylko o słowa bez pokrycia nadszyszkownika sportowego zwanego inaczej SSO. Facet, jak to on, żyje w równoległej rzeczywistości albo jest notorycznym kłamcą.
Mokry sen Rutka.
Dopóki nie będzie podobnych płac, jak w klubach, z których ci zawodnicy mieliby wracać, dopóty pozostanie to w sferze marzeń.
Bądźmy szczerzy: jeżeli zarabiasz w Lechu powiedzmy 300 tys. zł rocznie, a w potencjalnym spadkowiczu ligi belgijskiej czy francuskim drugoligowcu 300 tys. euro, to kalkulacja jest bardzo prosta. Zawodnicy też mają świadomość, że w najlepszym wypadku ich kariera potrwa około 20 lat. I w tym czasie muszą zarobić takie pieniądze, żeby im starczyło na resztę życia na odpowiednim poziomie.
Nawet z własnego doświadczenia wiem, że kiedy zaczyna się zarabiać 4x więcej, niż wcześniej, a poziom życia znacząco się podnosi, to trudno potem z tego zrezygnować. To teraz wyobraźcie sobie skalę tego, czego doświadczają piłkarze.