Nasz rywal: Motor Lublin
W sobotni wieczór Lech Poznań powalczy u siebie z Motorem Lublin i jeśli wygra, to umocni się na prowadzeniu w ligowej tabeli. Rozpoczynająca się dziś 11. kolejka Ekstraklasy będzie bardzo istotna w kontekście walki o tytuł Mistrza Polski, ponieważ w niedzielę któryś z kandydatów do tytułu na pewno straci punkty.
Lech Poznań przede wszystkim musi skupić się na sobie i na sobotnim meczu z Motorem Lublin, który przyjedzie do nas pierwszy raz od 31 sierpnia 1991 roku. Wiele, wiele lat temu Lech wygrał kolejne 3 ligowe mecze z Motorem w Poznaniu triumfując odpowiednio 4:0, 4:0 i 1:0. Z Motorem nie przegraliśmy od 22 kwietnia 1987 roku (0:2 w Lublinie), a u siebie przegraliśmy raz w historii, w II-lidze (obecnie I-lidze ulegając w sezonie 1965/1966 wynikiem 0:2. Lech Poznań aż 3 razy pokonał Motor Lublin rezultatem 4:0 i powtórzenie jutro tego wyniku byłoby idealnym rozpoczęciem drugiej tej jesieni, październikowej przerwy na kadrę.
Beniaminek przyjedzie do nas 3 dni po pucharowej kompromitacji z III-ligową Unią Skierniewice. Najmłodszy trener w lidze (rocznik 1993) wystawił w środę wielu zmienników, dopiero w drugiej połowie zaczął wpuszczać podstawowych piłkarzy, co nie wystarczyło do wygranej. Motor Lublin odpadł w I rundzie Pucharu Polski przegrywając niespodziewanie w rzutach karnych. – „Ubolewam nad porażką z Unią, ale celem nadrzędnym Motoru jest utrzymanie. W środę dostałem jednak odpowiedzi na kilka pytań, wiem już na kogo możemy liczyć w trudnych momentach a na kogo nie. Piłkarze muszą mi dawać sygnały i konkrety. Ja potrzebuję ludzi konkretnych.” – oznajmił w środę Mateusz Stolarski, którego celem jest przede wszystkim utrzymanie Motoru Lublin w Ekstraklasie.
Sytuacja beniaminka po 10 kolejkach piłkarskiej PKO Ekstraklasy sezonu 2024/2025 nie jest zła. Tydzień temu Motor Lublin przegrywając u siebie ze Śląskiem Wrocław po 82 minutach finalnie wygrał 2:1 mając teraz 12 punktów i 4 oczka przewagi nad strefą spadkową. Problemem beniaminka jest jednak strzelanie goli, zespół ze wschodu zdobył dotąd tylko 8 bramek, a to oznacza, że gorszą ofensywę mają jedynie drużyny ze strefy spadkowej – Śląsk Wrocław i Stal Mielec. Jutro nawet wynik 0:0 byłby dla Motoru Lublin jak zwycięstwo, a tym bardziej, że żółto-biało-niebiescy po raz ostatni wygrali na obcym terenie w lipcu.
Przed sobotnim spotkaniem zdecydowanym faworytem do zgarnięcia pełnej puli jest Lech Poznań, który ma szansę wykorzystać częstą grę Motoru. Lublinianie rywalizowali kolejno 22, 25 i 28 września, a także przedwczoraj. Na pewno odczuwają już maraton gier co 3-4 dni, za to Kolejorz miał cały mikrocykl treningowy na spokojną pracę, więc należy wymagać od niego wygranej i ta wygrana jest jedynym akceptowalnym rezultatem. O sile niebiesko-białych wie Mateusz Stolarski liczący mimo wszystko na rehabilitację swojej ekipy. – „W sobotę kończymy okres gry co 3-4 dni i nie pozostaje nam nic innego, jak odkuć się na Lechu, który wygrał 6 meczów z rzędu i jest niepokonany u siebie. Będziemy mieli czas na rehabilitację, mecz z Unią był lekcją i nauczką, z której trzeba wyciągnąć wnioski.” – powiedział 31-letni szkoleniowiec.
W tym sezonie ligowym Lech aż 11 z 20 strzelonych goli zdobył w pierwszych połowach. Motor na odwrót, w pierwszych 45 minutach zaliczył tylko jedno trafienie, a po przerwach strzelił 7 bramek. Jeżeli w sobotę Lech Poznań wywiąże się z roli faworyta, wygra w Ekstraklasie po 7 raz z rzędu, to nie tylko umocni się na fotelu lidera, ale też wyrówna serię zwycięstw z wiosny 2013 roku. W bieżących rozgrywkach Kolejorz wygrał przy Bułgarskiej wszystkie mecze, w których stracił tylko jedną bramkę (3 sierpnia).
Jutro z tradycyjnym przedmeczowym i meczowym raportem na żywo prosto z Bułgarskiej ruszamy na KKSLECH.com już o godzinie 18:45. Jak zwykle podczas naszych relacji nie zabraknie pierwszych zdjęć z trybun oraz z murawy. Arbitrem sobotnich zawodów na ENEA Stadionie będzie Łukasz Kuźma z Białegostoku, mecz przyciągnie na stadion około 23 tysięcy widzów. Lech wygrał w tym sezonie we wszystkich meczach, w których prowadził 1:0 (8 spotkań), 12 miesięcy temu w podobnym październikowym terminie poznaniacy pokonali innego beniaminka Puszczę Niepołomice aż 4:1.
„Arena Lublin” (Motor) „Tarczyński Arena” (Kiepscy) „Polsat Plus Arena” (Betony) „Chorten Arena” Jaga – śmieszne nazywać stadion piłkarski „ARENA”. To trochę jakby kluby miały „kompleks małego fiuta”. Stadion to stadion.
Pamiętam jak kibole uparli się kiedy była propozycja nazwać stadion w Poznaniu też „Arena… ” , że „za nic w świecie” że ma być STADION i już!.